środa, 20 lutego 2013

XII Cięcie


Czarnowłosy chłopak ocknął się tuż o świcie, zaalarmowany pierwszymi promieniami słońca, które przedzierały się przez błękitne zasłony. Od razu przypomniał sobie, że nocował w nieswojej sypialni. Ilość pluszaków w kolorze pastelowego różu ustawiona według wielkości na półce, przytulna pościel w podobnym odcieniu oraz dziewczyna wtulona w jego tors tylko go w tym utwierdzały. Uśmiechnął się błogo, czując słodki zapach truskawek i dotarło do niego, że musi się zbierać. Ogarnęły go wyrzuty sumienia, bo Odango pokłóciła się z narzeczonym, a on był powodem tej sprzeczki. Gdyby wiedział, że przysporzy ukochanej problemów, to nawet nie dotknąłby jej telefonu i nie byłoby sprawy.
Wsparł się na rękach, szykując się do potajemnego opuszczenia sypialni, gdy delikatne dłonie oplotły jego ramię.
-Która godzina?-Usagi mruknęła nieprzytomnym głosem z lekko uchylonymi powiekami.
-Jeszcze wcześnie, śpij dalej-szepnął, mając nadzieję, że Tsukino wróci do krainy snów.
-Nie idź-zabrzmiała na tyle stanowczo, że aż się zdziwił.
W dodatku błękitne tęczówki dziewczyny patrzyły błagalnie, więc poddał się bez walki. Położył głowę z powrotem na poduszce i wykręcił się w stronę złotowłosej.
-Wiesz...Nie mam nic przeciwko, ale jak ktoś nas zobaczy to chyba na zawsze zostanę skreślony.
-Ja Ci ufam.
-Odango...-zarumienił się, ale sumienie nie dawało mu spokoju.
Poderwał się raptownie, przeczesując ciemne włosy.
-Muszę Ci coś powiedzieć i...i przestaniesz mnie lubić.
-Seiya-Usagi przetarła zaspane oczy, także siadając po turecku.-Co się dzieje?
-Bo...Bo to ja rozłączyłem połączenia od Mamoru i wykasowałem z listy, przepraszam.
Usa zaniemówiła, wbijając w przyjaciela zaskoczony wzrok, lecz o dziwo zareagowała spokojnie.
-No i?-zapytała, trzepocząc rzęsami.
-Nie jesteś zła?
-Wiesz za co jestem zła? Że nawet Ty masz mnie za idiotkę! Przecież to było oczywiste. Mamoru ma różne wady, ale nie jest kłamczuchem. Nie mam do ciebie pretensji, bo wiem, że starasz się robić wszystko dla mojego dobra. Wybawiłeś mnie tamtego wieczora i zawsze będę Ci za to wdzięczna. Tylko błagam, czemu nikt nie może potraktować Usagi Tsukino poważnie?
-Ale to nie tak-Kou był pod wrażeniem.-Zawsze mi imponowałaś, po prostu bałem się, że nie będziesz chciała mnie znać. Kochasz Mamoru i nie mam z nim żadnych szans. Trudno się z tym pogodzić.
Blondynka zacisnęła palce na spodniach od piżamy, a wewnątrz cała drżała. Skoro Seiya nie był jej obojętny, to powinien poznać prawdę. Do tej pory nie miała komu się zwierzyć, bo zdanie dziewczyn już znała-liczyła się przyszłość. Ami na pewno zrobiłaby wykład o Kryształowym Tokio, Chibiusie oraz pozostałych obowiązkach. Mako z pewnością poparłaby niebieskowłosą, a na Minako nie bardzo mogła liczyć, bo ta zapadła się pod ziemię. Natomiast na samo wspomnienie o Rei kolana robił się miękkie.
-Mylisz się, to znaczy trochę się mylisz...Aj, pogubiłam się-ukryła twarz w dłoniach.
-Nie wstydź się mnie-objął ją, aby nabrała odwagi-Co dokładnie masz na myśli?
-Od pewnego czasu nabrałam sporo wątpliwości. Nie jestem taka pewna, czy związek ze starszym mężczyzną jest mi pisany.
-W tym momencie ugryzę się w język-brunet odsunął się nieznacznie.-Nie będę naciskał, ani wykorzystywał okazji. Jeśli szczęście uśmiechnie się do mnie, to daj mi znać-puścił do dziewczyny oczko.
Zachwycona jego odpowiedzią, zarzuciła mu ręce na szyję, lecz przeszkodził mi głos dobiegający zza drzwi.
-Usagi-chan! Z kim Ty rozmawiasz?!
-Luna!-niebieskooka pisnęła, spychając muzyka na podłogę i narobili hałasu.
-Od kiedy Twój kot mówi?-Seiya skrzywił się, ale Tsukino bez wyjaśnień zaciągnęła go w stronę balkonu.
-Usagi, wchodzę!-kotka krzyknęła srogo.
W środku zastała swoją podopieczną, która nerwowo zasłaniała okno firanami.
-Co Ty wyprawiasz o 6 rano?
-Przeciąg był-palnęła bez namysłu.
-A z kim rozmawiałaś?
-Aaa...To-zachichotała.-Miałam zły sen.
-Za dużo jesz przed snem. Ile razy Ci to powtarzałam, a Ty wciąż się opychasz.
-Następnym razem Cię posłucham, a teraz wracam do łóżka.
-No dobrze-usatysfakcjonowana Luna wycofała się, niczego nie podejrzewając.
Gdyby wybrała się na spacer, to na pewno spostrzegłaby Seiyę Kou, który trzymał się kurczowo metalowej poręczy, machając pociesznie nogami.

****
Minako wybrała się na popołudniowy spacer i przechadzając się parkowymi alejkami, zastanawiała się, co zmienić w swoim życiu. Jedno postanowiła na pewno-szybki powrót do pracy, by nie myśleć o chorobie.
Nogi same poniosły ją do centrum miasta i kiedy stała przed witryną zakładu fryzjerskiego, obserwując klientki ze śmiesznymi papilotami we włosach, to jej własne uczesanie wydawało się przeciętne. Nie nosiła już dziecinnej czerwonej kokardy, ale fryzura od lat pozostała bez zmian. Dlatego pod wpływem impulsu  weszła do środka i zaczekała na swoją kolej...
Decyzja, którą Minako podjęła raptownie, miała dramatyczne następstwa. Kiedy Thea wyszła z łazienki z tacą pełną kieliszków, a przechodząc przez przebieralnię natknęła się teoretycznie na obcego osobnika. Intruz odwrócił się do niej przodem i myślała, że ma do czynienia z przystojnym młodzieńcem.
-Od kiedy jesteś niemową?-chłopak przemówił głosem...Minako!
Bursztynowłosa dziewczyna wypuściła tacę z rąk, a huk tłukącego szkła odbił się echem od ścian kremowej barwy. Będąc w szoku, opadła bezsilnie na drewniane krzesełko, wachlując sobie ulotką z pobliskiej pizzerii. 
-Coś...Ty...Zrobiła?!-wykrztusiła, taksując przyjaciółkę wzrokiem.
Po długich, złotych pasmach włosów panny Aino nie zostało nic. Teraz ledwo sięgały ramion , wyszczuplając jej buzię, a grzywka była ułożona na bok. Na pierwszy rzut oka-ścięcie typowe dla licealisty.
Nie tylko drastyczne ścięcie włosów zatrwożyło biedną Theę. Mina naprawdę ubrała się jak mężczyzna, przywdziewając czarne, luźne spodnie oraz koszulę w tym samym kolorze. Ostatnie dwa guziki zostawiła rozpięte.
-Podoba Ci się?-Wenus obróciła się wokół własnej osi.
-Postradałaś zmysły?!-Aider potrząsnęła nią.-To jakaś reakcja na stres?! Przeżyję zmianę fryzury, ale przebierz się natychmiast!!!
-Wyluzuj, to taki mały eksperyment-wzięła zielonooką pod ramię, prowadząc do baru.
Na parkiet powoli napływali goście, a dyskotekowa muzyka dudniła w głośnikach.
-Co byś powiedziała, gdybym sprawdziła jak mój urok zadziała na płeć piękną?-blondynka błysnęła zmysłowym spojrzeniem na tańczące dziewczęta.
-Nie mówisz tego poważnie? 
-Jak najbardziej. Ja się zabawię i klientki zresztą też, a Ty się nie denerwuj. Lepiej zobacz, kto się dla Ciebie pofatygował-wskazała na stolik, przy którym szatyn oraz jego bracia sączyli drinki.-W tym tempie to jego nerki nie nadążą. A właśnie, na jakim etapie jest wasza znajomość?
-Nie wiem.
-Wow, to dużo wiesz. Zapijesz faceta na śmierć, zanim dojdziecie do porozumienia. No nic-wzruszyła ramionami.-Ja idę na podryw, bo Taikiego znowu suszy. Szkoda, że wraz z nim nadchodzi zaraza-przechrzciła srebrnowłosego i zaginęła w tłumie.
Thea odwzajemniła łagodny uśmiech, który rozkwitł na twarzy o fiołkowych oczach.
-Co nam zaproponujesz?-wparł łokcie na mahoniowym blacie.
-Nie musisz ciągle składać zamówień, żeby ze mną porozmawiać-zamrugała kokieteryjnie rzęsami.
-A gdzie przodownica pracy Aino-san?-Yaten wtrącił się, jak zwykle nie mając wyczucia taktu.-Czyżby ją wylali? Oj, to przykre.
-Z przyjemnością wyprowadzę Cię z błędu. Minako jest zapracowana i nie bardzo stęskniona za Tobą.
-Obrończyni uciśnionych, aż się wzruszyłem. Niech Twoja przyjaciółeczka sama mi to powie.
-Nie ma sprawy!-niespodziewanie Mina stanęła tuż przed nosem najmłodszego Kou.-Jesteś jak wrzód na tyłku!-prychnęła, a potem triumfalnie wyjęła z kieszeni kilkanaście karteczek z numerami telefonów.
Zielonooki zamienił się w słup soli, a jego usta otworzyły się szeroko.
-Ha! To naprawdę działa!-Wenus zapiszczała z radości, kręcąc biodrami.-Popatrz na tamte panny.
Dwie atrakcyjne kobiety pomachały z daleka, robiąc maślane oczy. Natomiast blondynka posłała im całusa w powietrzu i gdyby nie głośna muzyka, byłoby słychać westchnięcie.
Z kolei do Yatena dotarło znaczenie całego przedstawienia, że poczerwieniał.
-Udawałaś faceta?!
-Ale odkrycie-Aino zignorowała go.
-Pokaż wszystkim, co masz pod koszulą!-szarpnął mocno za materiał, aż kilka guzików odpadło i dziewczyna ledwo utrzymała równowagę.
-Zaraz wszyscy zobaczą, co masz w spodniach, bo osobiście spuszczę Ci łomot!-szatyn rozdzielił Wenus i brata, od razu ustawiając go do pionu.
-Taiki-san, nie kłopocz się. Zaraz wezwę ochronę i wywalą tego zboczeńca.
-Że ja jestem zboczony?! To Ty jesteś wypaczona!-srebrnowłosy próbował uwolnić się ze stalowego uścisku Taikiego.
-Przyciągam klientów, co jest nawet wskazane. A Ciebie zżera zazdrość, bo wszystkie laski lecą na mnie! Proste!-przyklasnęła.
-Wiesz o co jestem zazdrosny?! Może o Ciebie?!-wymsknęło mu się i dla odmiany jego twarz przybrała barwę suszonej śliwki.
Natomiast Minako dostała nagłego napadu kaszlu.
-Przejęzyczyłem się-burknął.
-Raczej naćpałeś.
Oboje ruszyli do ucieczki, ale w tą samą stronę i zderzyli się ze sobą.
-Ty tam, a ja tam-krótkowłosa wskazała palcem i pobiegła na zaplecze, a Kou prosto do wyjścia.
Thea pechowo nalewała piwo do kufla i zapatrzywszy się na awanturników, wylała połowę. Złocisto-bursztynowy płyn zalał podłogę, a piana spływała po szklanej powierzchni naczynia. Taiki odpuścił sobie pogoń za bratem, bo przeskoczył na drugą stronę baru oraz zabrał kufel z rąk dziewczyny.

-Niby ich zatargi nie dotyczą nas. Mimo to i tak obrywamy-znalazł ściereczkę i posprzątał bałagan.-Pamiętasz, że obiecałaś mi coś?
-To znaczy?
-Miałem posłuchać jak grasz.
-No tak, ale nie zrobię koncertu w waszym mieszkaniu. Strach pomyśleć, jak zareagowałby Twój brat. Ja bym skontaktowała go z psychologiem.
-Poczekam, aż sam się zgłosi. Nie będę się ciągle zamartwiał o niego. Skoro nie możesz przyjść do mnie, to ja wpadnę do Ciebie.
Szmaragdowe oczy barmanki rozbłysły iskierkami szczęścia.
-Hai.

****
Upłynęło kilka dni nim Yaten ochłonął po kłótni w barze. Po raz pierwszy był tak wściekły na samego siebie, że dał się tak podpuścić. Chociaż bardziej przerażała go myśl, iż wykrzyczał wtedy prawdę. Jak w ogóle mogło do tego dojść? Nigdy nie uważał na słowa, bo zawsze mówił to, co miał na języku-prawdę.
Srebrnowłosy uderzył pięścią w biurko, wydając rozpaczliwy krzyk. Natomiast bracia spojrzeli na niego jak na szaleńca.
-Yaten, co się dzieje?-Seiya zapytał z lekką obawą w głosie.
-A co Cię to obchodzi?! Lepiej zapytaj, gdzie jest Twoje guru od PR-u!
Muzycy już od 30 minut czekali w biurze Alana, bo miał im coś ważnego do powiedzenia.
-Kwadrans studencki i mnie nie ma!
-Ty i studia-Taiki zakpił, zajęty przeglądaniem świeżej prasy.
-Jestem bardziej ambitny, niż Ci się wydaje. Gdyby każdy wykładowca spóźniał się tak jak Alan, to ilość chętnych na Uniwersytecie Tokijskim wzrosłaby trzykrotnie.
-Witajcie!-Colins rzucił parasol w kąt i zdjął mokry płaszcz.-Wybaczcie, że się spóźniłem, ale są niesamowite korki. Jeszcze ta paskudna pogoda.
„Helikopter sobie zamów.”-na szczęście tego Yaten nie powiedział na głos.
Na jego ustach ukształtował się cierpki uśmieszek, bo doszukiwał się słabych punktów u swojego rywala, by uderzyć w najmniej spodziewanym momencie.
Bracia Kou liczyli, że ich manager od razu przejdzie do konkretów, lecz ten poszedł po...kawę. W czasie kiedy można było przygotować kilka dzbanków kawy, a nie tylko filiżankę, Taiki trzy razy przejrzał następną gazetę.

W końcu niebieskowłosy rozsiadł się jak pan na włościach, delektując gorącym napojem.
-Słuchajcie chłopaki, nie ma sensu czekać. Chcę, aby każdy z was napisał dobry tekst. Na pewno zgodzicie się ze mną, że nie możecie zaserwować fankom banałów.
„Cholera, Szekspir się znalazł.”-zielonooki uniósł nieznacznie lewą brew.
-W zasadzie...To ja już nam gotowe kilka tekstów-Seiya potraktował poważnie tworzenie nowego przeboju.
-Świetnie! A wy?
-Przepraszam, że zapytam-srebrnowłosego mdliło od nadmiaru wazeliny.-A Ty co będziesz robił? Popijał herbatkę o 5 po południu, zagryzając suchymi ciastkami?
-Yaten!-szatyn kopnął go w kostkę.
-Nic tu po mnie! Spijajcie sobie nektar z dzióbów dalej, żegnam!-wypadł ze środka jak huragan, ale bracia dogonili go przy windzie.

-Co Ty wyprawiasz?! Nie możesz chociaż raz pomyśleć o nas?-Taiki wściekł się.
-Ja się o gwiazdorstwo nie prosiłem! Tym bardziej o ten przeklęty powrót! I wiecie co?! Wracam na Kinmoku!
-Zapomniałeś o jednym. Bez nas nie możesz wrócić.
W odpowiedzi chłopak posłał mu spojrzenie przepełnione goryczą, ale też innymi skrywanymi uczuciami, a potem wsiadł do windy.
„Interesujące, nawet bardzo."-Alan podrapał się po brodzie.
Ukryty za rogiem korytarza, podsłuchał kilka szczegółów, które dały mu kolejny trop.
„Sailor Venus, Kinmoku i co jeszcze? Zabawa się rozkręca.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz