No i jest następny :) Napisałam jak czułam, bo nie ma sensu by dodatkowo utrudniać :) A i na Kimi Dake Wo jest rozdział. Tu puszczam oczko do Sylwii i Syrenki ;)
http://theemeraldworld.wordpress.com/2013/09/30/rozdzial-xv/
Samochody
w centrum miasta utknęły w gigantycznym korku, a ludzie mknęli po
brukowanych chodnikach, kryjąc się przed deszczem pod parasolami
lub daszkami sklepów umiejscowionych wzdłuż głównej
ulicy. W autobusach tłoczyli się licealiści wracający ze szkoły,
śmiejąc się i przepychając dla zabawy. Coraz większe krople
odbijały się od karoserii aut stojących na skrzyżowaniu, a w
jednej z taksówek siedziała Minako, zapatrzona w regularny
mechanizm wycieraczek, które zgarniały z szyb wodę. Gdyby
Usagi nie zjawiła się wcześniej na umówione spotkanie, to
Wenus jechałaby już do domu. Dzień nie był zachęcający do
plotek, raczej do leżenia pod ciepłym kocem przy kominku. Apetyt
też jakby zniknął, mimo kilku godzin pracy. Chociaż jej
przyjaciółka nie próżnowała, ponieważ wyraźnie
słyszała w słuchawce dźwięk odbijającej się od talerzyka
łyżeczki. Przynajmniej nie nudziła się, ale Mina pomyślała, iż
powinna się pospieszyć, zanim Tsukino spróbuje wszystkiego z
karty. Wtedy Seiya mógłby zapomnieć o zgrabnej żonce na
zawsze. Z drugiej strony, on i tak kochałby tego głodomora. Rzadko
spotykało się mężczyzn, którzy byli ślepo zapatrzeni w
swoje partnerki. Nawet gdy chodzili do liceum nie przeszkadzało mu
głupiutkie zachowanie Usy. Później był dla niej ogromnym
wsparciem, a odnalezienie córki scementowało i ich
związek.
Blondynka porównała sobie zachowanie Yatena, co
nasunęło jej kilka wniosków. Kiedyś był bardziej
wyrozumiały i nie czepiał się szczegółów.
Podziwiała jego silny charakter, bo nie widziała życia pod jednym
dachem z pantoflarzem. Potrzebowała faceta, który zapanowałby
nad jej temperamentem oraz gwarantowałby stabilność. Do tej pory
sądziła, że takiego znalazła. Tylko...Pojawiło się malutkie
ale, pod którym ukrywała się zazdrość. Na samym początku
nie przeszkadzało jej to, ponieważ czuła się adorowana, a przede
wszystkim ważna. Dla niej to było normalne, że młode małżeństwo
przechodzi taki okres. Później rodzi się większe zaufanie,
które należy pielęgnować. Niestety Yatenowi poplątały się
fazy i wrócił do etapu narzeczeństwa. Czemu stał się
zaborczy? Przecież nie rozwodziła się z nim, a tylko poszła do
pracy. Nie kwestionowała jego pozycji w domu. Chciała zrobić coś
dla siebie i nie chodziło o pieniądze. Dlaczego nie dał sobie
wytłumaczyć, że niczego jej nie brakowało? Dążyła do
stworzenia prywatnej sfery, gdzie nikt nie miałby wstępu. Przecież
nie wymagała wiele.
Aino weszła do klimatycznej kawiarenki i
kelnerka stojąca za barem uśmiechnęła się do niej życzliwie.
Odpowiedziała na przywitanie, odszukując wzrokiem Usagi. Dosiadła
się, a przyjaciółka pocałowała ją w policzek.
- Przepraszam za spóźnienie. Utknęłam w korku – błękitnooka
spuściła głowę ze zmęczenia.
- W porządku, dałam sobie radę
– złotowłosa wskazała na pusty talerz. - Teraz mam wyrzuty
sumienia, że ciągnęłam Cię tu przez pół miasta. Dawno
nie rozmawiałyśmy same.
- Masz rację. Po prostu jestem
wykończona i nie wiem, czy będę dobrym kompanem.
Kelnerka
postawiła na stoliku dwie filiżanki cappuccino z delikatną pianką,
pachnące cynamonem.
- Kochana, nie kłam. Masz kłopoty – żona
Seiyi szybko rozgryzła temat. - Coś słyszałam, że Yaten nie ma
za dobrego zdania o Twojej pracy.
- Żeby tylko! Ostatnio
wymusiłam na nim, żeby się nie wtrącał. Chyba się zdystansował,
a ja nie chcę abyśmy żyli jak obcy ludzi. Po raz pierwszy nie
wiem, jak na niego wpłynąć.
To nie była jedyna rysa na szkle.
Minako nie przyznała się, iż w szkole również nie było
łatwo. Przez kilka tygodni wmawiała sobie, że nastolatki mają
buzujące hormony, ale zaczepki ze strony jednego ucznia były
wyjątkowo natarczywe. Na wycieczki do dyrektora był za duży i w
zasadzie nikogo nie uważał za autorytet. Dla nowej nauczycielki,
która dopiero rozpoznawała teren, zajęcia z rozpuszczoną
młodzieżą były jak wyprawa do dżungli. Zwłaszcza, że na każdej
lekcji „podziwiała” ich inwencję twórczą.
-
Mina-chan, spróbuj doprowadzić do sytuacji, kiedy on będzie
zmuszony zobaczyć, że jego praca jest dokładnie tak samo ważna
jak Twoja.
Zabrzmiało logicznie, ale gorzej z realizacją. Yaten
siedem dni w tygodniu spędzał w studio, wiec jak miała to pokazać?
Wysłać zdjęcie mailem? A może nagrać lekcję? Wtedy byłby w
szoku, co się na nich wyprawia. Pozostałby mu uraz do końca życia.
Sam napisałby za nią wypowiedzenie.
- Gdzie się podział Twój
upór? - Tsukino pokręciła głową z niedowierzania. -
Naprawdę myślisz, że nie będzie potrzebował Twojej pomocy?
-
Tylko, że on ma jeszcze jeden powód, by nie przepadać za
moją pracą.
- Jaki?
- Dziecko...
Nawet Usa była
zaskoczona i na chwilę odebrało jej mowę.
- Powiedział
chociaż, dlaczego chce mieć kolejne dziecko?
- No właśnie nie!
O mnie nie rozumie, bo ja nie szukam zastępstwa. Jeszcze teraz, gdy
zbliża się rocznica śmierci Rei. Wiesz, co to znaczy – Wenus
odsunęła na bok filiżankę z kawą.
Naturalnie, że złotowłosa
wiedziała. Nie mogła uwierzyć, że Mars stanęła po stronie wroga
i zaatakowała Minę. Nikt nie miał pojęcia, iż ta była przy
nadziei, ale to nie usprawiedliwiało postępowania Hino. Żadnej z
wojowniczek nie wolno było używać mocy do własnych korzyści.
-
Do facetów nie mówi się zagadkami. Wyłóż
temat prosto z mostu i oświeć go. On musi wiedzieć, co Cię
boli.
- O ile jego bardziej nie zaboli – Aino sceptycznie
podeszła do pomysłu przyjaciółki. - Teraz muszę uważać,
żeby mój mąż nie rzucił się na mnie jak nieokrzesany
zwierz – zadrwiła.
- Ha ha ha! Naprawdę świetne! -
błękitnooka złapała się za brzuch. - W życiu się tak nie
uśmiałam...Yyy, to był żart?
- Nie.
- Wybacz, jakoś nie
mogła sobie wyobrazić niewyżytego Yatena. Hmmm...Ale Seiyę już
tak!
- Usagi-chan! - Minako wytrzeszczyła oczy. - Jesteś gorzej
zboczona niż oni obaj!
- Coś w tym jest, Mina-chan.
Pomimo
luźnej atmosfery druga blondynka nie odprężyła się do końca.
Męczyło ją, czy wróżba sprzed kilku tygodni spełni się...
****
Przed
drzwiami domu należącego do Taikiego stał białowłosy mężczyzna,
wpatrując się w przycisk dzwonka. Wahał się, czy może jednak
zapukać, a jego dłoń zastygła na śliskiej od deszczu
powierzchni. Może posuwał się za daleko, bo Thea o głupią szkołę
miała pretensje, ale ktoś musiał wyprostować sytuację. Ryzykował
dobre relacje z kuzynka, która w każdej chwili mogła
spakować walizki i wrócić z powrotem do Francji. Mimo to,
nie obawiał się tej rozmowy. Nigdy nie był tchórzem i
przeważnie osiągał swój cel. Skoro odważył się zajść
tak daleko, to nie zamierzał odchodzić. Bez względu na
rezultat.
Diamand w końcu nacisnął na dzwonek, czekając
cierpliwie kilka sekund. Słyszał szmery dochodzące ze środka,
dlatego ponowił próbę. Gospodarz musiał być w domu, bez
przeszkód dostał się na teren posesji.
Wreszcie
charakterystyczny dźwięk przekręcanej zasuwy zaalarmował go, iż
zaraz pozna słynnego Taikiego Kou. Ten uchylił wejście, nieufnie
lustrując intruza.
- Niczego nie kupię – wymamrotał wrogo.
-
A czy ja wyglądam na akwizytora? - Yamato zablokował ręką drzwi,
nabierając większej pewności.
Szatyn wpadł w zakłopotanie i
instynktownie wyczuł, że nieznajomy ma nad nim przewagę.
- O co
chodzi? - wybełkotał niewyraźnie, bo tylko to mu przyszło do
łowy.
- Na pewno nazwisko Thea Aider jest Ci bardzo dobrze
znane.
Kou kompletnie stracił orientację. Już dawno nikt nie
wzbudził w nim strachu oraz ciekawości równocześnie, toteż
zaprosił mężczyznę do salonu. Jedno nie dawało mu spokoju –
czemu bursztynowłosa nie zadzwoniła do niego, tylko przysłała
kogoś obcego?
- Powiem wprost – fioletowooki usiadł swobodnie
na sofie i zauważył, że Taiki czeka na jego wyjaśnienia jak na
wyrok. - Nie przychodzę w imieniu Thei ani na jej prośbę. Ona
nawet nie wie, że tu jestem. Na pewno będziesz w szoku, po tym co
Ci powiem, ale od niej nie dowiedziałbyś się prawdy.
- Poczekaj
– muzyk przerwał mu. - Kim w ogóle dla niej jesteś? To
zaczyna brzmieć groźnie.
- Jestem jej kuzynem i to ja
sprowadziłem ją do Tokio – Diamand ostrożnie dobierał słowa. -
Przyjechała razem z córką i to o nią chodzi. Wiem, że
wpadłeś na Theę e szkole. Jak się Twoim zdaniem zachowywała? Nie
przypadkiem, jakby chciała coś ukryć?
Najstarszy Kou dokładnie
przeanalizował spotkanie z dawną miłością. Była przerażona i
nie utrzymywała kontaktu wzrokowego. Niemalże uciekła w ogóle
nie żegnając się.
- Zgadza się, ale do czego zmierzasz? Nigdy
nie zrobiłbym jej krzywdy.
- Ona się boi.
- Czego?
-
Prawdy. Jesteś ojcem Mizuki.
Szatyn zakasłał, wstał, a potem
usiadł. Nie wierzył, że ktoś mógłby być tak okrutny aby
z niego żartować. Nawet nie wiedział, co czuje. Może to wszystko
mu się przyśniło? Jednak Diamand był prawdziwy. Siedział przed
nim, przewiercając spojrzeniem i czekał na odpowiedź.
- Nie
wierzysz mi? Przyjedź do mnie i przekonaj się.
- Dlaczego teraz?
- Taiki zapytał drżącym głosem. - Przyszedłeś prosto z ulicy i
po prostu wyznałeś mi coś, co od razu zmienia moje życie. Jaką
mam gwarancję, że jesteś tym za kogo się podajesz?! Według
Ciebie Thea izolowałaby mnie od dziecka przez 12 lat?! To
nienormalne! Nie...Nie zrobiłaby mi tego.
- A Ty ją w ogóle
znasz?
Zapadła długa cisza i białowłosy podniósł się,
mierząc muzyka z góry. Wiedział, iż zasiadł w nim ziarenko
niepewności, a to wystarczyło by drążył temat.
- Zrobisz, co
zechcesz. Nie radziłbym Ci czekać, aż będzie za późno.
****
W
gabinecie Seiyi panowała cisza jak makiem zasiał, ponieważ Ichiro
malował w skupieniu. Kilka kartek już wylądowało w koszu, ale
maluch nie podawał się. Tak bardzo wczuł się w rolę, że nie
zauważył, iż obrazek przesuwa się z każdym jego ruchem. W
dodatku niebezpiecznie w kierunku kubka z wodą.
Kiedy chłopiec gwałtownie poruszył prawą dłonią, to ku jego zdziwieniu
zafarbowany na czerwono płyn rozlał się na całej powierzchni
biurka. Również na notes Seiyi w którym zapisywał
wszystkie swoje przeboje. Nawet Luna poruszyła nerwowo wąsami na
widok pobojowiska.
„Niedobrze, niedobrze.” - czym
prędzej opuściła pomieszczenie.
Usagi zmywała naczynia po
kolacji i nie przeczuwała nadchodzących kłopotów. Niby co
złego mogło wydarzyć się w niedzielny wieczór? Brunet
wysłała jej wiadomość, że zaraz będzie w domu. Chibiusa spała
jak aniołek, Shona jak zwykle grała na skrzypcach, a Ichi malował
i nie wzywał pomocy. Czego można było więcej chcieć?
Rozmarzona
wytarła szklankę, gdy kochany synuś pociągnął za jej sukienkę,
podając mokry zeszyt. Oczy blondynki z każdą sekundą powiększały
się, ponieważ rozpoznała własność męża. Od miesięcy pracował
nad nowymi tekstami, a teraz to miało pójść na
marne?!
Wyrwała małemu notatnik, przekartkowując go dokładnie.
Kilkanaście stron nie nadawało się do niczego, natomiast pozostałe
próbowała odczytać.
- Co tu pisze? Wrzód? - Usa
powiedziała sama do siebie, unosząc kartkę pod światło.
-
Mama, a może przód? Tata nie pisałby o wrzodach.
- Na
litość boską! Powinnam Ci wkropić! - Tsukino załamała
się.
Musiałaby spędzić całą noc by rozszyfrować myśli
artysty.
- Przemoc wobec dzieci jest zabroniona – mały Kou
odpowiedział sprytnie.
- Ichiro-chan!
- Może i racja. Wrzód
też się rymuje. Nigdy nie rozumiem, co tata pisze, a to ma sens.
-
Natychmiast do lekcji!!!
10-latek posłusznie wybiegł z kuchni,
ale błękitnooka usłyszała wesołe powitanie Seiyi i zamarła. W
jej głowie zapaliły się czerwone lampeczki, lecz nie miała czasu
by cokolwiek zdziałać. Schowała zeszyt za plecy, a uśmiechnięty
brunet dołączył do niej.
- Zmęczony? - zapytała, gdy
przytulił ją i ukrył twarz w jej złotych włosach.
- Co Ty tak
ode mnie uciekasz? - zdziwił się, że żona próbuje
wyswobodzić się z jego ramion.
Przyciągnął ukochaną z
powrotem do siebie, a Usagi pocałowała go nagle. W sumie nie miał
nic przeciwko, ale odkrył, iż kobieta ściska coś w dłoniach.
Łatwo odebrał przedmiot, którym był spis utworów na
nową płytę. Nie był za specjalnie zaskoczony i sprawdził
zwartość, a potem wyrzucił do kosza.
- Podstępna istota –
wpił się w usta blondynki.
- Ale...Ale...
- Martwiłaś się?
Niepotrzebnie – pogładził ją czule po policzku. - Wiem, co młody
wyprawia jak jestem w pracy. Zapobiegłem katastrofie i zapisałem
wszystko na dysku.
Błękitnooka poczuła, że ciśnienie jej
spada. Z ulgą oparła głowę o tors bruneta.
- Oji-san! - Ichi
narobił krzyku na korytarzu.
Para poszła sprawdzić, który
z barci ich odwiedził. Wpadli na bladego jak trup szatyna, co mogła
oznaczać wyłącznie kłopoty. Usagi zabrała synka, żeby nie
przeszkadzał, lecz Taiki dalej stał drętwo. Seiya ostatni raz
widział go w takim stanie, gdy dowiedział się o śmierci Ami.
-
Mam córkę... - odezwał się w końcu.
- Co Ty pleciesz?
Przecież wszyscy wiemy.
- Ja nie mówię o Emi...
Ja mam znowu farta być pierwsza :P Moje dwa ulubione opowiadania pojawiły się równocześnie. Sama radość! A zaskoczyłaś mnie, że to Diamand wyznał prawdę Taikiemu. Stawiałabym na każdego, tylko nie na niego:) Ale to miłe zaskoczenie, bo on bardziej ludzki jest dzieki twojej kreacji. Taiki w szoku i wcale sie nie dziwię. Żył przez tyle lat, a tu nagle wychodzi że córkę. Teraz jestem ciekawa, co zrobi, bo pewnie szukał u Seiyi pomocy. A Ichi to cudowne dziecko. Przytuliłabym go :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Sylwia :)
Ja tak bardzo lubię Minako, że nawet nie mogę czytać o jej cierpieniu. Naprawdę, jest mi jej tak szkoda, że pomimo mojej całej sympatii do Yatena, mogłabym mu zrobić krzywdę. Nie rozumiem jak można ograniczać kogoś w taki sposób, w jaki próbuje zrobić z Miną. Nie krytykuję kobiet, które nie pracują i spędzają czas w domu, ponieważ są takie które właśnie tam się spełniają, wychowując dzieci i tak dalej, ale małżeństwo – ba, jakikolwiek związek – powinien opierać się wzajemnych zaufaniu i wspieraniu w każdej sytuacji. Ponadto, nawet jeśli Yaten chciałby kolejne dziecko, powinien o tym porozmawiać z Minako. Wciąż w niego wierzę i trzymam się kurczowo nadziei, iż nie jest to jego sposób na utrzymanie żony w domu, z dala od pracy. Jestem przekonana, że on również pamięta o tym, co wiąże się wraz z rocznicą śmierci Rei. I że jego też to boli. I właśnie dlatego wciąż go jeszcze lubię (;
OdpowiedzUsuńAch, i mamy mojego (od niedawna i przez Ciebie!) Diamanda. Dobra, szczerze – szczęka mi opadła do samej ziemi i nie wiem czy zdołam ją szybko pozbierać. Diamand jest chyba najbardziej bezpośrednią osobą, o której kiedykolwiek przeczytałam lub mogłabym kiedykolwiek spotkać. Chyba za bardzo wziął do siebie sformułowanie: nie owijać w bawełnę.
Scena z Usagi i Seiyą jak zwykle wprowadza ład i porządek do całej historii. Jeśli zaczynasz pisać coś o nich, to przestaję się denerwować, bo wiem, że nie spotka mnie już nic niespodziewanego i mogę się odprężyć. Albo jest coś tak rozbrajającego jak zapobiegliwość Seiyi, okazywanie uczuć względem Usy albo coś zabawnego, gdy pojawiają się dzieci. Ale to dobrze. Po tym, co serwujesz pozostałym bohaterom i co ta dwójka zdążyła już wcześniej wycierpieć, takie chwile spokoju są wręcz pożądane.
No i ta końcówka. Cóż, nie spodziewałam się, że Taiki od razu poleci powiedzieć wszystko bratu, zawsze miałam go za tego, który najpierw wszystko przemyśli samodzielnie, a potem podzieli się z innymi, ale najwyraźniej ta wiadomość wstrząsnęła nim do głębi – bo kim by nie wstrząsnęła? ;D
Szkoda, że tak mało Diamanda (ach, Ty, niedobra) i że Yaten w ogóle się nie pojawił, ale z drugiej strony, miło odpocząć od jego nieustannych wrzasków. Mam nadzieję, że niedługo trafi się coś z jego przemyśleń i – ponownie wspomnę – na powrót zamieni się w mojego ulubieńca (;
Pozdrawiam ;*
Hihi :) Tak, Taiki niby jest tym najrozsądniejszym, ale on w tym momencie jest w takim szoku, że musiał z kim się zobaczyć. Już nawet nie rozmawiać, a po prostu przekonać się, że nie umarł i dalej obraca się pośród żywych :) No...Ogromny wstrząs :D
OdpowiedzUsuńA Diamanda będzie więcej i on nie raz będzie bardzo bezpośredni :) Szczególnie, że jeszcze nie pojawiła się ta właściwa osoba albo lepiej- te właściwe osoby. Kłopoty Taikiego dopiero się zaczynają.
Yaten też będzie i myślę, że znowu będzie Twoim ulubieńcem. W końcu żeby jego małżeństwo wróciło do normalnego stanu, będzie musiał popracować rozumem i przejrzeć na oczy:)))
A Usa i Seiya mają spokój na razie. Będzie malutki wstrząs, ale taki mały :) :*
Hm, jeśli kłopoty Taikiego oznaczają więcej Diamanda, to jestem jak najbardziej na "tak" dla kłopotów Taikiego ^^ Nieładnie z mojej strony, ale co poradzę, słaba ze mnie kobieta jest :D
UsuńYaten <3
;*
Hahaha:D To było świetne :D Ale taki fakt. Chyba nie będzie nudno. Nie zdradzę imion nowych bohaterów, bo niektóre czytelniczki od razu się domyślą :D
UsuńYaten :D Też go kocham, ale moją największą miłością jest taki jeden, co się pojawi :D
:*
Nie zdradzaj, nie zdradzaj. Lubię wiedzieć wszystko i jak najszybciej, ale żeby nie psuć sobie czytania, tym razem powstrzymam (odrobinkę) swoją ciekawość (;
UsuńDobra, teraz to mnie naprawdę zaskoczyłaś. Serio? Jest ktoś, kogo kochasz bardziej niż Yatena? A ja przez cały ten czas żyłam w przeświadczeniu, że to on jest Twoim numerem jeden (;
;*
Yaten jest numerem jeden i najbardziej lubię go z braci Kou. Jednak on jest zarezerwowany dla Miny i to z nią ma być. Mojej miłości by nie odwzajemnił :D :P Oni raze forever :D
UsuńAle jest ktoś z kim...Ech, bo zaraz się wygadam :D Za 2 lub 3 rozdziały dowiesz się, kto to jest ten jedyny :D Jak sobie pomyślę, to już odpływam.
:* :*
W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak tylko cierpliwie czekać i snuć tysiące domysłów ;)
Usuń;*
Ja się sama pozbierać nie mogę po tej informacji. Ale bomba, a Diamand był obłędny. Jak tak dalej pójdzie, to go polubię dzięki tobie bo jakoś do teraz za nim średnio przepadałam. Średnio lubię go w parze z Usagi bo ciągle pokazywany jako kochanek itp. Tu jest interesującym gościem od którego bije coś. Nie umiem tego określić ale skupia na sobie uwagę. Usagi i Seiya są nie do pobicia. Ich uczucie jest ponad wszystko i udowadniasz to :)
OdpowiedzUsuńA teraz lecę na Kimi dake wo!!!
Syrenka
Muszę przyznać, że takiego obrotu sprawy kompletnie się nie spodziewałam. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło. Ciekawi mnie teraz, co w tej sytuacji zrobi Taiki. :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :))
OdpowiedzUsuńJa też jestem ogromnie zaskoczona takim rozwiązaniem, ale także na plus. Jesteś nieprzewidywalna! Nigdy nie mogę rozgryźć co ci chodzi po głowie ale to dobrze :) Taki Diamand mi odpowiada i nie zmieniaj go w uwodziciela który odbierze Seiyi ukochaną. Bardzo o to proszę. Miny mi żal ale Usagi ma racje. Powinna porozmawiać z mężem szczerze i dobitnie. Z chłopami trzeba bezpośrednio ;)
OdpowiedzUsuńMi też szczęka opadła i tak ją zbieram i pozbierać nie mogę :p Diamand wymiata i nie spodziewałam się, że pójdzie do Taikiego. Thea na pewno by tego nie zrobiła. Biedak, stanął mi przed oczyma przerażony i zdruzgotany. Miał jedną córkę i teraz doszła kolejna i to duża :D a Usagi się udała:p Wrzód hehehe Strachu się najadła przez małego Ichiro :D Seiya słodki kocham go :*
OdpowiedzUsuńCo tu więcej dodać? Chyba tylko tyle żeby rozdziały były dłuższe i częściej :) Można się uzależnić od twoich opowiadań. Zawsze niecierpliwie czekam na kolejny rozdział a teraz jeszcze jak jest taki Diamand. Szkoda, że nie było Yatena ale liczę na kolejny rozdział ;) x3
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiej bezpośredniości po Diamandzie, wyobrażałam sobie, że nakłaniając Theę do zapisania Mizuki do tej samej szkoły, do której chodzi Emi, Diamand nie planował bezpośrednio informować Taikiego. Mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do rozmowy Taikiego i Thei i dowiem się, czemu kobieta nie poinformowała Kou o swojej ciąży.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że opisałaś rozmowę Miny i Usy, bo trochę "uspokoiło" to postać Wenus, po czytaniu jej kłótni z Yatenem czy dziećmi miałam ochotę na trochę bardziej stonowanej i wrażliwej Minako.
To fakt. W sumie takich momentów będzie więcej. Są potrzebne nie tylko Minako, ale i dobra mnie samej :)
UsuńGdzie rozdział? Spodziewałam się na wczoraj :D
OdpowiedzUsuńSylwia
Kiedy Kimi Dake Wo ? :D
OdpowiedzUsuńTo ja od razu odpowiem na oba pytania :) Tu rozdział pojawi się w niedzielę lub poniedziałek. Teraz pracuję i jak widać w domu jestem na 23:00. Uczę się jakoś rozkładać czas i rozdziały piszę kawałeczkami :)
UsuńW związku z tym, że teraz piszę BZP, to Kimi Dake Wo będzie w przyszłym tyg, żeby było sprawiedliwie. Głupie tłumaczenie, że jestem zmęczona, no ale jestem :) Na pewno nic nie zostanie przerwane, bo na obu opowiadaniach mi zależy.
Pozdrawiam ;)
Rozumiem i już męczyć nie bede :) Cieszę się że rozdział będzie ;)
UsuńSylwia