Wróciłam do pisania o Vondy. Dużo osób pewnie się nie ucieszy, bo może im to kolidować z opowiadaniami o SM, ale "Moje Kochane Kłopoty" będą publikowane raz w miesiącu :) Zresztą, wypisać się muszę ;)
*A i jeszcze małe przypomnienie, jak ktoś to będzie czytał, to Aly ma problem z wymawianiem "r".
*A i jeszcze małe przypomnienie, jak ktoś to będzie czytał, to Aly ma problem z wymawianiem "r".
Cierpliwość
zdecydowanie nie była moją mocną stroną, co zresztą nie raz
udowodniłam. Dopóki nie pojawiła się Elle, to jeszcze łudziłam
się, że małżeństwo i wychowywanie dziecka nauczyły mnie pokory.
Nic bardziej mylnego, bo ja zawsze maiłam tylko dobre chęci i na
tym właściwie się kończyło. Teraz też wbijałam paznokcie w
obicie kanapy, kiedy blondi z opowieści o jednym Jose przechodziła
do drugiego. A może to był Juan? Nieważne. Z pewnością obaj
mieli bezcenne wspomnienia tej pikantnej znajomości.
Upłynęła
godzina odkąd moja kuzynka zaczęła przedstawiać swoją barwną
historię, dziadek dyskretnie wymigał się z dotrzymywania nam
towarzystwa, a Diego siedział obok mnie z miną umierającego
pacjenta. W sumie nawet cieszyłam się, że nie przymilał się do
niej, ale po incydencie z Inez wolę trzymać rękę na pulsie. Nigdy
nie zapomnę tamtego okresu, bo o mało nie popełniłam morderstwa
na tej wywłoce. Zatem ekscesów wystarczy mi do końca życia.
W końcu Elle streściła nowinki z miasta, lecz dobrała się do
mnie, a temperatura mojego ciała wzrosła dwukrotnie. Przestraszyłam
się, kiedy zapytała o ślub oraz wygląd sukni. Co miałam
odpowiedzieć?! Wtedy nienawidziłam Dragona, sukienkę prawie
pocięłam nożyczkami, a Agnes ganiała mnie po pokoju z lokówką w
ręku. Zresztą, nic nie pamiętałam z ceremonii zaślubin, ponieważ
w głowie wyłącznie plan ucieczki. W dodatku żyłam w ciągłym
strachu, aż Carlos zastrzelił Guillerma. Tak...Rzeczywiście
kwitnący żywot typowej 20-latki.
- Cassie była zestresowana w
dniu ślubu – szatyn objął mnie ramieniem, więc odprężyłam
się odrobinę.
Jednak mężczyźni posiadają jakieś zalety.
-
Kuzyneczko, masz bardzo przystojnego męża – blondi
zaszczebiotała, puszczając oczko do mojego Diego.
Podkreślam,
mojego Diego!
- A ja uwielbiam ognistowłose – dostałam
soczystego buziaka – dostałam soczystego buziaka, a ona gapia się
na nas z zazdrością.
I dobrze! Niech ją pokręci!
- No tak,
miłość – dodała przekąsem, trzepocząc rzęsami. - Muszę się
rozpakować, nie pokazaliście mi pokoju. Może Diego...
- To
Cassie Ci pomoże, a ja sprawdzę, co porabia księżniczka
rozrabiaków. Obawiam się, że Carlos poległ na polu bitwy –
Montalvo znalazł sobie świetną wymówkę.
No proszę, jaki
wzorowy tatuś.
Zaprowadziłam pannę Evans do gościnnego,
tylko ona najpierw obładowała mnie swoim bagażem, jakbym była
dwugarbnym wielbłądem. Sama raczyła wziąć jedynie kuferek z
kosmetykami. Poczułam się jak służąca, ale dla rodziny podobno
trzeba być miłym. Cholera, kto to w ogóle wymyślił?!
Ledwo
otworzyłam drzwi i błękitnooka wskoczyła na łóżko, piszcząc
wniebogłosy. Najwidoczniej uważała, iż znajduje się w
trzygwiazdkowym hotelu. Rewelacyjnie, ale trafiła na taki, gdzie
panuje samoobsługa.
Odstawiłam w kąt walizki w
odstraszającym kolorze, gdy poczułam delikatny uścisk wokół
bioder, a ciemnobrązowa czupryna wychyliła się zza moich pleców i
ujrzałam czekoladowe tęczówki Aly. Na widok małej negatywne
emocje zniknęły oraz chęć mordu na rozpieszczonej kuzynce.
-
Jaka słodka! - wrzasnęła ochrypłym głosikiem, który potrafił
doprowadzić do szału.
Ruszyła w kierunku mojej córeczki z
otwartymi szeroko ramionami, stukając niebotycznie długimi
obcasami. Nagle zahamowała, patrząc na nią jak na zwierzątko z
zoo, a tylko dlatego, że miała buzię umorusaną czekoladą. Diego
na pewno wciskał jej słodycze, kiedy tego nie kontrolowałam.
-
Naprawdę śliczna – Elle powiedziała z musu, głaszcząc małą
po głowie. - Jak masz na imię?
- Aly.
- Możesz do mnie mówić
ciociu – Evans przymilała się dalej.
- Ciocia zła.
- Nie
jestem zła.
- Nie Ty. Prawdziwa ciocia.
Dzieci potrafią
być bezpośrednie. Niestety moja pociecha wręcz przodowała w tej
dziedzinie, toteż musiałam robić dobrą minę do złej gry.
Domyśliłam się, że chodziło o Agnes, która wkurzyła się nie
wiadomo za co.
- Nie masz może różowej? - blondi wyskoczyła z
durnym pytaniem, ciągnąc palcami za poszewkę.
- Ja lubię
lóżowy* - Aly potraktowała to całkiem poważnie, więc teraz
należało zareagować.
- Później zmienię Ci pościel,
poplotkujemy i w ogóle nadrobimy czas. Ktoś mnie potrzebuje i...No
wiesz...
- Jasne – Evans zaczęła bawić się końcówkami
swoich włosów. - Ja sobie poradzę. Pa, pa – pomachała mi, co
jedynie wzmogło niechęć do niej.
Wzięłam córkę za rękę
i zeszłam z nią na dół, lecz wyrwała się, kiedy pojawił się
jej ulubiony zwierzak. Sądziłam, że na tym koniec kłopotów, ale
wrzaski z kuchni przygwoździły mnie do podłogi. Tradycyjnie nie
mogła tu zapanować cisza. Czy moje wymagania są zbyt wygórowane?
- NIEMORALNY DRAŃ! PIEPRZONY OSZUST! NIE WAŻ MI SIĘ POKAZYWAĆ
NA OCZY, BO I TAK CI NIE WYBACZĘ!
Włosy stanęły mi dęba,
ale to nic w porównaniu z Carlosem, który wypadł ze środka.
Szybszy niż odrzutowiec, elastyczny jak guma w gaciach, a orientacja
w terenie niczym u wzorowego skauta. Z wrodzoną gracją omijał
meble w salonie i gdyby to było możliwe, to pewnie wybiłby w
drzwiach dziurę. Sama miałam ochotę sprać mu tyłek, bo aż się
we mnie gotowało na myśl, co znowu spieprzył.
Weszłam do
kuchni ostrożnie, słysząc szloch. Czarnulka stała przy stole,
sprawnie krojąc marchewkę w talarki. Wyobraziłam sobie, że
odwraca się i trafia mnie nożem prosto w serce. Bałam się
odezwać, lecz lepiej było, żeby się wygadała.
- Agi, co się
stało? - chwyciłam przyjaciółkę za nadgarstki, aby odpuściła
przygotowania do obiadu.
Było mi przykro, kiedy wycierała mokre
od łez policzki.
- To ona...- powiedziała, głośno łkając.
-
Kto?
- Ta ździra z którą się przespał!
Oniemiałam.
Niby Elle miała być panną z jednorazowej przygody Carlo? Podobno
do niczego nie doszło, ale nikt nie może tego potwierdzić. Nawet
Dragon spił się wtedy do nieprzytomności, więc nie był w stanie
zapewnić przyjacielowi Alibi. Jeżeli Pajac chciał za wszelką cenę
odzyskać Agnes, to mógł bezczelnie kłamać. Chociaż mieszkałam
z nim pod jednym dachem od 6 lat, to przecież nie poznałam go na
tyle dobrze, aby stwierdzić, iż jest uczciwy. W końcu drugiego
człowieka poznaje się przez całe życie...
****
Burza
wisiała w powietrzu, ponieważ było ciężkie i z trudem się
oddychało. Zwierzęta w stajni znosiły upał równie fatalnie, co
ludzie. O najmniejszym podmuchu wiatru można było wyłącznie
pomarzyć, a ja stałem oparty o ogrodzenie, wachlując sobie
kapeluszem. Tereny uprawne rozciągające się aż do głównej drogi
pokryły się złotymi barwami. Sąsiedzi przygotowywali się także
do winobrania, a Cassie była podekscytowana, gdyż w tym roku
dołączyliśmy do tego zaszczytnego grona. Nie wiem, co ją bardziej
zachwyciło. Sam rytuał, czy też tradycyjne stroje, które kobiety
specjalnie szykowały na tę okazję.
Rzuciłem okiem na
podjazd, lecz chłopcy nie wrócili jeszcze z miasteczka. Mimo to,
wolałem usmażyć się na słońcu, niż męczyć w z kuzyneczką o
sępim spojrzeniu. Przez ułamek sekundy zdawało mi się, że gdzieś
ja widziałem albo po prostu skojarzyłem ją z Inez.
- Twoja żona
woli konia, córka psa. Naprawdę współczuję – Carlo
zmaterializował się przy moim boku.
- Czy Ty nie powinieneś
mnie wspierać? Nie jesteś przypadkiem moim kumplem?
- Jestem.
Dlatego sprowadzam Cię na ziemię.
Dlaczego mi się wydaje, że
Carlos dojrzewa? Nie za późno? No, chyba że dopadł go kryzys po
30-stce.
- Nie nabierzesz mnie, stary. Masz problem z Agnes – w
mojej głowie zapaliło się zielone światło.
Milczenie
blondyna było najlepszą odpowiedzią. Wszyscy mówiliśmy na
czarnulkę anioł, więc chyba bardzo się napracował, skoro
wyprowadził ją z równowagi.
- Stój, gdzie stoisz kanalio!!!
Nie uciekaj, bo i tak Cię dopadnę!!! - usłyszałem ukochany głos,
który brzmiał niebezpiecznie.
No i za co byłem kanalią?
-
Do Ciebie mówię, Rubio! - czerwonowłosa już z daleka pokazywała
palcem na blondyna, a on zwiesił nos na kwintę, udając, że
otrzepuje spodnie.
Doskoczyła do niego niczym dzika kotka i
uderzyła pięścią w tors.
- Cassie! - złapałem ją w pasie,
odsuwając od przyjaciela.
Jednocześnie zdziwiłem się, że nie
zareagował na jej atak. Niegdyś dogryzali sobie nieustannie.
-
Spał z moją kuzynką! Rozumiesz?!
- Z tą tlenioną? - wskazałem
na dom. - Teraz wiem, skąd ją znam! - zachichotałem, ale
przesadziłem.
Tym razem ja oberwałem w ramię i przyznaję, że
moja żona ma mocną rękę.
- Czyli to prawda! Kryjesz go, bo
razem balangowaliście! I Ty chcesz być w porządku wobec Agi?!
Ciągle powtarzałeś, że jest dla Ciebie jak siostra!
- Bo jest,
ale z przygodami Carlosa nie mam nic wspólnego!
Miałem prowadzić
notatnik z nazwiskami wszystkich panienek, które zaliczył?
-
Jasne! Pewnie dopingowaliście się nawzajem!
- Skarbeńku,
fantazja Cię ponosi – próbowałem udobruchać żonę, lecz
odepchnęła mnie. - Skąd te pretensje?! To nie ja sprowadziłem
Elle do tego domu.
- Trzeba było dać mi jakikolwiek znak,
że...Że...
- Że co?! Że Carlo ją przeleciał?! Jak miałem to
zrobić? Pokazać Ci na migi?!
- ¡Caray!
Zamknijcie się oboje! - Rubio przypomniał o swoim istnieniu. - Nie
znacie prawdy i wpieprzacie się, chociaż was o to nie prosiłem!
Odpuście, dobra?!
Ognistowłosa wytrzeszczyła oczy, mnie
odebrało mowę, a wściekły Carlos splunął i ruszył ścieżką w
stronę Las Cruces. Tylko szaleniec wędrował w taki upał pieszo,
pokonując kilka kilometrów. Ech...A czy mój przyjaciel w ogóle
zachowywał się normalnie?
****
Popołudnie
przyniosło ze sobą ulewną burzę, która dopadła szatyna w
połowie drogi powrotnej. Czarnulka zbuntowała się i nie
przygotowała obiadu, bo wypłakiwała się po kątach przez rzekomą
zdradę, więc pojechał po gotowy posiłek. Jak przystało na
prawdziwego mężczyznę musiał wykarmić rodzinę. Może i nie
upolował kawału mięsa, bo pizza wykwintnym daniem nie była, lecz
wystarczyła, by zaspokoić głód.
Diego prowadził ostrożnie
auto, gdy skręcił w polną drogę, a wycieraczki ledwo nadążały
zbierać wodę z szyb. Wreszcie zaparkował auto w garażu, zasłonił
głowę gazetą i wbiegł do środka. Liczył na gorące powitanie,
ale nawet córka nie czekała na niego. Odłożył pudełko z pizzą
na blat w kuchni i ruszył na górę. Miał nadzieję, że znajdzie
żonę w ich sypialni...
Naburmuszona Cassie siedziała na
bujanym fotelu, ponieważ Agnes wolała zostać sama. Akurat ją była
w stanie zrozumieć, ale zawiodła się na Dragonie. Powinien był
potrząsnąć Carlosem albo chociaż mu przyłożyć, aby zmądrzał.
Dlaczego nie potępiał jego zachowania?! Po prostu umył ręce, bo
tak było wygodnie. W dodatku Elle, która wywołała aferę,
odpoczywała w gościnnym i zbierała bonusy z wycieczki na wieś.
Czerwonowłosa otworzyła butelkę wina i nalała trunek do
kieliszka. Przejechała palcem po krawędzi naczynia, upijając łyk.
Opadła na wygodne oparcie , gdy drobne dłonie zasłoniły jej
oczy.
- Zgadnij kto – Aly powiedziała pieszczotliwie,
podskakując niecierpliwie.
- Mała księżniczka, która uwielbia
psocić.
Dziewczynka zapiszczała radośnie i wdrapała się na
kolana mamy.
- Co się dzieje? - kobieta zobaczyła, że mała
zrobiła skwaszoną minę.
- Pada deszcz, a Sielściuch* jest na
dworze. Tata powiedział, że nie wolno go wpuszczać do
domu.
Cassidy pogładziła córeczkę po policzku, zerkając na
idealnie poukładane białe koszule męża, które leżały na
łóżku.
- Oczywiście, że możesz go wpuścić – nadeszła
chwila zemsty.
Szczęśliwa 5-latka pobiegła po swojego
pupila, mijając w drzwiach Diego, który nie wyglądał na
zadowolonego. W ręku trzymał nowe pantofle, pokryte białą,
klejącą się mazią o podejrzanym zapachu.
- No i co się tak
gapisz? Masz pretensje do mnie? Ja Ci butów nie pogryzłam –
brązowooka zakpiła, odsuwając się na bezpieczną odległość.
Nagle rozległ się huk, przypominający trzask desek. Z pewnością
błyskawica przeszyła niebo i wtedy nastąpiła największa
katastrofa w życiu Dragona. Bojący się burzy Sierściuch upaćkał
błotem schody, zanim dotarł do pokoju gospodarza. Wziął ostry
zakręt i wówczas Montalvo widział wszystko w zwolnionym tempie.
Psa pędzącego prosto na jego łóżko oraz świeżo uprane,
wyprasowane białe koszule pod jego łapami. Na koniec podwórkowiec
otrzepał się z wody, która potem znalazła się na meblach
i...Właścicielu...
o tak ja jestem pierwsza do czytania tej kontynuacji hura hura huraaaaaaa :))))))) nawet nie wiesz jak się ucieszyłam na widok pierwszego rozdziału wreszcie się doczekałam a rozdział suuuuuuuper no i nie wiem komu bardziej mam współczuć Agi czy Carlosowi ech że też musiała to być ta tleniona z którą niby zdradził Carlos Agi ech widzę że będzie się działo oj będzie no to teraz czekam na kolejny rozdział i bardzo gorąco pozdrawiam :)))) fanka
OdpowiedzUsuńBędę musiała przeczytać pierwszą serię,bo nie znam losów bohaterów a widzę, że się działo. Rozdział czytało się super i chyba stworzyłaś kolejną dziecięcą bohaterkę w której się zakochałam. Aly jest przesłodka! Masz dzieci, że umiesz w ten sposób o nich pisać?
OdpowiedzUsuńJa dzieci?! :D Nieee:D Chociaż słyszę coraz częściej, że najwyższy czas :D Ale nie przypominam sobie, żebym była w ciąży :D :P
UsuńHej kochana ;* hahah końcówka mnie rozwala. Baardzo szkoda mi tych idealnych, nowitutkich koszul.
OdpowiedzUsuńKurcze martwię się, że ta tleniona kuzyneczka będzie chciała uwieść Diego :/ Aly jest cudowna- taka słodziutka i wgl. Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Oczywiście czekam na nowy jak najszybciej ;*
Jak wrócę wieczorkiem to przeczytam i skomentuję xD Uwielbiam historyjkę o Vondy xD
OdpowiedzUsuńPS. Nie wiem czy wiesz, ale Pedro Damian, producent RBD che reaktywować zespół. Ciekawa jestem czy chłopaki i dziewczyny się zgodzą xD
Tak, czytałam o tym, że w ogóle jakieś spotkanie jest planowane na przyszły rok. Niestety czytałam ostatnio o Anahi i ona odmówiła udziału. Generalnie pozawieszała wszystkie projekty i nie przedłużyła kontraktu z Televisą, bo...Wychodzi za mąż.
UsuńŚwietnie by było, gdyby do tego doszło. Może Any jeszcze zmieni zdanie. Przez rok, to jeszcze dużo może się zmienić :D Bez niej to pewnie nie wypali, a szkoda, bo ja chociaż raz bym chciała ich zobaczyć razem :D
Mam nadzieję, że się zgodzi. Bo byłoby kiepsko, jakby jej nie było.
UsuńNo i Dulce wraca na ekrany. Mam nadzieję, że pokażą u Nas, seriale z jej udziałem.
No i TV4 zamiast tych powtórek (Kiedy się zakocham i Ukryta Miłość) mogliby puścić Clase 406. Tam występuję 4/6 RBD Xd
Dobrze by było:D A i tym bardziej Ducitę bym zobaczyła. Uwielbiam ją.
UsuńCo do "Kiedy się zakocham" to nie mam nic przeciwko, ale całkowicie się zgadzam, że zamiast "Ukrytej Miłości" mogliby puścić Clase 406. Z tego co pamiętam, to grała tam Dulce, Poncho, Anahi i Christian. Z chęcią bym sobie obejrzała. Załatwiłabym dwie rzeczy za jednym zamachem. Przyjemność i przestałabym się kłócić z siostrą, żeby w końcu przełączyła z "Ukrytej...", bo na głównego bohatera patrzeć nie mogę :D :P
Dopiero przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńRozdział mega xD Biedny Carlos podpadł Agnes. Mam nadzieję, że się pogodzą.
Cassie jak zwykle pokazuje swój temperament :D Mam nadzieję, ze nie ubije blondi xD
Końcówka była zajefajna :D Normalnie miałam przed oczami tą scenę i minę Diego :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział xD
Na smak-uczucia.blog.onet. pojawił się nowy
OdpowiedzUsuńKiedy nowy ? Informuj proszę ;-)
Uwielbiam czytać to opowiadanie ^^ Tylko szkoda, że już tak długo nic tu nie wstawiasz ; cc Podziwiam Twoją wyobraźnie i styl pisania, bo opowiadanie jest naprawdę boskie, fajnie się je czyta ; D
OdpowiedzUsuńA dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, bo u mnie z czasem krucho bywa. Zwłaszcza ostatnio. No i mam całkiem sporo innych projektów. Ale to opoko na pewno skończę :)))
Pozdrawiam.
Doskonale Cię rozumiem, bo czas zapierdziela jak rakieta, a tak wiele trzeba zrobić. Cieszę się, że to opko skończysz, bo jestem strasznie ciekawa dalszych losów tej zwariowanej ekipy ; DD Buziaczki ; **
Usuń