wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział III


- Nie! Nie! I jeszcze raz nieee! - wrzaski Yatena rozchodziły się po całej kuchni.

- Kochanie, nie pytam o zgodę, tylko Cię informuję - zadowolona Minako dopięła ostatni guzik nowego żakietu i z zachwytem spojrzała w lustro.-Nic na to nie poradzę, że Rei przyjeżdża tak nagle.
- A ja mam pracującą sobotę! Co innego, gdy dzieci wpadają na chwilę po szkole, ale jak Ty sobie wyobrażasz cały dzień spędzony w studio?!-srebrnowłosy nie ustępował.
- Na pewno dacie sobie radę - z amknęła mu usta soczystym buziakiem i sprytnie wymknęła się za drzwi.
Mężczyzna stał przez chwilę w osłupieniu, aż z pokoju wybiegły dzieci. Hiro wdrapał się na podwyższone krzesło przy blacie i spojrzał na załamanego ojca.
- Tata wyluzuj, będzie dobrze - poklepał go po ramieniu.
- Im bardziej mnie o tym zapewniasz, tym mniej w to wierzę-zwiesił głowę.
   Zielonookiemu nie pozostało nic innego, jak zabrać pociechy ze sobą. Niestety ,to również nie było takie proste. Dwójka brzdąców pokłóciła się o siedzenie na przodzie, więc bite pół godziny miał z głowy.
- Czy przy mamie też się tak zachowujecie?
- Nie - mały odpowiedział spokojnie. - Mama nie pozwala nam siedzieć z przodu.
- A co ja przed chwilą powiedziałem?! - wrzasnął bliski ataku furii.
- Nie to-Mai stwierdziła z miną niewiniątka. - Powiedziałeś, że któreś z nas ma ustąpić -wzruszyła ramionami.
- Oboje na tył! - wskazał palcem, a maluchy pospiesznie wykonały polecenie. Sam oparł się o samochód.
- Zwariuję - westchnął ciężko.
    Cała trójka sukcesywnie dotarła na miejsce. Ku uciesze muzyka drzwi były już otwarte, więc nie musiał szamotać się z kluczami. Rodzeństwo też skorzystało z okazji i jako pierwsze wbiegło do środka. Na szczęście zdążył ich dogonić oraz mocno przytrzymał za ręce. Następnie pociągnął za sobą, mijając Taikiego. Usadził łobuziaki na sofie i zmierzył badawczym wzrokiem.
- No dobra - zaczął ostrzegawczo. - Nie ruszać się, nie kombinować, a przede wszystkim, nie próbować się pozabijać.
- A... - Mai usiłowała coś powiedzieć.
- Nie!
- Ale ja...
- Nie!
- Dlaczego nie mogę iść do łazienki?! - dziewczynka krzyknęła, prawie płacząc.
Srebrnowłosy wytrzeszczył oczy i znowu spuścił głowę.
- Idź...-szepnął zrezygnowany.
- Czy Ty czasem nie przesadzasz? - Taiki usiadł obok Hiro oraz przybił z nim piątkę. - To tylko dzieci.
    Yaten nic nie odpowiedział na tę zaczepkę. Naburmuszył się jedynie i poszedł sprawdzić sprzęt. Po drodze natknął się na Emi, która tradycyjnie siedziała z nosem w książce. Na dźwięk jego kroków uniosła głowę i obdarzyła go przenikliwym spojrzeniem. Kou uśmiechnął się pod nosem, jakby dostał olśnienia oraz wyciągnął do bratanicy dłoń.
- Co Ty wyprawiasz?! - szatyn zdziwił się na widok niezadowolonej córki, stojącej obok Yatena.
- Problem się rozwiązał. Emi rzuci na nich okiem.
- Naprawdę w to wierzysz?
Nagle niebieskowłosa pokręciła głową z dezaprobatą.
- Mężczyźni zawsze dojrzewają wolniej, niż kobiety - skwitowała.
- Jesteś pewny, że ona ma 8 lat? - zielonooki zapytał z opadniętą szczęką.
- Teraz już nie.

****
   W związku z weekendem w „Crown” było wyjątkowo tłoczno. Dlatego Usagi z ledwością znalazł wolny stolik. Ze zdziwieniem stwierdziła, że zjawiła się pierwsza. Dopiero gdy kątem oka zerknęła na zegarek zrozumiała, iż jest wcześnie. Tyle lat nie wiedziała przyjaciółki, toteż z napięciem wyczekiwała jej nadejścia. Doskonale pamiętała moment, gdy żegnał się na lotnisku. Obie płakały, ale Rei koniecznie chciała zaryzykować. Zdecydowała się na wyjazd, ponieważ chciała znaleźć swoje miejsce. Po walce z Galaxią wszyscy układali sobie życia na nowo. Początkowo Hino była skupiona na pracy w świątyni, ale powoli przestało jej to wystarczać. Wtedy też nawiązała kontakt z Yuuichiro, a właściwie on dał znać, że mieszka w Kanadzie. Nawet prosił, żeby go odwiedziła.

   Tamte plany pokrzyżowało nagłe pojawienie się Trzech Gwiazd. Chłopcy wrócili z innymi zamiarami, niż za pierwszym razem. No i zostali. Usagi największe wsparcie miała właśnie w brunetce. Prawie wszyscy odwrócili się od niej, kiedy wybrała Seiyę. Prawie wszyscy, bo nie Rei. Ona kazała jej walczyć o szczęście i nie pozwoliła z niego zrezygnować.
-Usagi-chan-blondynka usłyszała ciepły głos i odwróciła się do tyłu.
-Rei...-powiedziała wzruszona.
-Znowu się grzebiesz, no przytul mnie wreszcie!-brunetka zaśmiała się perliście oraz rozłożyła ramiona.
   Na reakcję Tsukino nie trzeba było długo czekać, gdyż uwiesił się przyjaciółce na szyi. W tym samym czasie na miejsce dotarła Minako i Ami. Z równym utęsknieniem przywitały się Rei i zaczęły podziwiać jej wygląd. Jak zwykle miała długie, rozpuszczone włosy, lecz strój bardziej kobiecy. Czerwona sukienka przed kolana oraz biały płaszczyk dodawał jej uroku. Z kolei  wesoły blask w oczach świadczył, iż naprawdę jest szczęśliwa.
-Minako, gdzie masz swoje łobuziaki?-Mars zapytała po długiej relacji o swoim dotychczasowym życiu.
-Są z Yatenem, wolałam nie ryzykować.
-Na pewno się ucieszył-Ami dodała z przekąsem.
-Nic na to nie poradzę, że oboje mają mój temperament-blondynka próbowała się bronić.
-A Ty Usagi, czemu nie przyprowadziłaś Amayi? Tak bardzo chciałam ją zobaczyć.
Usa momentalnie posmutniała.
-No tak...nic nie wiesz...-zaczęła cicho.
-Czego nie wiem?
-Porwali ją...
-Co?!-Hino spojrzała na nią z przerażeniem.-Szukaliście jej? Jak długo, to trwa?! Czemu nic o tym nie wiem?!-pytała wzburzona.
-Czasem lepiej nie wiedzieć...Tym bardziej, że czas nie zawsze leczy rany...Dwa miesiące temu minęło równe dziesięć lat, kiedy widziałam ją po raz ostatni...-powiedziała głosem pełnym goryczy, a jej wzrok stawał się coraz bardziej mętny.
-Ale...-brunetka chciała jeszcze coś powiedzieć, lecz poczuła, jak Ami ściska jej rękę.
Przez chwilę zapanowała nieprzyjemna cisza, ale Mina postanowiła ją przerwać.
-Rei-chan, chyba powinnaś nam coś wyjaśnić.
-Tak, masz rację. Trochę to skomplikowane i nie wiem, jak zareagujecie...-stwierdziła niepewnie.-No dobrze, od jakiegoś czasu miewam tajemnicze wizje. Początkowo nie przejęłam się tym, bo myślałam, że to jednorazowa sytuacja. Niestety teraz mam je regularnie i wszystko widzę coraz wyraźniej. Poza tym, aura ziemi uległa zmianie. Myślę, że to czyjaś zasługa.
-To niemożliwe-Merkury pokręciła głową.-Zniszczyłyśmy naszych wrogów. Zresztą, po tylu latach nowy atak? Nonsens.
-Niekoniecznie-Rei upierała się przy swoim.-Atak może nie dotyczyć bezpośrednio nas. Owszem, mogę też mylić, ale warto mieć się na baczności. Chociaż, wizja martwi mnie o wiele bardziej. Za każdym razem widzę dziecko w kałuży krwi, a towarzyszy temu okrutny śmiech. Zrozumcie, nigdy nie byłam tak przerażona.
-Spokojnie-Minako położyła jej dłoń na ramieniu.-Na pewno da się to jakoś wyjaśnić.
-Chyba będziemy musiały pogadać z naszymi muzykami-dodała niebieskowłosa.
-O ile oni zechcą rozmawiać ze sobą-wtrąciła Tsukino. Nikt nie zauważył, że pod stołem zaciskała dłonie na chusteczce.

****
    Tymczasem, Yaten i Taiki prawie skończyli korygowanie dźwięku. Każdy był skupiony na pracy, a dzieciaki siedziały w pokoju obok.

-Całkiem nieźle poszło-powiedział zadowolony szatyn, upijając łyk wody.
-Zgadzam się, ale co z wokalem-Yaten rzucił chłodno.
-Seiya pozbiera się i wróci po weekendzie.
-Oczywiście! Urażona duma nie pozwala mu pracować, a my mamy czekać, aż łaskawie mu przejdzie!
-Spójrzmy prawdzie w oczy, przesadziłeś-Taiki wyraźnie podkreślił ostatnie słowo.
-Mówię, co myślę-odpowiedział sucho.-Chyba na dziś wystarczy-uniósł dumnie głowę,podnosząc się z miejsca.
-Uciekasz, Yaten-brat nie chciał mu odpuścić.
-Skoro tak uważasz-uśmiechnął się gorzko i trzasnął drzwiami.

****
    Srebrnowłosy prowadził auto, gdy Mai krzyknęła piskliwie, że Ichiro spaceruje samotnie chodnikiem. Kou był w szoku, kiedy zorientował się, iż jego córka mówi prawdę.

„Rewelacyjnie! Jednego dzieciaka im porwali, a drugi robi sobie piesze wycieczki po centrum miasta.”-pomyślał wkurzony do granic możliwości.
Natychmiast zawrócił samochód, aby znaleźć wolne miejsce do zaparkowania.
   Natomiast mały Kou szedł spokojnie, mijając wystawy sklepowe. W ręku trzymał komiks, po który niepostrzeżenie wymknął się z domu. Z kolei Seiya od rana siedział w gabinecie, więc nawet nie zwrócił uwagi, iż Uasgi wyszła na spotkanie, zostawiając go samego z synkiem. Rezolutny maluch postanowił iść po upragniony zakup i szybko wrócić.
-Cześć mały-wysoki brunet zaszedł mu drogę.
Chłopiec cofnął się do tyłu, widząc obcą osobę.
-Co tu robisz sam? Mogę zabrać Cię do domu.
-Sam trafię-błękitnooki odmówił stanowczo. Nie spodobało mu się, że mężczyzna natarczywie na niego patrzył.
-Nie wygłupiaj się. Chcę Ci pomóc.
-Chiba-san!-Yaten pojawił się nagle i zasłonił bratanka.-Bawisz się w dobrego Samarytanina?-zapytał z sarkazmem oraz zdjął okulary, mierząc go zimnym wzrokiem.
„Bezczelny i próżny, jak zwykle.”-pomyślał o bracie swojego wroga.
-Miło Cię widzieć, Yaten-kun. To takie dziwne, że chciałem pomóc?
-Nie wiem, czy dziwne. Jednak stanowczo do Ciebie nie pasuje-Kou nie próbował wysilać się na przyjazny ton.
Mamoru zacisnął zęby, żeby nie dać się sprowokować.
-Był sam, myślałem...
-Ale już nie jest! Schowaj swoją pomoc głęboko w kieszeń albo skieruj ją do potrzebujących. Na nas już czas-pociągnął Ichiego za kurtkę.
„Jak nie dziś, to później. Mam czas”-Chiba uśmiechnął się zagadkowo i odprowadził wzrokiem małego blondaska.

****
   Po weekendzie sytuacja wróciła do normy. Seiya pogodził się z Yatenem dzięki przygodzie syna. Mały wędrownik dostał szlaban, a protesty na nic się zdały. Rei zakwaterowała się w hotelu, ponieważ dla pewności wolała zostać w Tokio przez najbliższy tydzień.

  Beztroska Minako zdążyła zapomnieć o ostrzeżeniu przyjaciółki i umówiła się z mężem na mieście. Kiedy dostrzegła z daleka, że ten idzie powoli, pomachała mu radośnie. Już chciała pobiec na drugą stronę, gdy dziwny „świst” ogłuszył ją zupełnie i poczuła ucisk w klatce piersiowej. Blondynka upadła na chodnik, a przerażony Yaten błyskawicznie zjawił się obok niej. Wokół pary pojawiły się kłęby dymu, a z nich wyłoniło się zielone straszydło o czerwonych włosach. Ludzie zaczęli uciekać w popłochu, a naszych bohaterów sparaliżowało. Dopiero, jak demon wycelował w nich strumień metalowych kolców, Yaten zwinnie uskoczył zasłaniając żonę.
-Co to, do cholery?-blondynka nie mogła się otrząsnąć.
-Na moje oko, demon.
-Załatwimy go!-krzyknęła zdecydowanie.
-Ej, ej! Coś Ci się pomyliło. Czym chcesz go załatwić?! Tuszem do rzęs?!
-Zwariowałeś?! Kosztował majątek!
Mężczyzna przewrócił oczami.
-A mówi ci coś słowo „wiać”?-zapytał, spoglądając na bestię, która odkryła ich kryjówkę.
-Nawet nie wiesz, jak wiele...-niebieskooka pozwoliła, aby chwycił jej dłoń i pędem rzucili się do ucieczki.
  W końcu Yaten nie słyszał ani hałasu, ani żadnych kroków za nimi. Skręcił między budynki oraz zasłonił Minako usta, przyciskając ją swoim ciałem do muru. Nasłuchiwał przez chwilę, aż wyjrzał na ulicę i ku jego zaskoczeniu było pusto.
-Brutal!-Wenus warknęła, gdy pozwolił jej oddychać.
-Przecież lubisz, jak jestem brutalny-uśmiechnął się chytrze.
Kobieta spąsowiała na twarzy i spiorunowała go wzrokiem.
-Teraz Ci do śmiechu, a co z demonem? Tak po prostu znikł?-rozejrzała się z niepokojem po ulicy.
-Nie wiem, Mina-chan. Chyba będziemy musieli ogłosić alarm-stwierdził i przytulił ukochaną.

****
   Chiba krążył nerwowo po swoim gabinecie, kiedy niespodziewanie zmaterializowała się przed nim tajemnicza istota. Siedząc na jego biurku, ściągnęła kaptur od szarego płaszcza odsłaniając burzę pomarańczowych włosów. Uśmiechnęła się zalotnie, a czerwone oczy lśniły z podekscytowania.
-Nastraszyłaś ich?
-Blondyna i przystojniak o zielonych oczach zwiewali, aż się kurzyło-powiedziała, oglądając sobie paznokcie.
-Nie obchodzi mnie Yaten i ta kretynka Minako!-wrzasnął wściekły.
-Ale Sakamae-sama tak.
-Cabire!-rzucił się na czarodziejkę i chwycił za szyję, dociskając do ściany. Jednak szybko puścił, bo nagle opadł z sił.
-Trzymaj łapy przy sobie!-Cabire uwolniła się z jego uścisku oraz uniosła w powietrzu.-Służę tylko mojej Pani, a Twoje zdanie mnie nie obchodzi. Mam mieć na oku całą rodzinę Kou, a Ty szukasz ich słabych punktów. Moja iluzja zadziałała, więc czekam na dalsze wskazówki-zakończyła i znikła równie zaskakująco jak się pojawiła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz