czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział XXX


W Crown na szczęście nie było tłoczno i dzięki temu Usagi nie wpadła na nikogo znajomego. Czuła się lekko zdezorientowana, gdy siedziała przy stoliku, rozmawiając z Mamoru jak ze starym znajomym. Właściwie paplała o mało istotnych rzeczach, dopóki Ciba sam nie wszedł na grząski grunt. Nie przypuszczał, że płaczliwa Sailor Moon nabrała charakteru, co chyba najbardziej go zaskoczyło.
-Przykro mi Usako, słyszałem o wszystkim. Nie zasłużyłaś sobie na takie traktowanie-odsunął filiżankę z kawą oraz popatrzył na nią troskliwie.
Blondynka wbiła zakłopotany wzrok w okno.
-O czym mówisz?-sposępniała.
-Wybacz, ale wszystkie gazety w mieście rozpisują się o zdradzie Seiyi. Wyobrażam sobie, co czujesz.
-Wątpię, nie możesz postawić się na moim miejscu-odpowiedziała niegrzecznym tonem, a brunet zaśmiał się w duchu.
-Mogę i wiesz dlaczego?
Pokręciła przecząco głową, zaskoczona napływem czułości.
-Zależy mi na Tobie i zawsze życzyłem Ci dobrze-dotknął jej dłoni, ale szybko ją cofnęła.
Nowy Mamoru w ogóle nie wzbudzał w Usagi zaufania. Może czasami nie umiała poznać się na człowieku, bo była zbyt ufna, lecz teraz coś ją ostrzegało. Poczuła nieprzyjemny dreszcz, który odebrała za zły znak. Dawny Chiba nie był tak wylewny, zdążyła go poznać przez okres narzeczeństwa. Traktował ją jak naiwną panienkę i nigdy mu tego nie zapomniała, ponieważ wspólne chwile okazały się przykrym wspomnieniem. Nawet kiedy się rozstawali, nie umiał zachować się właściwie.
Flashback
W wysprzątanym, a wręcz sterylnym mieszkanku Mamoru pachniało aromatyczną, goździkową herbatą. Pan dom siedział na mięciutkim fotelu z nosem utkwionym w książce. Tradycyjnie cały dzień zaplanował co do minuty, ale „z żalem” nie wcisnął do swojego idealnego terminarza narzeczonej. Przeanalizował, że jednak dobrze im zrobi odpoczynek od siebie. Usagi zrobią się nie znośna i nie mógł się przy niej skupić na nauce. Mówiła ciągle o jakiś głupotach, co tylko potwierdziło jej dziecinność.
Ktoś zapukał do drzwi i brunet od razu pomyślał, że informacja o braku czasu nie przebiła się przez złote koczki panny Tsukino. Wpuścił ją do środka, ale zbagatelizował powagę malującą się na twarzy dziewczyny.
-Nie umawialiśmy się dzisiaj. Wyraźnie Ci powiedziałem, że mam egzaminy-rozpoczął oficjalnym tonem.
-Wiem, przecież Twoje plany są najważniejsze-wychwycił w jej głosie nutkę goryczy.-Nie zabiorę Ci dużo cennego czasu-uniosła głowę, a w błękitnych oczach było widać odwagę.-Chciałam Ci oddać to-zdjęła z serdecznego palca pierścionek, odkładając go na komodę w korytarzu.
-Co to ma znaczyć, Usako? Nie interesują mnie tanie gierki. Nagle pierścionek Ci się nie podoba?!-rozzłościł się.
-Ty nic nie rozumiesz-blondynka posmutniała.-To koniec.
-Koniec czego?
-Nas. Zresztą, nigdy nie było nas, tylko Ty i Twoje ambicje. Co raczyłeś dla mnie zaplanować?-zapytała ironicznie.
-Uspokój się, bo opowiadasz brednie. Wejdź do środka.
-Nie!-stanowczo zaprotestowała.-Oddaję Twoją własność.
-Chyba zapomniałaś o naszej przyszłości. Będziemy mieć córkę!-tym argumentem chciał zamknąć jej usta, lecz rozczarował się.
-Zadziwiasz mnie-skrzyżowała ręce na piersiach.-Liczę się dla Ciebie wyłącznie jako Królowa Kryształowego Tokio. Prawdziwa Usagi Tsukino jest głupia i niedojrzała, prawda? Nie wierzę, że mogę mieć dziecko z kimś takim jak Ty! Przykro mi Mamoru, ale nie kocham Cię-zawróciła do wyjścia.
-Usako, nie pozwalam Ci!
-Nie jesteś moim właścicielem. Nie pogarszaj sprawy, żegnaj-zbiegła po schodach, a Chiba patrzył na jej rozwiane, jasne włosy.
-Usako!
-Usako!
-Tak?-kobieta otrząsnęła się z zamyślenia.
-Moje słowa zrobiły na Tobie aż takie wrażenie?
-Otóż...Nie-zbiła mężczyznę z tropu.-Wiesz, nie będę Ci zawracała głowy-podniosła się od stołu, w ogóle na niego nie poświęcając mu uwagi.
-Poczekaj!-spanikował.-Chciałbym pomóc. Ewentualnie doradzić Ci dobrego adwokata.
-Mamoru!-złotowłosa wyprostowała się sztywno.-Wydaje mi się, że jesteś zadowolony z mojego rozwodu. Nie ważne, wracam do domu.
-Odwiozę Cię!-siłą zatrzymał Usagi w przejściu.
Wszyscy goście skupili się na nich, wymieniając między sobą szepty. Dlatego Tsukino przystała na wymuszoną przysługę. Bardzo potrzebowała Seiyi i najchętniej schroniłaby się w jego ramionach. Znowu za późno dotarło do niej, że postąpiła jak idiotka, idąc na spotkanie z Mamoru. Na początku chciała odegrać się na mężu, ale zamiast satysfakcji czuła niechęć do samej siebie.

Gdy Chiba zaparkował, wyskoczyła z auta jak oparzona i chociaż za nią pobiegł, zatrzasnęła mu drzwi od klatki przed nosem. W domu usiadła na podłodze, próbując uspokoić bijące za szybko serce.
-Jaka ja jestem głupia-jęknęła.
-Ciekawe jak długo dochodziłaś do tej konkluzji-Seiya wyszedł z salonu i oparł się o ścianę.-Mamoru zmienił profesję i został taksówkarzem?-spojrzał na żonę z wyniosłością.
-Seiya...-Usa skuliła się jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku.-Widziałeś...
Podszedł do niej swobodnym krokiem i ukucnął.
-Może powinnaś się zastanowić , czego chcesz od życia.
Wykrzywiła usta w bolesnym grymasie, bo rzeczywiście miała poczucie winy.
-Ja...Ja rozmawiałam z nim...Nie wiem, dlaczego...To było bez sensu-załamała ręce.
-Nie tłumacz się-odparł spokojnie.-Moich wyjaśnień też nie chciałaś słuchać-westchnął, odgarniając włosy z jej czoła.-Zabieram Ichiego na miasto, więc nie musisz czekać z obiadem.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły, żałowała, że go nie zatrzymała. Miał rację...

****
Noc
Seiya zostawił samochód w nieoświetlonym miejscu. Od domu Mamoru dzieliły go dwie przecznice. Spojrzał w górę na niebo usłane tysiącem gwiazd i podświadomie czuł otuchę. Zbliżała się północ, więc ruszył w umówione miejsce. Okolica wydawała się spokojna, ale to normalne o tej porze. Żaden przechodzeń się nie kręcił, a na kota biegnącego drugą stroną ulicy, który potem zniknął w krzakach, brunet nie zwrócił uwagi. W końcu skręcił w oświetloną drogę i po krótkim marszu usłyszał za sobą kroki. Nie musiał się odwracać, bo wiedział, że to Yaten. Zwolnił tempo, aby brat go dogonił. Szli obok siebie w milczeniu i starszy Kou pierwszy zauważył ich cel. Kiedy zza rogu wyłoniły się dwie postacie, cofnął się instynktownie. Jednak rozpoznał Harukę w stroju motocyklisty oraz Hotaru ubraną w czarne dresy.
-A one tu po co?!-krzyknął na srebrnowłosego.-Nie potrzebuję drużyny A!
-Przydadzą się, gdyby Chiba wrócił. Jedna go ogłuszy, a druga odetnie głowę sierpem.
-To kosa, idioto!-brunetka rozsierdziła.
-Różnica w długości kija-zielonooki zadarł obraźliwie głowę.
-Namyślicie się do jutra? Mamoru na pewno się ucieszy, zwłaszcza jak zobaczy jego-Tenoh dogryzła Seiyi.
Ten powstrzymał swój niewyparzony język, żeby tylko nie wdawać się z nią w awanturę.
-Kobiety przodem-uśmiechnął się gorzko.
-To na co czekasz?-Uran i na to znalazła ripostę.
-Dobra, spokojnie-Tomoe stanęła między nimi.-Jeśli ktoś mi pomoże, to pójdę pierwsza.
Seiya opanował się i podsadził dziewczynę. Dzięki temu pokonała mur z cegły. Jasnowłosa z gracją przedostała się na teren posesji, jakby to była dla niej bułka z masłem. Bracia dołączyli na końcu po upewnieniu się, że nikt ich nie obserwuje.
-Co teraz? Wyważysz drzwi łomem?-Haruka zwróciła się do bruneta.
-Nie. Galaxia zostawiła otwarte drzwi od balkonu.
-Galaxia, cóż za znamienite towarzystwo. Twoja nowa najlepsza przyjaciółka?
-Przymknijcie się!-syknął Yaten.-Albo obudzicie sąsiadów albo małą.
Cała czwórka skradła się na tyły domu i ognistowłosa wojowniczka dotrzymała obietnicy. Mężczyźni razem z Hotaru weszli do środka, a Uran stałą na czatach. Seiyę od razu zainteresowało biurko, dlatego zaczął je przeszukiwać. Z górnej szuflady wyrzucił praktycznie wszystko, ale znalazł jakieś rachunki oraz klucze. Następnie szarpnął za gałkę od szafki, lecz była zamknięta.
-Spróbuj dopasować któryś z kluczy-Saturn podniosła pęk z podłogi, a Yaten przyświecił latarką.
Kou długo szamotał się zanim trafił na odpowiedni klucz. Wreszcie zamek ustąpił i okazało się, że to bogata skrytka. Wyjął sporych rozmiarów pudełko oraz zaczął przeglądać teczki z dokumentami. Z kolei Hotaru znalazła stare wycinki z gazet.
-Spójrz, to informacja o Twoim ślubie z Usagi. A to!-pisnęła za głośno.-Że zostaliście rodzicami. Ta jest świeża, piszą o nowej płycie.
-Nasz cichy wielbiciel, a raczej świr-srebrnowłosy przerzucił oczami.-Sprawdź te papierzyska-niecierpliwił się.
Czarnowłosy poczuł się jak rażony prądem. Trzymał w dłoniach fałszywy akt urodzenia córki. Gorąco mu się zrobiło, gdy wyjął paszport ze zdjęciem Mamoru, ale podpisany innym nazwiskiem.
-Co za typ! Jak on to zdobył?! Teraz mi się nie wywinie.
Już miał zrezygnować z przeszukania, ale zajrzał do ostatniej teczki.
-Co to jest?!
-Pokaż-młodszy Kou wyrwał dokument z rąk brata.
-Hmm...Wniosek adopcyjny, ciekawe...Dodatkowo jeszcze umowa. Wszędzie pojawia się nazwisko Aizawa. Przezorny zawsze ubezpieczony, czyż nie? Nieźle nas Chiba wykołował, a podobno pierdołą miał być. Otwórzcie pudło, bez powodu go nie schował.
Tomoe odsunęła wieko, wpatrując się w zawartość z tajemniczą miną.
-Yyy...Seiya, lepiej jeśli Ty wyjmiesz, to śpioszki.
Muzyk sięgnął do środka i rozłożył na biurku różowe ubranka oraz niebieski kocyk. Rozpoznał rzeczy Amayi.
-Tak była ubrana, kiedy widziałem ją po raz ostatni. Kocyk sam kupiłem-wzruszył się trochę. 
-Ej, ktoś się zbliża!-Haruka ostrzegła towarzystwo.
Yaten pomógł bratu zapakować najpotrzebniejsze dowody i uciekli. Przystanęli w ogrodzie, gdzie krzewy stanowiły doskonały schron. Niebieskooki stracił równowagę, przewracając się na wietrzną wojowniczkę. Długo nie skorzystał z legowiska, ponieważ zepchnęła go, wyzywając od zboczeńców.
-Dla Twojego szczęścia jestem hetero!-podniósł się z wilgotnej trawy.
-Zaraz Ci wypoleruję zęby!
-A było tak dobrze-Hotaru mruknęła z zawodu.
-Cicho gołąbeczki, później sobie pogruchacie-Yaten w porę wrócił po wybadaniu terenu.-Tyle krzyku o nic. Jakiś pijaczyna wyprawił sobie bal. No nic, zabierajmy się stąd.
Wydostali się w ten sam sposób, ale z pudełkiem zeszło się trochę wolniej. 
-Dlaczego to zrobiłaś?-Kou zaczepił Harukę, która nie kwapiła się do pożegnania.
-Nie dla Ciebie. Dla mnie najważniejsza jest Ona-odwróciła się na pięcie i przemknęła razem z Hotaru prze ulicę, znikając w mroku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz