Usagi
otworzyła oczy wcześnie rano i poczuła przyjemny oddech na swoich
plecach. Seiya spał smacznie, trzymając jedną rękę na jej
biodrach, a drugą na poduszce. Jęknął coś zabawnie pod nosem,
lecz nie przebudził się.
„Śpij sobie, śpij. Dziś czeka Cię
poważna rozmowa”-pomyślała oraz wysunęła się ostrożnie z
łóżka.
Naciągnęła na siebie jego czarną
koszulkę i leniwym krokiem ruszyła do kuchni. Już w progu natknęła
się na sporą niespodziankę, gdyż w oczy rzuciła się jej
czerwona suknia, potem długie, czerwone włosy, a na końcu
przenikliwe spojrzenie dobrze znanych oczu. Innymi słowy,
księżniczka Kakyu we własnej osobie.
Blondynka
pisnęła, chowając się z powrotem w sypialni.
„Spokojnie
Usagi, jest szósta rano. Nigdy nie lubiłaś wcześnie
wstawać, a to jest efekt uboczny.”-pocieszała się w duchu.
Wychyliła czubek nosa zza drzwi, ale czerwonowłosa dalej była
w kuchni oraz sama patrzyła na gospodynię domu z lekkim
zdziwieniem. Usagi musiała dopuścić do siebie myśl, iż nie śni,
a przede wszystkim, zacząć działać.
Tak też
zrobiła. Może nie tyle, co zrobiła, bo rzuciła się na męża,
potrząsając nim jak szmacianą lalką.
-Wstawaj! Natychmiast!
Słyszysz?!
Biedny brunet miał fatalną pobudkę i nie do
końca wiedział, co się dzieje, przyjmując ciosy ze wszystkich
stron.
-Co jest?! Jakiś nowy rodzaj gry wstępnej?
-Ja Ci
dam!-warknęła.-Złaź i do kuchni!-wypchnęła go z łóżka.
-Trzeba
było powiedzieć, że jesteś głodna.
-Do kuchni!!!-tupnęła
nogą.
Seiya spełnił żądanie ukochanej i wparował do
środka w samych bokserkach. Kakyu na jego widok spuściła wzrok, a
on był bardziej czerwony na twarzy niż suknia kobiety.
-Ja...chyba
nie w porę-księżniczka powiedziała szeptem.
Zawstydzony mężczyzna zwinął się do sypialni, jak jego
żona wcześniej, nie mogąc wyjść z szoku.
-Nie mogłaś tak od
razu?-mruknął w stronę Usy i próbował naciągnąć
dżinsy.-Moje spodnie, cholerka.
-Może ona też pomyśli, że to
gra wstępna-złotowłosa odpowiedziała z przekąsem.
-Króliczku,
nie zaczynaj-nagle wytrzeszczył oczy, jakby przypomniał sobie o
czymś ważnym.
-Ichiro!!!
Zerwał się z krzesła,
pędząc do pokoju syna. Błękitnooka zrobiła to samo i w tym
momencie nie liczyło się, że wyminęli oniemiałą
czerwonowłosą.
Kou pierwszy wpadł do pokoju malucha, prawie
zatrzaskując drzwi przed nosem żony.
-Ja go odwiozę, Ty
zajmiesz się księżniczką-powiedział stanowczo.
-Dlaczego ja?!
To Twoja księżniczka!
-Po ślubie wszystko mamy wspólne-dorzucił
oraz zamknął drzwi.
Następnie przebudził Ichiego,
chociaż nie należało to do łatwych zajęć. Chłopiec był takim
samym śpiochem, jak jego matka.
-Tato, nie ma nawet siódmej.
Mam już jechać do szkoły?
-Nic się nie stanie, jak raz się
nie spóźnisz-brunet w desperacji wywalał z szafki ubrania
małego.
-Robi się z Ciebie zgred na starość.
-Ej, mam
trzydzieści lat i jestem gwiazdą rocka. Zapamiętaj sobie
młody.
-Jasne-blondynek uwiesił się ojcu na szyi.
Seiya wyprowadził syna z domu, a po drodze nigdzie nie zastał
Kakyu. Widocznie Usagi zdążyła ją ukryć. Odetchną z ulgą, gdy
usiadł za kierownicą samochodu. Przez chwilę zastanawiał się,
czy rzeczywiście widział księżniczkę ze swojej macierzystej
planety. Dotarło do niego, że zaczyna dziać się coś
złego.
-Jestem głodny!-mały zezłościł się, kiedy wyszedł z
samochodu.
-Ciągle jesteś głodny. Trzymaj, kupisz coś
sobie.
-Wow! Dzięki, tato! Nigdy nie dostałem takiego
kieszonkowego.
-Zaraz, ile Ci dałem?-brunet zorientował się,
jaki banknot wyjął z portfela, ale chłopiec zwiał.-Ichiro,
wracaj! No masz, zabuliłem jak za zboże.
Muzyk odgarnął włosy
oraz wyjął telefon, wybierając numer brata. Po kilku sygnałach
usłyszał głos w słuchawce.
-Za 15 minut w moim
domu.
-...
-Zejdź ze mnie chociaż rano, to nie mój
problem!
-...
-To przywiąż ją do zderzaka! Czekam!
Rozłączył połączenie i zawrócił pod dom.
Postanowił zaczekać na parkingu, aż dostrzegł auto Yatena.
Pierwsza wysiadła Minako, trzaskając drzwiami z całej siły.
Zadarła dumnie głowę i pomachała szwagrowi, lecz srebrnowłosy
dogonił ją, więc zaczęli przekrzykiwać się na środku
ulicy.
-Odbiło wam?!-starszy Kou podbiegł do pary.
-Jemu, to
powiedz! To psychopata!-blondynka wskazała palcem na męża.-Ciągnął
mnie wczoraj przez miasto, jak worek ziemniaków!
-Jasne, a
kto kazał mi spać na kanapie?!
-Zasłużyłeś
sobie!
-Ciszaaa!!!-brunet nie wytrzymał.-Wam jest potrzebny
psychiatra, ale to później. Teraz musicie coś
zobaczyć-przerwał, bo zauważył, że tamci nadal patrzą na
siebie, jak wściekłe psy.-No dobra, zrobimy inaczej. Ty idziesz z
lewej, a Ty z prawej! Minako...z mojej lewej.
Kobieta
oburzyła się, toteż dalej szła w milczeniu. Seiya otworzył
drzwi, a przed całą trójką ukazała się księżniczka
Kakyu oraz Usagi. Obie siedziały w salonie, popijając herbatę. Usa
nawet się uśmiechała.
Mina pobladła z wrażenia,
natomiast Yaten zastygł w bezruchu. Wreszcie brunet pchnął go do
przodu.
-Księżniczko, co Ty tu robisz? Co się stało?-zielonooki
wykrztusił pierwsze słowa.
-Wiem, że zwaliłam się wam na
głowę, ale nie miałam innego wyjścia-zaczęła nieśmiało.-Czeka
nas trudna rozmowa. Jednak musie wezwać Gwiazdę Tworzenia.
-Wybacz
Kakyuu-Tsukino wtrąciła się nagle.-Zostawimy Cię na chwilę
samą-kiwnęła na pozostałych głową oraz przeszli do drugiego
pokoju.
-Słuchajcie, rozmawiałam z nią i według mnie nie
wpadła tu towarzysko. Musiało się coś wydarzyć.
-Zgadza
się-Minako poparła przyjaciółkę.-Rei miała rację. Musimy
liczyć się z nowym atakiem.
-Temat Hino już
przerabialiśmy-Yaten warknął na żonę.
-Skończcie
wreszcie-Seiya upomniał ich.-Króliczku, kontynuuj.
-Pomyślmy
lepiej, gdzie ją ulokować. Dzionek leci, a ona i tak tu
zostanie.
-Nie patrzcie na nas-srebrnowłosy pokręcił
głową.-Wyobrażacie sobie Kakyuu pod jednym dachem z Mai i
Hiro?!
-Nie bądź taki skromny, Twój dom jest
większy-brunet upierał się przy swoim.
-A, co powiemy
dzieciom?! Że przyjechała ciocia z Teneryfy?!
-A, mamy tam
kogoś?
-Minako...-pozostali westchnęli równocześnie.
-Oj
tam-blondynka zarumieniła się, zdając sobie sprawę, jaką gafę
popełniła.-Wasza królewna potrzebuje spokoju. Trzeba znaleźć
jej coś, gdzie będzie w miarę normalnie, cicho...
Bracia
zerknęli na siebie z ukosa.
-Taiki!-stwierdzili zadowoleni.
****
Shona
siedziała w ogrodzie i czekała na Elzę, która miała jej
pomóc w odrabianiu lekcji. Dziewczynka niecierpliwiła się
coraz bardziej, bo opiekunka poszła do kuchni po picie i długo nie
wracała. W końcu zobaczyła blondynkę, ale ta zamiast napojów,
niosła przed sobą duży karton.
Mała zeskoczyła z krzesła i
pobiegła w jej stronę.
-Elzo, co robisz?
-Twój tata
kazał mi pozbyć się tych rzeczy. Zaraz do Ciebie przyjdę.
Brunetka spojrzała uważnie na pudełko.
-Mogę zajrzeć do
środka? Proszę.
-Niech Ci będzie.
Dziewczyna
postawiła pudełko na stoliku i obie zajrzały do środka z
zaciekawieniem. Teoretycznie nie było w nim nic godnego uwagi. Stare
ubrania, potłuczone ramki od zdjęć. Jednak Shona dostrzegła na
dnie jakiś błysk, który ją zaintrygował. Sięgnęła
głębiej, wyciągając z dna srebrny medalik.
-Spójrz!-krzyknęła
z zachwytem.
-Piękny-Elza była również pod wrażeniem.
Aizawa uniosła błyskotkę do góry, a kryształowa
gwiazdka zalśniła w słońcu, mieniąc się różnymi
kolorami.
-Zapnij-poprosiła blondynkę, a ta spełniła jej
życzenie.-Jak wyglądam?
-Ślicznie, tylko żeby Twój tata
się nie dowiedział. Inaczej mogę mieć problemy.
-Nie martw
się, będę go nosić pod ubraniami.
Elza wywołała wilka z
lasu, bo Mamoru właśnie wyszedł z domu,a dziewczynka podbiegła do
niego.
-Tato, gdzie idziesz?
-Do pracy, to chyba
oczywiste-powiedział chłodno.
-Jak wrócisz, to pokarzę
Ci, czego nauczyłam się grać. Mam nowy repertuar.
-Wiesz, że
nie interesują mnie takie głupoty. Zajmij się czymś
pożytecznym.
-Z całym szacunkiem, ale to tylko dziecko. Nie
zaszkodzi Panu poświęcić jej chwilę uwagi- Miyake wstawiła się
za podopieczną.
-Nie płacę Ci za wyrażanie własnych
opinii!-mężczyzna zareagował wyjątkowo agresywnie.-Odrób z
nią lekcje, a gdy będziesz wychodzić, to pozamykaj okna i drzwi.
Przede wszystkim, pamiętaj o moim gabinecie!
Elza
zagadkowo patrzyła, jak Chiba oddalał się od domu. Nienawidziła
tego człowieka z całej duszy, ale nie zamierzała odpuścić. Za
nic nie mogła pozwolić, aby skrzywdził dziewczynkę. Nie po, to
przybyła na Ziemię.
****
Taiki
oblał się kawą, kiedy grupka przyjaciół z księżniczką
na czele zmaterializowała się w jego salonie. Mężczyzna zawiesił
na nich wzrok, zapominając, iż jest cały ubrudzony, a brązowa
ciecz zaczyna ściekać na podłogę.
-Cześć braciszku-Yaten
usadowił się wygodnie obok niego.-Ku Twojej rozpaczy naprawdę tu
jesteśmy.
-Wypadało by się ogarnąć-Seiya dosiadł się z drugiej strony.
-Przysięgam, że jeszcze trochę i przestanę się do was przyznawać!
Zdenerwowany szatyn poszedł się przebrać i szybko dołączył do towarzystwa. Nie mógł oderwać oczu od Kakyu, która od przybycia nie odezwała się ani słowem. Wreszcie wyszła na środek pokoju oraz ze smutkiem zaczęła mówić.
-Dotarło do mnie, że namieszałam w waszym życiu. Przepraszam, że ściągnęłam na was kłopoty.
-No masz! Co zn...-Minako wyrwała się, ale srebrnowłosy zatkał jej buzię.
-Mów dalej, księżniczko-brunet wyglądał na skupionego.
-Zjawiłam się tu, aby prosić was o pomoc...Nie wiem, od czego zacząć.
-Wypadało by od początku-Usagi zachęciła ją.
-Masz rację. Zapewne pamiętacie, jak sprawnie udało nam się odbudować Kinmoku dzięki pomocy kryształu. Duża w tym zasługa Czarodziejki z Księżyca, gdyby nie ona, kryształ nie zadziałał by-spojrzała wymownie na złotowłosą, a ta odpowiedziała jej uśmiechem. -Niestety nie wszystkim spodobała się nasza praca, a zwłaszcza jednej osobie, którą bardzo dobrze znacie. Chodzi o Sakamae.
-Saka, co?-Wenus znowu nie mogła się powstrzymać.
-Sakamae, władczyni Monocrosu. To planeta sąsiadująca z Kinmoku. Mieszkańcy są skrzato podobni-wyjaśnił zielonooki.
-Elfo podobni-Seiya sprostował.
-Jeden czort, co za różnica?!
-Jakaś jest.
-Zamknijcie się obaj-Taiki wybuchł gniewem.
Nawet czerwonowłosa była zaskoczona jego zachowaniem.
-Pozwólcie, że skończę, a potem możecie pytać o co, tylko chcecie. W ostatnich latach miałam kilka starć z Sakamae. Mimo iż, odparłam jej ataki, jakimś sposobem wykradła kryształ...
-Co?!-mężczyźni krzyknęli razem.
-Spokojnie, ona ma nieaktywny kryształ. Wy posiadacie jego moc...
-My?!
-Wypadało by się ogarnąć-Seiya dosiadł się z drugiej strony.
-Przysięgam, że jeszcze trochę i przestanę się do was przyznawać!
Zdenerwowany szatyn poszedł się przebrać i szybko dołączył do towarzystwa. Nie mógł oderwać oczu od Kakyu, która od przybycia nie odezwała się ani słowem. Wreszcie wyszła na środek pokoju oraz ze smutkiem zaczęła mówić.
-Dotarło do mnie, że namieszałam w waszym życiu. Przepraszam, że ściągnęłam na was kłopoty.
-No masz! Co zn...-Minako wyrwała się, ale srebrnowłosy zatkał jej buzię.
-Mów dalej, księżniczko-brunet wyglądał na skupionego.
-Zjawiłam się tu, aby prosić was o pomoc...Nie wiem, od czego zacząć.
-Wypadało by od początku-Usagi zachęciła ją.
-Masz rację. Zapewne pamiętacie, jak sprawnie udało nam się odbudować Kinmoku dzięki pomocy kryształu. Duża w tym zasługa Czarodziejki z Księżyca, gdyby nie ona, kryształ nie zadziałał by-spojrzała wymownie na złotowłosą, a ta odpowiedziała jej uśmiechem. -Niestety nie wszystkim spodobała się nasza praca, a zwłaszcza jednej osobie, którą bardzo dobrze znacie. Chodzi o Sakamae.
-Saka, co?-Wenus znowu nie mogła się powstrzymać.
-Sakamae, władczyni Monocrosu. To planeta sąsiadująca z Kinmoku. Mieszkańcy są skrzato podobni-wyjaśnił zielonooki.
-Elfo podobni-Seiya sprostował.
-Jeden czort, co za różnica?!
-Jakaś jest.
-Zamknijcie się obaj-Taiki wybuchł gniewem.
Nawet czerwonowłosa była zaskoczona jego zachowaniem.
-Pozwólcie, że skończę, a potem możecie pytać o co, tylko chcecie. W ostatnich latach miałam kilka starć z Sakamae. Mimo iż, odparłam jej ataki, jakimś sposobem wykradła kryształ...
-Co?!-mężczyźni krzyknęli razem.
-Spokojnie, ona ma nieaktywny kryształ. Wy posiadacie jego moc...
-My?!
-Tak, podarowałam ją wam, żebyście jej
strzegli nieświadomie. Niestety bariera planety słabnie i muszę
użyć kryształu.
-W takim razie, te kryształy...które nam podarowałaś...Te, które mamy na zawieszkach...-szatyn zaczął rozumieć sedno sprawy.
-Dokładnie tak-władczyni przytaknęła.-W nich jest skumulowana moc kryształu. Poza tym, musicie mieć wszystkie kryształowe gwiazdy, aby moc zaczęła działać.
-Czyli sprawa załatwiona!-Yaten podszedł do księżniczki.-Użyjemy kryształów i po krzyku.
-Niekoniecznie...-Seiya odezwał się szeptem.
Wszystkie spojrzenia skupiły się na mim, a on siedział ze spuszczoną głową. Nie wiedział, jak wytłumaczyć brak swojej gwiazdy...
-W takim razie, te kryształy...które nam podarowałaś...Te, które mamy na zawieszkach...-szatyn zaczął rozumieć sedno sprawy.
-Dokładnie tak-władczyni przytaknęła.-W nich jest skumulowana moc kryształu. Poza tym, musicie mieć wszystkie kryształowe gwiazdy, aby moc zaczęła działać.
-Czyli sprawa załatwiona!-Yaten podszedł do księżniczki.-Użyjemy kryształów i po krzyku.
-Niekoniecznie...-Seiya odezwał się szeptem.
Wszystkie spojrzenia skupiły się na mim, a on siedział ze spuszczoną głową. Nie wiedział, jak wytłumaczyć brak swojej gwiazdy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz