poniedziałek, 18 lutego 2013

Tajemnica Pocałunku

Opowiadanie z paringiem Serenity/Seiya.
Pozostali bohaterowie: Helios, Kakyuu, Endymion


  Kapłan Helios niespokojnie krążył po swoim gabinecie. Od śmierci królowej Seleny minęło pół roku, ale w pałacu nadal było czuć nieprzyjemną atmosferę. Mężczyznę najbardziej martwiło zachowanie księżniczki Serenity. Wszyscy rozumieli jej cierpienie po utracie matki, ale zmiana jaka zaszła w charakterze złotowłosej, była dość szokująca. Już nie była ciepłą i serdeczną dziewczyną. Służba bardzo często narzekała na jej kaprysy oraz opryskliwe zaczepki. Zresztą, sam kapłan wielokrotnie doświadczył nowych humorów księżycowej księżniczki.
- Ona nie panuje nad sobą, a co dopiero mówić o rządzeniu królestwem - pokręcił głową ze złości.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, więc białowłosy dał pozwolenie na wejście. Do środka wszedł wysoki, przystojny mężczyzna. Miał brązowe włosy do ramion oraz duże, ciemnoniebieskie oczy, a ubrany był w srebrny strój z długą, czerwoną peleryną.
- Nie chciałem Ci przeszkadzać, ale musimy teraz porozmawiać.
- W porządku generale Tashiro. Nawet lepiej, że jesteś.
Poseł usiadł na fotelu i spojrzał na niego uważnie.
- Widzę, że coś Cię martwi Heliosie.
- Owszem, a powód jest nam wszystkim bardzo dobrze znany-Serenity.
- No tak - generał westchnął ciężko. - O tym również chciałem porozmawiać. Muszę wracać na Kinmoku, bo siostra mnie potrzebuje, a o synu już nie wspomnę. Ktoś musi utemperować jego charakterek-mężczyzna uśmiechnął się pod nosem.-Mam dla Ciebie propozycję, niech Serenity jedzie ze mną. Będzie pod moją protekcją, a zmiana otoczenia może jej wyjść na dobre.
- A, co na to Kakyuu?
- Znasz moją siostrę, to anioł. Poza tym, Selene była bliska nam obojgu.
- Świetnie, zatem porozmawiam z Sere - kapłan uścisnął dłoń generała, chociaż przeczuwał, że czeka go trudna rozmowa.

****
  Obawy Heliosa sprawdziły się wyjątkowo trafnie. Po awanturze w trakcie której cały zamek drżał, a szyby w oknach pękały, przyszedł czas na kolejną i jeszcze kolejną...
W końcu ledwo żywy kapłan wyprowadził wrzeszczącą księżniczkę z sypialni, a Merkury i Mars spakowały jej rzeczy.
- Uspokój się! Wszyscy chcemy Twojego dobra! - krzyknął na szamoczącą się dziewczynę.
- No, a w szczególności Ty! - warknęła.
Po kilkunastu minutach zaciętej szarpaniny, wepchnął dziewczynę do karety generała oraz z ulgą zatrzasnął drzwi.
Serenity łypnęła na Tashiro morderczym spojrzeniem i z naburmuszoną miną przesiadła
się na drugą stronę. Następnie dumnie wykręciła głowę, spoglądając w okno. Całą drogę nie zaszczyciła swojego towarzysza nawet słowem, co go jedynie rozbawiło.
Po długiej podróżny dotarli na Kinmoku, a uradowany szatyn pierwszy wybiegł na spotkanie siostrze. Księżniczka Kakyu czekała przy wejściu, uśmiechając się promiennie.
- Dobrze, że już jesteś braciszku - przytuliła go z całej siły.
Jej wzrok szybko przeszedł na złotowłosą Sere, która stała z tyłu z miną męczennika.
- Przywiozłeś gościa? - czerwonowłosa zdziwiła się.
- Tak - przyciągnął dziewczynę bliżej. - Pozwól, że Ci przedstawię córkę Seleny, Serenity.
- Jesteś śliczna kochanie - ucałowała zdumioną blondynkę w policzek oraz wzięła pod ramię, prowadząc do pałacu.

****
  Serenity czuła się obco w nowym miejscu, a jedynie obecność Kakyuu uspokajała ją. Niebieskooka doszła do wniosku, iż od władczyni planety pachnących oliwek bije takie samo ciepło, jak od jej mamy. Dlatego mogłaby ciągle przebywać w towarzystwie tej niezwykłej kobiety. Niestety na obecną chwilę była skazana wyłącznie na siebie. Dlatego też, wymknęła się na spacer.
  Księżniczka znalazła się w pięknym ogrodzie i musiała przyznać, że nawet w jej własnym nie było tylu gatunków kwiatów. Oczarowana zatrzymała się przy fontannie i zanurzyła dłoń w wodzie. Nagle doznała wrażenia, iż ktoś ją obserwuje. Odwróciła się gwałtownie, lecz nikogo nie dostrzegła, więc wróciła do poprzedniej czynności. Dopiero, gdy usłyszała niepokojący szelest, ruszyła w stronę świerków. Tym razem nie miała wątpliwości, że nie jest sama.
- Widzę intruza w mojej kryjówce - usłyszała, a przed nią stanął młodzieniec z długimi, czarnymi włosami, zebranymi w kitkę. Strój miał podobny do generała z tym, że bez peleryny.
- Intruza? - zapytała nieśmiało.
- Bardzo pięknego intruza.
- Za dużo sobie Pan pozwala.
- Pan?
- Nie przypominam sobie, abyśmy byli na „Ty”.
- Więc zdradź mi swoje imię - zbliżył się do niej.
- Nonsens... - oburzona jego bezpośrednim zachowaniem, odwróciła się na pięcie.
- Nie odchodź! - nieznajomy zagrodził jej drogę. - Dla Ciebie... - na wyciągniętej dłoni ujrzała białą lilię.
- Piękna, dziękuję.
- Godna Twojej urody.
Księżniczka spojrzała w oczy młodzieńca, które były urzekająco szczere i radosne.
- Jestem Serenity - powiedziała ufniej i podała mu rękę.
- Seiya!!! - oboje usłyszeli donośny krzyk, a brunet podskoczył, jak oparzony.
- Nikogo nie widziałaś, błagam... - rzucił na odchodne i pognał przed siebie.
Blondynka wyglądała na zdezorientowaną, bo nawet nie zapytała o jego imię. W końcu dołączył do niej Yaten.
- Serenity, nie spodziewałem się Ciebie tu zastać. Widziałaś może Seiyę?
- Nie mam pojęcia o kogo pytasz-odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Wybacz, rzeczywiście nie poznałaś go jeszcze. Może, to i lepiej - mruknął podirytowany.
- Zdradź mi, kim jest ten Seiya?
- Och, to syn generała Tashiro, a tym samym bratanek księżniczki Kakyu. Największy buntownik na tej planecie.
Złotowłosa po raz pierwszy od przyjazdu uśmiechnęła się głośno.
- Chodź, odprowadzę Cię. Robi się późno - podał jej ramię i zawrócili do pałacu.

****
  Następnego dnia wszyscy spotkali się przy wspólnym śniadaniu. Kakyu żywo dyskutowała z bratem, a Taiki i Yaten próbowali nawiązać rozmowę z Serenity. Księżniczka znowu wyglądała, jakby była obrażona na cały świat, toteż chłopcy już po kilku minutach darowali sobie jakiekolwiek pytania. Z kolei uwagę dziewczyny bardziej absorbowało wolne miejsce obok niej. Nakrycie było świeże, więc spodziewała się poznać kogoś nowego. Jednak cały problem w tym, iż ten ktoś nie kwapił się zbytnio, aby zaszczycić ich swoją obecnością.
- Witaj ojcze! - niespodziewanie usłyszała znajomy głos.
Kiedy skierowała wzrok w stronę drzwi, rozpoznała chłopaka, którego spotkała poprzedniego wieczora. W jednej chwili pojęła, że to musiał być właśnie Seiya. Tym bardziej, że przywitał się z generałem, a do czerwonowłosej powiedział „ciociu” oraz wręczył jej kwiat.
Prostak, rozdaje kwiaty na prawo i lewo” - skrzywiła się i upiła łyk soku.
-Wreszcie raczyłeś się zjawić-Tashiro zwrócił się do syna.
- Oj, lepiej przedstawicie mi gościa - zadowolony brunet puścił Sere oczko i zajął wolne miejsce.
- Znowu się gdzieś szlajałeś i takie są efekty - wtrącił zielonooki.
- Ale my się bardzo dobrze znamy - księżniczka powiedziała z przekąsem.
W tym momencie wszyscy spojrzeli na Seiyę, który aż zbladł.
- Coś się Pani pomyliło - wyjąkał zakłopotany.
- No jasne, nawąchałam się czegoś i z pewnością miałam zwidy - wycedziła ironicznie. - Dziękuję za śniadanie, było naprawdę miło - wstała od stołu oraz z lekkim uśmieszkiem opuściła jadalnię.

****
  Drzwi do sypialni księżycowej księżniczki otworzyły się z wielkim hukiem, a do środka wbiegł wściekły Seiya. Natomiast Serenity wypuściła z rąk pozytywkę i poderwała się z łóżka, gdy ruszył w jej kierunku. Niestety droga ucieczki zakończyła się, kiedy cofając się trafiła na ścianę. Chłopak doskoczył do niej, opierając dłonie z obu stron, a tym samym unieruchomił dziewczynę.
- Nakablowałaś na mnie!!! - wrzasnął.
- A gdyby nawet, to co? - odważyła się spojrzeć mu w oczy. Ten zadrżał nerwowo, ale zmienił ton.
- Jesteś na moim terenie, więc nie zadzieraj ze mną.
- Nienawidzę kłamczuchów! - próbowała go odepchnąć, lecz nawet nie drgnął.
- Zawsze jesteś taka szczera? - uniósł brew w zaciekawieniu.
- W przeciwieństwie do niektórych, tak!
- A więc wojna, Złośnico?
- Wojna!
Seiya zmierzył ją wzrokiem oraz uśmiechnął się cynicznie. Poprawił nonszalancko koszulę i wyszedł.

****
  Przez kilka następnych dni Serenity nie opuszczała komnaty, nie licząc posiłków. Tashiro był zmartwiony, ponieważ czuł, że zadnie jakiego się podjął będzie znacznie trudniejsze. Cudem namówił blondynkę, aby uczestniczyła w zajęciach, które były organizowane w tygodniu. Księżniczka Kakyu dbała o wykształcenie swoich poddanych, a jeszcze bardziej o nieposkromionego bratanka. Otóż Seiya musiał za karę dołączyć na lekcje prawa. Nie było mu to w smak i uznał, iż to wina Sere. Dlatego celowo usiadł obok niej, gdy przyszedł spóźniony.
  Już po kilku minutach brunet ziewnął leniwie, słysząc kolejne formuły zupełnie nic dla niego nie znaczące.
- Co Ty wyprawiasz? - błękitnooka syknęła na niego.
- Nudzę się, nie widać? - odpowiedział, wzruszając ramionami.
-Jesteś prostakiem, notuj przynajmniej.
- Po co? Wystarczy, że Ty notujesz Złośnico.
Dziewczyna posłała mu gniewne spojrzenie i już więcej się odezwała.
- Bo Ci tak zostanie - szepnął rozbawiony.

****
  Od pewnego czasu Seiya chodził zły i rozdrażniony. Śliczna księżniczka spodobała mu się od pierwszej chwili, gdy ją zobaczył. Jednak nie zamierzał jej odpuścić. Chciał się z nią zaprzyjaźnić, a ona od razu nadepnęła mu na odcisk. Przez nią ojciec kontrolował go częściej i musiał uczestniczyć w szkoleniach, których nie znosił.
Brunet wyszedł na balkon i oparł się o barierkę. Z kieszeni wyjął pozytywkę, którą znalazł przez przypadek. Wiedział, iż należała do Sere, ale postanowił się z nią trochę podroczyć. Planował posłuchać melodii, lecz przerwało mu wejście Yatena. Liczył na odrobinę spokoju, jednak kuzyn wolał go mieć na oku...
  Serenity tradycyjnie postawiła na samotność, zapuszczając się w nieznane tereny pałacu. Nie przypuszczała, że szybko pożałuje beztroskiej wycieczki. Dziewczyna dotarła do pomieszczeń ze zwierzętami, a że ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem, weszła do stajni. Poza szlachetnymi rumakami w środku był ktoś jeszcze, czyli pewien „sympatyczny” czworonóg, który nie przepadał za nieznajomymi gośćmi. Nasza złotowłosa zamarła z bezruchu, widząc warczącego wielkoluda. Niewiele myśląc, rzuciła się sprintem do ucieczki, chociaż trudno nazwać sprintem bieg na obcasach.
- Mówiłem, że to dziwna istota. Co ona wyprawia? - srebrnowłosy wlepił wzrok w piszczącą dziewczynę.
- Bije rekord w maratonie? - Taiki wyjrzał bratu przez ramię.
- Brutus, kochana psina - skwitował zadowolony brunet, gdy usłyszał szczekanie pupila.
- Rusz się i zrób porządek ze swoim kundlem! - Yaten skarcił go.
- Po co? Trochę ruchu jej nie zaszkodzi.
- Seiya!!! - krzyknęli obaj.
- Niech wam będzie - dzień dobroci dla oferm - ospale ruszył „na ratunek” księżniczce.
Zrozpaczona blondynka potknęła się i runęła twarzą w błoto. W myślach układała pożegnalną przemowę, lecz dźwięczny świst zawrócił rozwścieczoną bestię. Zaskoczona uniosła głowę, a widok wroga numer jeden wcale nie poprawił jej humoru.
- Ty... - zasyczała, uderzając pięścią w kałużę i w efekcie upaćkała się gorzej.
- Podobno maseczki błotne są w modzie - chłopak nie mógł się powstrzymać, a uradowany pies szczeknął potakująco.
- Zamilcz! - totalnie upokorzona wstała z ziemi, otrzepując brudną oraz podartą suknię. - Nie zamierzam z Tobą rozmawiać! - ruszyła przed siebie chwiejnym krokiem, co kawałek łapiąc równowagę.
- Hej, Złośnico! Chyba złamałaś obcas!
- Nie Twój problem!
- Wyjątkowo muszę się z Tobą zgodzić.

****
  Z samego rana generał Tashiro odbył poważną rozmowę z siostrą, gdyż zaniepokoił go list, który otrzymał z Ziemi.
- Nie wiem, co myśleć na ten temat - rzucił białą kopertę na biurko.
Czerwonowłosa rozwinęła wiadomość i zaczęła czytać w skupieniu. Z każdym wersem jej mina była poważniejsza.
- Serenity ma narzeczonego?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Przede wszystkim, nigdy nie słyszałem o testamencie Selen - odpowiedział zmartwiony.
- Napisz do Heliosa...
Zanim to zrobię, Endymion przybędzie tu z całą świtą. Trudno...musimy przygotować się na jego przybycie, a w między czasie wszystko sprawdzę.
Kobieta kiwnęła głową porozumiewawczo, lecz nie mogła pozbyć się dziwnego niepokoju.

****
- Oddawaj!!! - złotowłosa wyrwała z rąk Seiyi pozytywkę, którą znalazł wcześniej. - Jesteś wstrętnym złodziejem! - krzyczała, jak w amoku.
- Znalazłem ją i chciałem Ci oddać, ale oczywiście musiałaś na mnie naskoczyć! - chłopak nie pozostał jej dłużny.
- Pyskaty i zadufany w sobie książę! - wbiła palec w jego tors.
- Rozpieszczona królewna, której wszystko wolno! Zobaczymy, co powiesz jak przyjedzie Twój przyszły mąż! Życzę powodzenia!
- M...mąż?! - wydukała i nerwowo chwyciła za końcówki włosów.
- Nie wiedziałaś? - dumny z siebie Seiya oparł się o ścianę. - Już Ci niosą suknię z welonem..., czy jak to leciało - zachichotał złośliwie.
Nagle blondynka oprzytomniała i ruszyła pędem do gabinetu generała. Po drodze prawie stratowała Yatena, ale popchnęła go na idącego obok Taikiego. Srebrnowłosy nie zdążył się pozbierać, a już leżał na podłodze, bo tym razem poturbował go rozhisteryzowany kuzyn.
- Znowu się pokłócili?
- Mam to gdzieś! Dla mnie mogą się nawet pozabijać! - zielonooki pomasował obolałe plecy
Z kolei Sere niczym strzała wpadła do gabinetu, a szatyn spojrzał na nią jak na wariatkę, gdy próbowała łapać oddech oraz otarła pot z czoła.
- Moja panno, czy nikt nie nauczył Cię pukać?
Nie usłyszał odpowiedzi, ponieważ jego syn równie „elegancko” wszedł do środka.
- Ciebie nie pytam, bo wiem, że nie - westchnął podirytowany. - Co was, że się wyrażę, tu przygnało?
- Ta kreatura twierdzi, że mam narzeczonego! - dziewczyna wskazała na towarzysza i odwróciła się do niego plecami.
- Bo...chyba...masz - teraz generał był zmieszany. - A Tobie kto pozwolił o Tym rozpowiadać?!
- Przecież zawsze trzeba mówić prawdę - brunet odpowiedział swobodnie.
- Tak? A kto Ci tak powiedział? - mężczyzna zacisnął zęby
-Ty, ojcze - uśmiechnął się zawadiacko.
Tego szatyn już nie mógł znieść. Nieoczekiwanie rąbnął pięścią w stół, a potem wyprowadził natarczywą parę za drzwi. Oczywiście zamknął je na klucz od środka.
- Widzisz, co narobiłeś? - Serenity powiedziała z wyrzutem. - Tam się ważą moje losy...
- Też mi coś - prychnął pod nosem. - I tak zostaniesz kurą domową, nie to co ja.
- Pewnie! W cyrku czekają na Ciebie z utęsknieniem - odgryzła się z równą satysfakcją.
- Odpuść sobie, Złośnico.
-J ak mnie wydadzą za to coś, to wyskoczę przez okno i będę Cię straszyć po nocach!
-Droga wolna, tylko zainwestuj w porządne łańcuchy, bo mam twardy sen.
- Fy! - zgodnie ze swoim zwyczajem zadarła dumnie głowę i wróciła do siebie.

****
  Endymion wraz z kilkoma zaufanymi ludźmi zjawił się na Kinmoku szybciej, niż się tego spodziewano. Nie wywarł zbyt dobrego wrażenia na władczyni planet, która uznała go za wyniosłego oraz pewnego siebie typa. O samej Serenity wyrażał się jakby była własnością przypisaną mu na stałe. Czerwonowłosa postanowiła wstrzymać zapędy księcia Ziemi, więc nie pozwoliła mu zobaczyć się z przyszłą narzeczoną, aż do zaplanowanego na wieczór przyjęcia. Brunet przełknął tę informację prawie, jak gorzką pigułkę. Jednak starał się zachować pozory.
  Kiedy zaczynało zmierzchać, a na sali balowej rozbłysły pierwsze światła i pojawili się goście, generał Tashiro zszedł ze schodów pod ramię z siostrą oraz swoją protegowaną. Za nimi szedł odświętnie ubrany Seiya, a jego mina była dziwnie poważna. Zatrzymał się u boku ojca i wziął na cel Endymiona, lecz jemu również się nie spodobał. Następnie zerknął dyskretnie na Serenity, która wyglądała na przerażoną. Wzrok miała wbity w podłogę, a na powitanie księcia kiwnęła jedynie głową.
  Wygląd złotowłosej faktycznie odzwierciedlał jej stan duszy. Nie spodziewała się, iż jej potencjalny wybranek będzie sporo starszy. Nawet tańcząc z nim czuła dziwny chłód. Ostatecznie musiała posunąć się do drobnego kłamstwa, aby uciec na balkon.
- Co za typ! Ma bardziej przerośnięte ego, niż Seiya – mruknęła. - Swoją drogą, ten jest też pyskaty i...przystojny - stwierdziła i znużona wsparła głowę na dłoniach.
- Złośnico... - usłyszała cichy szept, a potem coś musnęło jej policzek.
Odwróciła się raptownie, chwytając za policzek i zobaczyła Seiyę. Miał łagodny uśmiech, a w ręku trzymał lilię. Dziewczyna przyjęła kwiat i siłą woli nie mogła oderwać oczu od bruneta.
- Co się dzieje? - chłopak przerwał milczenie.
- Czemu pytasz? Przecież masz gdzieś mój los.
- Oj, Złośnico...zróbmy zawieszenie broni, chyba chcesz z kimś pogadać? - powiedział to w taki sposób, że uśmiechnęła się. - Zamknij oczy.
- A co, chcesz mnie wypchnąć?
- Hmmm...nie tym razem, ale możesz to zrobić?
Blondynka spełniła jego prośbę, a on zbliżył się i pocałował ją delikatnie. Ona sama zarzuciła mu ręce na szyję, odwzajemniając pieszczotę.
Od nienawiści do miłości tylko jeden krok” - pomyślała Kakyuu, gdy ich zobaczyła. Ucieszył ją ten widok, więc wycofała się ostrożnie.

****
- Dali się nabrać? - Jadeite podał przyjacielowi kieliszek wina i usiadł przy kominku.
- Oczywiście, to banda głupców. Tylko ten chłopak mi przeszkadza. Wygląda na wścibskiego, ale z nim również sobie poradzę - Endymion odpowiedział z całą pewnością. - Nikt nas nie zdradzi, a Ci na księżycu wkrótce zamilkną na wieki.
Mężczyźni wznieśli toast, lecz nie spostrzegli pary przerażonych oczu tuż przy lekko uchylonych drzwiach.

****
  Złotowłosa biegła korytarzem na boso w długim, białym szlafroku. Jej włosy były rozpuszczone, a z daleka przypominały skrzydła anioła. Oglądała się nerwowo za siebie, aż poczuła czyjeś ręce wokół bioder i została wciągnięta w najciemniejszy kąt.
- Złośnico, to ja...
- Akurat... - nie dokończyła, gdyż Seiya zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem.
- Mam na ciebie sposób - powiedział do zarumienionej dziewczyny. - Chodź, to ważne - pociągnął za dźwignię nad jego głową, która zazwyczaj spełniała rolę pochodni. Wówczas w ścianie pojawiło się przejście.
Serenity zaniemówiła z wrażenia, a jeszcze bardziej obawiała się wejść w mroczne czeluści. Dopiero, gdy ukochany objął ją w pasie, poczuła się pewniej. Gdy tylko przekroczyli próg tajemniczego korytarza, drzwi natychmiast się zamknęły oraz zapaliło się światło.
- Seiya, muszę Ci coś powiedzieć... - szepnęła.
- Mów głośniej, tu nikt nas nie usłyszy.
- Endymion to oszust! Podsłuchałam jego rozmowę z tym drugim, jak on się nazywa...nie ważne! Coś się stało na Księżycu.
- Nie martw się, pomogę Ci. Mój ojciec też coś podejrzewa, ale w dalszym ciągu nie otrzymał odpowiedzi od Heliosa. Chcę, abyś rzuciła na coś okiem - powiedział zdecydowanym tonem.
Nareszcie zatrzymali się przed kolejnymi drzwiami i Seiya przekręcił gałkę, żeby je otworzyć. Okazało się, iż znaleźli się w gabinecie Tashiro, a sekretne przejście maskował regał z książkami.
Chłopak doskoczył do biurka i wyjął z niego pozłacaną szkatułę. Znacznie wcześniej wszystko zaplanował, toteż ze znalezieniem klucza nie miał najmniejszych problemów. Pod stertą dokumentów znalazł ten najważniejszy-zwinięty w rulon testament królowej Seleny. Podał go Serenity i przytrzymał świecę.
- To nie jest pismo mojej mamy! - blondynka stwierdziła z zażenowaniem. -Pieczęć się zgadza, ale reszta jest absurdem! Mama nigdy nie zdecydowałaby sama, kogo mam poślubić.
- Jesteś pewna?
- Tak! - tupnęła nogą.
- W takim razie jutro wyjaśnimy ten teatrzyk.

****
  Od rana w sali narad było słychać podniesione głosy. Serenity wtuliła się w Kakyu, której na szczęście opowiedziała o nocnym odkryciu. Natomiast generał był wściekły na syna za włamanie do gabinetu, lecz o wiele bardziej wzburzył go podstęp Endymiona. Ten w dalszym ciągu szedł w zaparte i w dodatku chciał zabrać księżniczkę siłą.
- Zabieram ją ze sobą, nic wam do tego! - oświadczył surowo i ruszył w stronę blondynki.
- Nie dotykaj jej!!! - Seiya zastawił mu drogę.
- Ty mi przeszkodzisz? - książę Ziemi uśmiechnął się kwaśno.
- On nie, ale ja na pewno! - tym razem Tashiro był gotowy do walki.
Mimo wszystko, brunet nie stracił pewności siebie ani odwagi. Już chciał wydać polecenie swoim ludziom, gdy na salę wtargnęły trzy czarodziejki.
- Uran, Neptun i Pluton! - Sere rozpoznała wierne strażniczki.-Co wam się stało?! Co tu robicie?!
- Ten drań zaatakował nas zaskoczenia i uwięził wszystkich! Księżniczko, testament jest fałszywy, bo nigdy żaden nie istniał! A Ty Endymionie, zapłacisz nam za to! - Uran wykrzyczała całą prawdę.
- Myślisz, że już nie jestem w stanie wam zaszkodzić? - odpowiedział złowrogo. Zwinnie wydobył sztylet z pochwy i ugodził nim Seiyę, który nadal zasłaniał blondynkę. Chłopak osunął się na podłogę, a przez mgłę dostrzegł łzy ukochanej...

****
Otworzył swe ciemnoniebieskie oczy, lecz promienie słoneczne sprawiły, że znowu je zamknął. Dopiero po kilku próbach walki z rażącym światłem, mógł się zorientować gdzie jest. Leżał w sypialni Serenity, a ona siedziała przy nim i trzymała go za rękę.
- Złośnico...płakałaś... - powiedział cicho.
-Wtedy tak.
- Wtedy? - zdziwił się.
- Byłeś nieprzytomny przez tydzień, gdyby nie Twoja ciocia... - urwała i dotknęła czule jego policzka. - Sztylet był zatruty...
- Teraz będzie tylko lepiej, a co z Endymionem? - Czarodziejki bardzo nam pomogły i teraz jest uwięziony. Na Księżycu odbędzie się jego proces, bo właśnie tam dopuścił się wielu okrucieństw. Muszę tam pojechać, a potem... - spuściła niewinnie wzrok.
- A potem? - Seiya obawiał się tych słów, lecz niepotrzebnie.
- ...wracam tu - uśmiechnęła się i złożyła na jego ustach słodki pocałunek.

****
  Kakyuu stała przed wejściem do komnaty z miną seryjnego mordercy, która była skierowana do jej brata.
- Wchodzę tam! - krzyknął, próbując wyminąć siostrę.
- Stary uparciuch, nie wejdziesz! Daj młodym spokój - odepchnęła go.
- Nie uśmiecha mi się zostać dziadkiem - mruknął zdegustowany.
- Nie zostaniesz... - czerwonowłosa wzięła ręce pod boki. - ...na razie - wybuchnęła perlistym śmiechem, którego echo rozniosło się radośnie po zamku...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz