Rei
nie mogła pogodzić się zaistniałą sytuacją. Siedział w parku
już drugą godzinę i zastanawiała się, gdzie ma się podziać.
Nie miała ochoty wracać do hotelu, a przy tym zamykać się w
czterech ścianach. Poza tym, Yuuichiro pewnie zasypał ją
nieodebranymi połączeniami. Już od kilku dni dzwonił, ale
bezskutecznie. Nie chciała z nim rozmawiać. Zresztą, nie widziała
potrzeby w tłumaczeniu się ze swojego postępowania. Nie byli
małżeństwem i taki układ odpowiadał obojgu, a właściwie jej.
Sama narzuciła taką propozycję, a on się zgodził. Wtedy był
zbyt szczęśliwy, żeby naciskać. Uważał się za szczęściarza,
bo dziewczyna jego marzeń wreszcie odwzajemniła uczucie, które
skrywał w sobie. Z biegiem czasu nawet nie zauważył, że ją
traci. Chociaż, tak naprawdę nigdy nie miał pewności, czy jej
serce naprawdę należało do niego.
Hino pokręciła głową
na myśl o dotychczasowym życiu. Wszystko było za proste,
nijakie...Pragnęła czegoś więcej, miłości, namiętności,
pasji...Po prostu, żyć pełnią i nie odwracać się za siebie.
Powrót do Tokio potraktowała, jak ucieczkę od monotonii oraz
stabilności, które nieustannie ją otaczały. Nie miała
pretensji do Yuuichiro, że był nadopiekuńczy. Kochał ją i miał
prawo to okazywać.
Spotkanie z Usagi wywołało wiele
wspomnień, niekoniecznie dobrych. Wróciła zazdrość, która
kiedyś zmotywowała ją do pchnięcia przyjaciółki w ramiona
przystojnego wokalisty. W ich związku widziała nadzieję dla
siebie. Widziała, jak blondynka męczyła się po wyjeździe Trzech
Gwiazd. Dlatego namówiła łatwowierną dziewczynę do
napisania listu, a Seiya wrócił nie zważając na
konsekwencje. Jedyne, co ich blokowało to strach o Chibiusę.
-Jeśli
czujesz do Mamoru tylko przyjaźń, to Chibiusa i tak się nie
urodzi. Zastanów się dobrze, Usagi. Możesz popełnić
ogromny błąd.
Doskonale
pamiętała, co poradziła Tsukino.
Dopiero wtedy wydarzenia
potoczyły się błyskawicznie. Brunetka nie przewidziała
jednego-wyjazdu Mamoru. Odciął się od wszystkich po ślubie Usy z
Seiyą. Przede wszystkim, znienawidził ją za pomoc parze.
Rei nie mogła sobie darować, iż nie potrafiła zatrzymać
mężczyzny, na którym naprawdę jej zależało. Nie jej wina,
że Chiba wyprowadził wszystkich w pole. Łatwo zatarł ślady, co
faktycznie świadczyło o rychłym wjeździe. Rzeczywiście wyjechał
1,5 roku po feralnym ślubie...
Kobieta podniosła się z
ławki i mozolnie ruszyła na przystanek autobusowy. Nadal nie
opędziła się od myśli, że roztrzepana i głupiutka Usagi Tsukino
ma wszystko, a ona nic. Owszem, straciła córkę, lecz wciąż
posiadała męża oraz słodkiego synka. Seiya pociągał ją,
dlatego pod pretekstem pomocy chciała się do niego zbliżyć.
Udowodnić błękitnookiej, że jej mąż wcale nie jest ideałem, a
wierność na obecne czasy niewiele znaczy.
Zapięła do końca
guziki od płaszcza, bo zerwał się mocniejszy wiatr. Jej zamyślenie
brutalnie przerwało zderzenie z przechodniem. Upadła z impetem na
chodnik, a rzeczy z torebki wysypały się wokół.
-Jak
łazisz!-warknęła i złapała za klucze. Jeszcze tego brakowało,
żeby później spierała się z portierem.
-Wygląda na to,
że straciłaś swój szósty zmysł, Rei Hino-męski,
zmysłowy głos zabrzmiał nad jej głową.
Z przerażeniem
podniosła wzrok do góry i napotkała na lodowate spojrzenie
błękitnych oczu. Przez moment zalśniła w nich nieopisana iskra,
co przyprawiło ją o nieprzyjemny dreszcz.
-Ma...Mamoru?-wydukała,
wciąż klęcząc.-Co, Ty tu robisz? Wróciłeś?
-Najpierw
wstań, wyglądasz śmiesznie-zaśmiał się gorzko.-To chyba nie
przystoi wielkiej wojowniczce?
Spąsowiała
na policzkach, kiedy z niej zakpił. Nie znała go od tej strony.
Stał przed nią zupełnie inny człowiek. Wyprostowała się dumnie,
żeby zmierzyć się z przeszłością.
-Rozumiem,
że nie cieszysz się z naszego spotkania, ale nie musisz być
niemiły. Zejdę Ci z drogi.
-Zaczekaj!-przytrzymał
ją za ramię.-Powiedziałem coś takiego, że uciekasz z podkulonym
ogonem?
Zesztywniała
pod wpływem jego uścisku.
-Nie rozumiem...Myślałam, że mnie nienawidzisz.
-Nie rozumiem...Myślałam, że mnie nienawidzisz.
-Za co? Bo moja narzeczona zostawiła
mnie dla miernoty z estrady? Widać, Usako ma kiepski gust.
„Nawet
teraz o niej mówi. Ciągle ją kocha.”-pomyślała.
-Nie
wiem, do czego prowadzi ta rozmowa. Zamierzasz roztrząsać życie
osobiste Usagi? Rozejdźmy się każde w swoją stronę, bo to nie ma
najmniejszego sensu.
-Powiedziałem, zaczekaj!-szarpnął
mocniej.-Porozmawiajmy spokojnie. Zapraszam Cię na kawę.
Rei nie
mogła uwierzyć w to, co słyszy. Była przygotowana serię
wyrzutów, a nie towarzyską pogawędkę. Nie zdążyła
odmówić, bo Chiba wykorzystał jej zdezorientowanie i
wprowadził do najbliżej kawiarni.
-Wybacz, że nie „Crown”,
ale chyba wyrosłaś z dziecinady.
Zmierzyła go niezadowolonym
wzrokiem.
-Uraziłem Cię?-zmarszczył brwi.
-Nie, od samego
prawisz mi wyłącznie komplementy-odpowiedziała kąśliwie.
-Widzę,
że wróciło Ci poczucie humoru. Nareszcie możemy
porozmawiać jak dorośli ludzie.
Kelnerka postawiła przed nimi
dwie kawy, a brunet patrzył badawczo na kobietę.
-Nie patrz tak
na mnie-speszyła się.-Wytłumacz, o co chodzi. Nie mam
czasu.
-Owszem, masz-uderzył w śmiech.-Myślę, że akurat mojej
sobie możesz poświęcić swój cenny czas.
-Nie będziemy
rozmawiać, jeśli nie zmienisz tonu!-podniosła głos, a kilka osób
z sąsiednich stolików odwróciło się w ich
stronę.
Mamoru westchnął.
-Po co te nerwy? Nie widzieliśmy
się tyle lat, a Ty traktujesz mnie jak wroga. Chciałem zapytać,
czy wszystko u Ciebie w porządku.
Brunetka wytrzeszczyła oczy.
Nie wiedziała, skąd u niego tyle cynizmu. Ewidentnie bawił się
jej kosztem.
-Żartujesz sobie?
-Bynajmniej-zamieszał napój
w filiżance.-Wróciłaś tak nagle. Chyba miałaś jakiś
powód?
-Mamy nowego wroga, jakbyś nie wiedział-mruknęła.
-Mamy nowego wroga, jakbyś nie wiedział-mruknęła.
-Doprawdy?
-Już nie dbasz mnie o losy Ziemi?
Przecież walczyłeś razem z nami i nigdy się nie poddawałeś.
-Jak
sama stwierdziłaś, to było kiedyś-skrzywił się.-Ludzie się
zmieniają, ich poglądy, priorytety...
„Szczególnie moje
priorytety uległy zmianie.”-pomyślał
-Mnie natomiast,
intryguje coś innego.
-Co?
-Czemu pomogłaś Usagi i Seiyi?
Co chciałaś osiągnąć?
Uśmiech znikł z jego twarzy, a
zastąpiła go złość. Zacisnął usta, oczekując odpowiedzi.
W Rei coś pękło. Cała pewność siebie uleciała gdzieś w
powietrze. W ułamku sekundy Mamoru uczynił ją bezbronną,
pozbawioną jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Czy warto było
ukrywać prawdę?
-Chciałam ją odsunąć od Ciebie...
****
Taiki wbiegł do
domu, zaalarmowany telefonem Ami. Jego żona nie ściągnęłaby go z
pracy z byle powodu, dlatego tak szybko przyjechał.
-Dobrze, że
jesteś-czekała na niego w salonie.
Zawsze spokojna i opanowana,
teraz z trudem hamowała emocje.
-Co się stało?-położył rękę
na jej ramieniu.-Cała drżysz, Ami...
-Był atak-odparła
sucho.
-Nic Ci nie jest? Pozostałe czarodziejki...
-Wszystko
ze mną dobrze!-wyrwała się z jego objęć.-Ale Emi groziło
niebezpieczeństwo, rozumiesz?! Cabire i Misao przyczaiły się przy
szkole, czyli znają dzieci! Tu nie tylko chodzi o naszą córkę,
ale o pozostałe niewinne osoby. Wróg wie, że maluch to nasz
najczulszy punkt, a my nie jesteśmy w stanie ich uchronić, kiedy są
poza domem! Gdybym nie znalazła się tam przypadkiem, to nie
wiem...
Szatyn ukląkł przy niej i ścisnął za
dłonie.
-Obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Dzieciom nie
stanie się żadna krzywda...
-Nie możesz mi tego
obiecać-spojrzała ze smutkiem w jego oczy.-Niewiele wiemy o naszym
wrogu, a właściwie to nic. Wasza trójka pamięta Sakamae,
ale co z jej wojowniczkami? Obie mają specyficzne zdolności.
Zauważyłam, że obawiają się mocy Usagi, a nasze ataki odpierają
z łatwością.
-Porozmawiam z księżniczką Kakyuu i
...
-Kolejny problem!-żachnęła się.-Dlaczego do tej pory nic
nie powiedziała? Nie jestem ślepa i widzę, że stale gdzieś
znika. Chyba należą nam się jakiś wyjaśnienia!
-Wybaczcie
mi-czerwonowłosa pojawiła się nieoczekiwanie.-Zbyt długo
zwlekałam z tą sprawą. Gwiazdo, wezwij proszę pozostałych
braci-odwróciła się i odeszła dostojnym krokiem.
Taiki
wymienił z niebiekowłosą spojrzenie. Z tym, że jego świadczyło
o lekkim wyrzucie.
-Niczego nie żałuję i nie będę
przepraszać-obruszyła się.
1
godz. Później
Seiya i Yaten zjawili się w domu brata. Domyślili się, że
wezwanie było na prośbę księżniczki. Przywitali się z nią oraz
zajęli miejsca. Kakyuu stała przy oknie, patrząc w dal nieobecnym
wzrokiem.
-Księżniczko...-brunet zapytał
łagodnie.
-Przepraszam...zamyśliłam się.
Usiadła obok
niebieskookiego i uśmiechnęła się niepewnie.
-Wszystko
komplikuje się coraz bardziej. Popróbowałam sprawdzić,
gdzie ukrywają się Cabire i Misao, ale na próżno. Są
bardzo sprytne, a poza tym, mam pewną teorię. Uważam, że mają
pomocnika, który zna was bardzo dobrze.
-Może
Hino-srebrnowłosy rzucił bezpośrednio.-Przyjechała nie wiadomo
skąd i nie wiadomo po co. Wtrąca się w nieswoje sprawy, panosząc
jak szara gęś.
-Skończ te głupie insynuacje!-starszy Kou uciął
ostro.-Rei chce nam pomóc, dlatego specjalnie wróciła
z Kanady. Ryzykuje tak samo, jak my.
-No i? Dokonała już cudu?
Jakoś nie zauważyłem, żebyś podskakiwał pod niebiosa, bo mała
się odnalazła. A może się mylę? Coś Ci powiem, braciszku. Do
tej pory specjalistka od wywoływania duchów zrobiła Ci
sieczkę w mózgu. Mogę jej pogratulować, bo udało się jej
to w rekordowym tempie.
-Zamknij się!
-Dosyć!-czerwonowłosa
wyszła na środek.-Jeśli w ten sposób będziecie się
zachowywać, to wróg podejdzie nas przy pierwszej, lepszej
okazji. Macie działać razem, a nie kłócić
się.
-Dokładnie-Taiki wsparł władczynię.-Tracicie tylko
energię. Musimy się skupić, bo teraz jesteśmy odpowiedzialni za
dzieci. Nie wolno nam okazać słabości.
-Chociaż Ty myślisz
racjonalnie-kobieta odetchnęła z ulgą.-Z jednym mogę się
zgodzić-uważajcie na Czarodziejkę z Marsa. Odniosłam wrażenie,
iż nie była ze mną do końca szczera. Nie ufałabym jej.
-A
wróg nie śpi-szatyn skwitował.-Zresztą, wydaje się być
potężny.
-Guzik mnie to obchodzi! Obie szkarady są
paskudniejsze, niż Żelazna Mysz i reszta motłochu
Galaxi-zielonooki nie mógł powstrzymać ciętego języka.-Jak
mamy z nimi walczyć?
-Właśnie po to was zebrałam. Odzyskacie
swoje moce.
-Znów będziemy Gwiezdnymi
Czarodziejkami?-Seiya nie krył zdziwienia.
-Nie do końca...Długo
przebywacie w obecnych postaciach i nie chę tego wypierać, ani
burzyć. Tak wybraliście, a ja się zgodziłam. Pamiętacie, co mi
wtedy obiecaliście?
-Że staniemy do walki, jeśli zajdzie taka
potrzeba-Yaten odpowiedział za braci.
-Tak. Dlatego od dziś
będziecie włączyć w obronie Kinmoku i Ziemi, jako moi
wojownicy...
****
Po zajęciach
dodatkowych dzieciaki pobiegły na szkolne boisko. Shona musiała
dłużej zaczekać na Elzę, która miała odebrać ją prosto
po wyjściu z uczelni. Mała ochoczo dołączyła do przyjaciół.
Hiro i Ichi poszli grać razem z kolegami w piłkę, a dziewczynki
usiadły pod drzewem. Emi od razu pogrążyła się w lekturze, a Mai
dla odmiany wyjęta z plecaka procę oraz coś, co przypominało
orzechy. Otrzepała zgrabnie zieloną sukienkę i wybrała
pozycję.
-Mai-chan, co Ty wyprawiasz?-brunetka zaniepokoiła
się.
-Namierzam cel.
-Ale...tym celem jest Twój
brat!
-Nic mu nie będzie, to tylko łupina po orzechu.
„Amunicja”
wystrzeliła, lecz srebrnowłosa jęknęła z zawodu.
-Nie
trafiłam.
-To dobrze. Hiro ma jeszcze ślad po ostatnim guzie.
Usiądź i zajmij się czymś innym-starsza koleżanka zabrała jej
„broń” i spojrzała w stronę chłopca.-Czasem mi się wydaje, że
on lubi być sam-zmrużyła swe ciemnoniebieskie oczy.
-Bo to
inwalida!
-Chodziło jej o indywidualistę-Emi sprostowała i
wróciła do lektury.
-Wszystko jedno, a ja i tak się
nudzę!
-Opowiem Ci coś-niebieskowłosa odłożyła
książkę.-Słyszałyście, że każdy z nas ma swoją gwiazdę?
Wraz z nowym życiem rodzi się nowa gwiazda. Niektóre z nich
mają wyjątkowy blask, bo wyróżniają się pewnego rodzaju
mocą.
-Ładna bajka!
-To nie bajka. Powiedziała mi to pewna
pani. Jest bardzo mądra i na pewno nie kłamała. Mieszka u nas od
pewnego czasu, nawet tata słucha jej rad.
-Mieszka u
was?-błękitnooka zapomniała o problemie z nudą.-Skąd się
wzięła? Jak wygląda?
-Spokojnie-Aizawa przystopowała jej
zapędy.-Daj dokończyć-sama też zainteresowała się
opowieścią.
-Nie bardzo wiem. Rodzice powiedzieli, że chodzi o
nagranie płyty. Już mówiłam, wygląda na uczoną. Lubie z
nią rozmawiać, jak z mamą. No i jest piękna.
-Nasza Shona też
jest piękna!-Mai beztrosko przytuliła się do brunetki i obie
straciły równowagę.
-Co to? Zgubiłaś...-podniosła z
trawy srebrny wisiorek, a przed jej oczami zalśniła kryształowa
gwiazdka.-Śliczny...
-Oddaj!-gwałtownie odebrała swoją
własność.
-Nie chciałam Ci go zabrać, przepraszam.
-W
porządku, to było niechcący-zawiesiła go z powrotem.
-Mój
tata ma podobny!-dziewczynce przypomniało się nagle.-Ciekawe, czy
się zdziwi jak mu powiem.
-Nie powiesz!-Shona rozgniewała się
na dobre.-To mój sekret! Mój i Elzy! Cudzych tajemnic
się nie rozpowiada. Obiecajcie, że nikomu nie powiecie.
Odetchnęła
dopiero, gdy przystały na jej prośbę.
****
Mako rozejrzała się
smętnie po wygodnym apartamencie outerek. Setsuna nalegała, aby po
podróży zatrzymała się u nich. Jednak nie był to trafiony
pomysł. Wystarczyła krótka wzmianka o Seiyi i Haruka wpadła
w szał. Nawet Michiru, która przeważnie działa na blondynkę
kojąco, teraz nie potrafiła zapanować nad jej gniewem.
-Gówno mnie
obchodzą ich problemy!-walnęła pięścią w stół,a
morskowłosa w ostatniej chwili złapała wazon z kwiatami.-Nie będę
rozmawiała z tą gnidą! Tradycyjnie wszystko spieprzył, a my mamy
robotę!
-Dlaczego twierdzisz, że to wina Seiyi?!-szatynka
stanęła w obronie męża przyjaciółki.-Zaraz powiesz, że
on sprowadził Galaxię na Ziemię! No tak! Przecież wszystkie
problemy tego świata dzieją się przez Seiyę Kou!
Tenoh
zacisnęła zęby i usiadła przy swojej partnerce. Splotła dłoń
razem z jej, żeby trochę uspokoić skołatane nerwy.
-Zadania
nie zmienię i Tobie radzę przejrzeć na oczy.
-Już dawno to
zrobiłam i do tej pory świetnie mi się z tym żyło. W Twoim
przypadku było chyba odwrotnie.
Haruka już chciała zripostować,
lecz zielonowłosa weszła jej w paradę.
-Myślę, że powinnyśmy
porozmawiać z Trzema Gwiazdami. Mogą mieć informacje na temat
wroga, które przydadzą się w walce.
-Setsuna ma
rację-Kaio odważyła się odezwać. Musimy wiedzieć z kim mamy
odczynienia, aby opracować strategię.
-Zaraziłyście się
głupotą od Usagi?! Nie będę rozmawiała z trzema wypierdkami, bo
nie potrzebuję łaski!
-Jednego nie rozumiem-Mako stanęła na
przeciw groźnej wojowniczki.-Chcesz bronić planety, ale masz gdzieś
rady innych. Oddałaś nam pałeczki do transformacji, jednak nie
robisz nic, żeby połączyć siły. Jesteśmy razem, czy osobno?
Zawsze myślałam, że walczymy we wspólnym interesie.
-Jedno
nie wyklucza drugiego. Znam swoje obowiązki i mam nadzieję, że Ty
też.
-Gdyby tak nie było, nie wróciłabym. Chociaż i tak
się nie zrozumiemy, nic tu po mnie. Jutro porozmawiam z Usagi i
zamierzam ją we wszystkim wesprzeć.
-Wzięła swoją torbę z
rzeczami i wyszła zatrzaskując drzwi. Śmiała się duchu, że w
ogóle łudziła się na jakiekolwiek porozumienie z outerkami.
Nie lubiła, kiedy ktoś narzucał jej swoje zdanie, a pozostanie pod
jednym dachem z Haruką oznaczałoby, że podporządkowała się ich
zasadom. Najlepszym rozwiązaniem było wynieść się do
hotelu.
-Mako!
Zielonooka odwróciła się, słysząc
znajomy głos.
-Hotaru? Co się
stało?
-Słyszałam waszą rozmowę...
-Przykro mi, nie
chciałam żeby tak wyszło.
-Nie przejmuj się, to nie Twoja
wina. Chciałam Cię o coś prosić...-zawiesiła głos.
-Mów,
śmiało.
-Czy...czy mogę iść z Tobą do Usagi?
Kino
uśmiechnęła się po raz pierwszy tego dnia.
-Jasne...przecież
wiesz jak ona Cię kocha...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz