wtorek, 19 lutego 2013

Prolog



Było już po północy, gdy na niebie rozbłysnęło jasne światło. Zniknęło równie szybko jak się pojawiło. Nie było to zwyczajne zjawisko, które mogło zaistnieć w otchłani nocnej ciszy. Gównie dlatego, że sprowadziło na Ziemię kogoś wyjątkowego...
Trzej długowłosy mężczyźni otworzyli drzwi od swojego dawnego apartamentu. Mieli dużo szczęścia, że do tej pory nie został wynajęty. Wiązało się z nim dużo wspomnień, może niekoniecznie miłych, ale w pewnym sensie to był ich drugi dom. Poza tym, po co stwarzać sobie dodatkowe problemy. Chyba tylko z tym zdaniem zgadzał się najmłodszy z braci, Yaten Kou. Zamknięty w sobie, chwilami arogancki, a zwłaszcza szczery i momentami do bólu. Taki przeważnie był na zewnątrz oraz tak go postrzegali inni. Co w rzeczywistości skrywało jego wnętrze? Niezwykłą wrażliwość, której nie chciał pokazać? Czy też upór w dążeniu do wyznaczonego celu? A może jedno i drugie?
Zielonookiego z pewnością najtrudniej było rozgryźć. Nawet teraz, gdy szukał chwili samotności i wyszedł na balkon. Spojrzał na panoramę miasta oświetloną blaskiem gwiazd. Gdzieś tam, utulone w swych łóżkach spało pięć wojowniczek. Nie widział ich od dwóch lat, a co do spotkania mia mieszane uczucia. Sam właściwie nie wiedział, czemu zdecydował się na powrót. Jego bracia się uparli, a w szczególności Seiya, więc ich księżniczka zgodziła się. Za bardzo kochała swoje Gwiazdy, żeby odmówić im tej prośby. Postawiła błahy warunek, przynajmniej tak mu się wówczas zdawało.
Mimo wszystko, zastanawiał się nad taką szybką zmianą decyzji. Zawsze trzymał się własnych zasad, aż tu nagle spełnił głupi kaprys.
„Stanowczo za dużo czasu spędzam w towarzystwie Seiyi. Niewiele brakuje by nauczył mnie jak nie używać mózgu.”-pomyślał z irytacją.
Przed oczami stanęły mu sylwetki dziewcząt, które tak późno docenił.
Ami Mizuno- sympatyczna, rozsądna i...nieśmiała. To chyba jej największa wada, chociaż z drugiej strony można to było zaliczyć także do zalet. „Ze świecą szukać fanki, która nie usiłuje zedrzeć z człowieka ubrań. Ją zostawię Taikiemu. Niech dalej prowadzą swój intelektualny pojedynek.”-uśmiechnął się cynicznie.
Rei Hino- zadziorna wojowniczka z Marsa. „Jest konsekwentna, wysoko podnosi poprzeczkę, ale...w życiu nie spotkałem tak pyskatej dziewuchy.”-pokręcił głową.
Makoto Kino- silna, wyniosła, a jednocześnie wrażliwa. „Właściwie, to ją znam najmniej i może niech tak zostanie.”
Usagi Tsukino, czyli niezawodna Czarodziejka z Księżyca. „Króliczek Seiyi to chyba największa niespodzianka jaka mogła mnie spotkać. Naiwna i nierozgarnięta dziewczyna ocaliła cały świat. Kto by pomyślał, że w tak kruchej dziewczynie spoczywa ogromna moc.”
Na koniec pozostała mu najtrudniejsza do rozwiązania zagadka, czyli Minako Aino. „Robi wokół siebie więcej szumu, niż cały oddział wojskowy w czasie śniadania. Chyba żadna dziewczyna nie zaproponowała mi tyle razy randki, co ona.”-zachichotał. „W ogóle trzeba mieć cholerny tupet, żeby z czymś takim wyskoczyć. Zresztą, czego ja wymagam od wojowniczki, której patronem jest planeta miłości? Przecież to zrozumiałe, że do wszystkiego będzie podchodziła w sposób emocjonalny. Bądźmy szczerzy, czasem nachalny.”-przerzucił oczami. „Owszem, jest bystra. Tylko szkoda, że rzadko to okazuje, a zamiast tego jest potwornie hałaśliwa. No cóż, zobaczymy Aino-san jak bardzo ucieszysz się na mój widok...”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz