czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział XXIX


Usagi nie spała całą noc. Spędziła razem z mężem długie godziny na posterunku i gdyby nie on, nie skleiłaby poprawnie zdania. Nawet pozwoliła odwieść się do domu, chociaż chciała mu towarzyszyć w poszukiwaniach. Zrozumiała, że w takim stanie byłaby tylko balastem. Patrząc na szklankę wypełnioną czarną cieczą, czuła pustkę. Mako oraz Hotaru dzielnie ją wspierały, nie odstępując na krok. Niestety im bardziej pocieszały swoją przyjaciółkę, tym większa gorycz zżerała ją od środka. Synek był całym jej światem i żadne, ciepłe słowa nie mogły dać nadziei. Nie było dobrze, jeżeli miała przy sobie Ichiego. Czym sobie zasłużyła na takie cierpienie? Czyż nie uratowała całego świata przed złem? Nie stawiała szczęścia innych na pierwszym miejscu? Jeden raz pomyślała o własnym życiu, a los okazał się wyjątkowo okrutny...
Tomoe otworzyła drzwi i w progu zobaczyła zmęczonego Seiyę. Nie wyglądał na kogoś, kto przynosi radosne wieści. Był jeszcze bardziej zafrasowany, niż poprzedniego wieczora.
-Wejdź proszę-wzięła go pod ramię.-To przecież Twój dom.
-Nie powiedziałbym-starał się nie patrzeć na brunetkę.-Jak ona się czuje?
-W ogóle nie spała. Nie che jeść, ani pić. A Ty jak się trzymasz? Wiadomo już coś?
Kou pokręcił przecząco głową.
-Nie mów jej, że byłem-poprosił błagalnym tonem.-Chciałem tylko sprawdzić...Sama wiesz...-rozejrzał się smętnie wokół.-Opiekujcie się Usagi. Nie wrócę bez małego-odwrócił się i zbiegł po schodach.
Hotaru mocno zaciskała pięści, aby mu się powiodło...

****
Słońce wdzierające się przez zakamarki, rozświetliło złote refleksy na jasnej czuprynie małego chłopca. Ocknął się, przecierając zamglone oczy i dotarło do niego, że naprawdę uciekł od rodziców. Spędził noc na strychu obcego domu, a teraz troszeczkę żałował wczorajszej eskapady. Zaprzyjaźnił się z Shoną, a ona zajęła się nim troskliwie. Jednak najlepiej spałoby się we własnym łóżku. O ciepłym posiłku mógł na razie pomarzyć, a przekąsiłby coś smacznego.
Aizawa wstała wcześniej, by umknąć spod czujnego oka opiekunki. Chciała zrobić śniadanie dla Ichiego, lecz nie podejrzewała, iż Elza jest o wiele bystrzejsza. Usłyszała niepokojące szmery na dole, dlatego założyła szlafrok i zeszła do kuchni. Ze zdziwieniem podpatrywała, jak jej podopieczna robi napad na lodówkę.
-Kochanie, po Ci tyle jedzenia?-blondynka wyszła z ukrycia.
Dziewczynka podskoczyła do góry, wypuszczając z rąk mleko.
-Ja...To znaczy...Znalazłam pieska!-wymyśliła na poczekaniu.
-Tak? A mogę zobaczyć?
-Nie! Bo...Bo on szczeka!

-Zdziwiłabym się, gdyby nie szczekał. To jak? No prowadź-wzięła ręce pod boki.
-Ale Elzo-brunetka próbowała się ratować.-Musimy teraz? Może jak wrócę ze szkoły/
-Dlaczego? Przecież teraz mamy czas-dziewczyna wyczuła, że mała coś kręci.-No szybciutko, gdzie go ukryłaś?
-Strych...-poddała się.
Jasnowłosa wzięła Shonę za rękę i pociągnęła prosto we wskazane miejsce.
-Lepiej nie, a jak Cię pogryzie?-złapała się poręczy, chcąc opóźnić marsz.
-Ciebie jakoś nie pogryzł-szarpnęła za drzwi i obie znalazły się w pomieszczeniu pełnym rupieci.
Pierwsze, co opiekunce rzuciło się w oczy, to chłopiec siedzący na materacu pod ścianą.
-Ładny ten Twój piesek-zerknęła karcąco na czarnowłosą.-Młody człowieku, idziesz ze mną.
Seiya nie był świadomy, że Galaxia przypadkiem natknęła się na jego syna, dlatego razem z Taikim szukał go na własną rękę. Stopniowo tracił zapał i siły, gdy kolejna osoba zaprzeczyła, iż mogła widzieć Ichiro.
-Taiki, ja nie mam pojęcia co robić-muzyk zrobił chwilowy postój w parku.-Akurat wtedy, gdy jestem bliżej córki, tracę syna. Zaraz zwariuję, przysięgam!
-Spokojnie-szatynowi było przykro, kiedy patrzył jak jego brat się męczy.-Na pewno jest cały i zdrowy. Niedługo będzie z Tobą.
Muzyk uśmiechnął się gorzko, a z kieszeni kurtki wydobył się sygnał sms'a. Sprawdził od niechcenia wiadomość i osłupiał.

Twoje dzieci same pchają się w 
łapy tego wariata. Nie nadążam z 
pilnowaniem, więc z łaski swojej 
ogarnij się. Za 10 min pod Twoim 
domem
E.

Starszy Kou przeczytała na głos i wniosek nasunął mu się sam.
-Może i nie jest już groźna, ale bezczelna na pewno.
-Lecz skuteczna!-niebieskooki pognał do auta.
-Nie myśl, że pozwolę Ci prowadzić!
Mężczyźni złamali wszystkie zakazy panujące w mieście, ale na czas stawili się pod apartamentem małżeństwa Kou. Niezadowolona dziewczyna siedziała na ławce, a para dzieciaków kręciła się wokół.
-Może lanie Cię ominie-Shona poklepała kolegę po plecach, jednak nie zabrzmiało to pokrzepiająco.
Ichi rozpłakał się dopiero, gdy poczuł znajome ciepło. Przytulał go tata i naprawdę zrobiło mu się wstyd, że uciekł.
-Gdzie Ty się podziewałeś?! Wiesz jak się o Ciebie martwiliśmy?!-Seiya za ostro krzyknął, ale złagodził ton na widok zaczerwienionych oczu chłopca.-Nigdy więcej tego nie rób-przytulił go mocniej.
Nim się obejrzał, Usagi wyrwała mu małego z objęć i sama zaczęła ściskać oraz obsypywać buziakami.
-Mama! Wszyscy patrzą-wytarł buzię rękawem.-Shona mi pomogła.
Usa w napływie szczęścia wzięła dziewczynkę w ramiona, całując ją w czubek głowy. W tym momencie wstrzymała oddech, bo jej serce zatrzepotało gwałtownie w piersiach. Tylko przy Ichim czuła coś podobnego...
-Ma dobrą intuicję, ale nic się nie zmieniła przez te lata. Szczęście po naszej stronie, że Chiby nie było w domu-Galaxia zagadnęła Taikiego.
Odeszli na bok, aby dać trochę prywatności uradowanym rodzicom.
-Ile to jeszcze potrwa?-skierował na nią fiołkowe spojrzenie.
-Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć.
-Nie wiesz, czy nie możesz?
-I jedno i drugie.

****
Minako wreszcie poczuła zapach wolności. Opuściła szpitalne mury w eskorcie Yatena i w myślach starała się rozgryźć jego odmienne zachowanie. Odpuściła, gdy w skrócie opowiedział, co się wydarzyło przez okres jej nieobecności. Posprzeczali się nawet, bo koniecznie chciała zobaczyć się z Usagi. Jednak srebrnowłosy stanowczo odmówił i żadne jęki nie pomogły, ponieważ dawno się uodpornił. Zresztą, nie byłby sobą, gdyby jego zdanie nie liczyło się jako pierwsze.
Wenus odetchnęła, że dzieci nie unicestwiły się nawzajem. Na szczęście nie słyszała o incydencie z balkonem, inaczej wróciłaby do szpitala, ale na intensywną terapię. Z nową energią wkroczyła do sypialni, przytulając głowę do pachnących poduszek. Później wzięła gorący prysznic, by całkowicie pozbyć się nieprzyjemnych wspomnień. Otulona białym ręcznikiem na boso przeszła po zimnej posadzce. Rozpuściła włosy, rozczesując ich złote pasma, kiedy silne dłonie objęły ją w pasie, a ciepłe wargi złożyły pocałunek na szyi. Odchyliła głowę do tyłu, kołysząc się w ramionach męża.
-Przerażasz mnie-zachichotała.
-Stęskniłem się-ukrył twarz w jej włosach.
-Gdzie dzieciaki?
-Próbują przewrócić salon do góry nogami-zażartował.
-I jak im idzie?
-Są na dobrej drodze.
-Dobrze, więc my porozmawiamy-spoważniała, ostrożnie wyswobadzając się z uścisku.
Usiadła na łóżku i poprawiła ręcznik, który trochę się zsunął. Kou zaniepokoił się, że Mina coś podejrzewa albo ktoś życzliwy się wygadał.
-Mówisz mi prawdę?-zapytała bez ogródek.
„Dla Twojego dobra lepsze jest kłamstwo.”
-Oczywiście-wypadł w miarę naturalnie.-Ile razy mam Ci to powtarzać?
-Lubię się z Tobą droczyć-rozłożyła się na pościeli, , przekręcając na bok.-Zmiękłeś ostatnio.
-Zdaje Ci się-przyciągnął ją do siebie, łącząc ich usta ze sobą.-Jestem romantyczny.
-Nie sądzisz, że to banalne?-zmrużyła zalotnie powieki.
-Nie jesteś Czarodziejką z Wenus? Nie podobają Ci się takie triki?-przejechał palcem po jej dekolcie.
-Konkrety człowieku, konkrety-przejęła inicjatywę, całując go namiętnie.
Nagły łomot dotarł do pary kochanków i Yaten zastygł z ręką pod ręcznikiem. Zbyt oczywiste było, kto może narobić tyle rumoru-dwa aniołki o demonicznym charakterku.
-Widziałam, że jest za cicho-Aino trzęsła się ze śmiechu.
Zielonooki zastał w salonie pobitewny obraz. Hiro z nożyczkami w ręku ganiał Mai wokół stołu, a po pamiątkowej wazie zostały tylko szczątki. Dziewczynka od razu schowała się za tatą, przedrzeźniając brata.
-Powiedział, że obetnie mi włosy!
-Nie wolno straszyć siostry!-zabrał chłopcu nożyczki, bo naprawdę mógł uczynić z nich niebezpieczne narzędzie.
-To czym jeszcze mogę obciąć jej włosy?
-Dziecko, niczym! Natychmiast na górę, zaraz do Ciebie przyjdę.
Yaten zmarnował resztę wolnego czasu na tłumaczeniu Hiro, że źle postąpił. Problem był większy, gdyż maluch odziedziczył cechy po nim, więc upór miał zapisany w genach. Dlatego należało powtarzać przynajmniej dwa razy, aż zrozumiał. Po lekcji prawidłowego wychowania, Kou zajrzał do sypialni, lecz Mina usnęła. Upojny wieczór przeszedł mu koło nosa i zajął się zaległymi sprawami. Rozłożył dokumenty na kanapie, ale najpierw sprawdził pocztę. W tym celu włączył laptopa oraz cierpliwie czekał, aby się zalogować.
-Długo jeszcze?-Mai marudziła, bo sen brał nad nią górę.
Skuliła się w rogu, nakryta kocem po samą szyję.
-Prosiłem, żebyś poszła spać.
-Nie, czekam na Ciebie-ziewnęła.-Oji-san nie odda Ichiego do domu dziecka, prawda?
-Nie, nie zaprzątaj sobie tym główki-odpowiedział, koncentrując się na wiadomościach.
Gorączkowo otworzył wyczekiwanego maila.


Przyjeżdżam do Tokio w środę. Odbierz mnie z lotniska koło 12:00. Mam nadzieję, że będę w stanie pomóc. Zależy mi na prawdzie.


Czyli jest nas dwóch.”-ucieszył się, iż pierwsza część planu zakończyła się sukcesem.
****
Seiya zamieszkał z powrotem z Usagi oraz synem. Jednak relacje z żoną nie uległy poprawie, bo zgodziła się na powrót przez wzgląd na Ichiro. Postanowiła, że małymi krokami będzie przygotowywać go do rozstania. Oliwy do ognia znowu dolała Rei, a właściwie sensacja, którą wywołała jej ciąża. Usa w złą godzinę przechodziła bok kiosku, gdzie na wystawie leżało plotkarskie pisemko. Nie zainteresowałaby się, gdyby gwiazdą okładki nie był lider Three Lights.
Wypuściła z rąk siatki z zakupami po przeczytaniu nagłówka. Inna kobieta miała urodzić dziecko Seiyi!
Zapomniawszy o zakupach, wykręciła się na piecie i pechowo odbiła od czyjegoś torsu. Jęknęła, masując obolałe czoło, nieznajomy nadal przed nią stał.
-Usako, wszystko w porządku?
-Ma...Mamoru?-pokręciła nieprzytomnie głową.-Jak...
-Wracam z pracy i sam nie wierzę, że Cię spotkałem-wysilił się na entuzjazm.-Coś się stało? Zbladłaś.
-Długa historia...
-A ja mam dużo czasu. Zapraszam Cię na kawę w imię starych czasów. Nie odmawiaj-Chibie dobrze szło odgrywanie roli przyjaciela.
Z kolei Tsukino była tak zdezorientowana, że dała się namówić na zwierzenia przy filiżance kawy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz