Na
parkiecie szalały tłumy nastolatków oraz znanych
gwiazdeczek. Usagi zdawała się nie dostrzegać całej otoczki.
Migające światła kolorowych lamp oszałamiały ją, chociaż
bliskość Seiyi miała na to większy wpływ. Chłopak nie krępował
się i przyciągnął ją do siebie tak, że ich ciała ocierały się
wzajemnie zwiększając temperaturę do czerwoności.
Usa
żałowała, że założyła cienki, czarny topik wiązany na szyję.
Czuła każdy mięsień przystojnego przyjaciela i w danej chwili nie
chciała, by jej narzeczony znalazł się na jego miejscu. Przez parę
godzin mogła cieszyć się wolnością, mówiła co chciała i
śmiała się na cały głos.
Czar prysł w momencie, gdy
zobaczyła rozdygotaną Minako, która stała za barem i
rozmawiała z jakimś mężczyzną. Prawdę powiedziawszy, to on
mówił, a dziewczyna zaciskała dłonie na tacy z
drinkami.
Złotowłosa odepchnęła Seiyę oraz zaczęła
przeciskać się między zgrzanymi imprezowiczami.
-Odango, co się
stało?!-brunet krzyknął za jej oddalającą się sylwetką.
-Wracaj
do braci! Zaraz przyjdę!
Cudem dopchała się do baru, lecz
nieznajomy ulotnił się, a blondynka trzęsła się jak
osika.
-Mina-chan, co Ty tu robisz?!-Tsukino z wrażenia prawie
wskoczyła na blat.
-Ja pracuję, a Ty?! I w dodatku z kim!
-Bawię
się, no i co?!
-Co, co?! A Mamoru?!
-Wyobrażasz sobie Mamoru
na dyskotece?-naburmuszyła się.-Zresztą, lepiej mi powiedz, kim
był mężczyzna, z którym przed chwilą
rozmawiałaś.
-Allan-Wenus zacisnęła wargi. Nie tak widziała
swój pierwszy dzień w pracy. Nie dość, że musiała
nadskakiwać Yatenowi, to na dokładkę trafił się jej niedoszły
były.
-Ten Allan!-złotowłosa otworzyła szeroko buzię.
-Na
moje nieszczęście tak. Usagi-chan, wracaj do swoich kompanów.
Chyba idziemy w tym samym kierunku. Służę uprzejmie-zasyczała,
patrząc złowrogo na stolik barci Kou.
Obie dołączyły do
muzyków z tym, że Aino z profesjonalnym uśmiechem postawiła
przed nimi zamówione drinki. Natomiast Yaten przybrał
lekceważącą postawę, bawiąc się zapalniczką.
-Tu nie wolno
palić-Mina upomniała go.
-Widzisz, żebym palił?-rozłożył
niedbale ręce.-W ogóle widzisz tu jakieś papierosy?
„Widzę
dupka, który uważa się za pana całego świata.”-policzyła
do dziesięciu i ugryzła się w język.
-Strata czasu-powiedziała
na głos.
-Z tego co mi wiadomo, jesteś zwykłą
kelnereczką-pstryknął palcami.-Zachowuj się lepiej.
-Tylko dla
wybranych!-wykręciła się, a jej włosy zafalowały, tworząc złoty
wachlarz.
Przed nią stało kolejne wyzwanie, bo Allan czekał na
rozmowę. Ciągłe znajdowanie wymówek na dłuższą metę nie
zdałoby egzaminu. Niespecjalnie interesowały ja powody, dla których
przyjechał do Tokio, lecz wypadało zamienić parę słów.
-Odango,
co się stało, że brutalnie dałaś mi kosza?-Seiya objął
ukochaną ramieniem.
-Musiałam się dowiedzieć, z kim rozmawiała
Mina-chan i nie uwierzysz!
-Pewnie nie-powoli sączył
napój.
Uwielbiał, gdy Usagi zachowywała się naturalnie.
Już sam jej uśmiech napawał go radością.
-Mów Odango,
to silniejsze od Ciebie.
Srebrnowłosy przysunął się bliżej
brata. Mimo wszystko, zaciekawił go niebieskowłosy przyjaciel
Wenus.
-To Allan, pierwsza miłość Minako! Była w nim zakochana
do szaleństwa, ale więcej nie zdradzę. Wystarczy popatrzeć, jest
taki przystojny...-rozmarzyła się.
-Nie jesteś przypadkiem
zaręczona?-Kou dusił się z zazdrości.
Musiał zmierzyć się z
Mamoru, więc nie potrzebował dodatkowej konkurencji.
Usagi
spochmurniała, a pierścionek na jej palcu wyjątkowo ciążył.
Najgorsze było to, iż miała poczucie straty...
-Napiję
się!
-Nic z tego! Zamówię Ci sok-Seiya chciał wstać,
lecz Taiki uprzedził go.
Dotąd milczał, ponieważ jego uwagę
przyciągała osóbka o szmaragdowych oczach.
-Ja wam
przyniosę-zaoferował nadgorliwie.
-Dla mnie jeszcze jeden
drink-Yaten dorzucił swoje zamówienie.
Szatyn przecisnął
się do baru, skąd miał idealny widok na Theę. Bursztynowłosa
była zajęta klientami i dopiero po kilku minutach zauważyła
go.
-O, Pan Gwiazdor!-skrzyżowała ręce na piersiach.-Nie
umkniesz przed sławą, a zwłaszcza przed plotkami.
-Widzę, że
Minako już Cię uświadomiła-usiadł na podwyższonym
krześle.-Podała szczegóły?
-Powiedziałam, że szczegóły
wolałabym usłyszeć od Ciebie-puściła mu oczko.-Co podać?
-Przyszedłem
w innym celu. Pamiętasz, że odkupuję Ci telefon-bardziej
stwierdził, niż zapytał.
-Uparty Pan Gwiazdor-westchnęła,
chociaż zachowanie chłopaka bardzo jej odpowiadało.-Ok, przyjmuję
prezent.
-Jutro w parku, o 10:00?
-Mam inne wyjście?-wsparła
głowę na dłoniach.
Ich przydatku słowa były zbędne. Napięcie
jaki się między nimi wytworzyło dawało najlepszą
odpowiedź.
-Dostanę wreszcie drinka, czy mam go sobie sam
zrobić?-zielonooki brutalnie wtrącił się, machając palcem przed
nosem dziewczyny.-Uszy Ci oklapnęły, ruda?!
-Przymknij
się!-najstarszy Kou szarpnął bratem.-Wybacz, ale on ciężko znosi
menopauzę-chwycił go za końce koszuli, jak worek
ziemniaków.
-Myślałam, że to gorsza
przypadłość-powiedziała sama do siebie, bo obaj zniknęli z pola
widzenia.-Podobno rodziny się nie wybiera.
Taiki stracił
najmniejszą ochotę na dalszą zabawę. Wstydził się za Yatena,
ponieważ przedstawienie odbyło się oczach Thei. Dobrze, że zdążył
się z nią umówić, bo teraz nie odważyłby się. Zażądał
powrotu do domu i nie zważał na zdanie pozostałych.
Wysiadła
kilka metrów przed domem, aby nie wzbudzać podejrzeń. Jej
złote włosy opadały swobodnie na czarną, skórzaną kurtkę,
o kilka rozmiarów za dużą. Brunet zarzuciła na nagie
ramiona dziewczyny, gdy wychodzili z klubu. Ktoś wreszcie się o nią
zatroszczył i poczuła ciepło wypełniające jej serce. Przy Mamoru
nie mogła liczyć na tak prosty gest. On nigdy nie pożyczył swojej
marynarki, nawet nie trzymał za rękę. Właściwie, to ostatnio
przestawała widzieć sens w noszeniu pierścionka
zaręczynowego.
Otworzyła ostrożnie furtkę, ale narobiła
małego hałasu. Rodzice i Shingo spali, lecz zapomniała o tej
najważniejszej.
-Usagi-chan, gdzie byłaś?-Luna siedziała na
ostatnim schodku przed wejściem.
-W klubie-Tsukino zacisnęła
dłonie, głęboko ukryte w kieszeniach kurtki.
„W następny
wcieleniu powinna być psem. Nadawałaby się na stróża.”
-Mamoru
nie odprowadził Cię?-kotka za wszelką cenę chciała poznać
prawdę.
-Nie byłam z nim-zdradziła się, choć planowała
zachować to w sekrecie.
-A, więc babski wieczór-odpędzała
od siebie myśli o najgorszym. Przecież Usagi wydoroślała, nie
zachowałaby się nieodpowiedzialnie.-Dziewczęta powinny...
-Byłam
z Seiyą!-nie wytrzymała. Nie opłacało się kłamać, jeśli
chciała podtrzymać z nim znajomość.
-Dlaczego nie powiedziałaś
mi, że Trzy Gwiazdy wróciły? Rozumiem, że Twój
narzeczony także nie ma pojęcia. Nie zapominaj o swoich
obowiązkach. Musisz myśleć przede wszystkim o przyszłości...
Nie
dokończyła, ponieważ jej podopieczna wyraziła ostry
sprzeciw.
-Chociaż raz nie mogę liczyć się tylko ja?!
Pomyślałaś kiedyś, czego ja pragnę?! Lepiej zapytaj Mamoru, czy
w ogóle pamięta, co jest najważniejsze. Nie sądzę, żebym
to ja była osobą, która zapomniała o
obowiązkach!-przeskoczyła dwa schodki, znikając za
drzwiami.
„Niedobrze.”-w zielonych oczach Luny malował się
strach o dalsze losy przyszłości.
****
Mlecznobiałe
chmury płynęły wolno po niebie, a słońce ukrywało się za nimi
od czasu do czasu. Z ostatnich przebłysków ciepła korzystały
dzieci, jeżdżące po parkowych alejkach rowerami. Zakochane pary
spacerowały ze splecionymi dłońmi, wymieniając czułe
spojrzenia.
Taiki wtopił się tło samotnie wyczekują nadejścia
znajomej. Nie potrafił wytłumaczyć sobie, czemu tak szukał
towarzystwa Thei. Przecież nic o niej nie wiedział, poznał w
śmiesznych okolicznościach, a na koniec o mało nie został
stratowany. Jak popatrzeć, to miała mocne wejście w jego
poukładane życie. Może chciał, by ktoś namieszał w nim
wprowadzając świeżość oraz nutkę niepewności, które
podsycały do działania.
Włożył ręce do brązowej kurtki,
sięgając wzrokiem w odległym kierunku. Drobna postać skręciła w
alejkę maszerując pewnym, lecz lekkim krokiem.
Miedziane loki
unosiły się z każdym jej ruchem, wywołując uśmiech u szatyna.
Martwił się, że nie przyjdzie, bo uzna jego zaproszenie za zbytnią
śmiałość.
-Cześć, Panie Gwiazdor!-dygnęła przed nim
ceremonialnie.
Powstrzymał się od śmiechu, ponieważ nie chciał
jej urazić. Ostatni raz w taki sposób rozbawiła go Usagi,
wywołując katastrofę w programie kulinarnym
-Już mnie
przechrzciłaś? Co będzie dalej?
-Nie wiem, zależy od
Ciebie.
„Co ja wygaduję?! Zaraz pomyśli, że z nim flirtuję!
Ja i mój niewyparzony język.”-zbeształa się.
Taiki
odebrał to jako żart i stosownie zachował się nie
komentując.
-Idziemy?-wybawił ją z zakłopotania.
-Yyy...tak,
tak.
Była mu wdzięczna, że nie pociągnął dalej rozmowy.
Rzadko spotykało się takich mężczyzn jak Kou, który był
nie tylko przystojny, ale też pewny siebie, inteligentny oraz dobrze
wychowany.
Bursztynowłosa poczłapała za nim, gdy weszli do
sklepu. Nie umknęło jej, iż ekspedientka żywo zareagowała na
widok chłopaka. Mimo dwuletniej przerwy zespołu i tak go
rozpoznawano.
„Pięknie! Jedynie ja mam spóźniony
zapłon. Ciekawe, co sobie pomyślał? Pewnie, że wychowałam się w
wiosce bez prądu.”
-Thea, który Ci się podoba?-przerwał
jej rozmyślanie.-Może chciałabyś taki sam, jak
poprzedni?
-Wątpię-odpowiedziała z grymasem.-To był stary
model. Dostałam go od brata na urodziny. Jeśli chcesz mi sprawić
prezent, to wybierz sam.
Zostawiła mu pole do manewru i zaczęła
przeglądać ulotki. Nie wiedziała, czy bardziej denerwowało ją
zachowanie sprzedawczyni, które raczej wykraczało poza
kompetencje, czy zazdrość. Z ciężkim serce przyznała, iż czuła
bolące ukłucie.
Zmieszała się, kiedy przed jej oczyma
zamajtała elegancka paczuszka.
-Dziękuję-wymruczała
cicho.
-Zrobiłaś milcząca. Powiedziałem coś nie tak?-zapytał
zaraz po wyjściu.-Gdzie masz ochotę iść teraz?
-Zaplanowałeś
kolejne atrakcje?-uniosła brwi.-Myślałam, że skończy się na
zakupie telefonu.
-Skoro nie chcesz, to nie...
-Tego nie
powiedziałam. Właściwie, to nabrałam chęci na lody.
-Teraz?
Nie wygłupiaj się. Żartowałaś, prawda?
-Ech...mało mnie
znasz-uśmiechnęła się tajemniczo, ruszając biegiem do
cukierni.
Prawda, wiedział stanowczo za mało. Jednak nic nie
stało na przeszkodzie, by poznał zielonooką piękność.
-Ja
zapłacę-szatyn powstrzymał ją widzą, jak wyjmuje
portfel.
Niełatwo przystała na kolejny akt hojności, gdyż
zawsze była niezależna, ale tym razem ustąpiła.
-Powiedz mi,
ten buc o srebrnych włosach to naprawdę Twój
brat?-delektowała się porcją śmietankowych lodów w
rożku.
Chłopak prychnął ze śmiechu.
-Niestety nie mogę
zaprzeczyć, ale trafnie go określiłaś. Yaten ma problemy z całym
otoczeniem, a ono z nim. Wzajemna reakcja odrzutu.
-Bardziej
obawiałabym się samodestrukcji-zachichotała.
-Ciesz się, że
nie znasz Seiyi-pokręcił głową.
-Też jest wyjątkowy?
-O
tak, zdecydowanie wyróżnia się.
-Masz życie pełne
wrażeń. Gwiazda rocka, wokół fanki i rozrywkowi
bracia-wytarła usta chusteczką, a Kou zauważył jak idealnie są
zarysowane.
-Wymieniłaś same minusy-odwrócił głowę,
aby ukryć skrępowanie.
Pożałował tego, bo po drugiej stronie
ulicy szła niebieskowłosa dziewczyna pod ramię z wysokim brunetem w
zielonej marynarce. Nie wyciągał pochopnych wniosków, co nie
oznaczało, że spodobał mu się widok pary. Co Ami robiła w
towarzystwie narzeczonego Usagi?!
-Było fajnie, ale czas na
mnie-The wsunęła po sobie krzesełko oraz założyła kurtkę.
-Już
uciekasz?-brązowowłosy zrównał się z nią, kiedy opuścili
cukiernię.-Zanudziłem Cię na śmierć?
-Wręcz
przeciwnie.
-Odprowadzę Cię-nie poddawał się.
-Nie dziś,
ale uwierz, że przeciwieństwa się przyciągają-przygryzła wargę
i cmoknęła go w policzek.-Do następnego razu!
Przyłożył dłoń
do policzka, patrząc jak przeszła na zielonym świetle. Otrząsnął
się i chciał ją dogonić, lecz spóźnił się. Zapaliło
się czerwone światło, uniemożliwiające pościg za dziewczyną.
Jednak przypomniał sobie o drobnym szczególe, który
poprawił mu humor...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz