wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział VII




    Seiya zupełnie odciął się od rozmowy, a raczej krzyków panujących w pomieszczeniu. Kiedy wyznał, że nie ma swojego naszyjnika rozpętało się piekło, które zgotował mu Yaten. Po pierwszych epitetach brunet przestał słuchać, a głosy pozostałych odbijały się od niego.
     Mężczyzna miał do siebie pretensje, ale nie o to, że podarował córce naszyjnik z kryształem. Nigdy nie żałował, bo mała była jego oczkiem w głowie. Miał ogromny żal, ponieważ do tej pory nie potrafił jej odnaleźć. Czasem miewał wrażenie, iż szuka igły w stogu siana. Współpracował z tyloma „cudotwórcami”, którzy obiecali odnaleźć jego córkę, a zawsze kończyło się na tym samym, czyli na braku śladu. Nienawidził tej przeklętej niepewności. W dodatku nie miał w nikim oparcia, bo Usagi nie chciał martwić. Ona całą swoją uwagę skupiła na Ichiro i na niego przelała matczyną miłość. Poza tym, gdyby poruszył temat porwania, znowu zaczęłaby się obwiniać i na koniec skończyłoby się kłótnią. Teraz też obawiał się jej reakcji, lecz problem został poruszony, więc nie było odwrotu. Z kolei Yaten ciągle go krytykował, co oznaczało, iż kompletnie nie rozumiał brata. Dopiero informacja Rei na nowo obudziła w nim nadzieję, dlatego modlił się, żeby nie było za późno.
     Podczas gdy inni żywo dyskutowali, Kakyu również milczała, obserwując Seiyę. Przez te wszystkie lata nie miała żadnych wiadomości o swoich gwiazdach, więc z przykrością słuchała aktualnych informacji. „Mogłam im pomóc wcześniej.” Cierpienie bliskich nie było jej obojętne.
-Gwiazdo Walki-czerwonowłosa podeszła do bruneta i położyła mu dłoń na ramieniu.-Wszystko w porządku?
-Tak...chyba tak-powiedział pół przytomnym głosem.-Przykro mi, że się na mnie zawiodłaś, księżniczko.
-Nie zawiodłam się na Tobie, to ja powinnam była Ci pomóc, ale teraz to się zmieni.
Yaten skrzywił się na słowa swojej władczyni. Nadal ją szanował, jednak miał wyrobione zdanie, co do poszukiwań córki brata.
-Nie będę bawił się w Inspektora Gadżeta, bo on nie potrafił upilnować ani dzieciaka, ani kryształu.
-Zaraz Ci przyłożę i przestaniesz filozofować-starszy Kou odgryzł się.
-Taka prawda! A, co mam robić?! Biegać po Tokio z drewnianą z różdżką?! Albo nie, zacznę wywoływać duchy jak Hino. Korepetycje da mi za darmo.
-O czym on mówi?-Usagi zaniepokoiła się.
-Zapytaj mężulka-srebrnowłosy przekręcił dumnie głowę.
-Dosyć! Nie życzę sobie, abyście się kłócili w mojej obecności!-Kakyu zdenerwowała się.-Nie poznaję was, co się dzieje? Nic nie jest stracone, więc wasze kłótnie są zbędne.
-Wybacz, księżniczko-Taiki wtrącił nieśmiało.-Mało prawdopodobne, że odnajdziemy Amayę. Pomyślmy logicznie, teraz jest dziesięcioletnią dziewczynką. Nawet nie wiemy, czy w ogóle jest w Tokio. Miała 4 miesiące gdy zaginęła, to nierealne żebyśmy ją rozpoznali.
-Zapytam inaczej-księżniczka zwróciła się do Usagi i Seiyi.-Czy wierzycie w odnalezienie córki?
   Brunet ścisnął dłoń żony.
-Króliczku...-szepnął, kiedy nadal nie słyszał odpowiedzi.
-Wierzę-powiedziała zdecydowanym tonem.
-Mnie nie musisz pytać, bo odpowiedź już znasz.
-Cieszę się, że to słyszę. Przyznam, że takie nastawienie podoba mi się o wiele bardziej. Teraz jesteśmy razem i musimy się mieć na baczności. Nie wiem, czy wróg przybył za mną na Ziemię, więc mamy jeszcze czas na obmyślenie strategi.-Kakyu stwierdziła ze spokojem.
-Nie byłbym taki pewny-wtrącił zielonooki.-Mówiłem, że mnie i Minako zaatakował demon, ale oczywiście nikt nie uwierzył.
-Rei miała rację, ile razy mam to powtarzać-Wenus była już zniecierpliwiona.
-Gwiazdo, czemu dopiero teraz się o tym dowiaduje?
-Wypadałoby zapytać walne stowarzyszenie myślicieli-wskazał na braci.-Mnie przeważnie nikt nie słucha.
-W takim razie, będę musiała porozmawiać z Czarodziejką z Marsa.
-Nie nazwałabym już nas czarodziejkami-Usa spuściła wzrok.
-Mów jaśniej.
-Outerki, czyli Uran, Neptun i Pluton odebrały mi broszkę, a dziewczynom pałeczki do transformacji. Uznały, że nie nadajemy się na czarodziejki po decyzjach, jaki podjęłyśmy.
-No jasne, trzeba było ukarać niegrzeczne dziewczynki. Do dziś pamiętam brednie o zaprzepaszczonej przyszłości, co za nonsens. Prawda była taka, że nie znosiły nas i chciały się odegrać-wyjaśnił Yaten.-Mam nadzieję, że więcej ich nie zobaczę. Jestem tylko ciekawy , czy będą bronić Ziemi, jeśli zajdzie taka potrzeba. My straciliśmy nasze moce, więc bardzo mi przykro.
-Co do waszych mocy, to jeszcze porozmawiamy. Najpierw spotkanie z Rei Hino-czerwonowłosa postawiła na swoim.
****
     Ami i Taiki mieli nie lada orzech do zgryzienia, czyli jak wytłumaczyć 8-latce obecność Kakyu w ich domu. Dziewczynka była bystra, więc potrzebowali dobrego argumentu. Poza tym, czerwonowłosa księżniczka wyróżniała się, aż za nad to.
     Początkowo mieli ją podać za krewną rodziny, ale Emi wiedziała, że tata poza Seiyą i Yatenem nie ma innej rodziny. Natomiast ze strony mamy znała tylko babcię. Zresztą, Ami nie chciała okłamywać córki i zawsze jej powtarzała, że powinna postępować uczciwie. Nie podejrzewała, iż mąż postawi ją przed faktem dokonanym i władczyni Kinmoku zamieszka razem z nimi. Nawet na jej nerwy, to było za wiele, lecz odpuściła, nie chcąc robić scen.
-Które z nas zacznie?-niebieskowłosa zapytała z obawą.
-Ty, zdecydowanie lepiej do niej dotrzesz.
-Łatwo Ci mówić. Sam nas w to wplątałeś, więc musisz wyplątać.
-Pomogę Ci, nie zaczynaj.
-Gdzie Kakyu?
-W pokoju gościnnym, nie wyjdzie dopóki nie porozmawiamy z małą.
-Wróciłam!-dziecięcy głosik rozbrzmiał w korytarzu.
Para natychmiast wybiegła córce na spotkanie.
-Zrobiłam coś?
-Nie kochanie, czemu tak sądzisz?-Ami próbowała opanować zdenerwowanie.
-Mama chciała z Tobą porozmawiać, chodź-szatyn podał dziewczynce dłoń, prowadząc do salonu.
-Jesteście jacyś dziwni.
-Chodzi o to, że...przez pewien czas...będzie z nami mieszkała pewna pani.
-Wynajmujemy komuś pokój?
-Nie do końca...-Taiki też zaczął się motać.
-Nie mamy pieniędzy-mała stwierdziła z rezygnacją.
-Nie! Nic z tych rzeczy!-kobieta kręciła nerwowo głową, a jej zakłopotanie wzrastało.-Chodzi o...wymianę międzynarodową!
Kou patrzył na żonę, jak na wariatkę. Nie podobał mu się kierunek, w który zabrnęła.
-A z kim się zamieniła?
-Z kim? To znaczy...
-Z nikim. Ruszył nowy projekt w związku z wydaniem płyty. Ta pani będzie brała udział w promocji-szatyn dokończył, ale sam nie wierzył w to, co powiedział.
