Wokół tylko błysk
fleszy i naprzykrzający się dziennikarze. Minako znalazła się w
centrum uwagi i szybko straciła chęci na bycie gwiazdą. Nie
nadążała z odpowiedzią na jedno pytanie, a już ktoś zadawał
jej kolejne. Marzyła, żeby po prostu zniknąć, ale Yaten
skutecznie przypominał jej, gdzie się znajdują. Zmienił taktykę
i teraz nie odstępował żony na krok, ściskając mocno za ramię.
-Uśmiechnij się-
powiedział cicho, lecz dość dobitnie, by zrozumiała- Bardziej
naturalnie, bo wyglądasz jakbyś połknęła kij od szczotki.
- A Ty wyglądasz, jak stary
hazardzista- oceniła go równie miło- Chcę wracać do domu!
- Musimy zostać do końca.
Czego się spodziewałaś? Że pstrykną Ci parę fotek i odejdą
zadowoleni? Masz, co chciałaś.
Mina wiedziała, że jej mąż
cynizm ma wpisany w swoją naturę, ale ile można wysłuchiwać
szyderstw? Zwłaszcza od kogoś, kogo kochasz. W najmniej oczekiwanym
momencie zaatakował w czuły punkt, nie pozostawiając żadnych
wątpliwości. Pomimo, że blondynka odniosła sukces, wciąż nie
zmienił zdania.
- Możecie się zamknąć?-
Seiya odłączył się na chwilę od Usagi- Wszyscy się gapią, a
pismaki nasmarują jutro w gazetach, że ją maltretujesz!
- Chociaż raz napiszą
prawdę!- wyswobodziła się spod opieki ciemiężyciela i uciekła
do towarzystwa przyjaciółek.
- Zobacz, co narobiłeś!!-
srebrnowłosy udusiłby brata gołymi rękami, gdyby dostał taką
możliwość.
- Lepiej sam zobacz, co
robisz- brunet nie krył rozczarowania- Naprawdę chcesz wszystko
stracić?
Młodszy Kou przemilczał
odpowiedź. Schował ręce do kieszeni szarych spodni i nadąsał
się. Możliwe, że jego szczerość zadziałała w odwrotną stronę,
lecz nigdy nie liczył się ze słowami. Niczego nie udawał i nie
znosił, gdy ludzie przymilali się na siłę. Wobec każdego odnosił
się bez wyjątku, co cenił sobie prawdomówność.
Minako zaczął dostrzegać
dopiero, jak dziewczyna spoważniała. Właściwie to niewiele
brakowało, a nie stworzyliby rodziny, ponieważ Wenus była
zaręczona, kiedy wrócił na Ziemię. Owszem, nie miał
łatwego zadania, jednak zdołał ją przekonać do swoich uczuć. Z
resztą nie wyobrażał sobie życia bez dzieci, z których był
dumny.
Aino wtopiła się w grupę
znajomych, z zazdrością słuchając opowieści Mako o udanym
małżeństwie oraz czułym mężu. „Mój jest ta czuły, że
tylko do rany przyłóż.”- skrzywiła lekko usta.
- Oj, Mako- chan, a mówiłaś,
ze Ty i Shinozaki na pewno do siebie nie pasujecie- Usagi droczyła
się z szatynką, a jej dłoń nierozłącznie trzymała rękę
Seiyi.
Oboje wyglądali jak para
wyjęta z obrazka. Nawet Taiki pozwolił sobie na więcej swobody,
wymieniając z Ami pełne namiętności spojrzenia. Najważniejsza
gwiazda wieczoru nie czerpała z niego przyjemności. Przygasała z
każdą minutą.
- Minako, dobrze się
czujesz?- Seiya położył dłoń na jej ramieniu.
Krótka chwila ciszy i
jego szwagierka odpowiedziała, nie unosząc głowy:
- Chcę wyjść.
- Nie rozumiem… Jak to
chcesz wyjść?- myślał, że się przesłyszał.
- Normalnie. Jest tu jakieś
wyjście awaryjne?- rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem-
Nieważne, sama sobie poradzę- odwróciła się, jakby przed
chwilą rozmawiała z obcymi ludźmi.
- Znajdź Yatena i daj mu
klucze do naszego domu- Usa zwróciła się do męża niemal
błagalnym tonem. Przygotowała coś dla skłóconej pary, ale
wyjście Minako komplikowało sytuację.
Brunetowi skoczyło
ciśnienie, gdy uchwycił brata udzielającego wywiadu. Odczekał, aż
ten skończy i odejdzie na bok.
- Tu jesteś, biedna
pozbawiona mózgu sierotko- ścisnął zielonookiego za krawat
i jak tresowanego psa zaciągnął w najciemniejszy kąt- Tak mi
Ciebie brakowało, że zrobiłem nastrój. Podoba Ci się?
- Doprawdy? Nie spodziewałem
się tak wyrafinowanego miejsca- pogardliwie spojrzał na uchylony
sedes w męskiej toalecie. Rolka niedbale powieszonego papieru
dyndała przy spłuczce.
- Co jest tematem naszej
schadzki? Usagi wie, że odkryłeś pociąg do mojej skromnej osoby?
- O tak, nawet aprobuje nasz
związek. Wie, iż Twoja głupota jest nieuleczalna, ale ja mogę
spróbować Ci ją wybić- pchnął srebrnowłosego na zimne
kafelki- Nie orientujesz się przypadkiem, gdzie jest Twoja żona?
- Była z Wami.
- No co Ty?!- prychnął
kpiąco- Była, ale się zmyła.
Yaten znieruchomiał.
Zastanawiał się, czy jego brat mówi poważnie, czy naigrawa
się z niego.
- Zdziwisz się jeszcze
bardziej, jak Ci powiem, że Minako wraca właśnie do domu pieszo.
Sama.- podkreślił ostatnie słowo.
- Co?! Jadę po nią!
- Chwila!- niebieskooki tym
razem szarpnął za jego marynarkę, a tym samym ustawił do pionu.
- Trzymaj!- wcisnął mu do
ręki pęk kluczy- Zabierz ją do nas i nie spieprz tego!
- Ale…
- Nie udawaj
głupszego niż jesteś. 10 lat temu otumaniłeś ją w jakiś
sposób, więc teraz zrób to samo. No, rusz się!!! - z
kolei teraz musiał go wypchać z łazienki.
„Czemu
muszę wszystko robić za niego?” - Seiya odprowadził brata
lekceważącym wzrokiem - ”Założę fundację dla ofiar Yatena
i pierwszy się zgłoszę. Wpuściłem go do własnego domu, a
gdzie się nacieszę Króliczkiem?”
****
Hotaru czuła
się tak, jakby znalazła się w innym wymiarze. Dzieciaki
odseparowały ją od siebie jasno dając do zrozumienia, iż traktują
nową opiekunkę jak wroga publicznego numer jeden. Najtrwalszy mur
zbudowała sobie Emi, zmieniając miejsce za każdym razem, gdy
brunetka starała się nawiązać z nią kontakt.
-
”Gwiazda - ciało niebieskie świecące w skutek wysokiej
temperatury utrzymywanej przez zachodzące w nim przemiany jądrowe,
a nie dzięki światłu odbitemu jak Księżyc.” - dziewczynka
zamknęła kieszonkową encyklopedię, którą przemyciła z
domu.
W
niebieskich oczach migotały radosne iskierki, bo inteligentna
córeczka Ami interpretowała na swój dziecięcy język
definicję „gwiazdy”.
-
Chętnie Ci opowiem o gwiazdach. Znam dużo historii - Tomoe chciała
zabrać tak cenną dla niebieskowłosej książeczkę, lecz ta
odsunęła się na odpowiedni dystans.
-
Ona jest dziwna - Ichi wyszedł do pokoju niosąc przed sobą
talerzyk z obranymi mandarynkami.
Z pieczołowitą
dokładnością postanowił go na okrągłym stoliczku, a następnie
włożył do buzi pierwszy kawałek.
-
Poradziłeś sobie, zuch chłopak - brunetka pochwaliła go.
-
Z tym tak, ale Mai kroi pomarańczę - sok skapywał po drobnych
paluszkach chłopca.
-
Możesz powtórzyć? - dostała gęsiej skórki.
-
No... musi pokroić na pół - zaseplenił.
-
O matko!
Zwinność oraz szybkość
wojowniczki przydały się w tym wypadku, ponieważ dziewczyna
zastała w kuchni zapierający dech w piersiach widok. Srebrnowłosa
trzymała uniesiony w górze nóż, a Hiro przytrzymywał
owoc z odwróconą do tyłu głową.
Hotaru wyobraziła sobie
reakcję Yatena, jak oddaje mu syna bez ręki i zakręciło jej się
w głowie.
-
Mai, słoneczko... Ja to zrobię, dobrze? - zaczęła pertraktować.
-
Dlaczego? - dziewczynka odwróciła uwagę od poprzedniego
zadania - Co będziemy robić?
-
Yyy... upieczemy ciasteczka! - wypaliła bez namysłu.
-
Fajnie! - podskoczyła do góry, upuszczając nóż.
Saturn w zwolnionym tempie
patrzyła, jak ostrze narzędzia wpija się w podłogę, tuż koło
nogi nieświadomego chłopca. Trzonek zamajtał w prawo i w lewo,
wydając odgłos sprężyny.
-
Zrobimy razem ciasteczka! - nierodna córka Miny zorganizowała
pozostałe dzieciaki.
Zdolności przywódcze
także odziedziczyła po matce, więc nie przejmowała odmowy. Nie w
jej mniemaniu oznaczało tak.
Brunetka nałożyła na
fioletową sukienkę fartuszek, ale nie była przekonana do swoich
umiejętności kucharskich. W domu przeważnie gotowała Setsuna, a
co dopiero mówić o pieczeniu jakiegokolwiek ciasta.
-
Dobra drużyno... Mąka... chyba...
Polecenie zostało wykonane, bo
Ichi nasypał do miski białego proszku. Przy okazji przystroił
kuzyna, bo koniec nie trafił do naczynia.
-
Teraz... jajka?
Błękitnooka wyjęła z
lodówki cały pojemniczek i jakimś cudem doniosła na blat.
-
Masło... cukier... proszek do pieczenia... - wyliczała na palcach.
Wreszcie Hiro skusił się na
pomoc, lecz zbyt energicznie rozwinął kostkę masła, która
odbiła się od puchowej warstwy mąki i koniec końców∑,
blondynek również zyskał nową charakteryzacje.
Emi z utęsknieniem spoglądała
na poczynania pozostałych, nadal trzymając się na uboczu. Jednak
Hotaru zaryzykowała, biorąc małą na ręce oraz posadziła na
krześle.
-
Pomożesz mi - zanurzyły dłonie w lepkim cieście i niebieskowłosa
rozluźniła się.
Pomieszczenie wypełnił
serdeczny śmiech nieśmiałego dziecka nie pozostawiając żadnych
wątpliwości. Łobuziaki przy pomocy foremek stworzyły własne
kształty ciastek oraz poukładały na aluminiowej blaszce.
-
Jestem zmęczona - Mai odgarnęła grzywkę z czoła, a kawałek
surowego ciasta przykleił się do jej długich włosów.
-
Czas na mycie i do łóżek. Ja dopilnuję waszego arcydzieła
i jutro zjecie na śniadanie. Chłopcy do łazienki na górę,
a królewny za mną na dół.
Ichiemu i Hiro nie trzeba było
dwa razy powtarzać, a dziewczynki przylgnęły do Hoti. Chociaż
kuchnia przerodziła się w pobojowisko, to integracja zakończyła
się sukcesem.
****
Zapowiadał
się zimny wieczór i Minako przekonała się o tym na
własnej skórze. Kroczyła dumnie ciemną ulicą w cienkiej
sukieneczce, którą miała na występie. Płaszcz zostawiła w
restauracji i teraz pocierała dłońmi o zamarznięte ramiona.
Nie uśmiechało
jej się wracać koło parku, ale innej drogi nie było. Autobusy też
już nie kursowały, więc musiała się zdać na własne nogi.
Oglądała się za siebie z przestrachem, aż jaskrawe światła
reflektórw oślepiły ją.
-Wsiadaj!-Yaten krzyknął tonem
nie znoszącym sprzeciwu.
-Wypchaj się!-warknęła, kontynuując
maszerowanie.
-Zaraz przestanę być miły, więc nie zachowuj się
jak dziecko!
Blondynka nie wytrzymała i doskoczyła do auta.
-Ja
zachowuję się jak dziecko?! To Ty jesteś wrednym palantem, bo
wyżywałeś się na mnie przez cały okres, gdy nagrywaliśmy jedną
głupią piosenkę!
-Przepraszam...
-Gdzieś mam Twoje
przeprosiny! Trafię do domu, bez łaski!-zachrypła.
W planach
miała jeszcze kilka punktów na liście skarg i zażaleń,ale
nieoczekiwane hałasy przerwały jej monolog. Kilka
niezidentyfikowanych postaci zataczało się na chodniku, wyśpiewując
dzikie wersy. Bardziej przypominające obdzieranie kota ze skóry.
Kou
przybrał pokerową minę, bo czekał na rychłą kapitulację
żony.
-Masz do wyboru sadystycznego męża albo imprezowiczów,
których możesz nauczyć prawidłowej intonacji „ole ole”.
Na moje ucho, trochę im się rozjechało.
Wenus była zmuszona
schować dumę głęboko w kieszeń. Wyminęła przewrócony
kosz na śmieci i wskoczyła na miejsce pasażera.
-Tylko nie
myśl, że Ci wybaczam-zaznaczyła
ostrzegawczo.
-Jasne...
Srebrnowłosy posłuchał rady brata i
zrobił użytek z kluczy od jego mieszkania.
-To nie nasz
dom!-Mina zaprotestowała.
-Nie narzekaj, tylko
korzystaj-przepuścił ją w drzwiach, a sam odszukał włącznik od
światła.
Na lodówce wisiała różowa karteczka,
zawierająca krotką informację.
„W środku
czeka na was szampan. Udanej nocy...
U.”
-Kochana
bratowa-wyjął schłodzony trunek.
Następnie wypełnił
kieliszki złotym płynem, a efekt dopełniła biała piana. Potem
zawędrował do sypialni Usagi i Seiyi, ale instynkt nie zawiódł
go. Aino leżała na łóżku, nakryta szczelnie kołdrą, lecz
nie zraził się i bezpardonowo położył się obok.
-Napij się,
dobrze Ci zrobi.
-Co mam niby świętować?!
-Wiesz co, za dużo
gadasz-zamknął jej usta łapczywym pocałunkiem.
Nawet nie
spostrzegła, kiedy sukienka zsunęła się na dywan...
****
Usagi
nie kontrolowała ani śmiechu, ani tym bardziej własnych myśli.
Seiya podtrzymywał ją w pasie, ale sam chichotał z nieporadności
złotowłosej. Wypiła więcej niż zwykle, co przyniosło marne
następstwa. W kopertówce wygrzebała zmiętoloną wizytówkę,
na odwrocie której był zanotowany kod do drzwi
wejściowych.
-Zero...Na pewno...
-Króliczku,
pokaż-przyświecił telefonem.-Jakie zero?! Osiem! Spędzilibyśmy
tu całą noc.
-To takie romantyczne-zaniosła się od
śmiechu.
Równie nastrojowe powitanie zgotowała parze
Hotaru. Zaniepokoiły ją szmery dochodzące z dołu i zaatakowała
intruzów gazem.
Brunet przewrócił się na Usę, a
jej suknia rozdarła się, odsłaniając zgrabne nogi.
Saturn
umierała ze wstydu, gdy po zapaleniu światła rozpoznała
przyjaciół.
-Tak bardzo was przepraszam,
nie...
-Potraktowała nas gazem?-Kou zamiast być zły, śmiał
się jak wariat.
-Nie chciałam...
-Nic nie szkodzi. Wskaż
sypialnię i już nas nie ma-wziął oszołomioną ukochaną na
ręce.
-Na górę i drugi pokój po
prawej-odpowiedziała zamotanym głosem.
„Wstawili się?
Oboje?!
-To jakiś koszmar...-Minako zawiesiła martwy wzrok
na kuchni.
Faktycznie, kiedyś pomieszczenie przypominało jej
kuchnię, bo aktualnie bliże mu było do chlewu. Sterta brudnych
naczyń piętrzyła się w zlewie, przewrócone mleko skapywało
na podłogę, a wokół unosił się biały pył-pamiątka po
mące.
Yaten nie był za specjalnie zdziwiony, a raczej
rozbawiony.
-Muszę już lecieć, ale polecam się na
przyszłość-Tomoe czmychnęła przez uchylone drzwi.
-To...to...my
też się zbieramy!-Seiya podrapał się po głowie, stojąc za
plecami brata.-Młody do samochodu!
-Nooo już...-Ichi ciągną za
pasek swój bagaż, bo nie mógł go udźwignąć.
Na
szczęście tata wyratował go z opresji, więc we troje ulotnili się
podobnie jak ich poprzedniczka.
-Tatuś!-Mai rzuciła się w
ramion srebrnowłosego.-Zjesz ze mną ciastko? Pomagałam.
-O tak,
nawet widać-cmoknął małą w czoło.-Idziemy jeść.
Wenus
pociągnęła cicho nosem. Tym razem szykowała się dla niej kariera
sprzątaczki, a nie piosenkarki...
****
Rei
przekręciła się na bok i wtuliła się w Mamoru. Wiedziała, że
mężczyzna nie śpi, ale nie chciała go denerwować, zaczynając od
razu krępującą rozmowę. Wolała, żeby sam wykazał się
inicjatywą.
-Nie śpisz?-odwrócił się w stronę
Hino.
-Nie...Czekałam aż Ty się obudzisz-zarumieniła
się.-Będziemy musieli porozmawiać.
-Wiem, czego oczekujesz. Nie
martw się, wyjedziemy-bawił się kosmkiem jej czarnych.-Najpierw mi
pomożesz.
-Jak?
Przez dłuższą chwilę szeptał coś do ucha
kapłanki.
-To nie w porządku! Nie...
-Ciii...-zasłonił jej
usta palcem,.-Chcę tylko sprawiedliwości. Mogę na Ciebie
liczyć?
-Tak-skinęła niewyraźnie głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz