wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział XII


Rei nie mogła pogodzić się zaistniałą sytuacją. Siedział w parku już drugą godzinę i zastanawiała się, gdzie ma się podziać. Nie miała ochoty wracać do hotelu, a przy tym zamykać się w czterech ścianach. Poza tym, Yuuichiro pewnie zasypał ją nieodebranymi połączeniami. Już od kilku dni dzwonił, ale bezskutecznie. Nie chciała z nim rozmawiać. Zresztą, nie widziała potrzeby w tłumaczeniu się ze swojego postępowania. Nie byli małżeństwem i taki układ odpowiadał obojgu, a właściwie jej. Sama narzuciła taką propozycję, a on się zgodził. Wtedy był zbyt szczęśliwy, żeby naciskać. Uważał się za szczęściarza, bo dziewczyna jego marzeń wreszcie odwzajemniła uczucie, które skrywał w sobie. Z biegiem czasu nawet nie zauważył, że ją traci. Chociaż, tak naprawdę nigdy nie miał pewności, czy jej serce naprawdę należało do niego.
Hino pokręciła głową na myśl o dotychczasowym życiu. Wszystko było za proste, nijakie...Pragnęła czegoś więcej, miłości, namiętności, pasji...Po prostu, żyć pełnią i nie odwracać się za siebie. Powrót do Tokio potraktowała, jak ucieczkę od monotonii oraz stabilności, które nieustannie ją otaczały. Nie miała pretensji do Yuuichiro, że był nadopiekuńczy. Kochał ją i miał prawo to okazywać.
Spotkanie z Usagi wywołało wiele wspomnień, niekoniecznie dobrych. Wróciła zazdrość, która kiedyś zmotywowała ją do pchnięcia przyjaciółki w ramiona przystojnego wokalisty. W ich związku widziała nadzieję dla siebie. Widziała, jak blondynka męczyła się po wyjeździe Trzech Gwiazd. Dlatego namówiła łatwowierną dziewczynę do napisania listu, a Seiya wrócił nie zważając na konsekwencje. Jedyne, co ich blokowało to strach o Chibiusę.
-Jeśli czujesz do Mamoru tylko przyjaźń, to Chibiusa i tak się nie urodzi. Zastanów się dobrze, Usagi. Możesz popełnić ogromny błąd.

Doskonale pamiętała, co poradziła Tsukino.
Dopiero wtedy wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Brunetka nie przewidziała jednego-wyjazdu Mamoru. Odciął się od wszystkich po ślubie Usy z Seiyą. Przede wszystkim, znienawidził ją za pomoc parze.
Rei nie mogła sobie darować, iż nie potrafiła zatrzymać mężczyzny, na którym naprawdę jej zależało. Nie jej wina, że Chiba wyprowadził wszystkich w pole. Łatwo zatarł ślady, co faktycznie świadczyło o rychłym wjeździe. Rzeczywiście wyjechał 1,5 roku po feralnym ślubie...
Kobieta podniosła się z ławki i mozolnie ruszyła na przystanek autobusowy. Nadal nie opędziła się od myśli, że roztrzepana i głupiutka Usagi Tsukino ma wszystko, a ona nic. Owszem, straciła córkę, lecz wciąż posiadała męża oraz słodkiego synka. Seiya pociągał ją, dlatego pod pretekstem pomocy chciała się do niego zbliżyć. Udowodnić błękitnookiej, że jej mąż wcale nie jest ideałem, a wierność na obecne czasy niewiele znaczy.
Zapięła do końca guziki od płaszcza, bo zerwał się mocniejszy wiatr. Jej zamyślenie brutalnie przerwało zderzenie z przechodniem. Upadła z impetem na chodnik, a rzeczy z torebki wysypały się wokół.
-Jak łazisz!-warknęła i złapała za klucze. Jeszcze tego brakowało, żeby później spierała się z portierem.
-Wygląda na to, że straciłaś swój szósty zmysł, Rei Hino-męski, zmysłowy głos zabrzmiał nad jej głową.
Z przerażeniem podniosła wzrok do góry i napotkała na lodowate spojrzenie błękitnych oczu. Przez moment zalśniła w nich nieopisana iskra, co przyprawiło ją o nieprzyjemny dreszcz.

-Ma...Mamoru?-wydukała, wciąż klęcząc.-Co, Ty tu robisz? Wróciłeś?
-Najpierw wstań, wyglądasz śmiesznie-zaśmiał się gorzko.-To chyba nie przystoi wielkiej wojowniczce?
Spąsowiała na policzkach, kiedy z niej zakpił. Nie znała go od tej strony. Stał przed nią zupełnie inny człowiek. Wyprostowała się dumnie, żeby zmierzyć się z przeszłością.
-Rozumiem, że nie cieszysz się z naszego spotkania, ale nie musisz być niemiły. Zejdę Ci z drogi.
-Zaczekaj!-przytrzymał ją za ramię.-Powiedziałem coś takiego, że uciekasz z podkulonym ogonem?
Zesztywniała pod wpływem jego uścisku.
-Nie rozumiem...Myślałam, że mnie nienawidzisz.
-Za co? Bo moja narzeczona zostawiła mnie dla miernoty z estrady? Widać, Usako ma kiepski gust.
„Nawet teraz o niej mówi. Ciągle ją kocha.”-pomyślała.
-Nie wiem, do czego prowadzi ta rozmowa. Zamierzasz roztrząsać życie osobiste Usagi? Rozejdźmy się każde w swoją stronę, bo to nie ma najmniejszego sensu.
-Powiedziałem, zaczekaj!-szarpnął mocniej.-Porozmawiajmy spokojnie. Zapraszam Cię na kawę.
Rei nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Była przygotowana serię wyrzutów, a nie towarzyską pogawędkę. Nie zdążyła odmówić, bo Chiba wykorzystał jej zdezorientowanie i wprowadził do najbliżej kawiarni.
-Wybacz, że nie „Crown”, ale chyba wyrosłaś z dziecinady.
Zmierzyła go niezadowolonym wzrokiem.
-Uraziłem Cię?-zmarszczył brwi.
-Nie, od samego prawisz mi wyłącznie komplementy-odpowiedziała kąśliwie.
-Widzę, że wróciło Ci poczucie humoru. Nareszcie możemy porozmawiać jak dorośli ludzie.
Kelnerka postawiła przed nimi dwie kawy, a brunet patrzył badawczo na kobietę.
-Nie patrz tak na mnie-speszyła się.-Wytłumacz, o co chodzi. Nie mam czasu.
-Owszem, masz-uderzył w śmiech.-Myślę, że akurat mojej sobie możesz poświęcić swój cenny czas.
-Nie będziemy rozmawiać, jeśli nie zmienisz tonu!-podniosła głos, a kilka osób z sąsiednich stolików odwróciło się w ich stronę.
Mamoru westchnął.
-Po co te nerwy? Nie widzieliśmy się tyle lat, a Ty traktujesz mnie jak wroga. Chciałem zapytać, czy wszystko u Ciebie w porządku.
Brunetka wytrzeszczyła oczy. Nie wiedziała, skąd u niego tyle cynizmu. Ewidentnie bawił się jej kosztem.
-Żartujesz sobie?
-Bynajmniej-zamieszał napój w filiżance.-Wróciłaś tak nagle. Chyba miałaś jakiś powód?
-Mamy nowego wroga, jakbyś nie wiedział-mruknęła.
-Doprawdy?
-Już nie dbasz mnie o losy Ziemi? Przecież walczyłeś razem z nami i nigdy się nie poddawałeś.
-Jak sama stwierdziłaś, to było kiedyś-skrzywił się.-Ludzie się zmieniają, ich poglądy, priorytety...
„Szczególnie moje priorytety uległy zmianie.”-pomyślał
-Mnie natomiast, intryguje coś innego.
-Co?
-Czemu pomogłaś Usagi i Seiyi? Co chciałaś osiągnąć?
Uśmiech znikł z jego twarzy, a zastąpiła go złość. Zacisnął usta, oczekując odpowiedzi.
W Rei coś pękło. Cała pewność siebie uleciała gdzieś w powietrze. W ułamku sekundy Mamoru uczynił ją bezbronną, pozbawioną jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Czy warto było ukrywać prawdę?
-Chciałam ją odsunąć od Ciebie...
****
Taiki wbiegł do domu, zaalarmowany telefonem Ami. Jego żona nie ściągnęłaby go z pracy z byle powodu, dlatego tak szybko przyjechał.
-Dobrze, że jesteś-czekała na niego w salonie.
Zawsze spokojna i opanowana, teraz z trudem hamowała emocje.
-Co się stało?-położył rękę na jej ramieniu.-Cała drżysz, Ami...
-Był atak-odparła sucho.
-Nic Ci nie jest? Pozostałe czarodziejki...
-Wszystko ze mną dobrze!-wyrwała się z jego objęć.-Ale Emi groziło niebezpieczeństwo, rozumiesz?! Cabire i Misao przyczaiły się przy szkole, czyli znają dzieci! Tu nie tylko chodzi o naszą córkę, ale o pozostałe niewinne osoby. Wróg wie, że maluch to nasz najczulszy punkt, a my nie jesteśmy w stanie ich uchronić, kiedy są poza domem! Gdybym nie znalazła się tam przypadkiem, to nie wiem...
Szatyn ukląkł przy niej i ścisnął za dłonie.
-Obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Dzieciom nie stanie się żadna krzywda...
-Nie możesz mi tego obiecać-spojrzała ze smutkiem w jego oczy.-Niewiele wiemy o naszym wrogu, a właściwie to nic. Wasza trójka pamięta Sakamae, ale co z jej wojowniczkami? Obie mają specyficzne zdolności. Zauważyłam, że obawiają się mocy Usagi, a nasze ataki odpierają z łatwością.
-Porozmawiam z księżniczką Kakyuu i ...
-Kolejny problem!-żachnęła się.-Dlaczego do tej pory nic nie powiedziała? Nie jestem ślepa i widzę, że stale gdzieś znika. Chyba należą nam się jakiś wyjaśnienia!
-Wybaczcie mi-czerwonowłosa pojawiła się nieoczekiwanie.-Zbyt długo zwlekałam z tą sprawą. Gwiazdo, wezwij proszę pozostałych braci-odwróciła się i odeszła dostojnym krokiem.
Taiki wymienił z niebiekowłosą spojrzenie. Z tym, że jego świadczyło o lekkim wyrzucie.
-Niczego nie żałuję i nie będę przepraszać-obruszyła się.

1 godz. Później
Seiya i Yaten zjawili się w domu brata. Domyślili się, że wezwanie było na prośbę księżniczki. Przywitali się z nią oraz zajęli miejsca. Kakyuu stała przy oknie, patrząc w dal nieobecnym wzrokiem.
-Księżniczko...-brunet zapytał łagodnie.
-Przepraszam...zamyśliłam się.
Usiadła obok niebieskookiego i uśmiechnęła się niepewnie.
-Wszystko komplikuje się coraz bardziej. Popróbowałam sprawdzić, gdzie ukrywają się Cabire i Misao, ale na próżno. Są bardzo sprytne, a poza tym, mam pewną teorię. Uważam, że mają pomocnika, który zna was bardzo dobrze.
-Może Hino-srebrnowłosy rzucił bezpośrednio.-Przyjechała nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co. Wtrąca się w nieswoje sprawy, panosząc jak szara gęś.
-Skończ te głupie insynuacje!-starszy Kou uciął ostro.-Rei chce nam pomóc, dlatego specjalnie wróciła z Kanady. Ryzykuje tak samo, jak my.
-No i? Dokonała już cudu? Jakoś nie zauważyłem, żebyś podskakiwał pod niebiosa, bo mała się odnalazła. A może się mylę? Coś Ci powiem, braciszku. Do tej pory specjalistka od wywoływania duchów zrobiła Ci sieczkę w mózgu. Mogę jej pogratulować, bo udało się jej to w rekordowym tempie.
-Zamknij się!
-Dosyć!-czerwonowłosa wyszła na środek.-Jeśli w ten sposób będziecie się zachowywać, to wróg podejdzie nas przy pierwszej, lepszej okazji. Macie działać razem, a nie kłócić się.
-Dokładnie-Taiki wsparł władczynię.-Tracicie tylko energię. Musimy się skupić, bo teraz jesteśmy odpowiedzialni za dzieci. Nie wolno nam okazać słabości.
-Chociaż Ty myślisz racjonalnie-kobieta odetchnęła z ulgą.-Z jednym mogę się zgodzić-uważajcie na Czarodziejkę z Marsa. Odniosłam wrażenie, iż nie była ze mną do końca szczera. Nie ufałabym jej.
-A wróg nie śpi-szatyn skwitował.-Zresztą, wydaje się być potężny.
-Guzik mnie to obchodzi! Obie szkarady są paskudniejsze, niż Żelazna Mysz i reszta motłochu Galaxi-zielonooki nie mógł powstrzymać ciętego języka.-Jak mamy z nimi walczyć?
-Właśnie po to was zebrałam. Odzyskacie swoje moce.
-Znów będziemy Gwiezdnymi Czarodziejkami?-Seiya nie krył zdziwienia.
-Nie do końca...Długo przebywacie w obecnych postaciach i nie chę tego wypierać, ani burzyć. Tak wybraliście, a ja się zgodziłam. Pamiętacie, co mi wtedy obiecaliście?
-Że staniemy do walki, jeśli zajdzie taka potrzeba-Yaten odpowiedział za braci.
-Tak. Dlatego od dziś będziecie włączyć w obronie Kinmoku i Ziemi, jako moi wojownicy...
****
Po zajęciach dodatkowych dzieciaki pobiegły na szkolne boisko. Shona musiała dłużej zaczekać na Elzę, która miała odebrać ją prosto po wyjściu z uczelni. Mała ochoczo dołączyła do przyjaciół.
Hiro i Ichi poszli grać razem z kolegami w piłkę, a dziewczynki usiadły pod drzewem. Emi od razu pogrążyła się w lekturze, a Mai dla odmiany wyjęta z plecaka procę oraz coś, co przypominało orzechy. Otrzepała zgrabnie zieloną sukienkę i wybrała pozycję.
-Mai-chan, co Ty wyprawiasz?-brunetka zaniepokoiła się.
-Namierzam cel.
-Ale...tym celem jest Twój brat!
-Nic mu nie będzie, to tylko łupina po orzechu.
„Amunicja” wystrzeliła, lecz srebrnowłosa jęknęła z zawodu.
-Nie trafiłam.
-To dobrze. Hiro ma jeszcze ślad po ostatnim guzie. Usiądź i zajmij się czymś innym-starsza koleżanka zabrała jej „broń” i spojrzała w stronę chłopca.-Czasem mi się wydaje, że on lubi być sam-zmrużyła swe ciemnoniebieskie oczy.
-Bo to inwalida!
-Chodziło jej o indywidualistę-Emi sprostowała i wróciła do lektury.
-Wszystko jedno, a ja i tak się nudzę!
-Opowiem Ci coś-niebieskowłosa odłożyła książkę.-Słyszałyście, że każdy z nas ma swoją gwiazdę? Wraz z nowym życiem rodzi się nowa gwiazda. Niektóre z nich mają wyjątkowy blask, bo wyróżniają się pewnego rodzaju mocą.
-Ładna bajka!
-To nie bajka. Powiedziała mi to pewna pani. Jest bardzo mądra i na pewno nie kłamała. Mieszka u nas od pewnego czasu, nawet tata słucha jej rad.
-Mieszka u was?-błękitnooka zapomniała o problemie z nudą.-Skąd się wzięła? Jak wygląda?
-Spokojnie-Aizawa przystopowała jej zapędy.-Daj dokończyć-sama też zainteresowała się opowieścią.
-Nie bardzo wiem. Rodzice powiedzieli, że chodzi o nagranie płyty. Już mówiłam, wygląda na uczoną. Lubie z nią rozmawiać, jak z mamą. No i jest piękna.
-Nasza Shona też jest piękna!-Mai beztrosko przytuliła się do brunetki i obie straciły równowagę.
-Co to? Zgubiłaś...-podniosła z trawy srebrny wisiorek, a przed jej oczami zalśniła kryształowa gwiazdka.-Śliczny...
-Oddaj!-gwałtownie odebrała swoją własność.
-Nie chciałam Ci go zabrać, przepraszam.
-W porządku, to było niechcący-zawiesiła go z powrotem.
-Mój tata ma podobny!-dziewczynce przypomniało się nagle.-Ciekawe, czy się zdziwi jak mu powiem.
-Nie powiesz!-Shona rozgniewała się na dobre.-To mój sekret! Mój i Elzy! Cudzych tajemnic się nie rozpowiada. Obiecajcie, że nikomu nie powiecie.
Odetchnęła dopiero, gdy przystały na jej prośbę.
****
Mako rozejrzała się smętnie po wygodnym apartamencie outerek. Setsuna nalegała, aby po podróży zatrzymała się u nich. Jednak nie był to trafiony pomysł. Wystarczyła krótka wzmianka o Seiyi i Haruka wpadła w szał. Nawet Michiru, która przeważnie działa na blondynkę kojąco, teraz nie potrafiła zapanować nad jej gniewem.

-Gówno mnie obchodzą ich problemy!-walnęła pięścią w stół,a morskowłosa w ostatniej chwili złapała wazon z kwiatami.-Nie będę rozmawiała z tą gnidą! Tradycyjnie wszystko spieprzył, a my mamy robotę!
-Dlaczego twierdzisz, że to wina Seiyi?!-szatynka stanęła w obronie męża przyjaciółki.-Zaraz powiesz, że on sprowadził Galaxię na Ziemię! No tak! Przecież wszystkie problemy tego świata dzieją się przez Seiyę Kou!
Tenoh zacisnęła zęby i usiadła przy swojej partnerce. Splotła dłoń razem z jej, żeby trochę uspokoić skołatane nerwy.
-Zadania nie zmienię i Tobie radzę przejrzeć na oczy.
-Już dawno to zrobiłam i do tej pory świetnie mi się z tym żyło. W Twoim przypadku było chyba odwrotnie.
Haruka już chciała zripostować, lecz zielonowłosa weszła jej w paradę.
-Myślę, że powinnyśmy porozmawiać z Trzema Gwiazdami. Mogą mieć informacje na temat wroga, które przydadzą się w walce.
-Setsuna ma rację-Kaio odważyła się odezwać. Musimy wiedzieć z kim mamy odczynienia, aby opracować strategię.
-Zaraziłyście się głupotą od Usagi?! Nie będę rozmawiała z trzema wypierdkami, bo nie potrzebuję łaski!
-Jednego nie rozumiem-Mako stanęła na przeciw groźnej wojowniczki.-Chcesz bronić planety, ale masz gdzieś rady innych. Oddałaś nam pałeczki do transformacji, jednak nie robisz nic, żeby połączyć siły. Jesteśmy razem, czy osobno? Zawsze myślałam, że walczymy we wspólnym interesie.
-Jedno nie wyklucza drugiego. Znam swoje obowiązki i mam nadzieję, że Ty też.
-Gdyby tak nie było, nie wróciłabym. Chociaż i tak się nie zrozumiemy, nic tu po mnie. Jutro porozmawiam z Usagi i zamierzam ją we wszystkim wesprzeć.
-Wzięła swoją torbę z rzeczami i wyszła zatrzaskując drzwi. Śmiała się duchu, że w ogóle łudziła się na jakiekolwiek porozumienie z outerkami. Nie lubiła, kiedy ktoś narzucał jej swoje zdanie, a pozostanie pod jednym dachem z Haruką oznaczałoby, że podporządkowała się ich zasadom. Najlepszym rozwiązaniem było wynieść się do hotelu.
-Mako!
Zielonooka odwróciła się, słysząc znajomy głos.

-Hotaru? Co się stało?
-Słyszałam waszą rozmowę...
-Przykro mi, nie chciałam żeby tak wyszło.
-Nie przejmuj się, to nie Twoja wina. Chciałam Cię o coś prosić...-zawiesiła głos.
-Mów, śmiało.
-Czy...czy mogę iść z Tobą do Usagi?
Kino uśmiechnęła się po raz pierwszy tego dnia.
-Jasne...przecież wiesz jak ona Cię kocha...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz