Seiya
zupełnie odciął się od rozmowy, a raczej krzyków
panujących w pomieszczeniu. Kiedy wyznał, że nie ma swojego
naszyjnika rozpętało się piekło, które zgotował mu Yaten.
Po pierwszych epitetach brunet przestał słuchać, a głosy
pozostałych odbijały się od niego.
Mężczyzna
miał do siebie pretensje, ale nie o to, że podarował córce
naszyjnik z kryształem. Nigdy nie żałował, bo mała była jego
oczkiem w głowie. Miał ogromny żal, ponieważ do tej pory nie
potrafił jej odnaleźć. Czasem miewał wrażenie, iż szuka igły w
stogu siana. Współpracował z tyloma „cudotwórcami”,
którzy obiecali odnaleźć jego córkę, a zawsze
kończyło się na tym samym, czyli na braku śladu. Nienawidził tej
przeklętej niepewności. W dodatku nie miał w nikim oparcia, bo
Usagi nie chciał martwić. Ona całą swoją uwagę skupiła na
Ichiro i na niego przelała matczyną miłość. Poza tym, gdyby
poruszył temat porwania, znowu zaczęłaby się obwiniać i na
koniec skończyłoby się kłótnią. Teraz też obawiał się
jej reakcji, lecz problem został poruszony, więc nie było odwrotu.
Z kolei Yaten ciągle go krytykował, co oznaczało, iż kompletnie
nie rozumiał brata. Dopiero informacja Rei na nowo obudziła w nim
nadzieję, dlatego modlił się, żeby nie było za późno.
Podczas
gdy inni żywo dyskutowali, Kakyu również milczała,
obserwując Seiyę. Przez te wszystkie lata nie miała żadnych
wiadomości o swoich gwiazdach, więc z przykrością słuchała
aktualnych informacji. „Mogłam im pomóc wcześniej.”
Cierpienie bliskich nie było jej obojętne.
-Gwiazdo
Walki-czerwonowłosa podeszła do bruneta i położyła mu dłoń na
ramieniu.-Wszystko w porządku?
-Tak...chyba
tak-powiedział pół przytomnym głosem.-Przykro mi, że się
na mnie zawiodłaś, księżniczko.
-Nie
zawiodłam się na Tobie, to ja powinnam była Ci pomóc, ale
teraz to się zmieni.
Yaten
skrzywił się na słowa swojej władczyni. Nadal ją szanował,
jednak miał wyrobione zdanie, co do poszukiwań córki brata.
-Nie
będę bawił się w Inspektora Gadżeta, bo on nie potrafił
upilnować ani dzieciaka, ani kryształu.
-Zaraz
Ci przyłożę i przestaniesz filozofować-starszy Kou odgryzł się.
-Taka
prawda! A, co mam robić?! Biegać po Tokio z drewnianą z różdżką?!
Albo nie, zacznę wywoływać duchy jak Hino. Korepetycje da mi za
darmo.
-O
czym on mówi?-Usagi zaniepokoiła się.
-Zapytaj
mężulka-srebrnowłosy przekręcił dumnie głowę.
-Dosyć!
Nie życzę sobie, abyście się kłócili w mojej
obecności!-Kakyu zdenerwowała się.-Nie poznaję was, co się
dzieje? Nic nie jest stracone, więc wasze kłótnie są
zbędne.
-Wybacz,
księżniczko-Taiki wtrącił nieśmiało.-Mało prawdopodobne, że
odnajdziemy Amayę. Pomyślmy logicznie, teraz jest dziesięcioletnią
dziewczynką. Nawet nie wiemy, czy w ogóle jest w Tokio. Miała
4 miesiące gdy zaginęła, to nierealne żebyśmy ją rozpoznali.
-Zapytam
inaczej-księżniczka zwróciła się do Usagi i Seiyi.-Czy
wierzycie w odnalezienie córki?
Brunet
ścisnął dłoń żony.
-Króliczku...-szepnął,
kiedy nadal nie słyszał odpowiedzi.
-Wierzę-powiedziała
zdecydowanym tonem.
-Mnie
nie musisz pytać, bo odpowiedź już znasz.
-Cieszę
się, że to słyszę. Przyznam, że takie nastawienie podoba mi się
o wiele bardziej. Teraz jesteśmy razem i musimy się mieć na
baczności. Nie wiem, czy wróg przybył za mną na Ziemię,
więc mamy jeszcze czas na obmyślenie strategi.-Kakyu stwierdziła
ze spokojem.
-Nie
byłbym taki pewny-wtrącił zielonooki.-Mówiłem, że mnie i
Minako zaatakował demon, ale oczywiście nikt nie uwierzył.
-Rei
miała rację, ile razy mam to powtarzać-Wenus była już
zniecierpliwiona.
-Gwiazdo,
czemu dopiero teraz się o tym dowiaduje?
-Wypadałoby
zapytać walne stowarzyszenie myślicieli-wskazał na braci.-Mnie
przeważnie nikt nie słucha.
-W
takim razie, będę musiała porozmawiać z Czarodziejką z Marsa.
-Nie
nazwałabym już nas czarodziejkami-Usa spuściła wzrok.
-Mów
jaśniej.
-Outerki,
czyli Uran, Neptun i Pluton odebrały mi broszkę, a dziewczynom
pałeczki do transformacji. Uznały, że nie nadajemy się na
czarodziejki po decyzjach, jaki podjęłyśmy.
-No
jasne, trzeba było ukarać niegrzeczne dziewczynki. Do dziś
pamiętam brednie o zaprzepaszczonej przyszłości, co za nonsens.
Prawda była taka, że nie znosiły nas i chciały się
odegrać-wyjaśnił Yaten.-Mam nadzieję, że więcej ich nie
zobaczę. Jestem tylko ciekawy , czy będą bronić Ziemi, jeśli
zajdzie taka potrzeba. My straciliśmy nasze moce, więc bardzo mi
przykro.
-Co
do waszych mocy, to jeszcze porozmawiamy. Najpierw spotkanie z Rei
Hino-czerwonowłosa postawiła na swoim.
****
Ami
i Taiki mieli nie lada orzech do zgryzienia, czyli jak wytłumaczyć
8-latce obecność Kakyu w ich domu. Dziewczynka była bystra, więc
potrzebowali dobrego argumentu. Poza tym, czerwonowłosa księżniczka
wyróżniała się, aż za nad to.
Początkowo
mieli ją podać za krewną rodziny, ale Emi wiedziała, że tata
poza Seiyą i Yatenem nie ma innej rodziny. Natomiast ze strony mamy
znała tylko babcię. Zresztą, Ami nie chciała okłamywać córki
i zawsze jej powtarzała, że powinna postępować uczciwie. Nie
podejrzewała, iż mąż postawi ją przed faktem dokonanym i
władczyni Kinmoku zamieszka razem z nimi. Nawet na jej nerwy, to
było za wiele, lecz odpuściła, nie chcąc robić scen.
-Które
z nas zacznie?-niebieskowłosa zapytała z obawą.
-Ty,
zdecydowanie lepiej do niej dotrzesz.
-Łatwo
Ci mówić. Sam nas w to wplątałeś, więc musisz wyplątać.
-Pomogę
Ci, nie zaczynaj.
-Gdzie
Kakyu?
-W
pokoju gościnnym, nie wyjdzie dopóki nie porozmawiamy z małą.
-Wróciłam!-dziecięcy
głosik rozbrzmiał w korytarzu.
Para
natychmiast wybiegła córce na spotkanie.
-Zrobiłam
coś?
-Nie
kochanie, czemu tak sądzisz?-Ami próbowała opanować
zdenerwowanie.
-Mama
chciała z Tobą porozmawiać, chodź-szatyn podał dziewczynce dłoń,
prowadząc do salonu.
-Jesteście
jacyś dziwni.
-Chodzi
o to, że...przez pewien czas...będzie z nami mieszkała pewna pani.
-Wynajmujemy
komuś pokój?
-Nie
do końca...-Taiki też zaczął się motać.
-Nie
mamy pieniędzy-mała stwierdziła z rezygnacją.
-Nie!
Nic z tych rzeczy!-kobieta kręciła nerwowo głową, a jej
zakłopotanie wzrastało.-Chodzi o...wymianę międzynarodową!
Kou
patrzył na żonę, jak na wariatkę. Nie podobał mu się kierunek,
w który zabrnęła.
-A
z kim się zamieniła?
-Z
kim? To znaczy...
-Z
nikim. Ruszył nowy projekt w związku z wydaniem płyty. Ta pani
będzie brała udział w promocji-szatyn dokończył, ale sam nie
wierzył w to, co powiedział.
-Trzeba
było tak od razu-Emi wzruszyła ramionami i popędziła do kuchni.
Po
raz pierwszy Ami i Taiki postąpili wbrew swoim zasadom. Tylko, jak
długo można okłamywać dziecko, które jest ciekawe świata?
****
Mimo,
iż według kalendarza panowała jesień, pogoda udowodniła, że
nadal jest lato. Na niebie nie było żadnej chmurki, a słońce
mocno przygrzewało. Jedynie pożółkłe liście wskazywały
na pierwsze oznaki jesieni.
Tego
dnia dzieciaki wcześniej skończyły lekcje i zamiast do studia,
wybrały się na szkolne boisko. Shona usiadła na huśtawce, Mai i
Emi na trawie, a chłopcy oparli się o drewniany płot. Srebrnowłosa
wygrzebała z plecaka cukierki, ale zanim się obejrzała brat wyrwał
jej smakołyki z ręki i wypiął złośliwie język. Dziewczynka
zacisnęła pięści oraz podniosła się z ziemi w bojowym
nastawieniu. Próbowała odebrać swoją własność, lecz
starszy Hiro górował nad nią wzrostem, toteż z łatwością
przerzucał paczkę z ręki do reki.
-Oni
tak zawsze?-brunetka szepnęła do Ichiego?
-Ta,
zdziwiłbym się, gdyby żyli w zgodzie. Pamiętaj, w ich relacji
rządzi prawo pięści.
-Prawo
pięści? A, co na to rodzice?
-Wujek
Yaten? On nie ogarnia-chłopiec oznajmił swobodnie.-Przy jego
opóźnionej reakcji, to prawie zawsze kończy się lekarzem.
Wujek jest spoko, tylko ciągle gada, że jest zestresowany. Chociaż,
co się dziwić, popatrz na nich.
Aizawa
wychyliła się lekko i w mig pojęła, że Ichiro miał rację.
Gołym okiem było widać, że awantura między rodzeństwem nie
skończy się dobrze. Mai była już zmęczona i zniecierpliwiona
ciągłym skakaniem i bieganiem w koło. Jej policzki płonęły, a
oczy pociemniały ze złości. Z kolei Hiro świetnie się bawił i w
żadnym wypadku nie zamierzał ustąpić.
-Oddaj!-tupnęła
nogą.
-Za
nic w świecie.
-Nie?!
-Nie!!!
Błękitnooka
wykręciła się na pięcie oraz chwyciła za nieduży kamyk.
Wycelowała w brata, a ten upadł w stertę piachu. Pozostała trójka
podbiegła do chłopca, nachylając się nad nim.
-Żyje?
-Jeszcze
nie widziałam jęczącego trupa-Shona odpowiedziała przerażonej
Emi.
-Ale
ma śliwę-Ichi skazał na guza wielkości kurzego jajka.-Dowleczemy
go studia, czy zostawiamy?
-Zostawiamy!
Zawsze chciałam być jedynaczką!
Dzieci
zerknęły na siebie z ukosa.
-Wiecie
co, ja...ja muszę już lecieć-brunetka zauważyła Elzę z
oddali.-To pa!-pomachała na pożegnanie i ulotniła się z miejsca.
-Spryciara-mały
Kou mruknął.-Zostawiła nas samych.
-Mniejsza
o to-niebieskowłosa machnęła ręką.-Przynajmniej Hiro nie będzie
miał szycia. Tym razem się obejdzie.
****
Seiya
przeglądał teksty napisane przez Taikiego, a Yaten siedział w
drugim pokoju i przesłuchiwał nagrania. Między braćmi znowu
powstał mur i żaden nie kwapił się, żeby go przełamać. Obaj
nie odzywali się do siebie, a napięta atmosfera przeszkadzała
jedynie w pracy.
-Możecie
przestać? Dłużej tego nie wytrzymam!-szatyn wrzasnął nagle.
-To
puść-zielonooki odłożył słuchawki i dla odmiany chwycił za
gitarę, wygrywając pojedyncze brzmienia.
-Jesteście
dziecinni.
-Mów
o nim. Przez niego mamy na głowie szukanie kryształu. Chociaż, już
wam mogę powiedzieć, jak się skończą poszukiwania. Jałowo!
Składam najszczersze gratulacje-powiedział z sarkazmem.
-Poza
czubkiem własnego nosa nie widzisz nic-Seiya miał dość
bezsensownych uwag, więc nie zamierzał siedzieć cicho.-Próbowałeś
kiedyś postawić się na moim miejscu?! Wątpię! Jeśli nie masz do
powiedzenia nic mądrego, to lepiej milcz!
Yaten
zacisnął zęby i odrzucił instrument na bok. Ruszył w kierunku
bruneta, ale Taiki stanął mu na drodze.
-Odpuść,
przynajmniej ten jeden raz.
-Niech
będzie, ale nie kiwnę palcem! Chyba, że księżniczka będzie tego
ode mnie wymagać!
-Dobrze,
a teraz spuść z tonu-szatyn zerknął na okno.-Dzieci idą.
Drzwi
zaskrzypiały i urwisy weszły do pokoju socjalnego. Jednak
zachowywały podejrzanie spokojnie. Mężczyźni zrozumieli powód
dopiero, gdy na końcu doczłapał Hiro z fioletową śliwką na
czole.
-Nie!
Powiedzcie, że wcale tego nie widzę!-srebrnowłosy wytrzeszczył
oczy.
-Nie
chciałam mu nabić guza-Mai pokręciła niewinnie główką.
-To,
Ty go tak załatwiłaś?-muzyk nie mógł uwierzyć, że jego
słodka córeczka znokautowała starszego brata.
-Tak
wyszło.
-Przynieście
lód.
-To
boli!!!-Hiro wiercił się, gdy Yaten trzymał go w żelaznym
uścisku, przykładając lód do guza.
-I
ma boleć! Po, co zabierałeś jej te cukierki?!
-W
trosce o zdrowie.
-Już
ja wiem, że ta Twoja troska miała drugie dno.
Chłopiec
skrzywił się, jakby wypił sok z cytryny i dalej walczył z
pulsującym bólem.
-Pamiętacie
o wizycie w klubie, gdzie ma odbyć się casting?-Taiki zagadnął
niespodziewanie.
-Jasne,
dziś wieczorem-Seiya odparł i odłożył teksty.
-Wolałem
się upewnić. Zatem, do wieczora-pożegnał się i wyszedł w
towarzystwie córki.
****
Późnym
wieczorem Trzy Gwiazdy opuściły klub „Paradise”, gdzie w
najbliższym czasie miał odbyć się casting na wokalistkę zespołu.
Do jednego z utworów był potrzebny żeński wokal, dlatego
muzycy postanowili umożliwić debiut jakiejś młodej osóbce,
poprzez gościnny występ.
Na
ulicy panował spokój, a światła latarń wskazywały drogę.
Bracia Kou szli w milczeniu, gdy ktoś ośmielił się ich zatrzymać.
-Trzy
Gwiazdy! Mam dziś szczęście! Chciałabym zamienić z wami kilka
słów. Jestem reporterką prywatnej stacji telewizyjnej
„Telemundo”-wyjaśniła i podała swoją wizytówkę.
Yaten
wziął karteczkę, lecz zgniótł ją i przydeptał butem.
-Nie
udzielamy prywatnie wywiadów, więc nie masz
szczęścia-wycedził.
-Tym
lepiej dla mnie, szybciej skończę.
-Co?!
Kobieta
uniosła się do góry, a pomarańczowa poświata sformułowała
jej prawdziwą postać. Przed braćmi zamiast reporterki ukazała się
Cabire. Bez zbędnych wstępów zmaterializowała kulę energii
oraz wymierzyła w zaskoczonych braci. Seiya odepchnął Yatena i w
ostatniej chwili uniknęli ciosu. Czarodziejka zachichotała oraz
powtórzyła atak, lecz ze zdwojoną siłą. Teraz Taiki
wykazał się sprawnością i uskoczył w bok.
-Długo
tak nie wytrzymacie, więc oddajcie kryształy, a puszczę was wolno.
-Bo
uwierzę-srebrnowłosy nie tracił zimnej krwi mimo stanu, w jakim
się znajdował.
-Sami
tego chcieliście-elfka wzruszyła ramionami, szykując decydujący
cios.
-World
shaking!
Wokół
rozbrzmiało dawno niesłyszane zaklęcie. Wystarczyły sekundy i
pomarańczowowłosa runęła z hukiem na ziemię, a po chwili
zniknęła.
Seiya
był w szoku, gdy rozglądał się, próbując znaleźć ich
wybawczynię. Nie wiedział, czy śnił, czy też los płatał mu
figla, ale tego głosu tak łatwo się nie zapominało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz