poniedziałek, 18 lutego 2013

Ile można...

Opowiadanie poświęcone Minako i Yatenowi :)
Pozostałe paringi: U/S; T/A


  Minako biegała radośnie po mieszkaniu w kusym szlafroczku i wyrzucała z szafy ubrania. Piękność z Wenus szykowała się na kolejną randkę i miała nadzieję, że tym razem udaną. Przez ostanie dwa lata w jej życiu nie było wielkiego przełomu. Pracowała w redakcji jednego z brukowców jako asystentka prezesa, chodziła na kolejne randki, które przeważnie kończyły się klapą oraz mieszkała sama. Nie o takim życiu marzyła, lecz perspektyw na lepsze nie widziała.
  Zawsze chciała mieć przy swoim boku mężczyznę, który kochałby ją ponad wszystko. Coraz bardziej zazdrościła Usagi rodzinny jaką stworzyła razem z Seiyą. Maleńka Chibi już zaczynała chodzić i nikt świata poza nią nie widział. Nawet Ami i Taiki dali sobie szansę, toteż często widywała ich trzymających się za ręce. Wtedy też czuła dziwne ukucie w sercu. Wstydziła się tych odczuć, ale nie potrafiła nic z tym zrobić. Pozostał jeszcze Yaten...chyba jej najczulszy punkt. Srebrnowłosy okazał się najlepszym przyjacielem oraz pocieszycielem w ciężkich chwilach. Chociaż zakochała się w nim po uszy, to nigdy nie odważyła się wyznać swoich uczuć.
  Za każdym razem, kiedy kolejny adorator stawał się koszmarem, biegła do niego z płaczem, a on słuchał cierpliwie. Pozwalał, aby wypłakała się w jego ramię albo zalana w trupa, usnęła w jego sypialni. Ten schemat powtarzał się nieustannie, toteż wszyscy zdążyli się przyzwyczaić do obecności Minako w domu Yatena.

****
- Czerwoną, koniecznie! Wyglądasz w niej bosko, powodzenia! - Usagi odłożyła słuchawkę i pobiegła prosto w ramiona męża.
- Niech zgadnę, Minako ma randkę - Seiya prychnął ze śmiechu.
- Tak, ale nie śmiej się z niej. Ona ma prawo być szczęśliwa.
- Jasne, tylko później poleci z płaczem do Yatena i będzie się mu wyżalać - brunet stwierdził z wyrzutem. - Króliczku, mój brat cierpi...
- Sam jest sobie winny! Ile można czekać na wyznanie miłości?!
- Widocznie trzeba znaleźć klucz do jego serca, a to nie jest takie łatwe.
- To nierealne! Albo zamiast klucza trzeba mieć łom! - blondynka zdenerwowała się bardziej.
- Króliczku, nie złość się na mnie - uśmiechnął się łobuzersko, a jego ręce powędrowały pod koszulkę żony. Potem dał jej soczystego buziaka w usta.
- Nadal jesteś zła na biednego męża?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - przygryzła dolną wargę, udając obrażoną.
Seiya całkiem pozbył się jej koszulki, przez co została tylko w bieliźnie. Następnie obsypał szyję drobnymi pocałunkami. Usagi westchnęła cicho, lecz nagle odepchnęła ukochanego.
- A Chibi? - przypomniała sobie o córeczce.
- Śpi smacznie, chyba nie wątpisz w moje umiejętności rodzicielskie. Wydaje mi się, że już się chyba nie gniewasz.
Uspokojona tymi słowami znowu przejęła inicjatywę.
- Jak to nie? Czekam na przeprosiny - uśmiechnęła się zalotnie.
- No to Cię przeproszę, Odango - tym razem wziął Usę na ręce i zaniósł do sypialni...
****
   Tym czasem w klubie, Minako siedziała przy barze i czekała na potencjalnego, przyszłego chłopaka. Jej oczy błądziły po tłumie tańczących ludzi. Później przeniosła wzrok na barmana, który wydawał się jej całkiem przystojny. Jednak brakowało mu tego „czegoś”, co na pewno posiadał...Yaten. No tak, znowu porównywała mężczyzn do swojego najlepszego przyjaciela. Niestety to było silniejsze od niej. Z rozpaczą stwierdziła, iż żaden nie będzie tak przystojny, żaden nie będzie miał tego tajemniczego blasku w oczach...
- ...żaden nie przytuli i nie pocieszy, jak on. Ech... - dokończyła głośno.
- Ty na pewno jesteś Minako - usłyszała za sobą męski głos.
- Tak! - pisnęła radośnie, odwracając się z promiennym uśmiechem do towarzysza.
Niestety uśmiech zmienił się w cierpiący grymas na widok kawalera, który daleko odbiegał od jej oczekiwań. Mężczyzna był od niej niższy, na nosie miał okulary ze szkłami wielkości spodków od szklanki. W ręku trzymał oklapłą różę, a na dyskotekę przyszedł w garniturze. Aino czuła, że zemdleje, jeśli to nie będzie nieporozumienie.
Cholera, Minako oddychaj...uuu...muszę się napić” - pomyślała.
- Jesteś Youri? - zapytała dla pewności, a kiedy potwierdził, miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Napijesz się ze mną? - wycedziła przez zęby
- Dziękuję, nie piję.
Świetnie, jeszcze abstynent mi się trafił! Pod choinkę na pewno dostanę sweterek wydziergany na drutach”.
- Będzie więcej dla mnie - mruknęła i wypiła drinka do dna.
Później było jej wszystko jedno, tym bardziej, że przestała liczyć napoje. Wreszcie ruszyła z Yourim na parkiet, ale to nie był najlepszy pomysł. Jej partner nie miał za grosz poczucia rytmu i co chwilę deptał blondynce po palcach. W końcu puściły jej nerwy, toteż odciągnęła antytalent na bok.
- Pójdę do łazienki i przypudruję nosek, he, he.
     Pobiegła w stronę toalet, ale z stamtąd zwinnie wymknęła się do wyjścia. Zimne powietrze otrzeźwiło jej umysł, lecz za żadne sprawy nie zamierzała wracać do środka. Doskonale wiedziała, gdzie skierować swoje kroki.
****
       Yaten wylegiwał się w sypialni błogo rozmyślając o ostatnim wieczorze z Minako.
- Prawie się pocałowaliśmy - upił łyk whisky.
Dobrze stwierdzone, że prawie, bo z punktu widzenia obserwatora nie wyglądało to tak romantycznie. Aino praz kolejny wyżalała się oraz piła na przemian. Jak zawsze przesadziła, a na koniec runęła nieprzytomnie na jego kolana, pochrapując głośno.
Srebrnowłosy włączył telewizor, jednak ktoś przerwał mu, natarczywie wciskając dzwonek. Chłopak leniwie otworzył drzwi, a przed jego oczami niczym błyskawica mignęły długie, blond włosy.
- Mina-chan! - stwierdził zszokowany, gdy pobiegł za nią do pokoju, a dziewczyna wypiła jego whisky.
- Tego było mi trzeba - westchnęła głośno. - Tak się cieszę, że Cię zastałam. Yaten, zastrzel mnie! Jestem kompletną idiotką, a ten wieczór osiągnął apogeum moich nieszczęść!-gadała jak nakręcona, gestykulując nerwowo rękoma.
Kou wyczuł, że zaraz się rozpłacze, więc podszedł do niej i zakleszczył w swoich ramionach. Wenus była zdezorientowana oraz zawstydzona, przecież był bez koszulki. Poczuła od niego takie przyjemne ciepło, a zapach rozkosznie koił zmysły.
- Lepiej Ci? - szepnął czule.
- Mhhmmm...
- Zrobię Ci herbaty, nie powinnaś już pić - niechętnie oderwał się od przyjaciółki i poszedł do kuchni.
Gdy wrócił z ciepłym napojem, Aino leżała skulona na jego łóżku. Uśmiechnął się na ten widok.
- Chcesz coś obejrzeć? - zagadnął. - Czemu nie, a co masz?
- Horror i...romans.
- Nie wiem, co gorsze -s krzywiła się. - No dobrze, niech stracę-romans.
- Ups...”Titanic”.
- Oj! Znowu będę beczeć! - wtuliła twarz w poduszkę.
- Nie lubię, jak płaczesz - przyciągnął ją do siebie i spojrzał w oczy.
Minako była tak zauroczona jego kocimi oczami, że przez chwilę odpłynęła.
- Ej, bekso! - pstryknął ją w nos.
- Ignorant - naburmuszyła się. - Dobra DiCaprio, rób seans!
- Jestem od niego przystojniejszy - wyprężył się dumnie.
- Zapomniałam, że skromnością wręcz bijesz po oczach - zachichotała.
- Jesteś niegrzeczna, Aino-san - przewrócił ją łóżko.
- Raczej szczera, Yaten-kun - wypięła mu język.
Teraz oboje zaczęli się śmiać i tak przez resztę nocy. Tylko czemu nie mogli przyznać, że jest im razem tak dobrze?
****
    Wcześnie rano Seiya wybrał się do brata, aby z nim porozmawiać. Już z daleka rozpoznał Minako, która pospiesznie opuściła mieszkanie srebrnowłosego. Brunet pokręcił głową z niezadowolenia i poczekał, aż dziewczyna oddali się. Wreszcie zapukał do drzwi.
