poniedziałek, 18 lutego 2013

Przyszłość zależy od nas

Tokio


  Usagi leżała na łóżku w swoim pokoju, zastanawiając się nad uczuciami, które od jakiegoś czasu nią targały. Minął rok odkąd pożegnała Gwiezdne Wojowniczki, ale po ich wyjeździe wątpliwości pojawiły się natychmiast. Dopiero nieobecność Seiyi uświadomiła dziewczynie, jaki ważny był dla niej, a właściwie nadal jest. Odzyskała Mamoru, czyli mężczyznę swojego życia, lecz przestało to być takie oczywiste. Ciężko znosiła brak żywiołowego przyjaciela, dzięki któremu uśmiechała się każdego dnia. Lider Trzech Gwiazd bywał nieznośny oraz zbyt pewny siebie, jednak dla ukochanej 'Odango' stawał się najtroskliwszym facetem na świecie.
  Blondynka uśmiechnęła się na wspomnienie zdrobnienia, które początkowo doprowadzało ją do szału. Mimo wszystko, przywykła do niego, gdyż Seiya wypowiadał je w wyjątkowy sposób. Niebieskooka westchnęła ciężko, spoglądając na zdjęcie narzeczonego. Niestety serce nie zabiło tak mocno, jak dawniej. Przeraził ją ten fakt, więc szybko wstała z łóżka i podeszła do okna.
- Jesteś głupia, Usagi. Powinnaś kochać Mamoru, chyba go kochasz, prawda?
Kolejne pytanie bez odpowiedzi, jedynie głucha cisza. Rzeczywistość okazała się diametralnie inna od tego, co wyobrażała sobie nasza bohaterka. Miało być cudownie. W końcu wszyscy ciągle powtarzali, że jej przeznaczeniem jest Chiba. Młody Kou był tym złym, a w szczególności dla Haruki, która chętnie starła by chłopaka na proch.
- Ach Seiya, nie mogę o Tobie myśleć. Mam nadzieję, że chociaż Ty jesteś szczęśliwy - oparła głowę o szybę oraz spojrzała smutnie w gwiazdy.

Kinmoku
  Nadzieje panny Tsukino nie sprawdziły się, ponieważ Gwiazda Walki siedziała samotnie w pałacowym ogrodzie, również rozmyślając o ziemskim życiu. Odbudowa planety szła bardzo dobrze, lecz zmartwienia gwiezdnej wojowniczki były większe. Jako kobieta czuła się nieswojo, ponieważ postać charyzmatycznego chłopca zdecydowanie lepiej oddawała charakter Fighter.
- Znowu myślisz? Daj sobie spokój - Maker poklepała brunetkę po ramieniu, a ta otrząsnęła się. - Zadręczysz się, to zaczyna być wkurzające! - Healer warknęła nieprzyjemnie.
- To mój problem! Wykonuję swoje obowiązki, więc czego jeszcze chcecie?!
- Słuchaj, my też tęsknimy... - srebrnowłosa odezwała się pierwsza.
Brunetka spojrzała na czarodziejki ze zdziwieniem w oczach. Nigdy nie spodziewała się usłyszeć z ich ust takich deklaracji.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Ja opuściłam kogoś bardzo bliskiego, a wy co? Przecież gardziłyście towarzyszkami Czarodziejki z Księżyca.
- Przestań, my również coś zostawiłyśmy - tym razem odpowiedziała szatynka.
Fighter już chciała zripostować, jednak ktoś jej przerwał.
- A co, gdybyście wróciły na Ziemię? Tym razem już na zawsze - księżniczka Kakyuu pojawiła się nagle, obdarzając wierne towarzyszki ciepłym uśmiechem.
Wojowniczki pokłoniły się przed władczynią, nie mogąc wydusić z siebie nawet słowa...

****
  Tego dnia Usagi umówiła się z przyjaciółkami w kawiarni. Były wakacje, toteż korzystała z większej swobody. Rodzice wyjechali razem z Shingo na dwutygodniowe wczasy, więc Usa miała cały dom dla siebie. Z kolei. Mamoru pracował normalnie, ale to nie stanowiło dla niej problemu.
  Dziewczyna włożyła błękitną sukienkę na ramiączka oraz białe klapki i wybiegła na spotkanie. Kiedy przekroczyła próg kawiarni, jej dobry humor prysł natychmiast. Poza dziewczętami przy stoliku siedziała Haruka, Michiru oraz...Mamoru! Blondynka poczuła, że coś ściska ją za gardło, lecz nie było odwrotu. Przywitała się ze wszystkimi, a potem usiadła na jednym wolnym miejscu obok narzeczonego. Ten objął ukochaną ramieniem, co wywołało grymas na jej twarzy, który nie uszedł uwadze Haruki.
- Wszystko w porządku, Kociątko? - Tenoh spojrzała na nią badawczo.
- Tt...tak.
Co za kobieta, jest jak pies myśliwski.” Usagi pomyślała o Czarodziejce z Urana.
- Wydajesz się jakaś spięta, Usako - tym razem Chiba wtrącił swoje zdanie.
- Zdaje Ci się, Mamo-chan.
- Zejdźcie z niej, dopiero przyszła - Michiru wzięła w obronę księżniczkę.-Z resztą, nie musi wam wszystkiego mówić-puściła jej oczko.
Ta odpowiedziała Neptunowi szczerym uśmiechem.
  Po godzinie rozmowy, a w zasadzie przysłuchiwaniu się tej konwersacji, Usagi poczuła się znużona. Z opresji uratował ją Mamoru, który zbierał się do pracy. Złotowłosa postanowiła wykorzystać świetną okazję, aby czmychnąć do domu, więc wyszła razem z nim.
  Brunet nigdy nie należał do wylewnych osób, ale tym razem zastanawiał się nad milczeniem narzeczonej. Z drugiej strony, wolał nie drążyć tematu. Uznał, iż jego Usako wreszcie dojrzewa. Gdy nadeszła chwila rozstania, chciał ją pocałować, lecz zwinnie odchyliła głowę i trafił w policzek. Był tak zaskoczonym tym unikiem, że nie wiedział, jak to wytłumaczyć. Natomiast panna Tsukino wykręciła się na piecie i nie było po niej ani śladu.
  W końcu odetchnęła spokojnie w swoim pokoju. Wypad na lody okazał się najgorszym koszmarem. Na szczęście Luna wyniosła się do Artemisa, toteż nie musiała jej oglądać w takim stanie. Blondynka westchnęła ciężko, a jej wzrok przykuła różowa koperta wystająca spod poduszki. Bez namysłu chwyciła za nią oraz wyjęła małą karteczkę

Sprawdź, czy niemożliwe może stać się realne.
Dziś w parku, godz 15:00”
Przyjaciel

- Przyjaciel? - zdziwiła się i jednocześnie zaniepokoiła.-O co tu chodzi? Może to pułapka? - szepnęła przerażona. - A jeśli komuś stanie się krzywda? Nie mogę ryzykować życia niewinnych ludzi, idę! - krzyknęła zdecydowanym tonem.
Zerknęła jeszcze na ze-garek, który wskazywał 14:30 i popędziła, aż się kurzyło.
Na miejscu nie zwolniła tempa, co skończyło się pechowo, bo wpadła na kogoś z hukiem.
- Usagi-chan! - Rei wrzasnęła na przyjaciółkę, poprawiając spódniczkę.
- Rei?! Co Ty tu robisz? - jęknęła podnosząc się z ziemi.
- Chyba raczej, co robimy-zza ramienia brunetki wychyliła się Minako, a za nią Ami oraz Makoto.
- Jesteś taka roztrzepana, Odango.
Usagi słysząc utęskniony głos zadrżała, a gdy odwróciła się w stronę, z której dobiegał do jej oczu napłynęły łzy. Ujrzała Seyię opartego o drzewo, a po jego bokach Yatena i Taikiego. Był uśmiechnięty, jak zawsze ubrany w czerwony, idealnie skrojony garnitur. Poderwała się z miejsca i rzuciła w stronę chłopaka. Następnie wpadła w jego ramiona, przez co oboje wylądowali na ziemi.
- Odango, dopiero wróciłem i nie mam ubezpieczenia - zażartował.
Złotowłosa oblała się rumieńcem oraz pomogła wstać przyjacielowi. W tym czasie dołączyły do nich pozostałe dziewczyny.
- Wiem, że za mną tęskniłaś Aino-san, ale nie próbuj mnie nokautować - Yaten wycedził w stronę zaskoczonej Wenus. Jednak gdy puścił jej oczko, radość wróciła od razu.
- Z pewnością domyślacie, że to my wysłaliśmy wam informację o spotkaniu - Taiki zaczął dość oficjalnie, lecz dyskretnie posłał uśmiech Ami. - Chcieliśmy zaprosić was na imprezę.
- Imprezę? - Rei zmarszczyła brwi.
- Parapetówka - Seiya sprostował. - Możesz zabrać Mamoru, Odango.
- To miłe - odpowiedziała ze skwaszoną miną.
- Musimy się zbierać, ale przyjedziemy jutro do was wieczorem. - Mako powiedziała z rozbawieniem.
- Nie spodziewałyśmy się was, ale nam zrobiliście niespodziankę - podekscytowana Mina spoglądała na chłopców z błyszczącymi oczami.
- To nasza księżniczka jest niesamowita. Mamy wam wiele do opowiedzenia, ale to jutro - wyjaśnił brunet.
- Seiya, mogę cię przytulić? - Usagi zapytała niepewnie.
Chłopak był zdziwiony, ale pozwolił na ten gest. Kiedy przylgnęła do niego, wyczuł dziwny smutek bijący od jej aury.

****
- Nie jest szczęśliwa - Seiya siedział w salonie nowego domu. - Kto Cię skrzywdził? - myślał intensywnie i upił łyk drinka.
- To nie powinno Cię interesować - Yaten pojawił się nagle oraz usiadł na przeciwko brata. - Nie zrób niczego głupiego. Przyszłość Usagi Tsukino jest wszystkim doskonale znana.
- Odczepisz się wreszcie?! - brunet wstał gwałtownie z fotela. - Nigdy nie kochałeś tak, jak ja! Nie masz pojęcia, co czuję! Nie zrobię nic, czego sama nie będzie chciała! Dobranoc! - pobiegł do siebie, trzaskając drzwiami.
Zielonooki rozłożył się wygodnie na kanapie, zupełnie nie przejmując się kłótnią, która przed chwilą miała miejsce.
- Głupiec - skwitował na koniec.

****
  Kolejny wieczór zapowiadał się ciekawie. Sześć osób stało pod drzwiami ekskluzywnego apartamentowca. Po naciśnięciu dzwonka, do środka wpuścił ich wysoki szatyn.
- Witajcie, czujcie się jak u siebie - Taiki wskazał gościom duży salon z wyjściem na taras.
Dziewczęta były zachwycone, poza Mamoru, który z dystansem obserwował otoczenie. Natomiast Usagi wyglądała na przygaszoną. Dopiero, gdy spostrzegła, że Seiya zmierza w ich stronę, jej serce zabiło mocniej. Brunet wyglądał świetnie w dopasowanej, czarnej koszuli. Usa sama skarciła się w myślach, iż nie potrafi oderwać wzroku od przyjaciela.
- Miło Cię widzieć, Mamoru-san - chłopak wyciągnął rękę w stronę Chiby. Ten odwzajemnił uścisk, lecz jego twarz wyrażała obojętność.
- Mogę porwać Twoją narzeczoną do tańca?
Blondynka miała wrażenie, że zemdleje, jeśli między nimi dojdzie do szarpaniny. O dziwo, jej narzeczony przytaknął na propozycję lidera Trzech Gwiazd. Zanim się zorientowała, już wirowała w ramionach młodego Kou. Nie wiedziała, czy to sen, ale za nic w świecie nie chciała się obudzić.
- Tęskniłem... - szepnął czule, przytulając ukochaną mocniej.
- Ja też, ale Seiya...jesteś za blisko.
- Wczoraj Ci to nie przeszkadzało.
- Wczoraj nie było Mamoru, on patrzy... - jęknęła przestraszona.
- Niech idzie do diabła, chociaż na te 3 minuty.
Oboje zatracili się w tej chwili, zapominając o całym świecie. Mimo ciętych spojrzeń Yatena oraz niezadowolenia Taikiego tańczyli dalej, aż piosenka się skończyła i dziewczyna musiała wrócić do Mamoru. Ten miał widocznie dość imprezy, bo wypił kilka mocniejszych drinków. Pod sam koniec prawie siłą wyprowadził zdezorientowaną Usę. Ciągnął ją za sobą wśród rzęsistego deszczu, nie zważając, iż niebieskooka nie nadąża w szpilkach. W pewnym momencie ścisnął jej rękę tak mocno, aż jęknęła.
 -Podobało Ci się, jak ten lowelas Cię obmacywał?! - potrząsnął nią, jakby była szmacianą lalką. - No przyznaj się!
- To boli! - zapiszczała
- Skoro jesteś taka chętna, to pójdziemy do mnie i inaczej się zabawimy!
- Proszę, puść!
Nagle, ktoś gwałtownie rozdzielił parę, a Mamoru zatoczył się pod drzewo.
- W ten sposób się nią opiekujesz?! - Seiya był tak wściekły, że już chciał rzucić się na leżącego, ale zapłakana Usagi mu nie pozwoliła.
- Zabieram Cię stąd - Kou chwycił ją pod ramię oraz zaprowadził do samochodu. Chiba nie dał rady ich zatrzymać.
W domu Trzech Gwiazd panował mrok. Widocznie wszyscy położyli się spać. Brunet dał dziewczynie suche ubrania na przebranie, a potem zaprowadził do swojej sypialni.
- Nie wiedziałem, że jest tak źle - mruknął pod nosem.
- Wiele rzeczy nie wiesz. Między mną, a Mamoru jest...po prostu fatalnie - załamała ręce. - Kompletnie się nie rozumiemy - znowu się rozkleiła.
Chłopak przytulił ją mocno i nie wiedzieć kiedy, zaczęli się całować. Nie wiadomo, które pierwsze zdecydowało się na tę piękną grę, ale nie to się liczyło. Usa zrozumiała, że nigdy nie czuła się tak cudownie. Nigdy nie czerpała z tego takiej przyjemności. Natomiast Seiya wiedział, że jeśli teraz nie przerwie narastającego pożądania, to później nie da rady.
- To nie jest dobry moment, Odango. Kocham Cię, lecz Ty masz mętlik w głowie.
-Ale...
- Śpij dobrze - nie pozwolił jej skończyć i opuścił pokój.
Złotowłosa wtuliła się w kołdrę, próbują uspokoić bijące serce. Zdawała sobie sprawę, że nie potrafiłaby tak zwyczajnie przestać, gdyby on nie miał tak silnej woli. Z resztą, wcale nie chciała...

****
  Od kilku dni atmosfera była napięta. Pomimo, że Mamoru przeprosił narzeczoną, ta nie chciała go widzieć. Haruka szalała ze złości, bo ktoś „życzliwy” poinformował ją powrocie Trzech Gwiazd. Na dokładkę, dowiedziała się o nocy, którą jej księżniczka spędziła u braci Kou. Natychmiast znalazła się w domu Tsukino, aby pilnować wstępu przed nieproszonymi gośćmi.
- Nikt nie ma prawa walczyć z czyimś przeznaczeniem! - grzmiała złowrogo.
Jednak nie była wstanie przewidzieć sprytu Seiyi, który nocą odwiedzał ukochaną, wchodząc do środka przez balkon.
- Seiya! Jak się tu dostałeś?! - ze szczęścia uwiesiła się mu na szyi.
- Otrułem Twojego psa, Odango.
- Zrozum, Haruka już taka jest. Martwi się o mnie, nie winię jej za to.
- Nie oszukujmy się, największym jej problemem jestem ja, ale nie przyszedłem tu rozmawiać o żandarmie z Urana. Proszę-położył na stole białą kopertę.
- Co to?
- Bilet, po jutrze wyjeżdżam. Ten jest dla Ciebie i to Ty zdecydujesz o naszym losie. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam widując Cię z Mamoru, ale jedno jest pewne - to nie skończy się dobrze.
Biedna zadrżała na samą myśl, iż miałaby go nie widywać. Nie wyobrażała sobie życia bez niego, a tym bardziej nie zniesie kolejnej rozłąki.
- Seiya...przecież wiesz...to trudne...-przywarła do jego pleców, aby nie odchodził.
- Odango, to nie jest trudne...albo kochasz Mamoru, albo mnie...
- Wiesz, że Ciebie.
- Więc zdecyduj... - pocałował ją i wymknął się tą samą drogą.

****
- Usagi go kocha - Minako dołączyła do pozostałych po rozmowie z przyjaciółką.
- I co teraz? - Ami zapytała z troską.
- Jak to co?! Pomożemy im! - krzyknęła Rei.
- Zwariowałyście?! Wygadujecie bzdury, zupełnie was nie poznaję! - Yaten uderzył pięścią w stół, cały trząsł się ze złości.
- Yaten, chcę z Tobą porozmawiać - Wenus wskazała ukochanemu drugi pokój.
Kiedy wreszcie byli sami, zaczęła bez ogródek.
- Czemu taki jesteś?! Jak możesz występować przeciwko bratu?!
- Mylisz się, muszę go chronić! Pewnych zasad się nie łamie, a zwłaszcza nie walczy się z cudzym przeznaczeniem!
Aino ogarnęła trwoga, gdy usłyszała z jego ust słowa Haruki.
- To Ty powiedziałeś Haruce o nich.
- Owszem, ja. Nie zamierzam być świadkiem tragedii.
- Sam do niej doprowadzisz! Och...Ty nic nie rozumiesz-jęknęła w rozpaczy. -J eśli tak stawiasz sprawę, to nie możemy być razem.
- Minako... - zielonooki był w szoku.
- Dla mnie liczy się ich szczęście i widzę, że nie gramy w tej samej drużynie. Przykro mi... - wybiegła, płacząc.
Chłopak został sam, czując ogromną pustkę w sercu.

****
Wczesnym rankiem ktoś dobijał się do apartamentu braci Kou. Wzburzony Yaten otworzył drzwi, a ku swojemu zdziwieniu ujrzał roztrzęsioną Usagi.
- Gdzie jest Seiya?!
- Taiki odwiózł go na lotnisko, już więcej się nie zobaczycie - powiedział z przekąsem.
- Jadę do niego!
Odwróciła się w stronę schodów, lecz srebrnowłosy złapał ją mocno za nadgarstek oraz wciągnął do środka.
- Nie zmarnujesz mu życia!

****
Seiya siedział na lotnisku razem z Taikim, czekając na odprawę. Wzrok miał rozproszony, co oznaczało, iż myślami był gdzieś indziej.
- Wszystko ok? - szatyn szturchnął go w ramię.
- Nie przyjedzie... - szepnął sam do siebie
- I tak kocha tylko Ciebie - Taiki próbował go pocieszyć.

****
  Załamana Usa szlochała w kącie, a Yaten siedział na fotelu bijąc się z własnymi uczuciami. W głowie ciągle dźwięczały mu słowa brata oraz wyrzuty ukochanej Miny. Co jeśli faktycznie źle robił? Jeśli Minako znienawidzi go, jak dowie się o kolejnym postępku? Nie chciał skrzywdzić brata, a tym samym stracić go na zawsze.
Wreszcie zacisnął zęby i wstał nieoczekiwanie.
- Jedziemy!
- Co?
- Jedziemy! Zaraz będzie tu Haruka, a skoro chcesz z nim być, to rusz się!
Dziewczyna oprzytomniała dopiero, kiedy zielonooki wepchnął ją do samochodu. Sam usiadł za kierownicą i ruszył z piskiem opon...

****
- Już czas - Seiya ostatni raz uścisnął Taikiego, ruszając w kierunku odprawy.
- Seiya!!!
Chłopak odwrócił się i zobaczył pędzącego na złamanie karku brata oraz uczepioną jego ramienia Usagi.
- Cholera, piłem dziś tylko herbatę - wykrztusił w szoku.
- Ja nie piłem nic, a widzę to samo - dodał szatyn.
Gdy oboje dobiegli do celu, blondynka przytuliła się do ukochanego, ledwo łapiąc oddech.
- Spadajcie stąd i to szybko! - Yaten wrzasnął na zakochanych.
- Miły to Ty nigdy nie byłeś - brunet odciął się.
- Przywiozłem Ci kobietę, którą kochasz! Jeszcze źle?! Haruka nie jest głupia i już dawno zorientowała się, że tu jesteśmy. Jak was dorwie, to od razu wyprawi wam karnawał życia.
- Ma racje - szepnęła Usagi.
- Yaten...chciałem Ci podziękować...
- Nie ma czasu na sentymenty, ale...macie być cholernie szczęśliwi, żebym nigdy nie żałował tego, co zrobiłem! - mówił podniesionym głosem, lecz na jego twarzy malowało się wzruszenie.
Para przytaknęła twierdząco, a potem podążyła za pozostałymi pasażerami. Bracia odetchnęli z ulgą, bo już nic nie mogło zatrzymać tej dwójki.
Po 10 min na poczekalnię wbiegła Tenoh oraz nerwowo rozglądała się wokół.
- Spóźniłaś się, wjechali.. - usłyszała głos za plecami.
- Ty zdradziecki psie! - warknęła oraz wymierzyła cios w stronę najmłodszego Kou. Jednak ten skutecznie zablokował atak, odpychając blondynkę.
- Nie rób scen! Teraz przyszłość zależy od nich, a Ty nie baw się w rycerza sprawiedliwości. Postąpiłem według własnego sumienia, a jeśli Ty posiadasz swoje, to również odpuścisz-odpowiedział nieprzyjemnym tonem. Następnie poprawił marynarkę i odszedł spokojnie, jakby nic się nie stało...

KONIEC



3 komentarze:

  1. Piękna jednorazówka:):):):):):)

    Haruka jako pilnujący żandarm nie przewidziała że Seiya jest sprytniejszy od niej i znajdzie drogę do Króliczka.
    Yatenowi należał się taki zimny prysznic od Miny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam serdecznie na mojego bloga o tematyce U&S: https://smoonlunka.wordpress.com/

    Ściskam, Luna

    OdpowiedzUsuń