Seiya
otrząsnął się dopiero, gdy jego córka zaczęła uciekać w
przeciwną stronę. Nie miał pojęcia ile usłyszała z kłótni,
ale nie w ten sposób powinna dowiedzieć się prawdy. Znowu
osobiste porachunki między nim, a Mamoru odbiły się na niej.
Przeklęty książę spod ciemnej gwiazdy dopiął swego i uderzył w
najsłabszy punkt czarnowłosego.
Przestraszona Galaxia
postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, ruszając w pogoń za
dziewczynką. Chiba patrzył w ich stronę z triumfalnym uśmieszkiem,
a potem zrobił krok do przodu.
-Nawet się nie waż!-Kou zacisnął
rękę na ramieniu mężczyzny.
-Bo co? Jako prawny opiekun małej,
mam obowiązek troskliwie się nią zająć-podkreślił każde słowo
kąśliwie, a muzyk zatrząsł się ze złości.
-Odszczekaj
to!-złapał go za poły zielonej marynarki popychając mocno, aż
odbił się od ściany.
Mamoru nie zamierzał tak łatwo
rezygnować, więc szybko zrewanżował się przeciwnikowi. Niestety
jego cios przeciął powietrze, bo Seiya zwinnie uskoczył, nie
ponosząc żadnego uszczerbku. Zaskoczony tym unikiem Chiba pozwolił
się podciąć i z hukiem upadł na ziemię.
-Nawet bić się nie
potrafisz porządnie-niebieskooki przycisnął go mocniej, szarpiąc
za kołnierz koszuli.-Całe życie chowałeś się za spódniczkami
wojowniczek, bo bez nich jesteś żałosny! Boisz się stanąć do
walki, dlatego wyręczasz się innymi! Nie ciesz się za wcześnie,
bo nie puszczę Ci tego płazem. To jeszcze nie koniec!-zagroził i
pobiegł szukać Galaxi oraz Shony.
W niedoszłym władcy Crystal
Tokio na nowo zawrzała chęć zemsty.
„Masz rację Kou, to nie
koniec, a początek. Twoje dni są policzone, bo to ja mam asa w
rękawie.”-liczył, że do niego będzie należało ostatnie
słowo...
Tymczasem lider Three Lights wrócił na salę
pełną rozbrykanych dzieciaków, lecz po ciemnowłosej
dziewczynce oraz jej niani nie było śladu. Zawrócił na
korytarz i zaglądał do każdej sali, ale napotykał na pustkę.
Jego oddech przyspieszył ze zdenerwowania, gdy na zakręcie zderzył
się z blondwłosą dziewczyną.
-Jak przepadasz, to na amen. A
jak z łaski swojej się pojawiasz, to skutki są bolesne-pomasował
się po plecach.
-Przepraszam-pomógł jej wstać.-Gdzie
Shona?
-Znalazłam ją, ale chciałam poczekać na
Ciebie.
-Wyobrażam sobie jak się czuje, idę do
niej!
-Nie!-zastawiła mu przejście.-Najpierw ja z nią
porozmawiam. Mnie zna lepiej.
Przełknął głośno ślinę, bo
nie łatwo było przyjąć do wiadomości, iż obca osoba ma lepszy
kontakt z jego dzieckiem niż on.
Odprowadził wzrokiem
sylwetkę Galaxi, która weszła do ciemnej klasy. Aizawa
siedziała w ostatniej ławce, pochylona nad stolikiem i twarzą
ukrytą w dłoniach. Szlochała cicho, gdy blondynka ukucnęła przy
niej.
-Kochanie, popatrz na mnie-powiedziała łagodnym
tonem.
Brunetka potrząsnęła przecząco
głową.
Panna Amiyake wyjęła
z torebki chusteczkę i delikatnie odwróciła małą do
siebie, wycierając buzię mokrą od łez. Jej także zrobiło się
ciężko na sercu, ponieważ pokochała córkę Usagi jak
własną.
-Elzo, Ty też mnie zostawisz-bardziej stwierdziła niż
zapytała, pocierając zaczerwienione oczy.
-Obiecuję, że nie
będziesz sama.
-Nie prawda! Ja już nikogo nie
mam!
-Posłuchaj-ścisnęła dziewczynkę za ręce.-A co jeśli
Twój prawdziwy tata czeka na Ciebie, a mama chciałaby Cię
przytulić?
-Zostawiła mnie, więc jak może za mną
tęsknić?
-Mamoru Cię okłamał.
-Skąd mam wiedzieć, że to
nie jest kolejne kłamstwo?
Dziewczyna powoli zaczęła się
gubić, ale jakoś przezwyciężyła bezsilność.
-Ufasz
mi?-spojrzała w ciemnogranatowe tęczówki małej.
-Tak.
-No
to idziemy do rodziców.
Brunet krążył nerwowo pod
drzwiami z nadzieją, że nie zostanie odtrącony. Nigdy by sobie nie
wybaczył, jeśli zaprzepaściłby swój plan.
Wyprostował
się, gdy klamka opadła do dołu i ogromne poczucie ulgi spłynęło
na niego. Wyciągnął rękę do córki i naprawdę był
szczęśliwy, kiedy odwzajemniła gest...
****
Usagi
czekała na powrót męża, ale nie potrafiła wytłumaczyć
jego wielogodzinnej nieobecności. Tradycyjnie wyszedł bez słowa i
już nie mogła dłużej tego znosić. Przemilczał prawdę o Mamoru,
co paliło ją od środka. Jako pierwsza powinna poznać ten fakt i
rozmówić się z byłym narzeczonym, a raczej wygarnąć mu
całą gorycz. Męczyło ją, że Seiya za wszelką cenę chciał ją
chronić.
Relaksująca muzyka pobrzmiewała z głośników
radia, a Ichi grzecznie odrabiał lekcje. Jego mama nie potrafiła
znaleźć sobie miejsca i oglądała zdjęcia ustawione na komodzie w
sypialni. Zatrzymała wzrok na ślubnej fotografii, która
przywołała najlepszy okres jej życia, dlatego żałowała, że nie
mogła cofnąć czasu. Wtedy cieszyła się z zaręczyn, a Rei
wydawała się prawdziwą przyjaciółką. Nawet potajemny ślub
nie zostawił rysy na związku z Seiyą. Wówczas jedynym
problemem było przedstawienie rodzicom innego zięcia, niż się
spodziewali oraz poinformowanie ich o ciąży. Państwo Tsukino nigdy
nie przepadali za Mamoru, więc jakoś przełknęli wiadomość, że
ich córka zmieniła stan cywilny w tajemnicy. Znacznie
szybciej pogodzili się z tym na wieść, iż zostaną dziadkami. Po
narodzinach Amayi wyjechali wyjechali razem z Shingo i pozostał
kontakt telefoniczny. Usa tęskniła za rodzicami, którzy
przyjeżdżali na święta, ale zdawała sobie sprawę, ze ich więzi
już nie są tak silne.
Złotowłosa sprawdzał, czy Ichiro nie
potrzebuje pomocy w odrabianiu pracy domowej, gdy rozległ się
dźwięk dzwonka.
-Oczywiście zapomniał kluczy-czasami miała
wrażenie, że jej mąż zatrzymał się na etapie liceum.
Otworzyła
energicznie drzwi i znieruchomiała. Seiya nie był sam, tylko w
towarzystwie ładnej blondynki. Serce kobiety zaczęło bić w
oszałamiającym tempie, kiedy zauważyła, kogo jeszcze
przyprowadził...
-Mogę Cię przytulić?-Usagi weszła do pokoju
dzieci i usiadła obok córki.
Poprzedni dzień był trudny,
ale także przełomowy dla rodziny Kou. Przeprowadzili długą
rozmowę z maluchami, a rezolutny Ichi ucieszył się, że odzyskał
siostrę. Shona trzymała się na dystans, ale na prośbę Elzy
bardzo się starała.
Dziewczynka popatrzyła na Usę spod gęstych
rzęs, uśmiechając się nieśmiało. Przytaknęła i poczuła się
bezpiecznie w ramionach kobiety, która naprawdę była jej
mamą.
-Co byś chciała dziś robić?-Tsukino promieniała z
radości.
-Nie wiem...Lubię grać na skrzypcach. Mogę tu
ćwiczyć?
-Naturalnie! Z przyjemnością posłucham, tata bardzo
Cię chwalił. Może teraz pomożesz mi przy obiedzie?
-Miała ze
mną rysować!-mały Kou zaprotestował.
-Ty też się
przydasz-przepuściła synka przodem, a starszą latorośl wzięła
za rękę.
Marzyła, że wkrótce usłyszy magiczne słowo
„mama”.
Kiedy Seiya przekroczył próg domu, miała
ochotę uwiesić mu się na szyi i wycałować, lecz zacięta mina na
jego twarzy ostudziła zapał niebieskookiej.
-Wszystko w
porządku?-cmoknął ją w policzek na powitanie.
-U nas tak, ale
Ty zbladłeś-zmartwiła się.
-Gdzie dzieciaki?
-W
kuchni.
-Powiem Ci, bo musisz zachować ostrożność. Mamoru
zniknął.
-Jak to?!-zadrżała.
-Policja go szuka, ale
przepadł. Przeszukali jego dom i byli w szpitalu. Według grafiku
powinien mieć dyżur, ale nie pojawił się.
-A Rei? On może go
ukrywać.
-To zbyt proste, ale ten trop już sprawdzono. Zresztą,
Rei pomieszkuje u Yuuichiro i on ma na nią oko.
-I co
teraz?-Tsukino obawiała się przede wszystkim o bezpieczeństwo
swoich pociech.
-Nie ruszacie się z domu beze mnie.
Noc
zapadła nad Tokio, a w oknach niektórych mieszkań
pobłyskiwały niebieskie światła, bijące od ekranów
telewizorów. Usagi spała smacznie, ale później
zaczęła przekręcać się z boku na bok. Coś nie dawało jej
spokoju i poderwała się gwałtownie do pozycji siedzącej,
ocierając zroszone kropelkami potu czoło. Odgarnęła potargane
włosy oraz wstała z łóżka. Seiya mruknął niewyraźnie
pod nosem, lecz nie przebudził się.
Przemknęła na boso
korytarzem prosto do dziecięcej sypialni. Weszła po cichu do środka
i jej rozdzierający krzyk odbił się echem od ścian. Kou
natychmiast dołączył do żony, omal rzucając się na Cabire,
która pochylała się nad Shoną.
-Nie radzę-uniosła do
góry łańcuszek z kryształową gwiazdą.-Poszło mi z wami
łatwiej, niż z waszymi poprzednikami. Myśleliście, że zwykłe
mury są w stanie mnie powstrzymać?-zachichotała złowrogo.-Oddajcie
ostatnią gwiazdę!
-Zapomnij! Nie będziesz nas
szantażować!-brunet zwinął ręce w pięści.
-Twój brat
ją posiada! Jego dzieci też się nie obudzą, co Ty na to? Chcesz tyle
zaryzykować? Nie wiem, czy Kakyuu jest warta takiego
poświęcenia-elfka przygryzła dolną wargę.-Przypatrz się
uważnie-przejechała dłonią go gęstych włosach dziewczynki.-Śpij
jak aniołek i to od Ciebie zależy, ile to potrwa. Obyś nie żałował
swojej decyzji. Księżniczka będzie wiedziała, gdzie nas
szukać-zniknęła, a pomarańczowe iskierki zamigotały w
pokoju.
Usa doskoczyła do córki, potrząsając nią.
Łudziła się, że Cabire kłamała i Shona zaraz się obudzi.
Niestety nie reagowała na wołanie, ani na dotyk. Podobnie było z
Ichim, kiedy Seiya próbował go obudzić.
-Oboje oddychają
miarowo, ale nie wiem, co robić-stwierdził z rezygnacją.
-Każ
Yatenowi oddać gwiazdę! Nie mam już siły!
-Sądzisz, że jak
się poddamy to pójdą nam na rękę?! Jesteś w błędzie,
Odango. Musimy inaczej to rozegrać.
-Tylko jak?
Nagle
przypomniała sobie o Heliosie.
-Która godzina?
-Dochodzi
23:00, a czemu pytasz?
-Do północy trzeba zebrać
wszystkich na wieży tokijskiej. Nie marnujmy czasu!-krzyknęła
gorączkowo.
-Odango, po co?!
-Sam się przekonasz! Jeśli się
nie mylę...-dodała z niepokojem w głosie.-Nie ważne! Ja
skontaktuję się z Ami, a Ty powiadom pozostałych.
Kou nie
wyglądał na zadowolonego, ani przekonanego do pomysłu złotowłosej.
Podejrzewał, że jej zachowaniem może kierować rozpacz. Mimo to,
kiedyś uratowała cały świat, więc czemu miał się z nią nie
zgodzić?
****
Star
Light Tower
Zegary
w mieście wybiły północ, a Usagi w napięciu wytężyła
wzrok. Jej włosy powiewały na zimnym wietrze, tak samo jak stroje
reszty wojowniczek. Z inner senshi stawiła się tylko Minako oraz
Mako, gdyż z powodu braku pałeczki do transformacji Ami została z
dziećmi. Outer senshi stały po przeciwnej stronie, zastanawiając
się na co konkretnie czekają. Uran z nieufnością mierzyła Seiyę,
Yatena oraz Taikiego, którzy w zbrojach gwiezdnych wojowników
trzymali się boku Sailor Moon. Natomiast Kakyuu zajęła miejsce
przy prawej ręce czarodziejki.
Gęste chmury odsłoniły srebrną
tarczę księżyca, a pierwsze płatki śniegu prószyły lekko
opadając na ramiona zgromadzonych na szczycie wierzy. Usa już
chciała przepraszać przyjaciół za wprowadzenie ich w błąd,
gdy trzy postacie zjawiły się niepostrzeżenie.
-Mówiłem,
że zrozumiesz-Helios zwrócił się do złotowłosej.
-Odango,
znasz ich?-Seiya był zaskoczony.
-To znaczy...Heliosa tak. Jest
strażnikiem złotego kryształu w Elizjonie, ale...
-Nas nie
poznałaś-fioletowowłosa wystąpiła z szeregu, a druga kapłanka
poszła za jej przykładem.-Jesteśmy kapłankami świętego ognia i
pomagamy strażnikowi kryształu. Ja mam na imię Risa, a to
Sayuri.
-Czego od nas chcecie?-nowe znajome nie wzbudziły
zaufania w Yatenie.
-Potrzebujecie dalszych wskazówek oraz
pomocy w walce z wrogiem. Serenity i Seiya odnaleźli córkę,
ale to nie koniec. Lepiej by było, gdyby pewne osoby nie wtykały w
to nosa. Teraz skupcie się, bo Sakamae jest na Kinmoku.
-Co?!-Taiki
spojrzał na Kakyuu.
-Ona mówi prawdę-czerwonowłosa
spuściła głowę.-Bariera planety została przerwana.
-Dlaczego
nam nie powiedziałaś-w jego głosie było słychać pretensje.
-Nie
wiedziałam jak zareagujecie. Przecież tak ciężko pracowaliście
przy odbudowie.
-Czyli nasz wysiłek poszedł na marne?-brunet
szepnął, podłamany tą świadomością.
-Jest nas tyle, a jedna
kobieta gra nam na nosie-srebrnowłosy wzburzył się.
-I tym
razem to nie ja-Galaxia przybyła na koniec, wspierając się na
ramieniu białowłosego kapłana.
-Tylko jej tu brakowało-Haruka
mruknęła do Michiru.
Usagi wyszła na środek, prowadząc za
sobą Seiyę. Posłała każdemu po kolei wymowne spojrzenie i wzięła
głęboki wdech.
-Skoro jesteśmy tu wszyscy, to ruszajmy na
Kinmoku! Nie możemy pozwolić, by wróg osiągnął swój
cel. Naszym obowiązkiem jest utrzymanie pokoju w całej
Galaktyce.
-Chwileczkę!-Uran zadarła dumnie głowę.-A kto
powiedział, że muszę walczyć w obronie obcej planety? Zgodziłam
się szukać waszej córki i zadanie wykonane. Na tym skończyła
się nasza rola.
-Myliłam się co do Ciebie. Myślałam, że
nigdy się nie poddajesz, a teraz kiedy Cię potrzebuję
uciekasz.
Wietrzna wojowniczka nie spodziewała się, że jej
księżniczka surowo ją oceni.
-Kinmoku znajduje się w
niebezpieczeństwie, a później to samo może dotyczyć Ziemi.
Jeśli pozwolisz, aby zło zasiało swoje ziarna, to później
zacznie zbierać plony. Wtedy nic nie zaradzimy, a ja nie chcę
żałować, że nie wykorzystałam ostatniej szansy. Dopóki
jesteśmy razem, to jest także nadzieja. Ja już postanowiłam! Kto
dołączy do mnie?!
-Mnie nie musisz pytać, Odango-dla
potwierdzenia czarnowłosy splótł mocno ich dłonie.
-Ja i
tak nie widzę innej opcji, to mój dom-Kakyuu z wdzięcznością
uśmiechnęła się do Usagi.
Yaten i Minako oraz Mako i Taiki bez
zbędnych słów przyłączyli się do złotowłosej.
Groźne
oblicze Tenoh złagodniało, a determinacja i upór księżniczki
zrobiły na niej wrażenie. Nie po raz pierwszy udowodniła, że w
walce liczy się także wiara we własne siły.
-Przekonałaś
mnie, niech będzie.
-Świetnie, że doszliście do porozumienia,
ale Galaxia zostaje-Risa zdecydowała za wojowniczkę.
-Dlaczego?
Jej doświadczenie byłoby przydatne-szatyn uważał, iż
niesprawiedliwie robią, wykluczając ognistowłosą.
-Jej
zadaniem była opieka nad dziewczynką i wypełni je do
końca-wyjaśniła Sayuri.-Zbierajcie się już.
-A wy? Coraz
mniej mi się podobają wasze rządy.
-O nas się nie martw-Helios
zmrużył złote tęczówki.
Wolałby, żeby wszystko co złe
było dawno za nimi....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz