Pozostałe paringi: U/S; T/A
Minako
biegała radośnie po mieszkaniu w kusym szlafroczku i wyrzucała z
szafy ubrania. Piękność z Wenus szykowała się na kolejną randkę
i miała nadzieję, że tym razem udaną. Przez ostanie dwa lata w
jej życiu nie było wielkiego przełomu. Pracowała w redakcji
jednego z brukowców jako asystentka prezesa, chodziła na
kolejne randki, które przeważnie kończyły się klapą oraz
mieszkała sama. Nie o takim życiu marzyła, lecz perspektyw na
lepsze nie widziała.
Zawsze chciała mieć przy swoim boku mężczyznę, który kochałby ją ponad wszystko. Coraz bardziej zazdrościła Usagi rodzinny jaką stworzyła razem z Seiyą. Maleńka Chibi już zaczynała chodzić i nikt świata poza nią nie widział. Nawet Ami i Taiki dali sobie szansę, toteż często widywała ich trzymających się za ręce. Wtedy też czuła dziwne ukucie w sercu. Wstydziła się tych odczuć, ale nie potrafiła nic z tym zrobić. Pozostał jeszcze Yaten...chyba jej najczulszy punkt. Srebrnowłosy okazał się najlepszym przyjacielem oraz pocieszycielem w ciężkich chwilach. Chociaż zakochała się w nim po uszy, to nigdy nie odważyła się wyznać swoich uczuć.
Za każdym razem, kiedy kolejny adorator stawał się koszmarem, biegła do niego z płaczem, a on słuchał cierpliwie. Pozwalał, aby wypłakała się w jego ramię albo zalana w trupa, usnęła w jego sypialni. Ten schemat powtarzał się nieustannie, toteż wszyscy zdążyli się przyzwyczaić do obecności Minako w domu Yatena.
Zawsze chciała mieć przy swoim boku mężczyznę, który kochałby ją ponad wszystko. Coraz bardziej zazdrościła Usagi rodzinny jaką stworzyła razem z Seiyą. Maleńka Chibi już zaczynała chodzić i nikt świata poza nią nie widział. Nawet Ami i Taiki dali sobie szansę, toteż często widywała ich trzymających się za ręce. Wtedy też czuła dziwne ukucie w sercu. Wstydziła się tych odczuć, ale nie potrafiła nic z tym zrobić. Pozostał jeszcze Yaten...chyba jej najczulszy punkt. Srebrnowłosy okazał się najlepszym przyjacielem oraz pocieszycielem w ciężkich chwilach. Chociaż zakochała się w nim po uszy, to nigdy nie odważyła się wyznać swoich uczuć.
Za każdym razem, kiedy kolejny adorator stawał się koszmarem, biegła do niego z płaczem, a on słuchał cierpliwie. Pozwalał, aby wypłakała się w jego ramię albo zalana w trupa, usnęła w jego sypialni. Ten schemat powtarzał się nieustannie, toteż wszyscy zdążyli się przyzwyczaić do obecności Minako w domu Yatena.
****
-
Czerwoną, koniecznie! Wyglądasz w niej bosko, powodzenia! - Usagi
odłożyła słuchawkę i pobiegła prosto w ramiona męża.
-
Niech zgadnę, Minako ma randkę - Seiya prychnął ze śmiechu.
-
Tak, ale nie śmiej się z niej. Ona ma prawo być szczęśliwa.
-
Jasne, tylko później poleci z płaczem do Yatena i będzie
się mu wyżalać - brunet stwierdził z wyrzutem. - Króliczku,
mój brat cierpi...
-
Sam jest sobie winny! Ile można czekać na wyznanie miłości?!
-
Widocznie trzeba znaleźć klucz do jego serca, a to nie jest takie
łatwe.
-
To nierealne! Albo zamiast klucza trzeba mieć łom! - blondynka
zdenerwowała się bardziej.
-
Króliczku, nie złość się na mnie - uśmiechnął się
łobuzersko, a jego ręce powędrowały pod koszulkę żony. Potem
dał jej soczystego buziaka w usta.
-
Nadal jesteś zła na biednego męża?
-
Nawet nie wiesz, jak bardzo - przygryzła dolną wargę, udając
obrażoną.
Seiya
całkiem pozbył się jej koszulki, przez co została tylko w
bieliźnie. Następnie obsypał szyję drobnymi pocałunkami. Usagi
westchnęła cicho, lecz nagle odepchnęła ukochanego.
-
A Chibi? - przypomniała sobie o córeczce.
-
Śpi smacznie, chyba nie wątpisz w moje umiejętności
rodzicielskie. Wydaje mi się, że już się chyba nie gniewasz.
Uspokojona
tymi słowami znowu przejęła inicjatywę.
-
Jak to nie? Czekam na przeprosiny - uśmiechnęła się zalotnie.
-
No to Cię przeproszę, Odango - tym razem wziął Usę na ręce i
zaniósł do sypialni...
****
Tym
czasem w klubie, Minako siedziała przy barze i czekała na
potencjalnego, przyszłego chłopaka. Jej oczy błądziły po tłumie
tańczących ludzi. Później przeniosła wzrok na barmana,
który wydawał się jej całkiem przystojny. Jednak brakowało
mu tego „czegoś”, co na pewno posiadał...Yaten. No tak, znowu
porównywała mężczyzn do swojego najlepszego przyjaciela.
Niestety to było silniejsze od niej. Z rozpaczą stwierdziła, iż
żaden nie będzie tak przystojny, żaden nie będzie miał tego
tajemniczego blasku w oczach...
-
...żaden nie przytuli i nie pocieszy, jak on. Ech... - dokończyła
głośno.
-
Ty na pewno jesteś Minako - usłyszała za sobą męski głos.
-
Tak! - pisnęła radośnie, odwracając się z promiennym uśmiechem
do towarzysza.
Niestety
uśmiech zmienił się w cierpiący grymas na widok kawalera, który
daleko odbiegał od jej oczekiwań. Mężczyzna był od niej niższy,
na nosie miał okulary ze szkłami wielkości spodków od
szklanki. W ręku trzymał oklapłą różę, a na dyskotekę
przyszedł w garniturze. Aino czuła, że zemdleje, jeśli to nie
będzie nieporozumienie.
„Cholera,
Minako oddychaj...uuu...muszę się napić”
- pomyślała.
-
Jesteś Youri? - zapytała dla pewności, a kiedy potwierdził, miała
ochotę zapaść się pod ziemię.
-
Napijesz się ze mną? - wycedziła przez zęby
-
Dziękuję, nie piję.
„Świetnie,
jeszcze abstynent mi się trafił! Pod choinkę na pewno dostanę
sweterek wydziergany na drutach”.
-
Będzie więcej dla mnie - mruknęła i wypiła drinka do dna.
Później
było jej wszystko jedno, tym bardziej, że przestała liczyć
napoje. Wreszcie ruszyła z Yourim na parkiet, ale to nie był
najlepszy pomysł. Jej partner nie miał za grosz poczucia rytmu i co
chwilę deptał blondynce po palcach. W końcu puściły jej nerwy,
toteż odciągnęła antytalent na bok.
-
Pójdę do łazienki i przypudruję nosek, he, he.
Pobiegła
w stronę toalet, ale z stamtąd zwinnie wymknęła się do wyjścia.
Zimne powietrze otrzeźwiło jej umysł, lecz za żadne sprawy nie
zamierzała wracać do środka. Doskonale wiedziała, gdzie skierować
swoje kroki.
****
Yaten
wylegiwał się w sypialni błogo rozmyślając o ostatnim wieczorze
z Minako.
-
Prawie się pocałowaliśmy - upił łyk whisky.
Dobrze
stwierdzone, że prawie, bo z punktu widzenia obserwatora nie
wyglądało to tak romantycznie. Aino praz kolejny wyżalała się
oraz piła na przemian. Jak zawsze przesadziła, a na koniec runęła
nieprzytomnie na jego kolana, pochrapując głośno.
Srebrnowłosy
włączył telewizor, jednak ktoś przerwał mu, natarczywie
wciskając dzwonek. Chłopak leniwie otworzył drzwi, a przed jego
oczami niczym błyskawica mignęły długie, blond włosy.
-
Mina-chan! - stwierdził zszokowany, gdy pobiegł za nią do pokoju,
a dziewczyna wypiła jego whisky.
-
Tego było mi trzeba - westchnęła głośno. - Tak się cieszę, że
Cię zastałam. Yaten, zastrzel mnie! Jestem kompletną idiotką, a
ten wieczór osiągnął apogeum moich nieszczęść!-gadała
jak nakręcona, gestykulując nerwowo rękoma.
Kou
wyczuł, że zaraz się rozpłacze, więc podszedł do niej i
zakleszczył w swoich ramionach. Wenus była zdezorientowana oraz
zawstydzona, przecież był bez koszulki. Poczuła od niego takie
przyjemne ciepło, a zapach rozkosznie koił zmysły.
-
Lepiej Ci? - szepnął czule.
-
Mhhmmm...
-
Zrobię Ci herbaty, nie powinnaś już pić - niechętnie oderwał
się od przyjaciółki i poszedł do kuchni.
Gdy
wrócił z ciepłym napojem, Aino leżała skulona na jego
łóżku. Uśmiechnął się na ten widok.
-
Chcesz coś obejrzeć? - zagadnął. - Czemu nie, a co masz?
-
Horror i...romans.
-
Nie wiem, co gorsze -s krzywiła się. - No dobrze, niech
stracę-romans.
-
Ups...”Titanic”.
-
Oj! Znowu będę beczeć! - wtuliła twarz w poduszkę.
-
Nie lubię, jak płaczesz - przyciągnął ją do siebie i spojrzał
w oczy.
Minako
była tak zauroczona jego kocimi oczami, że przez chwilę odpłynęła.
-
Ej, bekso! - pstryknął ją w nos.
-
Ignorant - naburmuszyła się. - Dobra DiCaprio, rób seans!
-
Jestem od niego przystojniejszy - wyprężył się dumnie.
-
Zapomniałam, że skromnością wręcz bijesz po oczach -
zachichotała.
-
Jesteś niegrzeczna, Aino-san - przewrócił ją łóżko.
-
Raczej szczera, Yaten-kun - wypięła mu język.
Teraz
oboje zaczęli się śmiać i tak przez resztę nocy. Tylko czemu nie
mogli przyznać, że jest im razem tak dobrze?
****
Wcześnie
rano Seiya wybrał się do brata, aby z nim porozmawiać. Już z
daleka rozpoznał Minako, która pospiesznie opuściła
mieszkanie srebrnowłosego. Brunet pokręcił głową z
niezadowolenia i poczekał, aż dziewczyna oddali się. Wreszcie
zapukał do drzwi.
-
Zapomniałaś...a, to Ty - Yatenowi zrzedła mina na widok starszego
Kou.
-
Co za powitanie! Wybacz, że nie jestem blondynką z długimi nogami,
ale ona już chyba dotrzymała Ci towarzystwa? Zdążyłeś
wycisnąć koszulkę z jej łez?
-
Zamknij się i właź - chłopak przewrócił oczami i poszedł
się przebrać.
Po
kilkunastu minutach wrócił z kawą oraz rozłożył się
ostentacyjnie w fotelu.
-
Jestem wykończony - westchnął ciężko.
-
Czyżby sprawy poszły do przodu? - Seiya zapytał z przekąsem.
-
Kanalia z Ciebie.
-
Pytam poważnie, zrobiłeś coś wreszcie z tą chorą sytuacją? -
naciskał dalej.
-
Co i z czym miałem niby zrobić?
-
Wyznałeś Minako, co czujesz?!
-
Zwariowałeś?! Żeby mnie wyśmiała?!
-
A skąd to możesz wiedzieć? Zawsze biegnie do Ciebie, kiedy jej
źle. Uruchom szare komórki, bo to musi coś oznaczać!
-J
estem jej przyjacielem - zielonooki nie dawał za wygraną.
-
Kurde, Yaten! Zaraz Ci przywalę...ughh... - brunet nerwowo zacisnął
pięści. - Zrobimy inaczej, jeśli nie powiesz jej tego na
najbliższym przyjęciu zespołu, to sam załatwię Twojej królewnie
faceta. Stracisz ją raz na zawsze!
-
Nie zrobisz tego...
-
A wyglądam na kogoś, kto żartuje? Życzę powodzenia - dopił kawę
i wyszedł...
****
Po
dwóch dniach odbyło się przyjęcie promujące nową płytę
Trzech Gwiazd. Po części oficjalnej, zespół został z
najbliższymi przyjaciółmi, aby świętować dalej.
Minako
stała przy stole, opychając się truskawkami oraz popijając
szampana. Yaten pożerał ją wzrokiem, bo nie wiedział, jak zacząć
rozmowę. Nerwowo spoglądał w kierunku Seiyi, który miał
ubaw.
-
Wygląda jak owca wysłana na rzeź-Usagi powiedziała do męża.
-
To przez te włosy - brunet śmiał się dalej.
-
Na pewno jesteście braćmi?
-
Czasem się zastanawiam, czy go nie podmienili.
Usa
pokręciła głową i nalała sobie soku. Natomiast srebrnowłosy po
raz setny próbował zacząć rozmowę z piękną Wenus.
-
Ślicznie wyglądasz - odchrząknął niespokojnie.
-
Dzięki - odpowiedziała grzecznie, lecz nie zwróciła na
chłopaka uwagi, przez co speszył się jeszcze bardziej.
-
Chciałbym z Tobą porozmawiać...
-
Acha...
-
Teraz...
-
Można prosić do tańca? - wysoki blondyn wyciągnął rękę w
kierunku Aino. Ta ochoczo przystała na propozycję, zostawiając
Yatena z opadniętą szczęką.
-
Idź i odbij Minako temu padalcowi!-blondynka tupnęła gwałtownie
nogą.
-
Ja?!Ja mam gps'a - Seiya pomachał palcem, na którym była
obrączka.
-
W takim razie informuję Cię, że Twój gps został wyłączony!
Ruszaj, a ja wyciągnę Yatena.
Brunet
zrobił taj, ja prosiła Usagi, a ona sama ruszyła w stronę
zielonookiego.
-
Zatańczymy szwagierku! - praktycznie wyszarpała chłopaka za
marynarkę na parkiet.
-
Nie masz męża kobieto?!-wrzasnął podirytowany.
-
Jasne, że mam - odpowiedziała z przekąsem.
W
odpowiednim momencie puściła Seiyi oczko, a ten krzyknął
„Odbijany” oraz sprawnie przekazał Minako w ramiona brata.
Zdezorientowana para spoglądała na siebie w milczeniu. Wreszcie
Yaten odważył się zacząć.
-
Może teraz porozmawiamy? - uśmiechnął się zachęcająco.
-
Eee...czemu nie.
-
Widzisz, chciałem Ci wyznać...
-
Yaten!!! - znowu ktoś przerwał najważniejszą chwilę w jego
życiu.
Chłopak
odwrócił się w stronę natręta, a raczej natrętki.
-
Skarbie, nic się nie zmieniłeś - brunetka o obfitych kształtach
odepchnęła zaskoczoną Mine oraz sama zajęła jej miejsce.
Natomiast
zielonooki przypominał przedszkolaka zdominowanego przez nadgorliwą
mamusię. Z kolei Seiya zakrztusił się drinkiem. Gdy zobaczył, że
jego brat wychodzi w towarzystwie innej kobiety. Zaalarmowana Usa
podążyła za wzrokiem męża i o mało nie udławiła się
szaszłykiem.
-
Wykastruję tę pierdołę!!!
-
Daj spokój Odango, to beznadziejny przypadek.
-
Co się stało, że warkocze Usagi stoją dęba? - Taiki
niespodziewanie odłączył do nich, a wraz z nim Ami.
-
Dowcip Ci się wyostrzył braciszku.
-
Uczę się od najlepszych.
-
Taiki...-Ami popatrzyła na ukochanego karcąco.
-
Ok, ale tak na serio, co się stało?
-
Wasz braciszek dał się wyprowadzić jakiejś lafiryndzie. Nawet nie
wiem, jak to skomentować-blondynka znowu się zezłościła. Z
przyjemnością sprałaby szwagra na kwaśne jabłko.
-
Porażka...-westchnęli wszyscy razem.
****
-
Spieprzyłem sprawę, Seiya miał rację-jestem kretynem! - Yaten
rzucił w kąt telefon po setnej próbie dodzwonienia się do
Minako.
W
końcu chwycił za kurtkę i wybiegł z mieszkania. Pragnął
zapomnieć o samotności, która mu doskwierała, a w
szczególności o uczuciu, jakie dusił od tak dawna. Był
wściekły na siebie, że nie postępował tak, jak dyktował mu
serce. Kochał ją od zawsze, a niczym tchórz obrał rolę
przyjaciela. Gardził sobą, bo chwilami cieszył się z jej
nieudanych randek. Dzięki temu mógł być przy niej. Jednak
nie odważył się wyznać prawdziwych uczuć, ponieważ za bardzo
bał się odrzucenia.
Kou
nie spodziewał się, że nogi zaniosą go pod dom tej wymarzonej.
Odruchowo spojrzał w górę i zobaczył Wenus, która
siedziała skulona na parapecie. Nieoczekiwanie ich spojrzenia
spotkały się, a Yaten zastygł w bezruchu. Nie wiedział, co robić,
a nie chciał jej spłoszyć. Nagle samochód wjechał w kałużę
i srebrnowłosy został pechowo ochlapany.
Minako
trzęsła się ze śmiechu, aż wreszcie pomachała mu na znak, iż
może wejść. Chłopak rozchmurzył się oraz szybko pobiegł na
schody.
-
Wyglądasz, jak zmokła kura, Yaten-kun -chichotała dalej, chociaż
w tonie jej głosu zauważył pewną zmianę. Nigdy nie denerwowała
się w jego obecności. - Co by pomyślała Twoja dziewczyna?
-
Mina-chan, o czym Ty mówisz? - zapytał zdumiony.
-
Daj spokój, nie musisz udawać. Przecież jesteśmy
przyjaciółmi - pomogła mu zdjąć przemoczoną kurtkę i
wysiliła się na uśmiech, lecz nie wyglądało to
naturalnie.-Wiesz, gdzie jest łazienka, zaraz pogadamy.
-
Nie zaraz, tylko teraz! - krzyknął oszołomiony. - Odkąd tu
przyszedłem wygadujesz jakieś bzdury!
-
Dlaczego nie chcesz się przyznać, że masz dziewczynę?
-
Bo nie mam!!!
Policzki
dziewczyny pokryły się purpurą i znowu zaczęła mówić
jednym tchem.
-
No patrz! - klasnęła w ręce. - Wygląda na to, że masz więcej
przyjaciółek, niż myślałam. Zresztą, jesteś sławny i
powinnam się przyzwyczaić do fanek, które ciągle za Tobą
biegają. Oj, nie ważne już, idź wreszcie do tej łazienki.
Yaten
siedział, jak zahipnotyzowany, a jej słowa zdawały się w ogóle
do niego nie trafiać.
-
Yaten... - pstryknęła mu palcami przed nosem, lecz dalej nie
reagował. - Ej, co jest?! Może chcesz kawy? Nie? Zaproponowałabym
Ci coś innego, ale jest chyba za wcześnie...
-
Możesz przestać wreszcie paplać?! - chwycił ją mocno za ramiona,
przyciągając do siebie. - Chciałem powiedzieć, że Cię kocham do
cholery!
Minako
zamrugała zabawnie oczami, patrząc na srebrnowłosego, jak na
wariata. W końcu prychnęła ironicznie.
-
No wreszcie! Ile można czekać?! Wiesz ile Ci to zajęło?
-
Liczą się efekty-szepnął zmysłowo tuż przy jej uchu, a potem
namiętnie pocałował.
-
Na kolejne efekty nie mam zamiaru czekać następne dwa lata -
powiedziała, odrywając się od chłopaka, a potem energicznie
rozpięła guziki jego koszuli...
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz