Opowiadanie z paringiem Serenity/Seiya.
Kapłan
Helios niespokojnie krążył po swoim gabinecie. Od śmierci
królowej Seleny minęło pół roku, ale w pałacu nadal
było czuć nieprzyjemną atmosferę. Mężczyznę najbardziej
martwiło zachowanie księżniczki Serenity. Wszyscy rozumieli jej
cierpienie po utracie matki, ale zmiana jaka zaszła w charakterze
złotowłosej, była dość szokująca. Już nie była ciepłą i
serdeczną dziewczyną. Służba bardzo często narzekała na jej
kaprysy oraz opryskliwe zaczepki. Zresztą, sam kapłan wielokrotnie
doświadczył nowych humorów księżycowej księżniczki.
-
Ona nie panuje nad sobą, a co dopiero mówić o rządzeniu
królestwem - pokręcił głową ze złości.
Nagle
ktoś zapukał do drzwi, więc białowłosy dał pozwolenie na
wejście. Do środka wszedł wysoki, przystojny mężczyzna. Miał
brązowe włosy do ramion oraz duże, ciemnoniebieskie oczy, a ubrany
był w srebrny strój z długą, czerwoną peleryną.
-
Nie chciałem Ci przeszkadzać, ale musimy teraz porozmawiać.
-
W porządku generale Tashiro. Nawet lepiej, że jesteś.
Poseł
usiadł na fotelu i spojrzał na niego uważnie.
-
Widzę, że coś Cię martwi Heliosie.
-
Owszem, a powód jest nam wszystkim bardzo dobrze
znany-Serenity.
-
No tak - generał westchnął ciężko. - O tym również
chciałem porozmawiać. Muszę wracać na Kinmoku, bo siostra mnie
potrzebuje, a o synu już nie wspomnę. Ktoś musi utemperować jego
charakterek-mężczyzna uśmiechnął się pod nosem.-Mam dla Ciebie
propozycję, niech Serenity jedzie ze mną. Będzie pod moją
protekcją, a zmiana otoczenia może jej wyjść na dobre.
-
A, co na to Kakyuu?
-
Znasz moją siostrę, to anioł. Poza tym, Selene była bliska nam
obojgu.
-
Świetnie, zatem porozmawiam z Sere - kapłan uścisnął dłoń
generała, chociaż przeczuwał, że czeka go trudna rozmowa.
****
Obawy
Heliosa sprawdziły się wyjątkowo trafnie. Po awanturze w trakcie
której cały zamek drżał, a szyby w oknach pękały,
przyszedł czas na kolejną i jeszcze kolejną...
W
końcu ledwo żywy kapłan wyprowadził wrzeszczącą księżniczkę
z sypialni, a Merkury i Mars spakowały jej rzeczy.
-
Uspokój się! Wszyscy chcemy Twojego dobra! - krzyknął na
szamoczącą się dziewczynę.
-
No, a w szczególności Ty! - warknęła.
Po
kilkunastu minutach zaciętej szarpaniny, wepchnął dziewczynę do
karety generała oraz z ulgą zatrzasnął drzwi.
Serenity
łypnęła na Tashiro morderczym spojrzeniem i z naburmuszoną miną
przesiadła
się
na drugą stronę. Następnie dumnie wykręciła głowę, spoglądając
w okno. Całą drogę nie zaszczyciła swojego towarzysza nawet
słowem, co go jedynie rozbawiło.
Po
długiej podróżny dotarli na Kinmoku, a uradowany szatyn
pierwszy wybiegł na spotkanie siostrze. Księżniczka Kakyu czekała
przy wejściu, uśmiechając się promiennie.
-
Dobrze, że już jesteś braciszku - przytuliła go z całej siły.
Jej
wzrok szybko przeszedł na złotowłosą Sere, która stała z
tyłu z miną męczennika.
-
Przywiozłeś gościa? - czerwonowłosa zdziwiła się.
-
Tak - przyciągnął dziewczynę bliżej. - Pozwól, że Ci
przedstawię córkę Seleny, Serenity.
-
Jesteś śliczna kochanie - ucałowała zdumioną blondynkę w
policzek oraz wzięła pod ramię, prowadząc do pałacu.
****
Serenity
czuła się obco w nowym miejscu, a jedynie obecność Kakyuu
uspokajała ją. Niebieskooka doszła do wniosku, iż od władczyni
planety pachnących oliwek bije takie samo ciepło, jak od jej mamy.
Dlatego mogłaby ciągle przebywać w towarzystwie tej niezwykłej
kobiety. Niestety na obecną chwilę była skazana wyłącznie na
siebie. Dlatego też, wymknęła się na spacer.
Księżniczka
znalazła się w pięknym ogrodzie i musiała przyznać, że nawet w
jej własnym nie było tylu gatunków kwiatów.
Oczarowana zatrzymała się przy fontannie i zanurzyła dłoń w
wodzie. Nagle doznała wrażenia, iż ktoś ją obserwuje. Odwróciła
się gwałtownie, lecz nikogo nie dostrzegła, więc wróciła
do poprzedniej czynności. Dopiero, gdy usłyszała niepokojący
szelest, ruszyła w stronę świerków. Tym razem nie miała
wątpliwości, że nie jest sama.
-
Widzę intruza w mojej kryjówce - usłyszała, a przed nią
stanął młodzieniec z długimi, czarnymi włosami, zebranymi w
kitkę. Strój miał podobny do generała z tym, że bez
peleryny.
-
Intruza? - zapytała nieśmiało.
-
Bardzo pięknego intruza.
-
Za dużo sobie Pan pozwala.
-
Pan?
-
Nie przypominam sobie, abyśmy byli na „Ty”.
-
Więc zdradź mi swoje imię - zbliżył się do niej.
-
Nonsens... - oburzona jego bezpośrednim zachowaniem, odwróciła
się na pięcie.
-
Nie odchodź! - nieznajomy zagrodził jej drogę. - Dla Ciebie... -
na wyciągniętej dłoni ujrzała białą lilię.
-
Piękna, dziękuję.
-
Godna Twojej urody.
Księżniczka
spojrzała w oczy młodzieńca, które były urzekająco
szczere i radosne.
-
Jestem Serenity - powiedziała ufniej i podała mu rękę.
-
Seiya!!! - oboje usłyszeli donośny krzyk, a brunet podskoczył, jak
oparzony.
-
Nikogo nie widziałaś, błagam... - rzucił na odchodne i pognał
przed siebie.
Blondynka
wyglądała na zdezorientowaną, bo nawet nie zapytała o jego imię.
W końcu dołączył do niej Yaten.
-
Serenity, nie spodziewałem się Ciebie tu zastać. Widziałaś może
Seiyę?
-
Nie mam pojęcia o kogo pytasz-odpowiedziała zgodnie z prawdą.
-
Wybacz, rzeczywiście nie poznałaś go jeszcze. Może, to i lepiej -
mruknął podirytowany.
-
Zdradź mi, kim jest ten Seiya?
-
Och, to syn generała Tashiro, a tym samym bratanek księżniczki
Kakyu. Największy buntownik na tej planecie.
Złotowłosa
po raz pierwszy od przyjazdu uśmiechnęła się głośno.
-
Chodź, odprowadzę Cię. Robi się późno - podał jej ramię
i zawrócili do pałacu.
****
Następnego
dnia wszyscy spotkali się przy wspólnym śniadaniu. Kakyu
żywo dyskutowała z bratem, a Taiki i Yaten próbowali
nawiązać rozmowę z Serenity. Księżniczka znowu wyglądała,
jakby była obrażona na cały świat, toteż chłopcy już po kilku
minutach darowali sobie jakiekolwiek pytania. Z kolei uwagę
dziewczyny bardziej absorbowało wolne miejsce obok niej. Nakrycie
było świeże, więc spodziewała się poznać kogoś nowego. Jednak
cały problem w tym, iż ten ktoś nie kwapił się zbytnio, aby
zaszczycić ich swoją obecnością.
-
Witaj ojcze! - niespodziewanie usłyszała znajomy głos.
Kiedy
skierowała wzrok w stronę drzwi, rozpoznała chłopaka, którego
spotkała poprzedniego wieczora. W jednej chwili pojęła, że to
musiał być właśnie Seiya. Tym bardziej, że przywitał się z
generałem, a do czerwonowłosej powiedział „ciociu” oraz
wręczył jej kwiat.
„Prostak,
rozdaje kwiaty na prawo i lewo”
- skrzywiła się i upiła łyk soku.
-Wreszcie
raczyłeś się zjawić-Tashiro zwrócił się do syna.
-
Oj, lepiej przedstawicie mi gościa - zadowolony brunet puścił Sere
oczko i zajął wolne miejsce.
-
Znowu się gdzieś szlajałeś i takie są efekty - wtrącił
zielonooki.
-
Ale my się bardzo dobrze znamy - księżniczka powiedziała z
przekąsem.
W
tym momencie wszyscy spojrzeli na Seiyę, który aż zbladł.
-
Coś się Pani pomyliło - wyjąkał zakłopotany.
-
No jasne, nawąchałam się czegoś i z pewnością miałam zwidy -
wycedziła ironicznie. - Dziękuję za śniadanie, było naprawdę
miło - wstała od stołu oraz z lekkim uśmieszkiem opuściła
jadalnię.
****
Drzwi
do sypialni księżycowej księżniczki otworzyły się z wielkim
hukiem, a do środka wbiegł wściekły Seiya. Natomiast Serenity
wypuściła z rąk pozytywkę i poderwała się z łóżka, gdy
ruszył w jej kierunku. Niestety droga ucieczki zakończyła się,
kiedy cofając się trafiła na ścianę. Chłopak doskoczył do
niej, opierając dłonie z obu stron, a tym samym unieruchomił
dziewczynę.
-
Nakablowałaś na mnie!!! - wrzasnął.
-
A gdyby nawet, to co? - odważyła się spojrzeć mu w oczy. Ten
zadrżał nerwowo, ale zmienił ton.
-
Jesteś na moim terenie, więc nie zadzieraj ze mną.
-
Nienawidzę kłamczuchów! - próbowała go odepchnąć,
lecz nawet nie drgnął.
-
Zawsze jesteś taka szczera? - uniósł brew w zaciekawieniu.
-
W przeciwieństwie do niektórych, tak!
-
A więc wojna, Złośnico?
-
Wojna!
Seiya
zmierzył ją wzrokiem oraz uśmiechnął się cynicznie. Poprawił
nonszalancko koszulę i wyszedł.
****
Przez
kilka następnych dni Serenity nie opuszczała komnaty, nie licząc
posiłków. Tashiro był zmartwiony, ponieważ czuł, że
zadnie jakiego się podjął będzie znacznie trudniejsze. Cudem
namówił blondynkę, aby uczestniczyła w zajęciach, które
były organizowane w tygodniu. Księżniczka Kakyu dbała o
wykształcenie swoich poddanych, a jeszcze bardziej o
nieposkromionego bratanka. Otóż Seiya musiał za karę
dołączyć na lekcje prawa. Nie było mu to w smak i uznał, iż to
wina Sere. Dlatego celowo usiadł obok niej, gdy przyszedł
spóźniony.
Już
po kilku minutach brunet ziewnął leniwie, słysząc kolejne formuły
zupełnie nic dla niego nie znaczące.
-
Co Ty wyprawiasz? - błękitnooka syknęła na niego.
-
Nudzę się, nie widać? - odpowiedział, wzruszając ramionami.
-Jesteś
prostakiem, notuj przynajmniej.
-
Po co? Wystarczy, że Ty notujesz Złośnico.
Dziewczyna
posłała mu gniewne spojrzenie i już więcej się odezwała.
-
Bo Ci tak zostanie - szepnął rozbawiony.
****
Od
pewnego czasu Seiya chodził zły i rozdrażniony. Śliczna
księżniczka spodobała mu się od pierwszej chwili, gdy ją
zobaczył. Jednak nie zamierzał jej odpuścić. Chciał się z nią
zaprzyjaźnić, a ona od razu nadepnęła mu na odcisk. Przez nią
ojciec kontrolował go częściej i musiał uczestniczyć w
szkoleniach, których nie znosił.
Brunet
wyszedł na balkon i oparł się o barierkę. Z kieszeni wyjął
pozytywkę, którą znalazł przez przypadek. Wiedział, iż
należała do Sere, ale postanowił się z nią trochę podroczyć.
Planował posłuchać melodii, lecz przerwało mu wejście Yatena.
Liczył na odrobinę spokoju, jednak kuzyn wolał go mieć na oku...
Serenity
tradycyjnie postawiła na samotność, zapuszczając się w nieznane
tereny pałacu. Nie przypuszczała, że szybko pożałuje beztroskiej
wycieczki. Dziewczyna dotarła do pomieszczeń ze zwierzętami, a że
ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem, weszła do stajni.
Poza szlachetnymi rumakami w środku był ktoś jeszcze, czyli pewien
„sympatyczny” czworonóg, który nie przepadał za
nieznajomymi gośćmi. Nasza złotowłosa zamarła z bezruchu, widząc
warczącego wielkoluda. Niewiele myśląc, rzuciła się sprintem do
ucieczki, chociaż trudno nazwać sprintem bieg na obcasach.
-
Mówiłem, że to dziwna istota. Co ona wyprawia? -
srebrnowłosy wlepił wzrok w piszczącą dziewczynę.
-
Bije rekord w maratonie? - Taiki wyjrzał bratu przez ramię.
-
Brutus, kochana psina - skwitował zadowolony brunet, gdy usłyszał
szczekanie pupila.
-
Rusz się i zrób porządek ze swoim kundlem! - Yaten skarcił
go.
-
Po co? Trochę ruchu jej nie zaszkodzi.
-
Seiya!!! - krzyknęli obaj.
-
Niech wam będzie - dzień dobroci dla oferm - ospale ruszył „na
ratunek” księżniczce.
Zrozpaczona
blondynka potknęła się i runęła twarzą w błoto. W myślach
układała pożegnalną przemowę, lecz dźwięczny świst zawrócił
rozwścieczoną bestię. Zaskoczona uniosła głowę, a widok wroga
numer jeden wcale nie poprawił jej humoru.
-
Ty... - zasyczała, uderzając pięścią w kałużę i w efekcie
upaćkała się gorzej.
-
Podobno maseczki błotne są w modzie - chłopak nie mógł się
powstrzymać, a uradowany pies szczeknął potakująco.
-
Zamilcz! - totalnie upokorzona wstała z ziemi, otrzepując brudną
oraz podartą suknię. - Nie zamierzam z Tobą rozmawiać! - ruszyła
przed siebie chwiejnym krokiem, co kawałek łapiąc równowagę.
-
Hej, Złośnico! Chyba złamałaś obcas!
-
Nie Twój problem!
-
Wyjątkowo muszę się z Tobą zgodzić.
****
Z
samego rana generał Tashiro odbył poważną rozmowę z siostrą,
gdyż zaniepokoił go list, który otrzymał z Ziemi.
-
Nie wiem, co myśleć na ten temat - rzucił białą kopertę na
biurko.
Czerwonowłosa
rozwinęła wiadomość i zaczęła czytać w skupieniu. Z każdym
wersem jej mina była poważniejsza.
-
Serenity ma narzeczonego?
-
Nic mi o tym nie wiadomo. Przede wszystkim, nigdy nie słyszałem o
testamencie Selen - odpowiedział zmartwiony.
-
Napisz do Heliosa...
Zanim
to zrobię, Endymion przybędzie tu z całą świtą. Trudno...musimy
przygotować się na jego przybycie, a w między czasie wszystko
sprawdzę.
Kobieta
kiwnęła głową porozumiewawczo, lecz nie mogła pozbyć się
dziwnego niepokoju.
****
-
Oddawaj!!! - złotowłosa wyrwała z rąk Seiyi pozytywkę, którą
znalazł wcześniej. - Jesteś wstrętnym złodziejem! - krzyczała,
jak w amoku.
-
Znalazłem ją i chciałem Ci oddać, ale oczywiście musiałaś na
mnie naskoczyć! - chłopak nie pozostał jej dłużny.
-
Pyskaty i zadufany w sobie książę! - wbiła palec w jego tors.
-
Rozpieszczona królewna, której wszystko wolno!
Zobaczymy, co powiesz jak przyjedzie Twój przyszły mąż!
Życzę powodzenia!
-
M...mąż?! - wydukała i nerwowo chwyciła za końcówki
włosów.
-
Nie wiedziałaś? - dumny z siebie Seiya oparł się o ścianę. -
Już Ci niosą suknię z welonem..., czy jak to leciało -
zachichotał złośliwie.
Nagle
blondynka oprzytomniała i ruszyła pędem do gabinetu generała. Po
drodze prawie stratowała Yatena, ale popchnęła go na idącego obok
Taikiego. Srebrnowłosy nie zdążył się pozbierać, a już leżał
na podłodze, bo tym razem poturbował go rozhisteryzowany kuzyn.
-
Znowu się pokłócili?
-
Mam to gdzieś! Dla mnie mogą się nawet pozabijać! - zielonooki
pomasował obolałe plecy
Z
kolei Sere niczym strzała wpadła do gabinetu, a szatyn spojrzał na
nią jak na wariatkę, gdy próbowała łapać oddech oraz
otarła pot z czoła.
-
Moja panno, czy nikt nie nauczył Cię pukać?
Nie
usłyszał odpowiedzi, ponieważ jego syn równie „elegancko”
wszedł do środka.
-
Ciebie nie pytam, bo wiem, że nie - westchnął podirytowany. - Co
was, że się wyrażę, tu przygnało?
-
Ta kreatura twierdzi, że mam narzeczonego! - dziewczyna wskazała na
towarzysza i odwróciła się do niego plecami.
-
Bo...chyba...masz - teraz generał był zmieszany. - A Tobie kto
pozwolił o Tym rozpowiadać?!
-
Przecież zawsze trzeba mówić prawdę - brunet odpowiedział
swobodnie.
-
Tak? A kto Ci tak powiedział? - mężczyzna zacisnął zęby
-Ty,
ojcze - uśmiechnął się zawadiacko.
Tego
szatyn już nie mógł znieść. Nieoczekiwanie rąbnął
pięścią w stół, a potem wyprowadził natarczywą parę za
drzwi. Oczywiście zamknął je na klucz od środka.
-
Widzisz, co narobiłeś? - Serenity powiedziała z wyrzutem. - Tam
się ważą moje losy...
-
Też mi coś - prychnął pod nosem. - I tak zostaniesz kurą domową,
nie to co ja.
-
Pewnie! W cyrku czekają na Ciebie z utęsknieniem - odgryzła się z
równą satysfakcją.
-
Odpuść sobie, Złośnico.
-J
ak mnie wydadzą za to coś, to wyskoczę przez okno i będę Cię
straszyć po nocach!
-Droga
wolna, tylko zainwestuj w porządne łańcuchy, bo mam twardy sen.
-
Fy! - zgodnie ze swoim zwyczajem zadarła dumnie głowę i wróciła
do siebie.
****
Endymion
wraz z kilkoma zaufanymi ludźmi zjawił się na Kinmoku szybciej,
niż się tego spodziewano. Nie wywarł zbyt dobrego wrażenia na
władczyni planet, która uznała go za wyniosłego oraz
pewnego siebie typa. O samej Serenity wyrażał się jakby była
własnością przypisaną mu na stałe. Czerwonowłosa postanowiła
wstrzymać zapędy księcia Ziemi, więc nie pozwoliła mu zobaczyć
się z przyszłą narzeczoną, aż do zaplanowanego na wieczór
przyjęcia. Brunet przełknął tę informację prawie, jak gorzką
pigułkę. Jednak starał się zachować pozory.
Kiedy
zaczynało zmierzchać, a na sali balowej rozbłysły pierwsze
światła i pojawili się goście, generał Tashiro zszedł ze
schodów pod ramię z siostrą oraz swoją protegowaną. Za
nimi szedł odświętnie ubrany Seiya, a jego mina była dziwnie
poważna. Zatrzymał się u boku ojca i wziął na cel Endymiona,
lecz jemu również się nie spodobał. Następnie zerknął
dyskretnie na Serenity, która wyglądała na przerażoną.
Wzrok miała wbity w podłogę, a na powitanie księcia kiwnęła
jedynie głową.
Wygląd
złotowłosej faktycznie odzwierciedlał jej stan duszy. Nie
spodziewała się, iż jej potencjalny wybranek będzie sporo
starszy. Nawet tańcząc z nim czuła dziwny chłód.
Ostatecznie musiała posunąć się do drobnego kłamstwa, aby uciec
na balkon.
-
Co za typ! Ma bardziej przerośnięte ego, niż Seiya – mruknęła.
- Swoją drogą, ten jest też pyskaty i...przystojny - stwierdziła
i znużona wsparła głowę na dłoniach.
-
Złośnico... - usłyszała cichy szept, a potem coś musnęło jej
policzek.
Odwróciła
się raptownie, chwytając za policzek i zobaczyła Seiyę. Miał
łagodny uśmiech, a w ręku trzymał lilię. Dziewczyna przyjęła
kwiat i siłą woli nie mogła oderwać oczu od bruneta.
-
Co się dzieje? - chłopak przerwał milczenie.
-
Czemu pytasz? Przecież masz gdzieś mój los.
-
Oj, Złośnico...zróbmy zawieszenie broni, chyba chcesz z kimś
pogadać? - powiedział to w taki sposób, że uśmiechnęła
się. - Zamknij oczy.
-
A co, chcesz mnie wypchnąć?
-
Hmmm...nie tym razem, ale możesz to zrobić?
Blondynka
spełniła jego prośbę, a on zbliżył się i pocałował ją
delikatnie. Ona sama zarzuciła mu ręce na szyję, odwzajemniając
pieszczotę.
„Od
nienawiści do miłości tylko jeden krok”
- pomyślała Kakyuu, gdy ich zobaczyła. Ucieszył ją ten widok,
więc wycofała się ostrożnie.
****
-
Dali się nabrać? - Jadeite podał przyjacielowi kieliszek wina i
usiadł przy kominku.
-
Oczywiście, to banda głupców. Tylko ten chłopak mi
przeszkadza. Wygląda na wścibskiego, ale z nim również
sobie poradzę - Endymion odpowiedział z całą pewnością. - Nikt
nas nie zdradzi, a Ci na księżycu wkrótce zamilkną na
wieki.
Mężczyźni
wznieśli toast, lecz nie spostrzegli pary przerażonych oczu tuż
przy lekko uchylonych drzwiach.
****
Złotowłosa
biegła korytarzem na boso w długim, białym szlafroku. Jej włosy
były rozpuszczone, a z daleka przypominały skrzydła anioła.
Oglądała się nerwowo za siebie, aż poczuła czyjeś ręce wokół
bioder i została wciągnięta w najciemniejszy kąt.
-
Złośnico, to ja...
-
Akurat... - nie dokończyła, gdyż Seiya zamknął jej usta
namiętnym pocałunkiem.
-
Mam na ciebie sposób - powiedział do zarumienionej
dziewczyny. - Chodź, to ważne - pociągnął za dźwignię nad jego
głową, która zazwyczaj spełniała rolę pochodni. Wówczas
w ścianie pojawiło się przejście.
Serenity
zaniemówiła z wrażenia, a jeszcze bardziej obawiała się
wejść w mroczne czeluści. Dopiero, gdy ukochany objął ją w
pasie, poczuła się pewniej. Gdy tylko przekroczyli próg
tajemniczego korytarza, drzwi natychmiast się zamknęły oraz
zapaliło się światło.
-
Seiya, muszę Ci coś powiedzieć... - szepnęła.
-
Mów głośniej, tu nikt nas nie usłyszy.
-
Endymion to oszust! Podsłuchałam jego rozmowę z tym drugim, jak on
się nazywa...nie ważne! Coś się stało na Księżycu.
-
Nie martw się, pomogę Ci. Mój ojciec też coś podejrzewa,
ale w dalszym ciągu nie otrzymał odpowiedzi od Heliosa. Chcę, abyś
rzuciła na coś okiem - powiedział zdecydowanym tonem.
Nareszcie
zatrzymali się przed kolejnymi drzwiami i Seiya przekręcił gałkę,
żeby je otworzyć. Okazało się, iż znaleźli się w gabinecie
Tashiro, a sekretne przejście maskował regał z książkami.
Chłopak
doskoczył do biurka i wyjął z niego pozłacaną szkatułę.
Znacznie wcześniej wszystko zaplanował, toteż ze znalezieniem
klucza nie miał najmniejszych problemów. Pod stertą
dokumentów znalazł ten najważniejszy-zwinięty w rulon
testament królowej Seleny. Podał go Serenity i przytrzymał
świecę.
-
To nie jest pismo mojej mamy! - blondynka stwierdziła z
zażenowaniem. -Pieczęć się zgadza, ale reszta jest absurdem!
Mama nigdy nie zdecydowałaby sama, kogo mam poślubić.
-
Jesteś pewna?
-
Tak! - tupnęła nogą.
-
W takim razie jutro wyjaśnimy ten teatrzyk.
****
Od
rana w sali narad było słychać podniesione głosy. Serenity
wtuliła się w Kakyu, której na szczęście opowiedziała o
nocnym odkryciu. Natomiast generał był wściekły na syna za
włamanie do gabinetu, lecz o wiele bardziej wzburzył go podstęp
Endymiona. Ten w dalszym ciągu szedł w zaparte i w dodatku chciał
zabrać księżniczkę siłą.
-
Zabieram ją ze sobą, nic wam do tego! - oświadczył surowo i
ruszył w stronę blondynki.
-
Nie dotykaj jej!!! - Seiya zastawił mu drogę.
-
Ty mi przeszkodzisz? - książę Ziemi uśmiechnął się kwaśno.
-
On nie, ale ja na pewno! - tym razem Tashiro był gotowy do walki.
Mimo
wszystko, brunet nie stracił pewności siebie ani odwagi. Już
chciał wydać polecenie swoim ludziom, gdy na salę wtargnęły trzy
czarodziejki.
-
Uran, Neptun i Pluton! - Sere rozpoznała wierne strażniczki.-Co wam
się stało?! Co tu robicie?!
-
Ten drań zaatakował nas zaskoczenia i uwięził wszystkich!
Księżniczko, testament jest fałszywy, bo nigdy żaden nie istniał!
A Ty Endymionie, zapłacisz nam za to! - Uran wykrzyczała całą
prawdę.
-
Myślisz, że już nie jestem w stanie wam zaszkodzić? -
odpowiedział złowrogo. Zwinnie wydobył sztylet z pochwy i ugodził
nim Seiyę, który nadal zasłaniał blondynkę. Chłopak
osunął się na podłogę, a przez mgłę dostrzegł łzy
ukochanej...
****
Otworzył
swe ciemnoniebieskie oczy, lecz promienie słoneczne sprawiły, że
znowu je zamknął. Dopiero po kilku próbach walki z rażącym
światłem, mógł się zorientować gdzie jest. Leżał w
sypialni Serenity, a ona siedziała przy nim i trzymała go za rękę.
-
Złośnico...płakałaś... - powiedział cicho.
-Wtedy
tak.
-
Wtedy? - zdziwił się.
-
Byłeś nieprzytomny przez tydzień, gdyby nie Twoja ciocia... -
urwała i dotknęła czule jego policzka. - Sztylet był zatruty...
-
Teraz będzie tylko lepiej, a co z Endymionem? - Czarodziejki bardzo
nam pomogły i teraz jest uwięziony. Na Księżycu odbędzie się
jego proces, bo właśnie tam dopuścił się wielu okrucieństw.
Muszę tam pojechać, a potem... - spuściła niewinnie wzrok.
-
A potem? - Seiya obawiał się tych słów, lecz niepotrzebnie.
-
...wracam tu - uśmiechnęła się i złożyła na jego ustach słodki
pocałunek.
****
Kakyuu
stała przed wejściem do komnaty z miną seryjnego mordercy, która
była skierowana do jej brata.
-
Wchodzę tam! - krzyknął, próbując wyminąć siostrę.
-
Stary uparciuch, nie wejdziesz! Daj młodym spokój -
odepchnęła go.
-
Nie uśmiecha mi się zostać dziadkiem - mruknął zdegustowany.
-
Nie zostaniesz... - czerwonowłosa wzięła ręce pod boki. - ...na
razie - wybuchnęła perlistym śmiechem, którego echo
rozniosło się radośnie po zamku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz