Seiya
bywał bardzo wyrozumiały, ale ucieczki ze spotkania służbowego
nawet on nie umiał sensownie wytłumaczyć. Musiał przeprosić
Alana i poprosić go przełożenie rozmowy na inny termin. Ten
naturalnie zgodził się, wykazując się wspaniałomyślnością.
Zażartował, że związek Yaten i Minako z pewnością wszedł w
etap płomiennej namiętności, więc para najzwyczajniej nie
wytrzymała by nacieszyć się sobą. Lider Three Lights dał się
zwieść manierom swojego managera i wyraźnie uspokojony opuścił
biurowiec.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za brunetem, z twarzy
Colins'a znikł cukierkowy uśmiech. Od razu poprosił sekretarkę o
filiżankę mocnej kawy, a wracając do siebie natknął się na
szarą marynarkę powieszoną na oparciu sofy. Nie miał wątpliwości,
iż należała do najmłodszego z barci Kou, dlatego wolał szybko
pozbyć się zguby. Ze złością szarpnął za materiał, kiedy
usłyszał brzęk odbijającego się po podłogi przedmiotu. Zerknął
w dół i zobaczył coś na kształt przenośnego mikrofonu,
ozdobionego mieniącą się kolorami tęczy gwiazdą. Odrzucił
marynarkę, przenosząc zainteresowanie na tajemniczą błyskotkę,
którą podniósł, oglądając z każdej strony. Nie
miał pojęcia do czego służyła, lecz mogła stanowić niezbity
dowód jego teorii-bracia Kou pochodzili z obcej planety.
Wszystko zaczynało układać się sensownie. Minako była Sailor
Venus, a jej znajomość z muzykami na samym początku bagatelizował,
a później baczniej ich obserwował. Teraz pozostało mu
wykonanie odpowiedniego ruchu. Szykowała się spora sensacja, jeśli
dopiąłby swego i zdemaskowałby Mine. Na takie show czekały media,
a on na profity idące za tym.
****
Nowy
dzień nie przyniósł dobrych wieści, ani nie oczyścił
atmosfery z negatywnych emocji. Yaten nie radził sobie z informacją,
że Minako umiera, a on nie może nic z tym zrobić. Nie wrócił
na noc do domu, tylko wylądował w jakimś podrzędnym barze na
drugim końcu miasta, by Taikiemu nie udało się go znaleźć. Nie
miał siły tłumaczyć bratu, iż zamiast cieszyć się na nowo
odkrytym uczuciem, ma ochotę wrzeszczeć na całe gardło jak
bardzo nienawidzi tego świata. Jeżeli los faktycznie chciał go
pokarać za dotychczasowe zachowanie, to był wyjątkowo surowy.
Przecież Mina nigdy nikogo nie skrzywdziła, więc dlaczego ją
spotkała taka tragedia? Życie było niesprawiedliwe i to bez
wyjątku.
Srebrnowłosy raczył zjawić się w mieszkaniu o 4:00
nad ranem, ale nie był pijany. Nie odważył się wypić nawet
kropli, bo później czułby obrzydzenie do samego siebie.
Rozmawiał z barmanem o głupotach i zrozumiał, że jeśli Wenus nie
ma na kogo liczyć, to on znajdzie rozwiązanie. Naprawi ich relacje,
a później... Nie. Na razie nie liczyła się przyszłość,
lecz chwila obecna. Należało uporać się z problemami, które
namnożyły się teraz.
Chłopak zdrzemnął się kilka godzin i
po przebudzeniu myślał wyłącznie o blondynce. Zrobił zakupy, a
potem pojechał prosto do niej. Wczoraj uszanował jej prośbę,
kiedy chciała zostać sama, ale nie zamierzał dopuścić, by to
potrwało dłużej. Znowu musiał natarczywie pukać, jedna Aino nie
otwierała. Tym razem próbował zachować spokój,
ponieważ całą furię wyładował poprzedniego dnia. Tylko czemu
ukochana nie wpuściła go do środka?
Kou nie miał szans, by
zobaczyć się z błękitnooką, gdyż ta przewidziała jego
działanie i wyniosła się do Thei. Bursztynowłosa nie miała serca
nie przygarniać zapłakanej przyjaciółki, toteż po chwili
obie leżały w łóżku, przykryte wełnianym kocem. Barmanka
planowała odespać nocną zmianę, ale zapowiadał się poranek
zwierzeń.
- Czyli już poznał prawdę? - Aider wyłączyła
telewizor, bo muzyka z reklam tylko przeszkadzała.
- Tak...Ale to
w ogóle nie powinno się wydarzyć – złotowłosa otarła
łzy ze spuchniętych oczu. - Jeszcze to cholerne wyznanie.
- Może
nie jest małą, wredną wszą jak sądziłam. A co jeśli naprawdę
Cię kocha?
- No i co mi z tej miłości? Będziemy żyli
szczęśliwe, dopóki śmierć nas nie rozłączy? Kurde, jak
Romeo i Julia! - dziewczyna zaszlochała.
- Wiesz, u nich to było
bardziej skomplikowane – zielonooka myślała, że ją rozbawi.
-
No tak. Ja w końcu umrę, a Yaten pewnie nie popełni samobójstwa.
-
Mina-chan...Nie mów tak, proszę – Thea oparła głowę na
ramieniu Wenus.
Pomilczały, by czarny humor do reszty nie
zawładnął ich rozmową. Ciszę zmąciła komórka
rudowłosej, ale ta odrzuciła połączenie. Mimo to, niedoszły
rozmówca był cierpliwy albo miał dużo czasu, ponieważ
dalej dzwonił.
- Taiki? - blondynka zgadła od razu.
- Tak,
ale zobaczę się z nim wieczorem.
- Oddzwoń do niego. Jestem
przekonana, że nie dzwoniłby do Ciebie na darmo.
Aider
skontaktowała się z szatynem, ale nie dowiedziała się nic
konkretnego. Po długich namowach zgodziła się do niego pojechać,
chociaż pozostawienie Miny samej nie było trafionym pomysłem.
Kou
otworzył drzwi już po pierwszym sygnale dzwonka. Był
poddenerwowany, jakby wydarzyło się coś złego.
- Chciałeś
mnie widzieć, więc jestem – szmaragdowooka stanęła tuż za
progiem.
- Czy Minako nie pokłóciła się przypadkiem z
Yatenem? Nie wspominała Ci o niczym? Cokolwiek. Jesteście blisko, a
to ważne.
- A co się stało?
- Yaten wrócił zły jak
osa i wyrzucił wszystkie naczynia ze zlewu – fioletowooki wskazał
odłamki szkła na podłodze. - Mamrotał coś, że nie może znaleźć
Minako. Ona jest powodem tego zamieszania.
- Nie mogę tak po
prostu o tym z Tobą rozmawiać. To prywatne sprawy Miny, a ona jest
u mnie bezpieczna.
- Podaj mi adres! - zielonooki wybiegł ze
swojego pokoju. - Natychmiast! Słyszałaś?!
- Przestań mi
rozkazywać. Niczego nie muszę.
- Ty wredna...- srebrnowłosy
chciał ją szarpnąć, lecz Taiki zasłonił swoją dziewczynę.
-
Nie wiem, co się stało, ale takich wyskoków nie będę
tolerował! - zagroził.
- No właśnie, gówno wiesz!
Dlatego nie wtrącaj się, a ona niech da mi ten przeklęty adres!
-
A skąd wiesz, że Minako w ogóle chce Cię widzieć? - Aider
siliła się jeszcze na jakieś argumenty, lecz na próżno.
-
Pisz, a nie gadasz! Zdecydowanie lepiej wyglądasz jak nie otwierasz
dzioba!
Brązowowłosy podsunął zaczerwienionej Thei notes oraz
długopis. Ta zacisnęła zęby, niedbale stawiając litery.
- No
to miłego dnia – Yaten wyrwał jej kartkę, wybiegając.
- Co
za padalec.
- Daj spokój. Nie warto – Taiki pocałował
bursztynowłosą w czoło.
Najmłodszy Kou poczuł wiatr w
żaglach, a po drodze nie istniały dla niego żadne przepisy. Nie
obchodziło go, że przejeżdża na czerwonym, czy też wyprzedza w
niedozwolonym miejscu. Musiał się upewnić, że z kobietą którą
kocha na pewno jest w porządku.
Wenus była zmęczona czekaniem
na przyjaciółkę i przez ten czas zjadła pół
pojemniczka lodów. Oczy piekły ją od łez i marzyła o
długoletnim śnie. Zresztą, nie spodziewała się gości. W końcu
nie była u siebie, więc w pierwszej chwili melodia zapowiadając
czyjeś przybycie zbiła ją z tropu. Wahał się, czy powinna w
imieniu gospodyni wpuścić nieznajomego, a może udawać, że nikogo
nie ma.
Jednak wybrała pierwszą opcję, więc przekręciła
zasuwę i wraz z naciśnięciem na klamkę, ktoś wpadł na nią z
ogromną siłą, obejmując szczelnie.
- Czy Ty wiesz jak się o
Ciebie martwiłem?! Dlaczego się ukrywasz?!
Zesztywniała w
ramionach chłopaka. Zupełnie jakby jej dusza znajdowała się w
obcym ciele. Nie umiała kontrolować swoich ruchów.
-
Mina-chan, dobrze się czujesz?! Dlaczego nic nie mówisz?! -
potrząsnął nią. - Przepraszam, powinienem być
delikatniejszy.
Błękitnooka wyswobodziła się z jego ramion,
człapiąc z powrotem do sypialni. Opadła bezsilnie na łóżko,
wplatając palce w i tak już potargane włosy, kuląc się jak
dziecko.
- Co Ty tu robisz? - wymamrotała niewyraźnie.
-
Dziwi Cię to? - srebrnowłosy ukląkł, kładąc ręce na jej
koanach. - Odważyłem się wyznać moje prawdziwe uczucia. Spójrz
na mnie.
Zrobiła to, o co poprosił. Pomimo wrażliwości z jaką
do niej mówił, świadomość o jego uczuciach wyłącznie ją
raniła. Po co miała trzymać przy sobie zdrowego faceta? Teraz był
zdeterminowany, a później co? Trwałby przy niej z litości,
patrząc jak się zmienia oraz pielęgnując z przymusu.
- Ty
nawet nie wiesz w co się pakujesz. Zdaje Ci się, że ciągle będę
atrakcyjna? Yaten, to nie serial z happy endem.
- Masz mnie za
ograniczonego dupka? Wiem na co chorujesz i wyzdrowiejesz! Naprawię
wszystko, co między nami było nie tak.
- Nie! - blondynka
pisnęła. - Kim Ty niby jesteś, że snujesz takie teorie?!
-
Kimś, kto Cię kocha. Aino-san, nie wygrasz ze mną – musnął
subtelnie jej usta. - Chodź, jedziemy do mnie.
- Nie ma mowy!
Jeszcze Seiya się dowie i wypaple Usagi. Ona ma swoje problemy.
-
No to do Ciebie – zielonooki wziął ukochaną na ręce, kierując
się do wyjścia.
- Kou, postaw mnie! Nie jestem
niepełnosprawna!
- Wiem, ale istnieje ryzyko, że znowu zwiejesz
i będę Cię szukał po całym Tokio. No chyba, że poprosiłbym
Twoją koleżankę szamankę o wywoływanie duchów. Czy jak to
się nazywa. Jednak wolę tego uniknąć.
- W sumie ja też.
****
Uniwersytecka
biblioteka świeciła pustkami i nawet najzdolniejsi studenci omijali
ją szerokim łukiem w czasie lunchu. Wtedy zacieśniało się więzi
towarzyskie, a nie gromadziło niezbędną wiedzę.
Naturalnie Ami
Mizuno nie traciła ani minuty i jak jedyna zaszyła się w czytelni,
porządkując notatki z wykładu. Następnie z wydrukowaną listą
pozycji obowiązkowych, krążyła między regałami. Zadowolona, że
nikt jej nie przeszkadza, pogrążyła się w lekturze. Kiedy czyjaś
postać rzuciła cień na stolik przy którym siedziała,
dziewczyna uniosła srogi wzrok znad notatnika. W jej oczach
przemknął lodowaty błysk, gdy rozpoznała Akirę.
- Mizuno-san,
jak się masz? - chłopak przywitał się serdecznie.
Po rozmowie
z Usagi i Seiyą obiecał, że zdobędzie zaufanie kujonki. Chociaż
nie przepadał za nią, to musiał schować dumę do
kieszeni.
Niebieskowłosa uniosła się honorem i nie
odpowiedziała, wracając do swojego zajęcia.
„No tak, u
niektórych babek pojawia się przewaga testosteronu. Dogadaj
się człowieku z takim odmieńcem.” - Aider przeklinał w
duchu znienawidzoną koleżankę.
- Zapomnimy o nieporozumieniach
i zacznijmy od początku. Nie mam złych zamiarów. Po prostu
zapraszam Cię na obiad. Idziemy całą grupą, co Ty na to?
Ami
nie szukała przyjaciół na siłę, a propozycja spędzania
długiej przerwy na bezużytecznej pogawędce nie była dla niej
zachęcająca.
- Dziękuję, ale nie skorzystam – odparła
krótko, ale rzeczowo.
- Ami-chan, nie daj się prosić –
Sakura wychyliła się zza pleców bruneta.
Już on
wiedział, kogo ze sobą zabrać, by złamać upór
niebieskowłosej.
„I tu Cię mam cwana wydro.” -
zauważył, iż dziewczyna waha się.
- Właściwie...Na pół
godziny mogę wyskoczyć – uległa błagalnemu spojrzeniu nowej
przyjaciółki.
- Świetna decyzja. Na pewno nie pożałujesz
– zielonooki uśmiechnął się, podając jej torbę.
Kurczę, napisałam wczoraj pod tym postem komentarz i jakimś cudem, wciąż go nie ma. A ja tak bardzo nie lubię pisać powtórnych komentarzy, bo są słabą imitacją poprzednich. Ale napisać by wypadało, więc zbieram się w sobie i piszę.
OdpowiedzUsuńOgólnie, to czytając zdanie wstępu, wystraszyłam się, że to już ostatni rozdział, naprawdę. Ale potem patrzę i kamień spadł mi z serca, że to jeszcze nie to. I wiesz, co, czytając ten rozdział, doszłam do wniosku, że lubię happy endy, ale także takie historie, gdzie bohaterowie ewentualnie umierają. I nawwet jeśli na samym początku nie chciałam, żeby Minako umarla, żeby zdarzył się jakiś cud czy coś w tym stylu, to nawet jesli umrze, to chyba nie będę jakoś szczególnie zawiedziona, bo w końcu przed śmiercią zazna odrobiny szczęścia od mężczyzny, którego kocha, a do czego wciąż nie chce się przyznać ani przed nim ani przed samą sobą. Wyznanie Yatena było takie, hm, yatenowskie, czyli nic dodac nic ująć (; I jeszcze ten pocałunek i "chcę coś sprawdzić". Intryguje mnie jednak Alana. Zastanawiam się kiedy dowiedział się, że Minako jest Sailor Venus i w zasadzie po co mu to. Dlaczego tak bardzo zalezy mu na tym, żeby ją zdemaskowac. Bo dlaczego chce zdemaskować Yatena, to wcale się nie dziwię. Ten facet każdego by doprowadził do szewskiej pasji, chociaż ja takie zachowanie odrobinę lubię, bo zawsze mam z kim wymieniać się mniej lub bardziej uszczypliwymi ripostami ;D
No, to koniec powtórnego komentarza. I czekam na kolejny rozdział (;
Pozdrawiam,
PS. A co to za historia z kopiowaniem i blokowaniem dostępu do bloga? Bo jak zwykle jestem nie w temacie.
Łooo:))) Ale długi komentarz :D
UsuńHmmm, jeszcze klamka nie zapadła, co do zakończenia, a komuś coś obiecałam ;)
Co do Alana i jego wiadomości, to już niedługo się wszystko rozwiąże. On jest materialistą i szuka sensacji.
Zablokowałam blog, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może powtórzyć się historia z wordpressu. Anyżek nadmiernie używała prawego przycisku myszy, a jak już "odważyłam się" to powiedzieć, to już ta zła i bee jestem. Nie czuję wyrzutów sumienia z tego powodu, bo broniłam swojego. Nikt nie wciśnie mi kitu, zamydlając oczy, że dziewczyna się po prostu "inspirowała". To trochę wyglądało tak, jakbym sama była temu winna albo sama te teksy jej podesłała. No nic, to przynajmniej zweryfikowało mi pewne rzeczy. Blog na wodpress był niezłą reklamą dla innych, dlatego pojawiały się tam komentarze. Jednak wolę być tu i lepiej, żeby nikt tego nie czytał, niż tam i dostawać puste opinie.
Teraz pomyślałam sobie, dlaczego to ja mam blokować przez kogoś blog. Po prostu zajmę się tym w inny sposób, gdy znowu coś zostanie skopiowane. Nawet jeśli będą chcieli mnie spalić za to na stosie :) O ile szanowna blogerka się odważy, w co wątpię.
No i nie jestem jakąś paranoiczką, bo nie chodziło mi kopiowanie czegoś w stylu: "Ohayu! Jak się masz? Dobrze. Ja też dobrze." Takie coś też ktoś próbował mi wcisnąć, nawet nie znając mojego opowiadania MNS (bo to nie tematyka SM), a stamtąd czerpane było chyba najwięcej. Ech... Taki mały akcent na zakończenie :)
Cóż, o kopiowaniu za bardzo się nie wypowiem, bo ani mnie to nie spotkało ani sama czegoś takiego nie praktykuję, ale fakt faktem, jest to i wkurzające i uciążliwe, a najbardziej denerwuje, że czasami niewiele można z tym zrobić. Ale cieszę się, że jednak odblokowałaś bloga, i to nie tylko dlatego, że jakimś cudem nie mogłam się tutaj dostać ;D
UsuńPozdrawiam,
Ja tam uwielbiam wszystko, co piszesz, ale o tym wiesz, Aya-chan. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Chcę więcej i więcej!
OdpowiedzUsuń;) Dla Ciebie coś na pewno napiszę. Na tamtym blogu, ale na pewno napisze jak już uporam się z egzaminami. Teraz ograniczyłam się na polu blogowym :( Chciałabym, żeby Ci się spodobało i poprawiło humor, więc postaram się:) ;)
UsuńO tak! Poproszę! Nawet nie wiesz, jak mi tego potrzeba. :)
Usuń