wtorek, 19 lutego 2013

III Trafiony, ale czy zatopiony?


Usagi Tsukino zupełnie inaczej wyobrażała sobie okres narzeczeństwa. Była przekonana, że po pokonaniu Galaxi Mamoru zrozumiał, ile stracili i z nawiązką nadrobią ten czas. Niestety rozczarowała się, bo Chiba nie poświęcał jej tyle uwagi, jak na początku oczekiwała. Mało tego, od razu pobiegł na uczelnię, a potem załatwiał sobie praktyki w jednym z tokijskich szpitali. Dla Usy łaskawie zagospodarował w swym grafiku wolną niedzielę, ale nawet wtedy wydawał się nieobecny duchem. Siedział sztywno, jak głaz i przytakiwał na każde słowo.

Na początku naiwna blondynka była szczęśliwa, że narzeczony tak się poświęca, a w dodatku jest świetnie zorganizowany. Natomiast w przeszłości, każda dziewczyna będzie zazdrościć przystojnego i wykształconego męża.
Myśli o dumie, niekończącym się szczęściu, a zwłaszcza o zakładaniu rodziny powoli się ulatniały z głowy panny Tsukino. Przeznaczenie także zaczynało ciążyć. Nie potrzebny był jej mężczyzna, który traktował ją jak dziecko i pouczał. Nie czuła się przy nim swobodnie, ponieważ zawsze pilnowała się żeby nie popełnić gafy. Znowu w jego oczach byłaby głupiutką i prowincjonalną panienką.
- Usako, dorośnij wreszcie! Zachowuj się poważnie! Naprawdę jest taki ślepy?! – zirytowana Usagi maszerowała przez park.
Żal i gorycz dusiły ją od środka, bo zabrakło jej cierpliwości. Mamoru po raz setny nie odebrał telefonu, chociaż wcześniej obiecał wypad do kina. Podobno miał wolny dzień, a zapadł się pod ziemię. Czasami miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że ma dość jego obojętności. Westchnęła ciężko, zasuwając błękitny sweter podkreślający jej kolor oczu.
Powietrze było ciepłe, ale po wczorajszym deszczu wilgotne. Chyba jesień zamierzała przypomnieć o sobie wcześniej.
- Wyglądasz uroczo, kiedy mamroczesz pod nosem, Odango.
Seiya nie wiadomo skąd pojawił się przy boku złotowłosej. Energią mógłby obdarzyć całe miasto, bo tradycyjnie tryskał energią.
- Seiya?! Co, Ty tu robisz?
- Prawie poparzyłaś mnie swoimi gorącym powitaniem. Nie ciesz się tak, bo czuję się zawstydzony.
- Akurat uwierzę w Twoją nieśmiałość – odfuknęła.
- Co się dzieje ? – zaszedł jej drogę, a przez roztargnięcie wpadła na niego.
Zapach perfum bruneta uderzył do jej nozdrzy, przyprawiając o palpitacje serca. Przestraszyła się przyjemnych dreszczy, które poczuła na całym ciele i odskoczyła od przyjaciela.
- Odango, przecież nie gryzę. Skąd ta nagła zmiana? Już nie cieszysz się, że wróciłem?
- Oczywiście, że się cieszę. Tylko mam dziś gorszy dzień – odpowiedziała, ale patrzyła w inną stronę.
- A mogę coś zrobić, aby ten dzień zamienił się w najpiękniejsze wspomnienie twojego życia?
Zamień mojego narzeczonego w prawdziwego mężczyznę” – przymknęła powieki.
- Gdzie się podział twój narzeczony? Nie boi się, że sama jesteś wystawiona na różne pokusy?
- A Ty pewnie jesteś jedną z nich – z łatwością połknęła haczyk.
Kou od początku do końca miał wyznaczony cel – zdobyć ukochaną.
Przez dwa lata pisali do siebie listy, dzięki którym jego notowania wzrosły. Miał zamiar zawalczyć o Usagi, bez względu na jej przeznaczanie.
- Potraktuję to, jako komplement – uśmiechnął się zawadiacko – Wyleczę Cię z handry, jeśli przystaniesz na moją propozycję – objął Usę opiekuńczym ramieniem.
- Jaką propozycję? Znowu coś kręcisz – potrząsnęła głową, lecz tak naprawdę umierała z ciekawości.
- Wieczorem idę z braćmi do klubu. Taiki twierdzi, że to najlepszy klub w mieście. Rozerwiesz się w naszym towarzystwie i zapomnisz o problemach.
- Sama nie wiem… – zacisnęła usta – Poczekaj chwilkę. Oddaliła się na bezpieczną odległość oraz wyjęła z kieszeni telefon. Wybrała numer i po kilku sekundach usłyszała dźwięk sygnału. Tupała nerwowo nogą, jakby to miało zdopingować rozmówcę po drugiej stronie do odebrania. Syknęła z zawodu, gdy odezwała się automatyczna sekretarka i rozłączyła się. Dotarło do niej, że nie potrzebnie łudziła się, iż Mamoru tym razem odbierze. Dała mu ostatnią szansę, a może chciała zagłuszyć własne sumienie. W końcu była mu winna lojalność.
- Więc, o której mam być gotowa? – zapytała, jakby nic się nie wydarzyło.
- Przyjadę po Ciebie o 19:00.
Punkt dla mnie, Mamoru-san” – muzyk poczuł się jak zwycięzca. Jednak prawdziwa bitwa jeszcze się nie zaczęła.
- Świetnie, to do wieczora!
- Odango, podwiozę Cię – zatrzymał ją, łapiąc za rękę.
Oboje znieruchomieli, a Tsukino znowu poczuła wzbierającą fale ciepła.
Seiya pierwszy przerwał napięty moment, bo nie chciał jej spłoszyć. Jak na początek, osiągnął dużo.
-Wiesz… zabiorę się z Tobą – złotowłosa zaskoczyła go bardziej niż przypuszczał.

****

Mamoru zaszył się w bibliotece, kiedy Usagi bezskutecznie próbowała się do niego dodzwonić. Wibrujący w kieszeni telefon doprowadzał go do szaleństwa, więc wrzuciła aparat do czarnej, skórzanej teczki. Nie interesowało go z czym problem ma jego narzeczona, bo to była na pewno jakaś błahostka. Miał istotniejsze sprawy do załatwienia, a raczej do podziwiania. Przed oczami bruneta prezentował się widok zapierający mu dech w piersiach. Niebieskowłosy anioł skrupulatnie przeglądał medyczne księgi. Kilka lat wcześniej nie pomyślałby, że cicha i skromna Ami Mizuno obudzi w nim skrywane dotąd uczucia. Potrzebował inteligentnej, a przede wszystkim, obytej kobiety. Z nią mógł dyskutować na każdy temat i dla żartu sprzeczał się z dziewczyną. Zobligował się, że pomoże jej w nauce, ponieważ dostała się na tą samą uczelnię.
- Zastanawiałaś się już nad specjalizacją?- zapytał cicho, ponieważ przenieśli się do czytelni. Ami uniosła głowę znad encyklopedii i sprawiała wrażenie otumanionej.
- Mówiłeś coś?
- Pytałem, czy wybrałaś specjalizację.
- A… Marzy mi się chirurgia dziecięca. Praca z małymi dziećmi na pewno nie jest łatwa, ale przeraża mnie cierpienie niewinnych istot. W przyszłości chciałabym dać z siebie jak najwięcej, by pomagać maluchom. Podziwiam w dzieciach wiarę w drugiego człowieka, to niezwykłe… Oj, przepraszam…- zarumieniła się, gdy zorientowała się, że się rozgadała.
- Nic nie szkodzi, to piękne. Pamiętaj, że możesz liczyć na moją pomoc- wpatrywał się w nią jak w obrazek- Wybrałaś już coś?
- Tak, wezmę te dwie książki. Możemy się zbierać, nie chcę Ci zabierać więcej czasu. Na pewno jesteś umówiony z Usagi.
- Nie…- skłamał bez mrugnięcia okiem. Doskonale pamiętał, co obiecał narzeczonej- Właściwie, to możemy pójść na kawę. Co Ty na to?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
Merkury ciągle myślała o Usagi i tylko to podtrzymywało jej silną wolę.
- Nie daj się prosić. To raptem godzina.
Mamoru najwyraźniej wie, co robi”- pokusa najwidoczniej była ogromna- „Nic się nie stanie, jak wypijemy razem kawę”
- Masz rację. Z resztą, mam do Ciebie kilka pytań.
- Służę radą.

****

Zgodnie z poleceniem przyszłego szefa, Minako znalazła się w pracy kilka godzin wcześniej. Musiała zapoznać się z zasadami panującymi w lokalu, póki nie było tłumów. Wenus ulżyło, że stała pracownica wesprze ją w pierwszych dniach, a później zacznie pracę na zmiany. Blondynka stanęła przed barem, ale nikt nie spieszył się z powitaniem.
Może przyszłam za wcześnie”- zerknęła na zegarek.„Nie, jestem na czas.”
Podskoczyła do góry, gdy czyjaś zimna dłoń dotknęła jej ramienia.
- Ale wrażliwa z Ciebie osóbka- bursztynowłosa dziewczyna zaśmiała się perliście- Ty jesteś nowa?
- Tak…
- Witaj na pokładzie. Jestem Thea.
- Minako- podała zielonookiej dłoń.
- Wprowadzę Cię w tajemniczy świat gwiazd, ale uprzedzam Cię, nie jest kolorowy.
- Wiem, co masz na myśli- Aino nie przejęła się ostrzeżeniem- Dostosuję się do Twoich rad.
- Podoba mi się Twoje nastawienie. Zatem, nie ma na co czekać. Bierzemy się do pracy!
Mina jak przykładna uczennica kroczyła za Theą oraz lustrowała wzrokiem każdy szczegół, który ta wskazała. Najbardziej przerażało ją przygotowywanie drinków, lecz tego wieczoru opierała się na doświadczeniu nowej znajomej.
- Długo tu pracujesz?- niebieskooka zapytała w trakcie przymierzania stroju roboczego.
- Prawie dwa lata. To nie jest wymarzona praca, ale chociaż nie jest nudno. Daj, pomogę Ci- dopięła sukienkę na plecach- Dobrze leży.
- Skromna- blondynka wyprostowała się przed lustrem.
Czarna sukienka bez rękawów przylegała do jej ponętnej sylwetki, a plisowany dół kończył się przed kolanami.
- Nie mamy rzucać się w oczy. Wracamy na salę, bo lwy salonowe zjeżdżają w nasze progi.
Kilka stolików faktycznie było okupowane przez amatorów napojów wyskokowych. Nowa kelnerka ustawiła się przy barze, niczym żołnierz na warcie. Gdyby miała karabin, to z wrażenia wystrzeliłaby na oślep. W wejściu zobaczyła Yatena, Taikiego oraz Seiyę w towarzystwie Usagi!
- U… u… Usagi- chan?- podtrzymywała się blatu, bo groziło jej połamanie nóg w nowych szpilkach.
- Znasz ich?- Thea również zainteresowała się gośćmi, ale ze względu na szatyna.
- To byli wokaliści zespołu Three Lights.
- Naprawdę?- otworzyła szeroko usta.
- Nie wiedziałaś? Z choinki się urwałaś?
- Idę do nich.
Nawet nie wiesz, jaką przysługę mi robisz”.
Szmaragdowe oczy Thei uśmiechały się do najstarszego z barci Kou, bo domyśliła się w jakim celu przyszedł do klubu. Zaintrygował ją chłopak, o szczerym spojrzeniu i teraz czekała na jego kolejny ruch.
-Powiedz blondi, żeby nas obsłużyła-Yaten ostentacyjnie zamachnął palcem.
Pierwszy spostrzegł znienawidzoną Minako, więc natrafiła się okazja, by udowodnił jej, kto jest górą.
-Ja przyjmę zamówienie-burszytnowłosa zachowała spokój.
-Wyraziłem się niejasno? Mam pogadać z kim trzeba?
-On tylko żartuje, prawda?-Taiki z chęcią spuściłby bratu manto.
-Nie, nie żartuję. Aino-san przyniesie whisky z lodem. Mam powtórzyć, czy zrozumiałaś?-srebrnowłosy dawał popis swoich umiejętności, korzystając z nieobecności Seiyi i Usagi.
Brunet wyciągnął rozpormienioną dziewczynę na parkiet, by nacieszyć nią zanim ktoś zechce im przerwać.
-Klient nasz pan. A tak swoją drogą, zansz tego buca, co na mnie nawrzeszaczał?
-Mówisz o Yatenie-obijętnie popatrzyła na stolik w drugim końcu sali.
Zielonooki wyniośle kręcił głową, a brązowowłosy usilnie starał się mu coś wytłumaczyć.
-Znam go, ale nie wiem, czy tą znajomością mogę się pochwalić.
-Nie dziwię się. Gapi się na Ciebie, jak myśliwy na zwierzynę łowną.
-Chce mi dopiec, ale poradzę sobie-już chciała wziąć tacę z napojami, gdy wysoki, niebieskowłosy mężczyzna powstrzymał ją.
-Witaj Minako-jego głos sprawił, że serce dziewczyny zadrżało.
-Allan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz