Z dedykacją dla Yuu ;)
Przyznaję, że trochę bałam się wrzucić ten rozdział, ale cóż...Dobrze mi się go pisało, to jest :) Od następnego akcja przyspieszy, niektórzy pewnie się wkurzą. Mimo wszystko...Miłego czytania ;)
Żółty
jesienny liść opadł na pachnącą wilgocią ziemię, kryjąc się
w mokrej od rosy trawie. Thea ubrana w spodnie na szelki oraz
kraciastą koszulę schyliła się i podniosła go, wpatrując się w
wyraźnie zaznaczone nerwy na pociemniałej powierzchni. Powoli
zaczęła dochodzić do wniosku, że jeśli nie przestanie zamartwiać
się, to skurczy się jak ten listek. Od kilku dni odczuwała ogromny
niepokój przez który traciła zdrowy rozsądek i nawet
nie umiała wytłumaczyć, czym był spowodowany. Najchętniej
wzięłaby teraz skrzypce, żeby wyładować całą złą energię,
która nagromadziła się w jej duszy. Nic tak dobrze nie
działało jak muzyka. Nigdy nie słuchała biernie, tylko dzieliła
się emocjami z bliskimi. Najlepiej oddawały je dźwięki skrzypiec
– instrumentu towarzyszącego jej od dzieciństwa, dlatego całą
swoją pasję przekazała córce. Dzięki wspólnym
lekcjom ich więzi były silniejsze, gdyż poza bezwarunkową
miłością łączyły je te same zainteresowania.
Aider zmrużyła
soczyście zielone oczy i usiadła na drewnianej huśtawce. Odwróciła
się w kierunku tarasu, widząc rozmawiającą przez telefon Mizuki.
Zarumieniona dziewczynka bawiła się końcami ciemnobrązowych
loków. Wyglądało na to, że przekomarza się z kimś. Na
pewno żartowała z Akirą, który wpadł w jakąś manię i
wydzwaniał co drugi dzień, sprawdzając czy wszystko jest w
porządku. Martwił się, bo to było pierwsze tak długie rozstanie,
a z Diamandem miał słaby kontakt.
Kobieta zadrżała, gdy
usłyszała trzask łamiących się gałęzi. W tym samym momencie
ktoś nakrył jej ramiona swetrem, a kiedy uniosła nieznacznie
głowę, napotkała na magnetyczne spojrzenie kuzyna. Nie mogła
oprzeć się wrażeniu, iż jego fioletowe tęczówki nadal
skrywają cierpienie. Może był pewny siebie i wiele kobiet straciło
dla niego głowę, ale żadna nie zdołała go usidlić. Jeżeli
spotykał się z jakąś, to raczej nie na poważnie. W domu nie było
najmniejszego śladu kobiecej ręki, czy też przypadkiem
pozostawionego drobiazgu. Sprzątaczka przychodziła dwa razy w
tygodniu, więc Thea nie musiała martwić się o nic. Jak na złość
praca nie bardzo jej szła, bo chociaż nie miała ograniczeń, to
nie potrafiła nic dopasować do Diamanda. W złą godzinę uparł
się na projektowanie ogrodu. W ogóle w nim nie przebywał, to
po co mu była taka inwestycja? Mieszkał w posiadłości, gdzie
spokojnie zmieściłyby się trzy rodziny. Chyba, że planował
sprzedać dom.
- Nie zmuszaj się, jeżeli nie masz pomysłu. Nie
popędzam Cię, a wręcz przeciwnie – białowłosy powiedział
zmysłowym głosem, siadając obok kuzynki. - Pieniądze też nie
grają roli.
Zielonooka wiedziała, iż porządny zastrzyk gotówki
podreperowałby jej budżet. Wychowywała córkę samotnie.
Naturalnie z pomocą Akiry, lecz nie chciała być ciężarem dla
brata.
- Coś Cię trapi – mężczyzna wyczuł napięcie.
-
Nie obraź się, ale...Ja nie umiem się tu odnaleźć. Twoja oferta
jest w ogóle chaotyczna. Zlecasz mi pracę, a nie podajesz
żadnych szczegółów. Mam po prostu robić, co mi się
podoba. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Jest jesień i zima za pasem!
-
Stwórz projekt, a realizacją zajmiemy się wiosną.
- Czy
nie byłoby prościej, gdybym przyjechała tu wiosną? Mizuki powinna
się uczyć! Jej rówieśnicy chodzą do szkoły.
Dla Aider
edukacja małej była na pierwszym miejscu. 12-latka zmarnowała
kilka tygodni na zabawie z psem, co nie było godne pochwały.
Na
to fioletowooki też zdążył się przygotować. Podał
bursztynowłosej broszurę, uśmiechając się tajemniczo.
- Co
to?
- Informacja o szkole do której warto zapisać Mizuki.
Ma bardzo dobre opinie i renomę. Chyba nie chcesz, żeby Twoje
dziecko uczyło się byle gdzie? - Diamand podpuścił ją.
- No
nie...Bardziej brałam pod uwagę prywatne zajęcia...
- Mała
musi mieć koleżanki.
„Odezwała się dusza towarzystwa.”
- Thea ugryzła się w język.
- W sumie nie masz nic do roboty,
więc jedź i pogadaj z dyrekcją – Yamato wstał, zawiązując
wokół szyi czarny szalik.
- Ty na wszystkich masz taki
wpływ, czy tylko na mnie?
Nie odpowiedział, odwracając się w
stronę słońca, które rozpromieniło jego przystojną twarz.
Następnie schował ręce do kieszeni i ruszył w kierunku domu.
-
Diamandzie!
Zatrzymał się, patrząc na rudowłosą przez
ramię.
- Powiedz przynajmniej do kąd wychodzisz na całe noce.
-
Pilnuję interesów – odparł zdawkowo, a potem powoli
pokonał stopnie dzielące go od czterech ścian, gdzie ukrywał się
przed wścibskim światem.
Thea posłuchała rady kuzyna,
chociaż nie wywołało to w niej euforii. Przywiązałaby się do
Tokio, a zamierzenie było zupełnie inne. Nic nie szło po jej myśli
i gniew brał nad nią górę. Trzeźwy umysł – teraz to
było najbardziej potrzebne, by normalnie funkcjonować. Właśnie
dlatego wzięła się w garść, bo niewiele dzieliło ją od
szaleństwa. Miała córkę dla której uczyła się
walczyć ze słabościami i nawet bez wsparcia brata nie zamierzała
odpuścić. Postanowiła potraktować to jako sprawdzian
samodzielności.
Zielonooka ubrała się bardziej formalnie i
udała się pod wskazany adres. Nie interesowały ją żadne rankingi
ani procenty, toteż zapisała małą od ręki. Nie było sensu
zwlekać, szukając lepszej placówki. O ile znalazłaby taką.
Za namową dyrektorki poszła jeszcze poznać przyszłą
wychowawczynię Mizuki. Poczekała tylko na przerwę, ponieważ
kobieta miała zajęcia z młodszymi klasami.
Gromada piszczących
dzieciaków zaludniła korytarz, więc Aider weszła do środka.
Odwiesiła torebkę na wieszak i już rozpinała płaszcz, gdy
zorientowała się, iż przy biurku stoi mężczyzna. Kiedy zdążył
wejść? Przestało ją to obchodzić, ponieważ z ust nauczycielki
padło nazwisko Kou i wszystko stało się jasne. Przeszłość
wróciła pod postacią Taikiego Kou, a na tego rodzaju
przeciwność nie była gotowa. Poczuła jak fala zimna zalewa jej
ciało oraz nieprzyjemne dreszcze na skórze. Nie była w
stanie zrobić najmniejszego kroku, gapiąc się na plecy szatyna.
Pozbierała się dopiero, gdy tamci kończyli dyskusję, co
nieuchronnie oznaczało odkrycie jej nieobecności.
Bursztynowłosa
cofnęła się niezgrabnie, potrącając wieszak i narobiła hałasu.
Taiki odwrócił się, ale zobaczył tylko koniec zielonego
płaszcza znikający za drzwiami oraz leżącą na podłodze torebkę.
Niewiele myśląc podniósł ją, ruszając w pogoń za
właścicielką. Widział jak wysoka, szczupła kobieta zbiega ze
schodów, a potem pędzi do wyjścia.
- Proszę zaczekać!
Zostawiła pani torebkę! - krzykną, kiedy znaleźli się na
zewnątrz.
Thea zamarł. Stała sztywno sparaliżowana strachem, a
jej serce biło w oszalałym tempie.
- Przepraszam, coś nie tak?
- Kou zbliżył się do niej niebezpiecznie blisko.
Już nie było
odwrotu. Gorszego przedstawienia już nie mogła urządzić. Zrobiła
z siebie wariatkę akurat przed nim. Z poczuciem przegranej wykręciła
się do niego przodem, patrząc prosto we fiołkowe oczy. Jeszcze
miała nadzieję, że jej nie pozna.
- Thea? Thea Aider? -
brązowowłosy wyraźnie ucieszył się na widok zielonookiej,
chociaż ona zbladła na dźwięk jego głosu.
- Taiki...Nie
poznałam Cię od razu... - uśmiechnęła się nienaturalnie,
splatając dłonie jak mała dziewczynka.
- Wiesz...Ja nawet nie
wziąłem pod uwagę, że możesz być Ty. Jak długo jesteś w
Tokio? Niesamowite...Co Cię w ogóle sprowadza?
- Sprawy
rodzinne.
- A szkoła?
- Zapisałam córkę –
odpowiedziała cicho.
- Masz córkę?!
Bursztynowłosa
sama zdziwiła się, że reakcja Taikiego była dla niej przykra.
Brnęła w rozmowę z nim pomimo, iż najchętniej uciekłaby z
krzykiem.
- Moja Emi też się tu uczy.
Pięknie! Czy Diamand
wiedział i specjalnie zaproponował tę szkołę? Ależ była na
niego wściekła.
- Świetnie – odparła lakonicznie.
- A ile
ma lat?
- Kto?
- No Twoja córka.
- 12.
Aider
drażniła natłok pytań, które padały jedno za drugim.
Czuła się jak na przesłuchaniu.
- W sumie, to dokładnie tyle
się nie widzieliśmy – szatyn zażartował.
-
Możliwe...Słuchaj, spieszę się i ...
- A torba?
No tak,
znowu zapomniała. Zmusiła się, żeby odebrać od niego torebkę, a
potem znowu odsunęła się na dwa kroki. Niestety zrobiła to na
tyle nieporadnie, że zachwiała się. Kou złapał ją za ramię,
lecz odskoczyła jak oparzona.
- Zraniłem Cię czymś?
Po co
zadawał te głupie pytania?! Mieli za sobą przeszłość, którą
najwidoczniej wymazał z pamięci albo udawał.
- Nie... Ja po
prostu nie mam czasu.
- Wymieńmy się numerami – wciąż
kurczowo trzymał ją za mankiet.
- Zejdzie się zanim Ci
przedyktuję. Mówiłam...
- Proszę – muzyk podał jej
wizytówkę. - Jeśli zechcesz...Zadzwoń albo napisz
wiadomość,
- Tak, dzięki – Thea nie raczyła spojrzeć na
małą, prostokątną karteczkę i szybko schowała ją do
kieszeni.
Taiki został z dziwnym przeczuciem, iż jednak nie
doczeka się żadnego kontaktu...
****
Filigranowa
nastolatka o ciemnozielonych włosach, które sięgały do
ramion oraz prostej grzywce kończącej się tuż nad brwiami, stała
w pomieszczeniu za dużą szybą, trzymając dłonie na ogromnych
słuchawkach. Jej srebrzyste oczy patrzyły gdzieś w dal, gdy
śpiewała tekst autorstwa Seiyi, a biodra poruszały się
rytmicznie. Zachowywała się tak, jakby była częścią każdego,
pojedynczego dźwięku.
Nagle muzyka w słuchawkach przestała
płynąć i nastąpiła głucha cisza.
- Stop! - wściekły Yaten
przerwał nagranie.
Zaskoczony brunet wstał z fotela, potem
dołączyła do nich solistka.
- Co się stało? - zapytała
przestraszonym głosem.
- Zapytaj jego – Seiya wskazał na
brata.
- Słoń wam na ucho nadepnął?! Fałszowałaś jak
wygłodniała hiena! Pierwszy lepszy pijak po butelce czystej prędzej
załapałby linię melodyczną, niż Ty!
Akane Hattori chciała
odeprzeć zarzuty swojego mentora, ale zabrakło jej słów.
Dziewczyna była nowym odkryciem braci Kou i od kilku miesięcy
zajmowali się jej karierą. Dzięki num wydała debiutancki singiel,
a teraz nagrywała płytę. Niestety praca nad nią okazała się
znacznie trudniejsza niż sobie wyobrażała. Dla amatorki takiej jak
ona, obracanie się w kręgu gwiazd było zaszczytem, lecz
zielonowłosa nie kryła fascynacji...Minako. Właśnie żona
najmłodszego Kou była jej idolką.
- Naprawdę starałam się –
18-latka tyle miała na swoją obronę.
- Widocznie za mało!
Człowiek ma wrażenie, że zaraz pozdzierasz sobie struny głosowe.-
Yaten – granatowooki pokręcił głową.
- Jeżeli ma się czegoś nauczyć, to nie będę się z nią obchodził jak z jajkiem!
- Yaten-san, ja się poprawię – Akane ukłoniła się przepraszająco. - Może potrzebuję innego nauczyciela? Czy Minako...
- Zapomnij!
- Ale Yaten-san, błagam!- Hattori próbowała chwycić go za dłonie, ale wyszarpał się.
- Nie dotykaj mnie dziewczyno – wytarł ręce o spodnie. - Najlepiej idź do domu. Na dziś koniec.
- Nie, dam radę i ...
- Akane-chan, w porządku – starszy Kou poklepał dziewczynę po plecach. - Odpocznij, a jutro będzie lepiej.
Srebrnooka posmutniała. Założyła czarną czapkę z daszkiem, zabrała swój plecak i wyszła. Natomiast srebrnowłosy rozłożył się na całej długości kanapy z błogim uśmiechem. Seiya stwierdził, że chciał się pozbyć ich podopiecznej. Skoro nie było nic, co mógłby ewentualnie sprawdzić lub poprawić, uznał iż wróci wcześniej do Usagi, lecz plany pokrzyżowało mu pukanie. W drzwiach pojawił się nikt inny, tylko Taiki.
- Nareszcie w odpowiednim miejscu – brunet pierwszy przywitał brata.
- Powrót do świata żywych? - zielonooki wsparł się na łokciach.
Szatyn uśmiechnął się, ponieważ trochę mu tego brakowało. Błąkał się po mieście po spotkaniu z Theą i nogi same zaprowadziły go do studia. Samotność nie służyła mu i zwyczajnie pragnął towarzystwa.
- Wyglądasz na przygnębionego – lider Three Lights przyjrzał się fiołkowookiemu uważnie.
- Nieee, zdaje Ci się. Saeko zabiera Emi na weekend. Może małej wyjdzie to na dobre.
- Co?! - Yaten ożywił się. - Oddałeś córkę tej małpie?! Odbiło Ci? Chcesz się jej przypodobać?
- Nie zamierzam być zięciem roku.
- Mogę Ci zrobić medal z kartofla.
Brązowowłosy zignorował głupi żart, nie zbaczając z tematu.
- Nie oddałem córki, bo to nie rzecz. Chcę jedynie zdrowych relacji w rodzinie. Saeko może za mną nie przepadać, ale kocha Emi. Dopóki nie przegina, ma prawo widywać wnuczkę.
- Taiki ma rację. Matka Ami nie jest kosmitką i na pewno się dogadają – czarnowłosy też nie popierał wojny z Mizuno.
- Niech będzie, poddaję się – najmłodszy Kou podniósł ręce do góry. - Psycholodzy od siedmiu boleści – wymamrotał pod nosem i wyszedł zaparzyć sobie kawę.
Po kilku minutach w całym studio rozniosło się echo siarczystych przekleństw.
- Cholera, nie działa! Ruszy się któryś, żeby mi pomóc?!
Fioletowooki zareagował na prośbę, ale Seiya powstrzymał go.
- Siedź. Pójdzie do sklepu i przewietrzy się. Korona mu z głowy nie spadnie.
- Jeżeli ma się czegoś nauczyć, to nie będę się z nią obchodził jak z jajkiem!
- Yaten-san, ja się poprawię – Akane ukłoniła się przepraszająco. - Może potrzebuję innego nauczyciela? Czy Minako...
- Zapomnij!
- Ale Yaten-san, błagam!- Hattori próbowała chwycić go za dłonie, ale wyszarpał się.
- Nie dotykaj mnie dziewczyno – wytarł ręce o spodnie. - Najlepiej idź do domu. Na dziś koniec.
- Nie, dam radę i ...
- Akane-chan, w porządku – starszy Kou poklepał dziewczynę po plecach. - Odpocznij, a jutro będzie lepiej.
Srebrnooka posmutniała. Założyła czarną czapkę z daszkiem, zabrała swój plecak i wyszła. Natomiast srebrnowłosy rozłożył się na całej długości kanapy z błogim uśmiechem. Seiya stwierdził, że chciał się pozbyć ich podopiecznej. Skoro nie było nic, co mógłby ewentualnie sprawdzić lub poprawić, uznał iż wróci wcześniej do Usagi, lecz plany pokrzyżowało mu pukanie. W drzwiach pojawił się nikt inny, tylko Taiki.
- Nareszcie w odpowiednim miejscu – brunet pierwszy przywitał brata.
- Powrót do świata żywych? - zielonooki wsparł się na łokciach.
Szatyn uśmiechnął się, ponieważ trochę mu tego brakowało. Błąkał się po mieście po spotkaniu z Theą i nogi same zaprowadziły go do studia. Samotność nie służyła mu i zwyczajnie pragnął towarzystwa.
- Wyglądasz na przygnębionego – lider Three Lights przyjrzał się fiołkowookiemu uważnie.
- Nieee, zdaje Ci się. Saeko zabiera Emi na weekend. Może małej wyjdzie to na dobre.
- Co?! - Yaten ożywił się. - Oddałeś córkę tej małpie?! Odbiło Ci? Chcesz się jej przypodobać?
- Nie zamierzam być zięciem roku.
- Mogę Ci zrobić medal z kartofla.
Brązowowłosy zignorował głupi żart, nie zbaczając z tematu.
- Nie oddałem córki, bo to nie rzecz. Chcę jedynie zdrowych relacji w rodzinie. Saeko może za mną nie przepadać, ale kocha Emi. Dopóki nie przegina, ma prawo widywać wnuczkę.
- Taiki ma rację. Matka Ami nie jest kosmitką i na pewno się dogadają – czarnowłosy też nie popierał wojny z Mizuno.
- Niech będzie, poddaję się – najmłodszy Kou podniósł ręce do góry. - Psycholodzy od siedmiu boleści – wymamrotał pod nosem i wyszedł zaparzyć sobie kawę.
Po kilku minutach w całym studio rozniosło się echo siarczystych przekleństw.
- Cholera, nie działa! Ruszy się któryś, żeby mi pomóc?!
Fioletowooki zareagował na prośbę, ale Seiya powstrzymał go.
- Siedź. Pójdzie do sklepu i przewietrzy się. Korona mu z głowy nie spadnie.
Zacznę od tego, że na Diamanda napotykam się dość rzadko w opowiadaniach. A jeśli już, to nie przypada mi on do gustu. Tutaj jest wprost przeciwnie. Może dlatego, że jest tak spokojny, tajemniczy i nie łaknie czyjegoś towarzystwa, zadowalając się całkowicie samym sobą. A może dlatego, że pomimo swoich własnych planów, w których Thea - jak podejrzewam - ma zagrać dość znaczącą rolę, i tak się nią interesuje, podobnie jak jej córeczką. W zasadzie, to nie mam pojęcia jak wytłumaczyć, dlaczego polubiłam go dopiero w tym rozdziale. Tak się stało i już. I nie mogę się doczekać aż pojawi się o nim coś więcej (;
OdpowiedzUsuńHa! Tak jak podejrzewałam. Czyżby córeczka Thei była jednocześnie córką Taikiego? W przeciwnym razie nie wpadłaby w taki popłoch i nie uciekła. Ale jaki ma w tym wszystkim interes Diamand? Bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, żeby cierpiał, bo Taiki ukradł mu sprzed nosa spokojną Ami Mizuno. Chociaż, mam wrażenie, że u Ciebie wszystko może się wydarzyć i z pewnością będzie to coś, co uznam za swoje szalone teorie, które nie mają prawa bytu ^^
Dobra, mój kochany Yaten zaczyna przeginać. Mam wrażenie, że jakaś kobieca część w nim pozostała z czasow bycia gwiezdną czarodziejką i przechodzi coś w stylu menopauzy. Aż nie mogę się doczekać by ktoś mu porządnie dopiekł, tak, żeby wreszcie zastanowił się nad tym jak traktuje ludzi. Nie tylko Minako, ale całą resztę.
Pozdrawiam, ;*
Hmmm...Hmmm....:D Co ja mogę powiedzieć :D Diamand w żadnym wypadku nie będzie w tym opowiadaniu negatywną postacią. Miałam jakiś impuls i postanowiłam, że chociaż raz niech będzie ten dobry ;) Czy on ma jakiś konkretny powód? No nie wiem...:) Może to po prostu kapry i chce zrobić coś dobrego. Zobaczymy :) On jest wdowcem i tak naprawdę życie prywatne zostawił gdzieś za sobą i zakończył je wraz ze śmiercią żony. Na pewno nie sparuję go z Usagi (o ile w ogóle go z kimś sparuję), bo U/S rozdzielałam już tyle razy w GN, że już im wystarczy. Na pewno szykuję dla Di kogoś kim się zauroczy, a czy to będzie odwzajemnione uczucie, to się okaże;)
UsuńCo od Mizuki...To już pewnie każdy zorientował się, że to jest córka Taikiego i już więcej w tym temacie nie zdradzę :)
A Yaten...Oj, jego to Minako jeszcze wychowa :D ;)
Uff. Kamień spadł mi z serca. I w związku z Diamandem (całkowicie popieram decyzję o byciu pozytywną postacią oraz NIE parowaniu z Usą) i z Yatenem. Tylko niech Minako bierze się ciut szybciej za tą robotę, w przeciwnym razie moje nerwy mogą nie wytrzymać ^^
Usuń;*
Hahaha:D Ups:D No coś na pewno da się zrobić zwłaszcza, że to nie będzie długie opowiadanie ;)
UsuńA Yaten znowu musi być tym wspaniałym facetem :)
Ale się porobiło. Też tu widzę, że Thea to ma bardzo dużo wspólnego z Taikim. Napięcie które budowałaś w rozdziale od początku do końca było tak wyczuwalne że denerwowałam się razem z Theą. Dreszczy dostałam :D Diamand też mi się tu podoba. Nie jest takim paskudnym draniem a jakoś czytanie ciągle że sypia z Usagi i odbija ją Mamoru albo Seiyi mi nie pasuje. Przejedzony temat. Ah ten Yaten. Przesadza ale ja lubię jak on jest taki pyskaty:) Też jest w tym urok;) Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńAch... Najpierw zacznę od mojego ulubieńca, czyli Yatena :D Ja nie wiem jak Ty to robisz, ale oddajesz cały jego charakter i on jest po prostu jakby z anime wyjęty. W tym rozdziale przeszłaś samą siebie. Jest do schrupania haha xD
OdpowiedzUsuńCo do Taikiego, to ciekawa jestem kiedy on się domyśli, że Mizuki to jego córka i jak na to zareaguje. Jakoś wątpię, że Thea mu to ot tak powie. Zastanawia mnie jak to rozegrasz...
Pozdrawiam :)
Dla mnie bomba. Od początku do końca bardzo przemyślane i trzymające w napięciu. Uwielbiam zastanawiać się, co bedzie w następnym rozdziale bo wiem, że i tak mnie zaskoczysz bo to będzie zupełnie inne rozwiązanie niż ja przewiduję. Bardzo fajny pomysł na Diamanda i intryguje mnie nowa postać. Co to sie będzie działo :D I pojawiła się Akane! Mogę się z nią utożsamiać :D "Nie oddałem córki, bo to nie rzecz. Chcę jedynie zdrowych relacji w rodzinie. Saeko może za mną nie przepadać, ale kocha Emi. Dopóki nie przegina, ma prawo widywać wnuczkę." Święta prawda.
OdpowiedzUsuńNareszcie mogłam przeczytać w spokoju... Ostatnio ciągle biegam i nie mam chwili dla siebie. :) Główną rzeczą, która nasuwa mi się po przeczytaniu tego rozdziału, jest to, że piszesz bardzo dorośle. Realizm w Twoich opowiadaniach wcale nie jest nudny, wręcz przeciwnie, pokazujesz mi zawsze, że o zwykłych, codziennych problemach można pisać w sposób równie fascynujący jak o walkach i nadprzyrodzonych mocach. Bardzo podoba mi się Thea jako dojrzała i opanowana kobieta.W moich ff była postacią bardzo płynną, trochę przesadzoną, Ty ją ładnie zrównoważyłaś. Z resztą to już bardziej Twoja postać niż moja, mój czas już przeminął, ale cieszę się, że wciąż mogę przeczytać potyczki losu zielonookiej panny Aider. :)) Chciałabym mieć Twój zapał. Dla mnie naprawdę jesteś Mistrzem. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to zawsze będzie Twoja postać i dziękuję Ci, że jeszcze nie zamordowałaś mnie za to, co tu wyprawiam. Nic nie przeminęło i wiesz, że co pisałaś (lub napiszesz) zawsze będzie miało dla mnie ogromne znaczenie :) :*
UsuńDla mnie tez super rozdzial tylko szkoda ze nie bylo wiecej Yatena:P napewno Mina wychowa go dobrze:) heheh a co do Thea to swietnie opisalas te napiecie miedzy nia a Taikim. mala Mizuki zacznie chodzic do tej samej szkoly co kuzyni pewnie bedzie sie dzialo miedzy dzieciakiami:P pozrawiam magdzia8787
OdpowiedzUsuńDla mnie też za mało Yatena. Zakochałam się w nim w Postaw vabank i to mój ulubieniec z braci Kou. Na Seiyę też zwróciłam uwagę. Widac, że dojrzał i jest prawdziwym mężczyzną. Sama bym takiego chciała :D x3
OdpowiedzUsuńRozdział czytałam już wczoraj, ale w stanie dość nietrzeźwym, więc to dziś komentuję.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie czy Diamand sprowadził Theę z córką, bo dowiedział się o śmierci Ami i chciał ją "połączyć" z Taikim, czy potrzebował namiastki rodziny w swojej samotności.
Z Taikim zgadzam się w kwestii Saeko, z Yatenem oczywiście nie i ciekawi mnie, co dla niego szykujesz.
Dość ciężko mi ocenić Theę - widać, że kocha córkę (chociaż decyzja, żeby 12-latka nie chodziła do szkoły przez kilka tygodni jest dość dziwna), ale nie rozumiem, dlaczego jej istnienie ukryła przed Taikim. Takie postępowanie zawsze oceniałam negatywnie, bo dziecko powinno wiedzieć, że ma ojca i kim on jest. Nawet jeśli jest związany z inną kobietą i ta wiadomość mogłaby mu skomplikować życie, to nie jest to żaden powód. Po prostu, kiedy kobieta spodziewa się dziecka, to ono powinno być najważniejsze, a pozbawianie go ojca jest dość okrutne. I jeśli Mizuki dowie się prawdy to więź pomiędzy nią a matką ma prawo nie wytrzymać.
Nawet nie wiem jak wyobrazić sobie rodzinę złożoną z Thei, Taikiego, Mizuki i Emi. Najbardziej szkoda mi tej ostatniej, bo to ona "traci" ukochanego ojca. Chyba bardziej widziałam ten związek jako dwoje wdowców (lub Thea po rozwodzie).
Emi jest rok młodsza od Mizuki, dobrze pamiętam?
Emi ma 10 lat, czyli jest 2 lata młodsza od Mizuki :) Thea nie zapisała jej na początku do szkoły, bo nie do końca potrafiła ogarnąć sytuację w której postawił ją Diamand. Powoli staje na nogi, a niewiedza Taikiego o tym, że ma jeszcze jedną córkę...No cóż. Różnie bywa i zdarzają się takie przypadki. W dalszych rozdziałach zobaczysz, a może i nawet w kolejnym, bo przyspieszam z fabułą:) No i wcale nie jest powiedziane, że Thea, Taiki, Emi i Mizuki stworzą rodzinę. Wszystko wyjaśni się za około 10 rozdziałów. Może zostanę zamordowana za końcówkę i nie napiszę pożegnalnego opowiadania :D
UsuńTo źle zapamiętałam. Ciekawi mnie strasznie historia jak Thea poznała Taikiego, jak się rozstali i ile ta znajomość znaczyła dla nich w przeszłosci, czyli nic tylko czekać na kolejne rozdziały. Fajnie, że ostatnio z nimi przyspieszyłaś, bo i na kolejny czekam z niecierpliwością
UsuńJa się rozmarzyłam jak przeczytałam wstęp. Trochę jakbym czytała książkę:) Rozdział genialny jak zawsze i wszyscy juz tyle powiedzieli, że ja dodam, że zgadzam się z większością :) Chociaż ja trochę rozumiem Theę. Pewnie nie chciała być tą drugą, ale między dziewczynkami jest różnica wieku, a z prologu pamiętam, że Taiki był we Francji i dopiero po powrocie zaręczył się z Mizuno. Może gdyby został tam dłużej to wtedy miałby szansę na założenie rodziny z Theą, bo Mizuki jest jego pierworodną córką. Ciekawe jak Emi zareaguje na wiadomość, że ma starszą siostrę. Może nie być zachwycona. Z pozoru jest wyciszonym dzieckiem, ale lubi skupiać na sobie uwagę Taikiego. Czuję, że będzie ciekawie :D Już nie mogę się doczekać! :))))))
OdpowiedzUsuńWOW!!! Taiki ma drugą córkę! Ale nowina! Już bym chciała, żeby się dowiedział. Kiedy będzie następny rozdział???!!! Nie może być jutro? Ale piszesz, bomba!
OdpowiedzUsuńSyrenka
Ale się porobiło! Taiki ma drugą córkę :O Było by miło, gdyby razem stworzyli rodzinkę, ale Emi z pewnością tak łatwo nie zaakceptuje starszej siostry. A znając życie i tak nas czymś jeszcze zaskoczysz - oby pozytywnym! Pozdrawiam i dużo weny :)
OdpowiedzUsuń