Blondwłosa
dziewczyna szła wyboistą uliczką miasteczka Las Cruces. Jej długie
włosy rozwiewał wiatr, który niestety nie przynosił
ukojenia przy tak wysokiej temperaturze. Tego roku lato było
wyjątkowo uciążliwe i nawet miejscowe pijaczyny nie przesiadywały
pod sklepem, tylko zniknęły w jego wnętrzu. Ku szczęściu
piękności, która wytrwale ciągnęła za sobą walizkę w
kolorze pudrowego różu, bo jej wygląd dodatkowo podgrzewał
męską krew. Biały topik wiązany na szyi cienkimi sznureczkami
więcej odsłaniał, niż zasłaniał. Plisowana, dżinsowa
spódniczka ledwo zakrywała pośladki, a obcasy
najmodniejszych w sezonie szpilek ocierały się ostre
kamienie.
Kiedy wkroczyła na nawierzchnię pokrytą żwirem, z
trudem złapała równowagę i małe kółeczka walizki
zablokowały się. Odchyliła dyskretnie ciemne okulary, a
intensywnie błękitne oczy wypatrzyły potencjalny ratunek.
-Oye
hombre!-pomachała do mężczyzny opartego o maskę
taksówki.
Resztkami sił dociągnęła swój bagaż i
odetchnęła zatrzymując się przy aucie.
-Czy zawiózłby
mnie pan pod ten adres?-zaszczebiotała i wyjęła z kieszeni
telefon, podtykając mu go pod nos.
-Jak sobie lalunia
życzy-poprawił czapkę i wytarł ręce o spoconą koszulkę.
Zajął
miejsce kierowcy, posyłając dziewczynie wymowne spojrzenie. Ta
liczyła, że taksówkarz pomoże jej z walizką i przekrzywiła
usta w niesmacznym grymasie, kiedy otworzyła tylne drzwi. Ze środka
wydobył się podejrzany zapach, który przeraził miastową
panienkę.
W końcu zapakowała swoje rzeczy i przycupnęła na
brzegu siedzenia, ruszając w drogę ku przygodzie...
Ernesto
Evans akurat niósł wiadro wypełnione po brzegi wodą, bo
dbał by jego zwierzaki nie cierpiały w upalne dni. Zasłonił
dłonią czoło i dostrzegł samochód, który zatrzymał
się na podjeździe. Postać szczupłej blondyneczki zaczęła pędzić
w jego stronę.
-Wujku! Wujku!-uwiesiła mu się na szyi i
staruszek osłupiał.-Tak się cieszę, że Cię widzę. No co?! Nie
poznajesz mnie? To ja, Elle!
-Dziecko, co Ty tu robisz?-Evans
podrapał się po głowie.
-Jak to co? Wpadłam w
odwiedziny!-zachichotała jak opętana.
Biedaczek znalazł się w
kropce, bo jak miał zamieszkać pod jednym dachem z młodą,
atrakcyjną kobietą? Od razu pomyślał o ukochanej wnuczce oraz jej
mężu.
-Posłuchaj, zawiozę Cię do Cassie i zatrzymasz się u
niej.
-To Cassie nie mieszka z Tobą?
-Nie, wyszła za
mąż.
-Ruda wyszła za mąż?! Tyle mnie ominęło. Wujku, musisz
mi wszystko opowiedzieć!
-Streszczę Ci po drodze-wziął
bratanicę pod ramię, prowadząc ją do rozgruchotanej ciężarówki.
****
Przyznaję bez
bicia, że jestem leniwy i nie chce mi się wstawać rano. Odkąd
moja czerwonowłosa bogini została przy mnie, to tym bardziej
przedłużam każdą chwilę w łóżku.
Ziewnąłem głośno,
ale nie otworzyłem oczu, bo dłonią zacząłem wodzić po drugiej
stronie łóżka. Zrobiło mi się przykro, ponieważ była
pusta i zimna. Nagle poczułem coś lepkiego na ręku i poderwałam
się jak oparzony. Para ciemnych ślepi wpatrywała się we mnie
nachalnie.
-Sierściuch, ty bydlaku! Wynoś się stąd!-wrzasnąłem
na tego cholernego kundla, a on zaszczekał radośnie.
Świetnie, że
chociaż on się dobrze bawi. Od roku ten włochaty stwór
mieszkał z nami, gdyż Aly zachciało się pieska.
Usłyszałem
śmiech i zobaczyłem Cassie stojącą przy wejściu od
łazienki.
-Jakie czułe powitanie-zadrwiła.
-Skarbeńku, nie
przeginaj-pogroziłem palcem.-Inaczej wykopię tego pchlarza.
-Tata,
nie wyrzucaj Sielściucha!-mała księżniczka wskoczyła na łóżko,
oplatając moją szyję drobnymi dłońmi.
Ech...I bądź tu
człowieku twardy.
-Dla Ciebie wszystko-cmoknąłem ją w
policzek.
Kątem oka zauważyłem, iż ognistowłosa zakłada
pospiesznie szlafrok i wychodzi. Co się stało?
Wziąłem Aly,
która bawiła się moimi włosami na ręce i też zszedłem na
dół. Już przy pierwszym stopniu podświadomie wiedziałem,
że coś się święci. O ile obecność Ernesta o 8 rano nie zrobiła
na mnie wrażenia, to jakiejś lalki barbie zdecydowanie tak. Poza
tym, Carlos stał za plecami Agnes, trzęsąc się jak galareta.
Natomiast czarnulka wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Znali
tę dziewczynę, czy co? Znowu jakiś cyrk?! Ja wymiękam, mam słabe
nerwy. Zresztą, jestem również ojcem na pełen etat, prawda?
Uwielbiam tą historię i cieszę się, że postanowiłam pisać ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ;)