sobota, 1 czerwca 2013

XIX "Napraw"

Jakoś się uwinęłam :) Będzie mi brakować tego opoka, ale cóż...

Seiya bywał bardzo wyrozumiały, ale ucieczki ze spotkania służbowego nawet on nie umiał sensownie wytłumaczyć. Musiał przeprosić Alana i poprosić go przełożenie rozmowy na inny termin. Ten naturalnie zgodził się, wykazując się wspaniałomyślnością. Zażartował, że związek Yaten i Minako z pewnością wszedł w etap płomiennej namiętności, więc para najzwyczajniej nie wytrzymała by nacieszyć się sobą. Lider Three Lights dał się zwieść manierom swojego managera i wyraźnie uspokojony opuścił biurowiec.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za brunetem, z twarzy Colins'a znikł cukierkowy uśmiech. Od razu poprosił sekretarkę o filiżankę mocnej kawy, a wracając do siebie natknął się na szarą marynarkę powieszoną na oparciu sofy. Nie miał wątpliwości, iż należała do najmłodszego z barci Kou, dlatego wolał szybko pozbyć się zguby. Ze złością szarpnął za materiał, kiedy usłyszał brzęk odbijającego się po podłogi przedmiotu. Zerknął w dół i zobaczył coś na kształt przenośnego mikrofonu, ozdobionego mieniącą się kolorami tęczy gwiazdą. Odrzucił marynarkę, przenosząc zainteresowanie na tajemniczą błyskotkę, którą podniósł, oglądając z każdej strony. Nie miał pojęcia do czego służyła, lecz mogła stanowić niezbity dowód jego teorii-bracia Kou pochodzili z obcej planety. Wszystko zaczynało układać się sensownie. Minako była Sailor Venus, a jej znajomość z muzykami na samym początku bagatelizował, a później baczniej ich obserwował. Teraz pozostało mu wykonanie odpowiedniego ruchu. Szykowała się spora sensacja, jeśli dopiąłby swego i zdemaskowałby Mine. Na takie show czekały media, a on na profity idące za tym.

****
Nowy dzień nie przyniósł dobrych wieści, ani nie oczyścił atmosfery z negatywnych emocji. Yaten nie radził sobie z informacją, że Minako umiera, a on nie może nic z tym zrobić. Nie wrócił na noc do domu, tylko wylądował w jakimś podrzędnym barze na drugim końcu miasta, by Taikiemu nie udało się go znaleźć. Nie miał siły tłumaczyć bratu, iż zamiast cieszyć się na nowo odkrytym uczuciem, ma ochotę wrzeszczeć na całe gardło jak bardzo nienawidzi tego świata. Jeżeli los faktycznie chciał go pokarać za dotychczasowe zachowanie, to był wyjątkowo surowy. Przecież Mina nigdy nikogo nie skrzywdziła, więc dlaczego ją spotkała taka tragedia? Życie było niesprawiedliwe i to bez wyjątku.
Srebrnowłosy raczył zjawić się w mieszkaniu o 4:00 nad ranem, ale nie był pijany. Nie odważył się wypić nawet kropli, bo później czułby obrzydzenie do samego siebie. Rozmawiał z barmanem o głupotach i zrozumiał, że jeśli Wenus nie ma na kogo liczyć, to on znajdzie rozwiązanie. Naprawi ich relacje, a później... Nie. Na razie nie liczyła się przyszłość, lecz chwila obecna. Należało uporać się z problemami, które namnożyły się teraz.
Chłopak zdrzemnął się kilka godzin i po przebudzeniu myślał wyłącznie o blondynce. Zrobił zakupy, a potem pojechał prosto do niej. Wczoraj uszanował jej prośbę, kiedy chciała zostać sama, ale nie zamierzał dopuścić, by to potrwało dłużej. Znowu musiał natarczywie pukać, jedna Aino nie otwierała. Tym razem próbował zachować spokój, ponieważ całą furię wyładował poprzedniego dnia. Tylko czemu ukochana nie wpuściła go do środka?
Kou nie miał szans, by zobaczyć się z błękitnooką, gdyż ta przewidziała jego działanie i wyniosła się do Thei. Bursztynowłosa nie miała serca nie przygarniać zapłakanej przyjaciółki, toteż po chwili obie leżały w łóżku, przykryte wełnianym kocem. Barmanka planowała odespać nocną zmianę, ale zapowiadał się poranek zwierzeń.
- Czyli już poznał prawdę? - Aider wyłączyła telewizor, bo muzyka z reklam tylko przeszkadzała.
- Tak...Ale to w ogóle nie powinno się wydarzyć – złotowłosa otarła łzy ze spuchniętych oczu. - Jeszcze to cholerne wyznanie.
- Może nie jest małą, wredną wszą jak sądziłam. A co jeśli naprawdę Cię kocha?
- No i co mi z tej miłości? Będziemy żyli szczęśliwe, dopóki śmierć nas nie rozłączy? Kurde, jak Romeo i Julia! - dziewczyna zaszlochała.
- Wiesz, u nich to było bardziej skomplikowane – zielonooka myślała, że ją rozbawi.
- No tak. Ja w końcu umrę, a Yaten pewnie nie popełni samobójstwa.
- Mina-chan...Nie mów tak, proszę – Thea oparła głowę na ramieniu Wenus.
Pomilczały, by czarny humor do reszty nie zawładnął ich rozmową. Ciszę zmąciła komórka rudowłosej, ale ta odrzuciła połączenie. Mimo to, niedoszły rozmówca był cierpliwy albo miał dużo czasu, ponieważ dalej dzwonił.
- Taiki? - blondynka zgadła od razu.
- Tak, ale zobaczę się z nim wieczorem.
- Oddzwoń do niego. Jestem przekonana, że nie dzwoniłby do Ciebie na darmo.
Aider skontaktowała się z szatynem, ale nie dowiedziała się nic konkretnego. Po długich namowach zgodziła się do niego pojechać, chociaż pozostawienie Miny samej nie było trafionym pomysłem.
Kou otworzył drzwi już po pierwszym sygnale dzwonka. Był poddenerwowany, jakby wydarzyło się coś złego.
- Chciałeś mnie widzieć, więc jestem – szmaragdowooka stanęła tuż za progiem.
- Czy Minako nie pokłóciła się przypadkiem z Yatenem? Nie wspominała Ci o niczym? Cokolwiek. Jesteście blisko, a to ważne.
- A co się stało?
- Yaten wrócił zły jak osa i wyrzucił wszystkie naczynia ze zlewu – fioletowooki wskazał odłamki szkła na podłodze. - Mamrotał coś, że nie może znaleźć Minako. Ona jest powodem tego zamieszania.
- Nie mogę tak po prostu o tym z Tobą rozmawiać. To prywatne sprawy Miny, a ona jest u mnie bezpieczna.
- Podaj mi adres! - zielonooki wybiegł ze swojego pokoju. - Natychmiast! Słyszałaś?!
- Przestań mi rozkazywać. Niczego nie muszę.
- Ty wredna...- srebrnowłosy chciał ją szarpnąć, lecz Taiki zasłonił swoją dziewczynę.
- Nie wiem, co się stało, ale takich wyskoków nie będę tolerował! - zagroził.
- No właśnie, gówno wiesz! Dlatego nie wtrącaj się, a ona niech da mi ten przeklęty adres!
- A skąd wiesz, że Minako w ogóle chce Cię widzieć? - Aider siliła się jeszcze na jakieś argumenty, lecz na próżno.
- Pisz, a nie gadasz! Zdecydowanie lepiej wyglądasz jak nie otwierasz dzioba!
Brązowowłosy podsunął zaczerwienionej Thei notes oraz długopis. Ta zacisnęła zęby, niedbale stawiając litery.
- No to miłego dnia – Yaten wyrwał jej kartkę, wybiegając.
- Co za padalec.
- Daj spokój. Nie warto – Taiki pocałował bursztynowłosą w czoło.
Najmłodszy Kou poczuł wiatr w żaglach, a po drodze nie istniały dla niego żadne przepisy. Nie obchodziło go, że przejeżdża na czerwonym, czy też wyprzedza w niedozwolonym miejscu. Musiał się upewnić, że z kobietą którą kocha na pewno jest w porządku.
Wenus była zmęczona czekaniem na przyjaciółkę i przez ten czas zjadła pół pojemniczka lodów. Oczy piekły ją od łez i marzyła o długoletnim śnie. Zresztą, nie spodziewała się gości. W końcu nie była u siebie, więc w pierwszej chwili melodia zapowiadając czyjeś przybycie zbiła ją z tropu. Wahał się, czy powinna w imieniu gospodyni wpuścić nieznajomego, a może udawać, że nikogo nie ma. 
Jednak wybrała pierwszą opcję, więc przekręciła zasuwę i wraz z naciśnięciem na klamkę, ktoś wpadł na nią z ogromną siłą, obejmując szczelnie.
- Czy Ty wiesz jak się o Ciebie martwiłem?! Dlaczego się ukrywasz?!
Zesztywniała w ramionach chłopaka. Zupełnie jakby jej dusza znajdowała się w obcym ciele. Nie umiała kontrolować swoich ruchów.
- Mina-chan, dobrze się czujesz?! Dlaczego nic nie mówisz?! - potrząsnął nią. - Przepraszam, powinienem być delikatniejszy.
Błękitnooka wyswobodziła się z jego ramion, człapiąc z powrotem do sypialni. Opadła bezsilnie na łóżko, wplatając palce w i tak już potargane włosy, kuląc się jak dziecko.
- Co Ty tu robisz? - wymamrotała niewyraźnie.
- Dziwi Cię to? - srebrnowłosy ukląkł, kładąc ręce na jej koanach. - Odważyłem się wyznać moje prawdziwe uczucia. Spójrz na mnie.
Zrobiła to, o co poprosił. Pomimo wrażliwości z jaką do niej mówił, świadomość o jego uczuciach wyłącznie ją raniła. Po co miała trzymać przy sobie zdrowego faceta? Teraz był zdeterminowany, a później co? Trwałby przy niej z litości, patrząc jak się zmienia oraz pielęgnując z przymusu.
- Ty nawet nie wiesz w co się pakujesz. Zdaje Ci się, że ciągle będę atrakcyjna? Yaten, to nie serial z happy endem.
- Masz mnie za ograniczonego dupka? Wiem na co chorujesz i wyzdrowiejesz! Naprawię wszystko, co między nami było nie tak.
- Nie! - blondynka pisnęła. - Kim Ty niby jesteś, że snujesz takie teorie?!
- Kimś, kto Cię kocha. Aino-san, nie wygrasz ze mną – musnął subtelnie jej usta. - Chodź, jedziemy do mnie.
- Nie ma mowy! Jeszcze Seiya się dowie i wypaple Usagi. Ona ma swoje problemy.
- No to do Ciebie – zielonooki wziął ukochaną na ręce, kierując się do wyjścia.
- Kou, postaw mnie! Nie jestem niepełnosprawna!
- Wiem, ale istnieje ryzyko, że znowu zwiejesz i będę Cię szukał po całym Tokio. No chyba, że poprosiłbym Twoją koleżankę szamankę o wywoływanie duchów. Czy jak to się nazywa. Jednak wolę tego uniknąć.
- W sumie ja też.

****

Uniwersytecka biblioteka świeciła pustkami i nawet najzdolniejsi studenci omijali ją szerokim łukiem w czasie lunchu. Wtedy zacieśniało się więzi towarzyskie, a nie gromadziło niezbędną wiedzę.
Naturalnie Ami Mizuno nie traciła ani minuty i jak jedyna zaszyła się w czytelni, porządkując notatki z wykładu. Następnie z wydrukowaną listą pozycji obowiązkowych, krążyła między regałami. Zadowolona, że nikt jej nie przeszkadza, pogrążyła się w lekturze. Kiedy czyjaś postać rzuciła cień na stolik przy którym siedziała, dziewczyna uniosła srogi wzrok znad notatnika. W jej oczach przemknął lodowaty błysk, gdy rozpoznała Akirę.
- Mizuno-san, jak się masz? - chłopak przywitał się serdecznie.
Po rozmowie z Usagi i Seiyą obiecał, że zdobędzie zaufanie kujonki. Chociaż nie przepadał za nią, to musiał schować dumę do kieszeni.
Niebieskowłosa uniosła się honorem i nie odpowiedziała, wracając do swojego zajęcia.
No tak, u niektórych babek pojawia się przewaga testosteronu. Dogadaj się człowieku z takim odmieńcem.” - Aider przeklinał w duchu znienawidzoną koleżankę.
- Zapomnimy o nieporozumieniach i zacznijmy od początku. Nie mam złych zamiarów. Po prostu zapraszam Cię na obiad. Idziemy całą grupą, co Ty na to?
Ami nie szukała przyjaciół na siłę, a propozycja spędzania długiej przerwy na bezużytecznej pogawędce nie była dla niej zachęcająca.
- Dziękuję, ale nie skorzystam – odparła krótko, ale rzeczowo.
- Ami-chan, nie daj się prosić – Sakura wychyliła się zza pleców bruneta.
Już on wiedział, kogo ze sobą zabrać, by złamać upór niebieskowłosej.
I tu Cię mam cwana wydro.” - zauważył, iż dziewczyna waha się.
- Właściwie...Na pół godziny mogę wyskoczyć – uległa błagalnemu spojrzeniu nowej przyjaciółki.
- Świetna decyzja. Na pewno nie pożałujesz – zielonooki uśmiechnął się, podając jej torbę.



6 komentarzy:

  1. Kurczę, napisałam wczoraj pod tym postem komentarz i jakimś cudem, wciąż go nie ma. A ja tak bardzo nie lubię pisać powtórnych komentarzy, bo są słabą imitacją poprzednich. Ale napisać by wypadało, więc zbieram się w sobie i piszę.
    Ogólnie, to czytając zdanie wstępu, wystraszyłam się, że to już ostatni rozdział, naprawdę. Ale potem patrzę i kamień spadł mi z serca, że to jeszcze nie to. I wiesz, co, czytając ten rozdział, doszłam do wniosku, że lubię happy endy, ale także takie historie, gdzie bohaterowie ewentualnie umierają. I nawwet jeśli na samym początku nie chciałam, żeby Minako umarla, żeby zdarzył się jakiś cud czy coś w tym stylu, to nawet jesli umrze, to chyba nie będę jakoś szczególnie zawiedziona, bo w końcu przed śmiercią zazna odrobiny szczęścia od mężczyzny, którego kocha, a do czego wciąż nie chce się przyznać ani przed nim ani przed samą sobą. Wyznanie Yatena było takie, hm, yatenowskie, czyli nic dodac nic ująć (; I jeszcze ten pocałunek i "chcę coś sprawdzić". Intryguje mnie jednak Alana. Zastanawiam się kiedy dowiedział się, że Minako jest Sailor Venus i w zasadzie po co mu to. Dlaczego tak bardzo zalezy mu na tym, żeby ją zdemaskowac. Bo dlaczego chce zdemaskować Yatena, to wcale się nie dziwię. Ten facet każdego by doprowadził do szewskiej pasji, chociaż ja takie zachowanie odrobinę lubię, bo zawsze mam z kim wymieniać się mniej lub bardziej uszczypliwymi ripostami ;D

    No, to koniec powtórnego komentarza. I czekam na kolejny rozdział (;

    Pozdrawiam,

    PS. A co to za historia z kopiowaniem i blokowaniem dostępu do bloga? Bo jak zwykle jestem nie w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łooo:))) Ale długi komentarz :D
      Hmmm, jeszcze klamka nie zapadła, co do zakończenia, a komuś coś obiecałam ;)
      Co do Alana i jego wiadomości, to już niedługo się wszystko rozwiąże. On jest materialistą i szuka sensacji.

      Zablokowałam blog, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może powtórzyć się historia z wordpressu. Anyżek nadmiernie używała prawego przycisku myszy, a jak już "odważyłam się" to powiedzieć, to już ta zła i bee jestem. Nie czuję wyrzutów sumienia z tego powodu, bo broniłam swojego. Nikt nie wciśnie mi kitu, zamydlając oczy, że dziewczyna się po prostu "inspirowała". To trochę wyglądało tak, jakbym sama była temu winna albo sama te teksy jej podesłała. No nic, to przynajmniej zweryfikowało mi pewne rzeczy. Blog na wodpress był niezłą reklamą dla innych, dlatego pojawiały się tam komentarze. Jednak wolę być tu i lepiej, żeby nikt tego nie czytał, niż tam i dostawać puste opinie.
      Teraz pomyślałam sobie, dlaczego to ja mam blokować przez kogoś blog. Po prostu zajmę się tym w inny sposób, gdy znowu coś zostanie skopiowane. Nawet jeśli będą chcieli mnie spalić za to na stosie :) O ile szanowna blogerka się odważy, w co wątpię.
      No i nie jestem jakąś paranoiczką, bo nie chodziło mi kopiowanie czegoś w stylu: "Ohayu! Jak się masz? Dobrze. Ja też dobrze." Takie coś też ktoś próbował mi wcisnąć, nawet nie znając mojego opowiadania MNS (bo to nie tematyka SM), a stamtąd czerpane było chyba najwięcej. Ech... Taki mały akcent na zakończenie :)

      Usuń
    2. Cóż, o kopiowaniu za bardzo się nie wypowiem, bo ani mnie to nie spotkało ani sama czegoś takiego nie praktykuję, ale fakt faktem, jest to i wkurzające i uciążliwe, a najbardziej denerwuje, że czasami niewiele można z tym zrobić. Ale cieszę się, że jednak odblokowałaś bloga, i to nie tylko dlatego, że jakimś cudem nie mogłam się tutaj dostać ;D

      Pozdrawiam,

      Usuń
  2. Ja tam uwielbiam wszystko, co piszesz, ale o tym wiesz, Aya-chan. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Chcę więcej i więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Dla Ciebie coś na pewno napiszę. Na tamtym blogu, ale na pewno napisze jak już uporam się z egzaminami. Teraz ograniczyłam się na polu blogowym :( Chciałabym, żeby Ci się spodobało i poprawiło humor, więc postaram się:) ;)

      Usuń
    2. O tak! Poproszę! Nawet nie wiesz, jak mi tego potrzeba. :)

      Usuń