wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział XIII


Brunetka ocknęła się w ciemnym mieszkaniu, a towarzyszył jej przenikliwy ból głowy. Wszystko wokół niej wirowało i dopiero po dłużej chwili doszła do siebie. Pierwsze, co przyszło jej na myśl to, że na pewno nie jest w hotelu. Przynajmniej nie w tym, którym się zameldowała. Natomiast druga myśl to, iż jest kompletnie naga!
Złapała za końce fioletowej kołdry oraz okryła się nią szczelnie. Oparła głowę na poduszce i starała się skupić na ostatnimi wydarzeniami. Rozmawiała z Mamoru w kawiarni ten jakimś cudem nakłonił ją do wyznania prawdy. Dowiedział się wreszcie, że go kochała od zawsze i nigdy nie przestała. Dlatego rozdzieliła go z Usagi, co według niej i tak było nieuniknione. Bała się jego reakcji, ale zachował się dość obojętnie. Wolałaby, żeby wykrzyczał całą złość, której się spodziewała. Jednak nic takiego się nie stało. Wypił do końca kawę, a potem zabrał ją do knajpy. Zapamiętała jeszcze, iż wspominał coś o zemście, lecz wypiła za dużo. Stanowczo za dużo przy stresie, przez jaki przeszła. Alkohol wpływał na nią źle, czego efekty odczuwała teraz.
Rozejrzała się po pokoju, który musiał być sypialnią Mamoru. Przez mgłę widziała obrazy z minionej nocy, a szczególnie jeden-pierwsza pocałowała ukochanego. Gdyby była trzeźwa, to pewnie nie odważyłaby się tego zrobić. 
Rei zsunęła się z łóżka i podeszła do okna. Uchyliła zasłonięte żaluzje, a promienie słoneczne oślepiły ją.
„Już ranek.”-przetarła oczy. „Gdzie podział się Mamoru?”
Zebrała z podłogi swoje ubrania, a gdy była gotowa, wymknęła się na korytarz. Nie mogła czekać bez końca, aż mężczyzna łaskawie się pojawi. Zauważyła, że dom był duży i przestronny. Utrzymany w starym stylu z ciężkimi, bordowymi zasłonami w oknach.
Zeszła na dół, idąc hallem usłyszała czyjeś głosy. Najpierw zainteresowała się lalką, która leżała na fotelu.
„Mamoru ma dziecko?! Nic nie mówił, to oznaczałoby, że...ma też żonę!”-przestraszyła się.
Od razu pomyślała, że brunet musi rozmawiać z matką swojego dziecka. Tylko, dlaczego przyprowadził ją do domu, skoro ma rodzinę? To czyste szaleństwo!
Odrzuciła zabawkę na miejsce oraz zaczęła szukać wyjścia. Chciała uciec jak najdalej, lecz pojawienie się małej dziewczynki pokrzyżowało jej plany. Drobna istotka stała na schodach i patrzyła na nią bystrymi, ciemnoniebieskimi oczami. Była zaskoczona, ale śmiało podeszła do kobiety.
-Co pani tu robi?
-Ja?...Jestem znajomą Twojego taty-wydusiła w niemałym szoku.
-Nie znam pani.
-Wiem...ale nie obawiaj się. Nie zrobię Ci krzywdy-położyła dłoń na ramieniu dziecka.
Uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy. Serce zabiło jej mocniej, lecz sama nie mogła uwierzyć w to, co czuła. Odnalazła aurę, którą wskazał święty ogień! Tylko...czemu należała do tej dziewczynki?! Ta siła...energia...mogły emanować wyłącznie od Amayi!
-Niemożliwe...-szepnęła
-Co jest niemożliwe?!-Elza pojawiła się za plecami podopiecznej z bojowym nastawieniem.
Strzepała rękę Hino oraz przygarnęła Shonę do siebie. Była wściekła na wojowniczkę za to, czego się dopuściła. Zastanawiała się, do czego posunie się jeszcze.
-Zadałam pani pytanie-nie zmieniła nieprzyjemnego tonu.
-Nic...przepraszam...ja...-zamotała się.-Lepiej, jak sobie pójdę-cofnęła się do tyłu.
-Elzo, zajmij się moją córką, a ja zajmę się gościem-Chiba dołączył do nich.
„No jasne, już ja wiem jak Ty się nią zajmiesz. Jakby w nocy było za mało.”-opiekunka naburmuszyła się
-Dobrze, panie Chiba
-Ja już pójdę. Nie będę przeszkadzać-Rei szukała wyjścia awaryjnego.
-Nic z tych rzeczy, jesteś moim gościem. Zresztą, Shona zaraz idzie do szkoły-pogładził małą po głowie.
Ten sztuczny gest tylko rozsierdził blondynkę.
„Ziemski książę od siedmiu boleści. Gdybym mogła, już dawno dostałbyś nauczkę.”-zacisnęła rękę na sukience.
-Chodź kochanie, zjesz śniadanie-objęła ją i obie poszły do kuchni.
Starała się nie pokazać, jak bardzo dała wyprowadzić się z równowagi. Drżącą dłonią wlała mleko do miseczki oraz podała brunetce płatki. Odwróciła się tułem, ale z nerwów uderzyła szklanką o blat.
-Jesteś na mnie zła?
-Nie, nie mogłabym być na Ciebie zła-stanęła nad dziewczynką i patrzyła, jak zajada czekoladowe kulki.
-Znowu wsypałaś za dużo-uśmiechnęła się zaczepliwe.
-Uwielbiam czekoladę-odpowiedziała z pełną buzią.
-Mały łakomczuch. Jeśli chcesz, to pójdziemy po szkole na ciastko.
-A jak tata się dowie?
-Nie dowie się. Mamy kolejną tajemnicę-puściła do niej oczko, pociągając delikatnie za policzek.-Zabierz kurtkę, bo dziś jest chłodno.
-Dobrze, niech Ci będzie-obdarzyła nianię jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i pobiegła po plecak.
„Jeśli ona im nie pomoże to nie wiem, co dalej. Muszę coś wymyślić. Zobaczymy, po czyjej stronie stoisz, Czarodziejko z Marsa.”
Tym czasem Mamoru „troskliwie” zaopiekował się Rei. Z powrotem zaprowadził ją do sypialni, a sprzeczka, w którą się wdali, przerodziła się w awanturę.
-To nie jest Twoja córka!-doskoczyła do niego, patrząc wyzywająco w oczy.
-Sprawdzałaś metrykę, czy masz rentgen w oczach?-prychnął ze śmiechu.-Skoro nie jest moja to czyja? No dalej, oświeć mnie.
-To Amaya Kou, córka Usagi i Seiyi.
Brunet zasyczał pod nosem oraz pchnął Hino na łóżko. Zacisnął palce wokół jej szyi, aż jęknęła.
-Posłuchaj uważnie-docisnął mocniej, a z oczu wojowniczki popłynęły słone łzy.-Nie radzę Ci z tym biec do przyjaciółeczki. Jedno Twoje słowo i dzieciak zamilknie na wieki. Widzisz, jaki jestem wspaniałomyślny. Śliczna gwiazdeczka rośnie sobie i niech tak pozostanie..
„...do czasu.”-dokończył w myślach.
Poluźnił uścisk i Rei skuliła się w kłębek, zanosząc się od kaszlu. Wparła się na rękach, ciężko łapiąc oddech.
-Oszalałeś...-wychrypiała.-Oddaj małą...Po co Ci ona?
-Nie zrozumiałaś czegoś? Mam powtórzyć?
Pokręciła przecząco głową i położyła dłoń na bolącej szyi.
-Podobno mnie kochasz, czy coś w tym stylu. Takie brednie wczoraj usłyszałem. 
-Nie tego człowieka pokochałam. Mamoru, co się z Tobą stało?
-Głupie pytanie, przecież przyłożyłaś do tego ręki. A teraz bierz, co dają. Mam nadzieję, że zmądrzałaś i następnym razem porozmawiamy sensownie. Ogarnij się trochę, tam jest łazienka-wskazał na drzwi po prawej stronie i wyszedł.
W końcu musiał się zająć kolejnym „gościem”, który wyczekiwał go w gabinecie. Misao przestała odliczać minuty do jego powrotu. Starała się uporać z irytującym towarzystwem Cabire, która zjawiła się w niecodziennej postaci. Wystroiła się w zielone rurki, rozpinaną koszulę pod kolor oraz białą czapkę z daszkiem. Pomarańczowe loki opadały spiralkami po jej plecach. Zachwycona swoją przemianą, robiła piruety wokół.
Zielonowłosa spojrzała na nią z pogardą, kręcąc nosem.
-Jak wyglądam?
-Jak ciele wprowadzone w maliny.
-Pytałam poważnie.
-A ja odpowiedziałam poważnie-wzięła przez palce kosmyk jej włosów i uniosła do góry z obrzydzeniem.-Śmierdzisz-skrzywiła się.
-Nie znasz się! O, Endymion!
Chiba wszedł do środka po rozprawieniu się z Rei.
„Chyba wszystkie nieszczęścia tego świata zwaliły się pod mój dach.”-pomyślał na widok elfek.
-Jego zapytam o zdanie. Co myślisz o moim nowym image, księciuniu?-przespacerowała się po pokoju, niczym rasowa modelka.
-Całkiem nieźle, może być-usiadł z biurkiem.
-Podobam Ci się?
-Nie jesteś w moim typie.
-Za to wojowniczka z Marsa jest? Lubisz tanie rzeczy-odfuknęła.
-Nie udzielaj się, gdy nikt Cię nie prosi-spiorunował ją wzrokiem.-Lepiej powiedz, na co ta przebieranka?
-Próbuje zrekompensować sobie ostatnią porażkę-Misao odparła kąśliwie.-Nieźle oberwała od tej szamanki.
-Przymknij się. W przeciwieństwie do was, staram się coś robić. Patrzcie-rzuciła na biurko gazetę.
Na okładce widniało zdjęcie Trzech Gwiazd oraz informacja o zbliżającym się koncercie.
-”W najbliższą środę wywiad w radiu Megami. Dzwońcie, jeśli chcecie zadać pytanie swoim idolom-wyczytał na pierwszej stronie.-Pierwszy zadzwonię.
-Nie martw się, będę czekała na Twój telefon.
-Ty?
-Ja przeprowadzę wywiad z naszymi gwiazdami. Właśnie zostałam spikerką tym radiu.
-Jesteś nienormalna, ale dla zabawy posłucham Twojego debiutu.
Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego.
„Póki mam dzieciaka, jestem górą.”-wypuścił dym.


****
Bracia ostro zabrali się do promocji płyty. Został tylko tydzień do koncertu i musieli dopracować każdy szczegół.
Taiki rozmawiał przez telefon z dyrektorem radia, aby uzgodnić warunki wywiadu. Występ Minako miał być niespodzianką, bo muzycy nie ogłosili oficjalnie, to został wokalistką.
Yaten siedział w kącie i gryzmolił coś na kartce, a Seiya krążył niespokojnie po pokoju.
-Masz robaki?-srebrnowłosy machnął długopisem o podłogę.
-Muszę porozmawiać z Rei.
-Czy Twój mózg był akurat na kolonii, gdy rozmawialiśmy z księżniczką? Mamy jej nie ufać!
-I tak z nią porozmawiam! Chodzi o Amayę, nie mogę tak siedzieć bezczynnie. Księżniczka mówiła, że wyczuwa dziwny rodzaj energii. Gdyby połączyły siły...
-Oczywiście! Stwórzcie tercet egzotyczny! Nie mam ochoty słuchać tych bredni.
-Wiesz co, gdyby nie Ty, już dawno rzuciłbym palenie-brunet zezłościł się oraz wygrzebał z szuflady zapalniczkę.
Miał dużo szczęścia, bo kilka sekund wcześniej oberwałby drzwiami centralnie w nos. Zapamiętał jedynie rozwianą, niebieską czuprynkę. Następnie weszła Mai z zaciętą Minką i założonymi rękoma, a obok niej Ichi. Z kolei Emi tuliła się do Taikiego, płacząc w wniebogłosy.
-Maleńka, co się stało?-szatyn po raz pierwszy widział córkę w takim stanie.
-To jej wina!-wskazała palcem na srebrnowłosą.
-Ile razy mówiłem, że nie wolno nikogo bić?! Tym bardziej rodziny!-Yaten nachylił się nad swoją pociechą.
-Nie uderzyłam jej!-zaprotestowała, zadzierając główkę.-Właściwie, to nikogo dziś nie uderzyłam.
Mężczyzna przerzucił oczami i westchnął z bezsilności.
-Dostałam jedynkę! To przez nią!-Emi nie ustępowała.
-Co ona ma wspólnego z Twoją oceną-brązowowłosy nie mógł wyjść ze zdziwienia.
-No, bo...-pociągnęła zaczerwienionym noskiem.-Ten nieuk poszedł do odpowiedzi i zgadnij, co zrobiła? Wytłumaczyła, że nic nie umie, bo razem czytałyśmy legendę o Yuki-onna.
-Przecież to prawda...
-Ale po co mówiłaś?! Nauczycielka powiedziała, że zajmujemy się głupotami, zamiast uczyć się według programu. Wlepiła nam po jedynce, a ja wszystko umiałam! Nienawidzę tej szkoły! Nie chce tam wracać, rozumiesz?! I z nią też nie chcę chodzić do jednej klasy!!!-wykrzyczała, patrząc na kuzynkę.
Wyrzuty dziecka wbiły pozostałych w podłogę. Nikt się nie odezwał, więc w sali rozchodziło się łkanie. Tylko Mai wzruszyła ramionami oraz rozwinęła cukierek, a drugi podała Ichiemu.
-Zabiorę ją-Taiki wziął małą na ręce i wyszedł. 
-Tyle hałasu o głupi stopień-Yatenowi tradycyjnie wymsknęło się.
-Mógłbyś być trochę delikatniejszy-Seiya z wrażenia zgniótł papierosa, którego planował zapalić.
-Co chcesz? Jestem diabelnie uczuciowy facet.
-No tak, prawie zapomniałam, że zakochałam się w Twojej wrażliwości-Minako przyszła na próbę.
Usiadła obok córeczki i cmoknęła ją w policzek.
-A ja?-zielonooki upomniał się.
-Nie zasłużyłeś-wypiela mu język, przytulając dziewczynkę, która w najlepsze objadała się krówkami.
-Mina-chan-jesteś gotowa na wywiad?-lider zespołu wtrącił się małżeńską wymianę zdań.
Przy okazji wyrwał bratu tekst, nad którym tak mozolnie ślęczał od rana.
-Nie denerwuję się, jeśli o to Ci chodzi. Bardziej się martwię tym, co może palnąć mój mąż.
-Będę grzeczny jak zawsze...
-Czyli wywiad mamy z głowy-udała obrażoną.
-Załóżmy się!-młodszy Kou stanął na przeciw żony z wyciągniętą ręką.-Jeśli podczas wywiadu powiem coś niestosownego lub puszczą mi nerwy, to sama wybierzesz sobie strój na koncert. Natomiast, gdy rozmowa przebiegnie bez przeszkód, to wygrywam ja i wybieram Ci kieckę. Idziesz na to, kochanie?-wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
Blondynka zawahała się, lecz duma nie pozwoliła jej odmówić. Uścisnęła jego dłoń, zarazem przystając na zakład. Rozochocony brunet przeciął i dzięki temu przypieczętował ich umowę.
-A będą cukierki?-Mai zamrugała oczkami, nie bardzo świadoma sytuacji.
-Ja stawiam!-Seiya oparł się o ścianę.
W wyobraźni już widział zakończenie wywiadu...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz