środa, 20 lutego 2013

Rozdział XVIII


Wokół tylko błysk fleszy i naprzykrzający się dziennikarze. Minako znalazła się w centrum uwagi i szybko straciła chęci na bycie gwiazdą. Nie nadążała z odpowiedzią na jedno pytanie, a już ktoś zadawał jej kolejne. Marzyła, żeby po prostu zniknąć, ale Yaten skutecznie przypominał jej, gdzie się znajdują. Zmienił taktykę i teraz nie odstępował żony na krok, ściskając mocno za ramię.

-Uśmiechnij się- powiedział cicho, lecz dość dobitnie, by zrozumiała- Bardziej naturalnie, bo wyglądasz jakbyś połknęła kij od szczotki.
- A Ty wyglądasz, jak stary hazardzista- oceniła go równie miło- Chcę wracać do domu!
- Musimy zostać do końca. Czego się spodziewałaś? Że pstrykną Ci parę fotek i odejdą zadowoleni? Masz, co chciałaś.
Mina wiedziała, że jej mąż cynizm ma wpisany w swoją naturę, ale ile można wysłuchiwać szyderstw? Zwłaszcza od kogoś, kogo kochasz. W najmniej oczekiwanym momencie zaatakował w czuły punkt, nie pozostawiając żadnych wątpliwości. Pomimo, że blondynka odniosła sukces, wciąż nie zmienił zdania.
- Możecie się zamknąć?- Seiya odłączył się na chwilę od Usagi- Wszyscy się gapią, a pismaki nasmarują jutro w gazetach, że ją maltretujesz!
- Chociaż raz napiszą prawdę!- wyswobodziła się spod opieki ciemiężyciela i uciekła do towarzystwa przyjaciółek.
- Zobacz, co narobiłeś!!- srebrnowłosy udusiłby brata gołymi rękami, gdyby dostał taką możliwość.
- Lepiej sam zobacz, co robisz- brunet nie krył rozczarowania- Naprawdę chcesz wszystko stracić?
Młodszy Kou przemilczał odpowiedź. Schował ręce do kieszeni szarych spodni i nadąsał się. Możliwe, że jego szczerość zadziałała w odwrotną stronę, lecz nigdy nie liczył się ze słowami. Niczego nie udawał i nie znosił, gdy ludzie przymilali się na siłę. Wobec każdego odnosił się bez wyjątku, co cenił sobie prawdomówność.
Minako zaczął dostrzegać dopiero, jak dziewczyna spoważniała. Właściwie to niewiele brakowało, a nie stworzyliby rodziny, ponieważ Wenus była zaręczona, kiedy wrócił na Ziemię. Owszem, nie miał łatwego zadania, jednak zdołał ją przekonać do swoich uczuć. Z resztą nie wyobrażał sobie życia bez dzieci, z których był dumny.
Aino wtopiła się w grupę znajomych, z zazdrością słuchając opowieści Mako o udanym małżeństwie oraz czułym mężu. „Mój jest ta czuły, że tylko do rany przyłóż.”- skrzywiła lekko usta.
- Oj, Mako- chan, a mówiłaś, ze Ty i Shinozaki na pewno do siebie nie pasujecie- Usagi droczyła się z szatynką, a jej dłoń nierozłącznie trzymała rękę Seiyi.
Oboje wyglądali jak para wyjęta z obrazka. Nawet Taiki pozwolił sobie na więcej swobody, wymieniając z Ami pełne namiętności spojrzenia. Najważniejsza gwiazda wieczoru nie czerpała z niego przyjemności. Przygasała z każdą minutą.
- Minako, dobrze się czujesz?- Seiya położył dłoń na jej ramieniu.
Krótka chwila ciszy i jego szwagierka odpowiedziała, nie unosząc głowy:
- Chcę wyjść.
- Nie rozumiem… Jak to chcesz wyjść?- myślał, że się przesłyszał.
- Normalnie. Jest tu jakieś wyjście awaryjne?- rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem- Nieważne, sama sobie poradzę- odwróciła się, jakby przed chwilą rozmawiała z obcymi ludźmi.
- Znajdź Yatena i daj mu klucze do naszego domu- Usa zwróciła się do męża niemal błagalnym tonem. Przygotowała coś dla skłóconej pary, ale wyjście Minako komplikowało sytuację.
Brunetowi skoczyło ciśnienie, gdy uchwycił brata udzielającego wywiadu. Odczekał, aż ten skończy i odejdzie na bok.
- Tu jesteś, biedna pozbawiona mózgu sierotko- ścisnął zielonookiego za krawat i jak tresowanego psa zaciągnął w najciemniejszy kąt- Tak mi Ciebie brakowało, że zrobiłem nastrój. Podoba Ci się?
- Doprawdy? Nie spodziewałem się tak wyrafinowanego miejsca- pogardliwie spojrzał na uchylony sedes w męskiej toalecie. Rolka niedbale powieszonego papieru dyndała przy spłuczce.
- Co jest tematem naszej schadzki? Usagi wie, że odkryłeś pociąg do mojej skromnej osoby?
- O tak, nawet aprobuje nasz związek. Wie, iż Twoja głupota jest nieuleczalna, ale ja mogę spróbować Ci ją wybić- pchnął srebrnowłosego na zimne kafelki- Nie orientujesz się przypadkiem, gdzie jest Twoja żona?
- Była z Wami.
- No co Ty?!- prychnął kpiąco- Była, ale się zmyła.
Yaten znieruchomiał. Zastanawiał się, czy jego brat mówi poważnie, czy naigrawa się z niego.
- Zdziwisz się jeszcze bardziej, jak Ci powiem, że Minako wraca właśnie do domu pieszo. Sama.- podkreślił ostatnie słowo.
- Co?! Jadę po nią!
- Chwila!- niebieskooki tym razem szarpnął za jego marynarkę, a tym samym ustawił do pionu.
- Trzymaj!- wcisnął mu do ręki pęk kluczy- Zabierz ją do nas i nie spieprz tego!
- Ale…
- Nie udawaj głupszego niż jesteś. 10 lat temu otumaniłeś ją w jakiś sposób, więc teraz zrób to samo. No, rusz się!!! - z kolei teraz musiał go wypchać z łazienki.
Czemu muszę wszystko robić za niego?” - Seiya odprowadził brata lekceważącym wzrokiem - ”Założę fundację dla ofiar Yatena i pierwszy się zgłoszę. Wpuściłem go do własnego domu,  a gdzie się nacieszę Króliczkiem?

****

Hotaru czuła się tak, jakby znalazła się w  innym wymiarze. Dzieciaki odseparowały ją od siebie jasno dając do zrozumienia, iż traktują nową opiekunkę jak wroga publicznego numer jeden. Najtrwalszy mur zbudowała sobie Emi, zmieniając miejsce za każdym razem, gdy brunetka starała się nawiązać z nią kontakt.
-   ”Gwiazda - ciało niebieskie świecące w skutek wysokiej temperatury utrzymywanej przez zachodzące w nim przemiany jądrowe, a nie dzięki światłu odbitemu jak Księżyc.” - dziewczynka zamknęła kieszonkową encyklopedię, którą przemyciła z domu.
W  niebieskich oczach migotały radosne iskierki, bo inteligentna córeczka Ami interpretowała na swój dziecięcy język definicję „gwiazdy”.
-   Chętnie Ci opowiem o gwiazdach. Znam dużo historii - Tomoe chciała zabrać tak cenną dla niebieskowłosej książeczkę, lecz ta odsunęła się na odpowiedni dystans.
-   Ona jest dziwna - Ichi wyszedł do pokoju niosąc przed sobą talerzyk z obranymi mandarynkami.
Z pieczołowitą dokładnością postanowił go na okrągłym stoliczku, a następnie włożył do buzi pierwszy kawałek.
-   Poradziłeś sobie, zuch chłopak - brunetka pochwaliła go.
-   Z tym tak, ale Mai kroi pomarańczę - sok skapywał po drobnych paluszkach chłopca.
-   Możesz powtórzyć? - dostała gęsiej skórki.
-   No... musi pokroić na pół - zaseplenił.
-   O matko!
            Zwinność oraz szybkość wojowniczki przydały się w tym wypadku, ponieważ dziewczyna zastała w kuchni zapierający dech w piersiach widok. Srebrnowłosa trzymała uniesiony w górze nóż, a Hiro przytrzymywał owoc z odwróconą do tyłu głową.
            Hotaru wyobraziła sobie reakcję Yatena, jak oddaje mu syna bez ręki i zakręciło jej się w głowie.
-   Mai, słoneczko... Ja to zrobię, dobrze? - zaczęła pertraktować.
-   Dlaczego? - dziewczynka odwróciła uwagę od poprzedniego zadania - Co będziemy robić?
-   Yyy... upieczemy ciasteczka! - wypaliła bez namysłu.
-   Fajnie! - podskoczyła do góry, upuszczając nóż.
            Saturn w zwolnionym tempie patrzyła, jak ostrze narzędzia wpija się w podłogę, tuż koło nogi nieświadomego chłopca. Trzonek zamajtał w prawo i w lewo, wydając odgłos sprężyny.
-   Zrobimy razem ciasteczka! - nierodna córka Miny zorganizowała pozostałe dzieciaki.
            Zdolności przywódcze także odziedziczyła po matce, więc nie przejmowała odmowy. Nie w jej mniemaniu oznaczało tak.
            Brunetka nałożyła na fioletową sukienkę fartuszek, ale nie była przekonana do swoich umiejętności kucharskich. W domu przeważnie gotowała Setsuna, a co dopiero mówić o pieczeniu jakiegokolwiek ciasta.
-   Dobra drużyno... Mąka... chyba...
            Polecenie zostało wykonane, bo Ichi nasypał do miski białego proszku. Przy okazji przystroił kuzyna, bo koniec nie trafił do naczynia.
-   Teraz... jajka?
            Błękitnooka wyjęła z lodówki cały pojemniczek i jakimś cudem doniosła na blat.
-   Masło... cukier... proszek do pieczenia... - wyliczała na palcach.
            Wreszcie Hiro skusił się na pomoc, lecz zbyt energicznie rozwinął kostkę masła, która odbiła się od puchowej warstwy mąki i koniec końców∑, blondynek również zyskał nową charakteryzacje.
            Emi z utęsknieniem spoglądała na poczynania pozostałych, nadal trzymając się na uboczu. Jednak Hotaru zaryzykowała, biorąc małą na ręce oraz posadziła na krześle.
-   Pomożesz mi - zanurzyły dłonie w lepkim cieście i niebieskowłosa rozluźniła się.
            Pomieszczenie wypełnił serdeczny śmiech nieśmiałego dziecka nie pozostawiając żadnych wątpliwości. Łobuziaki przy pomocy foremek stworzyły własne kształty ciastek oraz poukładały na aluminiowej blaszce.
-   Jestem zmęczona - Mai odgarnęła grzywkę z czoła, a kawałek surowego ciasta przykleił się do jej długich włosów.
-   Czas na mycie i do łóżek. Ja dopilnuję waszego arcydzieła i jutro zjecie na śniadanie. Chłopcy do łazienki na górę, a królewny za mną na dół.
            Ichiemu i Hiro nie trzeba było dwa razy powtarzać, a dziewczynki przylgnęły do Hoti. Chociaż kuchnia przerodziła się w pobojowisko, to integracja zakończyła się sukcesem.
****

Zapowiadał się zimny wieczór i Minako przekonała się  o tym na własnej skórze. Kroczyła dumnie ciemną ulicą w cienkiej sukieneczce, którą miała na występie. Płaszcz zostawiła w restauracji i teraz pocierała dłońmi o zamarznięte ramiona.
Nie uśmiechało jej się wracać koło parku, ale innej drogi nie było. Autobusy też już nie kursowały, więc musiała się zdać na własne nogi. Oglądała się za siebie z przestrachem, aż jaskrawe światła reflektórw oślepiły ją.
-Wsiadaj!-Yaten krzyknął tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Wypchaj się!-warknęła, kontynuując maszerowanie.
-Zaraz przestanę być miły, więc nie zachowuj się jak dziecko!
Blondynka nie wytrzymała i doskoczyła do auta.
-Ja zachowuję się jak dziecko?! To Ty jesteś wrednym palantem, bo wyżywałeś się na mnie przez cały okres, gdy nagrywaliśmy jedną głupią piosenkę!
-Przepraszam...
-Gdzieś mam Twoje przeprosiny! Trafię do domu, bez łaski!-zachrypła.
W planach miała jeszcze kilka punktów na liście skarg i zażaleń,ale nieoczekiwane hałasy przerwały jej monolog. Kilka niezidentyfikowanych postaci zataczało się na chodniku, wyśpiewując dzikie wersy. Bardziej przypominające obdzieranie kota ze skóry.
Kou przybrał pokerową minę, bo czekał na rychłą kapitulację żony.
-Masz do wyboru sadystycznego męża albo imprezowiczów, których możesz nauczyć prawidłowej intonacji „ole ole”. Na moje ucho, trochę im się rozjechało.
Wenus była zmuszona schować dumę głęboko w kieszeń. Wyminęła przewrócony kosz na śmieci i wskoczyła na miejsce pasażera. 
-Tylko nie myśl, że Ci wybaczam-zaznaczyła ostrzegawczo.
-Jasne...
Srebrnowłosy posłuchał rady brata i zrobił użytek z kluczy od jego mieszkania.
-To nie nasz dom!-Mina zaprotestowała.
-Nie narzekaj, tylko korzystaj-przepuścił ją w drzwiach, a sam odszukał włącznik od światła.
Na lodówce wisiała różowa karteczka, zawierająca krotką informację.

W środku czeka na was szampan. Udanej nocy...
U.”
-Kochana bratowa-wyjął schłodzony trunek.
Następnie wypełnił kieliszki złotym płynem, a efekt dopełniła biała piana. Potem zawędrował do sypialni Usagi i Seiyi, ale instynkt nie zawiódł go. Aino leżała na łóżku, nakryta szczelnie kołdrą, lecz nie zraził się i bezpardonowo położył się obok.
-Napij się, dobrze Ci zrobi.
-Co mam niby świętować?!
-Wiesz co, za dużo gadasz-zamknął jej usta łapczywym pocałunkiem.
Nawet nie spostrzegła, kiedy sukienka zsunęła się na dywan...

****
Usagi nie kontrolowała ani śmiechu, ani tym bardziej własnych myśli. Seiya podtrzymywał ją w pasie, ale sam chichotał z nieporadności złotowłosej. Wypiła więcej niż zwykle, co przyniosło marne następstwa. W kopertówce wygrzebała zmiętoloną wizytówkę, na odwrocie której był zanotowany kod do drzwi wejściowych.
-Zero...Na pewno...
-Króliczku, pokaż-przyświecił telefonem.-Jakie zero?! Osiem! Spędzilibyśmy tu całą noc.
-To takie romantyczne-zaniosła się od śmiechu.
Równie nastrojowe powitanie zgotowała parze Hotaru. Zaniepokoiły ją szmery dochodzące z dołu i zaatakowała intruzów gazem.
Brunet przewrócił się na Usę, a jej suknia rozdarła się, odsłaniając zgrabne nogi.
Saturn umierała ze wstydu, gdy po zapaleniu światła rozpoznała przyjaciół.
-Tak bardzo was przepraszam, nie...
-Potraktowała nas gazem?-Kou zamiast być zły, śmiał się jak wariat.
-Nie chciałam...
-Nic nie szkodzi. Wskaż sypialnię i już nas nie ma-wziął oszołomioną ukochaną na ręce.
-Na górę i drugi pokój po prawej-odpowiedziała zamotanym głosem.
„Wstawili się? Oboje?!

-To jakiś koszmar...-Minako zawiesiła martwy wzrok na kuchni.
Faktycznie, kiedyś pomieszczenie przypominało jej kuchnię, bo aktualnie bliże mu było do chlewu. Sterta brudnych naczyń piętrzyła się w zlewie, przewrócone mleko skapywało na podłogę, a wokół unosił się biały pył-pamiątka po mące.
Yaten nie był za specjalnie zdziwiony, a raczej rozbawiony.
-Muszę już lecieć, ale polecam się na przyszłość-Tomoe czmychnęła przez uchylone drzwi.
-To...to...my też się zbieramy!-Seiya podrapał się po głowie, stojąc za plecami brata.-Młody do samochodu!
-Nooo już...-Ichi ciągną za pasek swój bagaż, bo nie mógł go udźwignąć.
Na szczęście tata wyratował go z opresji, więc we troje ulotnili się podobnie jak ich poprzedniczka.
-Tatuś!-Mai rzuciła się w ramion srebrnowłosego.-Zjesz ze mną ciastko? Pomagałam.
-O tak, nawet widać-cmoknął małą w czoło.-Idziemy jeść.
Wenus pociągnęła cicho nosem. Tym razem szykowała się dla niej kariera sprzątaczki, a nie piosenkarki...

****
Rei przekręciła się na bok i wtuliła się w Mamoru. Wiedziała, że mężczyzna nie śpi, ale nie chciała go denerwować, zaczynając od razu krępującą rozmowę. Wolała, żeby sam wykazał się inicjatywą.
-Nie śpisz?-odwrócił się w stronę Hino.
-Nie...Czekałam aż Ty się obudzisz-zarumieniła się.-Będziemy musieli porozmawiać.
-Wiem, czego oczekujesz. Nie martw się, wyjedziemy-bawił się kosmkiem jej czarnych.-Najpierw mi pomożesz.
-Jak?
Przez dłuższą chwilę szeptał coś do ucha kapłanki.
-To nie w porządku! Nie...
-Ciii...-zasłonił jej usta palcem,.-Chcę tylko sprawiedliwości. Mogę na Ciebie liczyć?
-Tak-skinęła niewyraźnie głową. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz