wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział VI




Usagi otworzyła oczy wcześnie rano i poczuła przyjemny oddech na swoich plecach. Seiya spał smacznie, trzymając jedną rękę na jej biodrach, a drugą na poduszce. Jęknął coś zabawnie pod nosem, lecz nie przebudził się.
„Śpij sobie, śpij. Dziś czeka Cię poważna rozmowa”-pomyślała oraz wysunęła się ostrożnie z łóżka.
   Naciągnęła na siebie jego czarną koszulkę i leniwym krokiem ruszyła do kuchni. Już w progu natknęła się na sporą niespodziankę, gdyż w oczy rzuciła się jej czerwona suknia, potem długie, czerwone włosy, a na końcu przenikliwe spojrzenie dobrze znanych oczu. Innymi słowy, księżniczka Kakyu we własnej osobie.

   Blondynka pisnęła, chowając się z powrotem w sypialni.
„Spokojnie Usagi, jest szósta rano. Nigdy nie lubiłaś wcześnie wstawać, a to jest efekt uboczny.”-pocieszała się w duchu.
   Wychyliła czubek nosa zza drzwi, ale czerwonowłosa dalej była w kuchni oraz sama patrzyła na gospodynię domu z lekkim zdziwieniem. Usagi musiała dopuścić do siebie myśl, iż nie śni, a przede wszystkim, zacząć działać.
   Tak też zrobiła. Może nie tyle, co zrobiła, bo rzuciła się na męża, potrząsając nim jak szmacianą lalką.
-Wstawaj! Natychmiast! Słyszysz?!
  Biedny brunet miał fatalną pobudkę i nie do końca wiedział, co się dzieje, przyjmując ciosy ze wszystkich stron.
-Co jest?! Jakiś nowy rodzaj gry wstępnej?
-Ja Ci dam!-warknęła.-Złaź i do kuchni!-wypchnęła go z łóżka.
-Trzeba było powiedzieć, że jesteś głodna.
-Do kuchni!!!-tupnęła nogą.
  Seiya spełnił żądanie ukochanej i wparował do środka w samych bokserkach. Kakyu na jego widok spuściła wzrok, a on był bardziej czerwony na twarzy niż suknia kobiety.
-Ja...chyba nie w porę-księżniczka powiedziała szeptem.
   Zawstydzony mężczyzna zwinął się do sypialni, jak jego żona wcześniej, nie mogąc wyjść z szoku.
-Nie mogłaś tak od razu?-mruknął w stronę Usy i próbował naciągnąć dżinsy.-Moje spodnie, cholerka.
-Może ona też pomyśli, że to gra wstępna-złotowłosa odpowiedziała z przekąsem.
-Króliczku, nie zaczynaj-nagle wytrzeszczył oczy, jakby przypomniał sobie o czymś ważnym.
-Ichiro!!!
   Zerwał się z krzesła, pędząc do pokoju syna. Błękitnooka zrobiła to samo i w tym momencie nie liczyło się, że wyminęli oniemiałą czerwonowłosą.
Kou pierwszy wpadł do pokoju malucha, prawie zatrzaskując drzwi przed nosem żony.
-Ja go odwiozę, Ty zajmiesz się księżniczką-powiedział stanowczo.
-Dlaczego ja?! To Twoja księżniczka!
-Po ślubie wszystko mamy wspólne-dorzucił oraz zamknął drzwi.
   Następnie przebudził Ichiego, chociaż nie należało to do łatwych zajęć. Chłopiec był takim samym śpiochem, jak jego matka.
-Tato, nie ma nawet siódmej. Mam już jechać do szkoły?
-Nic się nie stanie, jak raz się nie spóźnisz-brunet w desperacji wywalał z szafki ubrania małego.
-Robi się z Ciebie zgred na starość.
-Ej, mam trzydzieści lat i jestem gwiazdą rocka. Zapamiętaj sobie młody.
-Jasne-blondynek uwiesił się ojcu na szyi.
   Seiya wyprowadził syna z domu, a po drodze nigdzie nie zastał Kakyu. Widocznie Usagi zdążyła ją ukryć. Odetchną z ulgą, gdy usiadł za kierownicą samochodu. Przez chwilę zastanawiał się, czy rzeczywiście widział księżniczkę ze swojej macierzystej planety. Dotarło do niego, że zaczyna dziać się coś złego.
-Jestem głodny!-mały zezłościł się, kiedy wyszedł z samochodu.
-Ciągle jesteś głodny. Trzymaj, kupisz coś sobie.
-Wow! Dzięki, tato! Nigdy nie dostałem takiego kieszonkowego.
-Zaraz, ile Ci dałem?-brunet zorientował się, jaki banknot wyjął z portfela, ale chłopiec zwiał.-Ichiro, wracaj! No masz, zabuliłem jak za zboże.
Muzyk odgarnął włosy oraz wyjął telefon, wybierając numer brata. Po kilku sygnałach usłyszał głos w słuchawce.
-Za 15 minut w moim domu.
-...
-Zejdź ze mnie chociaż rano, to nie mój problem!
-...
-To przywiąż ją do zderzaka! Czekam!
   Rozłączył połączenie i zawrócił pod dom. Postanowił zaczekać na parkingu, aż dostrzegł auto Yatena.
   Pierwsza wysiadła Minako, trzaskając drzwiami z całej siły. Zadarła dumnie głowę i pomachała szwagrowi, lecz srebrnowłosy dogonił ją, więc zaczęli przekrzykiwać się na środku ulicy.
-Odbiło wam?!-starszy Kou podbiegł do pary.
-Jemu, to powiedz! To psychopata!-blondynka wskazała palcem na męża.-Ciągnął mnie wczoraj przez miasto, jak worek ziemniaków!
-Jasne, a kto kazał mi spać na kanapie?!
-Zasłużyłeś sobie!
-Ciszaaa!!!-brunet nie wytrzymał.-Wam jest potrzebny psychiatra, ale to później. Teraz musicie coś zobaczyć-przerwał, bo zauważył, że tamci nadal patrzą na siebie, jak wściekłe psy.-No dobra, zrobimy inaczej. Ty idziesz z lewej, a Ty z prawej! Minako...z mojej lewej.
   Kobieta oburzyła się, toteż dalej szła w milczeniu. Seiya otworzył drzwi, a przed całą trójką ukazała się księżniczka Kakyu oraz Usagi. Obie siedziały w salonie, popijając herbatę. Usa nawet się uśmiechała.
   Mina pobladła z wrażenia, natomiast Yaten zastygł w bezruchu. Wreszcie brunet pchnął go do przodu.
-Księżniczko, co Ty tu robisz? Co się stało?-zielonooki wykrztusił pierwsze słowa.
-Wiem, że zwaliłam się wam na głowę, ale nie miałam innego wyjścia-zaczęła nieśmiało.-Czeka nas trudna rozmowa. Jednak musie wezwać Gwiazdę Tworzenia.
-Wybacz Kakyuu-Tsukino wtrąciła się nagle.-Zostawimy Cię na chwilę samą-kiwnęła na pozostałych głową oraz przeszli do drugiego pokoju.
-Słuchajcie, rozmawiałam z nią i według mnie nie wpadła tu towarzysko. Musiało się coś wydarzyć.
-Zgadza się-Minako poparła przyjaciółkę.-Rei miała rację. Musimy liczyć się z nowym atakiem.
-Temat Hino już przerabialiśmy-Yaten warknął na żonę.
-Skończcie wreszcie-Seiya upomniał ich.-Króliczku, kontynuuj.
-Pomyślmy lepiej, gdzie ją ulokować. Dzionek leci, a ona i tak tu zostanie.
-Nie patrzcie na nas-srebrnowłosy pokręcił głową.-Wyobrażacie sobie Kakyuu pod jednym dachem z Mai i Hiro?!
-Nie bądź taki skromny, Twój dom jest większy-brunet upierał się przy swoim.
-A, co powiemy dzieciom?! Że przyjechała ciocia z Teneryfy?!
-A, mamy tam kogoś?
-Minako...-pozostali westchnęli równocześnie.
-Oj tam-blondynka zarumieniła się, zdając sobie sprawę, jaką gafę popełniła.-Wasza królewna potrzebuje spokoju. Trzeba znaleźć jej coś, gdzie będzie w miarę normalnie, cicho...
Bracia zerknęli na siebie z ukosa.
-Taiki!-stwierdzili zadowoleni.

****
    Shona siedziała w ogrodzie i czekała na Elzę, która miała jej pomóc w odrabianiu lekcji. Dziewczynka niecierpliwiła się coraz bardziej, bo opiekunka poszła do kuchni po picie i długo nie wracała. W końcu zobaczyła blondynkę, ale ta zamiast napojów, niosła przed sobą duży karton.
Mała zeskoczyła z krzesła i pobiegła w jej stronę.
-Elzo, co robisz?

-Twój tata kazał mi pozbyć się tych rzeczy. Zaraz do Ciebie przyjdę.
  Brunetka spojrzała uważnie na pudełko.
-Mogę zajrzeć do środka? Proszę.
-Niech Ci będzie.
   Dziewczyna postawiła pudełko na stoliku i obie zajrzały do środka z zaciekawieniem. Teoretycznie nie było w nim nic godnego uwagi. Stare ubrania, potłuczone ramki od zdjęć. Jednak Shona dostrzegła na dnie jakiś błysk, który ją zaintrygował. Sięgnęła głębiej, wyciągając z dna srebrny medalik.
-Spójrz!-krzyknęła z zachwytem.
-Piękny-Elza była również pod wrażeniem.
   Aizawa uniosła błyskotkę do góry, a kryształowa gwiazdka zalśniła w słońcu, mieniąc się różnymi kolorami.
-Zapnij-poprosiła blondynkę, a ta spełniła jej życzenie.-Jak wyglądam?
-Ślicznie, tylko żeby Twój tata się nie dowiedział. Inaczej mogę mieć problemy.
-Nie martw się, będę go nosić pod ubraniami.
Elza wywołała wilka z lasu, bo Mamoru właśnie wyszedł z domu,a dziewczynka podbiegła do niego.
-Tato, gdzie idziesz?
-Do pracy, to chyba oczywiste-powiedział chłodno.
-Jak wrócisz, to pokarzę Ci, czego nauczyłam się grać. Mam nowy repertuar.
-Wiesz, że nie interesują mnie takie głupoty. Zajmij się czymś pożytecznym.
-Z całym szacunkiem, ale to tylko dziecko. Nie zaszkodzi Panu poświęcić jej chwilę uwagi- Miyake wstawiła się za podopieczną.
-Nie płacę Ci za wyrażanie własnych opinii!-mężczyzna zareagował wyjątkowo agresywnie.-Odrób z nią lekcje, a gdy będziesz wychodzić, to pozamykaj okna i drzwi. Przede wszystkim, pamiętaj o moim gabinecie!
   Elza zagadkowo patrzyła, jak Chiba oddalał się od domu. Nienawidziła tego człowieka z całej duszy, ale nie zamierzała odpuścić. Za nic nie mogła pozwolić, aby skrzywdził dziewczynkę. Nie po, to przybyła na Ziemię.

****
    Taiki oblał się kawą, kiedy grupka przyjaciół z księżniczką na czele zmaterializowała się w jego salonie. Mężczyzna zawiesił na nich wzrok, zapominając, iż jest cały ubrudzony, a brązowa ciecz zaczyna ściekać na podłogę.
-Cześć braciszku-Yaten usadowił się wygodnie obok niego.-Ku Twojej rozpaczy naprawdę tu jesteśmy.
-Wypadało by się ogarnąć-Seiya dosiadł się z drugiej strony.
-Przysięgam, że jeszcze trochę i przestanę się do was przyznawać!
  Zdenerwowany szatyn poszedł się przebrać i szybko dołączył do towarzystwa. Nie mógł oderwać oczu od Kakyu, która od przybycia nie odezwała się ani słowem. Wreszcie wyszła na środek pokoju oraz ze smutkiem zaczęła mówić.
-Dotarło do mnie, że namieszałam w waszym życiu. Przepraszam, że ściągnęłam na was kłopoty.
-No masz! Co zn...-Minako wyrwała się, ale srebrnowłosy zatkał jej buzię.
-Mów dalej, księżniczko-brunet wyglądał na skupionego.
-Zjawiłam się tu, aby prosić was o pomoc...Nie wiem, od czego zacząć.
-Wypadało by od początku-Usagi zachęciła ją.
-Masz rację. Zapewne pamiętacie, jak sprawnie udało nam się odbudować Kinmoku dzięki pomocy kryształu. Duża w tym zasługa Czarodziejki z Księżyca, gdyby nie ona, kryształ nie zadziałał by-spojrzała wymownie na złotowłosą, a ta odpowiedziała jej uśmiechem. -Niestety nie wszystkim spodobała się nasza praca, a zwłaszcza jednej osobie, którą bardzo dobrze znacie. Chodzi o Sakamae.
-Saka, co?-Wenus znowu nie mogła się powstrzymać.
-Sakamae, władczyni Monocrosu. To planeta sąsiadująca z Kinmoku. Mieszkańcy są skrzato podobni-wyjaśnił zielonooki.
-Elfo podobni-Seiya sprostował.
-Jeden czort, co za różnica?!
-Jakaś jest.
-Zamknijcie się obaj-Taiki wybuchł gniewem.
 Nawet czerwonowłosa była zaskoczona jego zachowaniem.
-Pozwólcie, że skończę, a potem możecie pytać o co, tylko chcecie. W ostatnich latach miałam kilka starć z Sakamae. Mimo iż, odparłam jej ataki, jakimś sposobem wykradła kryształ...
-Co?!-mężczyźni krzyknęli razem.
-Spokojnie, ona ma nieaktywny kryształ. Wy posiadacie jego moc...
-My?!
-Tak, podarowałam ją wam, żebyście jej strzegli nieświadomie. Niestety bariera planety słabnie i muszę użyć kryształu.
-W takim razie, te kryształy...które nam podarowałaś...Te, które mamy na zawieszkach...-szatyn zaczął rozumieć sedno sprawy.
-Dokładnie tak-władczyni przytaknęła.-W nich jest skumulowana moc kryształu. Poza tym, musicie mieć wszystkie kryształowe gwiazdy, aby moc zaczęła działać.
-Czyli sprawa załatwiona!-Yaten podszedł do księżniczki.-Użyjemy kryształów i po krzyku.
-Niekoniecznie...-Seiya odezwał się szeptem.
  Wszystkie spojrzenia skupiły się na mim, a on siedział ze spuszczoną głową. Nie wiedział, jak wytłumaczyć brak swojej gwiazdy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz