Czarnowłosy
chłopak ocknął się tuż o świcie, zaalarmowany pierwszymi
promieniami słońca, które przedzierały się przez błękitne
zasłony. Od razu przypomniał sobie, że nocował w nieswojej
sypialni. Ilość pluszaków w kolorze pastelowego różu
ustawiona według wielkości na półce, przytulna pościel w
podobnym odcieniu oraz dziewczyna wtulona w jego tors tylko go w tym
utwierdzały. Uśmiechnął się błogo, czując słodki zapach
truskawek i dotarło do niego, że musi się zbierać. Ogarnęły go
wyrzuty sumienia, bo Odango pokłóciła się z narzeczonym, a
on był powodem tej sprzeczki. Gdyby wiedział, że przysporzy
ukochanej problemów, to nawet nie dotknąłby jej telefonu i
nie byłoby sprawy.
Wsparł się na rękach, szykując się do
potajemnego opuszczenia sypialni, gdy delikatne dłonie oplotły jego
ramię.
-Która godzina?-Usagi mruknęła nieprzytomnym
głosem z lekko uchylonymi powiekami.
-Jeszcze wcześnie, śpij
dalej-szepnął, mając nadzieję, że Tsukino wróci do krainy
snów.
-Nie idź-zabrzmiała na tyle stanowczo, że aż się
zdziwił.
W dodatku błękitne tęczówki dziewczyny
patrzyły błagalnie, więc poddał się bez walki. Położył głowę
z powrotem na poduszce i wykręcił się w stronę
złotowłosej.
-Wiesz...Nie mam nic przeciwko, ale jak ktoś nas
zobaczy to chyba na zawsze zostanę skreślony.
-Ja Ci
ufam.
-Odango...-zarumienił się, ale sumienie nie dawało mu
spokoju.
Poderwał się raptownie, przeczesując ciemne
włosy.
-Muszę Ci coś powiedzieć i...i przestaniesz mnie
lubić.
-Seiya-Usagi przetarła zaspane oczy, także siadając po
turecku.-Co się dzieje?
-Bo...Bo to ja rozłączyłem połączenia
od Mamoru i wykasowałem z listy, przepraszam.
Usa zaniemówiła,
wbijając w przyjaciela zaskoczony wzrok, lecz o dziwo zareagowała
spokojnie.
-No i?-zapytała, trzepocząc rzęsami.
-Nie jesteś
zła?
-Wiesz za co jestem zła? Że nawet Ty masz mnie za idiotkę!
Przecież to było oczywiste. Mamoru ma różne wady, ale nie
jest kłamczuchem. Nie mam do ciebie pretensji, bo wiem, że starasz
się robić wszystko dla mojego dobra. Wybawiłeś mnie tamtego
wieczora i zawsze będę Ci za to wdzięczna. Tylko błagam, czemu
nikt nie może potraktować Usagi Tsukino poważnie?
-Ale to nie
tak-Kou był pod wrażeniem.-Zawsze mi imponowałaś, po prostu bałem
się, że nie będziesz chciała mnie znać. Kochasz Mamoru i nie mam
z nim żadnych szans. Trudno się z tym pogodzić.
Blondynka
zacisnęła palce na spodniach od piżamy, a wewnątrz cała drżała.
Skoro Seiya nie był jej obojętny, to powinien poznać prawdę. Do
tej pory nie miała komu się zwierzyć, bo zdanie dziewczyn już
znała-liczyła się przyszłość. Ami na pewno zrobiłaby wykład o
Kryształowym Tokio, Chibiusie oraz pozostałych obowiązkach. Mako z
pewnością poparłaby niebieskowłosą, a na Minako nie bardzo mogła
liczyć, bo ta zapadła się pod ziemię. Natomiast na samo
wspomnienie o Rei kolana robił się miękkie.
-Mylisz się, to
znaczy trochę się mylisz...Aj, pogubiłam się-ukryła twarz w
dłoniach.
-Nie wstydź się mnie-objął ją, aby nabrała
odwagi-Co dokładnie masz na myśli?
-Od pewnego czasu nabrałam
sporo wątpliwości. Nie jestem taka pewna, czy związek ze starszym
mężczyzną jest mi pisany.
-W tym momencie ugryzę się w
język-brunet odsunął się nieznacznie.-Nie będę naciskał, ani
wykorzystywał okazji. Jeśli szczęście uśmiechnie się do mnie,
to daj mi znać-puścił do dziewczyny oczko.
Zachwycona jego
odpowiedzią, zarzuciła mu ręce na szyję, lecz przeszkodził mi
głos dobiegający zza drzwi.
-Usagi-chan! Z kim Ty
rozmawiasz?!
-Luna!-niebieskooka pisnęła, spychając muzyka na
podłogę i narobili hałasu.
-Od kiedy Twój kot
mówi?-Seiya skrzywił się, ale Tsukino bez wyjaśnień
zaciągnęła go w stronę balkonu.
-Usagi, wchodzę!-kotka
krzyknęła srogo.
W środku zastała swoją podopieczną, która
nerwowo zasłaniała okno firanami.
-Co Ty wyprawiasz o 6
rano?
-Przeciąg był-palnęła bez namysłu.
-A z kim
rozmawiałaś?
-Aaa...To-zachichotała.-Miałam zły sen.
-Za
dużo jesz przed snem. Ile razy Ci to powtarzałam, a Ty wciąż się
opychasz.
-Następnym razem Cię posłucham, a teraz wracam do
łóżka.
-No dobrze-usatysfakcjonowana Luna wycofała się,
niczego nie podejrzewając.
Gdyby wybrała się na spacer, to na
pewno spostrzegłaby Seiyę Kou, który trzymał się kurczowo
metalowej poręczy, machając pociesznie nogami.
****
Minako
wybrała się na popołudniowy spacer i przechadzając się parkowymi
alejkami, zastanawiała się, co zmienić w swoim życiu. Jedno
postanowiła na pewno-szybki powrót do pracy, by nie myśleć
o chorobie.
Nogi same poniosły ją do centrum miasta i kiedy
stała przed witryną zakładu fryzjerskiego, obserwując klientki ze
śmiesznymi papilotami we włosach, to jej własne uczesanie wydawało
się przeciętne. Nie nosiła już dziecinnej czerwonej kokardy, ale
fryzura od lat pozostała bez zmian. Dlatego pod wpływem impulsu weszła do środka i zaczekała na swoją
kolej...
Decyzja, którą Minako podjęła raptownie, miała
dramatyczne następstwa. Kiedy Thea wyszła z łazienki z tacą pełną
kieliszków, a przechodząc przez przebieralnię natknęła się
teoretycznie na obcego osobnika. Intruz odwrócił się do niej
przodem i myślała, że ma do czynienia z przystojnym
młodzieńcem.
-Od kiedy jesteś niemową?-chłopak przemówił
głosem...Minako!
Bursztynowłosa dziewczyna wypuściła tacę z
rąk, a huk tłukącego szkła odbił się echem od ścian kremowej
barwy. Będąc w szoku, opadła bezsilnie na drewniane krzesełko,
wachlując sobie ulotką z pobliskiej pizzerii.
-Coś...Ty...Zrobiła?!-wykrztusiła, taksując
przyjaciółkę wzrokiem.
Po długich, złotych pasmach
włosów panny Aino nie zostało nic. Teraz ledwo sięgały
ramion , wyszczuplając jej buzię, a grzywka była ułożona na bok.
Na pierwszy rzut oka-ścięcie typowe dla licealisty.
Nie tylko
drastyczne ścięcie włosów zatrwożyło biedną Theę. Mina
naprawdę ubrała się jak mężczyzna, przywdziewając czarne, luźne
spodnie oraz koszulę w tym samym kolorze. Ostatnie dwa guziki
zostawiła rozpięte.
-Podoba Ci się?-Wenus obróciła się
wokół własnej osi.
-Postradałaś zmysły?!-Aider
potrząsnęła nią.-To jakaś reakcja na stres?! Przeżyję zmianę
fryzury, ale przebierz się natychmiast!!!
-Wyluzuj, to taki mały
eksperyment-wzięła zielonooką pod ramię, prowadząc do baru.
Na
parkiet powoli napływali goście, a dyskotekowa muzyka dudniła w
głośnikach.
-Co byś powiedziała, gdybym sprawdziła jak mój
urok zadziała na płeć piękną?-blondynka błysnęła zmysłowym
spojrzeniem na tańczące dziewczęta.
-Nie mówisz tego
poważnie?
-Jak najbardziej. Ja się zabawię i klientki zresztą
też, a Ty się nie denerwuj. Lepiej zobacz, kto się dla Ciebie
pofatygował-wskazała na stolik, przy którym szatyn oraz jego
bracia sączyli drinki.-W tym tempie to jego nerki nie nadążą. A
właśnie, na jakim etapie jest wasza znajomość?
-Nie
wiem.
-Wow, to dużo wiesz. Zapijesz faceta na śmierć, zanim
dojdziecie do porozumienia. No nic-wzruszyła ramionami.-Ja idę na
podryw, bo Taikiego znowu suszy. Szkoda, że wraz z nim nadchodzi
zaraza-przechrzciła srebrnowłosego i zaginęła w tłumie.
Thea
odwzajemniła łagodny uśmiech, który rozkwitł na twarzy o
fiołkowych oczach.
-Co nam zaproponujesz?-wparł łokcie na
mahoniowym blacie.
-Nie musisz ciągle składać zamówień,
żeby ze mną porozmawiać-zamrugała kokieteryjnie rzęsami.
-A
gdzie przodownica pracy Aino-san?-Yaten wtrącił się, jak zwykle
nie mając wyczucia taktu.-Czyżby ją wylali? Oj, to przykre.
-Z
przyjemnością wyprowadzę Cię z błędu. Minako jest zapracowana i
nie bardzo stęskniona za Tobą.
-Obrończyni uciśnionych, aż
się wzruszyłem. Niech Twoja przyjaciółeczka sama mi to
powie.
-Nie ma sprawy!-niespodziewanie Mina stanęła tuż przed
nosem najmłodszego Kou.-Jesteś jak wrzód na
tyłku!-prychnęła, a potem triumfalnie wyjęła z kieszeni
kilkanaście karteczek z numerami telefonów.
Zielonooki
zamienił się w słup soli, a jego usta otworzyły się
szeroko.
-Ha! To naprawdę działa!-Wenus zapiszczała z radości,
kręcąc biodrami.-Popatrz na tamte panny.
Dwie atrakcyjne kobiety
pomachały z daleka, robiąc maślane oczy. Natomiast blondynka
posłała im całusa w powietrzu i gdyby nie głośna muzyka, byłoby
słychać westchnięcie.
Z kolei do Yatena dotarło znaczenie
całego przedstawienia, że poczerwieniał.
-Udawałaś
faceta?!
-Ale odkrycie-Aino zignorowała go.
-Pokaż wszystkim,
co masz pod koszulą!-szarpnął mocno za materiał, aż kilka
guzików odpadło i dziewczyna ledwo utrzymała
równowagę.
-Zaraz wszyscy zobaczą, co masz w spodniach,
bo osobiście spuszczę Ci łomot!-szatyn rozdzielił Wenus i brata,
od razu ustawiając go do pionu.
-Taiki-san, nie kłopocz się.
Zaraz wezwę ochronę i wywalą tego zboczeńca.
-Że ja jestem
zboczony?! To Ty jesteś wypaczona!-srebrnowłosy próbował
uwolnić się ze stalowego uścisku Taikiego.
-Przyciągam
klientów, co jest nawet wskazane. A Ciebie zżera zazdrość,
bo wszystkie laski lecą na mnie! Proste!-przyklasnęła.
-Wiesz o
co jestem zazdrosny?! Może o Ciebie?!-wymsknęło mu się i dla
odmiany jego twarz przybrała barwę suszonej śliwki.
Natomiast
Minako dostała nagłego napadu kaszlu.
-Przejęzyczyłem
się-burknął.
-Raczej naćpałeś.
Oboje ruszyli do ucieczki,
ale w tą samą stronę i zderzyli się ze sobą.
-Ty tam, a ja
tam-krótkowłosa wskazała palcem i pobiegła na zaplecze, a
Kou prosto do wyjścia.
Thea pechowo nalewała piwo do kufla i
zapatrzywszy się na awanturników, wylała połowę.
Złocisto-bursztynowy płyn zalał podłogę, a piana spływała po
szklanej powierzchni naczynia. Taiki odpuścił sobie pogoń za
bratem, bo przeskoczył na drugą stronę baru oraz zabrał kufel z
rąk dziewczyny.
-Niby
ich zatargi nie dotyczą nas. Mimo to i tak obrywamy-znalazł
ściereczkę i posprzątał bałagan.-Pamiętasz, że obiecałaś mi
coś?
-To znaczy?
-Miałem posłuchać jak grasz.
-No tak,
ale nie zrobię koncertu w waszym mieszkaniu. Strach pomyśleć, jak
zareagowałby Twój brat. Ja bym skontaktowała go z
psychologiem.
-Poczekam, aż sam się zgłosi. Nie będę się
ciągle zamartwiał o niego. Skoro nie możesz przyjść do mnie, to
ja wpadnę do Ciebie.
Szmaragdowe oczy barmanki rozbłysły
iskierkami szczęścia.
-Hai.
****
Upłynęło
kilka dni nim Yaten ochłonął po kłótni w barze. Po raz
pierwszy był tak wściekły na samego siebie, że dał się tak
podpuścić. Chociaż bardziej przerażała go myśl, iż wykrzyczał
wtedy prawdę. Jak
w ogóle mogło do tego dojść? Nigdy nie uważał na słowa,
bo zawsze mówił to, co miał na języku-prawdę.
Srebrnowłosy
uderzył pięścią w biurko, wydając rozpaczliwy krzyk. Natomiast
bracia spojrzeli na niego jak na szaleńca.
-Yaten, co się
dzieje?-Seiya zapytał z lekką obawą w głosie.
-A co Cię to
obchodzi?! Lepiej zapytaj, gdzie jest Twoje guru od PR-u!
Muzycy
już od 30 minut czekali w biurze Alana, bo miał im coś ważnego do
powiedzenia.
-Kwadrans studencki i mnie nie ma!
-Ty i
studia-Taiki zakpił, zajęty przeglądaniem świeżej prasy.
-Jestem
bardziej ambitny, niż Ci się wydaje. Gdyby każdy wykładowca
spóźniał się tak jak Alan, to ilość chętnych na
Uniwersytecie Tokijskim wzrosłaby trzykrotnie.
-Witajcie!-Colins
rzucił parasol w kąt i zdjął mokry płaszcz.-Wybaczcie, że się
spóźniłem, ale są niesamowite korki. Jeszcze ta paskudna
pogoda.
„Helikopter sobie zamów.”-na szczęście tego
Yaten nie powiedział na głos.
Na jego ustach ukształtował się
cierpki uśmieszek, bo doszukiwał się słabych punktów u
swojego rywala, by uderzyć w najmniej spodziewanym momencie.
Bracia
Kou liczyli, że ich manager od razu przejdzie do konkretów,
lecz ten poszedł po...kawę. W czasie kiedy można było przygotować
kilka dzbanków kawy, a nie tylko filiżankę, Taiki trzy razy
przejrzał następną gazetę.
W
końcu niebieskowłosy rozsiadł się jak pan na włościach,
delektując gorącym napojem.
-Słuchajcie chłopaki, nie ma sensu
czekać. Chcę, aby każdy z was napisał dobry tekst. Na pewno
zgodzicie się ze mną, że nie możecie zaserwować fankom
banałów.
„Cholera, Szekspir się znalazł.”-zielonooki
uniósł nieznacznie lewą brew.
-W zasadzie...To ja już
nam gotowe kilka tekstów-Seiya potraktował poważnie
tworzenie nowego przeboju.
-Świetnie! A wy?
-Przepraszam, że
zapytam-srebrnowłosego mdliło od nadmiaru wazeliny.-A Ty co
będziesz robił? Popijał herbatkę o 5 po południu, zagryzając
suchymi ciastkami?
-Yaten!-szatyn kopnął go w kostkę.
-Nic
tu po mnie! Spijajcie sobie nektar z dzióbów dalej,
żegnam!-wypadł ze środka jak huragan, ale bracia dogonili go przy
windzie.
-Co
Ty wyprawiasz?! Nie możesz chociaż raz pomyśleć o nas?-Taiki
wściekł się.
-Ja się o gwiazdorstwo nie prosiłem! Tym
bardziej o ten przeklęty powrót! I wiecie co?! Wracam na
Kinmoku!
-Zapomniałeś o jednym. Bez nas nie możesz wrócić.
W
odpowiedzi chłopak posłał mu spojrzenie przepełnione goryczą,
ale też innymi skrywanymi uczuciami, a potem wsiadł do
windy.
„Interesujące, nawet bardzo."-Alan podrapał się po
brodzie.
Ukryty za rogiem korytarza, podsłuchał kilka
szczegółów, które dały mu kolejny
trop.
„Sailor Venus, Kinmoku i co jeszcze? Zabawa się
rozkręca.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz