wtorek, 19 lutego 2013

IV Bliskość


Na parkiecie szalały tłumy nastolatków oraz znanych gwiazdeczek. Usagi zdawała się nie dostrzegać całej otoczki. Migające światła kolorowych lamp oszałamiały ją, chociaż bliskość Seiyi miała na to większy wpływ. Chłopak nie krępował się i przyciągnął ją do siebie tak, że ich ciała ocierały się wzajemnie zwiększając temperaturę do czerwoności.
Usa żałowała, że założyła cienki, czarny topik wiązany na szyję. Czuła każdy mięsień przystojnego przyjaciela i w danej chwili nie chciała, by jej narzeczony znalazł się na jego miejscu. Przez parę godzin mogła cieszyć się wolnością, mówiła co chciała i śmiała się na cały głos.
Czar prysł w momencie, gdy zobaczyła rozdygotaną Minako, która stała za barem i rozmawiała z jakimś mężczyzną. Prawdę powiedziawszy, to on mówił, a dziewczyna zaciskała dłonie na tacy z drinkami.
Złotowłosa odepchnęła Seiyę oraz zaczęła przeciskać się między zgrzanymi imprezowiczami.
-Odango, co się stało?!-brunet krzyknął za jej oddalającą się sylwetką.
-Wracaj do braci! Zaraz przyjdę!
Cudem dopchała się do baru, lecz nieznajomy ulotnił się, a blondynka trzęsła się jak osika.
-Mina-chan, co Ty tu robisz?!-Tsukino z wrażenia prawie wskoczyła na blat.
-Ja pracuję, a Ty?! I w dodatku z kim!
-Bawię się, no i co?!
-Co, co?! A Mamoru?!
-Wyobrażasz sobie Mamoru na dyskotece?-naburmuszyła się.-Zresztą, lepiej mi powiedz, kim był mężczyzna, z którym przed chwilą rozmawiałaś.
-Allan-Wenus zacisnęła wargi. Nie tak widziała swój pierwszy dzień w pracy. Nie dość, że musiała nadskakiwać Yatenowi, to na dokładkę trafił się jej niedoszły były.
-Ten Allan!-złotowłosa otworzyła szeroko buzię.
-Na moje nieszczęście tak. Usagi-chan, wracaj do swoich kompanów. Chyba idziemy w tym samym kierunku. Służę uprzejmie-zasyczała, patrząc złowrogo na stolik barci Kou.
Obie dołączyły do muzyków z tym, że Aino z profesjonalnym uśmiechem postawiła przed nimi zamówione drinki. Natomiast Yaten przybrał lekceważącą postawę, bawiąc się zapalniczką.
-Tu nie wolno palić-Mina upomniała go.
-Widzisz, żebym palił?-rozłożył niedbale ręce.-W ogóle widzisz tu jakieś papierosy?
„Widzę dupka, który uważa się za pana całego świata.”-policzyła do dziesięciu i ugryzła się w język.
-Strata czasu-powiedziała na głos.
-Z tego co mi wiadomo, jesteś zwykłą kelnereczką-pstryknął palcami.-Zachowuj się lepiej.
-Tylko dla wybranych!-wykręciła się, a jej włosy zafalowały, tworząc złoty wachlarz.
Przed nią stało kolejne wyzwanie, bo Allan czekał na rozmowę. Ciągłe znajdowanie wymówek na dłuższą metę nie zdałoby egzaminu. Niespecjalnie interesowały ja powody, dla których przyjechał do Tokio, lecz wypadało zamienić parę słów.
-Odango, co się stało, że brutalnie dałaś mi kosza?-Seiya objął ukochaną ramieniem.
-Musiałam się dowiedzieć, z kim rozmawiała Mina-chan i nie uwierzysz!
-Pewnie nie-powoli sączył napój.
Uwielbiał, gdy Usagi zachowywała się naturalnie. Już sam jej uśmiech napawał go radością.
-Mów Odango, to silniejsze od Ciebie.
