poniedziałek, 18 lutego 2013

Tajemnica Pocałunku 3(+18)

Główny paring: Serenity/Seiya
Pozostałe: Minako/Yaten; Ami/Taiki; Kakyuu, Helios, Haruka, generał Tashiro




   Mieli żyć długo i szczęśliwie, ale przecież nie stanęli na ślubnym kobiercu jak nakazywał obyczaj. Feralna ceremonia rozpadła się niczym domek z kart, a rodzeństwo z Nemesis wyjechało w mało pokojowym nastawieniu. Książę Diamand najpierw wykłócał się z Heliosem, który nie miał najmniejszej ochoty na zbędne sprzeczki. Skomentował sprawę krótko i rzeczowo:”Ostrzegałem”. Poniżony białowłosy w szoku patrzył na oddalającą się postać kapłana, który znikł w swojej komnacie.

  Później próbował nagabywać Tashira, ale to również nie niewiele się zdało. Generałowi nawet przez myśl nie przeszło rozmawiać z porzuconym przed ołtarzem władcą. Miał ku temu dwa konkretne powody. Po pierwsze, to nie jego syn dał mu kosza, tylko Serenity. Po drugie, Seiya miał gdzieś pogadanki ojca, co udowodnił wielokrotnie. Dlatego szatyn nie zamierzał strzępić sobie języka, bo i tak musiał przeprosić Betheraite, która zalewała się łzami. Z kolei Kermesite, też płakała...ale ze śmiechu. Nauczka, jaką dostała jej siostra stanowczo wystarczyła za rekompensatę. Chyba tylko ona wyjeżdżała z Planety Pachnących Oliwek w dobrym humorze. Może jeszcze Safir, który pożegnał się w imieniu swojej rodziny. Mimo, że liczono na zacieśnienie stosunków pomiędzy Kinmoku, a Nemesis, Seiya i jego Złośnica zaprzepaścili je za jednym zamachem.
  Dwa dni po wyjeździe Bractwa Czarnego Księżyca, Kakyuu, Tashiro i Helios siedzieli w ogrodowej altance popijając herbatę. Obrazek wyglądał sielsko, ale temat na jaki prowadzili rozmowę już nie. W danym momencie ważyły się losy zakręconej parki.
- Najpierw zaręczyny, a potem daję im dwa miesiące czasu - namiestnik Księżyca postawił sprawę jasno.
- Zaręczyny, to świetny pomysł - czerwonowłosa uśmiechnęła się czarująco. Tylko, po co czekać dwa miesiące? Oboje bardzo się kochają, to widać.
- Rozumiem Twoje racje - kapłan spojrzał czule na księżniczkę. -Jednak nie znam Seiyi, ale Serenity oraz jej pomysłowość aż za dobrze. Jeśli dwa miesiące upłyną spokojnie, to wezmą ślub, a następnie odbędzie się koronacja.
- Hmmm...pewnie masz rację - położyła mu dłoń na ramieniu.
Generał zaczął czuć się nieswojo w ich towarzystwie. Odchrząknął i poprawił kołnierzyk od koszuli, czując uderzające gorąco. Dopiero wtedy jego siostra i gość zwrócili na niego uwagę.
- Nie chcielibyście posłuchać, co ja mam do powiedzenia?
- Przepraszam braciszku, mów.
- Będę szczery i przyznam, że nic mi się nie podoba, Mój syn pakuje się w coś, o czym nie ma zielonego pojęcia. Zresztą, oni mają tak wybuchowy charakter, że boję się, co wyniknie z ich związku.
- Ale przyznaj, że go nie dopilnowałeś - białowłosy uparł się przy swoim. - Wolałbym nie wiedzieć, co  wyprawiali do tej pory, więc przemilczmy to. Mamy czas, żeby sprawdzić na ile są dojrzali i odpowiedzialni.
- Nie ma co gdybać. Zacznijmy przygotowania do zaręczyn - Kakyuu podniosła się z gracją. - Mam ochotę na spacer. Heliosie, zechcesz mi towarzyszyć?
- Z największą przyjemnością - ucałował jej dłoń, a potem podał ramię.
Szybko zniknęli za krzewami białych róż, a brązowowłosy znowu miał wrażenie, iż omija go coś ważnego.
****
2tyg. Po zaręczynach
  Był już późny wieczór, gdy Serenity wędrowała tanecznym krokiem do swojej komnaty. Na jej serdecznym palcu lśnił pierścionek zaręczynowy z delikatną perłą pośrodku. Ciągle wspominała moment, kiedy ukochany ukląkł przed nią i poprosił o rękę. Miała ochotę piszczeć w wniebogłosy, lecz etykieta nakazywała zachować się, jak na księżniczkę przystało. Po raz pierwszy była w życiu czegoś pewna-zakochała się po uszy. Nawet chłodny wzrok Heliosa nie przyćmił jej szczęścia. Wiedziała, że opiekun będzie pilnował i sprawdzał na każdym kroku, jak się sprawuje.
  Złotowłosa spędziła wyjątkowo udany dzień. Najpierw był z dziewczętami na plaży i oczywiście towarzyszył im Seiya z kuzynami. Cała szóstka grała w piłkę, a po meczu najbardziej poszkodowaną osobą był Yaten. Biedak wracał do domu z rozwalonym nosem, bo niezdarna Sere zamiast trafić w bramkę, wycelowała prosto w srebrnowłosego. Naturalnie nie przeprosiła go, lecz dodatkowo wyśmiała.
  Końcówkę dnia przesiedziała w ogrodzie sama. Obserwowała zachodzące słońce, bo ten widok działał na nią kojąco. Pomarańczowe smugi wymieszane z blaskiem purpury, rozchodziły się w jej rozmarzonych oczach. Kiedy mrok całkowicie zapadł nad królestwem, zawróciła do pałacu.
Sere weszła do komnaty, a obecność narzeczonego wylegującego się na jej łóżku nie wywołała u niej zdziwienia.
- Powinnam się przyzwyczaić, że stanowisz niebywały element ozdobny tego pokoju - założyła ręce, opierając się o komodę.
- Prawda, że tu pasuję? Całodobowa rezerwacja tylko dla Ciebie.
- Masz równie przerośnięte ego, co niewyparzony język.
- Lepiej, mam urok osobisty.
Wzniosła oczy do góry udając, że ma go dosyć.
- W takim razie, bardzo proszę, abyś wziął swój urok osobisty i razem z nim opuścił moją komnatę.
- Złośnico... - cmoknął pod nosem i zwinnie zeskoczył z łóżka.
W ułamku sekundy znalazł się za plecami blondynki, wprawiając ją w zdezorientowanie.
- Na pewno mam iść?-szepnął zmysłowo przy jej uchu.
Ciepłe, przyjemne powietrze zaszumiało jej w głowie. Mimowolnie oparła głowę o jego silne ramię. Długo nie pozwolił trwać tej chwili, ponieważ obrócił ją przodem do siebie, zaciskając dłonie na jej tali. Patrzyła mu oczy, jak zahipnotyzowana. Seiya już wiedział, że ma nad nią kontrolę. Obrysował palcem linię jej kuszących ust. Przez cały dzień marzył tylko o jednym, żeby ich zasmakować.
Kiedy przymknęła powieki czekając na dalszy jego ruch, pocałował ją delikatnie. Pozwoliła na pogłębienie pieszczoty, odpowiadając namiętniej. Przejechał dłońmi po plecach ukochanej i dotarł do zapięcia sukni. Kiedy zorientowała się, co zamierza zrobić, przerwała pocałunek.
- Co robisz? - zapytała z wciąż przymkniętymi oczami.
Sama z trudem panowała nad rosnącym pożądaniem.
- Kocham Cię... - powiedział zachrypniętym głosem.
- To wiem, ale...
- Ciii... - nie pozwolił jej dokończyć.
Ich usta ponownie spotykały się w pełnym pasji tańcu. Brunet zakończył poprzednią czynność i suknia Sere opadła na podłogę, odsłaniając piękne i zgrabne ciało dziewczyny. Wówczas wziął ją na ręce i położył na miękkim materacu. Mokre pocałunki przeniósł na szyję oraz pozostałe partie ciała. W między czasie pozbył się koronkowego stanika, który już tylko przeszkadzał. Zatrzymał dłoń na białych figach, aby spojrzeć w jej oczy. Drżała z podniecenia i sama nie wytrzymała tego, iż jeszcze próbował się z nią droczyć. Przyciągnęła go siebie, całując żarliwie. Pomogła rozpiąć koszulę i opuszkiem palca zjechała po umięśnionym torsie. Odpięła pasek od spodni, a klamerka z brzękiem odbiła się od łóżka. Kiedy już byli nadzy, poczuła go w sobie. Jęknęła cicho z rozkoszy i w końcu odnaleźli wspólny rytm. W pokoju było słychać przyspieszone oddechy oraz bicie zakochanych serc. Spletli swoje dłonie, doznając spełnienia, a po policzku księżniczki spłynęła samotna łza, którą scałował. Objął ją ciepłymi ramionami, w których czuła się bezpieczna, gładząc czule złote pasma włosów, aż odpłynęła w krainę Morfeusza.
Słońce ledwo świtało, gdy Sere ocknęła się z błogiego snu. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało, lecz obecność chłopaka śpiącego u jej boku utwierdziła ją w przekonaniu, że to jednak prawda.
Przysunęła się do Seyi, spoglądając jak miarowo oddycha.
- Złośnico, patrzysz na mnie - uniósł powieki.
- Ładnie tak kłamać? - zmarszczyła nosek.
- Wcale nie kłamię. Potrzebujesz więcej dowodów?
- Zastanowię się - przekręciła figlarnie głowę. - A teraz...wracasz do siebie! - popchnęła go.
- Nic z tego! Nie pozbędziesz się mnie ta łatwo.
- Nie możesz tu zostać-ściszyła głos.
- Niby czemu?
- A co będzie, jak przyjdzie służąca?
- To jej powiem, że skoro pomogłem Ci się rozebrać, to z ubraniem też nie będę mieć problemu.
- Seiya!
- No dobrze, nie złość się tak.
Poszukał swoich spodni i zaczął się ubierać.
- Dostanę całusa na pożegnanie? - przysiadł na krawędzi łóżka.
- Śnij dalej!
Pochylił się ku niej, szepcząc coś do ucha i od razu spąsowiała na twarzy. Sięgnęła po poduszkę i rzuciła w niego, lecz odchylił się chichocząc złośliwie.
- Widzimy się przy śniadaniu-wybiegł na balkon i znikł w promieniach wschodzącego słońca.
Księżniczka Księżyca zagrzebała się pod kołdrą, bo nie mogła się doczekać dalszej części dnia...
****
  Przez kilka następnych dni Serenity prezentowała nienaganne maniery, aby nie podpaść Heliosowi. Spacerowała z Seiyą trzymając się za ręce, lecz po zaręczynach nikogo to nie raziło. Jedynie spostrzegawczy brunet zauważył, iż opiekun jego narzeczonej nie chodzi za nimi krok w krok i nie strofuje za byle przewinienie. Mało tego, odkrył powód nagłej przemiany. Przynajmniej, tak uważał.
  Po obiedzie śledził swoją ciotkę, a gdy zaszyła się w ogrodzie, wrócił prędko po Sere. Dziewczyna protestowała, ale ostatecznie zakradła się razem z nim. O mało się nie przewróciła, kiedy ujrzała Kakyuu i białowłosego w dwuznacznej sytuacji. Władczyni trzymała w ręku bukiet białych róż, który pewnie dostała od niego.
- Kakyuu i Helios? - Seiya wyprężył się dumnie.-Pomyślałabyś? Teraz już wiemy, czemu Twój strażnik spuścił z tonu. Damska kiecka może zdziałać cuda.
- Nie wygłupiaj się, tylko rozmawiają.
- No jasne. Moja ciotka zaraz eksploduje. Teraz nawet nie wiadomo, gdzie się zaczyna i kończy sukienka.
- O matko!
Seiya podążył za wzrokiem dziewczyny i doznał szoku. Właśnie miał być świadkiem pocałunku, który świadczył o rodzącym się uczuciu.
- Złośnico, nie patrz. Możesz tego nie znieść-zasłonił jej oczy, a sam miał otwarte usta w zdziwieniu.
- Chcę zobaczyć! Chcę zobaczyć!-podskoczyła na jednej nodze. - Uuujjj! Gorąco.
- Chodź, pokażę Ci kolejną sensację.
- To może być coś lepszego?
- Może...
Przebiegli przez dziedziniec, ale najpierw zahaczyli o kuchnię. Sere miewała różne zachcianki i akurat zamarzyły się jej lody czekoladowe. Dostała upragnioną podwójną porcję i grzecznie poszła za długowłosym.
- Dokąd mnie prowadzisz?
- Na kort i przekonasz się, co się święci.
Przeszli przez drewniany mostek i już z daleka było widać ogromne boisko, ogrodzone wysokim płotem. Zostało podzielone na kilka części, w tym kort tenisowy, na którym toczyła się zacięta gra. Z jednej strony ironicznie uśmiechnięty Yaten bez problemów odbijał piłki, które serwowała Minako. Dziewczyna dyszała ze zmęczenia i powoli traciła siły. Jej przeciwnik wykazał się wyjątkową sprawnością fizyczną, a przede wszystkim, był świetnie przygotowany technicznie. Wenus nie zdołała odbić ostatniej piłki i boleśnie odczuła porażkę, ponieważ wylądowała na pupie.
Srebrnowłosy odrzucił rakietki na bok oraz pomógł wstać blondynce.
- Dobrze grasz, ale musisz jeszcze potrenować.
-Dzięki, możesz zostać moim trenerem-zarumieniła się, bo nadal trzymał ręce na jej biodrach.
- Co tu się wyprawia?! - Sere warknęła na przyjaciółkę i chłopaka.
- Yaten był tak miły...
- Że też on w ogóle potrafi być miły.
- Co Ty nie powiesz, Złośnico - zielonooki zmierzył nieufnie narzeczoną kuzyna.
- Słyszałeś, co powiedział?!
- To jest opatentowane i używane tylko przeze mnie!
- Pozwij mnie o prawa autorskie - mruknął opryskliwie. - Chodź Mina.
- Ej, to moja przyjaciółka! Łapy precz! - rozdzieliła ich.
- Ją też w jakiś sposób opatentowałaś?
Złotowłosa zaczęła dygotać ze złości i z największą przyjemnością rzuciłaby się pyszałkowi do gardła, lecz „ambitny” plan przerwało nadejście Ami oraz Taikiego. Oni również wyglądali na zbyt zaprzyjaźnionych, a tego księżniczka nie mogła znieść. Nie przepadła ani za szatynem, ani za jego młodszym bratem. Nigdy nie dała im szans na bliższe poznanie i stąd narodziła się niechęć.
- Co tu robicie razem?! - teraz skierowała złość na nowo przybyłych.
- Sędziowaliśmy mecz - niebieskowłosa powiedziała uprzejmym tonem.
- Rozumiem, że to wymaga tego, aby on Cię obmacywał?!
- Nie robimy nic złego. Masz wybujałą wyobraźnię, jeśli coś insynuujesz - Taiki zabrzmiał poważnie.
- Twoje kazania nie robią wrażenia i tak wiem swoje!
- Ej! Ej! Złośnico! - Seiya siłą odciągnął narzeczoną od towarzystwa. - Daj im spokój, niech robią, co chcą. Jesteś zazdrosna?
- Przestań!
- Posłuchaj, Twoje koleżanki są niebrzydkie, ale nie lubię tłumów w łóżku.
- Seeiyaa!!!
- Żartowałem! Przecież, to jest zabawne. I pomyśleć, że muszę wyjechać na dwa dni.
- Wyjeżdżasz?
- W interesach, razem z ojcem.
- I mówisz mi to dopiero teraz? - posmutniała.
- Nie martw się, przy takim nawale rozrywki nawet nie zauważysz, że mnie nie ma.
- Wątpię - obruszyła się.
****
2 dni później
  Serenity siedziała w pałacowej bibliotece i zawiesiła mętny wzrok na grubych tomach oprawionych skórą. Łudziła się, że jest w stanie coś przeczytać, ale od godziny bezczynnie wertowała kartki albo jadła ciastka. Widać rzadko bywała w takich miejscach, skoro nie widziała w tym problemu. W rzeczywistości odliczała godziny do powrotu narzeczonego. Wypatrywanie na dziedzińcu jedynie wydłużyło jej czas, dlatego chwyciła się jakiegokolwiek zajęcia.
W końcu wybrała pierwszą lepszą z brzegu książkę, lecz gdy okazała się, że treść zawiera prawa i zjawiska fizyczne, rzuciła ją na stolik.
- Spóźniłaś się z porządkami wiosennymi, mamy lato.
- Haruka!
Księżniczka podbiegła do wysokiej blondynki i uwiesiła się jej na szyi. Już miała zapytać, czemu strażniczka wróciła, lecz ktoś trzasnął drzwiami, aż futryna zadrżała i kilka książek spadło z półek.
Dziewczyna wyszła korytarz i rozpoznała bruneta, który szedł przyspieszonym krokiem w odwrotnym kierunku.
- Seiyaaa! - dogoniła go i przylgnęła do pleców.
Niestety nie spodziewała się, że ją odepchnie.
- O co chodzi?
- Pytasz, o co chodzi?! Nie było mnie dwa dni, a Ty już znalazłaś sobie pocieszenie! - wymachiwał rękoma tuż przed nosem błękitnookiej.
- Oszalałeś?
- Nie wiedziałem, że wolisz kobiety!
- Uważaj na słowa - wojowniczka z Urana stanęła przy swojej księżniczce.
- Nic Ci do tego! Jestem u siebie!
- Skąd ta kłótnia? - Helios niespodziewanie wyrósł spod ziemi.
- Zapytaj swoją podopieczną, czemu migdali się za moimi plecami! I to z kim! Z wierną strażniczką! - zironizował.
- Za pięć minut w sali konferencyjnej - białowłosy poczuł, że dostaje gorączki. - Obyś miała dobre wytłumaczenie.
****
Kapłan zebrał w sali księżniczkę Kakyuu oraz zrezygnowanego Tashira. Generał wyczuł pismo nosem i spodziewał się katastrofy spowodowanej przez jego syna. Dlatego też, dziwił się, że zamiast niego pośrodku sali stoi Serenity i Haruka. Natomiast Seiya zajął miejsce obok Heliosa, starając się nie patrzeć na złotowłosą.
- Słucham Twoich wyjaśnień - mężczyzna skinął głową.
- Nie ma co wyjaśniać, bo nic się nie stało! - zagrzmiała.
- Twój narzeczony twierdzi inaczej.
- Nie jestem ślepy!
- Ślepy i głupi!-dodała.
- Naprawdę nic się nie wydarzyło - Uran wtrąciła nieśmiało.
- Spokojnie Haruka. Najwidoczniej książę nie kocha mnie na tyle, żeby obdarzyć zaufaniem.
Na oczach wszystkich zdjęła pierścionek zaręczynowy i podeszła do bruneta. Wyciągnęła dłoń, ponieważ chciała oddać mu jego własność, lecz nie odważył się nawet drgnąć.
Wówczas cisnęła pierścionkiem o ścianę, który zatoczył się po podłodze.
- Heliosie, wracamy do domu...
****
2 miesiące później - Księżyc
  Kapłan siedział w gabinecie i trapił się nad listem do Kakyuu. Przez cały czas korespondował z ognistowłosą, bo żywił do niej ciepłe uczucie. Miał swoje plany, ale na obecną chwilę był zmuszony zapomnieć o prywatnych sprawach. Musiał zająć się Serenity, która była w jeszcze gorszym stanie psychicznym, niż przed wyjazdem. Nie potrafił się z nią porozumieć.
  Białowłosy nie zauważył zasadniczej zmiany w zdrowiu królewny, co na szczęście nie uszło uwadze Ami.
- Sere, co się dzieje? - pogładziła ją po czole.
- Nic takiego, kręci mi się w głowie. Musiałam się czymś struć, bo strasznie mnie mdli.
- Przecież Ty prawie nic nie jesz! Poza tym, ten stan utrzymuje się zbyt długo. Przebiorę się i zbadam Cię.
- Ami, nie trzeba...
- Trzeba, mam dbać o Twoje zdrowie.
Merkury zaprowadziła dziewczynę do gabinetu lekarskiego, a sama przebrała się w biały kitel. Badanie nie trwało długo, a po minie niebieskowłosej można było wyczytać, iż coś jest nie tak. Nie przekazała od razu wyników, tylko zaproponowała powrót na taras. Po drodze zleciła służącej, aby przyniosła herbatę.
- No i co? Jestem umierająca?
- Nie nazwałabym tego tak – odchrząknęła. - Bądź ze mną szczera, byłaś z Seiyą?
- Wiesz, że tak...
- Pytam o bliższe relacje. Sere, zostaniesz mamą...
W uszach księżniczki zahuczały słowa przyjaciółki. Będzie mamą...Położyła ręce na jeszcze płaskim brzuchu. Świat znowu nabrał barw...
****
Kinmoku
  Siedziała na ciemnym korytarzu otoczona strażnikami. Musiała zaczekać, aż paniczyk zechce zaszczycić ją swoją obecnością. Wreszcie drzwi otworzyły się i służąca pozwoliła jej wejść.
  Stał przy oknie, trzymając w ręku pozytywkę, której melodię doskonale znała. Kiedy się odwrócił, sama cofnęła się o krok. Wyglądał żałośnie. Cierpienie nie schodziło z jego twarzy. Z pociemniałych oczy nadal nie wyschły łzy.
- No proszę, kochanka mojej narzeczonej! Przepraszam, ex-narzeczonej.
Nie wytrzymała. Uderzyła go pięścią z całej siły, aż z trudem utrzymał się na nogach. Dotknął nosa, z którego poleciała strużka krwi.
- Przyjechałaś się ze mną bić?!
- Nie! Żeby wbić Ci do tego pustego łba prawdę!
- Dzięki, nie interesują mnie szczegóły.
- Ogłuchłeś?! - chwyciła go za koszulę. - Kociątko przez Ciebie cierpi i powinnam Cię zabić, ale nie wybaczyłaby mi. Nie wiem jakim cudem pozwoliła, aby taka gnida zrobiła jej dziecko!
- Co?!
- To co słyszysz! Przeprosisz ją, a jeśli znowu skrzywdzisz, to poproś ciocię o dłuuugą wycieczkę po galaktyce. Naturalnie, zanim Cię dopadnę.
Brunet złapał się za głowę.
- Mówisz prawdę?
- Mam powtórzyć? - zacisnęła dłoń w pięść.
Chyba nie musiała, ponieważ wystrzelił z komnaty z prędkością światła. Śmiał się i krzyczał na przemian, a strażnicy kręcili głowami. Na szczęście Kakyuu udało się zatrzymać bratanka.
- Dziecko! Jedziemy na Księżyc! Natychmiast!-wybełkotał
- Jakie dziecko?
- Moje! - wrzasnął i pobiegł przed siebie.
- Odbiło mu, bo zostanie tatusiem - Uran powiedziała od niechcenia.
Najważniejszy, że wykonała misję...
****
Księżyc
- Otwórzcie te przeklęte drzwi! - Seiya pierwszy wyskoczył z karety i stanął pod bramą księżycowego pałacu. Haruka dała znak strażnikom i otworzyli przed nimi włości, lecz brunet nie przybył podziwiać widoków.
- Gdzie jej pokój?!
- Schodami i drugie drzwi po prawo.
Pognał na złamanie karku i mało brakowało, a poturbowałby Heliosa.
- Albo śnię, albo jestem w piekle...
- Spokojnie, ja Ci wytłumaczę-Kakyuu wzięła na siebie obowiązek udobruchania kapłana.
- A nie mówiłem, że on mi to kiedyś zrobi-Tashiro pozostał sam w swoim nieszczęściu, ponieważ nie zauważył obecności Urana.
- Co?
- Co, co...Zostanę dziadkiem!
- Wytrwałości generale, wytrwałości - poklepała go po plecach. - Narazie pójdziemy się napić.
Podczas gdy szatyn zapijał smutki, a władczyni Kinmoku owinęła sobie wokół palca namiestnika, Seiya szturmem wziął komnatę ukochanej i zatrzymał się w pokłonie tuż przy jej nogach.
- Złośnico, wybacz mi! - przytulił się do brzuszka dziewczyny. - Błagam, wybacz i wyjdź za mnie!
Sere zatrzepotała jedwabistym rzęsami i bez namysłu wymierzyła mu policzek.
- To oznaczało tak? - wyjąkał.
- Nie, ale cholernie mi ulżyło!
- Złośnico, litości! Wiem jaki błąd popełniłem, ale kocham Ciebie...to znaczy was...
- Żartowałam! - przerwała mu nagłym wybuchem śmiechu. - Dostałeś za swoje, chociaż zasłużyłeś na manto.
Seiya wstał, uśmiechając się szelmowsko.
- A teraz, dostanę to! - zanurzył palce w jej włosach i pocałował łapczywie...
****
Tydz.później
  Cale księżycowe królestwo świętowało ślub oraz koronację nowej pary. Serenity wreszcie została Wieczną Królową. Piękną, roześmianą, a przede wszystkim, szczęśliwą. Pomimo, że wszystkie oczy były skierowane na nią, to dla niej liczył się tylko wzrok tego jedynego.
- Jakby nie patrzeć, to najbardziej oryginalna para, jaka zasiadała na tronie Księżyca - Helios powiedział na ucho do Kakyuu. Aktualnie już oficjalnej narzeczonej...
Koniec



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz