wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział IV




  W studiu Trzech Gwiazd panowało dziwne zamieszanie. Yaten nerwowo wymachiwał rękoma, a Seiya przerzucał zagadkowe spojrzenie z niego na Taikiego i odwrotnie. W końcu nie wytrzymał i wybuchł gromkim śmiechem. Natomiast srebrnowłosy poczerwieniał na twarzy ze złości.
-Przestań! Co Cię tak śmieszy?!
-Spokojnie, Yaten-brunet nadal trząsł się ze śmiechu. Pomachał bratu ręką na znak, żeby usiadł.-Ja rozumiem, że Minako bredzi, ale Ty?
-Mówię prawdę! Do cholery, co jest z wami?! Od kilkunastu minut próbuję powiedzieć, że zaatakował mnie demon! Naprawdę was to śmieszy?!-zielonooki walił pięścią w stół z każdym wypowiedzianym słowem.
-No dobrze. Załóżmy, że mówisz prawdę-szatyn powiedział spokojnie, ale on również był wyraźnie rozbawiony.-Jak wytłumaczysz nagłe zniknięcie tego „demona”?
-Może biedak przyjrzał się naszemu braciszkowi i sam odpuścił- Seiya prychnął po raz kolejny, a w jego ślady poszedł Taiki.
   Obaj nie mogli uwierzyć w słowa Yatena. Jeśli faktycznie zaatakowałby go demon, to nie puściłby go wolno od tak. Z kolei, ten upierał się, iż bestia zniknęła w niewyjaśniony sposób oraz kompletnie nie przypominała stworów, które widzieli wcześniej.
-Jeszcze pożałujecie, że nie chcieliście mnie słuchać.
-Za dużo pracujesz-niebieskooki dodał żartobliwie.
-Skoro mowa o pracy-Kou zmrużył swoje kocie oczy.-Może byś coś wreszcie zrobił?! Opieprzasz się cały dzień!
-A gdzie mam się spieszyć? Sam sobie płacę-brunet wzruszył ramionami, rozkładając nogi na stoliku.
-Rusz się, pókim dobry...
-Oj dobra, już idę. Jeśli ma Cię to uszczęśliwić i przestaniesz miewać zwidy.
  Srebrnowłosy złapał za długopis, który miał pod ręką oraz wycelował w brata. Skrzywił się, gdy nie trafił, bo przedmiot odbił się od zamykanych drzwi.
-To był zamach na moje życie!-Seiya krzyknął na koniec, znikając w drugim pomieszczeniu.

****
    Shona spacerowała przed wejściem do szkoły, czekając na opiekunkę. Mamoru dotrzymał słowa i od kilku dni jego córką opiekowała się kolejna „specjalistka”. Dziewczynka przeskakiwała z nudów kolejne stopnie oraz w myślach analizowała zachowanie kobiety, a właściwie dziewczyny, gdyż nowa niańka wyglądała bardzo młodo.
Jest miła i przynajmniej nie wrzeszczy”-stwierdziła, gdy ktoś pociągnął ją za kitkę.
 Odwróciła się i zobaczyła promiennie uśmiechniętego Ichiro. Nie wiedziała czemu, ale widok chłopca zawsze wywoływał w niej przyjemne uczucia.
-Cześć, co robisz?-mały zapytał dość tajemniczo.
-Czekam na opiekunkę-odpowiedziała, zastanawiając się nad zamiarami kolegi.
-Wreszcie was znalazłem-Hiro wyszedł z budynku i dołączył do nich.-Tym razem Ci się nie uda, chodź z nami do studia-srebrnowłosy puścił jej oczko.
-Ale...-brunetka zawahała się, bo czuła, iż znowu będzie musiała odmówić.
-Hiro-chaaan!!!-Mai krzyczała z oddali, ciągnąc za sobą przerażoną Emi.
-A, to moja siostra wariatka-mruknął, gdy usłyszał jej pisk.
  Ta zahamowała mu przed samym nosem, a niebieskowłosa schowała się za najstarszym Kou oraz poprawiła zmiętolony mundurek. Niespecjalnie przepadała za nieokrzesaną kuzynką.
  Natomiast Shona z małym zdziwieniem wlepiła wzrok w grupkę dzieciaków. Do tej pory nie zetknęła się z mieszanką tylu charakterów na raz. Z jej nieuwagi skorzystała Mai, która przylgnęła do ramienia nieznajomej.
-Jestem Mai! Zostaniesz moją przyjaciółką? Jesteś taka ładna-srebrnowłosa rozmarzyła się.
Aizawa zarumieniła się, bo jeszcze nikt nie mówił jej takich miłych rzeczy.
-Odsuń się! Jeszcze się Ciebie przestraszy-Hiro odepchnął siostrę.
-Dajcie spokój-zmieszana brunetka próbowała załagodzić sytuację.-Nie ma sensu się kłócić.
-Przypominasz mi kogoś-Emi odezwała się nagle, a jej mina była niezwykle poważna.-Nie wiem kogo-zmarszczyła brwi.-Jednak Twoje oczy wydają się znajome.
-Nie martw się, ona jest dziwnaaa-Ichi szepnął koleżance na ucho.
-A ty zabawny-odszepnęła mu.
  Między tą dwójką od samego początku nawiązała się niewidzialna więź, którą ciężko było wytłumaczyć.
-Zaczekajcie chwilkę-powiedziała nagle i pobiegła w stronę opiekunki.
  Blondynka o brązowych oczach i brzoskwiniowej cerze pomachała na widok podopiecznej. W białej, zwiewnej sukience i kapeluszu z różową wstążką przypominała anioła. Prawdę mówiąc, Elza Amiyake nigdy nie była wykwalifikowaną nianią, ani nie zajmowała się dziećmi. Praca u Chiby była jej pierwszym poważnym zajęciem, tylko skąd zaradna studentka psychologii znalazła referencje? Na razie pozostanie to jej słodką tajemnicą.
  Dziewczyna słuchała uważnie powieści Shony, ale nie wyglądała na zachwyconą. Co chwilę kręciła przecząco głową, lecz gdy mała złożyła błagalnie dłonie, westchnęła ciężko i ustąpiła.
-Dobrze, al tylko na chwilę. Nie chcę mieć problemów z Twoim ojcem. Sama wiesz, że sprawdza wszystko z zegarkiem w ręku. Będę na Ciebie czekała w kawiarni na przeciwko.
Mała kiwnęła głową potakująco oraz szybko dołączyła do przyjaciół.
  Nasze Trzy Gwiazdy zrobiły sobie przerwę, przewidując rychłe nadejście dzieci. W międzyczasie Seiya nadal droczył się z Yatenem, a Taiki wyszedł, bo nie mógł z nimi wytrzymać. Drobną sprzeczkę przerwało wejście rozrabiaków. Mai od razu przepchnęła się pomiędzy braćmi, aby znaleźć się obok ojca.
-Gdzie Ichiro?-brunet zapytał, nie widząc syna.
-Stoi za drzwiami.
-Dlaczego?
-Nie wiem-dziewczynka wzruszyła ramionami, bo już była skupiona na róży w kieszeni Yatena. 
  Lider zespołu domyślił się o, co może chodzić, więc wyszedł na zewnątrz. Ichi faktycznie podpierał ścianę i dłubał uparcie butem w ziemi.
-Szlaban oznacza, że nie możesz wychodzić z domu, a nie odwrotnie.
-Oj, to dobrze-chłopiec zarzucił plecak na ramię i powłóczył nogami do środka. 
Seiya uśmiechnął się dyskretnie oraz pokręcił głową. 
Odango, ale on jest do Ciebie podobny”-pomyślał.

****
Monocros
    Po ciemnej sali tronowej krążyła czerwonowłosa kobieta. Jej długa, ciemnozielona suknia szeleściła z każdym ruchem. Podparła się na śnieżnobiałych dłoniach, lecz wciąż była niespokojna. Z melancholią spojrzała na pozbawiony blasku kryształ i ze złością wróciła do równie ponurej komnaty.
-Wzywałaś mnie, Sakamae-sama-Misao kleknęła przed swoją panią. Wcześniej zdjęła szary kaptur, pozwalając zielonym włosom opaść na twarz.
  Władczyni odwróciła się i zmierzyła czarodziejkę lodowatym spojrzeniem. Trudno było zgadnąć, jakie pragnienia skrywały te czarne oczy.
-Chcę wiedzieć, czego się dowiedziałaś.
-Nic szczególnego. Cabire ich pilnuje, ale nic się nie dzieje. Nie mamy pewności, że to oni-odpowiedziała dalej klęcząc.
-Wykluczone!-Sakamae krzyknęła, a jej ostry głos przeciął powietrze.-Endymion wskazał na nich. Nie ma żadnych wątpliwości!
-Wybacz Pani, nie chciałam Cię denerwować.
-A Kakyuu?-zapytała, nie zwracając uwagi na przeprosiny.
-Nie kontaktowała się z nimi i nie opuszczała planety.
-Dobrze, zostaw mnie samą.
  Misao pokłoniła się oraz wycofała się do wyjścia. Natomiast czerwonowłosa wyglądała na zamyśloną i jednocześnie zirytowaną.
-Już niedługo, muszę je znaleźć...-szepnęła, zaciskając dłoń na szmaragdowym naszyjniku.

****
   Seiya dołączył do towarzystwa razem z synem, a jego uwagę natychmiast przykul dziecięcy śmiech. Nie powinno być w tym nic dziwnego, przecież w środku była gromadka maluchów. Jednak tego śmiechu nie znał, a wydawał mu się niezwykle melodyjny.
-Mamy gościa-Taiki wskazał na Shonę, czyli właścicielkę tego słodkiego śmiechu.
-Witaj-brunet podszedł do dziewczynki o uścisnął jej dłoń. Nie spodziewał się, że w danej chwili poczuje coś, czego nie będzie mógł zapomnieć. Przyjemne ciepło, które wypełniło jego serce, wprawiło w drganie wszystkie zmysły.
Moment przywitania przedłużał się, lecz Kou nie puszczał jej drobnej rączki.
-Seiya!-Yaten podniósł głos, co poskutkowało i jego brat wyswobodził dłoń speszonego dziecka.
-Przepraszam, jestem trochę rozkojarzony-wybełkotał, ale nie mógł otrząsnąć się spod dziwnego wrażenia.
-Dzieciaki, zmykajcie. Musimy dalej pracować-zielonooki zarządził, bo wyczuł, iż coś jest nie tak.-Skończymy nagranie i wracaj do domu-powiedział stanowczo do bruneta.
  O dziwo, mężczyzna przytaknął na tę propozycję, chociaż bez większego przekonania. Kiedy szukał Ichiro, żeby zabrać go do domy, to z nadzieją, że zastanie jeszcze Shonę. Niestety jej już nie było...

****
   W domu małżeństwa Kou od zawsze było ekskluzywnie. Seiya bardzo cenił sobie wygodę, a czasami bił w tym na głowę Yatena. W apartamencie przeważały jasne kolory przełamane ciemniejszymi meblami. Jednak największą rolę odgrywała przestrzeń, gdyż Usagi koniecznie chciała, żeby ich obecne mieszkanie różniło się od poprzedniego. Tamto przywoływało zbyt wiele przykrych wspomnień i oboje nie mogli tam mieszkać. Dlatego też, Ichiro pierwsze kroki stawiał w nowym mieszkanku.
    Brunet przeciągnął się leniwie na skórzanej kanapie oraz westchnął błogo, kiedy poczuł zmysłowy dotyk na swoich ramionach. Nagle przyciągnął ukochaną do siebie i w ten sposób leżała wtulona w niego.
-Powinni Cię ocenzurować-blondynka zachichotała, gdy jego dłonie powędrowały na jej plecy.
-Nie uważasz, że poniosłabyś wtedy ogromną stratę?-uśmiechnął się i obrócił się tak, że tym razem ona leżała na plecach.
-Jesteś niewyżyty-jęknęła, gdy pocałował ją w szyję oraz zaczął rozpinać guziki od bluzki.
-Oszalałeś...Ichiro...-chwyciła go za ręce, lecz nadal czuła mokre pocałunki.
-Przecież mamy sypialnię-próbował wziąć żonę na ręce, ale popchnęła go oraz usiadła mu na kolanach.
-Najpierw pogadamy-zamrugała zalotnie rzęsami.-Chodzi o szlaban...
-Ale sobie moment wybrałaś-przewrócił oczami z rezygnacją.-Wiem o, co Ci chodzi, ale nic z tego. Ichi ma szlaban do odwołania. Zresztą, nie wiesz wszystkiego-spuścił wzrok.
-Czego nie wiem? Seiya, spójrz na mnie-ujęła jego twarz w dłonie.
-Mamoru wrócił...-odpowiedział chłodno.
-A, co on ma z tym wspólnego?-zdziwiła się, że jej mąż tak źle reaguje na powrót Chiby. W dodatku po tylu latach.
-Zaczepił Ichiego, Yaten był tego świadkiem. Podobno wcale nie był zdziwiony, że to nasz syn. Wręcz przeciwnie, wyglądał na świetnie poinformowanego. Nie dziwi Cię to?
-Daj spokój, przecież...
-Mamoru, to wzór cnót? Oboje wiemy, że to nie prawda. Nie podoba mi się i nie życzę sobie, żeby kręcił się koło mojego syna!-Seiya był coraz bardziej wzburzony.-Jeśli zobaczę, że coś on kombinuje, to potraktuję go iście po przyjacielsku-zakończył twardo.
  Usagi wiedziała, że nie ma sensu spierać się z upartym Kou, więc zgodziła się z jego zdaniem. Przejechała palcem po torsie bruneta, co przywróciło chytry uśmieszek na jego twarzy.
-Na czym skończyliśmy?-zapytał oraz zachłannie wpił się w jej usta.
-Sypialnia...-błękitnooka mruknęła, wymachując niezdarnie ręką, bo drugą przytrzymała się jego szyi, gdy uniósł ją do góry.

****
    Rei błąkała się po osiedlu z adresem na kartce, który dostała od przyjaciółki. Wydawało się jej, że droga będzie prosta, ale myliła się. Kilka razy okrążyła tę samą drogę, zanim stanęła przed właściwym budynkiem. Nacisnęła na dzwonek, a portier zapowiedział jej przyjście.
-Rei?-Seiya otworzył drzwi oraz z lekkim zaskoczeniem zaprosił ją do salonu.-Usagi nie ma, bo poszła po Ichiego. Niedługo powinna wrócić-wyjaśnił zakłopotany.
-Nic nie szkodzi, to nawet lepiej-Hino uśmiechnęła się przyjaźnie.-Właściwie, chciałabym porozmawiać z Tobą-podała mu płaszcz i usiadła na fotelu.
-Ze mną? Dobrze, niech będzie. Może napijesz się czegoś?
-Nie, to zajmie nam tylko chwilę-stwierdziła zagadkowo.
Brunet usiadł na przeciw niej oraz czekał, aż zacznie pierwsza.
-Zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz, ale ja naprawdę chcę dobrze.
-Możesz jaśniej?
-Chciałabym...-zawahała się, lecz nie mogła zrezygnować.-Chciałabym, żebyś dał mi jakąś rzecz, która należała do Amayi.
Seiya zamilkł przez chwilę, a jego rysy stały się bardziej surowe. Z kolei Rei przestraszyła się, iż nie potrzebnie zaczęła temat.
-Po co?-zapytał ściszonym głosem.
-Chce pomóc i wiem, że Ty nigdy nie przestałeś szukać...
-I nigdy nie przestanę-dodał oraz podniósł się raptownie, znikając w drugim pokoju.
  Brunetka czekała kilka minut, aż wrócił i położył przed nią białe śpioszki oraz zdjęcie. Dotknęła ubranko, a potem przyjrzała się się fotografii. Kiedy zorientowała się, że Kou wręcz lustruje rzeczy córki, szybko schowała je do torebki.
-Nie mów o tym Usagi, dobrze?
  Przytaknął twierdząco, lecz nie mógł zrozumieć intencji Rei. Wszyscy krytykowali jego zapał w poszukiwaniach malej, poza Usagi, która żyła miłymi wspomnieniami. Dlatego z trudem przyjął pomoc Czarodziejki z Marsa. A, może tylko ona była w stanie mu pomóc?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz