Powiem tak. Mam nadzieję, że to będzie mała niespodzianka z okazji Nowego Roku :) Od razu chciałam podziękować osobom, dzięki którym ten rozdział w ogóle ujrzał światło dzienne. Mam na myśli naturalnie niezastąpioną Yuumei oraz Minę. Sylwię i Syrenkę - od Was chyba największą burę dostałam, ale w tym co mi napisałyście było sporo prawdy. Chcę żebyście wiedziały, że nikomu nie chciałam zrobić na złość.
Usagi Kou, która jak się okazało jest ze mną od początku jak jeszcze publikowałam na wordpress. Arigatou kochana :)
Rozwścieczony
szatyn pocałował klamkę od mieszkania Saeko, a na koniec uderzył
ręką w drzwi. Przed apartamentowcem nie było auta kobiety, ale
łudził się, że zastanie ją oraz jego córkę. Gdzie tym
razem mogła zabrać małą? Pokazywała jej lepszy świat? Nonsens!
Buntowała przy każdej, nadarzającej się okazji. Niestety tę
sytuację sprowokowała Emi i o to miał największy żal. 10-letnia
dziewczynka chciała mu pokazać, że pod nikogo się nie podstosuje.
Nie wiedział, czy ma się śmiać, czy może płakać. Zabrakło Ami
i wszystko bezpowrotnie się posypało. Dał się podejść jakby sam
był niepełnoletni, lecz szykowały się ogromne zmiany.
Dotychczasowe metody wychowawcze zawiodły, czyli potrzebowały
reanimacji. Możliwe, iż w którymś momencie przedobrzył, a
poszczególne czynniki też się ku temu przysłużyły. Utrata
matki, zaczepki ze strony rówieśników oraz babcia,
której podejście było równie dziecinne, co kapryśne
zachowanie wnuczki.
Przyspieszonym tempem zszedł na dół,
lecz nie miał pomysłu na dalsze poszukiwania. Mogły być wszędzie.
Jeżdżenie za nimi po Tokio przypominałoby szukanie igły w stogu
siana. Najrozsądniej było zaczekać na kontakt, o ile w ogóle
był w planach...
Mijał kolejne skrzyżowania, ale dość
wcześnie opuścił studio, dlatego nie wbił się w godziny szczytu.
Czekając na czerwonym świetle zastanawiał się, czemu nie może
jak inni, normalni ojcowie dogadać się z córką. Wyjść z
nią na spacer, pomóc przy odrabianiu lekcji, zabrać po
szkole do kina. Może nie pasował do tej roli? A co, jeżeli się
pomylił i nie powinien razem z braćmi zostawiać Kinmoku? W końcu
to jemu ciągle coś nie wychodziło albo to społeczeństwo samo
chciało go wykopać z hukiem.
Przejeżdżał obok jednego z
popularniejszych w centrum bistro. Na parkingu rozpoznał samochód
teściowej. Takich marek w stolicy na pewno było mnóstwo, ale
on pamiętał numery rejestracyjne. Na więcej dowodów nie
miał co liczyć, toteż skręcił gwałtownie, a dopiero potem
pomyślał, iż mógł spowodować wypadek. Kilka pojazdów
zatrąbiło za nim i jakiś facet posłał mu wiązankę przekleństw
przez uchyloną szybę. Nawet nie zareagował, bo jeden zamiar
błądził w jego głowie.
W środku czas spędzała garstka
osób. Jakaś para oraz starsze panie, więc nie trudno było
znaleźć Emi i jej babcię.
- Cieszę się, że dobrze się
bawisz – Taiki położył dłoń na oparciu krzesła, na którym
siedziała dziewczynka.
- Otou-san... - spuściła głowę, bawiąc
się falbankami od spódniczki.
Doskonale wiedziała po
czyjej stronie leży wina, a trochę przekoloryzowała całą
historię, kiedy ją opowiadała. Mimo to, wciąż uważała się za
poszkodowaną.
- Taiki, właśnie miała do Ciebie dzwonić,
ale...
- Masz świetny refleks – Kou przerwał teściowej. -
Lekcje skończyły się 3 godziny temu, lecz to tylko drobny
szczegół. Przecież mnie w ogóle nie obchodzi, co moje
dziecko robi po szkole. Sama poszła, to sama przyjdzie. Jest prawie
dorosła, prawda? - rzucił ironicznie.
- O co się tak złościsz?
- nawet Mizuno była zaskoczona jego wybuchem.
Dotąd ona
wymuszała na nim swoje własne zdanie, a teraz jakby zamienili się
rolami.
- A to nie wiesz? Czy udajesz? Emi nie pochwaliła Ci się,
co ze mną rano ustaliła? Chyba, że jestem przewrażliwiony, bo po
prostu zapomniała. Kochanie, może teraz powiesz prawdę? - podniósł
głos, a na policzkach dziewczynki zakwitły rumieńce w kolorze
dojrzałej wiśni.
- Uspokój się. Na pewno zaszła pomyłka
– Saeko broniła wnuczkę.
- Wychodzimy – zarządził, a mała
posłała babci błagalne spojrzenie.
- Posłuchaj, Taiki. Akurat
Ty jesteś najmniej odpowiednią osobą, by kogoś pouczać. Po tym,
co usłyszałam...
- Niby co takiego?! - przeniósł obie
ręce na stolik, patrząc pewnie w oczy niebieskowłosej.- Czy ja
ingeruję w Twoje życie osobiste?! Nigdy też nie dałem Ci prawa,
abyś wtrącała się w moje. Nie jestem Twoją własnością i nie
będziesz mi dyktowała, co mam robić. A czy ja kiedykolwiek
pytałem, dlaczego Twoje małżeństwo się rozpadło?
Kobieta
opadła na oparcie, nie mogąc oderwać wzroku od zięcia. Po raz
pierwszy tak dogłębnie ktoś nią poruszył
- Nie każdy jest
ideałem – dodał zgryźliwie. - Żegnam! - pociągnął małą za
sobą, siłą prowadząc do wyjścia.
Ledwo nadążała, próbując
dorównać mu kroku. Niestety nie zrozumiała, iż jej niewinne
gierki mogą źle się skończyć.
Wyskoczyła z auta, gdy
mężczyzna zatrzymał się, aby otworzyć garaż. Przekonana do
swoich racji, chciała dać brązowowłosemu nauczkę oraz pokazać
mu, że przecież może ją stracić, jeśli będzie niesprawiedliwy.
Jemu należała się kara za kłamstwo. Udawał dobrego tatę,
ponieważ znalazł sobie nową rodzinę. Jednak babcia miała rację,
a ona go broniła na darmo.
- Pozwoliłem Ci iść na górę?!
- usłyszała za plecami i w pierwszym odruchu zadrżała.
Dawny
tata nigdy nie krzyczał.
0dwróciła się przodem, mając
zaciętą minę. Chciała krzyczeć, że ją zawiódł
najbardziej na świecie.
- Wytłumacz mi, dlaczego to zrobiłaś?
- zapytał spokojniejszym tonem.
- Po co mam Ci przeszkadzać?
Zawadzam tylko.
- Emi, co się ostatnio z Tobą dzieje? - szatyn
usiadł, gdyż większość energii stracił na Saeko. - Kto Ci
takich głupot naopowiadał?
- Sama widzę. Nie jestem
najważniejsza.
Dobiła go podwójnie. Przez cały czas
stawał na głowie, żeby nie czuła się zaniedbana.
- W takim
razie, kto ma być dla mnie najważniejszy? Co?
- Szukałeś
innego dziecka.
Był w szoku. Mała źle interpretowała jego
słowa. Jakby słuchała wyłącznie tego, co chciała, a reszta
kompletnie do niej nie docierała. Przeraził się, że problem
zamiast zniknąć, to rozrastał się, a on nie panował nad tym.
-
Nic podobnego się nie działo – delikatnie objął ramiona
dziewczynki, mówiąc bardzo powoli. - Masz siostrę i nie
możesz tej wiadomości potraktować jak żart. Nikt też nie robi Ci
na złość, ponieważ obie będziecie dla mnie najważniejsze. Nie
mniej, nie więcej, tylko zawsze tak samo. No i chciałbym, abyś
wreszcie poznała Mizuki. Co Ty na to?
- Nie muszę – 10-latka
wyszamotała się z jego objęć, jakby parzyły.
- Nie unikniesz
spotkania, więc lepiej będzie jak dojdzie do niego w miarę
szybko.
- Zapisałam się na dodatkowe zajęcia! - zaczęła
zmyślać na poczekaniu.
- Z czego?
- Z matematyki!
- Nie
będzie tragedii, jeżeli jedne opuścisz – zlekceważył protesty
córki.
- Nie zdam testu! - tupnęła nogą.
- Znam Twoje
oceny. Nic Ci nie zaszkodzi. Nie bądź uparta.
- To ja naprawdę
nie zdam! Przekonasz się! - zagroziła, cofając się w stronę
schodów.
Kou chcąc zatrzymać ją, złapał za nadgarstek,
ale nie ścisnął za mocno, gdyż zdołała się wyswobodzić.
Uciekła z piskiem, lecz nie gonił jej. Oboje musieli ochłonąć i
chyba pobyć w oddzielnych pomieszczeniach...
****
„Zawsze
będziesz mogła na mnie liczyć. Nawet jeśli mnie nie zobaczysz, to
będę starała się znaleźć jak najbliżej Ciebie. Możesz mi
zaufać, bo nigdy Cię nie oszukam. Jeżeli będziesz potrzebować
pomocy, to po prostu zawołaj.”
Siedząc na długiej
przerwie w szkole, Shona wspominała słowa byłej opiekunki. Elza –
drobna blondynka o oczach barwy ciepłego bursztynu, opiekowała się
nią jak rodzona matka. Nigdy nie zapomniała, jak cieszyła się na
sam dźwięk głosu tej przebojowej dziewczyny. Przy niej nawet nie
bała się Mamoru, a jego zakazy wydawały się głupie. Podziwiała
dzielną studentkę psychologii, iż potrafiła postawić się
mężczyźnie i ukrywała przed nim, że do domu wracały później
niż kazał. Dzięki niej grała na ukochanych skrzypcach, zdobyła
więcej przyjaciół oraz uwierzyła w siebie.
Tęsknota
za Elzą nasiliła się, gdy brunetka przypadkiem usłyszała rozmowę
Ikuko i Seiyi. Chciała z nim po prostu posiedzieć w gabinecie,
ponieważ lubiła dotrzymywać mu towarzystwa. Często pokazywał jej
swoje teksty i pytał, czy nie zmieniłaby czegoś, gdyby była
autorką. Wtedy też czekała aż wróci z pracy, lecz trafiła
na środek konwersacji z granatowowłosą. Może była za mała by
zrozumieć wątpliwości pani Tsukino, lecz przestraszyła się, iż
naprawdę nie należy do rodziny Kou. Mimo to, pragnęła być jej
częścią.
- Onee-chan! Onee-chan! Onee-chaaan! - Ichi szarpał
siostrę za rękaw, aż wyrwał ją z głębokiej zadumy.
- Co się
stało? - dziewczynka popatrzyła na umorusaną buzię brata, który
opróżniał swoje bento ze smakołyków.
- Nic nie
zjadłaś – wyseplenił.
- Nie mam apetytu – 12-latka odparła
markotnie.
- Otwórz szeroko usta – chłopiec nabrał w
pałeczki ładnie uformowany klopsik, usiłując ją nakarmić.
-
Daj spokój – odchyliła się, chociaż jego gest był
słodki.
Uwielbiała tego malucha i na myśl, że jednak mogą nie
być spokrewnieni , kurczył się jej żołądek.
- Ichi-chan –
zagryzła dolną wargę. - Co byś zrobił, jeśli okazałoby się,
że nie jesteśmy rodzeństwem?
Chłopiec parsknął śmiechem,
krztusząc się, dlatego szybko popił. Dla niego to był dowcip.
-
Nic, bo jesteśmy – schował pudełko po skończonym śniadaniu.
-
A skąd ta pewność? - granatowooka drążyła temat.
- Tata wie
najlepiej. Nigdy się na nim nie zawiodłem. Pamiętam jak rodzice
się pokłócili i nie mieszkali razem, to obiecał, że znowu
będziemy razem. Sprawdziło się! Proste, no nie?
Pewnie tak.
Zresztą, Elza też nie pchałaby jej w obce ramiona. Nie
zaszkodziłoby ją dla pewności zapytać, tylko dokąd się
przeprowadziła? Shona nie mogła wiedzieć, iż dzielił je
wszechświat.
- Spełnisz moją prośbę? - dziewczynka wpadła na
niemądry pomysł.
- Jasne!
- Jak przyjedzie mama, to kryj
mnie. Powiedz, że...Że zostałam na dodatkowym angielskim, ok?
-
A dlaczego? - blondynek zrobił się podejrzliwy.
- To
niespodzianka.
- Supeeer!
Nieświadomy ukrytego podtekstu
Ichiro zgodził się na układ. Kiedy wybiegł na przeciw Usagi,
która czekała na szkolnym parkingu, z uśmiechem na ustach
wyrecytował tekst o zajęciach pozalekcyjnych. Błękitnooka łatwo
połknęła haczyk, ponieważ jej pierworodna nie była asem z
każdego przedmiotu. W końcu miała po kim dziedziczyć tę
niechlubną zdolność. Ona sama niegdyś traktowała szkołę niczym
zło konieczne, toteż na tle jej „osiągnięć”, Shona bardzo
dzielnie się spisywała. W pogotowiu zawsze czekał Seiya i również
starał się najlepiej jak umiał.
Złotowłosa spędziła
popołudnie na zakupach z synem. Przez bieganie od sklepu do sklepu
oraz marudzenie chłopca napuchła jej głowa. Buty też założyła
nieodpowiednie jak na taką wyprawę, więc ledwo dowlekła się do
mieszkania, obładowana papierowymi torbami. W ogóle nie
zwróciła uwagi na godzinę, gdyż straciła poczucie czasu.
Położyła obolałe stopy na pufie, gdy Ikuko przeszkodziła w
odpoczynku.
- Nie przywiozłaś Shony?
Usa ze stoickim spokojem
podniosła się do pozycji siedzącej, lecz mrok za oknami
przyspieszył jej tętno. Żadne lekcje nie trwały tak długo.
-
Mamo! - wpadła w panikę.
- Zapomniałaś ją odebrać? - Tsukino
nie wierzyła, że dorosła kobieta może być tak
nieodpowiedzialna.
- Nie! Została dłużej w szkole i miała
wrócić sama. Boże, co teraz?!
A jeżeli ktoś ją
porwał?! Od nowa będziemy przechodzić przez ten koszmar!
- Nie
denerwuj się – granatowowłosa przytuliła córkę. - Na
pewno wszystko skończy się dobrze.
Blondynka nie umiała myśleć
racjonalnie, więc nie obeszłoby się bez powiadomienia Seiyi.
Jedynie on mógłby coś zaradzić, chociaż przejął się
podobnie jak jego żona. Od razu rzucił pracę i przyjechał. Kiedy
zobaczył teściową, która zachowuje się normalnie, to
zwalił na nią winę.
- No i brawo! Stało się to, co
przeczuwałem!
- Seiya, co Ty mówisz?! - Usagi płakała,
dygocząc na całym ciele.
- Shona uciekła od nas przez
niedorzeczne insynuacje Twojej matki! Co jeszcze jej nagadałaś?! -
doskoczył do Ikuko.
- Rozumiem Twoje wzburzenie, ale nie wyżywaj
się na mnie. Sugerujesz, że chciałam pozbyć się małej? Mam
swoje domysły, lecz nie posunęłabym się do czegoś potwornego.
Ciekawe, czy rzucałbyś podobne oskarżenia, gdyby wyszło, że nie
jest wasza.
- Przykro mi, ale Cię rozczaruję! To. Jest. Nasze.
Dziecko. Próbujesz nam wmówić, że zwariowaliśmy?! A
za fałszywe badania celowo zapłaciłem – prychnął cynicznie.
-
Badania badaniami, a ja wiem swoje – kobieta zawzięła się.
-
No nie! Ja się chyba przesłyszałem! - złapał się za głowę.
-
Seiya! - blondwłosa krzyknęła rozpaczliwie, odciągając męża od
matki. - Co robimy?
- Jadę jej szukać. Chyba, że sam nic nie
wskóram, to zgłoszę zaginięcie na policji – był
zdeterminowany i każdy w tej chwili bałby się stanąć mu na
drodze.
Już zakładał kurtkę, gdy trzaśnięcie drzwiami
postawiło go na baczność.
- Tadaima!
Małżeństwo
równocześnie porwało dziewczynkę w objęcia, niemalże
wyszarpując ją sobie z rąk.
- Gdzie Ty się podziewałaś?! -
Usagi dostała histerii i potrząsała nią. - Wiesz jak się
martwiliśmy?!
- Ja...Ja zagadałam się z koleżanką...
- Czy
jest coś, co chcesz nam powiedzieć? - Kou dla otuchy dotknął jej
dłoni.
- Nie...To znaczy tak! Będę częściej zostawać na
angielskim.
- Podaj godzinę o której będziesz kończyć.
Ja albo mama Cię odbierzemy.
- Nie trzeba.
- Trzeba! - Usa
pomogła córce zdjąć płaszczyk.
Była równie
przerażona, co w dniu w którym odkryła pustą kołyskę.
Wtedy nawet nie mogła sobie wyobrazić, iż Shona zamierzała
urzeczywistnić swój plan, kryjąc się pod gorliwą chęcią
edukacji.
****
Stłuczone szyby
zastąpiły nowe, lecz zburzonego spokoju Minako nie udało się
naprawić. Przypomniała sobie o przepowiedni i płakała przez sen.
Nie wytłumaczyła Yatenowi co ją trapi, ponieważ bała się, że
ją wyśmieje. On przenigdy nie uwierzyłby we wróżby jakiejś
cyganki. Jeszcze nazwałby ja przebierańcem i pognałby na cztery
wiatry. Szkoda, że nie miała go przy swoim boku, kiedy wpadła na
tajemniczą wróżkę. Na pewno nie zgodziłby się, aby
poświęcała jej choćby minutę. Przynajmniej nie wpadałby w
paranoję na widok potłuczonego szkła.
Wenus potraktowała
wybite okna jak przestrogę. Wystraszyła się na tyle, że
postanowiła wziąć zwolnienie lekarskie co najmniej na tydzień,
lecz srebrnowłosy skutecznie wyperswadował żonie ten pomysł. Użył
mocnego argumentu, gdyż przypomniał o ich umowie. Skoro on przystał
na niewtrącanie się, to ona powinna wykonywać swoje obowiązki, a
nie przed nimi uciekać. Co innego, jeżeli nie potrafiła im
sprostać, to najlepiej gdyby zrezygnowała. Tym oto sposobem wszedł
blondynce na ambicje, raz na zawsze rozwiązując dylemat. Zadzwonił
tylko po taksówkę i Mina pędziła aż się kurzyło na
swoich markowych szpilkach.
Kou wzmocnił ochronę domu.
Możliwe, iż dzieciaki z pobliskiego osiedla zrobiły im psikusa
albo to było włamanie i złodziej został spłoszony. Mógł
godzinami rozważać każdą poszlakę, tylko wróciłby do
punktu wyjścia. Zainstalowanie alarmu było rozsądnym podejściem.
W południe zaszczycił go niecodzienny gość – Artemis. Wysłany
na przeszpiegi przez Lunę, lecz tego oczywiście nie dodał, bo niby
przypadkiem znalazł się w pobliżu. Pomimo starań nie wyciągnął
nic od mało rozmownego męża Minako. Za to skorzystał z wycieczki
na miasto, ponieważ łudził się, że pod wpływem luźnej
atmosfery, mężczyzna stanie się bardziej wylewny. Niestety muzyk
poszedł na łatwiznę, bo zabrał swoje pociechy do sklepu
zoologicznego w nadziei, że sobie zafundował wakacje, gdyż
dzieciaki nie będą go zadręczać.
Artemis skrył się za
regałami z karmą dla rybek, podczas gdy piekielna parka rozpoczęła
zwiedzanie. Natomiast Yaten rozmarzył się, kiedy jego księżniczka
zatrzymała się przy klatce z chomikiem, ale wyobraźnia
wyprowadziła go na manowce.
- Kupmy boa i do tego chomika – Mai
przejechała palcem po metalowym pręcie. - Jak się roztyje, to
nakarmimy nim węża.
- Albo wyłapiemy wszystkie koty na osiedlu
i starczy na dłużej – Hiro zawtórował siostrze.
„Koty?!”
- Artemisowi zjeżyło się futro, a potem czmychnął, ekspresem
odnajdując drogę do domu Usy i Seiyi.
Przez skąpane w
jesiennym słońcu ulice Tokio wracała z pracy zgrabna blondynka.
Niosąc w dłoniach bukiet czerwonych róż, wąchała ich
słodką woń. Jednak Yaten umiał być spontaniczny, a od bardzo
dawna nie sprawił jej przyjemności.
Aino wbiegła do sypialni
dzielonej wspólnie z mężem i objęła go w pasie, kiedy
właśnie przeszukiwał szafę. Obrócił się przodem, całując
ją w usta, zadowolony z poprawy jej humoru.
- Co to? - zauważył
kwiaty na łóżku.
- Nie krępuj się – przekomarzała
się z nim. - Wiem, że są od Ciebie.
- Skarbie – ujął jej
twarz w dłonie. - Wykupię Ci cała kwiaciarnię, jeżeli
zapragniesz. Zresztą, nie wypierałbym się, gdybym kupił Ci
prezent. Ten bukiet nie jest ode mnie.
Przygnębiona Mina
pogrzebała wcześniejsze myśli.
- Bardzo Ci się podobają? -
srebrnowłosy spojrzał z ukosa na niewinne kwiatki.
- Teraz mi
nie zależy – błękitnooka odparła ponuro.
- No to nic nikomu
po tym wiechciu – wywalił bukiet do kosza.
No widzisz? Tak ma być! Wystarczyło porządnie ci nagadać aż dotarło. Nie umiem opisac jak bardzo się cieszę na ten rozdział. Uzależniłam się od Twoich opowiadań i to się nie zmieni. Na serio byłyśmy złe gdy chciałaś przestać publikować bardzo nieładnie :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest bombowy :D Lubie gdy Taiki jest wkurzony bo widać, że stanowczy charakter. Dobrze rozprawił się z Saeko. U Seiyi też nie lepiej . Przestraszyłam się, że Shona uciekła. Gdzie ona sie podziewała? Szukała Galaxi? Bo Elza to Galaxia dobrze pamiętam? A to było zajefajne:D "- Kupmy boa i do tego chomika – Mai przejechała palcem po metalowym pręcie. - Jak się roztyje, to nakarmimy nim węża.
- Albo wyłapiemy wszystkie koty na osiedlu i starczy na dłużej – Hiro zawtórował siostrze.
„Koty?!” - Artemisowi zjeżyło się futro, a potem czmychnął, ekspresem odnajdując drogę do domu Usy i Seiyi." Jesteś najlepsza ;)
Sylwia
Bardzo dobrze pamiętasz :) Elza to Galaxia :) No i zobaczysz później ;)
UsuńStrzeliłam na ciebie focha i to dużego, ale już sie odbraziłam :) Chciałaś przerwać jedyne opoko, które śledzę i to w momencie, kiedy wprowadziłaś nowych bohaterów. Narobiłaś ludziom apetytu, ponieważ te postacie są autentyczne i niektórzy mogą się z nimi utożsamiać. Dlaczego chciałaś odebrać nam wspaniałą przygodę z SM? Nie mogę tego zrozumieć. Zobacz ile ludzi komentowało twoje posty. Nawet gdy komuś się to nie podoba to trudno, bo jesteśmy my. Nie musisz robić wrażenia na każdym lub na dzieciakach z podstawówki czy gimnazjum. Na co ci to? Jak masz zły dzień to zostaw na chwilę pisanie a nie rzucasz bloga. Nie musisz wrzucać 5 czy 10 postów w miesiacu. Ważne, że piszesz i treść jest wciągająca.
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam kilka razy. Zastanawiam sie czy nie zwiastujesz nam pojawienia się Galaxi. Ona jako pozytywna postać podobała mi się w Gwieździe nadziei. Już prawie u każdej z par dzieje się nie za dobrze. Akcja coraz ciekawsza :D Pozdrawiam i życzę weny. Nie poddawaj się za szybko ;)
No i chwała, że rozdział jest! Czekałyśmy aż się doczekałyśmy. Było warto ponieważ chcę wiedzieć jak zakończą się losy moich ulubionych bohaterów. Robi się niebezpiecznie. Jak tak dalej będzie się psuć, to związki Minako/Yaten i Seiya/Usagi mogą rozpaść. Zawsze znajdzie się ktoś, kto chce im zaszkodzić :/ No i szkoda małej Shony. Jest z prawdziwymi rodzicami i znowu musi przeżywać, że ją opuszczą.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńTy za bardzo kochasz pisać, żeby przestać, więc o to się nie martwię. A nawet nie zdajesz sobie sprawę jak wielką radość sprawiasz czytelnikom publikując swoje opowiadania, które są po prostu genialne! Wiem, że się powtarzam ale nie przestaniesz mnie nigdy zaskakiwać swoimi pomysłami :D
Co do rozdziału to chyba się domyślam kto wysłał Minako te kwiaty ^^
Ufff, co za ulga:)
OdpowiedzUsuńBardzooo się cieszę, że zostawisz nam tego bloga i będziesz dalej pisać, a etap braku wiary we własne możliwości masz już- mam nadzieję- daleko za sobą… Inaczej- spodziewaj się wyklejanych literami z gazet liścików z pogróżkam;P;P;P
Naprawdę superrrrr, że dalej piszesz:)
W ogóle uwielbiam tę rodzinę- wszystkie dzieci, ciotki i wujki:)
A fragment z wężem, kotem i chomikiem też uważam za bezcenny;P
A w sumie to też jest mój ulubiony fragment :))))
UsuńTaiki wreszcie wziął sprawy w swoje ręce z czego jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona. Idealnie rozpoczęty nowy rok ;) Szkoda tylko, że później nieco odpuścił, ponieważ ja bym małej zrobiła takie przyjęcie z powodu jej zachowania, że popamiętałaby na naprawdę długo. Mam chociaż nadzieję, że babcia w końcu zrozumie, ze nie ma prawa wtrącać się w ich życie i da im wreszcie spokój. Chciałabym, żeby wreszcie coś mu się ułożyło, bo wygląda na to, że ostatnio jest najbardziej pokrzywdzony z całej trójki Gwiazd.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tych dzieci, naprawdę. Wiem, że maja takie, a nie inne charaktery i zamiast powiedzieć, co im leży na sercu, wolą kombinować swoje, ale szkoda, że Shona (mam nadzieję, że dobrze napisałam, nie mam pamięci do imion, zwłaszcza tych japońskich i często muszę sobie u Ciebie to wszystko odświeżać ^^) nie poszła do Seiyi ze swoim problemem, zwłaszcza, że ma z nim tak dobry kontakt. Oby tylko nic wyjątkowo głupiego nie strzeliło jej do głowy, Bo że szczególnie mądre to nie będzie, to raczej wiem ;)
No i jeszcze mój ulubiony duet (choć muszę Ci szczerze wyznać, że ostatnimi czasy coraz bardziej ciągnie mnie do Diamanda. Ale Yatena wciąż kocham!). Czy ja mam wrażenie, że Ciebie uszczęśliwia, gdy oni mają na głowie pełno trosk, problemów i co drugi krok wdeptują w bagno? Taki fetysz czy jak? ;) A tak poważnie, to aż nie mogę sie doczekać, co tak do końca wykombinowałaś z całą tą klątwą ;)
Buziaki ;*
Powiem tak, to w dalszym ciągu jest dopiero początek problemów Taikiego i nic łatwe nie będzie. No na pewno zobaczysz dalej jak będziesz czytać;)
UsuńBo dzieci już tak czasem kombinują. Gdyby padło na Ichiro, to na pewno wygadałby wszystko jak na spowiedzi. Mai na pewno też. Shona jest...Jakby to najtrafniej określić...Najbardziej 'zahukana" z nich wszystkich, ale to duży wpływ Mamoru. Ale obiecuję, że nie potraktuję tego przypadku zbyt drastycznie. Akurat ta mała dużo przeszła, a ma dopiero 12 lat :)
Nie powiedziałabym, że mi to sprawia przyjemność :) Raczej jest ciekawiej :D No i z tą klątwą jak już wcześniej wspominałam, to powiesicie mnie na suchej gałęzi :D :D :D
Di oczywiście też będzie, bo wątek się rozkręca ;)
Buziaki :* :* :*
Byleby Minako wciąż była z Yatenem. Resztę wybaczę, serio. A jeśli nie, to, cóż... znajdę Cię :D
UsuńDi <3
;*
Hahaha:D A to masz jak w banku:D Przenigdy bym ich nie rozdzieliła. Za bardzo ich kocham, bo pasują do siebie, a jak komuś się nie podobają, to cóż...Trudno ;D :P I tak o nich pisać będę, hihihi.
Usuń:*
widze że zmadrzałaś i rozdział jest :D Nie chciałam się wykłócać bo to była twoja decyzja, ale cieszę się, że wróciłaś. Wierne fanki zawsze czekają na każdy rozdział ;) Uparta Ikuko nie ustapiła i to nie koniec jej sprzeczek. Najlepiej jak by wyjechała i dała spokój Usagi i Seiyi. Im należy się szczęście.
OdpowiedzUsuńTekstu z wężem i z chomikiem to nic nie pobije. Biedny Artemis :D x3
Super! Super! Ale radość! Ja klaszczę jak dzieciak że znowu piszesz:D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że bohaterowie nie mają powodów do radości ale mam nadzieję, że nie będą już tak cierpieć. Lubie Usagi i Seiye i nie chcę żeby się rozstali przez Ikuko.
Pozdrawiam Syrenka