Jak zwykle nie wychodzi mi z terminami, ale cóż... Ale przynajmniej ilość rozdziałów będzie taka jak chciałam :)
Jasnozielone
światło niewielkiej lampki rzucało poświatę na mahoniowe biurko,
stojące w kącie małego, lecz przytulnego pokoiku na poddaszu. Na
półkach piętrzyły się opasłe tomiska medycznych
encyklopedii, a świeżo przygotowane notatki, podkreślone różowym
markerem, czekały aż studentka raczy do nich zajrzeć. Jednak Ami
Mizuno po raz pierwszy miała ciekawsze zajęcie, niż nauka, która
zajmowała większość jej monotonnego życia. Rozdrażniona
zamknęła drzwi balkonowe, spoglądając na zachodzące słońce i w
sercu poczuła bolesną pustkę. Od bardzo dawna nie dopadało ją
wrażenie, iż jest kompletnie bezużyteczna. Jako czarodziejka
przynajmniej sprawdzała się w walce z wrogiem, a teraz? Celowo
unikała spotkań z Usagi, bo chociaż uważała swoją przyjaciółkę
za nierozgarniętą, to przerażała ją myśl, że blondynka może
się zorientować o romansie z Mamoru. Od samego początku wiedziała
na jakich zasadach opiera się ich związek, ale łudziła się, iż
ma szansę zająć miejsce księżycowej księżniczki na
stałe.
Wskazówki zegara wybiły godzinę 19:00 i Mizuno
nerwowo chwyciła za telefon, wystukując numer Mamoru. Jęknęła z
zawodu, gdy usłyszała głos automatycznej sekretarki, lecz
powtórzyła czynność kilka razy z tym samym
skutkiem.
Odwróciła głowę w stronę schodów,
kiedy echo energicznych kroków dobiegło do niej i
nieoczekiwanie Chiba stanął w progu. W pierwszej chwili
zastanawiała się jak wszedł do domu, ale przypomniała sobie o
zapasowych kluczach. Szczęśliwa, że na pewno chciał zrobić jej
niespodziankę, rzuciła się w jego ramiona. Od razu zorientowała
się, iż coś jest nie tak, ponieważ nie odwzajemnił uścisku,
tylko stał sztywno. Uniosła głowę i zamarła. Mamoru nigdy nie
patrzył na nią lodowatym wzrokiem, jak obcy człowiek. Czemu
zachowywał się jakby zrobiła coś złego?
- Dlaczego nas
wydałaś? - zapytał oschle.
Ami zrobiła krok do tyłu, a jej
ręce opadły bezwiednie.
- Nie rozumiem...Co Ty mówisz?
-
Czego nie rozumiesz?! - brunet podniósł głos. - Ile razy Ci
mówiłem, że Usagi musi być moją żoną?! No ile?! Nie
potrafisz oddzielić pewnych spraw od siebie?!
- Ja przecież... -
niebieskowłosa położyła palce na drżących wargach. - Ja od
dawna nie rozmawiałam z Usagi. Ona...Ona wie?
- Nie kłam i nie
udawaj świętej! Zerwała ze mną i jakimś dziwnym trafem była
wyjątkowo pewna siebie. Nie sądzę, żeby ktoś napisał jej tekst
na kartce!
Nie wiadomo z czym mężczyzna gorzej sobie radził.
Bardziej ucierpiała jego męska duma, czy poczucie, iż został
przechytrzony przez słodką blondynkę. Jeszcze kilka miesięcy temu
miał jasno wytyczony plan, a teraz wszytko spieprzyło się. Może
był zbyt wyniosły? Może powinien bardziej interesować się
narzeczoną? Chyba za późno zadał sobie te pytania.
-
Przysięgam, że nic nie powiedziałam – niebieskooka trzęsła się
jak osika. - Przecież mi najmniej zależało, żeby się
dowiedziała.
- A nie zapytałaś, co by było, gdybym ją
zostawił?! Odpowiem Ci tak samo jak wtedy! Nie związałbym się z
Tobą, bo my nie mamy żadnej, wspólnej
przyszłości!
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, a czas
zatrzymał się w miejscu. Do tej pory nikt nie sprawił jej tak
ogromnej przykrości. Zwłaszcza osoba, którą kochała.
-
Oddaję, nie będą mi już potrzebne – brunet nie zważał na to,
że jego kochana popadła w letarg i odłożył pęk kluczy na wąską
szafkę. - Żegnaj Ami – odwrócił się pospiesznie, nawet
na nie patrząc.
Jego kroki stopniowo ucichły, a Mizuno wycofała
się mechanicznie w głąb pokoju. Szok – to było jedyne uczucie,
które na początku towarzyszyło wojowniczce z Merkurego.
Opadła bezsilnie na krzesło stojące przy biurku, ocierając dłonią
policzek. Wówczas poczuła, że jest mokry, wpatrując się
nieprzytomnie na brudną od tuszu rękę.
- Baka! - wrzasnęła
rozgoryczona, zanosząc się płaczem.
Niespodziewanie ogarnęła
ją dzika furia i jak opętana zaczęła przeszukiwać szufladę,
gdzie znalazła ostatni prezent od byłego kochanka- tomik wierszy.
Jak w ogóle śmiał to kupić?! Chrzanił o miłości, a
okazało się to zwykłymi bredniami!
- Bzdura! - szarpnęła za
pierwszą stroną, a rozdzierający dźwięk przeszył powietrze.
Z
następnymi kartkami poszło jeszcze łatwiej. Jedna za drugą
lądowały w kawałkach na podłodze, gdy wreszcie zmęczona rzuciła
książką w ścianę.
Siedziała wciąż na tym samym miejscu,
kiedy wyświetlacz komórki zamigał pomarańczowym blaskiem.
Ami ścisnęła mocno usta, gdyż myślała, że to Mamoru. Coś ją
podkusiło, aby sprawdzić wiadomość, toteż bardzo powoli sięgnęła
po telefon. Akira, to imię wywołało tylko większą powódź
goryczy. Jakim prawem ten cholerny playboy odważył się do nie
napisać?! Naprawdę wyglądała na pierwszą lepszą, że
przyciągała najgorszych drani? Może i wiedziała w co się
wpakowała, lecz Chiba potraktowała ją przedmiot. Aider wcale nie
był lepszy, chociaż on nie krył do czego szuka nowych dziewczyn.
Pomimo tylu przeciwności, niebieskowłosa zaczęła stukać palcami
w klawisze...
****
Minako
wyglądała dyskretnie przez szparę w drzwiach i wahała się, czy
iść do kuchni. Wolałaby, żeby Taiki został sam, ale
podekscytowany Seiya tłumaczył mu coś.
- Halo, tu jestem! -
głos Yatena sprowadził ją na ziemię.
„No tak, cierpimy na
brak zainteresowania.” - trafnie zdiagnozowała dolegliwość
swojego faceta.
Podeszła do łózka ponętnie kołysząc
biodrami i z lekkością wskoczyła, usadawiając się obok muzyka.
Popatrzyła na niego figlarnie, wybuchając perlistym śmiechem.
-
Nie udawaj, że czytasz – przekręciła się na brzuch, opierając
brodę na rękach.
- A skąd wiesz, że udaję?
- Trzymasz
książkę do góry nogami – uderzyła pięścią w
okładkę.
- Ma fajne obrazki.
- Które lepiej wyglądają
odwrócone – zarechotała złośliwie, a srebrnowłosy
uszczypał ją w biodro.
Złapała za poduszkę i zrewanżowała
mu się ciosem w głowę. Wygłupiali się jak para dzieciaków,
aż w końcu pośród niepohamowanego chichotu zapadł
rozjem.
- Podglądałaś moich braci. Po co? - chłopak zapytał
niby żartobliwie, ale z wyczuwalną nutką zazdrości. - Masz pecha,
bo obaj zajęci. No jeden w połowie, bo jemu się wydaje, że nie
jest wolny. Z kolei partnerka nie ma bladego pojęcia, że są razem,
a jednak osobno.
- Ale się uczepiłeś tego biednego Seiyi –
Mina złapała się za brzuch, bo już nie wytrzymywała.
- No co?
Taka „Bonanza” po japońsku – dokończył z chytrym błyskiem w
oku.
- Ech, Kou... - blondynka podniosła się do pozycji
siedzącej. - Ciebie nikt nie przegada. A tak na serio, chciałam
pogadać z Taikim.
- Po co? - zielonooki spoważniał.
- Na
pewno nie będę go bić.
- Szkoda.
Wenus zignorowała zaczepki
Yatena i na paluszkach przemknęła na korytarz. Seiya właśnie
zakładał skórzaną kurtkę, kiedy zatrzymała się przed tuż
wejściem.
- Odango czeka na mnie w klubie – wyjaśnił bratu.
-
Umówiłeś się z Usagi?! - Aino nieświadomie wtrąciła się
do rozmowy.
Obaj odwrócili się, zaskoczeni faktem, iż są
podsłuchiwani.
- Mina-chan, potrzebujesz czegoś? - czarnowłosy
odsunął krzesło, by dziewczyna usiadła.
- Właściwie to
chciałam zamienić kilka słów z Taikim – dosiadła się
nieśmiało. - No tak przypadkiem przypadkiem usłyszałam...
- W
porządku – granatowooki poklepał ją po ramieniu. - To żadna
tajemnica. Odango rozstała się z Mamoru, a o szczegółach
może porozmawiacie same. Teraz się spieszę. Ja ne!
Szatyn
postawił przed złotowłosą kubek z herbatą i czekał aż ta
zacznie mówić. Westchnął, kiedy zauważył, że się na to
nie zapowiada.
- Aino-san, wyduś to z siebie – ponaglił ją.
-
Go...Gomenasai...
- Za co?
Minako wskazała niemrawo na
opuchliznę.
- Ty mi przystawiłaś pięść do nosa? - zapytał
bez pretensji.
Błękitnooka potrząsnęła przecząco głową.
-
To nie masz za co przepraszać. Coś jeszcze?
Teraz na własnej
skórze przekonała się, iż najstarszy Kou niezbyt łatwo
nawiązywał znajomości. O ile w ogóle brał to pod uwagę.
-
Wiem, że nie podoba Ci się mój związek z Yatenem. Ja...Ja
rozumiem, że chcesz chronić brata. Wolałbyś, żeby nie
cierpiał...
- Posłuchaj, Aino-san – fiołkowooki przerwał jej
ostrym tonem. - Z tym się zgadzam, ale moje zdanie się nie liczy.
Później nie proście mnie o pomoc. Naprawdę przykro mi z
powodu Twojej choroby, ale skrzywdzicie się nawzajem.
- Przykro
Ci?! - srebrnowłosy śledził przebieg rozmowy z ukrycia. - Napisz
wiersz, to może Ci ulży. Nikt nie będzie przed Tobą bił
pokłonów. Minako, chodź – wyciągnął dłoń do
ukochanej.
Ta zawahała się, bo chciała pogodzić skłóconych
braci, ale konflikt między nimi rozrastał się do gigantycznych
rozmiarów.
- On nawet nie rozumie Twoich przeprosin!
Tracisz czas! - Yaten bronił swojego zdania do końca.
- Bo nie
ma za co przepraszać, ale rzeczywiście traci czas! W
przeciwieństwie do was mam wyobraźnię! - brązowowłosy odgryzł
się Yatenowi.
- Wybacz, ale masz zakłócenia!
Aino
podskoczyła do góry, siedząc między młotem, a kowadłem. W
końcu wypchnęła zielonookiego z kuchni, żeby przypadkiem nie użył
drugiej pięści. Nie dość, że martwiło ją spotkanie z Alanem,
to nieokrzesane Gwiazdy rozrabiały i same prosiły się o łomot.
****
Nowoczesna
muzyka płynąca z głośników, rozgrzewała pary tańczące
na parkiecie. Z każdą minutą tłum gęstniał, a stukot obcasów
zrównał się z mocnymi dźwiękami hucznej melodii. Thea
podała drinki zakochanym siedzącym przy barze i wróciła do
obsługiwania pozostałych klubowiczów. Migające światła
reflektorów rzuciły krwistoczerwony cień na wejście, gdy
akurat do środka weszła następna para. Mizuno zmrużyła oczy,
nieprzyzwyczajone do dyskotekowych atrakcji. Już żałowała, iż
zgodziła się na niezobowiązujące spotkanie. Dusząca atmosfera
tylko ją przytłaczała, toteż czuła się jak ptak zamknięty w
klatce. Natomiast Akira był w swoim żywiole, a terytorium znał
praktycznie na pamięć. Z jednej strony było mu żal tej nudziary,
bo teraz przypominała niezdarę, która nawet do dziesięciu
nie potrafi zliczyć. Jednak doskonale wiedział, ile to niewiniątko
ma na sumieniu. W dodatku doprowadzało go do szału, że ledwo
dostała się na studia, a paplała jakby co najmniej 10 lat spędziła
na sali operacyjnej. Szczerze wątpił, żeby w jej przypadku
umiejętności szły w prze z rzekomą wiedzą. Jak dla niego, mogła
wkuć na pamięć wszystkie podręczniki z biblioteki, a i tak była
po prostu wredną istotą. Rzadko kiedy uważał jakąś dziewczynę za
nieatrakcyjną, ale Ami choćby się zmusił, to i tak widział
nijaki portret kujona.
- Kiepsko wygląda – Seiya powiedział do
Usagi, opierając się o wygodne, skórzane obicie.
Oboje
skryli się w loży, gdzie znajoma para nie mogła ich dojrzeć.
Chociaż Aider podejrzewał, iż Usa może zechce sprawdzić, czy
mówił prawdę i faktycznie wyciągnął jej byłą
przyjaciółkę na randkę.
- Mamoru jest przewidywalny. Na
pewno ubzdurał sobie, ze jeśli ją zostawi, to ja do niego wrócę.
Chciał mieć żonę i kochankę, ale jego niedoczekanie – Tsukino
opróżniła jednym tchem niebieski napój.
Kou
zastanawiał się, czy naprawdę przed sobą słodką dziewczynę w
której niegdyś się zakochał. Podobał mu się dojrzała
Usagi.
- A Ty nie obawiasz się tego, co będzie później?
- zapytał, gdyż fakt o zapisanej z góry przyszłości
spędzał mu sen z powiek.
- Chodzi Ci o Chibiusę?
Brunet
przytaknął.
- Nie wiem. Teoretycznie mam być z Endymionem, ale
w XXX wieku, a czy to nastąpi? Nie kocham go i tego jestem pewna.
Świat się nie zawalił i dla mnie liczy się to, co jest teraz. Mam
prawo do szczęścia. Przekonamy się, czy naprawdę jestem matką
Chibiusy – blondynka skończyła, przysuwając się do
chłopaka.
Zabrakło mu tchu, kiedy pochyliła się z nad nim i
pocałowała.
- Co jest? - zapytała, śmiejąc się z jego
reakcji. - Nie umiesz się całować?
- Odango...Ale...Czemu?!
-
Bo właśnie zaczynam żyć – Tsukino znowu pocałowała Seiyę,
zarzucając ręce na jego szyję. Teraz już odwzajemnił pocałunek,
przestając martwić się zmyślonymi problemami całej
ludzkości.
Tymczasem Ami patrzyła zmieszana na wysoką szklankę
wypełnioną żółtym płynem i gdyby nie Akira, który
powoli sączył swojego drinka, dalej medytowałaby, co się z tym
robi. Upiła kilka łyków, a gardło zaczęła ją potwornie
palić. Jednak zawzięła się i opróżniła całość jednym
haustem, krztusząc się.
- Hej, nie tak szybko – zielonooki
poklepał ją po plecach.
- Chcę jeszcze – niebieskowłosa
poczuła się dziwnie odprężona.
- Nie ma sprawy, ale zwolnij
tempo.
„Zbankrutuję przez nią, jak tak dalej pójdzie.”
- czarnowłosy ruszył złożyć zamówienie.
Na jego
szczęście Thea miała pełne ręce roboty, bo w przeciwnym razie
zrujnowałaby podstęp nad którym trochę musiał się
napracować. Dlatego udał, że nie słyszy, kiedy siostra krzyczała
jego imię i wrócił z napojami do stolika.
Merkury
wchłonęła je w zastraszającym tempie, a potem wyciągnął ją na
parkiet. Ośmielony procentami nawet nie zwracał uwagi, iż depcze
mu po piętach. Zapach perfum wymieszał się z potem i Mizuno miała
wrażenie, że obce twarze szydzą z niej. Cała sala wirowała,
kiedy usiłowała zerknąć na bok.
Para wypiła jeszcze kilka
drinków. Z kolei barmanka za późno zobaczyła, iż jej
brat opuszcza klub w towarzystwie dziewczyny o niebieskich włosach...
****
Minako
spędziła noc już w swoim mieszkaniu. Spała błogo w ramionach
Yatena, a jego męski zapach cudownie koił zmysły. Rano sielanka
skończyła się, ponieważ Wenus utknęła w łazience i opuściła
ją trupio blada. Ze środka dochodził szum wody, lecz nie chciała
budzić chłopaka, więc stąpała na boso po skrzypiących
dekach.
Łóżko było puste, gdy weszła do sypialni. Zanim
odwróciła się, jej ciało uniosło się nad podłogą i
Yaten położył ją do łóżka, nakrywając po samą szyję.
-
Teraz mnie nie oszukasz – w jego oczach dostrzegła troskę. -
Powiedz, co mam robić.
- Nic – podparła się na ramionach. -
Ostrzegałam Cię.
- Ech...Przestań! - muzyk zdenerwował
się.
Mimo to, odgarnęła grzywkę z jego czoła, biorąc między
palce srebrne pasmo.
- Rozpuść włosy – poprosiła.
- Co?!
- zielonooki zarumienił się.
Znowu poznała jego nowe oblicze –
był zawstydzony.
- Proszę, tylko raz.
Kou rozwiązał jasny
rzemyk i długo fale spłynęły po plecach.
- Piękne są i nie
sądziłam, że takie gęste- dziewczyna bawiła się ich końcami. -
Teraz to dłuższe od moich – zachichotała.
- Aino-san, czasami
brakuje mi słów. To Twoja wina.
Mina nie odezwała się.
Pamiętała, co czekało ją wieczorem. Od niej zależał los
czarodziejek oraz odzyskanie gwiazdy do transformacji. Pomyślała
sobie, że Rei lub Mako lepiej poradziłyby na jej miejscu.
-
Muszę się dobrze zastanowić, co powiem Alanowi – zmarkotniała.
-
To, co kazał Taiki – młodszy Kou też stracił humor na wzmiankę
o Colinsie.
- Powinnam się przygotować pod każdym względem.
-
Najlepiej załóż suknię wieczorową – srebrnowłosy
oburzył się.
- Przecież nie idę na schadzkę do domu
publicznego.
- Nigdy nie wiadomo, co takiemu palantowi chodzi po
głowie.
- Na pewno nie to, co Tobie.
- Przecież Ty zawsze
podzielasz moje myśli.
Strasznie mi głupio, że do tej pory nie komentowałam. Ale czytam Kimi Dake Wo, które kocham, ale to już wiesz. Zaraziłam się miłością do Yatena i Minako. Oni naprawdę są razem cudowni, a ty tak to opisujesz, że człowiek szaleje przed monitorem. Strasznie lubie też Akire, supr gość i dobrze, że da Ami nauczkę. W ogóle bardzo fajny pomysł, że ona jest czarnym charakterem. Nie wiem, skad czerpiesz pomysły, ale mam nadzieje, że się nie wyczerpią. To blog na który warto wchodzić. Bo opowiadania na jedno kopyto już przerabiałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Syrenka
Moim zdaniem, to jeden z Twoich najlepszych rozdziałów. Wszystkie opisy, zarówno rozmowy Mamo-kluski z Ami jak i sceny Yatena i Minako, były bardzo plastyczne. Patrzyłam na to, klatka po klatce, jak na dobry film. : )) Ubolewam tylko nad poświęceniem mojego biednego Akiry, ale Mizuno się należało! :D :D :D Cieszę się, że podzielasz moją antypatię do niej. :D Myślałam, że złość na Taikiego już mi przeszła, ale kiedy się pojawił, znowu miałam ochotę mu przyłożyć. :P
OdpowiedzUsuńA dziękuję za taką opinię, to naprawdę duże wyróżnienie:) Ostatnio w ogóle piszę z ogromną przyjemnością :) A biedny Akira nagrodę dostanie ;))))
UsuńSzkoda mi Ami. W zasadzie, szkoda mi wszystkich kobiet, które są tymi "drugimi" z czym muszą żyć na co dzień i które zawsze na końcu zostają same. Ale jak widać, w takich przypadkach rozum i zdrowy rozsądek nie mają tutaj nic do rzeczy, bo przecież Ami jest bodajże najinteligentniejszą z czarodziejek, a jednak dała się omamić Mamoru. Mimo, iż wiedziała, że nigdy nie zastąpi Usagi. Mam tylko nadzieję, że spotykając się z Akirą mile się rozczaruje i że nie okaże się on takim draniem jak nasz cudowny książę ziemi.
OdpowiedzUsuńCóż, takiego zachowania nie spodziewałam się po Taikim. Miałam go za tego najbardziej wyważonego, spokojnego i rozsądnego z całej trójki, a tu się okazuje, że mam do czynienia z twardogłowym facetem, który nie potrafi zrozumieć uczucia, którym jego brat darzy Minako. Nie jestem pewna jak postąpiłabym w podobnej sytuacji, ale wydaje mi się, że nawet krótki czas spędzony razem byłby wart późniejszego złamanego serca. Dlatego też nie rozumiem, czemu Taiki czegoś takiego odmawia Yatenowi.
Ostatni fragment to taka mała wisienka na torcie. Troskliwy Yaten jest równie pełen uroku, co Yaten bijący starszego brata ;D Nie mogę się doczekać, co też wymyśliłaś w związku z Alanem, ale mam wrażenie, że plan nie pójdzie tak jak trzeba przez pewnego niecierpliwego srebrnowłosego ;D
Pozdrawiam ;*
PS> jednak nie, boję się tego, co też Akira planuje w związku z Ami. Nie chciałabym, żeby cierpiała jeszcze bardziej, bo ona była równie skrzywdzona, co Usagi.
No cóż...No to chyba musisz się bać :) Akira już oddał komuś swoje serce i to na pewno nie jest Ami:) Z jednej strony to ta druga, co faktycznie już ucierpiała, ale...Kurdę, on nie żal mi jej:D Okropna jestem, ale może jakoś wszyscy zniosą to, co przyszykowałam dla Mizuno:)))
UsuńWiesz, jest mi jej żal, bo także dała się mamić obietnicami bez pokrycia, ale z drugiej strony zrobiła wielkie świństwo swojej przyjaciółce. Pogodze się chyba z tym, co dla niej przyszykowałaś. I jestem ciekawa, komu Akira oddał swoje serce. Bo albo jeszcze o tym nie wspomniałaś albo (co jest bardziej prawdopodobne) po prostu zdążyłam o tym zapomnieć (;
Usuń;*
Mogłaś zapomnieć:) Jakiś czas temu Akira zobaczył dziewczynę, która mu się spodobała (opowiadał o niej Thei), ale niestety nic o niej nie wie i nie bardzo wie jak odnaleźć. Tylko tyle zdradzę :)))
UsuńNo, tak. Wybacz moje zapominalstwo. Ale wówczas chyba myślałam, że to chodzi o Ami. Hm, no, dobra, więcej nie piszę, bo pewnie się skompromituję. (;
UsuńJa też chciałam powiedzieć, że czytam Twoje opowiadania. Już nie mogłam się doczekać kiedy coś się pojawi. Poskarżę się, bo na Kimi Dake Wo nic nie było, a na tamten rozdział też gorąco czekam. Tu brakuje mi słów. Introwertyczna ma rację, Yaten jest cudowny i każde jego zachowanie mi się podoba. Mizuno mi trochę żal, bo Mamoru ją omamił, ale jakaś nauczka musi być i samo to, że ją zostawił to jednak dla mnie za mało :D Usagi ma świetne podejście! Brawo! Niech tak trzyma! Różową cholere przecież może ktoś inny rodzić:d
OdpowiedzUsuńSylwia
:)))))))))))) kolejny bardzo ekscytujący rozdział :) i jak zawsze czekam na więcej i pozdrawiam fanka 12 :)
OdpowiedzUsuńCzeeść. Dzisiaj mam nadzieje, że skomentuje pod dobrym blogiem. Naprawdę nie wiem jak ja to wtedy zrobiłam, haha. Ale wracając do rzeczy.. To chyba Twój jeden z najlepszych rozdziałów, hm? Podziękuj mamie ode mnie, że urodziła tak zajebis*tą osobę jak Ty :) Uwielbiam Yatena <3 :* Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :)
OdpowiedzUsuńNalezalo sie Ami i tez mi jest jej troche szkoda ale sama wiedziala co robi.Usagi wreszcie odzyje przy Seyi. a co Minako i Yatena to Uwielbiam ich!tylko martwi mnie stan zdrowia Miny:( pozdrawiam magdzia8787
OdpowiedzUsuńNa smak-uczucia.blog.onet.pl nowy
OdpowiedzUsuńInformuj mnie ;*
Ooo ty też piszesz opowiadania o sm O.o. To ja usa33166 z bloga: http://sailorki2.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są świetne!!!!!!! Czekam na więcej! A i witaj kolejna fanko sm! ( to mój zwyczaj tak pisać ;) )
to nie Ami sie nalezalo, to Mamoru jest wszystkiemu winien. To on powinnien dostac nauczke. Ami niestety jest jego ofiara.
OdpowiedzUsuń