Tydzień
później
Poranek w apartamencie outer senshi nie
przypominał sielanki. Normalnie Setsuna wstałaby pierwsza i
przygotowałaby śniadanie dla współlokatorek, a potem
poszłaby do pracy. Morskowłosa Michiru najpierw droczyłaby się ze
swoją ukochaną i na końcu wygrałaby walkę o łazienkę. Haruka
rozpoczęłaby dzień od utrzymania nienagannej kondycji fizycznej,
czyli biegałaby po parku, wyciskając siódme poty. Z kolei
Hotaru w pośpiechu wypiłaby kawę, wymykając się na uczelnię.
Czy
to zbieg okoliczności sprawił, że Trzy Gwiazdy miały świętować
wydanie nowej płyty, wojowniczki spoza systemu prowadziły domową
batalię? Przypadek nie, ale rodzina Kou jak najbardziej tak. Panna
Tomoe przyznała się zielonowłosej, że będzie pomagać Usagi przy
opiece nad synkiem. Właściwie, to nie tylko jej, ponieważ w grę
wchodziła opieka nad całą czwórką.
Strażniczka czasu
zapowietrzyła się, gdy jej podopieczna wyznała swoje plany.
Chociaż jej reakcję i tak można było określić jako pozytywną,
w porównaniu do zachowania Sailor Uranus. Blondwłosa Tenoh
wstała wcześniej i dzięki temu usłyszała rozmowę dobiegającą
z kuchni. Początkowo myślała, że nie wybudziła się jeszcze ze
snu, więc w efekcie ma przewidzenia.
-Powiedz, że się
przesłyszałam-stłamsiła w sobie gniew w nadziei, że Hotaru
potwierdzi.
-Nie, nie przesłyszałaś się-brunetka skrzyżowała
ręce na piersiach i zadziornie patrzyła w jej
oczy.
-Oszalałaś???!!!-siła głosu blondynki mogła przebić
nawet ścianę. Przestań się z nimi spoufalać, jasne?! Masz bronić
Ziemi, a nie zabawiać się w niańkę!
-Gdybyś dostrzegała
cokolwiek, poza czubkiem własnego nosa i urażoną dumą, to
szybciej znalazłybyśmy rozwiązanie-odparła urażonym
tonem.-Zwłaszcza, że dowiedziałam się, kim jest
wróg.
-Co?!-zarówno Meio, jak i Haruka były w
szoku.
-Rozmawiałam z księżniczką i dowiedziałam się prawdy.
Wróg przybył do nas z planety Monocros. Chcą odebrać Trzem
Gwiazdom kryształy mocy...
-Mówiłam, że wina tego
nieudacznika!-impulsywna wojowniczka przerwała dziewczynie.
-Daj
mi dokończyć!-Saturn również pokazała swój
temperament.-Bracia Kou nie oddadzą kryształów, bo skazaliby
Kinmoku na zagładę. Poza tym...
-Jest jakiś
haczyk?-niezauważona dotąd Michiru wyszła z cienia i oparła głowę
na ramieniu partnerki.
-Zgadza się, jest...Seiya nie ma swojego
kryształu, bo podarował go córeczce, a jak wiecie, ona
zaginęła.
-I co, w związku z tym? Mamy im niby pomóc w
poszukiwaniach? Nie przyszło Ci do głowy, że to kara? Gdyby byli
sobie przeznaczeni, to nic złego by się nie stało-Uran pozostała
niewzruszona.
-Ciągle myślisz tylko o sobie. Dlaczego nie
miałabym pomagać księżniczce? Żałuj, że nie widziałaś jej
synka. Jest słodki...
-Mam Ci przypomnieć o Chibiusie? Twoja
przyjaciółka nie istnieje przez Seiyę Kou.
-Haruka...-Kaio
skarciła ją wymownym spojrzeniem.
Kochała Hotaru i nie chciała
jej ranić poprzez konflikt z inner senshi.
-Nie ma dnia, żebym o
niej nie myślała. Nie musiałaś być okrutna-brunetka zgarnęła
torbę z krzesła i przerzuciła sobie przez ramię.
Było jej
przykro, ponieważ została trafiona w najczulszy punkt. Tęskniła
za Chibiusą, ale nie obwiniała Usagi, że przekreśliła istnienie
różowowłosej istotki. Właściwie, to nigdy nie straciła
wiary, iż kiedyś ją spotka.
Wymazała z pamięci wcześniejsze
zdarzenie oraz z podniesioną głową poszła na przystanek
autobusowy.
****
Usagi
sprzątała gabinet Seiyi, układając na biurku porozrzucane teksty.
Jej mąż w przypływie weny pisał do późna i teraz
pomieszczenie przypominało drukarnię. Niechcący wypuściła z rąk
teczkę z dokumentami, a na dywan wypadło kilka zdjęć. Akurat te
fotografie powinny być schowane w albumie, do którego nikt
dawno nie zaglądał.
„Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.”-widok
Seiyi przytulonego do niej, gdy leżała na szpitalnym łóżku
oraz tuliła w swych ramionach Amayę, przywołał bolesne
wspomnienia.
Te kilka miesięcy po porodzie, w których
dane jej było mieć małą przy sobie, uważała za cud, maleńka
istotka wniosła w ich życie tyle radości. Nosiła ja przez
dziewięć miesięcy pod sercem, czuła każdy jej ruch. Później
uczyła się gestów, uśmiechów i słodkich minek.
Przecież każda oznaczała coś innego. Młoda mama nie chciała
stracić ani jednego momentu z życia córeczki. Niestety
straciła ją i mogło się wydawać, że już na zawsze.
Samotna
łza odbiła się od zdjęcia, a do niej dołączyły
kolejne.
-Króliczku...oddaj mi to...-brunet ostrożnie
zabrał zdjęcia z rąk żony.-Spokojnie, jestem tu-trzymał ukochaną
w ramionach, gładząc delikatnie po włosach.
-Przepraszam,
rozkleiłam się-odsunęła się nieznacznie od niego.-Nie mogę
sobie darować, że nie dopilnowałam naszej córki.
-Ile
razy mam Ci powtarzać, że to nie Twoja wina? Ktoś dokładnie
zaplanował porwanie. Musieliśmy być obserwowani, nie ma innej
opcji.
-Ale kto? Po co?-Usa uniosła
mokre od łez oczy.
-Nie
wiem. Rozumiem, że cierpisz,ale musimy skupić się na dzisiejszym
dniu. Chciałbym, żebyś była przy mnie-objął ją w tali,
prowadząc do salonu.-Yaten niedługo przyjedzie po Ichiego.
-Wiem,
tylko...Powiedz mi coś, proszę-usiadła na fotelu, a Kou ukucnął
przed nią.-Rozmawiałeś z Rei? Ma jakieś informacje?
-Twoja
przyjaciółka nie odbiera moich telefonów. Na
wiadomości też nie odpisuje. Po jutrze osobiście pójdę do
hotelu, w którym się zatrzymała.
-To niepodobne do
Rei.
-Sprawdzę, co się stało, a teraz...
-Mamo!!!-dalszą
rozmowę uniemożliwiło wtargniecie Ichiro. Chłopiec trzymał w
ręku koszulkę, która bardziej przypominała kaftanik.-To
była moja ulubiona piżama!
-Coś z nią nie tak?-brunet udawał,
że nie wie, o co chodzi.
-Nawet przez głowę mi nie
przejdzie!
-Zażalenia kieruj do taty, on robił pranie.
-Mała
pomyłka...-Kou mruknął zawstydzony.-Każdemu się może
zdarzyć.
-Nie mam w czym spać!-rozzłoszczony maluch wrócił
do siebie.
-Pójdę do niego-mężczyzna uzbroił się w
cierpliwość, bo czekała go ciężka przeprawa.
Pokój
dziecka przemienił się w kram tysiąca drobiazgów, z których
połowa przewalała się na podłodze. Kiedy Seiya wszedł do środka,
blondynek szamotał się z materacem, ale nie mógł go
wydostać z szafy.
-Młody, wybierasz się na bezludna
wyspę?-szybko odechciało mu się żartów, gdy zobaczył
swoją torbę sportową wypchaną po brzegi.-Coś Ci się pomyliło,
bo to moja torba.
-Wiem, potrzebowałem dużej.
„Czas
przestać się łudzić, że nie wdał się we mnie.”
-Zostaw
ten materac-podniósł chłopca do góry i posadził go
na łóżku.
Najtrudniejsza próba dopiero
nadchodziła-przeczesanie bagażu młodocianego rozbójnika.
-Słownik
wyrazów obcych? Synu...-Seiya wyglądał, jakby połknął
cytrynę.
-Przyda się, jak Emi zacznie mówić dziwnym
językiem.
-Powiedzmy, że to kupiłem. Co my tu jeszcze
mamy...-znowu kolana mu się pod nim ugięły.-Gogle?!
-Do
kąpieli.
-Płetwy też upchnąłeś?!
-Nie zmieściły
się-zamrugał błękitnymi oczami i pobiegł po samochód na
pilota.
-Kolego, zapomnij.
Maluch już chciał wyrazić
sprzeciw, ale rozległ się dźwięk dzwonka.
-Zdaje się, że to
po Ciebie. Chodź.
Srebrnowłosy rozmawiał na korytarzu z Usagi.
Ni mógł opanować śmiechu, gdy jego brat przyniósł
przepełnioną torbę.
-Lodówkę tu zapakowałeś?-chciał
zajrzeć do środka, ale ten nie pozwolił mu.
-Nie skończyłem
rewizji, więc trzymaj!
-Zbieramy się Ichi, bo Twojemu ojcu
ciśnienie skoczyło-zielonooki uniósł się
honorem.
Chłopczyk ucałował Usę na pożegnanie i w poskokach
udał się za wujkiem.
Młodszemu Kou pozostała tylko wycieczka
do domu Taikiego. Szatyn wyszedł mu na przeciw, aby się przywitać,
a niebieskowłosa Emi ominęła obu panów. Z uwieszonym na
plecach czerwonym plecaczkiem, wślizgnęła się do auta. Yaten
poczuł niesmak, ponieważ niecodziennie był ignorowany przez małe
dzieci.
-Mogłaby udawać, że się cieszy na mój widok.
Czy to jakaś ujma dla niej?
-Nie moja wina, że nie potrafi
kłamać-wzruszył obojętnie ramionami.-Dobra, nie ma czasu na
pogawędki. Za kilka godzin musimy być na miejscu. Minako ma być
gotowa na czas. Nie wystarczy, że wskoczy w kieckę, którą
kupiłeś na wyprzedaży.
-Przypominam Ci, że Twoja córka
jest w moim samochodzie-zamrugał chytrze brwiami.
-Chętnie
pomogę Ci do niego wsiąść-fioletowooki otworzył przed bratem
drzwi od strony kierowcy.
-Zadzwonię z informacją o
okupie-krzyknął przez otwarte okno i nacisnął na gaz.
Hotaru
zatrzymała się przed posesją należącą do Minako i jej męża.
Była podekscytowana, a serce łomotało w jej piersiach. Nie
obawiała się spotkania z przyjaciółką, ani z dziećmi, bo
chodziło o samego Yatena. Nigdy nie miała okazji, by poznać go
lepiej, więc chyba stąd narodził się niepokój.
Brunetka
oczekiwała, że Wenus powita ją na wstępie, ale to Mai
podskakiwała na ogromnej, zielonej piłce i uśmiechała się
szeroko. Nagle straciła równowagę i przewróciła się,
a Tomoe bez wahania pomogła dziewczynce, biorąc ją na ręce.
-Nic
Ci nie jest?-poprawiła jej potargane włoski.
-Nieee.
-Jesteś
wreszcie-Kou wyszedł z łazienki, poprawiając krawat.
Dziewczyna
pomyślała, że świetnie wygląda w szarym, idealnie skrojonym
garniturze. Na tym kończyły się zalety, ponieważ mężczyzna nie
wysilał się na żadne uprzejmości.
-Wejdź dalej, Minako zaraz
do Ciebie przyjdzie.
Hotaru zażyła dawkę zimnej kąpieli, ale
Usagi ostrzegała ją, że srebrnowłosy bywa arogancki, ale zbyt
delikatnie się wyraziła.
„Ignorancja, to jego drugie
imię.”-ugryzła się w język, bo nie szukała
zwady.
-Hotaru!!!-tyle hałasu mogła narobić tylko
Mina.
Blondynka wyściskała młodszą koleżankę, dotykając jej
drobnej buzi.
-Ale wyrosłaś! Pięknie wyglądasz!
-Dziękuję
Mina-chan. Ty jeszcze nie gotowa?-wskazała na niezapięte
buty.
-Ups! Zaganiana jestem od rana, ale najpierw oprowadzę Cię
po domu.
-Da
sobie radę, przecież nie mieszkamy w Pałacu Buckingham-muzyk
wtrącił się w ich rozmowę.-Pilnuj rozrabiaków, głównie
tego aniołka-wyciągnął zza pleców córkę.-Miewa
różne pomysły. Do Emi się nie odzywaj, bo znalazła dla
siebie zajęcie. Z Ichim nie powinno być problemów, ale za
Hiro nie ręczę. Drzwi od balkonu są zamknięte i nie warz się ich
otwierać.
-Dlaczego?
-Nie chcesz wiedzieć-zmrużył
oczy.-Minako idziemy, bo nie możemy się spóźnić. Stylistka
się Tobą zajmie, więc przestań się grzebać.
Aino spojrzała
a Hoti przepraszająco i potulnie dostosowała się do jego
uwagi.
Para wyszła, a w domu zapanowała cisza, która
mogła zapowiadać wszystko. Od gradobicia, po zatapialną
ulewę.
„Pora zintegrować się z małymi krasnalami.”-Saturn
odetchnęła.
-Lubisz rysować?-zwróciła się do Mai,
stojącej u jej boku.
-Nie, ale mam procę. Chcesz zobaczyć?
I
tu skończyła się bajka, a rozpoczynał nowy rozdział dla świeżo
upieczonej opiekunki.
****
Haruka razem z
Michiru siedziały w sportowym aucie blondynki. Uran dumała nad
czymś intensywnie, zaciskając dłonie na kierownicy.
-Ru...wracajmy
wreszcie do domu. Zamierzasz nocować na parkingu?
-Nie
Michi...myślę...-odpowiedziała smętnie.
-Zauważyłam-Neptun
wykręciła głowę w stronę okna.-Powiesz mi, o co
chodzi?
-Hotaru...kiedy zaczęła się od nas oddalać? Co
zrobiłyśmy źle?
Kaio znała odpowiedź na to pytanie, lecz
awantura z ukochaną była ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała.
-Jest dorosła,
niech sama decyduje o własnym życiu. Jeśli popełni błąd, to
będzie miała pretensje wyłącznie do siebie-odparła
wymijająco.-Za późno na kazania. Usagi też była naszym
oczkiem w głowie i widzisz, jak to się skończyło.
-Mogłyśmy
się bardziej starać...
-Haruka...-odgarnęła czule jej
grzywkę.-Dajmy temu spokój.
„Ktoś musi przerwać to
błędne koło. Nie wiem, czy postępuję słusznie, ale poradzę się
Setsuny. Sytuacja brnie w niewłaściwym kierunku.
****
Seiya stał na
środku sceny w blasku kolorowych świateł. Tłumy wiwatowały,
kołysząc się przy melodii „Search for your love”, bo bez tego
utworu fani nie wyobrażali sobie koncertu.
Brunet śpiewał z
zamkniętymi oczami i z myślą o jednej kobiecie. Niegdyś szukał
swojej księżniczki, a teraz w jego sercu na stałe zagościła
złotowłosa Usagi Tsukino. Nie ważne, czy był księżniczką
Księżyca, czy też czarodziejką walczącą o miłość i
sprawiedliwość. Najważniejsze, że była jego żoną, matką jego
dzieci oraz roztrzepanym , pełnym wdzięku Króliczkiem.
Wiedział, że go obserwuje, jak zawsze gorąco kibicując. Dzięki
niej miał siłę i nie potrzebował innej motywacji.
Ostatnie
nuty dobiegły końca, a Seiya jako lider zespołu zapowiedział
występ Minako.
-Bardzo się cieszymy, że jesteście dziś z
nami. Chciałbym, abyście gromki brawami powitali naszą nową
wokalistkę. Przed wami Mina i nasz nowy utwór!
Kou ustąpił
miejsce szwagierce, znikając za kulisami, skąd podpatrywał
zachowanie publiczności.
-Gratuluję-manager zespołu podał mu
rękę.-Mamy kolejny sukces. Ludzie są oczarowani, co zresztą
widzisz. Acha. Pamiętaj o bankiecie i zerknij czasem na Yaten. Ma
dziwny wyraz twarzy.
-On tak od urodzenia.
-Z doświadczenia
wiem, że lepiej Ci nie wierzyć-uśmiechnął się pod nosem.
Występ
zakończył się salwą oklasków, a na scenę poszybowały
kwiaty oraz inne pamiątki. Naburmuszony zielonooki oberwał
pluszakiem w głowę, gdy schodził ze sceny.
-Masz!-obcesowo
wcisnął maskotkę Seiyi.
-O, króliczek!
-A Ty
osioł.
Po koncercie Trzy Gwiazdy zajechały czarną limuzyną pod
lokal, gdzie zaplanowany był bankiet. Dziennikarze dostali szansę
na robienie zdjęć i zadanie kilku pytań. Wenus spisała się
świetnie nie tylko jako wokalistka, bo przed obiektywem czuła się,
jak ryba w wodzie.
-Jak się nie uspokoją, to jemu wybiję zęby,
a Minako...Zamknę na cztery spusty i będzie się ze mną męczyła
do końca swoich dni!-Yaten z trudem znosił wygłupy brata i
żony.
Oboje wciąż wdzięczyli się, pozując fotoreporterom.
Dlatego najmłodszy Kou ział wokół ogniem
nienawiści.
-Wiesz, ona na pewno był tego świadoma, gdy za
Ciebie wychodziła-Taiki pozostał neutralny.
-Gdzie Usagi?! Niech
zrobi z nim porządek!
-Zajada deser i rozmawia z...z...
-Z
Mako, kochanie-Ami podeszła do męża, biorąc go pod ramię, a w
drugiej ręce trzymała kieliszek szampana.
-Następnym razem nie
zamawiamy kateringu...Co to za frajer?!-srebrnowłosy namierzył
zagrożenie w postaci przystojnego blondyna, który krążył
wokół Minako, a potem ruszył z ofensywą.
-A..ale...-Mizuno
zasłoniła usta.
-Nie martw się. Na szczęście mamy dobrego
prawnika. Baw się dalej-szatyn podał jej przekąskę, puszczając
oczko.
Mina dzielnie odpierała zaloty nieznajomego.
Ewidentnie wykorzystywał sytuację i przyczepił się tylko dlatego,
że została sławna.
-Jesteś teraz wolna?-podał jej kieliszek,
ale odmówiła.
-Nie jest wolna ani teraz, ani w ogóle-Yaten
zatrzymał się przed zalotnikiem.-Ma męża o morderczych zapędach
i bandę rozkapryszonych dzieciaków. Dotarło?!
Na pewno
dotarło, bo mężczyzna wycofał się w trybie natychmiastowym.
Chyba dość dosłownie zrozumiał przesłanie.
Wieczór
dopiero się zaczynał, a co miał jeszcze w zanadrzu
najzadziorniejszy z braci Kou? Tego nie wiedział nawet on sam...
CDN
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz