No i wracam z rozdziałem SM :) Trochę go musiałam skrócić, no ale trudno. Powieści nie piszę :D ;)
Z góry przepraszam za literówki. Odkryłam też masę we wcześniejszych rozdziałach i na pewno będę to poprawiać (nawet zaczęłam). To już chyba trzeba być mną, żeby sprawdzać i za pierwszym razem dobrze nie poprawić. Ślepota :))))
Trzask
palącego się drewna w kominku mieszał się z dźwiękami
skrzypiec, a migoczące wesoło iskry rzucały blask na przestronny
salon należący do rodziny Kou. Na ścianie odbijał się cień
malujący szczupłą sylwetkę dziewczynki, która wytrwale
ćwiczyła na zajęcia w szkole muzycznej. Wylegujące się na białej
sofie koty słuchały w skupieniu, zerkając na siebie
porozumiewawczo. Do tej pory miały przed sobą obraz wiecznie
leniwej i płaczliwej Usagi, że aż trudno było uwierzyć, iż
doczekała się tak utalentowanej córki. Życie sprawiło im
tyle niespodzianek, toteż szczęście byłej beksy stanowiło
rekompensatę za wszystkie porażki oraz starcia z wrogiem.
Na dworze już dawno zapadł zmierzch, a jesień przygnała do Tokio zimne odcienie szarości oraz gwałtowne wiatry, które pozbawiły drzewa ostatnich liści. Seiya zasłonił roletami okna od tarasu, aby nie patrzeć na przygnębiający krajobraz i zachować ciepło domowego ogniska. Idąc korytarzem zatrzymał się przy wejściu do salonu, ale nie chciał przeszkadzać Shonie. Wiedział jak bardzo zależało jej na zdaniu egzaminów i był dumny, że jest ambitna.
Na dworze już dawno zapadł zmierzch, a jesień przygnała do Tokio zimne odcienie szarości oraz gwałtowne wiatry, które pozbawiły drzewa ostatnich liści. Seiya zasłonił roletami okna od tarasu, aby nie patrzeć na przygnębiający krajobraz i zachować ciepło domowego ogniska. Idąc korytarzem zatrzymał się przy wejściu do salonu, ale nie chciał przeszkadzać Shonie. Wiedział jak bardzo zależało jej na zdaniu egzaminów i był dumny, że jest ambitna.
Wolnym krokiem poszedł do kuchni, wciąż
pamiętając, iż obiecał zajrzeć do Ichiego. Chłopiec po raz
pierwszy rysował sam, a brak rozpaczliwego krzyku można było
potraktować jako dobry znak. Dotąd wszystkie wysiłki kończyły
się próbą nie pójścia do szkoły. Jednak nadszedł
czas oduczyć małego z ciągłego wyręczania z jego obowiązków.
Musiał wreszcie zrozumieć, że każdy miał jakiś słaby punkt, a
bycie artystą najwidoczniej nie było jego przeznaczeniem.
Kou
wlał do kubka gorącą kawę i planował popracować w swoim
gabinecie, gdy usłyszał wołanie Ikuko. Przeskoczył dwa stopnie
prowadzące do drzwi wyjściowych. Przystanął jak wryty, widząc
Harukę, Michiru oraz Hotaru. W tym momencie nie czuł nic, chociaż
outerki przywoływały większość przykrych wspomnień.
Teoretycznie między nimi trwał rozejm, lecz nie był w stanie
zmusić się do przełamania niewidzialnego muru, który wyrósł
między nimi już przy pierwszym spotkaniu.
- Panie pytają o
Ciebie i Usagi – Tsukino sprowadziła zięcia na ziemię.
-
Dziękuję, mamo. Zawołaj ją – brunet powiedział chłodno.
Po
odejściu teściowej nadal milczał, gapiąc się na gości jak na
obce formy życia.
- Ej Kou, zapomniałeś języka w gębie? -
Haruka zażartowała w charakterystyczny dla siebie sposób.
-
Nie. Zastanawiam się, czy Cię wpuścić. Cholera Cię wie, jak mi
się odpłacisz za gościnę.
- Seiya! - Usa warknęła na męża,
wpadając w objęcia przyjaciółek.
Muzyk postanowił
odpuść, gdy zrozumiał jak szczęśliwa jest jego Odango. Dla niej
mógł znieść całą armię wietrznych wojowniczek. Zresztą,
już nie był narażony na zarzuty, iż zajął miejsce Mamoru. Nikt
nie miał prawa snuć bajek o przeznaczeniu, które okazało
się na tyle nietrwałe, że rozsypało się niczym domek z kart.
Jak
przystało na idealną gospodynię, złotowłosa zaprosiła outerki
do salonu, a potem przygotowała herbatę. Pan domu usiadł po
przeciwnej stornie i chciał ratować się towarzystwem córki,
ale zawstydzona brunetka uciekła do swojego pokoju. Dlatego
osamotniony w przekonaniu, iż te trzy kobiety go nie znoszą, poczuł
się jak intruz we własnym domu. Jedynie Hotaru nie przeszkadzała
napięta atmosfera, bo pierwsza odważyła się mówić.
-
Odwiedziłybyśmy was wcześniej, ale wasz powrót zbiegł się
z naszym wyjazdem,
- Jakoś nie gniewamy się – granatowooki
odpowiedział, patrząc w bok.
Uran zatrzęsła się ze śmiechu,
gdyż zachowanie jej dawnego wroga było komiczne. Nawet Michiru
zdziwiła się, że jasnowłosa nie rwie się do niego z pięściami.
-
A Setsuna? - błękitnooka zainteresowała się nieobecnością
czarodziejki z Plutona.
- Jest poza miastem,to pracoholiczka. Nie
umie żyć bez tych swoich badań – morskowłosa machnęła ręką.
- W ogóle przepraszamy za najście o tej porze, ale Hotaru
chciała koniecznie zobaczyć Chibiusę. O ile to możliwe.
-
Jasne! - Tsukino odstawiła filiżankę. - Chibi jest z moją mamą.
Chodźmy na górę.
Tomoe poderwała się na równe
nogi, gotowa pierwsza pędzić do różowowłosej
dziewczynki.
- Ruka, idziesz? - Neptun zawołała swoją
ukochaną.
- Innym razem. Nie bardzo znam się na dzieciach – ta
wymigała się od wizyty w dziecięcym pokoju. - Pogawędzę z naszym
przyjacielem – powiedziała z przekąsem.
Seiya o mało nie
udławił się własną śliną, ale zachował kamienną twarz. Znowu
zapadła krępująca cisza, że nawet słyszał bicie swojego
serca.
- Kou, można tu gdzieś zapalić? - Tenoh zapytała
obojętnym tonem głosu.
Mężczyzna wstał i bez słowa ruszył
na taras. Blondynka podążała za jego krokiem, a kiedy znaleźli
się na zewnątrz ich policzki owiał ostry podmuch wiatru. Srebrna
tarcza księżyca odbijała się w oknach blokowiska, oświetlając
parking na dole. Haruka z cynicznym uśmieszkiem malującym się na
jej ustach wysunęła papierosa z paczki, podsuwając ją
czarnowłosemu pod nos.
- Nie palę – mruknął gburowato.
-
Siedzisz pod pantoflem kociątka? Ciekawe – kobieta zmiażdżyła
jego ego i oparła się biodrami o metalową barierkę.
Urażony
muzyk nerwowo wyciągnął papierosa i z niechęcią wziął od niej
zapalniczkę. Sądził, iż na tym zakończą się jego katusze, lecz
Uran dopiero się rozkręcała.
- Powiedz mi – zaciągnęła
się. - Jak to jest wychowywać cudze dziecko?
- Znowu to samo!
Mam rozumieć, że źle zrobiliśmy?! Zanim zadasz mi następne
pytanie, to od razu Ci powiem, że to nie jest żaden odwet i nie
zamierzam się mścić! Coś jeszcze?!
- I po co się tak pienisz?
Pytałam z czystej ciekawości.
- A pod tą ciekawością kryje
się chęć wbicia mi szpilki prosto w tyłek?
Krótkowłosa
wybuchnęła perlistym śmiechem, rzucając na ziemię niedopałek.
Przewidziała zachowanie Seiyi, chociaż teraz odkryła, iż wcale
nie ma ochoty mu przyłożyć. Jednak o przyjaźni nie było mowy i
przynajmniej obie strony myślały podobnie.
- Słuchaj Kou,
sprawdziłeś się na twoje szczęście.
Seiya ledwo się
powstrzymał, żeby nie wypiąć język złośliwej wojowniczce.
-
Aha, czyli to jest wizyta kontrolna? Jakbym się nie sprawdził, to
planowałaś mnie zabić, poćwiartować i wywalić do kontenera?
-
Nie do końca, ale dobrze brzmi – jasnowłosa wyjęła kolejnego
papierosa, korzystając z okazji, że Michiru nie ma w pobliżu. - A
tak szczerze, to nie jestem Twoim wrogiem – spojrzała muzykowi
prosto w oczy. - Wszyscy daliśmy zrobić się konia. Włącznie z
Setsuną, która przecież jest strażniczką czasu. Przez
wiele lat czułyśmy się winne, ponieważ nie dopilnowałyśmy
naszych obowiązków. Bałyśmy się o Usagi, Tokio...
-
Które się nie zawaliło. Dziwne, co nie?
- Nie przerywaj
mi! Wierzyłyśmy w historię o Endymionie i Serenity, a Ty
stanowiłeś przeszkodę. Nie widziałyśmy innego wyjścia, jak
trzymać Cię z daleka od nich. Był moment, że chciałam Cię zabić
– wyznała ozięble.
- Mam uciekać?
- Nie drwij, tylko
wykorzystaj, że jestem gotowa na to – wyciągnęła prawą
dłoń.
Seiya zmarszczył brwi, zaskoczony próbą
pojednania. Prędzej spodziewał się pięści wymierzonej w jego
nos.
- Na pewno niczego nie ukryłaś?
- Kou, bo się
rozmyślę.
- Dobra niech stracę – brunet odwzajemnił gest i
wyraźnie mu ulżyło.
- Zimno się zrobiło – zmieszana Haruka
zmieniła temat, a potem wróciła do środka.
W salonie na
swojego tatę czekał Ichiro, trzymając na kolanach Lunę.
-
Tata, co mi obiecałeś? - chłopiec zrobił sroga minkę.
-
Zapomniałem. Zaraz do Ciebie przyjdę – granatowooki przeczesał
palcami włosy.
- U Ciebie zaraz, to prawie godzina – maluch
upierał się przy swoim.
Do tej pory był przyzwyczajony, że
rodzice poświęcali mu tyle czasu, ile chciał.
- Cześć mały –
Tenoh poczochrała złotą czuprynę młodszego Kou.
- Tylko nie
mały! - Ichi oburzył się, mierząc podejrzliwie obcą dla niego
osobę. - Mam 10 lat!
- Poważny wiek – Uran schowała ręce do
kieszeni, skrępowana obecnością synka Księżniczki.
- Młody
zmykaj. Przyrzekam, że za kilka minut będę w Twoim pokoju –
mężczyzna poklepał syna po plecach, ale ten nie dawał za
wygraną.
- Za 5 minut!
- Za 10.
- Stoi! - blondynek
popędził do wyjścia, lecz szybko zawrócił i dał Seiyi
znak, by się schylił. - A tak na marginesie. To pan, czy pani? -
zapytał cicho.
Kou uśmiechnął się perfidnie, odpowiadając z
satysfakcją.
- Zdecydowanie pan.
Zadowolony maluch poszedł do
siebie, ale jeszcze obejrzał się do tyłu, dziwnie patrząc na
gościa.
- Będzie przystojny, bo podobny do mamy – niebieskooka
odegrała się na gospodarzu.
„Nic
się nie zmienili.” -
czarna kotka westchnęła, usadawiając się na wprost kominka. Z
jednej strony wiedziała, że czarodziejki już nie będą walczyć z
wrogiem pochodzącym z obcej planety, lecz coś nie dawało jej
spokoju...
Ikuko sprzątała po wizycie outer senshi, nucąc
coś pod nosem. Przez ostatni miesiąc zadomowiła się u córki
i jej wizyta przedłużała się w nieskończoność. Naturalnie nikt
nie miał odwagi zapytać kiedy wróci do Stanów. Ona
była święcie przekonana, że jest potrzebna Usagi, która na
pewno nie poradzi sobie z trójką dzieci.
Pani Tsukino
włożyła naczynia do suszarki, wycierając mokre ręce.
Zastanawiała się, co jeszcze mogłaby zrobić, gdy zauważyła
Shonę. Dziewczynka ubrana w żółtą piżamkę szła na
bosaka, niosąc futerał na skrzypce. Wówczas kobieta wpadła
na genialny pomysł.
- Kochanie, chodź na chwilkę! - zawołała
wnuczkę.
Ta zatrzymała się na pierwszym stopniu schodów
i energicznie zawróciła. Podeszła do babci, spoglądając
ufnie granatowymi tęczówkami, a długie do pasa, kruczoczarne
włosy przerzuciła przez lewe ramię.
- Chciałabyś napić się
gorącej czekolady? Zaraz przygotuję. Zobaczysz...
- Nie, jest za
późno – brunetka od razu odmówiła.
- Nie daj się
prosić. Może boisz się rodziców?
- Nie. Nigdy ich się
nie bałam – Shona nie bardzo rozumiała natarczywość Ikuko.
-
No to...Może coś zjesz? Nie tknęłaś kolacji.
- Nie byłam
głodna. Mogę już iść?
- Tak... - kobiecie zrzedła mina.
-
Oyasumi, Obaa-san.
Tsukino zmarkotniała, bo spodziewała się
mile spędzonego wieczoru z wnuczką, a rozczarowała się, Gdyby
Ichiro zaproponowała słodycze, to stałby pierwszy w kolejce i
prosiłby o dokładkę. W ogóle pierworodna córka Usagi
wydawała się zupełnie inna niż matka. Grzeczna, ułożona, chętna
do nauki. W dodatku nigdy na nic nie narzekała i nie grymasiła przy
jedzeniu. Zbyt idealne dziecko, czy po prostu dobrze wychowane? A
jeśli to nie była dziewczynka, której wszyscy szukali? Czy
po 10 latach taki cud w ogóle był możliwy?
****
Przez
otwarte szeroko drzwi do klasy w której przerwę spędzała
grupka uczniów, wpadało świeże powietrze. Na tablicy wciąż
widniały równania nakreślone białą kredą po zajęciach
matematyki. W ławce pod ścianą siedziała niebieskowłosa
dziewczynka ze wzrokiem utkwionym w gruby skoroszyt i tylko jej oczy
zdradzały, że jest czymś zafascynowana. Po przeciwnej stronie Mai
przysiadła na brzegu ławki, przeżuwając wolno kawałki jabłka
oraz skubiąc z nudów materiał spódniczki. Ogarnęła
jeszcze raz wzrokiem całą klasę w poszukiwaniu towarzystwa, ale
wszyscy czytali scenariusz przedstawienia. Zawiedziona zeskoczyła na
podłogę, maszerując do kosza i pozbyła się ogryzki. Nie mogąc
znaleźć sobie miejsca, podeszła do okna. Od razu rozpoznała
swojego brata, który klęczał na trawie pod drzewem, a obok
niego Shona jedząca śniadanie. Ichiro stał na przeciw nich,
machając żywiołowo rękoma. Musiał opowiadać coś zabawnego,
ponieważ zaczęli chichotać. Córka Miny żałowała, że nie
była razem z nimi, lecz przerwa dobiegała końca. Dlatego wróciła
do kuzynki, wzdychając ciężko.
- Po co się tym tak przejmujesz?
- Po co się tym tak przejmujesz?
Emi przeniosła mętne spojrzenie na srebrnowłosą.
-
Co Ty możesz wiedzieć? - odpowiedziała równie ospale.
-
Każde przedstawienie jest takie same.
- Może dla Ciebie –
10-latka zamknęła zeszyt. - Poproszę babcię i tatę, żeby pomogli
mi z kostiumem. Już nie mogę się doczekać, bo wreszcie zrobimy
coś razem.
Nagle przy dziewczynkach zatrzymała się
fioletowowłosa uczennica, która zmierzyła je z góry.
Miyuki od zawsze zadzierała nosa i nie raz dała się we znaki
kolegom z klasy.
- To należy do mnie! - wyrwała notatki z rąk
Emi.
Ta podniosła się z krzesła, lecz nie wiedziała jak się
bronić. Natomiast jej koleżanka użyła bardzo bolesnego
argumentu.
- Nie masz mamy, to jak chcesz przygotować się do
występu?- zapytała ironicznie.
- Zamknij się! - Mai wrzasnęła,
widząc, że niebieskowłosa nie potrafi wykrztusić nawet jednego
słowa.
- Nie wtrącaj się, bo nie mówiłam do Ciebie –
brązowooka zadarła dumnie głowę. - Przecież powiedziałam
prawdę. Wychowawczyni jasno określiła zasady.
- Nie Twój
interes! - córka Yatena nakręciła się jeszcze bardziej. -
Jesteś wredna, samolubna i zazdrościsz!
Zaalarmowany dzwonkiem
na lekcje Ichiro wszedł do klasy oraz zobaczył tłum skupiony wokół
jego kuzynek.
- Co jest z Tobą?! Jej mama nie żyje! - usłyszał
zdanie wypowiedziane z ust Miyuki i otworzył szeroko błękitne
oczy.
Teraz już tylko czekał na najgorsze, gdy Emi bezsilnie
opadła na krzesełko, a srebrnowłosa zwinęła dłoń w pięść i
wymierzyła sprawiedliwość na swój sposób. Chłopiec
zacisnął mocno powieki, kiedy padł cios...
Światło palące
się na korytarzu rozjaśniało drogę wskazującą drzwi na których
wisiała tabliczka z napisem „DYREKTOR”. Yaten z przewieszoną
przez ramię marynarką opierał się o ścianę, stukając palcami w
jej chropowatą powierzchnię. Natomiast załamany Taiki siedział na
ustawionej w kącie pufie. Przygaszona Emi stała tuż przy jego
ramieniu, ale teraz nie usiłowała protestować. W jej głowie nadal
huczały bezlitosne słowa, że nie mam mamy i znowu odżyła w niej
świadomość, iż nigdy nie zobaczy osoby, którą tak
kochała. Przestało ją obchodzić głupie przedstawienie oraz
oceny.
Tylko Mai zachowywała się spokojnie i nie przejmowała
się karą. W gabinecie dyrektorki bywała na tyle często, że
kolejny raz nie robił żadnej różnicy. Srebrnowłosy
obserwował z ukosa swoją pociechę i zachciało mu się śmiać, bo
w porównaniu z jego bratanicą wyglądała na zadowoloną.
Zresztą, jak dla niego nawet szatyn zareagował tak, jakby ich
dzieci miały iść do kryminału. Za dużo rozmów tego typu
miał za sobą, żeby nie znać zakończenia tej.
Założył
marynarkę i poprawił krawat, gdy jego syn pojawił się nagle.
-
No nie, znowu wstyd! Tato, ona nas kompromituje!
- Dlatego chociaż
Ty mnie posłuchaj i poczekaj na zewnątrz.
- A mogę Twój
telefon?
- Nie przeginaj, ok?
- Tak tylko próbowałem –
Hiro poczłapał przed siebie, a potem skręcił w główny
hall.
Wreszcie sekretarka poprosiła braci Kou do gabinetu, gdzie
spędzili ponad pół godziny. Najwidoczniej ich argumenty nie
były przekonywające, gdyż obaj wyszyli zdenerwowani.
- Bardzo
nam przykro, ale jesteście zawieszona na 2 tygodnie – zielonooki
oznajmił „wyrok”. - Musicie też przeprosić.
- Za co?! - Mai
zdziwiła się.
- Prawie rozwaliłaś tej małej nos, to mało
według Ciebie? - Yaten zapytał z wyrzutem. - Jutro pojedziemy do
jej rodziców i przeprosicie.
- Emi nie powinnaś była
namawiać Mai do bicia – Taiki odezwał się głosem wypranym z
emocji.
- To kłamstwo! Do niczego mnie nie namawiała! -
srebrnowłosa odpowiedziała za kuzynkę. - Nigdzie nie pojadę.
-
Bez dyskusji! - młodszy Kou upomniał córkę.
- Nie
przepraszaj! - Emi odezwała się po raz pierwszy od awantury w
klasie. - Ja też nie przeproszę, bo Miyuki zasłużyła za to, co
powiedziała! Nie miała prawa, rozumiesz?!
Taiki czuł jak miękną
pod nim kolana i sam potrzebował pomocy. Gdyby tylko mógł,
przyznałby małej rację, lecz pewnych spraw nie dało się
zwyczajnie ominąć. Dlatego zabrał ją do domu, by kłótnia
nie urosła do znacznie większych rozmiarów.
Niebieskowłosa w ogóle nie spojrzała na tatę, kiedy wrócili
do siebie. Postawiła szkolną torbę na stół, wyjmując z
niej podręczniki o specjalnie rzucała nimi w blat.
- Emi,
porozmawiajmy – mężczyzna uspokoił się trochę, lecz
dziewczynka usiadła tyłem do niego i dawała, że czyta.
-
Prosiłem o coś – nie miał wyjścia, więc delikatnie chwycił ją
za ramiona, odwracając w swoją stronę.
Sam ukucnął, powoli
zbierając myśli, co okazało się naprawdę trudne.
-
Posłuchaj...Wiem, co się wydarzyło i...
- Nic nie wiesz! Nikomu
nie kazałam bić tej idiotki, ale ulżyło mi gdy oberwała!
-
Nie wolno Ci tak mówić. Pomimo, że ona była dla Ciebie
podła...
- Podła?! - w oczach dziewczynki zalśniły łzy. - Kto
jej pozwolił wspominać mamę?! To ja już nie mogę być taka jak
inni?
We fiołkowych tęczówkach mężczyzny widniało
odbicie jego córki, która płakała. Zabrakło mu słów,
więc przytulił ją najmocniej jak umiał. Chociaż tyle był w
stanie zrobić, ale to nie mogło wymazać z pamięci dzisiejszego
dnia z pamięci.
Kołysał małą w swych objęciach, dopóki
nie przestała szlochać. W tym momencie jakiś intruz nacisnął na
dzwonek. Brązowowłosy zamierzał to zignorować, lecz dzwonienie
nasiliło się.
- Umyj buzię – pocałował Emi w policzek i
poszedł sprawdzić, czy przypadkiem nie odwiedził ich
listonosz.
Zerknął przez wizjer, czując jak zalewa go zimny
pot. Na schodach stała Saeko, tupiąc niecierpliwie obcasem w
płytki...
Miodzio, ale w pozytywnym znaczeniu ;) Pierwsza część bardzo harmonijna i pokazałaś takie normalne życie Seiyi i Usagi. A rozmowa z Haruką genialna, bo pokazałaś jej charakter, którego mi tak brakowało. Mało kto teraz to potrafi. Ichi jest cudowny, taki prawdziwy mały Kou:D
OdpowiedzUsuńBardzo żal mi małej Emi. Straciła mamę i cierpi. Niestety dzieci potrafią być okrutne i to się w rzeczywistości często zdarza. Czekam na nastepny rozdział.
Sylwia
Zgadzam się z poprzedniczką. Strasznie podobała mi się Haruka. To było takie klimatyczne, że mam ciary :D Mai moja córa narozrabiała, ale ja bym jej kary nie wymierzyła. Broniła kuzynki i chciała dobrze. A Taiki to super tata, tylko ta wredna Saeko musiała przyjść. Nie lubię jej. A twoje literówki mi nie przeszkadzają i nie masz się przejmować. Ważne, że treść jest wartościowa ;)
OdpowiedzUsuńNo wreszcie! Tak długo czekałam :( Płakać mi się zachciało pod koniec. Biedny Taiki został z Emi sam a Saeko zamiast mu pomóc, to jeszcze mu zaszkodzi. Z tego to będzie coś złego. Po co przyszła?! Dzieciaki U/S do schrupania. Shona chyba bardziej do Seyi tak myślę. Uzdolniona muzycznie i śliczna jest. A Ichi to taka mieszanka:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Saeko pewnie znów coś knuje, co za babsko. Biedna Emi :((
OdpowiedzUsuńTeż tak uważa :( Saeko na pewno coś wykombinuje. Nachodzi biednego Taikiego i nie wiem po co. Jak chce pomóc to niech pomaga. Niepokoi mnie zachowanie Ikuko. Co ona wymyśliła? Shona miała by nie być jej wnuczką?! Co za głupota.
OdpowiedzUsuńDObra, musiałam nadrobić kilka rozdziałów, bo albo byłam na bieżąco albo po prostu czytałam tak dawno, że należało sobie wszystko odświeżyć. I jestem. Gotowa, zwarta i oczekująca kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńKłopoty, kłopoty i jeszcze raz kłopoty. Czyli chyba dobrze, bo bohaterowie się nie nudzą, a tym samym i my - czytelnicy. Ale o czym to ja chciałam. Zastanawiam się czy nagłe ściągnięcie przez Diamanda Thei i jej córeczki, a także przepowiednia tamtej wróżki mają coś ze sobą wspólnego. Chyba, że ma to związek z Taikim. Jakoś przyszło mi to do głowy, gdy wspomniałaś o artykule w starej gazecie. Sama już nie wiem. Będę chyba musiała się z tym przespać. I czekać do następnego rozdziału (;
Pozdrawiam ;*
Powiem tak. Kłopoty to będą jeszcze większe :) Bardzo staram się, żeby nikt się nie nudził. Nie wymyślam jakiś walk i wrogów z kosmosu, chociaż to pewnie fanów SM najbardziej interesuje:)
UsuńCóż, mogę tylko napisać, że nie mogę się doczekaać tego, co się niedługo wydarzy.
UsuńMoże resztę fanów tak, ale niekoniecznie mnie. Jestem raczej zdania, że wszystko na temat kosmicznych walk zostało napisane, teraz pora na normalne życie, które czasami jest znacznie większym wyzwaniem niż stanie twarzą w twarz z jakimś galaktycznym potworem. (;
;*
A już myślałam, że w tym temacie będę samotna :D Ja już raz kombinowałam z potworami. No, może nie tyle co z potworami, jak z istotami z obcej planety :D Stwierdziłam, że starczy tego i życie niesie ciekawsze tematy:) Zresztą, czasem jestem tak wkurzona, zmęczona albo naładowana masą przeróżnych mocji, że zdecydowanie łatwiej mi się piszę. No i jest jeszcze plus, bo mogę się wyładować :D
UsuńWydarzy się sporo (tak myślę). Najmniej po tyłku dostaną U/S, a pozostali bohaterowie poszarpią się trochę bardziej :D Zdradzę tylko tyle, że pojawią się jeszcze 3 nowe postacie, które bardzo lubię i mam nadzieję, że pozostali je zaakceptują :)
Jak pisze się o normalnym życiu, to jest znacznie więcej możliwości, więcej do opowiedzenia. No bo jak po raz kolejny pisać, że wojowniczki przystąpiły do bitwy, z której po raz kolejny wyszły jako zwycięscy? Nudne; przynajmniej moim zdaniem.
Usuń;*
Chyba, że by się je wszystkie w pień wykosiło bez możliwości...odrodzenia? Czy jak to tam zwą:D Zaraz wyjdę na sadystkę, ale to by było nowe :D Hihihi :D
UsuńEwentualnie. Koniec ery wiecznych wojowniczek :D
UsuńCo za niespodzianka:) Zaglądałam tu i nie było nic a jak przestałam to rozdział jest:D Trzymam kciuki za Takiego i mam nadzieję, że pozbędzie się wrednej teściowej. Zachowanie Ikuko też podejrzane.
OdpowiedzUsuńSyrenka
I co ja mam powiedzieć?:D chyba tylko trzeba pochwalić Mai za jaja:P jestem dość temperamentna i chyba zrobiłabym tak samo... Szkoda mi trochę ludzi, którzy nie potrafią się obciąć, obronić...
OdpowiedzUsuń