Srebrnowłosy przysunął się bliżej brata. Mimo wszystko, zaciekawił go niebieskowłosy przyjaciel Wenus.
-To Allan, pierwsza miłość Minako! Była w nim zakochana do szaleństwa, ale więcej nie zdradzę. Wystarczy popatrzeć, jest taki przystojny...-rozmarzyła się.
-Nie jesteś przypadkiem zaręczona?-Kou dusił się z zazdrości.
Musiał zmierzyć się z Mamoru, więc nie potrzebował dodatkowej konkurencji.
Usagi spochmurniała, a pierścionek na jej palcu wyjątkowo ciążył. Najgorsze było to, iż miała poczucie straty...
-Napiję się!
-Nic z tego! Zamówię Ci sok-Seiya chciał wstać, lecz Taiki uprzedził go.
Dotąd milczał, ponieważ jego uwagę przyciągała osóbka o szmaragdowych oczach.
-Ja wam przyniosę-zaoferował nadgorliwie.
-Dla mnie jeszcze jeden drink-Yaten dorzucił swoje zamówienie.
Szatyn przecisnął się do baru, skąd miał idealny widok na Theę. Bursztynowłosa była zajęta klientami i dopiero po kilku minutach zauważyła go.
-O, Pan Gwiazdor!-skrzyżowała ręce na piersiach.-Nie umkniesz przed sławą, a zwłaszcza przed plotkami.
-Widzę, że Minako już Cię uświadomiła-usiadł na podwyższonym krześle.-Podała szczegóły?
-Powiedziałam, że szczegóły wolałabym usłyszeć od Ciebie-puściła mu oczko.-Co podać?

-Przyszedłem w innym celu. Pamiętasz, że odkupuję Ci telefon-bardziej stwierdził, niż zapytał.
-Uparty Pan Gwiazdor-westchnęła, chociaż zachowanie chłopaka bardzo jej odpowiadało.-Ok, przyjmuję prezent.
-Jutro w parku, o 10:00?
-Mam inne wyjście?-wsparła głowę na dłoniach.
Ich przydatku słowa były zbędne. Napięcie jaki się między nimi wytworzyło dawało najlepszą odpowiedź.
-Dostanę wreszcie drinka, czy mam go sobie sam zrobić?-zielonooki brutalnie wtrącił się, machając palcem przed nosem dziewczyny.-Uszy Ci oklapnęły, ruda?!
-Przymknij się!-najstarszy Kou szarpnął bratem.-Wybacz, ale on ciężko znosi menopauzę-chwycił go za końce koszuli, jak worek ziemniaków.
-Myślałam, że to gorsza przypadłość-powiedziała sama do siebie, bo obaj zniknęli z pola widzenia.-Podobno rodziny się nie wybiera.
Taiki stracił najmniejszą ochotę na dalszą zabawę. Wstydził się za Yatena, ponieważ przedstawienie odbyło się oczach Thei. Dobrze, że zdążył się z nią umówić, bo teraz nie odważyłby się. Zażądał powrotu do domu i nie zważał na zdanie pozostałych.

Wysiadła kilka metrów przed domem, aby nie wzbudzać podejrzeń. Jej złote włosy opadały swobodnie na czarną, skórzaną kurtkę, o kilka rozmiarów za dużą. Brunet zarzuciła na nagie ramiona dziewczyny, gdy wychodzili z klubu. Ktoś wreszcie się o nią zatroszczył i poczuła ciepło wypełniające jej serce. Przy Mamoru nie mogła liczyć na tak prosty gest. On nigdy nie pożyczył swojej marynarki, nawet nie trzymał za rękę. Właściwie, to ostatnio przestawała widzieć sens w noszeniu pierścionka zaręczynowego.
Otworzyła ostrożnie furtkę, ale narobiła małego hałasu. Rodzice i Shingo spali, lecz zapomniała o tej najważniejszej.
-Usagi-chan, gdzie byłaś?-Luna siedziała na ostatnim schodku przed wejściem.
-W klubie-Tsukino zacisnęła dłonie, głęboko ukryte w kieszeniach kurtki.
„W następny wcieleniu powinna być psem. Nadawałaby się na stróża.”
-Mamoru nie odprowadził Cię?-kotka za wszelką cenę chciała poznać prawdę.
-Nie byłam z nim-zdradziła się, choć planowała zachować to w sekrecie.
-A, więc babski wieczór-odpędzała od siebie myśli o najgorszym. Przecież Usagi wydoroślała, nie zachowałaby się nieodpowiedzialnie.-Dziewczęta powinny...
-Byłam z Seiyą!-nie wytrzymała. Nie opłacało się kłamać, jeśli chciała podtrzymać z nim znajomość.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Trzy Gwiazdy wróciły? Rozumiem, że Twój narzeczony także nie ma pojęcia. Nie zapominaj o swoich obowiązkach. Musisz myśleć przede wszystkim o przyszłości...
Nie dokończyła, ponieważ jej podopieczna wyraziła ostry sprzeciw.
-Chociaż raz nie mogę liczyć się tylko ja?! Pomyślałaś kiedyś, czego ja pragnę?! Lepiej zapytaj Mamoru, czy w ogóle pamięta, co jest najważniejsze. Nie sądzę, żebym to ja była osobą, która zapomniała o obowiązkach!-przeskoczyła dwa schodki, znikając za drzwiami.
„Niedobrze.”-w zielonych oczach Luny malował się strach o dalsze losy przyszłości.

****
Mlecznobiałe chmury płynęły wolno po niebie, a słońce ukrywało się za nimi od czasu do czasu. Z ostatnich przebłysków ciepła korzystały dzieci, jeżdżące po parkowych alejkach rowerami. Zakochane pary spacerowały ze splecionymi dłońmi, wymieniając czułe spojrzenia.
Taiki wtopił się tło samotnie wyczekują nadejścia znajomej. Nie potrafił wytłumaczyć sobie, czemu tak szukał towarzystwa Thei. Przecież nic o niej nie wiedział, poznał w śmiesznych okolicznościach, a na koniec o mało nie został stratowany. Jak popatrzeć, to miała mocne wejście w jego poukładane życie. Może chciał, by ktoś namieszał w nim wprowadzając świeżość oraz nutkę niepewności, które podsycały do działania.
Włożył ręce do brązowej kurtki, sięgając wzrokiem w odległym kierunku. Drobna postać skręciła w alejkę maszerując pewnym, lecz lekkim krokiem.
Miedziane loki unosiły się z każdym jej ruchem, wywołując uśmiech u szatyna. Martwił się, że nie przyjdzie, bo uzna jego zaproszenie za zbytnią śmiałość.
-Cześć, Panie Gwiazdor!-dygnęła przed nim ceremonialnie.
Powstrzymał się od śmiechu, ponieważ nie chciał jej urazić. Ostatni raz w taki sposób rozbawiła go Usagi, wywołując katastrofę w programie kulinarnym
-Już mnie przechrzciłaś? Co będzie dalej?
-Nie wiem, zależy od Ciebie.
„Co ja wygaduję?! Zaraz pomyśli, że z nim flirtuję! Ja i mój niewyparzony język.”-zbeształa się.
Taiki odebrał to jako żart i stosownie zachował się nie komentując.
-Idziemy?-wybawił ją z zakłopotania.
-Yyy...tak, tak.
Była mu wdzięczna, że nie pociągnął dalej rozmowy. Rzadko spotykało się takich mężczyzn jak Kou, który był nie tylko przystojny, ale też pewny siebie, inteligentny oraz dobrze wychowany.
Bursztynowłosa poczłapała za nim, gdy weszli do sklepu. Nie umknęło jej, iż ekspedientka żywo zareagowała na widok chłopaka. Mimo dwuletniej przerwy zespołu i tak go rozpoznawano.
„Pięknie! Jedynie ja mam spóźniony zapłon. Ciekawe, co sobie pomyślał? Pewnie, że wychowałam się w wiosce bez prądu.”
-Thea, który Ci się podoba?-przerwał jej rozmyślanie.-Może chciałabyś taki sam, jak poprzedni?
-Wątpię-odpowiedziała z grymasem.-To był stary model. Dostałam go od brata na urodziny. Jeśli chcesz mi sprawić prezent, to wybierz sam.
Zostawiła mu pole do manewru i zaczęła przeglądać ulotki. Nie wiedziała, czy bardziej denerwowało ją zachowanie sprzedawczyni, które raczej wykraczało poza kompetencje, czy zazdrość. Z ciężkim serce przyznała, iż czuła bolące ukłucie.
Zmieszała się, kiedy przed jej oczyma zamajtała elegancka paczuszka.
-Dziękuję-wymruczała cicho.
-Zrobiłaś milcząca. Powiedziałem coś nie tak?-zapytał zaraz po wyjściu.-Gdzie masz ochotę iść teraz?
-Zaplanowałeś kolejne atrakcje?-uniosła brwi.-Myślałam, że skończy się na zakupie telefonu.
-Skoro nie chcesz, to nie...
-Tego nie powiedziałam. Właściwie, to nabrałam chęci na lody.
-Teraz? Nie wygłupiaj się. Żartowałaś, prawda?
-Ech...mało mnie znasz-uśmiechnęła się tajemniczo, ruszając biegiem do cukierni.
Prawda, wiedział stanowczo za mało. Jednak nic nie stało na przeszkodzie, by poznał zielonooką piękność.
-Ja zapłacę-szatyn powstrzymał ją widzą, jak wyjmuje portfel.
Niełatwo przystała na kolejny akt hojności, gdyż zawsze była niezależna, ale tym razem ustąpiła.
-Powiedz mi, ten buc o srebrnych włosach to naprawdę Twój brat?-delektowała się porcją śmietankowych lodów w rożku.
Chłopak prychnął ze śmiechu.
-Niestety nie mogę zaprzeczyć, ale trafnie go określiłaś. Yaten ma problemy z całym otoczeniem, a ono z nim. Wzajemna reakcja odrzutu.
-Bardziej obawiałabym się samodestrukcji-zachichotała.
-Ciesz się, że nie znasz Seiyi-pokręcił głową.
-Też jest wyjątkowy?
-O tak, zdecydowanie wyróżnia się.
-Masz życie pełne wrażeń. Gwiazda rocka, wokół fanki i rozrywkowi bracia-wytarła usta chusteczką, a Kou zauważył jak idealnie są zarysowane.
-Wymieniłaś same minusy-odwrócił głowę, aby ukryć skrępowanie.
Pożałował tego, bo po drugiej stronie ulicy szła niebieskowłosa dziewczyna pod ramię z wysokim brunetem w zielonej marynarce. Nie wyciągał pochopnych wniosków, co nie oznaczało, że spodobał mu się widok pary. Co Ami robiła w towarzystwie narzeczonego Usagi?!
-Było fajnie, ale czas na mnie-The wsunęła po sobie krzesełko oraz założyła kurtkę.
-Już uciekasz?-brązowowłosy zrównał się z nią, kiedy opuścili cukiernię.-Zanudziłem Cię na śmierć?
-Wręcz przeciwnie.
-Odprowadzę Cię-nie poddawał się.
-Nie dziś, ale uwierz, że przeciwieństwa się przyciągają-przygryzła wargę i cmoknęła go w policzek.-Do następnego razu!
Przyłożył dłoń do policzka, patrząc jak przeszła na zielonym świetle. Otrząsnął się i chciał ją dogonić, lecz spóźnił się. Zapaliło się czerwone światło, uniemożliwiające pościg za dziewczyną. Jednak przypomniał sobie o drobnym szczególe, który poprawił mu humor...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz