niedziela, 30 czerwca 2013

XXIII Bolesna nauczka


Jak zwykle nie wychodzi mi z terminami, ale cóż... Ale przynajmniej ilość rozdziałów będzie taka jak chciałam :)
Zostawiam Was z rozdziałem, a sama idę odpocząć :) Wreszcie :)))



Jasnozielone światło niewielkiej lampki rzucało poświatę na mahoniowe biurko, stojące w kącie małego, lecz przytulnego pokoiku na poddaszu. Na półkach piętrzyły się opasłe tomiska medycznych encyklopedii, a świeżo przygotowane notatki, podkreślone różowym markerem, czekały aż studentka raczy do nich zajrzeć. Jednak Ami Mizuno po raz pierwszy miała ciekawsze zajęcie, niż nauka, która zajmowała większość jej monotonnego życia. Rozdrażniona zamknęła drzwi balkonowe, spoglądając na zachodzące słońce i w sercu poczuła bolesną pustkę. Od bardzo dawna nie dopadało ją wrażenie, iż jest kompletnie bezużyteczna. Jako czarodziejka przynajmniej sprawdzała się w walce z wrogiem, a teraz? Celowo unikała spotkań z Usagi, bo chociaż uważała swoją przyjaciółkę za nierozgarniętą, to przerażała ją myśl, że blondynka może się zorientować o romansie z Mamoru. Od samego początku wiedziała na jakich zasadach opiera się ich związek, ale łudziła się, iż ma szansę zająć miejsce księżycowej księżniczki na stałe.
Wskazówki zegara wybiły godzinę 19:00 i Mizuno nerwowo chwyciła za telefon, wystukując numer Mamoru. Jęknęła z zawodu, gdy usłyszała głos automatycznej sekretarki, lecz powtórzyła czynność kilka razy z tym samym skutkiem.
Odwróciła głowę w stronę schodów, kiedy echo energicznych kroków dobiegło do niej i nieoczekiwanie Chiba stanął w progu. W pierwszej chwili zastanawiała się jak wszedł do domu, ale przypomniała sobie o zapasowych kluczach. Szczęśliwa, że na pewno chciał zrobić jej niespodziankę, rzuciła się w jego ramiona. Od razu zorientowała się, iż coś jest nie tak, ponieważ nie odwzajemnił uścisku, tylko stał sztywno. Uniosła głowę i zamarła. Mamoru nigdy nie patrzył na nią lodowatym wzrokiem, jak obcy człowiek. Czemu zachowywał się jakby zrobiła coś złego?
- Dlaczego nas wydałaś? - zapytał oschle.
Ami zrobiła krok do tyłu, a jej ręce opadły bezwiednie.
- Nie rozumiem...Co Ty mówisz?
- Czego nie rozumiesz?! - brunet podniósł głos. - Ile razy Ci mówiłem, że Usagi musi być moją żoną?! No ile?! Nie potrafisz oddzielić pewnych spraw od siebie?!
- Ja przecież... - niebieskowłosa położyła palce na drżących wargach. - Ja od dawna nie rozmawiałam z Usagi. Ona...Ona wie?
- Nie kłam i nie udawaj świętej! Zerwała ze mną i jakimś dziwnym trafem była wyjątkowo pewna siebie. Nie sądzę, żeby ktoś napisał jej tekst na kartce!
Nie wiadomo z czym mężczyzna gorzej sobie radził. Bardziej ucierpiała jego męska duma, czy poczucie, iż został przechytrzony przez słodką blondynkę. Jeszcze kilka miesięcy temu miał jasno wytyczony plan, a teraz wszytko spieprzyło się. Może był zbyt wyniosły? Może powinien bardziej interesować się narzeczoną? Chyba za późno zadał sobie te pytania.
- Przysięgam, że nic nie powiedziałam – niebieskooka trzęsła się jak osika. - Przecież mi najmniej zależało, żeby się dowiedziała.
- A nie zapytałaś, co by było, gdybym ją zostawił?! Odpowiem Ci tak samo jak wtedy! Nie związałbym się z Tobą, bo my nie mamy żadnej, wspólnej przyszłości!
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, a czas zatrzymał się w miejscu. Do tej pory nikt nie sprawił jej tak ogromnej przykrości. Zwłaszcza osoba, którą kochała.
- Oddaję, nie będą mi już potrzebne – brunet nie zważał na to, że jego kochana popadła w letarg i odłożył pęk kluczy na wąską szafkę. - Żegnaj Ami – odwrócił się pospiesznie, nawet na nie patrząc.
Jego kroki stopniowo ucichły, a Mizuno wycofała się mechanicznie w głąb pokoju. Szok – to było jedyne uczucie, które na początku towarzyszyło wojowniczce z Merkurego. Opadła bezsilnie na krzesło stojące przy biurku, ocierając dłonią policzek. Wówczas poczuła, że jest mokry, wpatrując się nieprzytomnie na brudną od tuszu rękę.
- Baka! - wrzasnęła rozgoryczona, zanosząc się płaczem.
Niespodziewanie ogarnęła ją dzika furia i jak opętana zaczęła przeszukiwać szufladę, gdzie znalazła ostatni prezent od byłego kochanka- tomik wierszy. Jak w ogóle śmiał to kupić?! Chrzanił o miłości, a okazało się to zwykłymi bredniami!
- Bzdura! - szarpnęła za pierwszą stroną, a rozdzierający dźwięk przeszył powietrze.
Z następnymi kartkami poszło jeszcze łatwiej. Jedna za drugą lądowały w kawałkach na podłodze, gdy wreszcie zmęczona rzuciła książką w ścianę.
Siedziała wciąż na tym samym miejscu, kiedy wyświetlacz komórki zamigał pomarańczowym blaskiem. Ami ścisnęła mocno usta, gdyż myślała, że to Mamoru. Coś ją podkusiło, aby sprawdzić wiadomość, toteż bardzo powoli sięgnęła po telefon. Akira, to imię wywołało tylko większą powódź goryczy. Jakim prawem ten cholerny playboy odważył się do nie napisać?! Naprawdę wyglądała na pierwszą lepszą, że przyciągała najgorszych drani? Może i wiedziała w co się wpakowała, lecz Chiba potraktowała ją przedmiot. Aider wcale nie był lepszy, chociaż on nie krył do czego szuka nowych dziewczyn. Pomimo tylu przeciwności, niebieskowłosa zaczęła stukać palcami w klawisze...

****
Minako wyglądała dyskretnie przez szparę w drzwiach i wahała się, czy iść do kuchni. Wolałaby, żeby Taiki został sam, ale podekscytowany Seiya tłumaczył mu coś.
- Halo, tu jestem! - głos Yatena sprowadził ją na ziemię.
No tak, cierpimy na brak zainteresowania.” - trafnie zdiagnozowała dolegliwość swojego faceta.
Podeszła do łózka ponętnie kołysząc biodrami i z lekkością wskoczyła, usadawiając się obok muzyka. Popatrzyła na niego figlarnie, wybuchając perlistym śmiechem.
- Nie udawaj, że czytasz – przekręciła się na brzuch, opierając brodę na rękach.
- A skąd wiesz, że udaję?
- Trzymasz książkę do góry nogami – uderzyła pięścią w okładkę.
- Ma fajne obrazki.
- Które lepiej wyglądają odwrócone – zarechotała złośliwie, a srebrnowłosy uszczypał ją w biodro.
Złapała za poduszkę i zrewanżowała mu się ciosem w głowę. Wygłupiali się jak para dzieciaków, aż w końcu pośród niepohamowanego chichotu zapadł rozjem.
- Podglądałaś moich braci. Po co? - chłopak zapytał niby żartobliwie, ale z wyczuwalną nutką zazdrości. - Masz pecha, bo obaj zajęci. No jeden w połowie, bo jemu się wydaje, że nie jest wolny. Z kolei partnerka nie ma bladego pojęcia, że są razem, a jednak osobno.
- Ale się uczepiłeś tego biednego Seiyi – Mina złapała się za brzuch, bo już nie wytrzymywała.
- No co? Taka „Bonanza” po japońsku – dokończył z chytrym błyskiem w oku.
- Ech, Kou... - blondynka podniosła się do pozycji siedzącej. - Ciebie nikt nie przegada. A tak na serio, chciałam pogadać z Taikim.
- Po co? - zielonooki spoważniał.
- Na pewno nie będę go bić.
- Szkoda.
Wenus zignorowała zaczepki Yatena i na paluszkach przemknęła na korytarz. Seiya właśnie zakładał skórzaną kurtkę, kiedy zatrzymała się przed tuż wejściem.
- Odango czeka na mnie w klubie – wyjaśnił bratu.
- Umówiłeś się z Usagi?! - Aino nieświadomie wtrąciła się do rozmowy.
Obaj odwrócili się, zaskoczeni faktem, iż są podsłuchiwani.
- Mina-chan, potrzebujesz czegoś? - czarnowłosy odsunął krzesło, by dziewczyna usiadła.
- Właściwie to chciałam zamienić kilka słów z Taikim – dosiadła się nieśmiało. - No tak przypadkiem przypadkiem usłyszałam...
- W porządku – granatowooki poklepał ją po ramieniu. - To żadna tajemnica. Odango rozstała się z Mamoru, a o szczegółach może porozmawiacie same. Teraz się spieszę. Ja ne!
Szatyn postawił przed złotowłosą kubek z herbatą i czekał aż ta zacznie mówić. Westchnął, kiedy zauważył, że się na to nie zapowiada.
- Aino-san, wyduś to z siebie – ponaglił ją.
- Go...Gomenasai...
- Za co?
Minako wskazała niemrawo na opuchliznę.
- Ty mi przystawiłaś pięść do nosa? - zapytał bez pretensji.
Błękitnooka potrząsnęła przecząco głową.
- To nie masz za co przepraszać. Coś jeszcze?
Teraz na własnej skórze przekonała się, iż najstarszy Kou niezbyt łatwo nawiązywał znajomości. O ile w ogóle brał to pod uwagę.
- Wiem, że nie podoba Ci się mój związek z Yatenem. Ja...Ja rozumiem, że chcesz chronić brata. Wolałbyś, żeby nie cierpiał...
- Posłuchaj, Aino-san – fiołkowooki przerwał jej ostrym tonem. - Z tym się zgadzam, ale moje zdanie się nie liczy. Później nie proście mnie o pomoc. Naprawdę przykro mi z powodu Twojej choroby, ale skrzywdzicie się nawzajem.
- Przykro Ci?! - srebrnowłosy śledził przebieg rozmowy z ukrycia. - Napisz wiersz, to może Ci ulży. Nikt nie będzie przed Tobą bił pokłonów. Minako, chodź – wyciągnął dłoń do ukochanej.
Ta zawahała się, bo chciała pogodzić skłóconych braci, ale konflikt między nimi rozrastał się do gigantycznych rozmiarów.
- On nawet nie rozumie Twoich przeprosin! Tracisz czas! - Yaten bronił swojego zdania do końca.
- Bo nie ma za co przepraszać, ale rzeczywiście traci czas! W przeciwieństwie do was mam wyobraźnię! - brązowowłosy odgryzł się Yatenowi.
- Wybacz, ale masz zakłócenia!
Aino podskoczyła do góry, siedząc między młotem, a kowadłem. W końcu wypchnęła zielonookiego z kuchni, żeby przypadkiem nie użył drugiej pięści. Nie dość, że martwiło ją spotkanie z Alanem, to nieokrzesane Gwiazdy rozrabiały i same prosiły się o łomot.

****
Nowoczesna muzyka płynąca z głośników, rozgrzewała pary tańczące na parkiecie. Z każdą minutą tłum gęstniał, a stukot obcasów zrównał się z mocnymi dźwiękami hucznej melodii. Thea podała drinki zakochanym siedzącym przy barze i wróciła do obsługiwania pozostałych klubowiczów. Migające światła reflektorów rzuciły krwistoczerwony cień na wejście, gdy akurat do środka weszła następna para. Mizuno zmrużyła oczy, nieprzyzwyczajone do dyskotekowych atrakcji. Już żałowała, iż zgodziła się na niezobowiązujące spotkanie. Dusząca atmosfera tylko ją przytłaczała, toteż czuła się jak ptak zamknięty w klatce. Natomiast Akira był w swoim żywiole, a terytorium znał praktycznie na pamięć. Z jednej strony było mu żal tej nudziary, bo teraz przypominała niezdarę, która nawet do dziesięciu nie potrafi zliczyć. Jednak doskonale wiedział, ile to niewiniątko ma na sumieniu. W dodatku doprowadzało go do szału, że ledwo dostała się na studia, a paplała jakby co najmniej 10 lat spędziła na sali operacyjnej. Szczerze wątpił, żeby w jej przypadku umiejętności szły w prze z rzekomą wiedzą. Jak dla niego, mogła wkuć na pamięć wszystkie podręczniki z biblioteki, a i tak była po prostu wredną istotą. Rzadko kiedy uważał jakąś dziewczynę za nieatrakcyjną, ale Ami choćby się zmusił, to i tak widział nijaki portret kujona.
- Kiepsko wygląda – Seiya powiedział do Usagi, opierając się o wygodne, skórzane obicie.
Oboje skryli się w loży, gdzie znajoma para nie mogła ich dojrzeć. Chociaż Aider podejrzewał, iż Usa może zechce sprawdzić, czy mówił prawdę i faktycznie wyciągnął jej byłą przyjaciółkę na randkę.
- Mamoru jest przewidywalny. Na pewno ubzdurał sobie, ze jeśli ją zostawi, to ja do niego wrócę. Chciał mieć żonę i kochankę, ale jego niedoczekanie – Tsukino opróżniła jednym tchem niebieski napój.
Kou zastanawiał się, czy naprawdę przed sobą słodką dziewczynę w której niegdyś się zakochał. Podobał mu się dojrzała Usagi.
- A Ty nie obawiasz się tego, co będzie później? - zapytał, gdyż fakt o zapisanej z góry przyszłości spędzał mu sen z powiek.
- Chodzi Ci o Chibiusę?
Brunet przytaknął.
- Nie wiem. Teoretycznie mam być z Endymionem, ale w XXX wieku, a czy to nastąpi? Nie kocham go i tego jestem pewna. Świat się nie zawalił i dla mnie liczy się to, co jest teraz. Mam prawo do szczęścia. Przekonamy się, czy naprawdę jestem matką Chibiusy – blondynka skończyła, przysuwając się do chłopaka.
Zabrakło mu tchu, kiedy pochyliła się z nad nim i pocałowała.
- Co jest? - zapytała, śmiejąc się z jego reakcji. - Nie umiesz się całować?
- Odango...Ale...Czemu?!
- Bo właśnie zaczynam żyć – Tsukino znowu pocałowała Seiyę, zarzucając ręce na jego szyję. Teraz już odwzajemnił pocałunek, przestając martwić się zmyślonymi problemami całej ludzkości.
Tymczasem Ami patrzyła zmieszana na wysoką szklankę wypełnioną żółtym płynem i gdyby nie Akira, który powoli sączył swojego drinka, dalej medytowałaby, co się z tym robi. Upiła kilka łyków, a gardło zaczęła ją potwornie palić. Jednak zawzięła się i opróżniła całość jednym haustem, krztusząc się.
- Hej, nie tak szybko – zielonooki poklepał ją po plecach.
- Chcę jeszcze – niebieskowłosa poczuła się dziwnie odprężona.
- Nie ma sprawy, ale zwolnij tempo.
Zbankrutuję przez nią, jak tak dalej pójdzie.” - czarnowłosy ruszył złożyć zamówienie.
Na jego szczęście Thea miała pełne ręce roboty, bo w przeciwnym razie zrujnowałaby podstęp nad którym trochę musiał się napracować. Dlatego udał, że nie słyszy, kiedy siostra krzyczała jego imię i wrócił z napojami do stolika. 
Merkury wchłonęła je w zastraszającym tempie, a potem wyciągnął ją na parkiet. Ośmielony procentami nawet nie zwracał uwagi, iż depcze mu po piętach. Zapach perfum wymieszał się z potem i Mizuno miała wrażenie, że obce twarze szydzą z niej. Cała sala wirowała, kiedy usiłowała zerknąć na bok.
Para wypiła jeszcze kilka drinków. Z kolei barmanka za późno zobaczyła, iż jej brat opuszcza klub w towarzystwie dziewczyny o niebieskich włosach...

****

Minako spędziła noc już w swoim mieszkaniu. Spała błogo w ramionach Yatena, a jego męski zapach cudownie koił zmysły. Rano sielanka skończyła się, ponieważ Wenus utknęła w łazience i opuściła ją trupio blada. Ze środka dochodził szum wody, lecz nie chciała budzić chłopaka, więc stąpała na boso po skrzypiących dekach.
Łóżko było puste, gdy weszła do sypialni. Zanim odwróciła się, jej ciało uniosło się nad podłogą i Yaten położył ją do łóżka, nakrywając po samą szyję.
- Teraz mnie nie oszukasz – w jego oczach dostrzegła troskę. - Powiedz, co mam robić.
- Nic – podparła się na ramionach. - Ostrzegałam Cię.
- Ech...Przestań! - muzyk zdenerwował się.
Mimo to, odgarnęła grzywkę z jego czoła, biorąc między palce srebrne pasmo.
- Rozpuść włosy – poprosiła.
- Co?! - zielonooki zarumienił się.
Znowu poznała jego nowe oblicze – był zawstydzony.
- Proszę, tylko raz.
Kou rozwiązał jasny rzemyk i długo fale spłynęły po plecach.
- Piękne są i nie sądziłam, że takie gęste- dziewczyna bawiła się ich końcami. - Teraz to dłuższe od moich – zachichotała.
- Aino-san, czasami brakuje mi słów. To Twoja wina.
Mina nie odezwała się. Pamiętała, co czekało ją wieczorem. Od niej zależał los czarodziejek oraz odzyskanie gwiazdy do transformacji. Pomyślała sobie, że Rei lub Mako lepiej poradziłyby na jej miejscu.
- Muszę się dobrze zastanowić, co powiem Alanowi – zmarkotniała.
- To, co kazał Taiki – młodszy Kou też stracił humor na wzmiankę o Colinsie.
- Powinnam się przygotować pod każdym względem.
- Najlepiej załóż suknię wieczorową – srebrnowłosy oburzył się.
- Przecież nie idę na schadzkę do domu publicznego.
- Nigdy nie wiadomo, co takiemu palantowi chodzi po głowie.
- Na pewno nie to, co Tobie.
- Przecież Ty zawsze podzielasz moje myśli.







15 komentarzy:

  1. Strasznie mi głupio, że do tej pory nie komentowałam. Ale czytam Kimi Dake Wo, które kocham, ale to już wiesz. Zaraziłam się miłością do Yatena i Minako. Oni naprawdę są razem cudowni, a ty tak to opisujesz, że człowiek szaleje przed monitorem. Strasznie lubie też Akire, supr gość i dobrze, że da Ami nauczkę. W ogóle bardzo fajny pomysł, że ona jest czarnym charakterem. Nie wiem, skad czerpiesz pomysły, ale mam nadzieje, że się nie wyczerpią. To blog na który warto wchodzić. Bo opowiadania na jedno kopyto już przerabiałam.
    Pozdrawiam, Syrenka

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem, to jeden z Twoich najlepszych rozdziałów. Wszystkie opisy, zarówno rozmowy Mamo-kluski z Ami jak i sceny Yatena i Minako, były bardzo plastyczne. Patrzyłam na to, klatka po klatce, jak na dobry film. : )) Ubolewam tylko nad poświęceniem mojego biednego Akiry, ale Mizuno się należało! :D :D :D Cieszę się, że podzielasz moją antypatię do niej. :D Myślałam, że złość na Taikiego już mi przeszła, ale kiedy się pojawił, znowu miałam ochotę mu przyłożyć. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję za taką opinię, to naprawdę duże wyróżnienie:) Ostatnio w ogóle piszę z ogromną przyjemnością :) A biedny Akira nagrodę dostanie ;))))

      Usuń
  3. Szkoda mi Ami. W zasadzie, szkoda mi wszystkich kobiet, które są tymi "drugimi" z czym muszą żyć na co dzień i które zawsze na końcu zostają same. Ale jak widać, w takich przypadkach rozum i zdrowy rozsądek nie mają tutaj nic do rzeczy, bo przecież Ami jest bodajże najinteligentniejszą z czarodziejek, a jednak dała się omamić Mamoru. Mimo, iż wiedziała, że nigdy nie zastąpi Usagi. Mam tylko nadzieję, że spotykając się z Akirą mile się rozczaruje i że nie okaże się on takim draniem jak nasz cudowny książę ziemi.

    Cóż, takiego zachowania nie spodziewałam się po Taikim. Miałam go za tego najbardziej wyważonego, spokojnego i rozsądnego z całej trójki, a tu się okazuje, że mam do czynienia z twardogłowym facetem, który nie potrafi zrozumieć uczucia, którym jego brat darzy Minako. Nie jestem pewna jak postąpiłabym w podobnej sytuacji, ale wydaje mi się, że nawet krótki czas spędzony razem byłby wart późniejszego złamanego serca. Dlatego też nie rozumiem, czemu Taiki czegoś takiego odmawia Yatenowi.

    Ostatni fragment to taka mała wisienka na torcie. Troskliwy Yaten jest równie pełen uroku, co Yaten bijący starszego brata ;D Nie mogę się doczekać, co też wymyśliłaś w związku z Alanem, ale mam wrażenie, że plan nie pójdzie tak jak trzeba przez pewnego niecierpliwego srebrnowłosego ;D

    Pozdrawiam ;*

    PS> jednak nie, boję się tego, co też Akira planuje w związku z Ami. Nie chciałabym, żeby cierpiała jeszcze bardziej, bo ona była równie skrzywdzona, co Usagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż...No to chyba musisz się bać :) Akira już oddał komuś swoje serce i to na pewno nie jest Ami:) Z jednej strony to ta druga, co faktycznie już ucierpiała, ale...Kurdę, on nie żal mi jej:D Okropna jestem, ale może jakoś wszyscy zniosą to, co przyszykowałam dla Mizuno:)))

      Usuń
    2. Wiesz, jest mi jej żal, bo także dała się mamić obietnicami bez pokrycia, ale z drugiej strony zrobiła wielkie świństwo swojej przyjaciółce. Pogodze się chyba z tym, co dla niej przyszykowałaś. I jestem ciekawa, komu Akira oddał swoje serce. Bo albo jeszcze o tym nie wspomniałaś albo (co jest bardziej prawdopodobne) po prostu zdążyłam o tym zapomnieć (;

      ;*

      Usuń
    3. Mogłaś zapomnieć:) Jakiś czas temu Akira zobaczył dziewczynę, która mu się spodobała (opowiadał o niej Thei), ale niestety nic o niej nie wie i nie bardzo wie jak odnaleźć. Tylko tyle zdradzę :)))

      Usuń
    4. No, tak. Wybacz moje zapominalstwo. Ale wówczas chyba myślałam, że to chodzi o Ami. Hm, no, dobra, więcej nie piszę, bo pewnie się skompromituję. (;

      Usuń
  4. Ja też chciałam powiedzieć, że czytam Twoje opowiadania. Już nie mogłam się doczekać kiedy coś się pojawi. Poskarżę się, bo na Kimi Dake Wo nic nie było, a na tamten rozdział też gorąco czekam. Tu brakuje mi słów. Introwertyczna ma rację, Yaten jest cudowny i każde jego zachowanie mi się podoba. Mizuno mi trochę żal, bo Mamoru ją omamił, ale jakaś nauczka musi być i samo to, że ją zostawił to jednak dla mnie za mało :D Usagi ma świetne podejście! Brawo! Niech tak trzyma! Różową cholere przecież może ktoś inny rodzić:d
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  5. :)))))))))))) kolejny bardzo ekscytujący rozdział :) i jak zawsze czekam na więcej i pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeeść. Dzisiaj mam nadzieje, że skomentuje pod dobrym blogiem. Naprawdę nie wiem jak ja to wtedy zrobiłam, haha. Ale wracając do rzeczy.. To chyba Twój jeden z najlepszych rozdziałów, hm? Podziękuj mamie ode mnie, że urodziła tak zajebis*tą osobę jak Ty :) Uwielbiam Yatena <3 :* Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nalezalo sie Ami i tez mi jest jej troche szkoda ale sama wiedziala co robi.Usagi wreszcie odzyje przy Seyi. a co Minako i Yatena to Uwielbiam ich!tylko martwi mnie stan zdrowia Miny:( pozdrawiam magdzia8787

    OdpowiedzUsuń
  8. Na smak-uczucia.blog.onet.pl nowy
    Informuj mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo ty też piszesz opowiadania o sm O.o. To ja usa33166 z bloga: http://sailorki2.blog.onet.pl/

    Twoje opowiadania są świetne!!!!!!! Czekam na więcej! A i witaj kolejna fanko sm! ( to mój zwyczaj tak pisać ;) )

    OdpowiedzUsuń
  10. to nie Ami sie nalezalo, to Mamoru jest wszystkiemu winien. To on powinnien dostac nauczke. Ami niestety jest jego ofiara.

    OdpowiedzUsuń