Tokio
Usagi
leżała na łóżku w swoim pokoju, zastanawiając się nad
uczuciami, które od jakiegoś czasu nią targały. Minął rok
odkąd pożegnała Gwiezdne Wojowniczki, ale po ich wyjeździe
wątpliwości pojawiły się natychmiast. Dopiero nieobecność Seiyi
uświadomiła dziewczynie, jaki ważny był dla niej, a właściwie
nadal jest. Odzyskała Mamoru, czyli mężczyznę swojego życia,
lecz przestało to być takie oczywiste. Ciężko znosiła brak
żywiołowego przyjaciela, dzięki któremu uśmiechała się
każdego dnia. Lider Trzech Gwiazd bywał nieznośny oraz zbyt pewny
siebie, jednak dla ukochanej 'Odango' stawał się najtroskliwszym
facetem na świecie.
Blondynka uśmiechnęła się na wspomnienie zdrobnienia, które początkowo doprowadzało ją do szału. Mimo wszystko, przywykła do niego, gdyż Seiya wypowiadał je w wyjątkowy sposób. Niebieskooka westchnęła ciężko, spoglądając na zdjęcie narzeczonego. Niestety serce nie zabiło tak mocno, jak dawniej. Przeraził ją ten fakt, więc szybko wstała z łóżka i podeszła do okna.
Blondynka uśmiechnęła się na wspomnienie zdrobnienia, które początkowo doprowadzało ją do szału. Mimo wszystko, przywykła do niego, gdyż Seiya wypowiadał je w wyjątkowy sposób. Niebieskooka westchnęła ciężko, spoglądając na zdjęcie narzeczonego. Niestety serce nie zabiło tak mocno, jak dawniej. Przeraził ją ten fakt, więc szybko wstała z łóżka i podeszła do okna.
- Jesteś głupia,
Usagi. Powinnaś kochać Mamoru, chyba go kochasz, prawda?
Kolejne pytanie
bez odpowiedzi, jedynie głucha cisza. Rzeczywistość okazała się
diametralnie inna od tego, co wyobrażała sobie nasza bohaterka.
Miało być cudownie. W końcu wszyscy ciągle powtarzali, że jej
przeznaczeniem jest Chiba. Młody Kou był tym złym, a w
szczególności dla Haruki, która chętnie starła by
chłopaka na proch.
- Ach Seiya, nie
mogę o Tobie myśleć. Mam nadzieję, że chociaż Ty jesteś
szczęśliwy - oparła głowę o szybę oraz spojrzała smutnie w
gwiazdy.
Kinmoku
Nadzieje
panny Tsukino nie sprawdziły się, ponieważ Gwiazda Walki siedziała
samotnie w pałacowym ogrodzie, również rozmyślając o
ziemskim życiu. Odbudowa planety szła bardzo dobrze, lecz
zmartwienia gwiezdnej wojowniczki były większe. Jako kobieta czuła
się nieswojo, ponieważ postać charyzmatycznego chłopca
zdecydowanie lepiej oddawała charakter Fighter.
- Znowu myślisz?
Daj sobie spokój - Maker poklepała brunetkę po ramieniu, a ta
otrząsnęła się. - Zadręczysz się, to zaczyna być
wkurzające! - Healer warknęła nieprzyjemnie.
- To mój
problem! Wykonuję swoje obowiązki, więc czego jeszcze chcecie?!
- Słuchaj, my też
tęsknimy... - srebrnowłosa odezwała się pierwsza.
Brunetka spojrzała
na czarodziejki ze zdziwieniem w oczach. Nigdy nie spodziewała się
usłyszeć z ich ust takich deklaracji.
- Jakoś trudno mi
w to uwierzyć. Ja opuściłam kogoś bardzo bliskiego, a wy co?
Przecież gardziłyście towarzyszkami Czarodziejki z Księżyca.
- Przestań, my
również coś zostawiłyśmy - tym razem odpowiedziała
szatynka.
Fighter już
chciała zripostować, jednak ktoś jej przerwał.
- A co, gdybyście
wróciły na Ziemię? Tym razem już na zawsze - księżniczka
Kakyuu pojawiła się nagle, obdarzając wierne towarzyszki ciepłym
uśmiechem.
Wojowniczki
pokłoniły się przed władczynią, nie mogąc wydusić z siebie
nawet słowa...
****
Tego
dnia Usagi umówiła się z przyjaciółkami w kawiarni.
Były wakacje, toteż korzystała z większej swobody. Rodzice
wyjechali razem z Shingo na dwutygodniowe wczasy, więc Usa miała
cały dom dla siebie. Z kolei. Mamoru pracował normalnie, ale to nie
stanowiło dla niej problemu.
Dziewczyna włożyła
błękitną sukienkę na ramiączka oraz białe klapki i wybiegła na
spotkanie. Kiedy przekroczyła próg kawiarni, jej dobry humor
prysł natychmiast. Poza dziewczętami przy stoliku siedziała
Haruka, Michiru oraz...Mamoru! Blondynka poczuła, że coś ściska
ją za gardło, lecz nie było odwrotu. Przywitała się ze
wszystkimi, a potem usiadła na jednym wolnym miejscu obok
narzeczonego. Ten objął ukochaną ramieniem, co wywołało grymas
na jej twarzy, który nie uszedł uwadze Haruki.
- Wszystko w
porządku, Kociątko? - Tenoh spojrzała na nią badawczo.
- Tt...tak.
„Co
za kobieta, jest jak pies myśliwski.” Usagi pomyślała o
Czarodziejce z Urana.
- Wydajesz się
jakaś spięta, Usako - tym razem Chiba wtrącił swoje zdanie.
- Zdaje Ci się,
Mamo-chan.
- Zejdźcie z niej,
dopiero przyszła - Michiru wzięła w obronę księżniczkę.-Z
resztą, nie musi wam wszystkiego mówić-puściła jej oczko.
Ta odpowiedziała
Neptunowi szczerym uśmiechem.
Po godzinie
rozmowy, a w zasadzie przysłuchiwaniu się tej konwersacji, Usagi
poczuła się znużona. Z opresji uratował ją Mamoru, który
zbierał się do pracy. Złotowłosa postanowiła wykorzystać
świetną okazję, aby czmychnąć do domu, więc wyszła razem z
nim.
Brunet nigdy nie
należał do wylewnych osób, ale tym razem zastanawiał się
nad milczeniem narzeczonej. Z drugiej strony, wolał nie drążyć
tematu. Uznał, iż jego Usako wreszcie dojrzewa. Gdy nadeszła
chwila rozstania, chciał ją pocałować, lecz zwinnie odchyliła
głowę i trafił w policzek. Był tak zaskoczonym tym unikiem, że
nie wiedział, jak to wytłumaczyć. Natomiast panna Tsukino
wykręciła się na piecie i nie było po niej ani śladu.
W końcu
odetchnęła spokojnie w swoim pokoju. Wypad na lody okazał się
najgorszym koszmarem. Na szczęście Luna wyniosła się do Artemisa,
toteż nie musiała jej oglądać w takim stanie. Blondynka
westchnęła ciężko, a jej wzrok przykuła różowa koperta
wystająca spod poduszki. Bez namysłu chwyciła za nią oraz wyjęła
małą karteczkę
„Sprawdź,
czy niemożliwe może stać się realne.
Dziś w parku,
godz 15:00”
Przyjaciel
- Przyjaciel? - zdziwiła
się i jednocześnie zaniepokoiła.-O co tu chodzi? Może to
pułapka? - szepnęła przerażona. - A jeśli komuś stanie się
krzywda? Nie mogę ryzykować życia niewinnych ludzi, idę! - krzyknęła
zdecydowanym tonem.
Zerknęła
jeszcze na ze-garek, który wskazywał 14:30 i popędziła, aż
się kurzyło.
Na
miejscu nie zwolniła tempa, co skończyło się pechowo, bo wpadła
na kogoś z hukiem.
- Usagi-chan! - Rei
wrzasnęła na przyjaciółkę, poprawiając spódniczkę.
- Rei?!
Co Ty tu robisz? - jęknęła podnosząc się z ziemi.
- Chyba
raczej, co robimy-zza ramienia brunetki wychyliła się Minako, a za
nią Ami oraz Makoto.
- Jesteś
taka roztrzepana, Odango.
Usagi
słysząc utęskniony głos zadrżała, a gdy odwróciła się
w stronę, z której dobiegał do jej oczu napłynęły łzy.
Ujrzała Seyię opartego o drzewo, a po jego bokach Yatena i
Taikiego. Był uśmiechnięty, jak zawsze ubrany w czerwony, idealnie
skrojony garnitur. Poderwała się z miejsca i rzuciła w stronę
chłopaka. Następnie wpadła w jego ramiona, przez co oboje
wylądowali na ziemi.
- Odango,
dopiero wróciłem i nie mam ubezpieczenia - zażartował.
Złotowłosa
oblała się rumieńcem oraz pomogła wstać przyjacielowi. W tym
czasie dołączyły do nich pozostałe dziewczyny.
- Wiem,
że za mną tęskniłaś Aino-san, ale nie próbuj mnie
nokautować - Yaten wycedził w stronę zaskoczonej Wenus. Jednak gdy
puścił jej oczko, radość wróciła od razu.
- Z
pewnością domyślacie, że to my wysłaliśmy wam informację o
spotkaniu - Taiki zaczął dość oficjalnie, lecz dyskretnie posłał
uśmiech Ami. - Chcieliśmy zaprosić was na imprezę.
- Imprezę? - Rei
zmarszczyła brwi.
- Parapetówka - Seiya
sprostował. - Możesz zabrać Mamoru, Odango.
- To
miłe - odpowiedziała ze skwaszoną miną.
- Musimy
się zbierać, ale przyjedziemy jutro do was wieczorem. - Mako
powiedziała z rozbawieniem.
- Nie
spodziewałyśmy się was, ale nam zrobiliście
niespodziankę - podekscytowana Mina spoglądała na chłopców z
błyszczącymi oczami.
- To
nasza księżniczka jest niesamowita. Mamy wam wiele do opowiedzenia,
ale to jutro - wyjaśnił brunet.
- Seiya,
mogę cię przytulić? - Usagi zapytała niepewnie.
Chłopak
był zdziwiony, ale pozwolił na ten gest. Kiedy przylgnęła do
niego, wyczuł dziwny smutek bijący od jej aury.
****
- Nie
jest szczęśliwa - Seiya siedział w salonie nowego domu. - Kto Cię
skrzywdził? - myślał intensywnie i upił łyk drinka.
- To
nie powinno Cię interesować - Yaten pojawił się nagle oraz usiadł
na przeciwko brata. - Nie zrób niczego głupiego. Przyszłość
Usagi Tsukino jest wszystkim doskonale znana.
- Odczepisz
się wreszcie?! - brunet wstał gwałtownie z fotela. - Nigdy nie
kochałeś tak, jak ja! Nie masz pojęcia, co czuję! Nie zrobię
nic, czego sama nie będzie chciała! Dobranoc! - pobiegł do siebie,
trzaskając drzwiami.
Zielonooki
rozłożył się wygodnie na kanapie, zupełnie nie przejmując się
kłótnią, która przed chwilą miała miejsce.
- Głupiec - skwitował
na koniec.
****
Kolejny
wieczór zapowiadał się ciekawie. Sześć osób stało
pod drzwiami ekskluzywnego apartamentowca. Po naciśnięciu dzwonka,
do środka wpuścił ich wysoki szatyn.
- Witajcie,
czujcie się jak u siebie - Taiki wskazał gościom duży salon z
wyjściem na taras.
Dziewczęta
były zachwycone, poza Mamoru, który z dystansem obserwował
otoczenie. Natomiast Usagi wyglądała na przygaszoną. Dopiero, gdy
spostrzegła, że Seiya zmierza w ich stronę, jej serce zabiło
mocniej. Brunet wyglądał świetnie w dopasowanej, czarnej koszuli.
Usa sama skarciła się w myślach, iż nie potrafi oderwać wzroku
od przyjaciela.
- Miło
Cię widzieć, Mamoru-san - chłopak wyciągnął rękę w stronę
Chiby. Ten odwzajemnił uścisk, lecz jego twarz wyrażała
obojętność.
- Mogę
porwać Twoją narzeczoną do tańca?
Blondynka
miała wrażenie, że zemdleje, jeśli między nimi dojdzie do
szarpaniny. O dziwo, jej narzeczony przytaknął na propozycję
lidera Trzech Gwiazd. Zanim się zorientowała, już wirowała w
ramionach młodego Kou. Nie wiedziała, czy to sen, ale za nic w
świecie nie chciała się obudzić.
- Tęskniłem... - szepnął
czule, przytulając ukochaną mocniej.
- Ja
też, ale Seiya...jesteś za blisko.
- Wczoraj
Ci to nie przeszkadzało.
- Wczoraj
nie było Mamoru, on patrzy... - jęknęła przestraszona.
- Niech
idzie do diabła, chociaż na te 3 minuty.
Oboje
zatracili się w tej chwili, zapominając o całym świecie. Mimo
ciętych spojrzeń Yatena oraz niezadowolenia Taikiego tańczyli
dalej, aż piosenka się skończyła i dziewczyna musiała wrócić
do Mamoru. Ten miał widocznie dość imprezy, bo wypił kilka
mocniejszych drinków. Pod sam koniec prawie siłą wyprowadził
zdezorientowaną Usę. Ciągnął ją za sobą wśród
rzęsistego deszczu, nie zważając, iż niebieskooka nie nadąża w
szpilkach. W pewnym momencie ścisnął jej rękę tak mocno, aż
jęknęła.
-Podobało
Ci się, jak ten lowelas Cię obmacywał?! - potrząsnął nią, jakby
była szmacianą lalką. - No przyznaj się!
- To
boli! - zapiszczała
- Skoro
jesteś taka chętna, to pójdziemy do mnie i inaczej się
zabawimy!
- Proszę,
puść!
Nagle,
ktoś gwałtownie rozdzielił parę, a Mamoru zatoczył się pod
drzewo.
- W
ten sposób się nią opiekujesz?! - Seiya był tak wściekły,
że już chciał rzucić się na leżącego, ale zapłakana Usagi mu
nie pozwoliła.
- Zabieram
Cię stąd - Kou chwycił ją pod ramię oraz zaprowadził do
samochodu. Chiba nie dał rady ich zatrzymać.
W
domu Trzech Gwiazd panował mrok. Widocznie wszyscy położyli się
spać. Brunet dał dziewczynie suche ubrania na przebranie, a potem
zaprowadził do swojej sypialni.
- Nie
wiedziałem, że jest tak źle - mruknął pod nosem.
- Wiele
rzeczy nie wiesz. Między mną, a Mamoru jest...po prostu
fatalnie - załamała ręce. - Kompletnie się nie rozumiemy - znowu się
rozkleiła.
Chłopak
przytulił ją mocno i nie wiedzieć kiedy, zaczęli się całować.
Nie wiadomo, które pierwsze zdecydowało się na tę piękną
grę, ale nie to się liczyło. Usa zrozumiała, że nigdy nie czuła
się tak cudownie. Nigdy nie czerpała z tego takiej przyjemności.
Natomiast Seiya wiedział, że jeśli teraz nie przerwie
narastającego pożądania, to później nie da rady.
- To
nie jest dobry moment, Odango. Kocham Cię, lecz Ty masz mętlik w
głowie.
-Ale...
- Śpij
dobrze - nie pozwolił jej skończyć i opuścił pokój.
Złotowłosa
wtuliła się w kołdrę, próbują uspokoić bijące serce.
Zdawała sobie sprawę, że nie potrafiłaby tak zwyczajnie przestać,
gdyby on nie miał tak silnej woli. Z resztą, wcale nie chciała...
****
Od
kilku dni atmosfera była napięta. Pomimo, że Mamoru przeprosił
narzeczoną, ta nie chciała go widzieć. Haruka szalała ze złości,
bo ktoś „życzliwy” poinformował ją powrocie Trzech Gwiazd. Na
dokładkę, dowiedziała się o nocy, którą jej księżniczka
spędziła u braci Kou. Natychmiast znalazła się w domu Tsukino,
aby pilnować wstępu przed nieproszonymi gośćmi.
- Nikt
nie ma prawa walczyć z czyimś przeznaczeniem! - grzmiała złowrogo.
Jednak
nie była wstanie przewidzieć sprytu Seiyi, który nocą
odwiedzał ukochaną, wchodząc do środka przez balkon.
- Seiya!
Jak się tu dostałeś?! - ze szczęścia uwiesiła się mu na szyi.
- Otrułem
Twojego psa, Odango.
- Zrozum,
Haruka już taka jest. Martwi się o mnie, nie winię jej za to.
- Nie
oszukujmy się, największym jej problemem jestem ja, ale nie
przyszedłem tu rozmawiać o żandarmie z Urana. Proszę-położył
na stole białą kopertę.
- Co
to?
- Bilet,
po jutrze wyjeżdżam. Ten jest dla Ciebie i to Ty zdecydujesz o
naszym losie. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam widując Cię z Mamoru,
ale jedno jest pewne - to nie skończy się dobrze.
Biedna
zadrżała na samą myśl, iż miałaby go nie widywać. Nie
wyobrażała sobie życia bez niego, a tym bardziej nie zniesie
kolejnej rozłąki.
- Seiya...przecież
wiesz...to trudne...-przywarła do jego pleców, aby nie
odchodził.
- Odango,
to nie jest trudne...albo kochasz Mamoru, albo mnie...
- Wiesz,
że Ciebie.
- Więc
zdecyduj... - pocałował ją i wymknął się tą samą drogą.
****
- Usagi
go kocha - Minako dołączyła do pozostałych po rozmowie z
przyjaciółką.
- I
co teraz? - Ami zapytała z troską.
- Jak
to co?! Pomożemy im! - krzyknęła Rei.
- Zwariowałyście?!
Wygadujecie bzdury, zupełnie was nie poznaję! - Yaten uderzył
pięścią w stół, cały trząsł się ze złości.
- Yaten,
chcę z Tobą porozmawiać - Wenus wskazała ukochanemu drugi pokój.
Kiedy
wreszcie byli sami, zaczęła bez ogródek.
- Czemu
taki jesteś?! Jak możesz występować przeciwko bratu?!
- Mylisz
się, muszę go chronić! Pewnych zasad się nie łamie, a zwłaszcza
nie walczy się z cudzym przeznaczeniem!
Aino
ogarnęła trwoga, gdy usłyszała z jego ust słowa Haruki.
- To
Ty powiedziałeś Haruce o nich.
- Owszem,
ja. Nie zamierzam być świadkiem tragedii.
- Sam
do niej doprowadzisz! Och...Ty nic nie rozumiesz-jęknęła w
rozpaczy. -J eśli tak stawiasz sprawę, to nie możemy być razem.
- Minako... - zielonooki
był w szoku.
- Dla
mnie liczy się ich szczęście i widzę, że nie gramy w tej samej
drużynie. Przykro mi... - wybiegła, płacząc.
Chłopak
został sam, czując ogromną pustkę w sercu.
****
Wczesnym
rankiem ktoś dobijał się do apartamentu braci Kou. Wzburzony Yaten
otworzył drzwi, a ku swojemu zdziwieniu ujrzał roztrzęsioną
Usagi.
- Gdzie
jest Seiya?!
- Taiki
odwiózł go na lotnisko, już więcej się nie
zobaczycie - powiedział z przekąsem.
- Jadę
do niego!
Odwróciła
się w stronę schodów, lecz srebrnowłosy złapał ją mocno
za nadgarstek oraz wciągnął do środka.
- Nie
zmarnujesz mu życia!
****
Seiya
siedział na lotnisku razem z Taikim, czekając na odprawę. Wzrok
miał rozproszony, co oznaczało, iż myślami był gdzieś indziej.
- Wszystko
ok? - szatyn szturchnął go w ramię.
- Nie
przyjedzie... - szepnął sam do siebie
- I
tak kocha tylko Ciebie - Taiki próbował go pocieszyć.
****
Załamana
Usa szlochała w kącie, a Yaten siedział na fotelu bijąc się z
własnymi uczuciami. W głowie ciągle dźwięczały mu słowa brata
oraz wyrzuty ukochanej Miny. Co jeśli faktycznie źle robił? Jeśli
Minako znienawidzi go, jak dowie się o kolejnym postępku? Nie
chciał skrzywdzić brata, a tym samym stracić go na zawsze.
Wreszcie
zacisnął zęby i wstał nieoczekiwanie.
- Jedziemy!
- Co?
- Jedziemy!
Zaraz będzie tu Haruka, a skoro chcesz z nim być, to rusz się!
Dziewczyna
oprzytomniała dopiero, kiedy zielonooki wepchnął ją do samochodu.
Sam usiadł za kierownicą i ruszył z piskiem opon...
****
- Już
czas - Seiya ostatni raz uścisnął Taikiego, ruszając w kierunku
odprawy.
- Seiya!!!
Chłopak
odwrócił się i zobaczył pędzącego na złamanie karku
brata oraz uczepioną jego ramienia Usagi.
- Cholera,
piłem dziś tylko herbatę - wykrztusił w szoku.
- Ja
nie piłem nic, a widzę to samo - dodał szatyn.
Gdy
oboje dobiegli do celu, blondynka przytuliła się do ukochanego,
ledwo łapiąc oddech.
- Spadajcie
stąd i to szybko! - Yaten wrzasnął na zakochanych.
- Miły
to Ty nigdy nie byłeś - brunet odciął się.
- Przywiozłem
Ci kobietę, którą kochasz! Jeszcze źle?! Haruka nie jest
głupia i już dawno zorientowała się, że tu jesteśmy. Jak was
dorwie, to od razu wyprawi wam karnawał życia.
- Ma
racje - szepnęła Usagi.
- Yaten...chciałem
Ci podziękować...
- Nie
ma czasu na sentymenty, ale...macie być cholernie szczęśliwi,
żebym nigdy nie żałował tego, co zrobiłem! - mówił
podniesionym głosem, lecz na jego twarzy malowało się wzruszenie.
Para
przytaknęła twierdząco, a potem podążyła za pozostałymi
pasażerami. Bracia odetchnęli z ulgą, bo już nic nie mogło
zatrzymać tej dwójki.
Po
10 min na poczekalnię wbiegła Tenoh oraz nerwowo rozglądała się
wokół.
- Spóźniłaś
się, wjechali.. - usłyszała głos za plecami.
- Ty
zdradziecki psie! - warknęła oraz wymierzyła cios w stronę
najmłodszego Kou. Jednak ten skutecznie zablokował atak, odpychając
blondynkę.
- Nie
rób scen! Teraz przyszłość zależy od nich, a Ty nie baw
się w rycerza sprawiedliwości. Postąpiłem według własnego
sumienia, a jeśli Ty posiadasz swoje, to również
odpuścisz-odpowiedział nieprzyjemnym tonem. Następnie poprawił
marynarkę i odszedł spokojnie, jakby nic się nie stało...
KONIEC
Piękna miniaturka ;)
OdpowiedzUsuńPiękna jednorazówka:):):):):):)
OdpowiedzUsuńHaruka jako pilnujący żandarm nie przewidziała że Seiya jest sprytniejszy od niej i znajdzie drogę do Króliczka.
Yatenowi należał się taki zimny prysznic od Miny.
Zapraszam serdecznie na mojego bloga o tematyce U&S: https://smoonlunka.wordpress.com/
OdpowiedzUsuńŚciskam, Luna