No, ten poprawiony :)
Seiya
siedział w studiu nagrań razem z Taikim i Yatenem,ponieważ od
jakiegoś czasu pracowali nad nową płytą. Poza tym, mieli w
planach kolejny koncert. Mimo upływu lat, zespół nie stracił
swojej popularności,a wręcz zyskał nowych fanów. Zresztą,
Trzy Gwiazdy komponowały muzykę także dla zespołów, które
udało im się wypromować oraz nadal z nimi współpracowały.
Wszyscy starali się dać z siebie wszystko, lecz brunet znowu
zawiesił wzrok na jednym punkcie, milcząc od dobrych kilkunastu
minut.
Bracia
popatrzyli na siebie znacząco, bo doskonale wiedzieli, co było
powodem tego zachowania. Zdawali sobie sprawę, że Seiya bardzo się
stara, aby Usagi nie widziała go w takim stanie. Chciał ją
wspierać, ale za każdym razem gdy trafiał na trop córki, a
ten okazywał się fałszywy, wpadał w szał lub milczał jak
zaklęty. Nie mógł pokazać słabości w domu, nie przy niej.
W końcu był jeszcze Ichiro, który potrzebował obojga
rodziców.
Yaten
zerknął nerwowo na zegarek, ponieważ wyczekiwał nadejścia
dzieci. Cała gromadka najpierw do nich przychodziła po szkole,
wówczas lider zespołu miał o wiele lepszy humor. Minęło
parę minut i do drzwi ktoś zapukał. Trzy Gwiazdy zobaczyły
niebieską czuprynkę Emi, która od razu przytuliła się do
taty.
-Zaraz
przyjdę, bo muszę coś przeczytać, dobrze?
-Pewnie
słonko-szatyn ucałował małą.
Dziewczynka
posłała mu promienny uśmiech oraz pobiegła do pokoju obok.
-Po
prostu anioł, a nie dziecko. Taiki, zamień się chociaż na
weekend-Yaten zaczepił dumnego tatę.
-Śnij
dalej.
-Przy
mojej dwójce nie doczekam nawet emerytury.
-Chciałbym
mieć takie problemy, jak Ty-Seiya odezwał się nagle.
Zielonooki
zmieszał się, bo nie potrafił postawić się w sytuacji brata.
Szczególnie, iż kochał swoje diablęta najbardziej na
świecie. Zamierzał go przeprosić, ale do środka wbiegły
srebrnowłose maluchy, krzycząc oraz piszcząc w wniebogłosy.
Plecaki wylądowały w kącie i dzieci wpadły wprost w ramiona
Yatena, który prawie wbił się w kanapę.
-Jeśli
chcecie mieć tatusia, to dajcie mu oddychać-wychrypiał ledwo.
Mai
odskoczyła na bok,a w jej ślady poszedł Hiro.
-No,
tak lepiej-odetchnął świeżym powietrzem.-Jak było w szkole?
Rodzeństwo
spojrzało na siebie z ukosa.
-Co
znowu?-zmarszczył brwi.-Mówcie i tak się dowiem.
-Zgubiłam
zwierzątko klasowe!-Mai krzyknęła w strachu.-I musimy je
odkupić-dodała.
-Chyba
Ty musisz-brat uderzył ją w ramie.
-Spokój!-Yaten
usadził dzieci po przeciwnych stronach.-No dobra, kupimy tego
zwierzaka, to i tak nic w porównaniu z wybitym oknem-ucieszył
się, że nie będzie musiał przepraszać komitetu rodzicielskiego z
Panią Dyrektor oraz wychowawczynią na czele.
-Przecież
to on wybił okno!-niebieskooka wskazała na brata.
-Powiedziałem,
koniec kłótni! Wracamy do Twojego problemu, co właściwie
mam kupić?
-Szczura-odpowiedziała.
-Sz..szczura?-mężczyzna
skrzywił się.
-No,
taki puchaty z dłuuugim ogonem-mała zademonstrowała przed nosem
ojca.
-Błagam,
nie kończ-ten spuścił głowę w rozpaczy, a Seiya po raz pierwszy
tego dnia zaczął się śmiać.-Nie mogliście sobie kupić
kanarka?!
-Obawiam
się, że po kanarku zostały by tylko piórka-Taiki dorzucił
z lekkim uśmieszkiem.
-Uważaj,
bo Ty pójdziesz ganiać gryzonie-srebrnowłosy warknął w
jego stronę.
-Nie
chcę Cię pozbawiać tego niezwykłego doświadczenia-odpowiedział
spokojnie i wrócił do pisania tekstu.
Kiedy
rodzeństwo Kou zajęło się lekcjami i przez chwilę zapanował
spokój, do towarzystwa dołączył Ichiro. Był cały
zdyszany, więc klapnął obok Hiro, przy tym niechcący strącił
jego rzeczy. Impulsywny maluch potrząsnął głową, lecz opamiętał
się, nie chcąc podpaść ojcu.
-Jestem
głodny- Ichi westchnął ciężko.
-Łatwiej
cię ubierać, niż żywić-brunet odpowiedział synowi.
-Rosnę-chłopiec
odpowiedział z rozbierającą szczerością.
-Podobnie
jest z Usagi, tylko u niej to głód ciągle
rośnie-srebrnowłosy musiał wtrącić swoje zdanie.
-Ej,
ja tylko żartowałem, a wy od razu z takimi tekstami. Jeszcze
zobaczymy, dzieciaki...-uśmiechnął się łobuzersko.-Co powiecie
na lody?!
-Taaak!!!
-I
kogo kochacie najbardziej?!
-Wujka!!!
-Lizusy-Ichiro
mruknął pod nosem, przewracając oczami.
****
Wśród
tłumu na lotnisku w Tokio można było dostrzec wysokiego,
przystojnego bruneta, który w jednej ręce trzymał walizkę.
U jego boku tuptała mała, śliczna dziewczynka o ciemnoniebieskich
oczach oraz czarnych włosach, które były spięte białą
wstążką w luźną kitkę. Mężczyzna patrzył zimnym
wzrokiem przed siebie i przyspieszył kroku, chociaż dziecko
najwyraźniej nie nadążało za jego tempem. Jednak ten kompletnie
zwracał uwagi na protesty córki. Naturalnie na pierwszy rzut
oka wyglądali na ojca i córkę, lecz pozory mylą. Tym
bardziej, że Mamoru Chiba nigdy nie był wylewny wobec Shony. Zawsze
tajemniczy, zapracowany i chłodny w obyciu, oddawał małą pod
opiekę kolejnych niań. Dokładnie taki sam schemat miał
zaplanowany na teraz. Sprawy związane z mieszkaniem załatwił
jeszcze, gdy był w stanach. Pozostało tylko zatrudnić nianię,
która miała zająć się jego największym problemem.
Chiba
wepchnął Shone do taksówki, a sam schował bagaż do środka.
Po piętnastu minutach dojechali pod wynajęty dom. Dziewczynka
pierwsza wbiegła na teren posesji, rozglądając się wokół
z podziwem.
-Przestań
się grzebać! Zawsze są z Tobą problemy-Mamoru szturchnął ją w
ramie.
-Przepraszam,
tato.
-Nie
przepraszaj, tylko zacznij spełniać moje oczekiwania. Same
utrapienia z Tobą!
-Ale
ja...
-Koniec
dyskusji!
Shona
miała oczy pełne łez, ale bala się rozpłakać. Przecież ojciec
nie lubił, jak się mazała. Wręcz tego nie cierpiał. Wtedy zawsze
krzyczał, wymawiając każde jej niepowodzenie w szkole.
-Idź
na górę. Pierwszy pokój po prawej jest twój.
Przytaknęła
głową twierdząco i niechętnie ruszyła na górę. Jej nowy
pokój był znacznie większy od poprzedniego. Jednak nie
zależało jej na tym, bo miała zupełnie inne marzenie. Ponad
wszystko pragnęła, aby Mamoru poświęcił jej chociaż chwilę.
Nigdy nie spędzali razem czasu, dlatego dziewczynka z zazdrością
patrzyła na uśmiechniętych rówieśników,
trzymających mamę lub tatę za rękę. Podczas gdy, ona musiała
zadowolić się towarzystwem opiekunki.
-Dlaczego
mama odeszła?-mała przykucnęła w kącie.-Czy to naprawdę moja
wina? Tata powiedział, że przeze mnie nie może z nią
być-westchnęła ciężko.
Przysunęła
w swoją stronę torbę i wyjęła starego miśka, którego
miała od najmłodszych lat. Przytuliła go z całej siły, lecz nie
mogła powstrzymać narastającego smutku.
****
Późnym
popołudniem Seiya wrócił razem z synem do domu, a właściwie
ledwo włóczył nogami za rozbrykanym chłopcem. Poza lodami
zahaczyli jeszcze o centrum handlowe i ciężko było upilnować całą
gromadkę.
Brunet zdjął kurtkę i ruszył do kuchni, lecz
zatrzymał się przy wejściu. Na jego twarzy zagościł ciepłu
uśmiech, gdyż widok ukochanej zawsze poruszał jego serce.
Usagi
zmywała naczynia, więc nie zauważyła powrotu męża. Dopiero,
kiedy objął ją czule i plecami przylgnęła do jego torsu,
westchnęła błogo.
-Uwielbiam
Twój zapach-szepnął zmysłowo oraz musnął jej szyję.
-Gdzie
mały rozbójnik?-zapytała i odwróciła się w jego
stronę.
-Dewastuje
swój pokój, ale ma jeszcze mój
telefon-uśmiechnął się chytrze, łapczywie całując żonę.
-Nic
nie widzę!-odskoczyli od siebie, gdy usłyszeli dziecięcy pisk.
Ichiro
chichotał, zasłaniając oczy rękoma.
-Czy
Ty się kiedyś zmęczysz?-Seiya ukucnął przed synem i rozczochrał
jego fryzurę.
-Ja
nie, ale Twój telefon się rozładował-chłopiec wyjął z
kieszeni niedoszłą zabawkę.
Kou
pokręcił głową i znienacka chwycił rozrabiakę, przerzucając go
przez ramię.
-Robimy
bitwę! Uprzedzam, że mama jest w mojej drużynie!
Blondynka
z rozbawieniem patrzyła, jak obaj znikają za drzwiami pokoju.
Zdjęła fartuszek i przez chwilę oparła się o stół, bo
znowu ogarnęło ją dziwne uczucie niepokoju. Od niedawna miewała
niezrozumiała leki, ale nie rozmawiała o tym z Seiyą. Nie miała
zamiaru go martwić. Poza tym, znalazła jeszcze inny powód-on
też coś ukrywał.
„Kochany,
czemu mam wrażenie, że nie mówisz mi
wszystkiego?”-pomyślała.
W końcu potrząsnęła głową, aby wrócić do
rzeczywistości, a przede wszystkim dołączyć do najważniejszych
mężczyzn w jej życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz