poniedziałek, 12 sierpnia 2013

I Mój Diego

Wróciłam do pisania o Vondy. Dużo osób pewnie się nie ucieszy, bo może im to kolidować z opowiadaniami o SM, ale "Moje Kochane Kłopoty" będą publikowane raz w miesiącu :) Zresztą, wypisać się muszę ;)
*A i jeszcze małe przypomnienie, jak ktoś to będzie czytał, to Aly ma problem z wymawianiem "r".

  Cierpliwość zdecydowanie nie była moją mocną stroną, co zresztą nie raz udowodniłam. Dopóki nie pojawiła się Elle, to jeszcze łudziłam się, że małżeństwo i wychowywanie dziecka nauczyły mnie pokory. Nic bardziej mylnego, bo ja zawsze maiłam tylko dobre chęci i na tym właściwie się kończyło. Teraz też wbijałam paznokcie w obicie kanapy, kiedy blondi z opowieści o jednym Jose przechodziła do drugiego. A może to był Juan? Nieważne. Z pewnością obaj mieli bezcenne wspomnienia tej pikantnej znajomości.

  Upłynęła godzina odkąd moja kuzynka zaczęła przedstawiać swoją barwną historię, dziadek dyskretnie wymigał się z dotrzymywania nam towarzystwa, a Diego siedział obok mnie z miną umierającego pacjenta. W sumie nawet cieszyłam się, że nie przymilał się do niej, ale po incydencie z Inez wolę trzymać rękę na pulsie. Nigdy nie zapomnę tamtego okresu, bo o mało nie popełniłam morderstwa na tej wywłoce. Zatem ekscesów wystarczy mi do końca życia.
  W końcu Elle streściła nowinki z miasta, lecz dobrała się do mnie, a temperatura mojego ciała wzrosła dwukrotnie. Przestraszyłam się, kiedy zapytała o ślub oraz wygląd sukni. Co miałam odpowiedzieć?! Wtedy nienawidziłam Dragona, sukienkę prawie pocięłam nożyczkami, a Agnes ganiała mnie po pokoju z lokówką w ręku. Zresztą, nic nie pamiętałam z ceremonii zaślubin, ponieważ w głowie wyłącznie plan ucieczki. W dodatku żyłam w ciągłym strachu, aż Carlos zastrzelił Guillerma. Tak...Rzeczywiście kwitnący żywot typowej 20-latki.
- Cassie była zestresowana w dniu ślubu – szatyn objął mnie ramieniem, więc odprężyłam się odrobinę.
Jednak mężczyźni posiadają jakieś zalety.
- Kuzyneczko, masz bardzo przystojnego męża – blondi zaszczebiotała, puszczając oczko do mojego Diego.
Podkreślam, mojego Diego!
- A ja uwielbiam ognistowłose – dostałam soczystego buziaka – dostałam soczystego buziaka, a ona gapia się na nas z zazdrością.
I dobrze! Niech ją pokręci!
- No tak, miłość – dodała przekąsem, trzepocząc rzęsami. - Muszę się rozpakować, nie pokazaliście mi pokoju. Może Diego...
- To Cassie Ci pomoże, a ja sprawdzę, co porabia księżniczka rozrabiaków. Obawiam się, że Carlos poległ na polu bitwy – Montalvo znalazł sobie świetną wymówkę.
No proszę, jaki wzorowy tatuś.
  Zaprowadziłam pannę Evans do gościnnego, tylko ona najpierw obładowała mnie swoim bagażem, jakbym była dwugarbnym wielbłądem. Sama raczyła wziąć jedynie kuferek z kosmetykami. Poczułam się jak służąca, ale dla rodziny podobno trzeba być miłym. Cholera, kto to w ogóle wymyślił?!
  Ledwo otworzyłam drzwi i błękitnooka wskoczyła na łóżko, piszcząc wniebogłosy. Najwidoczniej uważała, iż znajduje się w trzygwiazdkowym hotelu. Rewelacyjnie, ale trafiła na taki, gdzie panuje samoobsługa.
  Odstawiłam w kąt walizki w odstraszającym kolorze, gdy poczułam delikatny uścisk wokół bioder, a ciemnobrązowa czupryna wychyliła się zza moich pleców i ujrzałam czekoladowe tęczówki Aly. Na widok małej negatywne emocje zniknęły oraz chęć mordu na rozpieszczonej kuzynce.
- Jaka słodka! - wrzasnęła ochrypłym głosikiem, który potrafił doprowadzić do szału.
Ruszyła w kierunku mojej córeczki z otwartymi szeroko ramionami, stukając niebotycznie długimi obcasami. Nagle zahamowała, patrząc na nią jak na zwierzątko z zoo, a tylko dlatego, że miała buzię umorusaną czekoladą. Diego na pewno wciskał jej słodycze, kiedy tego nie kontrolowałam.
- Naprawdę śliczna – Elle powiedziała z musu, głaszcząc małą po głowie. - Jak masz na imię?
- Aly.
- Możesz do mnie mówić ciociu – Evans przymilała się dalej.
- Ciocia zła.
- Nie jestem zła.
- Nie Ty. Prawdziwa ciocia.
Dzieci potrafią być bezpośrednie. Niestety moja pociecha wręcz przodowała w tej dziedzinie, toteż musiałam robić dobrą minę do złej gry. Domyśliłam się, że chodziło o Agnes, która wkurzyła się nie wiadomo za co.
- Nie masz może różowej? - blondi wyskoczyła z durnym pytaniem, ciągnąc palcami za poszewkę.
- Ja lubię lóżowy* - Aly potraktowała to całkiem poważnie, więc teraz należało zareagować.
- Później zmienię Ci pościel, poplotkujemy i w ogóle nadrobimy czas. Ktoś mnie potrzebuje i...No wiesz...
- Jasne – Evans zaczęła bawić się końcówkami swoich włosów. - Ja sobie poradzę. Pa, pa – pomachała mi, co jedynie wzmogło niechęć do niej.
  Wzięłam córkę za rękę i zeszłam z nią na dół, lecz wyrwała się, kiedy pojawił się jej ulubiony zwierzak. Sądziłam, że na tym koniec kłopotów, ale wrzaski z kuchni przygwoździły mnie do podłogi. Tradycyjnie nie mogła tu zapanować cisza. Czy moje wymagania są zbyt wygórowane? 
- NIEMORALNY DRAŃ! PIEPRZONY OSZUST! NIE WAŻ MI SIĘ POKAZYWAĆ NA OCZY, BO I TAK CI NIE WYBACZĘ!
  Włosy stanęły mi dęba, ale to nic w porównaniu z Carlosem, który wypadł ze środka. Szybszy niż odrzutowiec, elastyczny jak guma w gaciach, a orientacja w terenie niczym u wzorowego skauta. Z wrodzoną gracją omijał meble w salonie i gdyby to było możliwe, to pewnie wybiłby w drzwiach dziurę. Sama miałam ochotę sprać mu tyłek, bo aż się we mnie gotowało na myśl, co znowu spieprzył.
  Weszłam do kuchni ostrożnie, słysząc szloch. Czarnulka stała przy stole, sprawnie krojąc marchewkę w talarki. Wyobraziłam sobie, że odwraca się i trafia mnie nożem prosto w serce. Bałam się odezwać, lecz lepiej było, żeby się wygadała.
- Agi, co się stało? - chwyciłam przyjaciółkę za nadgarstki, aby odpuściła przygotowania do obiadu.
Było mi przykro, kiedy wycierała mokre od łez policzki.
- To ona...- powiedziała, głośno łkając.
- Kto?
- Ta ździra z którą się przespał!
  Oniemiałam. Niby Elle miała być panną z jednorazowej przygody Carlo? Podobno do niczego nie doszło, ale nikt nie może tego potwierdzić. Nawet Dragon spił się wtedy do nieprzytomności, więc nie był w stanie zapewnić przyjacielowi Alibi. Jeżeli Pajac chciał za wszelką cenę odzyskać Agnes, to mógł bezczelnie kłamać. Chociaż mieszkałam z nim pod jednym dachem od 6 lat, to przecież nie poznałam go na tyle dobrze, aby stwierdzić, iż jest uczciwy. W końcu drugiego człowieka poznaje się przez całe życie...

****
  Burza wisiała w powietrzu, ponieważ było ciężkie i z trudem się oddychało. Zwierzęta w stajni znosiły upał równie fatalnie, co ludzie. O najmniejszym podmuchu wiatru można było wyłącznie pomarzyć, a ja stałem oparty o ogrodzenie, wachlując sobie kapeluszem. Tereny uprawne rozciągające się aż do głównej drogi pokryły się złotymi barwami. Sąsiedzi przygotowywali się także do winobrania, a Cassie była podekscytowana, gdyż w tym roku dołączyliśmy do tego zaszczytnego grona. Nie wiem, co ją bardziej zachwyciło. Sam rytuał, czy też tradycyjne stroje, które kobiety specjalnie szykowały na tę okazję.

  Rzuciłem okiem na podjazd, lecz chłopcy nie wrócili jeszcze z miasteczka. Mimo to, wolałem usmażyć się na słońcu, niż męczyć w z kuzyneczką o sępim spojrzeniu. Przez ułamek sekundy zdawało mi się, że gdzieś ja widziałem albo po prostu skojarzyłem ją z Inez.
- Twoja żona woli konia, córka psa. Naprawdę współczuję – Carlo zmaterializował się przy moim boku.
- Czy Ty nie powinieneś mnie wspierać? Nie jesteś przypadkiem moim kumplem?
- Jestem. Dlatego sprowadzam Cię na ziemię.
Dlaczego mi się wydaje, że Carlos dojrzewa? Nie za późno? No, chyba że dopadł go kryzys po 30-stce.
- Nie nabierzesz mnie, stary. Masz problem z Agnes – w mojej głowie zapaliło się zielone światło.
Milczenie blondyna było najlepszą odpowiedzią. Wszyscy mówiliśmy na czarnulkę anioł, więc chyba bardzo się napracował, skoro wyprowadził ją z równowagi.
- Stój, gdzie stoisz kanalio!!! Nie uciekaj, bo i tak Cię dopadnę!!! - usłyszałem ukochany głos, który brzmiał niebezpiecznie.
No i za co byłem kanalią?
- Do Ciebie mówię, Rubio! - czerwonowłosa już z daleka pokazywała palcem na blondyna, a on zwiesił nos na kwintę, udając, że otrzepuje spodnie.
Doskoczyła do niego niczym dzika kotka i uderzyła pięścią w tors.
- Cassie! - złapałem ją w pasie, odsuwając od przyjaciela.
Jednocześnie zdziwiłem się, że nie zareagował na jej atak. Niegdyś dogryzali sobie nieustannie.
- Spał z moją kuzynką! Rozumiesz?!
- Z tą tlenioną? - wskazałem na dom. - Teraz wiem, skąd ją znam! - zachichotałem, ale przesadziłem.
Tym razem ja oberwałem w ramię i przyznaję, że moja żona ma mocną rękę.
- Czyli to prawda! Kryjesz go, bo razem balangowaliście! I Ty chcesz być w porządku wobec Agi?! Ciągle powtarzałeś, że jest dla Ciebie jak siostra!
- Bo jest, ale z przygodami Carlosa nie mam nic wspólnego!
Miałem prowadzić notatnik z nazwiskami wszystkich panienek, które zaliczył?
- Jasne! Pewnie dopingowaliście się nawzajem!
- Skarbeńku, fantazja Cię ponosi – próbowałem udobruchać żonę, lecz odepchnęła mnie. - Skąd te pretensje?! To nie ja sprowadziłem Elle do tego domu.
- Trzeba było dać mi jakikolwiek znak, że...Że...
- Że co?! Że Carlo ją przeleciał?! Jak miałem to zrobić? Pokazać Ci na migi?!
- ¡Caray! Zamknijcie się oboje! - Rubio przypomniał o swoim istnieniu. - Nie znacie prawdy i wpieprzacie się, chociaż was o to nie prosiłem! Odpuście, dobra?!
Ognistowłosa wytrzeszczyła oczy, mnie odebrało mowę, a wściekły Carlos splunął i ruszył ścieżką w stronę Las Cruces. Tylko szaleniec wędrował w taki upał pieszo, pokonując kilka kilometrów. Ech...A czy mój przyjaciel w ogóle zachowywał się normalnie?

****
  Popołudnie przyniosło ze sobą ulewną burzę, która dopadła szatyna w połowie drogi powrotnej. Czarnulka zbuntowała się i nie przygotowała obiadu, bo wypłakiwała się po kątach przez rzekomą zdradę, więc pojechał po gotowy posiłek. Jak przystało na prawdziwego mężczyznę musiał wykarmić rodzinę. Może i nie upolował kawału mięsa, bo pizza wykwintnym daniem nie była, lecz wystarczyła, by zaspokoić głód.

  Diego prowadził ostrożnie auto, gdy skręcił w polną drogę, a wycieraczki ledwo nadążały zbierać wodę z szyb. Wreszcie zaparkował auto w garażu, zasłonił głowę gazetą i wbiegł do środka. Liczył na gorące powitanie, ale nawet córka nie czekała na niego.         Odłożył pudełko z pizzą na blat w kuchni i ruszył na górę. Miał nadzieję, że znajdzie żonę w ich sypialni...
  Naburmuszona Cassie siedziała na bujanym fotelu, ponieważ Agnes wolała zostać sama. Akurat ją była w stanie zrozumieć, ale zawiodła się na Dragonie. Powinien był potrząsnąć Carlosem albo chociaż mu przyłożyć, aby zmądrzał. Dlaczego nie potępiał jego zachowania?! Po prostu umył ręce, bo tak było wygodnie. W dodatku Elle, która wywołała aferę, odpoczywała w gościnnym i zbierała bonusy z wycieczki na wieś.
  Czerwonowłosa otworzyła butelkę wina i nalała trunek do kieliszka. Przejechała palcem po krawędzi naczynia, upijając łyk. Opadła na wygodne oparcie , gdy drobne dłonie zasłoniły jej oczy.
- Zgadnij kto – Aly powiedziała pieszczotliwie, podskakując niecierpliwie.
- Mała księżniczka, która uwielbia psocić.
Dziewczynka zapiszczała radośnie i wdrapała się na kolana mamy.
- Co się dzieje? - kobieta zobaczyła, że mała zrobiła skwaszoną minę.
- Pada deszcz, a Sielściuch* jest na dworze. Tata powiedział, że nie wolno go wpuszczać do domu.
Cassidy pogładziła córeczkę po policzku, zerkając na idealnie poukładane białe koszule męża, które leżały na łóżku.
- Oczywiście, że możesz go wpuścić – nadeszła chwila zemsty.
Szczęśliwa 5-latka pobiegła po swojego pupila, mijając w drzwiach Diego, który nie wyglądał na zadowolonego. W ręku trzymał nowe pantofle, pokryte białą, klejącą się mazią o podejrzanym zapachu.
- No i co się tak gapisz? Masz pretensje do mnie? Ja Ci butów nie pogryzłam – brązowooka zakpiła, odsuwając się na bezpieczną odległość.
  Nagle rozległ się huk, przypominający trzask desek. Z pewnością błyskawica przeszyła niebo i wtedy nastąpiła największa katastrofa w życiu Dragona. Bojący się burzy Sierściuch upaćkał błotem schody, zanim dotarł do pokoju gospodarza. Wziął ostry zakręt i wówczas Montalvo widział wszystko w zwolnionym tempie. Psa pędzącego prosto na jego łóżko oraz świeżo uprane, wyprasowane białe koszule pod jego łapami. Na koniec podwórkowiec otrzepał się z wody, która potem znalazła się na meblach i...Właścicielu...  

13 komentarzy:

  1. o tak ja jestem pierwsza do czytania tej kontynuacji hura hura huraaaaaaa :))))))) nawet nie wiesz jak się ucieszyłam na widok pierwszego rozdziału wreszcie się doczekałam a rozdział suuuuuuuper no i nie wiem komu bardziej mam współczuć Agi czy Carlosowi ech że też musiała to być ta tleniona z którą niby zdradził Carlos Agi ech widzę że będzie się działo oj będzie no to teraz czekam na kolejny rozdział i bardzo gorąco pozdrawiam :)))) fanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę musiała przeczytać pierwszą serię,bo nie znam losów bohaterów a widzę, że się działo. Rozdział czytało się super i chyba stworzyłaś kolejną dziecięcą bohaterkę w której się zakochałam. Aly jest przesłodka! Masz dzieci, że umiesz w ten sposób o nich pisać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dzieci?! :D Nieee:D Chociaż słyszę coraz częściej, że najwyższy czas :D Ale nie przypominam sobie, żebym była w ciąży :D :P

      Usuń
  3. Hej kochana ;* hahah końcówka mnie rozwala. Baardzo szkoda mi tych idealnych, nowitutkich koszul.
    Kurcze martwię się, że ta tleniona kuzyneczka będzie chciała uwieść Diego :/ Aly jest cudowna- taka słodziutka i wgl. Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Oczywiście czekam na nowy jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak wrócę wieczorkiem to przeczytam i skomentuję xD Uwielbiam historyjkę o Vondy xD

    PS. Nie wiem czy wiesz, ale Pedro Damian, producent RBD che reaktywować zespół. Ciekawa jestem czy chłopaki i dziewczyny się zgodzą xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytałam o tym, że w ogóle jakieś spotkanie jest planowane na przyszły rok. Niestety czytałam ostatnio o Anahi i ona odmówiła udziału. Generalnie pozawieszała wszystkie projekty i nie przedłużyła kontraktu z Televisą, bo...Wychodzi za mąż.
      Świetnie by było, gdyby do tego doszło. Może Any jeszcze zmieni zdanie. Przez rok, to jeszcze dużo może się zmienić :D Bez niej to pewnie nie wypali, a szkoda, bo ja chociaż raz bym chciała ich zobaczyć razem :D

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że się zgodzi. Bo byłoby kiepsko, jakby jej nie było.

      No i Dulce wraca na ekrany. Mam nadzieję, że pokażą u Nas, seriale z jej udziałem.

      No i TV4 zamiast tych powtórek (Kiedy się zakocham i Ukryta Miłość) mogliby puścić Clase 406. Tam występuję 4/6 RBD Xd

      Usuń
    3. Dobrze by było:D A i tym bardziej Ducitę bym zobaczyła. Uwielbiam ją.

      Co do "Kiedy się zakocham" to nie mam nic przeciwko, ale całkowicie się zgadzam, że zamiast "Ukrytej Miłości" mogliby puścić Clase 406. Z tego co pamiętam, to grała tam Dulce, Poncho, Anahi i Christian. Z chęcią bym sobie obejrzała. Załatwiłabym dwie rzeczy za jednym zamachem. Przyjemność i przestałabym się kłócić z siostrą, żeby w końcu przełączyła z "Ukrytej...", bo na głównego bohatera patrzeć nie mogę :D :P

      Usuń
  5. Dopiero przeczytałam :D
    Rozdział mega xD Biedny Carlos podpadł Agnes. Mam nadzieję, że się pogodzą.
    Cassie jak zwykle pokazuje swój temperament :D Mam nadzieję, ze nie ubije blondi xD

    Końcówka była zajefajna :D Normalnie miałam przed oczami tą scenę i minę Diego :D

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Na smak-uczucia.blog.onet. pojawił się nowy

    Kiedy nowy ? Informuj proszę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam czytać to opowiadanie ^^ Tylko szkoda, że już tak długo nic tu nie wstawiasz ; cc Podziwiam Twoją wyobraźnie i styl pisania, bo opowiadanie jest naprawdę boskie, fajnie się je czyta ; D

    OdpowiedzUsuń
  8. A dziękuję :)
    Widzisz, bo u mnie z czasem krucho bywa. Zwłaszcza ostatnio. No i mam całkiem sporo innych projektów. Ale to opoko na pewno skończę :)))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, bo czas zapierdziela jak rakieta, a tak wiele trzeba zrobić. Cieszę się, że to opko skończysz, bo jestem strasznie ciekawa dalszych losów tej zwariowanej ekipy ; DD Buziaczki ; **

      Usuń