- Zapomniałaś...a, to Ty - Yatenowi zrzedła mina na widok starszego Kou.
- Co za powitanie! Wybacz, że nie jestem blondynką z długimi nogami, ale ona już chyba dotrzymała Ci towarzystwa? Zdążyłeś wycisnąć koszulkę z jej łez?
- Zamknij się i właź - chłopak przewrócił oczami i poszedł się przebrać.
Po kilkunastu minutach wrócił z kawą oraz rozłożył się ostentacyjnie w fotelu.
- Jestem wykończony - westchnął ciężko.
- Czyżby sprawy poszły do przodu? - Seiya zapytał z przekąsem.
- Kanalia z Ciebie.
- Pytam poważnie, zrobiłeś coś wreszcie z tą chorą sytuacją? - naciskał dalej.
- Co i z czym miałem niby zrobić?
- Wyznałeś Minako, co czujesz?!
- Zwariowałeś?! Żeby mnie wyśmiała?!
- A skąd to możesz wiedzieć? Zawsze biegnie do Ciebie, kiedy jej źle. Uruchom szare komórki, bo to musi coś oznaczać!
-J estem jej przyjacielem - zielonooki nie dawał za wygraną.
- Kurde, Yaten! Zaraz Ci przywalę...ughh... - brunet nerwowo zacisnął pięści. - Zrobimy inaczej, jeśli nie powiesz jej tego na najbliższym przyjęciu zespołu, to sam załatwię Twojej królewnie faceta. Stracisz ją raz na zawsze!
- Nie zrobisz tego...
- A wyglądam na kogoś, kto żartuje? Życzę powodzenia - dopił kawę i wyszedł...
****
     Po dwóch dniach odbyło się przyjęcie promujące nową płytę Trzech Gwiazd. Po części oficjalnej, zespół został z najbliższymi przyjaciółmi, aby świętować dalej.
Minako stała przy stole, opychając się truskawkami oraz popijając szampana. Yaten pożerał ją wzrokiem, bo nie wiedział, jak zacząć rozmowę. Nerwowo spoglądał w kierunku Seiyi, który miał ubaw.
- Wygląda jak owca wysłana na rzeź-Usagi powiedziała do męża.
- To przez te włosy - brunet śmiał się dalej.
- Na pewno jesteście braćmi?
- Czasem się zastanawiam, czy go nie podmienili.
Usa pokręciła głową i nalała sobie soku. Natomiast srebrnowłosy po raz setny próbował zacząć rozmowę z piękną Wenus.
- Ślicznie wyglądasz - odchrząknął niespokojnie.
- Dzięki - odpowiedziała grzecznie, lecz nie zwróciła na chłopaka uwagi, przez co speszył się jeszcze bardziej.
- Chciałbym z Tobą porozmawiać...
- Acha...
- Teraz...
- Można prosić do tańca? - wysoki blondyn wyciągnął rękę w kierunku Aino. Ta ochoczo przystała na propozycję, zostawiając Yatena z opadniętą szczęką.
- Idź i odbij Minako temu padalcowi!-blondynka tupnęła gwałtownie nogą.
- Ja?!Ja mam gps'a - Seiya pomachał palcem, na którym była obrączka.
- W takim razie informuję Cię, że Twój gps został wyłączony! Ruszaj, a ja wyciągnę Yatena.
Brunet zrobił taj, ja prosiła Usagi, a ona sama ruszyła w stronę zielonookiego.
- Zatańczymy szwagierku! - praktycznie wyszarpała chłopaka za marynarkę na parkiet.
- Nie masz męża kobieto?!-wrzasnął podirytowany.
- Jasne, że mam - odpowiedziała z przekąsem.
W odpowiednim momencie puściła Seiyi oczko, a ten krzyknął „Odbijany” oraz sprawnie przekazał Minako w ramiona brata. Zdezorientowana para spoglądała na siebie w milczeniu. Wreszcie Yaten odważył się zacząć.
- Może teraz porozmawiamy? - uśmiechnął się zachęcająco.
- Eee...czemu nie.
- Widzisz, chciałem Ci wyznać...
- Yaten!!! - znowu ktoś przerwał najważniejszą chwilę w jego życiu.
Chłopak odwrócił się w stronę natręta, a raczej natrętki.
- Skarbie, nic się nie zmieniłeś - brunetka o obfitych kształtach odepchnęła zaskoczoną Mine oraz sama zajęła jej miejsce.
Natomiast zielonooki przypominał przedszkolaka zdominowanego przez nadgorliwą mamusię. Z kolei Seiya zakrztusił się drinkiem. Gdy zobaczył, że jego brat wychodzi w towarzystwie innej kobiety. Zaalarmowana Usa podążyła za wzrokiem męża i o mało nie udławiła się szaszłykiem.
- Wykastruję tę pierdołę!!!
- Daj spokój Odango, to beznadziejny przypadek.
- Co się stało, że warkocze Usagi stoją dęba? - Taiki niespodziewanie odłączył do nich, a wraz z nim Ami.
- Dowcip Ci się wyostrzył braciszku.
- Uczę się od najlepszych.
- Taiki...-Ami popatrzyła na ukochanego karcąco.
- Ok, ale tak na serio, co się stało?
- Wasz braciszek dał się wyprowadzić jakiejś lafiryndzie. Nawet nie wiem, jak to skomentować-blondynka znowu się zezłościła. Z przyjemnością sprałaby szwagra na kwaśne jabłko.
- Porażka...-westchnęli wszyscy razem. 
****
- Spieprzyłem sprawę, Seiya miał rację-jestem kretynem! - Yaten rzucił w kąt telefon po setnej próbie dodzwonienia się do Minako.
W końcu chwycił za kurtkę i wybiegł z mieszkania. Pragnął zapomnieć o samotności, która mu doskwierała, a w szczególności o uczuciu, jakie dusił od tak dawna. Był wściekły na siebie, że nie postępował tak, jak dyktował mu serce. Kochał ją od zawsze, a niczym tchórz obrał rolę przyjaciela. Gardził sobą, bo chwilami cieszył się z jej nieudanych randek. Dzięki temu mógł być przy niej. Jednak nie odważył się wyznać prawdziwych uczuć, ponieważ za bardzo bał się odrzucenia.
Kou nie spodziewał się, że nogi zaniosą go pod dom tej wymarzonej. Odruchowo spojrzał w górę i zobaczył Wenus, która siedziała skulona na parapecie. Nieoczekiwanie ich spojrzenia spotkały się, a Yaten zastygł w bezruchu. Nie wiedział, co robić, a nie chciał jej spłoszyć. Nagle samochód wjechał w kałużę i srebrnowłosy został pechowo ochlapany.
Minako trzęsła się ze śmiechu, aż wreszcie pomachała mu na znak, iż może wejść. Chłopak rozchmurzył się oraz szybko pobiegł na schody.
- Wyglądasz, jak zmokła kura, Yaten-kun -chichotała dalej, chociaż w tonie jej głosu zauważył pewną zmianę. Nigdy nie denerwowała się w jego obecności. - Co by pomyślała Twoja dziewczyna?
- Mina-chan, o czym Ty mówisz? - zapytał zdumiony.
- Daj spokój, nie musisz udawać. Przecież jesteśmy przyjaciółmi - pomogła mu zdjąć przemoczoną kurtkę i wysiliła się na uśmiech, lecz nie wyglądało to naturalnie.-Wiesz, gdzie jest łazienka, zaraz pogadamy.
- Nie zaraz, tylko teraz! - krzyknął oszołomiony. - Odkąd tu przyszedłem wygadujesz jakieś bzdury!
- Dlaczego nie chcesz się przyznać, że masz dziewczynę?
- Bo nie mam!!!
Policzki dziewczyny pokryły się purpurą i znowu zaczęła mówić jednym tchem.
- No patrz! - klasnęła w ręce. - Wygląda na to, że masz więcej przyjaciółek, niż myślałam. Zresztą, jesteś sławny i powinnam się przyzwyczaić do fanek, które ciągle za Tobą biegają. Oj, nie ważne już, idź wreszcie do tej łazienki.
Yaten siedział, jak zahipnotyzowany, a jej słowa zdawały się w ogóle do niego nie trafiać.
- Yaten... - pstryknęła mu palcami przed nosem, lecz dalej nie reagował. - Ej, co jest?! Może chcesz kawy? Nie? Zaproponowałabym Ci coś innego, ale jest chyba za wcześnie...
- Możesz przestać wreszcie paplać?! - chwycił ją mocno za ramiona, przyciągając do siebie. - Chciałem powiedzieć, że Cię kocham do cholery!
Minako zamrugała zabawnie oczami, patrząc na srebrnowłosego, jak na wariata. W końcu prychnęła ironicznie.
- No wreszcie! Ile można czekać?! Wiesz ile Ci to zajęło?
- Liczą się efekty-szepnął zmysłowo tuż przy jej uchu, a potem namiętnie pocałował.
- Na kolejne efekty nie mam zamiaru czekać następne dwa lata - powiedziała, odrywając się od chłopaka, a potem energicznie rozpięła guziki jego koszuli...
KONIEC



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz