poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział IX


No i jest następny :) Napisałam jak czułam, bo nie ma sensu by dodatkowo utrudniać :) A i na Kimi Dake Wo jest rozdział. Tu puszczam oczko do Sylwii i Syrenki ;)
http://theemeraldworld.wordpress.com/2013/09/30/rozdzial-xv/
  Samochody w centrum miasta utknęły w gigantycznym korku, a ludzie mknęli po brukowanych chodnikach, kryjąc się przed deszczem pod parasolami lub daszkami sklepów umiejscowionych wzdłuż głównej ulicy. W autobusach tłoczyli się licealiści wracający ze szkoły, śmiejąc się i przepychając dla zabawy. Coraz większe krople odbijały się od karoserii aut stojących na skrzyżowaniu, a w jednej z taksówek siedziała Minako, zapatrzona w regularny mechanizm wycieraczek, które zgarniały z szyb wodę. Gdyby Usagi nie zjawiła się wcześniej na umówione spotkanie, to Wenus jechałaby już do domu. Dzień nie był zachęcający do plotek, raczej do leżenia pod ciepłym kocem przy kominku. Apetyt też jakby zniknął, mimo kilku godzin pracy. Chociaż jej przyjaciółka nie próżnowała, ponieważ wyraźnie słyszała w słuchawce dźwięk odbijającej się od talerzyka łyżeczki. Przynajmniej nie nudziła się, ale Mina pomyślała, iż powinna się pospieszyć, zanim Tsukino spróbuje wszystkiego z karty. Wtedy Seiya mógłby zapomnieć o zgrabnej żonce na zawsze. Z drugiej strony, on i tak kochałby tego głodomora. Rzadko spotykało się mężczyzn, którzy byli ślepo zapatrzeni w swoje partnerki. Nawet gdy chodzili do liceum nie przeszkadzało mu głupiutkie zachowanie Usy. Później był dla niej ogromnym wsparciem, a odnalezienie córki scementowało i ich związek.
  Blondynka porównała sobie zachowanie Yatena, co nasunęło jej kilka wniosków. Kiedyś był bardziej wyrozumiały i nie czepiał się szczegółów. Podziwiała jego silny charakter, bo nie widziała życia pod jednym dachem z pantoflarzem. Potrzebowała faceta, który zapanowałby nad jej temperamentem oraz gwarantowałby stabilność. Do tej pory sądziła, że takiego znalazła. Tylko...Pojawiło się malutkie ale, pod którym ukrywała się zazdrość. Na samym początku nie przeszkadzało jej to, ponieważ czuła się adorowana, a przede wszystkim ważna. Dla niej to było normalne, że młode małżeństwo przechodzi taki okres. Później rodzi się większe zaufanie, które należy pielęgnować. Niestety Yatenowi poplątały się fazy i wrócił do etapu narzeczeństwa. Czemu stał się zaborczy? Przecież nie rozwodziła się z nim, a tylko poszła do pracy. Nie kwestionowała jego pozycji w domu. Chciała zrobić coś dla siebie i nie chodziło o pieniądze. Dlaczego nie dał sobie wytłumaczyć, że niczego jej nie brakowało? Dążyła do stworzenia prywatnej sfery, gdzie nikt nie miałby wstępu. Przecież nie wymagała wiele.
  Aino weszła do klimatycznej kawiarenki i kelnerka stojąca za barem uśmiechnęła się do niej życzliwie. Odpowiedziała na przywitanie, odszukując wzrokiem Usagi. Dosiadła się, a przyjaciółka pocałowała ją w policzek.
- Przepraszam za spóźnienie. Utknęłam w korku – błękitnooka spuściła głowę ze zmęczenia.
- W porządku, dałam sobie radę – złotowłosa wskazała na pusty talerz. - Teraz mam wyrzuty sumienia, że ciągnęłam Cię tu przez pół miasta. Dawno nie rozmawiałyśmy same.
- Masz rację. Po prostu jestem wykończona i nie wiem, czy będę dobrym kompanem.
Kelnerka postawiła na stoliku dwie filiżanki cappuccino z delikatną pianką, pachnące cynamonem.
- Kochana, nie kłam. Masz kłopoty – żona Seiyi szybko rozgryzła temat. - Coś słyszałam, że Yaten nie ma za dobrego zdania o Twojej pracy.
- Żeby tylko! Ostatnio wymusiłam na nim, żeby się nie wtrącał. Chyba się zdystansował, a ja nie chcę abyśmy żyli jak obcy ludzi. Po raz pierwszy nie wiem, jak na niego wpłynąć.
  To nie była jedyna rysa na szkle. Minako nie przyznała się, iż w szkole również nie było łatwo. Przez kilka tygodni wmawiała sobie, że nastolatki mają buzujące hormony, ale zaczepki ze strony jednego ucznia były wyjątkowo natarczywe. Na wycieczki do dyrektora był za duży i w zasadzie nikogo nie uważał za autorytet. Dla nowej nauczycielki, która dopiero rozpoznawała teren, zajęcia z rozpuszczoną młodzieżą były jak wyprawa do dżungli. Zwłaszcza, że na każdej lekcji „podziwiała” ich inwencję twórczą.
- Mina-chan, spróbuj doprowadzić do sytuacji, kiedy on będzie zmuszony zobaczyć, że jego praca jest dokładnie tak samo ważna jak Twoja.
Zabrzmiało logicznie, ale gorzej z realizacją. Yaten siedem dni w tygodniu spędzał w studio, wiec jak miała to pokazać? Wysłać zdjęcie mailem? A może nagrać lekcję? Wtedy byłby w szoku, co się na nich wyprawia. Pozostałby mu uraz do końca życia. Sam napisałby za nią wypowiedzenie.
- Gdzie się podział Twój upór? - Tsukino pokręciła głową z niedowierzania. - Naprawdę myślisz, że nie będzie potrzebował Twojej pomocy?
- Tylko, że on ma jeszcze jeden powód, by nie przepadać za moją pracą.
- Jaki?
- Dziecko...
Nawet Usa była zaskoczona i na chwilę odebrało jej mowę.
- Powiedział chociaż, dlaczego chce mieć kolejne dziecko?
- No właśnie nie! O mnie nie rozumie, bo ja nie szukam zastępstwa. Jeszcze teraz, gdy zbliża się rocznica śmierci Rei. Wiesz, co to znaczy – Wenus odsunęła na bok filiżankę z kawą.
Naturalnie, że złotowłosa wiedziała. Nie mogła uwierzyć, że Mars stanęła po stronie wroga i zaatakowała Minę. Nikt nie miał pojęcia, iż ta była przy nadziei, ale to nie usprawiedliwiało postępowania Hino. Żadnej z wojowniczek nie wolno było używać mocy do własnych korzyści.
- Do facetów nie mówi się zagadkami. Wyłóż temat prosto z mostu i oświeć go. On musi wiedzieć, co Cię boli.
- O ile jego bardziej nie zaboli – Aino sceptycznie podeszła do pomysłu przyjaciółki. - Teraz muszę uważać, żeby mój mąż nie rzucił się na mnie jak nieokrzesany zwierz – zadrwiła.
- Ha ha ha! Naprawdę świetne! - błękitnooka złapała się za brzuch. - W życiu się tak nie uśmiałam...Yyy, to był żart?
- Nie.
- Wybacz, jakoś nie mogła sobie wyobrazić niewyżytego Yatena. Hmmm...Ale Seiyę już tak!
- Usagi-chan! - Minako wytrzeszczyła oczy. - Jesteś gorzej zboczona niż oni obaj!
- Coś w tym jest, Mina-chan.
Pomimo luźnej atmosfery druga blondynka nie odprężyła się do końca. Męczyło ją, czy wróżba sprzed kilku tygodni spełni się...

****
  Przed drzwiami domu należącego do Taikiego stał białowłosy mężczyzna, wpatrując się w przycisk dzwonka. Wahał się, czy może jednak zapukać, a jego dłoń zastygła na śliskiej od deszczu powierzchni. Może posuwał się za daleko, bo Thea o głupią szkołę miała pretensje, ale ktoś musiał wyprostować sytuację. Ryzykował dobre relacje z kuzynka, która w każdej chwili mogła spakować walizki i wrócić z powrotem do Francji. Mimo to, nie obawiał się tej rozmowy. Nigdy nie był tchórzem i przeważnie osiągał swój cel. Skoro odważył się zajść tak daleko, to nie zamierzał odchodzić. Bez względu na rezultat.
  Diamand w końcu nacisnął na dzwonek, czekając cierpliwie kilka sekund. Słyszał szmery dochodzące ze środka, dlatego ponowił próbę. Gospodarz musiał być w domu, bez przeszkód dostał się na teren posesji.
  Wreszcie charakterystyczny dźwięk przekręcanej zasuwy zaalarmował go, iż zaraz pozna słynnego Taikiego Kou. Ten uchylił wejście, nieufnie lustrując intruza.
- Niczego nie kupię – wymamrotał wrogo.
- A czy ja wyglądam na akwizytora? - Yamato zablokował ręką drzwi, nabierając większej pewności.
Szatyn wpadł w zakłopotanie i instynktownie wyczuł, że nieznajomy ma nad nim przewagę.
- O co chodzi? - wybełkotał niewyraźnie, bo tylko to mu przyszło do łowy.
- Na pewno nazwisko Thea Aider jest Ci bardzo dobrze znane.
Kou kompletnie stracił orientację. Już dawno nikt nie wzbudził w nim strachu oraz ciekawości równocześnie, toteż zaprosił mężczyznę do salonu. Jedno nie dawało mu spokoju – czemu bursztynowłosa nie zadzwoniła do niego, tylko przysłała kogoś obcego?
- Powiem wprost – fioletowooki usiadł swobodnie na sofie i zauważył, że Taiki czeka na jego wyjaśnienia jak na wyrok. - Nie przychodzę w imieniu Thei ani na jej prośbę. Ona nawet nie wie, że tu jestem. Na pewno będziesz w szoku, po tym co Ci powiem, ale od niej nie dowiedziałbyś się prawdy.
- Poczekaj – muzyk przerwał mu. - Kim w ogóle dla niej jesteś? To zaczyna brzmieć groźnie.
- Jestem jej kuzynem i to ja sprowadziłem ją do Tokio – Diamand ostrożnie dobierał słowa. - Przyjechała razem z córką i to o nią chodzi. Wiem, że wpadłeś na Theę e szkole. Jak się Twoim zdaniem zachowywała? Nie przypadkiem, jakby chciała coś ukryć?
Najstarszy Kou dokładnie przeanalizował spotkanie z dawną miłością. Była przerażona i nie utrzymywała kontaktu wzrokowego. Niemalże uciekła w ogóle nie żegnając się.
- Zgadza się, ale do czego zmierzasz? Nigdy nie zrobiłbym jej krzywdy.
- Ona się boi.
- Czego?
- Prawdy. Jesteś ojcem Mizuki.
Szatyn zakasłał, wstał, a potem usiadł. Nie wierzył, że ktoś mógłby być tak okrutny aby z niego żartować. Nawet nie wiedział, co czuje. Może to wszystko mu się przyśniło? Jednak Diamand był prawdziwy. Siedział przed nim, przewiercając spojrzeniem i czekał na odpowiedź.
- Nie wierzysz mi? Przyjedź do mnie i przekonaj się.
- Dlaczego teraz? - Taiki zapytał drżącym głosem. - Przyszedłeś prosto z ulicy i po prostu wyznałeś mi coś, co od razu zmienia moje życie. Jaką mam gwarancję, że jesteś tym za kogo się podajesz?! Według Ciebie Thea izolowałaby mnie od dziecka przez 12 lat?! To nienormalne! Nie...Nie zrobiłaby mi tego.
- A Ty ją w ogóle znasz?
Zapadła długa cisza i białowłosy podniósł się, mierząc muzyka z góry. Wiedział, iż zasiadł w nim ziarenko niepewności, a to wystarczyło by drążył temat.
- Zrobisz, co zechcesz. Nie radziłbym Ci czekać, aż będzie za późno.

****
  W gabinecie Seiyi panowała cisza jak makiem zasiał, ponieważ Ichiro malował w skupieniu. Kilka kartek już wylądowało w koszu, ale maluch nie podawał się. Tak bardzo wczuł się w rolę, że nie zauważył, iż obrazek przesuwa się z każdym jego ruchem. W dodatku niebezpiecznie w kierunku kubka z wodą.
  Kiedy chłopiec gwałtownie poruszył prawą dłonią, to ku jego zdziwieniu zafarbowany na czerwono płyn rozlał się na całej powierzchni biurka. Również na notes Seiyi w którym zapisywał wszystkie swoje przeboje. Nawet Luna poruszyła nerwowo wąsami na widok pobojowiska.
Niedobrze, niedobrze.” - czym prędzej opuściła pomieszczenie.
Usagi zmywała naczynia po kolacji i nie przeczuwała nadchodzących kłopotów. Niby co złego mogło wydarzyć się w niedzielny wieczór? Brunet wysłała jej wiadomość, że zaraz będzie w domu. Chibiusa spała jak aniołek, Shona jak zwykle grała na skrzypcach, a Ichi malował i nie wzywał pomocy. Czego można było więcej chcieć?
  Rozmarzona wytarła szklankę, gdy kochany synuś pociągnął za jej sukienkę, podając mokry zeszyt. Oczy blondynki z każdą sekundą powiększały się, ponieważ rozpoznała własność męża. Od miesięcy pracował nad nowymi tekstami, a teraz to miało pójść na marne?!
  Wyrwała małemu notatnik, przekartkowując go dokładnie. Kilkanaście stron nie nadawało się do niczego, natomiast pozostałe próbowała odczytać.
- Co tu pisze? Wrzód? - Usa powiedziała sama do siebie, unosząc kartkę pod światło.
- Mama, a może przód? Tata nie pisałby o wrzodach.
- Na litość boską! Powinnam Ci wkropić! - Tsukino załamała się.
Musiałaby spędzić całą noc by rozszyfrować myśli artysty.
- Przemoc wobec dzieci jest zabroniona – mały Kou odpowiedział sprytnie.
- Ichiro-chan!
- Może i racja. Wrzód też się rymuje. Nigdy nie rozumiem, co tata pisze, a to ma sens.
- Natychmiast do lekcji!!!
10-latek posłusznie wybiegł z kuchni, ale błękitnooka usłyszała wesołe powitanie Seiyi i zamarła. W jej głowie zapaliły się czerwone lampeczki, lecz nie miała czasu by cokolwiek zdziałać. Schowała zeszyt za plecy, a uśmiechnięty brunet dołączył do niej.
- Zmęczony? - zapytała, gdy przytulił ją i ukrył twarz w jej złotych włosach.
- Co Ty tak ode mnie uciekasz? - zdziwił się, że żona próbuje wyswobodzić się z jego ramion.
Przyciągnął ukochaną z powrotem do siebie, a Usagi pocałowała go nagle. W sumie nie miał nic przeciwko, ale odkrył, iż kobieta ściska coś w dłoniach. Łatwo odebrał przedmiot, którym był spis utworów na nową płytę. Nie był za specjalnie zaskoczony i sprawdził zwartość, a potem wyrzucił do kosza.
- Podstępna istota – wpił się w usta blondynki.
- Ale...Ale...
- Martwiłaś się? Niepotrzebnie – pogładził ją czule po policzku. - Wiem, co młody wyprawia jak jestem w pracy. Zapobiegłem katastrofie i zapisałem wszystko na dysku.
Błękitnooka poczuła, że ciśnienie jej spada. Z ulgą oparła głowę o tors bruneta.
- Oji-san! - Ichi narobił krzyku na korytarzu.
Para poszła sprawdzić, który z barci ich odwiedził. Wpadli na bladego jak trup szatyna, co mogła oznaczać wyłącznie kłopoty. Usagi zabrała synka, żeby nie przeszkadzał, lecz Taiki dalej stał drętwo. Seiya ostatni raz widział go w takim stanie, gdy dowiedział się o śmierci Ami.
- Mam córkę... - odezwał się w końcu.
- Co Ty pleciesz? Przecież wszyscy wiemy.
- Ja nie mówię o Emi...

19 komentarzy:

  1. Ja mam znowu farta być pierwsza :P Moje dwa ulubione opowiadania pojawiły się równocześnie. Sama radość! A zaskoczyłaś mnie, że to Diamand wyznał prawdę Taikiemu. Stawiałabym na każdego, tylko nie na niego:) Ale to miłe zaskoczenie, bo on bardziej ludzki jest dzieki twojej kreacji. Taiki w szoku i wcale sie nie dziwię. Żył przez tyle lat, a tu nagle wychodzi że córkę. Teraz jestem ciekawa, co zrobi, bo pewnie szukał u Seiyi pomocy. A Ichi to cudowne dziecko. Przytuliłabym go :D
    Pozdrawiam Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak bardzo lubię Minako, że nawet nie mogę czytać o jej cierpieniu. Naprawdę, jest mi jej tak szkoda, że pomimo mojej całej sympatii do Yatena, mogłabym mu zrobić krzywdę. Nie rozumiem jak można ograniczać kogoś w taki sposób, w jaki próbuje zrobić z Miną. Nie krytykuję kobiet, które nie pracują i spędzają czas w domu, ponieważ są takie które właśnie tam się spełniają, wychowując dzieci i tak dalej, ale małżeństwo – ba, jakikolwiek związek – powinien opierać się wzajemnych zaufaniu i wspieraniu w każdej sytuacji. Ponadto, nawet jeśli Yaten chciałby kolejne dziecko, powinien o tym porozmawiać z Minako. Wciąż w niego wierzę i trzymam się kurczowo nadziei, iż nie jest to jego sposób na utrzymanie żony w domu, z dala od pracy. Jestem przekonana, że on również pamięta o tym, co wiąże się wraz z rocznicą śmierci Rei. I że jego też to boli. I właśnie dlatego wciąż go jeszcze lubię (;

    Ach, i mamy mojego (od niedawna i przez Ciebie!) Diamanda. Dobra, szczerze – szczęka mi opadła do samej ziemi i nie wiem czy zdołam ją szybko pozbierać. Diamand jest chyba najbardziej bezpośrednią osobą, o której kiedykolwiek przeczytałam lub mogłabym kiedykolwiek spotkać. Chyba za bardzo wziął do siebie sformułowanie: nie owijać w bawełnę.

    Scena z Usagi i Seiyą jak zwykle wprowadza ład i porządek do całej historii. Jeśli zaczynasz pisać coś o nich, to przestaję się denerwować, bo wiem, że nie spotka mnie już nic niespodziewanego i mogę się odprężyć. Albo jest coś tak rozbrajającego jak zapobiegliwość Seiyi, okazywanie uczuć względem Usy albo coś zabawnego, gdy pojawiają się dzieci. Ale to dobrze. Po tym, co serwujesz pozostałym bohaterom i co ta dwójka zdążyła już wcześniej wycierpieć, takie chwile spokoju są wręcz pożądane.

    No i ta końcówka. Cóż, nie spodziewałam się, że Taiki od razu poleci powiedzieć wszystko bratu, zawsze miałam go za tego, który najpierw wszystko przemyśli samodzielnie, a potem podzieli się z innymi, ale najwyraźniej ta wiadomość wstrząsnęła nim do głębi – bo kim by nie wstrząsnęła? ;D

    Szkoda, że tak mało Diamanda (ach, Ty, niedobra) i że Yaten w ogóle się nie pojawił, ale z drugiej strony, miło odpocząć od jego nieustannych wrzasków. Mam nadzieję, że niedługo trafi się coś z jego przemyśleń i – ponownie wspomnę – na powrót zamieni się w mojego ulubieńca (;

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hihi :) Tak, Taiki niby jest tym najrozsądniejszym, ale on w tym momencie jest w takim szoku, że musiał z kim się zobaczyć. Już nawet nie rozmawiać, a po prostu przekonać się, że nie umarł i dalej obraca się pośród żywych :) No...Ogromny wstrząs :D

    A Diamanda będzie więcej i on nie raz będzie bardzo bezpośredni :) Szczególnie, że jeszcze nie pojawiła się ta właściwa osoba albo lepiej- te właściwe osoby. Kłopoty Taikiego dopiero się zaczynają.

    Yaten też będzie i myślę, że znowu będzie Twoim ulubieńcem. W końcu żeby jego małżeństwo wróciło do normalnego stanu, będzie musiał popracować rozumem i przejrzeć na oczy:)))

    A Usa i Seiya mają spokój na razie. Będzie malutki wstrząs, ale taki mały :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, jeśli kłopoty Taikiego oznaczają więcej Diamanda, to jestem jak najbardziej na "tak" dla kłopotów Taikiego ^^ Nieładnie z mojej strony, ale co poradzę, słaba ze mnie kobieta jest :D

      Yaten <3

      ;*

      Usuń
    2. Hahaha:D To było świetne :D Ale taki fakt. Chyba nie będzie nudno. Nie zdradzę imion nowych bohaterów, bo niektóre czytelniczki od razu się domyślą :D

      Yaten :D Też go kocham, ale moją największą miłością jest taki jeden, co się pojawi :D

      :*

      Usuń
    3. Nie zdradzaj, nie zdradzaj. Lubię wiedzieć wszystko i jak najszybciej, ale żeby nie psuć sobie czytania, tym razem powstrzymam (odrobinkę) swoją ciekawość (;

      Dobra, teraz to mnie naprawdę zaskoczyłaś. Serio? Jest ktoś, kogo kochasz bardziej niż Yatena? A ja przez cały ten czas żyłam w przeświadczeniu, że to on jest Twoim numerem jeden (;

      ;*

      Usuń
    4. Yaten jest numerem jeden i najbardziej lubię go z braci Kou. Jednak on jest zarezerwowany dla Miny i to z nią ma być. Mojej miłości by nie odwzajemnił :D :P Oni raze forever :D
      Ale jest ktoś z kim...Ech, bo zaraz się wygadam :D Za 2 lub 3 rozdziały dowiesz się, kto to jest ten jedyny :D Jak sobie pomyślę, to już odpływam.
      :* :*

      Usuń
    5. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak tylko cierpliwie czekać i snuć tysiące domysłów ;)

      ;*

      Usuń
  4. Ja się sama pozbierać nie mogę po tej informacji. Ale bomba, a Diamand był obłędny. Jak tak dalej pójdzie, to go polubię dzięki tobie bo jakoś do teraz za nim średnio przepadałam. Średnio lubię go w parze z Usagi bo ciągle pokazywany jako kochanek itp. Tu jest interesującym gościem od którego bije coś. Nie umiem tego określić ale skupia na sobie uwagę. Usagi i Seiya są nie do pobicia. Ich uczucie jest ponad wszystko i udowadniasz to :)
    A teraz lecę na Kimi dake wo!!!
    Syrenka

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać, że takiego obrotu sprawy kompletnie się nie spodziewałam. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło. Ciekawi mnie teraz, co w tej sytuacji zrobi Taiki. :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też jestem ogromnie zaskoczona takim rozwiązaniem, ale także na plus. Jesteś nieprzewidywalna! Nigdy nie mogę rozgryźć co ci chodzi po głowie ale to dobrze :) Taki Diamand mi odpowiada i nie zmieniaj go w uwodziciela który odbierze Seiyi ukochaną. Bardzo o to proszę. Miny mi żal ale Usagi ma racje. Powinna porozmawiać z mężem szczerze i dobitnie. Z chłopami trzeba bezpośrednio ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też szczęka opadła i tak ją zbieram i pozbierać nie mogę :p Diamand wymiata i nie spodziewałam się, że pójdzie do Taikiego. Thea na pewno by tego nie zrobiła. Biedak, stanął mi przed oczyma przerażony i zdruzgotany. Miał jedną córkę i teraz doszła kolejna i to duża :D a Usagi się udała:p Wrzód hehehe Strachu się najadła przez małego Ichiro :D Seiya słodki kocham go :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Co tu więcej dodać? Chyba tylko tyle żeby rozdziały były dłuższe i częściej :) Można się uzależnić od twoich opowiadań. Zawsze niecierpliwie czekam na kolejny rozdział a teraz jeszcze jak jest taki Diamand. Szkoda, że nie było Yatena ale liczę na kolejny rozdział ;) x3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spodziewałam się takiej bezpośredniości po Diamandzie, wyobrażałam sobie, że nakłaniając Theę do zapisania Mizuki do tej samej szkoły, do której chodzi Emi, Diamand nie planował bezpośrednio informować Taikiego. Mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do rozmowy Taikiego i Thei i dowiem się, czemu kobieta nie poinformowała Kou o swojej ciąży.
    Cieszę się, że opisałaś rozmowę Miny i Usy, bo trochę "uspokoiło" to postać Wenus, po czytaniu jej kłótni z Yatenem czy dziećmi miałam ochotę na trochę bardziej stonowanej i wrażliwej Minako.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt. W sumie takich momentów będzie więcej. Są potrzebne nie tylko Minako, ale i dobra mnie samej :)

      Usuń
  10. Gdzie rozdział? Spodziewałam się na wczoraj :D
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy Kimi Dake Wo ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja od razu odpowiem na oba pytania :) Tu rozdział pojawi się w niedzielę lub poniedziałek. Teraz pracuję i jak widać w domu jestem na 23:00. Uczę się jakoś rozkładać czas i rozdziały piszę kawałeczkami :)
      W związku z tym, że teraz piszę BZP, to Kimi Dake Wo będzie w przyszłym tyg, żeby było sprawiedliwie. Głupie tłumaczenie, że jestem zmęczona, no ale jestem :) Na pewno nic nie zostanie przerwane, bo na obu opowiadaniach mi zależy.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Rozumiem i już męczyć nie bede :) Cieszę się że rozdział będzie ;)
      Sylwia

      Usuń