-Trzeba było tak od razu-Emi wzruszyła ramionami i popędziła do kuchni.
    Po raz pierwszy Ami i Taiki postąpili wbrew swoim zasadom. Tylko, jak długo można okłamywać dziecko, które jest ciekawe świata?
****
    Mimo, iż według kalendarza panowała jesień, pogoda udowodniła, że nadal jest lato. Na niebie nie było żadnej chmurki, a słońce mocno przygrzewało. Jedynie pożółkłe liście wskazywały na pierwsze oznaki jesieni.
    Tego dnia dzieciaki wcześniej skończyły lekcje i zamiast do studia, wybrały się na szkolne boisko. Shona usiadła na huśtawce, Mai i Emi na trawie, a chłopcy oparli się o drewniany płot. Srebrnowłosa wygrzebała z plecaka cukierki, ale zanim się obejrzała brat wyrwał jej smakołyki z ręki i wypiął złośliwie język. Dziewczynka zacisnęła pięści oraz podniosła się z ziemi w bojowym nastawieniu. Próbowała odebrać swoją własność, lecz starszy Hiro górował nad nią wzrostem, toteż z łatwością przerzucał paczkę z ręki do reki.
-Oni tak zawsze?-brunetka szepnęła do Ichiego?
-Ta, zdziwiłbym się, gdyby żyli w zgodzie. Pamiętaj, w ich relacji rządzi prawo pięści.
-Prawo pięści? A, co na to rodzice?
-Wujek Yaten? On nie ogarnia-chłopiec oznajmił swobodnie.-Przy jego opóźnionej reakcji, to prawie zawsze kończy się lekarzem. Wujek jest spoko, tylko ciągle gada, że jest zestresowany. Chociaż, co się dziwić, popatrz na nich.
    Aizawa wychyliła się lekko i w mig pojęła, że Ichiro miał rację. Gołym okiem było widać, że awantura między rodzeństwem nie skończy się dobrze. Mai była już zmęczona i zniecierpliwiona ciągłym skakaniem i bieganiem w koło. Jej policzki płonęły, a oczy pociemniały ze złości. Z kolei Hiro świetnie się bawił i w żadnym wypadku nie zamierzał ustąpić.
-Oddaj!-tupnęła nogą.
-Za nic w świecie.
-Nie?!
-Nie!!!
    Błękitnooka wykręciła się na pięcie oraz chwyciła za nieduży kamyk. Wycelowała w brata, a ten upadł w stertę piachu. Pozostała trójka podbiegła do chłopca, nachylając się nad nim.
-Żyje?
-Jeszcze nie widziałam jęczącego trupa-Shona odpowiedziała przerażonej Emi.
-Ale ma śliwę-Ichi skazał na guza wielkości kurzego jajka.-Dowleczemy go studia, czy zostawiamy?
-Zostawiamy! Zawsze chciałam być jedynaczką!
    Dzieci zerknęły na siebie z ukosa.
-Wiecie co, ja...ja muszę już lecieć-brunetka zauważyła Elzę z oddali.-To pa!-pomachała na pożegnanie i ulotniła się z miejsca.
-Spryciara-mały Kou mruknął.-Zostawiła nas samych.
-Mniejsza o to-niebieskowłosa machnęła ręką.-Przynajmniej Hiro nie będzie miał szycia. Tym razem się obejdzie.
****
     Seiya przeglądał teksty napisane przez Taikiego, a Yaten siedział w drugim pokoju i przesłuchiwał nagrania. Między braćmi znowu powstał mur i żaden nie kwapił się, żeby go przełamać. Obaj nie odzywali się do siebie, a napięta atmosfera przeszkadzała jedynie w pracy.
-Możecie przestać? Dłużej tego nie wytrzymam!-szatyn wrzasnął nagle.
-To puść-zielonooki odłożył słuchawki i dla odmiany chwycił za gitarę, wygrywając pojedyncze brzmienia.
-Jesteście dziecinni.
-Mów o nim. Przez niego mamy na głowie szukanie kryształu. Chociaż, już wam mogę powiedzieć, jak się skończą poszukiwania. Jałowo! Składam najszczersze gratulacje-powiedział z sarkazmem.
-Poza czubkiem własnego nosa nie widzisz nic-Seiya miał dość bezsensownych uwag, więc nie zamierzał siedzieć cicho.-Próbowałeś kiedyś postawić się na moim miejscu?! Wątpię! Jeśli nie masz do powiedzenia nic mądrego, to lepiej milcz!
    Yaten zacisnął zęby i odrzucił instrument na bok. Ruszył w kierunku bruneta, ale Taiki stanął mu na drodze.
-Odpuść, przynajmniej ten jeden raz.
-Niech będzie, ale nie kiwnę palcem! Chyba, że księżniczka będzie tego ode mnie wymagać!
-Dobrze, a teraz spuść z tonu-szatyn zerknął na okno.-Dzieci idą.
    Drzwi zaskrzypiały i urwisy weszły do pokoju socjalnego. Jednak zachowywały podejrzanie spokojnie. Mężczyźni zrozumieli powód dopiero, gdy na końcu doczłapał Hiro z fioletową śliwką na czole.
-Nie! Powiedzcie, że wcale tego nie widzę!-srebrnowłosy wytrzeszczył oczy.
-Nie chciałam mu nabić guza-Mai pokręciła niewinnie główką.
-To, Ty go tak załatwiłaś?-muzyk nie mógł uwierzyć, że jego słodka córeczka znokautowała starszego brata.
-Tak wyszło.
-Przynieście lód.
-To boli!!!-Hiro wiercił się, gdy Yaten trzymał go w żelaznym uścisku, przykładając lód do guza.
-I ma boleć! Po, co zabierałeś jej te cukierki?!
-W trosce o zdrowie.
-Już ja wiem, że ta Twoja troska miała drugie dno.
Chłopiec skrzywił się, jakby wypił sok z cytryny i dalej walczył z pulsującym bólem.
-Pamiętacie o wizycie w klubie, gdzie ma odbyć się casting?-Taiki zagadnął niespodziewanie.
-Jasne, dziś wieczorem-Seiya odparł i odłożył teksty.
-Wolałem się upewnić. Zatem, do wieczora-pożegnał się i wyszedł w towarzystwie córki.
****
     Późnym wieczorem Trzy Gwiazdy opuściły klub „Paradise”, gdzie w najbliższym czasie miał odbyć się casting na wokalistkę zespołu. Do jednego z utworów był potrzebny żeński wokal, dlatego muzycy postanowili umożliwić debiut jakiejś młodej osóbce, poprzez gościnny występ.
    Na ulicy panował spokój, a światła latarń wskazywały drogę. Bracia Kou szli w milczeniu, gdy ktoś ośmielił się ich zatrzymać.
-Trzy Gwiazdy! Mam dziś szczęście! Chciałabym zamienić z wami kilka słów. Jestem reporterką prywatnej stacji telewizyjnej „Telemundo”-wyjaśniła i podała swoją wizytówkę.
Yaten wziął karteczkę, lecz zgniótł ją i przydeptał butem.
-Nie udzielamy prywatnie wywiadów, więc nie masz szczęścia-wycedził.
-Tym lepiej dla mnie, szybciej skończę.
-Co?!
     Kobieta uniosła się do góry, a pomarańczowa poświata sformułowała jej prawdziwą postać. Przed braćmi zamiast reporterki ukazała się Cabire. Bez zbędnych wstępów zmaterializowała kulę energii oraz wymierzyła w zaskoczonych braci. Seiya odepchnął Yatena i w ostatniej chwili uniknęli ciosu. Czarodziejka zachichotała oraz powtórzyła atak, lecz ze zdwojoną siłą. Teraz Taiki wykazał się sprawnością i uskoczył w bok.
-Długo tak nie wytrzymacie, więc oddajcie kryształy, a puszczę was wolno.
-Bo uwierzę-srebrnowłosy nie tracił zimnej krwi mimo stanu, w jakim się znajdował.
-Sami tego chcieliście-elfka wzruszyła ramionami, szykując decydujący cios.
-World shaking!
     Wokół rozbrzmiało dawno niesłyszane zaklęcie. Wystarczyły sekundy i pomarańczowowłosa runęła z hukiem na ziemię, a po chwili zniknęła.
    Seiya był w szoku, gdy rozglądał się, próbując znaleźć ich wybawczynię. Nie wiedział, czy śnił, czy też los płatał mu figla, ale tego głosu tak łatwo się nie zapominało...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz