Brunetka
ocknęła się w ciemnym mieszkaniu, a towarzyszył jej przenikliwy
ból głowy. Wszystko wokół niej wirowało i dopiero po
dłużej chwili doszła do siebie. Pierwsze, co przyszło jej na myśl
to, że na pewno nie jest w hotelu. Przynajmniej nie w tym, którym
się zameldowała. Natomiast druga myśl to, iż jest kompletnie
naga!
Złapała za końce fioletowej kołdry oraz okryła się
nią szczelnie. Oparła głowę na poduszce i starała się skupić
na ostatnimi wydarzeniami. Rozmawiała z Mamoru w kawiarni ten jakimś
cudem nakłonił ją do wyznania prawdy. Dowiedział się wreszcie,
że go kochała od zawsze i nigdy nie przestała. Dlatego rozdzieliła
go z Usagi, co według niej i tak było nieuniknione. Bała się jego
reakcji, ale zachował się dość obojętnie. Wolałaby, żeby
wykrzyczał całą złość, której się spodziewała. Jednak
nic takiego się nie stało. Wypił do końca kawę, a potem zabrał
ją do knajpy. Zapamiętała jeszcze, iż wspominał coś o zemście,
lecz wypiła za dużo. Stanowczo za dużo przy stresie, przez jaki
przeszła. Alkohol wpływał na nią źle, czego efekty odczuwała
teraz.
Rozejrzała się po pokoju, który musiał być
sypialnią Mamoru. Przez mgłę widziała obrazy z minionej nocy, a
szczególnie jeden-pierwsza pocałowała ukochanego. Gdyby była
trzeźwa, to pewnie nie odważyłaby się tego zrobić.
Rei
zsunęła się z łóżka i podeszła do okna. Uchyliła
zasłonięte żaluzje, a promienie słoneczne oślepiły ją.
„Już
ranek.”-przetarła oczy. „Gdzie podział się Mamoru?”
Zebrała
z podłogi swoje ubrania, a gdy była gotowa, wymknęła się na
korytarz. Nie mogła czekać bez końca, aż mężczyzna łaskawie
się pojawi. Zauważyła, że dom był duży i przestronny. Utrzymany
w starym stylu z ciężkimi, bordowymi zasłonami w oknach.
Zeszła na dół, idąc hallem usłyszała czyjeś głosy.
Najpierw zainteresowała się lalką, która leżała na
fotelu.
„Mamoru ma dziecko?! Nic nie mówił, to
oznaczałoby, że...ma też żonę!”-przestraszyła się.
Od
razu pomyślała, że brunet musi rozmawiać z matką swojego
dziecka. Tylko, dlaczego przyprowadził ją do domu, skoro ma
rodzinę? To czyste szaleństwo!
Odrzuciła zabawkę na
miejsce oraz zaczęła szukać wyjścia. Chciała uciec jak najdalej,
lecz pojawienie się małej dziewczynki pokrzyżowało jej plany.
Drobna istotka stała na schodach i patrzyła na nią bystrymi,
ciemnoniebieskimi oczami. Była zaskoczona, ale śmiało podeszła do
kobiety.
-Co pani tu robi?
-Ja?...Jestem znajomą Twojego
taty-wydusiła w niemałym szoku.
-Nie znam pani.
-Wiem...ale
nie obawiaj się. Nie zrobię Ci krzywdy-położyła dłoń na
ramieniu dziecka.
Uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy. Serce
zabiło jej mocniej, lecz sama nie mogła uwierzyć w to, co czuła.
Odnalazła aurę, którą wskazał święty ogień!
Tylko...czemu należała do tej dziewczynki?! Ta
siła...energia...mogły emanować wyłącznie od
Amayi!
-Niemożliwe...-szepnęła
-Co jest niemożliwe?!-Elza
pojawiła się za plecami podopiecznej z bojowym
nastawieniem.
Strzepała rękę Hino oraz przygarnęła Shonę do
siebie. Była wściekła na wojowniczkę za to, czego się dopuściła.
Zastanawiała się, do czego posunie się jeszcze.
-Zadałam pani
pytanie-nie zmieniła nieprzyjemnego
tonu.
-Nic...przepraszam...ja...-zamotała się.-Lepiej, jak sobie
pójdę-cofnęła się do tyłu.
-Elzo, zajmij się moją
córką, a ja zajmę się gościem-Chiba dołączył do
nich.
„No jasne, już ja wiem jak Ty się nią zajmiesz. Jakby
w nocy było za mało.”-opiekunka naburmuszyła się
-Dobrze,
panie Chiba
-Ja już pójdę. Nie będę przeszkadzać-Rei
szukała wyjścia awaryjnego.
-Nic z tych rzeczy, jesteś moim
gościem. Zresztą, Shona zaraz idzie do szkoły-pogładził małą
po głowie.
Ten sztuczny gest tylko rozsierdził
blondynkę.
„Ziemski książę od siedmiu boleści. Gdybym
mogła, już dawno dostałbyś nauczkę.”-zacisnęła rękę na
sukience.
-Chodź kochanie, zjesz śniadanie-objęła ją i obie
poszły do kuchni.
Starała się nie pokazać, jak bardzo dała
wyprowadzić się z równowagi. Drżącą dłonią wlała mleko
do miseczki oraz podała brunetce płatki. Odwróciła się
tułem, ale z nerwów uderzyła szklanką o blat.
-Jesteś
na mnie zła?
-Nie, nie mogłabym być na Ciebie zła-stanęła
nad dziewczynką i patrzyła, jak zajada czekoladowe kulki.
-Znowu
wsypałaś za dużo-uśmiechnęła się zaczepliwe.
-Uwielbiam
czekoladę-odpowiedziała z pełną buzią.
-Mały łakomczuch.
Jeśli chcesz, to pójdziemy po szkole na ciastko.
-A jak
tata się dowie?
-Nie dowie się. Mamy kolejną tajemnicę-puściła
do niej oczko, pociągając delikatnie za policzek.-Zabierz kurtkę,
bo dziś jest chłodno.
-Dobrze, niech Ci będzie-obdarzyła nianię
jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i pobiegła po
plecak.
„Jeśli ona im nie pomoże to nie wiem, co dalej. Muszę
coś wymyślić. Zobaczymy, po czyjej stronie stoisz, Czarodziejko z
Marsa.”
Tym czasem Mamoru „troskliwie” zaopiekował się
Rei. Z powrotem zaprowadził ją do sypialni, a sprzeczka, w którą
się wdali, przerodziła się w awanturę.
-To nie jest Twoja
córka!-doskoczyła do niego, patrząc wyzywająco w
oczy.
-Sprawdzałaś metrykę, czy masz rentgen w oczach?-prychnął
ze śmiechu.-Skoro nie jest moja to czyja? No dalej, oświeć
mnie.
-To Amaya Kou, córka Usagi i Seiyi.
Brunet
zasyczał pod nosem oraz pchnął Hino na łóżko. Zacisnął
palce wokół jej szyi, aż jęknęła.
-Posłuchaj
uważnie-docisnął mocniej, a z oczu wojowniczki popłynęły słone
łzy.-Nie radzę Ci z tym biec do przyjaciółeczki. Jedno
Twoje słowo i dzieciak zamilknie na wieki. Widzisz, jaki jestem
wspaniałomyślny. Śliczna gwiazdeczka rośnie sobie i niech tak
pozostanie..
„...do czasu.”-dokończył w myślach.
Poluźnił
uścisk i Rei skuliła się w kłębek, zanosząc się od kaszlu.
Wparła się na rękach, ciężko łapiąc
oddech.
-Oszalałeś...-wychrypiała.-Oddaj małą...Po co Ci
ona?
-Nie zrozumiałaś czegoś? Mam powtórzyć?
Pokręciła
przecząco głową i położyła dłoń na bolącej szyi.
-Podobno
mnie kochasz, czy coś w tym stylu. Takie brednie wczoraj usłyszałem.
-Nie tego człowieka pokochałam. Mamoru, co się z Tobą
stało?
-Głupie pytanie, przecież przyłożyłaś do tego ręki.
A teraz bierz, co dają. Mam nadzieję, że zmądrzałaś i następnym
razem porozmawiamy sensownie. Ogarnij się trochę, tam jest
łazienka-wskazał na drzwi po prawej stronie i wyszedł.
W
końcu musiał się zająć kolejnym „gościem”, który
wyczekiwał go w gabinecie. Misao przestała odliczać minuty do jego
powrotu. Starała się uporać z irytującym towarzystwem Cabire,
która zjawiła się w niecodziennej postaci. Wystroiła się w
zielone rurki, rozpinaną koszulę pod kolor oraz białą czapkę z
daszkiem. Pomarańczowe loki opadały spiralkami po jej plecach.
Zachwycona swoją przemianą, robiła piruety wokół.
Zielonowłosa spojrzała na nią z pogardą, kręcąc nosem.
-Jak
wyglądam?
-Jak ciele wprowadzone w maliny.
-Pytałam
poważnie.
-A ja odpowiedziałam poważnie-wzięła przez palce kosmyk jej włosów i uniosła do góry z obrzydzeniem.-Śmierdzisz-skrzywiła się.
-A ja odpowiedziałam poważnie-wzięła przez palce kosmyk jej włosów i uniosła do góry z obrzydzeniem.-Śmierdzisz-skrzywiła się.
-Nie
znasz się! O, Endymion!
Chiba wszedł do środka po rozprawieniu
się z Rei.
„Chyba wszystkie nieszczęścia tego świata zwaliły
się pod mój dach.”-pomyślał na widok elfek.
-Jego
zapytam o zdanie. Co myślisz o moim nowym image,
księciuniu?-przespacerowała się po pokoju, niczym rasowa
modelka.
-Całkiem nieźle, może być-usiadł z
biurkiem.
-Podobam Ci się?
-Nie jesteś w moim typie.
-Za
to wojowniczka z Marsa jest? Lubisz tanie rzeczy-odfuknęła.
-Nie
udzielaj się, gdy nikt Cię nie prosi-spiorunował ją
wzrokiem.-Lepiej powiedz, na co ta przebieranka?
-Próbuje
zrekompensować sobie ostatnią porażkę-Misao odparła
kąśliwie.-Nieźle oberwała od tej szamanki.
-Przymknij się. W
przeciwieństwie do was, staram się coś robić. Patrzcie-rzuciła
na biurko gazetę.
Na okładce widniało zdjęcie Trzech Gwiazd
oraz informacja o zbliżającym się koncercie.
-”W najbliższą
środę wywiad w radiu Megami. Dzwońcie, jeśli chcecie zadać
pytanie swoim idolom-wyczytał na pierwszej stronie.-Pierwszy
zadzwonię.
-Nie martw się, będę czekała na Twój
telefon.
-Ty?
-Ja przeprowadzę wywiad z naszymi gwiazdami.
Właśnie zostałam spikerką tym radiu.
-Jesteś nienormalna, ale
dla zabawy posłucham Twojego debiutu.
Wyjął z kieszeni paczkę
papierosów i zapalił jednego.
„Póki mam
dzieciaka, jestem górą.”-wypuścił dym.
****
Bracia ostro
zabrali się do promocji płyty. Został tylko tydzień do koncertu i
musieli dopracować każdy szczegół.
Taiki rozmawiał
przez telefon z dyrektorem radia, aby uzgodnić warunki wywiadu.
Występ Minako miał być niespodzianką, bo muzycy nie ogłosili
oficjalnie, to został wokalistką.
Yaten siedział w kącie i
gryzmolił coś na kartce, a Seiya krążył niespokojnie po
pokoju.
-Masz robaki?-srebrnowłosy machnął długopisem o
podłogę.
-Muszę porozmawiać z Rei.
-Czy Twój mózg
był akurat na kolonii, gdy rozmawialiśmy z księżniczką? Mamy jej
nie ufać!
-I tak z nią porozmawiam! Chodzi o Amayę, nie mogę
tak siedzieć bezczynnie. Księżniczka mówiła, że wyczuwa
dziwny rodzaj energii. Gdyby połączyły siły...
-Oczywiście!
Stwórzcie tercet egzotyczny! Nie mam ochoty słuchać tych
bredni.
-Wiesz co, gdyby nie Ty, już dawno rzuciłbym
palenie-brunet zezłościł się oraz wygrzebał z szuflady
zapalniczkę.
Miał dużo szczęścia, bo kilka sekund
wcześniej oberwałby drzwiami centralnie w nos. Zapamiętał jedynie
rozwianą, niebieską czuprynkę. Następnie weszła Mai z zaciętą
Minką i założonymi rękoma, a obok niej Ichi. Z kolei Emi tuliła
się do Taikiego, płacząc w wniebogłosy.
-Maleńka, co się
stało?-szatyn po raz pierwszy widział córkę w takim
stanie.
-To jej wina!-wskazała palcem na srebrnowłosą.
-Ile
razy mówiłem, że nie wolno nikogo bić?! Tym bardziej
rodziny!-Yaten nachylił się nad swoją pociechą.
-Nie uderzyłam
jej!-zaprotestowała, zadzierając główkę.-Właściwie, to
nikogo dziś nie uderzyłam.
Mężczyzna przerzucił oczami i
westchnął z bezsilności.
-Dostałam jedynkę! To przez nią!-Emi
nie ustępowała.
-Co ona ma wspólnego z Twoją
oceną-brązowowłosy nie mógł wyjść ze zdziwienia.
-No,
bo...-pociągnęła zaczerwienionym noskiem.-Ten nieuk poszedł do
odpowiedzi i zgadnij, co zrobiła? Wytłumaczyła, że nic nie umie,
bo razem czytałyśmy legendę o Yuki-onna.
-Przecież to
prawda...
-Ale po co mówiłaś?! Nauczycielka powiedziała,
że zajmujemy się głupotami, zamiast uczyć się według programu.
Wlepiła nam po jedynce, a ja wszystko umiałam! Nienawidzę tej
szkoły! Nie chce tam wracać, rozumiesz?! I z nią też nie chcę
chodzić do jednej klasy!!!-wykrzyczała, patrząc na kuzynkę.
Wyrzuty dziecka wbiły pozostałych w podłogę. Nikt się nie
odezwał, więc w sali rozchodziło się łkanie. Tylko Mai wzruszyła
ramionami oraz rozwinęła cukierek, a drugi podała
Ichiemu.
-Zabiorę ją-Taiki wziął małą na ręce i wyszedł.
-Tyle hałasu o głupi stopień-Yatenowi tradycyjnie wymsknęło
się.
-Mógłbyś być trochę delikatniejszy-Seiya z
wrażenia zgniótł papierosa, którego planował
zapalić.
-Co chcesz? Jestem diabelnie uczuciowy facet.
-No
tak, prawie zapomniałam, że zakochałam się w Twojej
wrażliwości-Minako przyszła na próbę.
Usiadła obok
córeczki i cmoknęła ją w policzek.
-A ja?-zielonooki
upomniał się.
-Nie zasłużyłeś-wypiela mu język, przytulając
dziewczynkę, która w najlepsze objadała się
krówkami.
-Mina-chan-jesteś gotowa na wywiad?-lider
zespołu wtrącił się małżeńską wymianę zdań.
Przy okazji
wyrwał bratu tekst, nad którym tak mozolnie ślęczał od
rana.
-Nie denerwuję się, jeśli o to Ci chodzi. Bardziej się
martwię tym, co może palnąć mój mąż.
-Będę
grzeczny jak zawsze...
-Czyli wywiad mamy z głowy-udała
obrażoną.
-Załóżmy się!-młodszy Kou stanął na
przeciw żony z wyciągniętą ręką.-Jeśli podczas wywiadu powiem
coś niestosownego lub puszczą mi nerwy, to sama wybierzesz sobie
strój na koncert. Natomiast, gdy rozmowa przebiegnie bez
przeszkód, to wygrywam ja i wybieram Ci kieckę. Idziesz na
to, kochanie?-wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
Blondynka zawahała się, lecz duma nie pozwoliła jej odmówić.
Uścisnęła jego dłoń, zarazem przystając na zakład. Rozochocony
brunet przeciął i dzięki temu przypieczętował ich umowę.
-A będą cukierki?-Mai zamrugała oczkami, nie bardzo świadoma
sytuacji.
-Ja stawiam!-Seiya oparł się o ścianę.
W
wyobraźni już widział zakończenie wywiadu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz