Purpurowo-pomarańczowe
światło rzucało ciepłą poświatę na małą sypialnię, gdzie
zniecierpliwiony Yaten czekał aż Minako skończy brać prysznic.
Siedział swobodnie na fotelu z odchyloną głową, przeżywając
wewnętrzne katusze. Wyczuwał przytłaczające go od środka
napięcie i wypuścił ciężko powietrze, luzując krawat. W końcu
ściągnął go, rzucając na podłogę. Jedno nie dawało mu
spokoju- co takiego robił źle? Nie liczył, że Mina od razu
wpadnie w jego ramiona. Chociaż nie miałby nic przeciwko, gdyby tak
się stało. Rozumiał, że wcześniej obawiała się jego reakcji na
wieść o chorobie, a teraz? Odważył się na ten pierwszy krok,
gdyż tliła się w nim iskierka nadziei, iż miłosne zawirowania
między nimi posuną się odrobinę na przód. Niestety nie
zauważył jakichkolwiek zmian, lecz obojętność ze strony
ukochanej wcale go nie zniechęcała. Nawet jeśli chciała uchodzić
za niedostępną, to dla niego była żadna przeszkoda. Już nie raz
udowodnił, że potrafi zawalczyć o to, co kocha.
Aino wyszła z
łazienki ubrana w krótkie spodenki oraz bluzkę na ramiączka.
Pokój od razu wypełnił apetyczny zapach truskawek, a
muzykowi podskoczyła gula w gardle, gdy dziewczyna potraktowała go
jak eksponat. Wskoczyła na łóżko, zdejmując opaskę z
włosów i nie poświęciła mu nawet minuty.
- Zdajesz
sobie sprawę, że olałaś moje wyznanie? - chłopak taksował
pożądliwym wzrokiem jej sylwetkę.
- Może zabrzmiałeś mało
przekonywająco? - blondynka wykręciła się do niego plecami.
-
A więc mam Cię przekonać? W porządku, Aino-san – Kou uśmiechnął
się, biorąc jej słowa za wyzwanie.
Wstał i szybko zajął
miejsce na łóżku. Kiedy ta zorientowała się, iż materac
ugina się pod dodatkowym ciężarem, było już za późno.
Srebrnowłosy był w niebezpiecznie bliskiej odległości i
błękitnooka zaczęła drżeć. Sama nie wiedziała, czy ze strachu,
czy też z podniecenia.
- Zimno Ci? - zielonooki zapytał tonem,
w którym wyczuwało się nutkę podstępu.
Zadowolony, że
Wenus zdenerwowała się z jego powodu, bez skrępowania sięgnął
ustami jej szyję.
- Co Ty... - wymamrotała, zaskoczona jego
zachowaniem.
- Podobno na Ciebie nie działam. Powstrzymaj mnie.
-
Bo nie... - nie dokończyła, ponieważ zamknął jej usta namiętnym
pocałunkiem.
Z satysfakcją pogłębił go, gdy zaczęła
odpowiadać z równą zażyłością. Wsunął dłonie pod
cienką koszulkę, dotykając alabastrowej skóry.
- Teraz
sprawdzę, jak jest naprawdę – oderwał się od niej tylko po to,
aby pocałunkami obsypać brzuch złotowłosej. Sunął językiem w
górę, a cienka bluzeczka unosiła coraz bardziej. Minako
miała totalny mętlik w głowie, nie mogąc pozbierać myśli. Nigdy
nie pozwoliła żadnemu mężczyźnie, by dotykał ją, a już na
pewno nie w taki sposób. Jednak to, co robił Yaten było nie
do opisania. Nie dala rady zaprotestować, gdy ściągnął z niej
podkoszulkę i poczerwieniał, kiedy zorientowała się, że jest
naga. Próbowała zasłonić się rękoma, dostrzegając
pożądanie w jego pociemniałych oczach, lecz chwycił ją za
nadgarstki i znowu pocałował, by spróbowała się
rozluźnić.
Wreszcie poddała się woli, oplatając dłońmi
szyję chłopaka. Przyciągnął ją do siebie za biodra, pieszcząc
piersi i Mina wygięła się w łuk, jęcząc z rozkoszy. Mokrymi
pocałunkami dotarł do linii fig, a Wenus spanikowała i podniosła
się do pozycji siedzącej.
- Tak będzie sprawiedliwe –
wyszeptała, rozpinając jego koszulę oraz wodząc placami po
umięśnionym torsie, jeszcze bardziej rozpalając zmysły.
Kou
nie wytrzymał i znowu przejął inicjatywę, dociskając blondynkę
do wygniecionej pościeli. Pozbył się do reszty swoich ubrań, a
potem całując wewnętrzną stronę ud dziewczyny, szarpnął za
koronkowe figi i one również wylądowały na podłodze. Z
zachwytem przyjrzał się ciału ukochanej, czekając na sygnał od
niej.
Minako krzyknęła, gdy poczuła go w sobie. Wbiła
paznokcie w jego plecy, zaciskając mocno powieki. Mimo to łzy
przecisnęły się przez kąciki oczu, spływając po policzkach, ale
Yaten scałował je delikatnie. Kiedy wyczuł, że odprężyła się,
zaczął się powoli poruszać. Złotowłosa zamglonym wzrokiem
wychwyciła jego pełne namiętności spojrzenie, gdy ból
ustąpił napływającej fali przyjemności. Jej oddech przyspieszył
i przestała się kontrolować. Nic nie mogło się równać z
tym, co akurat przeżywała.
Oboje złapali wspólny rytm i
napawając się każdy ruchem, doznali spełnienia. Zielonooki leżał
z twarzą ukrytą we włosach Miny, usiłując wyrównać
oddech. W końcu położył się na plecach i przytulił ją
szczelnie, dając buziaka w czoło. Nie pytał o nic, nie chcąc
zburzyć atmosfery. Zresztą, mieli wystarczająco dużo wrażeń jak
na jedną noc, a błogość, którą czuł, zamieniała się z
każdą minutą w senność. Nie walczył dłużej ze snem, gdy
zauważył, iż dziewczyna śpi smacznie. Dlatego poszedł w jej
ślady i jego serce biło spokojnie, chociaż czas biegł
nieubłaganie...
Muzyk obudził się i widząc pierwszy przebłysk
promieni słońca, które stopniowo rozpościerały się na
niebie, ziewnął przeciągle. W jego głowie narodził się pewien
pomysł, lecz musiał poradzić się braci. Z drugiej strony nie miał
ochoty opuszczać łóżka, kiedy przy swoim boku miał takie
widoki.
Aino mruknęła coś pod nosem zanim otworzyła oczy i
dotarło do niej w jakim położeniu się znajduje.
- O Boże! -
spąsowiała, natychmiast zakrywając się kołdrą.
-
Wystarczyłoby dzień dobry, było bosko – Kou przejechał dłonią
po jej biodrze, całując łapczywie na powitanie. - Nie powinnaś mi
przypadkiem czegoś powiedzieć?
Ta złapała poduszkę i zakryła
twarz dłonią, a zielonooki usłyszał niezrozumiały bełkot. Takie
zabawy wyłącznie go drażniły, dlatego pozbawił ją tej dziwnej
kryjówki, oraz zmusił, by spojrzała na niego.
- No
słucham.
- Kocham Cię?
- To pytanie, czy odpowiedź?
-
Odpowiedź, ale i tak straszny z Ciebie burak – Wenus wypięła mu
język oraz przekręciła się bok, chichocząc.
- Czyli wszystko
między nami jasne. Od dziś gramy w otwarte karty – srebrnowłosy
połaskotał ją, dlatego poderwała się u siadła w rogu łóżka.
- Zostawię Cię na kilka godzin samą. Dasz sobie radę?
-
Obawiam się, że nie ubiorę się sama.
- Przykro mi, ale lepszy
jestem w rozbieraniu – odszukał swoje spodnie i Mina zawstydziła
się, gdy tak po prostu założył je przy niej. - Bądź grzeczna
pod moją nieobecność i nie grzesz.
- Jak by było z kim.
-
Tym lepiej dla Ciebie. Inaczej ta z góry musiałaby Cię
pilnować – powiedział z przekąsem.
- Dobra Kou, spadaj już!
-
Aha! Zrobił swoje i niech idzie. Aino-san, tylko udajesz taką
niewinną – dalej się z nią droczył.
- Kou, ostrzegam Cię!
Liczę do dziesięciu i znikasz!
- Lepiej zacznij odliczać czas
do mojego powrotu.
Blondwłosa położyła się jeszcze, gdy
została sama. Sięgnęła po komórkę i sprawdziła
nieodczytane wiadomości. Uśmiech od razu przygasł na jej twarzy,
po odkryciu, kim jest nadawca...
****
Taiki
podniósł się gwałtownie na dźwięk zamykanych drzwi.
Zaplanował sobie całą rozmowę i nie chciał słyszeć niczyjego
sprzeciwu. Pomimo, że Seiya usiłował wyperswadować mu zmuszanie
Yatena do czegokolwiek, to najstarszy Kou miał własną wizję ich
przyszłości. Nawet nie wziął pod uwagę tego, iż porwał się na
walkę z niemożliwym i w tym przypadku jego determinacja może nie
wystarczyć.
Szatyn zastawił przejście młodszemu bratu, mierząc
go surowym wzrokiem.
- Mamy do pogadania – poinformował
oficjalnym tonem.
- Najpierw wykąpię się – srebrnowłosy
rzucił na odczepne, lecz Taiki zacisnął rękę na jego
ramieniu.
Brunet pokręcił głową z dezaprobatą, ale nie
wtrącał się. Kłótnia wisiała w powietrzu i tego
najbardziej się obawiał. Jak miał powstrzymać starcie dwóch
odmiennych temperamentów, po którym mogły zostać
jedynie zgliszcza?
Yaten wyszarpał się, ale posłusznie zawrócił
do kuchni. Na jego ustach malował się kpiący uśmieszek, bo
pogadanki starszego braciszka miał ewidentnie w czterech literach.
Nawet nie usiadł, tylko czekał aż usłyszy stek bzdur, który
będzie miał za zadanie poruszyć jego sumienie. Zrobić z niego
odpowiedzialnego faceta, najlepiej chodzący ideał.
- Trzeba
skontaktować się z księżniczką Kakyuu. Uznałem, że powinieneś
wrócić na Kinmoku – fioletowooki powiedział bez owijania w
bawełnę.
Najmłodszy Kou syknął złowrogo. Poczuł się tak,
jakby ktoś chlusnął mu zimną wodą w twarz.
- Coś Ci się
kurwa poplątało?! Od kiedy decydujesz za mnie?! Nudzi Ci się?! -
szarpnął brązowowłosego za poły marynarki.
Teraz, kiedy był
przekonany co do własnych uczuć i chciał skoncentrować się na
szukaniu pomocy dla Minako, miał po prostu wyjechać?! Nie był
tchórzem, który chował głowę w piasek przed
problemami. Żadna siła nie mogła ruszyć go Ziemi. Jeśli w grę
wchodziło przeciwstawienie się księżniczce, to był gotowy stawić
temu czoło.
- Dowiedziałem się od Thei, że Aino-san jest
chora. Usiłuję uniknąć nieporozumień oraz chronić...
-
Karnet do psychiatry mi od razu wykup! Kogo chcesz chronić?! Może
Minako przede mną?! Zbawiciel się znalazł! Nie udawaj rycerzyka w
żelaznej zbroi, a z tą rudą plotkarą policzę się osobiście!
-
Nie mieszaj jej w to! - tym razem Taiki stracił nerwy, ale Seiya
rozdzielił awanturników.
- Nie potraficie dogadać się
normalnie?! Cholera, może Yaten ma rację. Ma prawo do podejmowania
własnych decyzji. Nie jesteśmy jego rodzicami, żeby zamykać go na
klucz – granatowooki liczył, że te argumenty trafią do
szatyna.
- No i co z tego?! Oboje będą cierpieć i męczyć się
ze sobą. On nie ma bladego pojęcia na czym polega jej choroba! Nie
ma tu czego szukać, bo Aino umiera i nic tego nie
zmieni!
Srebrnowłosy wpadł w szał i z całej siły uderzył
brata pięścią w nos. Ten zatoczył się, upadając na podłogę, a
brunet przytrzymał szamoczącego się Yatena.
- Taka jest Twoja
moralność?! Chrzanię to! I mam już tylko jednego brata! -
wykrzyczał i popchnął przerażonego Seiyę, a drzwi prawie
wyleciały z zawiasów, gdy nimi trzasnął.
Wszystko
potoczyło się zbyt szybko, ale nie było odwrotu. Między braćmi
pojawił się niewidzialna przepaść...
****
-
Czego chcesz?! - wściekła Minako wparowała do gabinetu Alana i bez
żadnych zahamowań uderzyła pięścią w biurko.
Przybrała
postawę godną wojowniczki, hardo mierząc swojego przeciwnika. Już
nie wierzyła, że ma dobre zamiary oraz jest taki
nieskazitelny.
Colins zapalił papierosa i zaciągnął się,
uśmiechając się perfidnie. Przypatrzył się bezczelnie szczupłym
nogom Miny, podkreślonym przez obcisłe, jasne dżinsy. Nie uszło
jego uwadze, że jej sylwetka nie straciła fasonu nawet w luźnym,
białym sweterku. Jednak dopiero teraz zauważył iskierki w jej
błękitnych oczach.
- Zapalisz? - przysunął paczkę w stronę
blondynki, ale ta skrzywiła się.
Zastanawiała się, jak mogła
być zakochana w kimś tak odpychającym. Podczas pobytu w Anglii
wydawał się być tym wymarzonym. Uosabiał wszystkie cechy, jakie
pragnęła by miał jej mężczyzna. Dopiero przy Yatenie zrozumiała,
iż nie da się żyć według schematów, lecz trzeba jej
łamać. Natomiast przed nią siedział przykład zadufanego w sobie
lekkoducha.
- To nie jest towarzyska wizyta! Mów o co
chodzi – ucięła ostro.
- Masz rację, Mina-chan. Dobijmy targu
– niebieskowłosy wyjął z szuflady przedmiot należący do
najmłodszego z braci Kou.
Wenus bez problemu rozpoznała jego
Sailor Change Star i przełknęła głośno ślinę. Pozwoliła
złapać się w pułapkę, a mężczyzna zyskał nad nią przewagę.
- Nie pomyliłem się, wiesz co to jest. A ja wiem, kim Ty
jesteś. Czarodziejką, prawda? Niezwyciężona Sailor
Venus.
Dziewczyna usiadła na krześle, kiedy nogi odmówiły
jej posłuszeństwa. Nie potrafiła wykrztusić ani jednego słowa.
Jak miała się bronić?
- Skąd wiem? - Alan delektował się
triumfem nad biedną Miną. - Pamiętasz Katarinę? Tak, Twoja
kochana przyjaciółeczka. Od niej dowiedziałem się, że
cudownie ocalałaś. Mam swoje sposoby i na nią zadziałało. No i
szkoda by było takiego uroczego dziewczątka jak Ty. Ucieszyłem
się, że żyjesz, a wiesz, co mnie później zaintrygowało?
Wraz z Twoim zniknięciem przestała pojawiać się dzielna heroska.
Ja od samego początku starałem się rozwiązać zagadkę
tajemniczej bohaterki. Robiłem zdjęcia, porównywałem
reportaże i pomimo tego śmiesznego stroju oraz maski, dostrzegłem
podobieństwo między wami. Niestety ulotniłaś się,
zaprzepaszczając moje nadzieje.
Aino myślała, że to koszmar.
Alan miał jakąś obsesję, a ona w dalszym ciągu nie rozumiała do
czego zmierzał.
- Tamtejsze media bardzo interesowały się Twoją
osobą – niebieskowłosy kontynuował. -Wiedziałem, że mogę
wiele zyskać, jeśli ujawnię im prawdziwą wojowniczkę.
Współpracuj ze mną, a oddam Ci tę błyskotkę – pomachał
gwiazdą Yatena.
- A jeśli nie? - złotowłosa zapytała głosem
pozbawionym emocji.
- Zadzwonię do Twojego kochasia i pogawędzę
sobie z nim. Skoro do tej pory nie zauważył, że zgubił swoją
zabawkę, to go oświecę.
- To szantaż!
- Jeszcze dużo
musisz się nauczyć o interesach, kochana.
Mina czuła, iż
zaczyna brakować jej tchu. Nie mogła się ujawnić i jednocześnie
narazić na niebezpieczeństwo pozostałe czarodziejki. Z kolei
zielonooki...Przecież on też nie zasłużył na coś takiego. Jego
też powinna chronić, tylko jak?
- Ciężka sprawa, co nie? -
Colins zapalił następnego papierosa i zaciągnął się,
wypuszczając dym prosto na dziewczynę.
Ta zakasłała, a jej
tęczówki zaszkliły się.
- Dam Ci dwa dni na
przemyślenie. Później wiesz, co się stanie – mężczyzna
ostrzegł ją.
Błękitnooka wstała, powoli ruszając do wyjścia.
Świat wokół niej wirował i ledwo trzymała się na
nogach.
- Świetnie się z Tobą rozmawiało. Miłego dnia,
Mina-chan! - usłyszała za plecami.
Wtedy zebrała się w sobie,
odnajdując siłę by zbiec do windy. Nikt jej tak nie upokorzył i
wstydziła się, że okazała się naiwną idiotką. Zasłużyła na
karę, ale co z jej bliskimi?
Ale się uwinęłaś. Jestem pod wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńCo do mocy Yatena, to na samym początku planowałam je wykorzystać, ale tradycyjnie wszystko mi się pozmieniało w trakcie i zrobię jeszcze inaczej. Więcej już zdradzała nie będę;)
Hm, sama nie wiem czy powinnam coś napisać w związku z pierwszym fragmentem, bo obawiam się, że moglabbym się skompromitować swoimi ochami i achami i całą resztą odrobinę nieprzyzwoitych przemyśleń, myśli i co tam jeszcze roi mi się w głowie, więc chyba podsumuję krótkim: "świetne" oraz "nareszcie!" W sensie, że Minako i Yaten nareszcie obopólnie wyjawili sobie swoje uczucia i jest między nimi w porządku.
OdpowiedzUsuńCzego nie można powiedzieć o sytuacji ogólnej ani o tym, co wydarzyło się między braćmi. Jakoś mi zgrzytnęła reakcja Yatena, gdy rzucił tekst o rozprawianiu się z rudowłosą plotkarą, ale zrzucę to na karb jego wściekłości związanej z całkowicie zaskakującą informacją o jego rzekomym powrocie na Kinmokusei, strachem o Minako i próbami odebrania jej z łap okropnej śmierci.
A ostatni fragment? Cóż, Alan okazał się gnidą chyba jeszcze większą niż cudowny Mamoru i naprawdę jestem ciekawa jak to się wszystko rozwinie.
Pozdrawiam,
Tak, Yaten porządnie się wściekł i równocześnie chciał dopiec bratu. On za wszelką cenę chce zostać na Ziemi z Minako :) Z drugiej strony on nie bardzo przepada za Theą i to też taka szpila z jego strony ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze rozwiązanie tej historii będzie w epilogu;)
Ach... po takim rozdziale to tylko jedno pytanie mi się sunie na usta - Kiedy ciąg dalszy? To było naprawdę cudowne. Nie wiem czemu, ale mi się tam podobało jak Yaten przywalił Taikiemu to było takie, no takie fajne xD O męskości nic nie mówię, bo ten temat już przerabiałyśmy hahaha :D Tak szybko to przeczytałam i ciągle chcę więcej, ech. :)
OdpowiedzUsuńTak! Jak widzę mam kogoś w swoim obozie! Ten cios prosto w nos Taikiego to moje specjalne zamówienie. Haha. :D Niech ja tylko skończę te moje egzaminy, to się odpowiednio rozprawię z brązowowłosym Kou. Jeszcze mnie popamięta! :))
UsuńTo było epickie, ale nie spodziewałam się po Tobie takiej niechęci do Taikiego. ;)
UsuńHahaha. Wiesz... Podobno od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok. Może nie nazwałabym tego od razu "nienawiścią", ale... Pewne rzeczy po prostu się zmieniły. Przejdzie mi. Tak sądzę... :))
Usuńno widzę że wreszcie mogę dać tu swój komentarz :) a rozdział jest niesamowity tyle się działo Yaten wreszcie udowodnił Minie że naprawdę ją kocha ale trochę mnie martwi ta cała sytuacja z Taikim mam nadzieję że jednak wszystko się wyprostuje i się pogodzą zwłaszcza że nadchodzi inny poważniejszy problem z Alenem więc czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuńRozdzial super!ciesze sie ze miedzy Minako i Yatenem wszystko w porzadku,Zgadzam sie z dziewczynami ze Taiki nie powinien mieszac sie do spraw Yatena. a co do Alana to mam nadzieje ze Mina powie komus ze ten ja szantarzuje i razem cos wymysla.pozdrawiam magdzia8787
OdpowiedzUsuń