W
małżeńskiej sypialni było słychać rozkoszny chichot oraz
zabawne pomrukiwanie. Pościel szeleściła przy każdym ruchu, a
ciepły dotyk Seiyi sprawiał, że Usagi wybuchała niekontrolowanym
śmiechem, czyli reagowała zupełnie inaczej niż mężczyzna się
spodziewał.Już miał złączyć ich usta w jedność, kiedy
dźwięk drobnych kroków na korytarzu przestraszył na
blondynkę i zarzuciła kołdrę na głowę męża, dociskając go do
piersi. Dokładnie w tym samym momencie do pokoju wbiegł Ichiro, a
za nim Shona trzymająca w ramionach małą Chibiusę.
Usa
wytrzeszczyła błękitne oczy na maluchy wpatrujące się w nią z
zainteresowaniem.
-Pobudka!!!-chłopiec wrzasnął na całe
gardło, po czym podrapał się po złotej czuprynie.-Gdzie
tata?
-Śpi!-kobieta uderzyła w wybrzuszenie, które
skrywał czerwony materiał poszewki, wbijając w niego paznokcie.
Biedny Seiya zakasłał donośnie, będąc w niekomfortowej
sytuacji.
-Chrapie-Ichi źle zinterpretował odgłosy, które
wydawał jego ojciec.
-Więc lepiej go nie budzić. Chcieliście
coś?-zapytała nerwowo w obawie, iż zostanie wdową, bo zaraz
zadusi własnego męża.
-Chibi obudziła się wcześniej, to
mogłabym ją nakarmić?-Shona zachichotała, ponieważ różowowłosa
przejechała rączką po jej policzku, próbując wymówić
imię siostry.
-Dobrze, wyjątkowo się zgadzam-niewiele
brakowało, by Tsukino wpadła w panikę.
-Jest niedziela, czyli
czekoladę możemy jeść, prawda?-chłopiec spojrzał na rodzicielkę
podejrzliwie.
-Tak! Możecie! A teraz idźcie już, jak zjecie
pierwsi śniadanie to po południu pójdziemy na
lody.
-Onee-chan! Szybko!-blondynek już więcej wyjaśnień nie
potrzebował.
Samo słowo „czekolada” uskrzydliło go tak, że
mógłby wygrać niejeden wyścig.
Drzwi zatrzasnęły się
z hukiem i Seiya odetchnął, padając z wycieńczenia na poduszki.
Minęło kilka minut, aby mógł wrócić do normalnego
stanu.
-Uczyliśmy go pukać?-położył głowę na ramieniu
ukochanej.
-Mhmm...
-Czemu ja się dziwię, że to nie
działa?
-Nie mam pojęcia-Usa zatrzęsła się ze
śmiechu.
-Odango, Ty się ze mnie nabijasz!
-Nieee, ależ
skąd.
Już więcej była w stanie powiedzieć, gdyż sprawne dłonie czarnowłosego wsunęły się pod jej biała haleczkę, muskając delikatną skórę oraz wywołując falę łaskotek...
Już więcej była w stanie powiedzieć, gdyż sprawne dłonie czarnowłosego wsunęły się pod jej biała haleczkę, muskając delikatną skórę oraz wywołując falę łaskotek...
Seiya
nie wylegiwał się długo w łóżku, ponieważ zostawienie
dzieci przez dłuższy czas bez opieki mogło źle się skończyć
dla...mieszkania. O ile jego najstarsza córka była idealnym
przykładem aniołka, to niestety pod wpływem sprytnego braciszka
traciła cały rozsądek. Już nie raz był świadkiem jak odrabiała
za Ichiego lekcje, chociaż początkowo miała tylko pomagać. Brała
udział w każdej grze, którą rezolutny maluch wymyślał
pomimo, iż nie znosiła sportu.Kou zatrzymał się na ostatnim
stopniu schodów, wsłuchując się w gwar panujący w kuchni.
Nigdy nie myślał, że wszystkie jego marzenia się spełnią,
dlatego o nic więcej nie prosił.
Rodzina Kou nie spodziewała
się żadnych gości w niedzielny poranek , toteż ogromne było
zdziwienie bruneta, gdy dźwięk dzwonka poinformował go o czyjejś
wizycie. Chwycił za kaptur pędzącego w stronę drzwi Ichiro, bo
maluch znowu wykazał się nadgorliwością nie w tej dziedzinie, co
trzeba.
-Ile razy Ci mówiłem, że nie wolno otwierać
obcym?
-A skąd tata wie, że to obcy?
-Młody, przestań
dyskutować! I tak nie wygrasz.
Chłopiec nadąsał się i usiadł
na krześle, majtając nóżkami. Z kolei muzyk nabrał
powietrza dla odwagi oraz nacisnął klamkę. Już otwierał usta by
się przywitać, ale „nieznajoma” uwiesiła mu się na
szyi.
-Seiya! Jak dobrze Cię widzieć!-Ikuko dała zięciowi
soczystego buziaka w policzek i pociągnęła go pieszczotliwie za
nos.-Przystojny jak zawsze.
Po czym obdarowała go swoimi
bagażami, energicznym krokiem wchodząc do środka.
-Mama?-Usagi
oderwała się od przygotowywania śniadania.-Co się stało?
Dlaczego nie uprzedziłaś, że przyjeżdżasz?
-Chciałam wam
zrobić niespodziankę-granatowowłosa uściskała córkę.-Zresztą,
chyba mam prawo poznać wnuczkę?
-Tak, oczywiście-blondynka zadrżała, gdyż coś miękkiego otarło się o jej łydkę.
Spojrzała w dół i natrafiła na przepełniony troską wzrok Luny.
-Tak, oczywiście-blondynka zadrżała, gdyż coś miękkiego otarło się o jej łydkę.
Spojrzała w dół i natrafiła na przepełniony troską wzrok Luny.
-Pomyślałam, że się
stęskniłaś, więc zabrałam ją ze sobą-pani Tsukino wyjaśniła
beztrosko.
Tej zabawnej scenie przypatrywało się rodzeństwo
Kou, kryjąc się w kąciku.
-Kto to?-Shona szepnęła dyskretnie
do brata.
-Babcia Ikuko. Nie widziałem jej od 3 lat, bo mieszka
za granicą z dziadkiem i wujkiem Shingo. Lepiej na nią
uważaj.
-Dlaczego?
-Jest nieobliczalna. Jak Cię złapie w
swoje macki, to znaczy w ramiona, to przepadłaś-odpowiedział z
poważną miną, strasząc siostrę.-A, jak zmarszczy dziwnie usta,
to uciekaj.
-Czyli jak?
-Nie mówcie, że to ona?!
Śliczna!-kobieta zapiszczała, idąc w kierunku dzieci.
-Właśnie
tak-mały Kou dał nogi za pa.
Natomiast dziewczynka stała
sztywno, rozszerzając ciemnogranatowe tęczówki, aby na końcu
poczuć, co oznacza „babcina” miłość.
****
Pustym
wzrokiem ogarnął pomieszczenia, w których spędził tyle
lat, a teraz z trudem przyszedł mu powrót. Gdyby Emi tak
bardzo nie zależało, to najchętniej sprzedałby dom i zacząłby
wszystko od nowa...
Brązowowłosy stał oparty o futrynę,
podrzucając do góry kluczami, które wydawały się
cięższe niż zazwyczaj. Z pewnością żadna siła nie zmusiłaby
go, żeby wszedł do pokoju, gdzie kiedyś spędzał czas z Ami lub
czekał na nią aż wróci z dyżuru. Teraz nikt nie miał nad
nim władzy, poza niebieskowłosą dziewczynką, biegającą od
jednego okna do drugiego by poczuć powiew świeżego powietrza. We
wnętrzu panował zaduch, ale Taiki zachowywał się jakby zabłądził
we własnym śnie. -Trzeba tu posprzątać, wszędzie pełno
kurzu-Emi zsunęła się z parapetu, otrzepując ręce.-Tato,
słuchasz mnie? Tato!
Zirytowana pociągnęła za rękaw jego
marynarki, aż rodzic łaskawie dostrzegł jej
obecność.
-Przepraszam, mówiłaś coś?
-Nieważne-mała
westchnęła i popchnęła na bok karton ze starymi
rupieciami.
Następnie poszła do salonu, gdzie pod oknem stało
pianino nakryte prześcieradłem. Odsunęła ciężkie zasłony, aby
mrok ustąpił jasności i drobne pyłki uniosły się pod wpływem
szarpnięcia. Potem ściągnęła z instrumentu białą płachtę,
naciskając na pierwszy z brzega klawisz.
Zwabiony tym dźwiękiem
Taiki, dołączył do córki, lecz wspomnienia kłębiące się
w jego głowie znowu podrażniły niezagojoną ranę.
-Chodź,
rozpakujesz walizkę.
-Miałeś mnie nauczyć grać, już nie pamiętasz?
-Pamiętam, ale to nie jest najlepszy moment.
-Chyba nigdy nie będzie-odparła z rezygnacją.
-Miałeś mnie nauczyć grać, już nie pamiętasz?
-Pamiętam, ale to nie jest najlepszy moment.
-Chyba nigdy nie będzie-odparła z rezygnacją.
Kou obserwował, jak niebieskowłosa nie daje za
wygraną i odsłania pozostałe okna. Po raz pierwszy tak bardzo
przeszkadzało mu światło dnia. Zbyt długo przebywał w
mroku...
Zaniepokoił się, gdy dość wyraźny stukot obcasów
odbił się echem od zimnych murów. Jak to możliwe, że ktoś
obcy wkradł się do domu?
-Więc to prawda.
-Saeko?! Skąd
wiedziałaś, że tu będziemy?-szatyn nie cieszył się, iż
teściowa znowu się wprosiła.
-Emi do mnie dzwoniła. Matko, tu
panuje totalny nieład-kobieta oburzyła się, poprawiając odruchowo
okulary.
Potrząsnęła teatralnie głową oraz z niechęcią
przejechała ręką po obiciu krzesła.
-W takich warunkach
zamierzasz mieszkać z dzieckiem? Uważałam Cię za rozsądniejszego
człowieka-powiedziała wyniosłym tonem, dlatego szybko zrozumiał,
ile naprawdę dla niej znaczył.
Nigdy mu nie wybaczyła, że Ami
zamiast wyjechać i robić karierę, wyszła za mąż.
-Dopiero
wróciliśmy, a ja nie jestem wróżką i za jednym
pstryknięciem palca nie działam cudów-zdjął marynarkę,
specjalnie rzucając ją na sofę.
Mizuno odchrząknęła nerwowo.
-Do tego czasu Emi mogłaby zamieszkać u mnie. Miałaby swój pokój i zapewniłabym jej odpowiednie warunki do nauki.
-Tata też by u Ciebie zamieszkał?-dziewczynka przytuliła się mężczyzny.
-Do tego czasu Emi mogłaby zamieszkać u mnie. Miałaby swój pokój i zapewniłabym jej odpowiednie warunki do nauki.
-Tata też by u Ciebie zamieszkał?-dziewczynka przytuliła się mężczyzny.
Saeko zapowietrzyła się, bo zapomniała o
najważniejszej rzeczy-jej wnuczka bardzo kochała swojego ojca i
takie więzi najtrudniej przerwać.
-Nigdzie się stąd nie
ruszamy. Skarbie, idź na górę-Taiki zachował uśmiech na
twarzy, dopóki mała nie zniknęła z pola widzenia.-Wytłumacz
mi proszę, co Cię ty razem sprowadza?
-Chyba jesteś dziś nie w
humorze, zadajesz mi absurdalne pytania. Po prostu się
martwię.
-Niepotrzebnie, potrafię zająć się moją córką.
Następnym razem uprzedź mnie, że zamierzasz wpaść. A teraz,
zapraszam do wyjścia-wziął kobietę pod ramię i zaprowadził pod
same drzwi.
Gdy jej kroki ucichły, dla pewności przekręcił
klucz w zamku w obawie, że wścibska Mizuno przeciśnie się przez
najmniejszą szparę.
****
Ciepły
wiatr wprawił w ruch granatową sukienkę, którą Usagi
założyła na zakupy z Minako. Obie szły na parking obładowane
zdobyczami z wyprzedaży, a zapach zmysłowych perfum, które
Wenus z zapałem sprawdzała w drogerii, teraz mieszał się w
powietrzu. Podczas gdy Mina mówiła jak nakręcona, druga
blondynka zastanawiała się, kiedy ta zrobi przerwę na oddech. Z
drugiej strony wolała słuchać paplania przyjaciółki, niż
pretensji Ikuko, nieustannie narzekającej, iż powinna była poznać
wnuczkę zanim rodzina Kou wybrała się w podróż. Poza tym,
Usa miała wyrzuty sumienia, że nie powiedziała mamie czyim
dzieckiem jest Chibiusa. Bała się braku akceptacji dla córki
porywacza. Nie opłacało się wprowadzać takiego zamieszania,
przecież pani Tsukino przyjechała tylko na kilka
tygodni.
-...dlatego podjęłam decyzję.-Minako zakończyła
długi monolog, dociskając pedał gazu.-Usagi, co
jest?-Hę?
-Rozumiem, że nie interesuje Cię moja przyszła
praca.
-Praca?! Mina-chan, najpierw zwolnij. Pamiętasz, co mi
obiecałaś?
-Dobra, nie zrzędź-długowłosa skręciła w ulicę
prowadzącą do osiedla, na którym mieszkała.-Będę uczyć
licealistów rysować! Super, co nie?!
-Co na to
Yaten?-Tsukino nie mogła sobie wyobrazić, że srebrnowłosemu
przypadł ten pomysł do gustu.
-Jeszcze nie wie. Poinformuję go,
gdy już zacznę-Aino zakomunikowała pogodnie, jakby jej mąż
naprawdę był potulnym barankiem.-Niczego mi nie zabroni, przecież
nie muszę ciągle siedzieć w domu. On ma swoje studio, a ja?
-Co
z muzyką? Nie...
-Nic z tego! Żadnego śpiewania, tańczenia, a
nawet zwykłego recytowania pod okiem Yatena. Raz spróbowałam
i wystarczy. Z całego serca nie polecam. Jak mu powiem o pracy w
szkole, to na pewno trochę po dramatyzuje. Coś w rodzaju:
„Oszalałaś kobieto?! Jak mogłaś mi to zrobić?! Źle Ci się
sprzątało i gotowało?!”-przedrzeźniała zielonookiego.-Cholera,
szczyt marzeń.
-Mina-chan, a może aktorstwo? Przed chwilą
dobrze Ci szło, jakbym słyszała Yatena.
-Ty już się nie
odzywaj, ok? No, i jesteśmy na miejscu-kobieta zaparkowała na
chodnik przed domem.
Jak zwykle roztargniona, wysiadła z auta i
od razu zderzyła się z kimś.
-Bardzo przepraszam, to moja
wina-Wenus szybciej stanęła na nogi, niż poturbowana przez nią
kobieta.
Wtedy zorientowała się, że nie znajoma ma na sobie
długą, kwiecistą spódnicę oraz czerwoną bluzkę z
falbanką wokół dekoltu, a kręcone włosy przewiązane
chustką. Kiedy pomagała jej wstać, ciężkie okrągłe kolczyki i
srebrne bransolety na obu nadgarstkach, pobrzękiwały przy każdym
ruchu.
-Zazwyczaj ludzie inaczej mnie traktują-czarnowłosa
posłała Aino szmaragdowe spojrzenie.
-Przewróciła się
pani z mojej winy. Jeszcze raz przepraszam.
-Chciałabyś, żebym
Ci powróżyła?
-Jest pani wróżką?! Prawdziwą wróżką?!
-Zależy, czy w to wierzysz. To jak będzie?-ponagliła blondynkę.
-Jest pani wróżką?! Prawdziwą wróżką?!
-Zależy, czy w to wierzysz. To jak będzie?-ponagliła blondynkę.
-Dobrze,
niech mi pani powróży.
-Podaj mi lewą dłoń i pamiętaj,
że to nie ja tak twierdzę. Wszystko jest tu
zapisane-ostrzegła.
Mina zastosowała się do wskazówek
kobiety, a zatrwożona Usagi wyjrzała przyjaciółce przez
ramię. Nigdy nie ufała ulicznym przebierańcom.
Nagle wróżka
spoważniała, z obrzydzeniem odpychając rękę Aino.
-Czy coś się stało?! Co pani zobaczyła?! Muszę widzieć!
-Złą przyszłość masz, dziewczyno! Nie chcę mieć z tym nic wspólnego! Powiem Ci pod warunkiem, że ona nie będzie podsłuchiwała!-wskazała na Tsukino.
-Czy coś się stało?! Co pani zobaczyła?! Muszę widzieć!
-Złą przyszłość masz, dziewczyno! Nie chcę mieć z tym nic wspólnego! Powiem Ci pod warunkiem, że ona nie będzie podsłuchiwała!-wskazała na Tsukino.
-W porządku, chodźmy na bok. Wszystko albo nic...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz