wtorek, 17 września 2013

Rozdział VII

Powiem tylko tyle, że w następnym rozdziale spotkanie Thei i Taikiego ;)


- To co się stało, przechodzi ludzkie pojęcie! - Saeko jak huragan odepchnęła drzwi frontowe, gdy Taiki ledwo zdążył je uchylić. 
  Nerwowo ściągnęła skórzane rękawiczki z impetem rzucając je na sofę i poprawiła okulary, wbijając w zięcia nienawistny wzrok. Gdyby mogła, to wdeptałaby go obcasami w podłogę, co raz na zawsze rozwiązałoby jej problem. Z coraz większym trudem przychodziło jej tolerowanie marnego piosenkarzyny, który przez całe życie nie robił nic ambitnego. Pieniądze zarabiał na naiwności fanów, a to chyba była najprostsza forma wybicia się w mediach. Chociaż nie mówiła tego na głos, właśnie jego obwiniała za śmierć jedynej córki. Wypadki zdarzają się, ale Ami była rozsądną młodą kobietą i tak po prostu nie zauważyła rozpędzonego auta? Musiało stać się coś złego. Na pewno nieodpowiedzialny mąż skrzywdził ją i biedna tłamsiła w sobie żal. Nie mogła być sobą tamtego dnia.
  Mizuno miała własną wersję na temat śmierci niebieskowłosej, a innego toku wydarzeń w ogóle nie dopuszczała do myśli. Według niej Kou był nieuczciwym człowiekiem, złym ojcem i jeszcze gorszym mężem. Do tej pory nie rozumiała, co inteligentna studentka medycyny zobaczyła w kimś takim. Do samego końca łudziła się, że do ślubu nie dojdzie, lecz rozczarowała się.
  Zmęczony szatyn opuścił bezradnie ręce, przygotowany na atak. Kiedy już mu się wydawało, że wychodzi na prostą, to od razu ktoś podkładał mu pod nogi kłody. Czasem miał wrażenie, iż pcha pod górę ogromny głaz, który u podnóża samego szczytu z powrotem staczał się na dół. Takie właśnie były rozmowy z „cudowną” teściową – bezcelowe, mierne w skutkach. Zupełnie, jakby mówił do ściany.
- O co Ci dokładnie chodzi? - zapytał posępnie.
- Żartujesz sobie ze mnie?! - kobieta wrzasnęła, ale szybko przypomniała sobie, iż gdzieś w pobliżu jest jej wnuczka. - Byłam w szkole i zostałam poinformowana o tym absurdalnym incydencie. Jak w ogóle możesz być taki spokojny? To trzeba jakoś załatwić!
- Chwileczkę – muzyk zamotał się. - Po pierwsze, po co poszłaś do szkoły? A po drugie, co chcesz załatwić?
- Jak to co?! Emi spotkała przykrość, a to nie była jej wina. Jak mogłeś pozwolić, żeby ją zawiesili? Była wzorową uczennicą i tamta smarkula sprowokowała awanturę. Prawda jest taka, że córka Twojego brata jest winna! Najwidoczniej to u was rodzinne i nie potraficie zajmować się małymi dziećmi.
- Możesz usiąść?! - mężczyzna nie wytrzymał, a jego prośba zabrzmiała jak rozkaz.
- Postoję – Saeko uniosła się honorem.
- Nalegam – zacisnął wargi, wskazując na fotel.
  Niebieskowłosa usiadła teatralnie przekręcając głowę, jakby robiła łaskę swoją obecnością. Gdyby nie była babcią, fiołkowooki zapomniałby o dobrych manierach i pozbyłby się wrednej jędzy z jego domu, a przede wszystkim z życia. Jak miał się z nią porozumieć, skoro nie przejawiała nawet odrobiny życzliwości? Może i dobrze, że nie udawała, bo inaczej zbudowaliby sztuczne relacje, które nie przetrwałby w zwykłej codzienności. Rzeczywistość skruszyła jakiekolwiek nadzieje na poprawę, dlatego należało pogodzić się z faktem, iż żadne pozytywne uczucie nie ma prawa narodzić się między tym dwojgiem, właściwie obcych sobie ludzi.
- Dobra rada – Taiki przysiadł na oparciu sofy. - Jeśli będziesz krzyczała, to tylko pogorszysz sprawę. O moim bracie też nie będziemy dyskutować i najważniejsze. Wyłącznie ja rozwiązuję problemy Emi. Jeśli nasze wyjaśnienia będą sprzeczne, to mała pogubi się.
- I tak pofatyguję się do dyrekcji...
- Nie ma mowy! - muzyk zaznaczył ostro. - Tylko przysporzysz jej kłopotów. Co chcesz udowodnić? I komu? Problem nie tkwi w nauczycielach, czy rodzicach. Dzieci nie są tak zdyscyplinowane jak dawniej. Często walczą o swoje, podobnie jak dorośli. O niewyparzonym języku już nie wspomnę. Zamierzałem to wytłumaczyć Emi, dopóki nie przyszłaś.
  Mizuno nadąsała się, bo od razu pojęła, co jej zięć miał na myśli. Może i była niemile widzianym gościem, lecz na pewno nie planowała podporządkować się kazaniom prawionym przez byle prostaka. Dobrze wychowała córkę, to tak samo zajęłaby się wnuczką. Kou powinien przyznać, że nie radzi sobie z małą dziewczynką i skończyłaby się ta szarpanina. Kogo on chciał oszukać?!
- Rób to, co uważasz za słuszne. Nie będę się wtrącać – skłamała.
  Brązowowłosy odsapnął. Dzisiejszy dzień zaliczał do najgorszych w swoim życiu i był wykończony psychicznie. W porównaniu z upartą lekarką, to towarzystwo Yatena było relaksujące. Żałował, że zostawił pracę w studio, bo przynajmniej zająłby się czymś pożytecznym i posłuchałby śmiesznych sprzeczek braci. Brakowało mu tamtych beztroskich dni, kiedy żyła Ami. Owszem, kłócili się dość często, ale liczył, że to przejściowy kryzys. Jego żona źle interpretowała zażyłość z Kakyuu, a w tym tkwił cały problem. Nawet gdy czerwonowłosa wróciła na macierzystą planetę, to Mizuno nie przestała snuć dziwnych insynuacji.
  Drzwi od łazienki zaskrzypiały i ze środka wyszła skulona Emi. W dłoni trzymała pogniecioną chusteczkę, a drugą rękę położyła na klamce, jakby miała zaraz przewrócić się. Saeko nie marnowała czasu, przygarniając wnuczkę w swe ramiona. Pogłaskała troskliwie niebieską czuprynę, tuląc do siebie mocniej.
- Moje biedactwo, już nic złego Cię nie spotka – ścisnęła małą za nadgarstki i ukucnęła przed nią. - Może chciałabyś na weekend pojechać do mnie? Spędzimy go razem miło.
Taiki wytrzeszczył fiołkowe oczy. Na to nie był przygotowany, a podstęp wyczuwał na odległość.
- Razem? - dziewczynka pociągnęła noskiem. - A co będziemy robić?
- Same niespodzianki, zobaczysz.
- A tata?
- Na pewno się zgodzi, jeśli chce żebyś była szczęśliwa – kobieta posłała zięciowi władcze spojrzenie.
10-latka również na niego popatrzyła, wyczekując zgody.
- Nie mam nic przeciwko, ale jesteś pewna, że chcesz nocować u babci? - Kou złamał się.
Kiedy jego córka kiwnęła potakująco głową, to ścisnęło go od środka. Po raz pierwszy zaczął zastanawiać się, czy nie zawalił czegoś po drodze...

****
  Przez uchylone dyskretnie okno wyglądał srebrnowłosy mężczyzna. Przed posiadłością stało jego sportowe auto oraz czarny suv Minako, który podarował jej na ostatnie urodziny.
Miło, że prezenty ode mnie traktuje jak eksponaty. No tak, udajemy plebejuszy. Super!- zirytowany uderzył pięścią w parapet.
Obejrzał się za siebie, sprawdzając, czy dzieciaki zjadły obiad. Obrazek był podręcznikowy, ponieważ Hiro oparł ciężar głowy na dłoni, nawijając makaron na widelec. Z kolei Mai wciągała pojedyncze nitki ustami, wiercąc się niemiłosiernie. W samochodzie opowiadała, że będzie naśladować jakieś zwierzę, lecz od tego czasu zdążył zapomnieć. 
  Wrócił do obserwowania drogi, gdy akurat przed bramą zatrzymała się żółta taksówka. Ubrana w granatowy kostium Mina wysiadła i zapłaciła kierowcy, potem sprawdziła skrzynkę na listy, wyjmując kilka kopert. Yaten zauważył wyraźne znaki zmęczenia na jej twarzy, lecz od razu pomyślał, iż sama jest sobie winna.
Kobieta weszła do kuchni, pragnąc jak najszybciej zjeść ciepły posiłek, kiedy srebrnowłosa dziewczynka poderwała się od stołu, uciekając na górę. Wenus zamurowało, gdyż jej córka przeważnie przytulała ją na powitanie.
- Co jest grane?! - zapytała samą siebie
- Przyłożyła jednej dziewczynie i jest zawieszona.
- Hiro! - zielonooki warknął na syna, ale chłopie wypiął złośliwie język, także ewakuując się na górę.
Zapadła grobowa cisza. Para mierzyła się przez kilka minut wrogim spojrzeniem.
- Słucham – blondynka ostentacyjnie rzuciła płaszcz na oparcie krzesła.
- Właściwie w skrócie, to już wszystko wiesz.
To raczej nie było wyjaśnienie na jakie czekała.
- Podaj mi jakiekolwiek argumenty, które przekonają mnie, że to pomyłka.
- Trzeba było pilnować domu, a nie pracy ze śmieszną pensyjką – Kou powiedział z przekąsem.
Aino wyprostowała się wojowniczko. Ona też miała swoje zdanie.
- Znowu się czepiasz! - potrząsnęła nerwowo głową, aż jej grzywka nastroszyła się. - Ostrzegałam, że zajęcia aikido to głupota!
- Ale sobie wymówkę znalazłaś. Nie wina Mai, że Emi zapomina o języku w gębie, kiedy go potrzebuje. Nam potrafiła pyskować, a jak przyszło co do czego, to bawiła się w niemowę! Wkurza mnie to, ale nie kłóciłem się przez wzgląd na Taikiego. Nasza córka ma kłopoty, bo tamta mała zachowuje się jak potworek z horroru.
- Yaten!
- No co?! Snuje się po kątach jak zombi.
- To Twoja bratanica!
- I tak mnie nie cierpi! Zresztą, jej mamusia też za mną nie przepadała. Widać ma to w genach.
- Jej matka była moją przyjaciółką i nie pozwolę Ci o niej mówić w ten sposób! Nie obchodzi mnie, czy się lubiliście. Ami nie żyje, a Ty zamknij się, jeżeli masz chociaż odrobinę rozumu! - długowłosa wykręciła się na pięcie, udając się do pokoju gościnnego.
  Srebrnowłosy przygasł po ostrych słowach, które padły. Przesadził, ale może nie było za późno na skruchę. Miał się zbliżyć do żony, a znowu wyszedł na tyrana. Dlaczego nie potrafił pohamować się, gdy sytuacja naprawdę tego wymagała? Już nie był niedojrzałym smarkaczem, tylko mężczyzną troszczącym się o rodzinę. Ile jeszcze błędów musiał popełnić, aby w końcu to zrozumieć?
Muzyk poszedł do gościnnego z przygotowaną w pamięci przemową, lecz wszystko w jeden sekundzie straciło sens, ponieważ Mina płakała. Doprowadził najdroższą swemu sercu istotę do łez i poczuł się jak skończony idiota.
- Mina-chan... - usiadł na brzegu łóżka, ale złotowłosa nakryła się kocem po sam czubek głowy. - Błagam, odezwij się – poprosił, jednak jego ukochana przesunęła się na drugą stronę łóżka.
  Skoro nie dała mu innego wyjścia, to po prostu chwycił ją w pasie i pomimo, iż szamotała się, posadził ją siłą tak, by plecami opierała się o jego tors. Sam przyłożył podbródek do jej ramienia, całując w szyję.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam. Miałaś rację. Następnym razem pomyślę, zanim coś powiem...
- Jasne! - Wenus żachnęła się. - Teraz udajesz słodkiego jak cukierek, a potem koncert zacznie się od nowa!
- Nie! Przysięgam! - Kou przestraszył się, że straci żonę.
- A...A co z moją pracą? - Aino wytarła rękawem mokre policzki.
Druga okazja mogła się nie trafić, a zielonooki miał teraz słabszy moment. Najlepiej było wymusić na nim obietnicę, że przestanie być władczy oraz pozwoli jej na realizację pragnień.
- Potrzebne Ci to do szczęścia?
Szybko pożałował tych słów, ponieważ poczuł ból w okolicach żeber. Minako udowodniła, że ma mocny cios. Może faktycznie powinien ustąpić? Przynajmniej na razie...
- To jak? - został przyparty do muru.
- No...W sumie...Czemu nieee... - język mu się plątał.
Błękitnooka ucieszyła się w duchu i odwróciła się do męża, oplatając go nogami w pasie.
- Czasami da się z Tobą dogadać.
Kiedy chciał ją pocałować, odchyliła się.
- To co? Już nawet przy wypłacie nie będę miał żony?
Zamiast odpowiedzi, oberwał poduszką i oboje stracili równowagę, słysząc perlisty śmiech. Łobuziaki przestały się ukrywać, wiec wbiegły do środka. Najbardziej zadowolona była Mai, która uwiesiła się tacie na szyi, a Hiro usiadł obok Miny.
- Wiedziałam, że tak będzie – dziewczynka zamrugała niewinnie oczami.
- Co wiedziałaś? - mężczyzna zdziwił się.
- On powiedział, że pozabijacie się – pokazała palcem na brata.- Nie wierzyłam, bo tata jest najfajniejszy na świecie.
  Srebrnowłosy prawie rozpłynął się. W takich momentach rozpierała go duma mimo, iż jego córka aniołkiem nie była.
- Ja z Tobą moja panno nie skończyłam – blondynka już tak łatwo nie dała owinąć się wokół palca sprytnej 10-latce.
Ta wtuliła się mocniej w Yatena, uśmiechając figlarnie.

16 komentarzy:

  1. Nie lubię ludzi wyrachowanych, a już zwłaszcza takich, którzy wykorzystują do swych planów dzieci. Zwłaszcza, że Emi jest po prostu spragniona uwagi i miłości, a także kontaktu z kobietą. Taiki może i nie jest idealnym ojcem - ale taka prawda, że przecież nie ma ludzi idealnych - ale się stara i przedkłada swój własny żal i żałobę nad pragnienia dziecka. Jasne, nie zawsze będzie mu wychodziło i to jest normalne, a Emi jako mądre i pojętne dziecko mimo wszystko powinna to zrozumieć, ale najważniejsze jest to, że się nie poddaje.
    Wydaje mi się, że tutaj nie ma wygranych, przegranych. Jest tylko babcia Saeko, która zachowuje się jakby zniknęła jej ta trzeźwo myśląca półkula mózgu. Choć i tutaj mogę wykazać się zrozumieniem, ale takim naprawdę małym, tycim, tyciusieńskim. Straciła córkę. Swoje jedyne dziecko. To chyba musi być żal, tęsknota i ból, które nie znikną pod wpływem czasu. Jednak to nie w porządku odgrywać się na Taikimi. I wykorzystywać swoją własną wnuczkę. Mam tylko nadzieję, że nie wpadnie na głupi pomysł by odebrać mu dziecko i samodzielnie je wychować, na swoją modłę, chociaż niesttey na to wszystko póki co wygląda.

    Uwielbiam Twoją parę Minako i Yatena, obydwoje są wygadani i zawsze sprawiali, że humor mi się poprawiał, gdy tylko pojawiła się mała wzmianka o nich. Dlatego tak mi przykro i smutno - ja tak szybko przywiązuję się do fikcyjnych bohaterów, damn - gdy czytam o ich problemach. Yaten nigdy nie był bez wad, jednak mierzi mnie jego podejście do pracy Minako. Nie lubię, gdy ludzie oceniają kogoś na podstawie tego ile na przykład zarabia, jak się ubiera, w jakich sklepach, etc., dlatego nie podoba mi się zachowanie Yatena w tej kwestii. Już pomijając fakt, że Minako może się po prostu realizować. Nie każdy ma taki luksus jak ona, że pracuje, bo chce, a nie musi. Ale niezależnie od powodów dla których podjęła pracę, Yaten powinien to wszystko uszanować i wspierać ją, zwłaszcza teraz, gdy uświadomiła sobie, że to nie jest taki lekki kawałek chleba. Ostatnio mam po prostu wrażenie, że z niego taki tyran, który zawsze musi być w centrum uwagi. A to mi się bardzo, ale to bardzo nie podoba, z uwagi na sympatię - prawie, że miłość - którą go darzę.
    I może dzieci ich to istne diabły, to jednak dobrze, ze są. Chociaż, gdyby nie one, to na pewno inaczej by się pogodzili ^^'

    Buziaki i czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko, co napisałaś o Saeko jest świętą prawdą. Babeczka naprawdę nie myśli trzeźwo i właściwie jest zaślepiona żaletm po stracie córki. Dawno temu zaplanowała dla niej idealne życie i nic tego nie wypaliło i teraz chce poukładać wszystko za wnuczkę. No i co tego sporu wyniknie? :)
      Co do Yatena i Miny też się zgodzę. On za bardzo przyzwyczaił się do luksusów w jakich żyje oraz do tego, że Minako zawsze była przy nim. W dziwny sposób okazuje jej swoja zazdrość, a do tego jest cholernie uparty. Za bardzo chce być w centrum uwagi i dlatego jest tak postrzegany. Jeszcze trochę przed nim, żeby musiał się przekonać, iż pieniądze, chociaż trudno bez nich żyć, to jednak szczęścia nie dają ;) Mądry z niego facet, to liczmy wszyscy na to, że w porę odzyska zdrowy rozsądek. Przecież ma rodzinę, którą kocha :)
      :*

      Usuń
    2. To jest właśnie w tym wszystkim najgorsze, że najbardziej będzie cierpieć Emi. Bo nawet choć teraz może być zadowolona tym, że poświęca jej się uwagę, to jeśli Saeko jednak zdecyduje się oderwać ją od ojca, to mała będzie cierpiała. A wszystko po to, żeby wreszcie ziścić niespełnione ambicje babci, która powinna zacząć odbywac jakieś sesje terapeutyczne czy coś w ten deseń.

      Tak, to jest zdecydowanie co przeszkadza mi w Yatenie, który przecież potrafi być takim cudownym facetem. Mam jednak nadzieję, że szybko przejrzy na oczy i doceni to, co wokół siebie ma, tym razem to on będąc przy swojej żonie, a nie na odwrót (;

      ;*

      Usuń
    3. Wiesz co, dzieci zazwyczaj wyczuwają, kiedy ktoś buntuje ich przeciw ukochanemu rodzicowi. Jedyne co może zrobić Saeko to spędzać z małą dużo czasu, pozwalać jej na to, czego ni może robić z tatą i to wszytko. Każdy bezpośredni atak na Taikiego obróci się przeciwko niej.

      Usuń
    4. Oczywiście, że tak. Dzieci nie są głupie, choć wielu dorosłych często o tym zapomina i nie traktuje ich (przynajmniej przez pierwsze lata życia) jako samodzielne jednostki myślące. Ale w tym przypadku nie byłabym taka pewna. W końcu Emi tęskni za mamą, którą straciła tak nagle, a z ojcem nie może jeszcze odnaleźć wspólnego języka, pomimo jego miłości, ponieważ on także cierpi po utracie Ami.

      Usuń
  2. Strasznie się ciesze że pojawił się rozdział, bo ja mam niedosyt tego co piszesz. Wyczekuję na Kimi dake wo i tam ciągle nic :( A ten rozdział piękny. Pokochałam Takiego dzięki tobie, bo wcześniej jakoś nie zwracałam na niego uwagi. Naprawdę fajny z niego tatuś i introwertyczna ma rację że każdy popełnia błędy, ale on jest tatą Emi i wiem, co jest dla niej dobre. Saeko niepotrzebnie się wtrąca i też się boję że bedzie chciała mu zabrać córkę. Co za despotyczna kobiet:( A Yaten i Mina powiedziałabym że bajka gdyby nie kłótnia. Kocham ich oboje, bo w twoim wykonaniu są wyjątkową parą i dla mnie najbliższą. A dzieciaczki cudowne, tylko do pokochania. Pozdrawiam Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie Taiki jest idealnym ojcem. Kochającym, poukładanym, spokojnym, jego posunięcia powodują, Emi czegoś się uczy. Nie da się przecież ochronić dziecka przed wszystkimi nieprzyjemnościami tego świata. To nawet niewskazane, bo każdy, mały czy duży, człowiek musi nauczyć się z nimi radzić, a w tej sytuacji i szatyn i jego córka w takiej się właśnie znaleźli.

    Cenie sposób w jaki to napisałaś. W tych kilku zdaniach zamknęłaś cały smutek, niepewność i bezradność najstarszego Kou tak, że ma się ochotę go wesprzeć, otoczyć ramieniem. Uwielbiam Taikiego i kocham, gdy o nim piszesz. Dziękuję za każdy poświęcony mu fragment. :)

    Co do Miny i Yatena- obrazujesz ich relację tak fantastycznie, że sama czasem chciałabym przeżyć coś takiego. Jesteś moim Mistrzem, ale to już wiesz. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Mai. To moja ulubienica i chciałabym mieć taką córeczkę. Jest słodka, a jej charakterek tylko dodaje uroku. Dziewczyny mają rację, że Emi jest spragniona kontaktu z mamą co jest normalne. Ma dopiero 10 lat i obserwuje swoich rówieśników. Moim zdaniem,ona wie że Taiki stanie na głowie gdy będzie miała problem i troszkę to wykorzystuje. Saeko to podłe babsko! A Mina i Yaten świetni. Najbardziej lubie jak ty o nich piszesz ale to moje zdanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie Ci dwaj Kou zaczynają powoli wkurzać.
    Saeko zawsze będzie ważną osobą w życiu Emi, szczególnie po śmierci matki, to babcia (lub ciocia) powinna(dla dobra dziecka)przejąć część "zadań" Ami. Można o Saeko powiedzieć wiele złych rzeczy, ale ona kocha swoją wnuczkę i własnie na tej płaszczyźnie Taiki mógłby zbudować porozumienie z Saeko. Staram się ją zrozumieć (to taka moja przekora - czasem utożsamiam się z "czarnymi charakterami") i nie jest jej łatwo. Taiki stracił żonę, ona córkę. W śmierci dzieci jest coś nienaturalnego. Poza tym, moim zdaniem, to Saeko straciła najważniejszą osobę w życiu, najdroższa osoba dla Taikiego nadal żyje (możecie mnie zjechać, ale uważam, że on kochał bardziej Emi niż Ami). Saeko jest w żałobie, potrzebuje wsparcia, a tymczasem jest sama. Naturalnymi cechami żałoby jest rozpacz i smutek, ale też agresja i szukanie winnych. A Saeko nieźle trafiła, bo Taiki jest częściowo winny. Co do jednego też Saeko ma rację, Emi nie powinna zostać zawieszona i to wina Taikiego, że nie wyjaśnił tej sprawy.
    Teraz Yaten - tego męskiego szowinistę, to bym udusiła na miejscu Miny. Jego fochy o pracę Minako są bezsensowne. Czy on nie może zrozumieć, że praca i dom (szczególnie, gdy dzieci są duże) są dwoma waznymi składnikami życia dla większości ludzi? (Mam taką wizję, zespół się rozpada i całą rodzinę utrzymuje Minako - wiem że to nierealne, ale niezła nauczka dla Yatena by to była.) Dla mnie Yaten to taki trochę despota i wszystko musi być po jego mysli. Nawet ten głupi suv! Czy Minako go chciała? Wątpię. Nie podoba mi się też obwinianie Minako za wyskoki Mai, obydwoje są rodzicami. A przy wiecznie walczących ze sobą rodzicach dzieci grzeczniejsze nie będą.
    Już się cieszę na następny rozdział i spotkanie Taikiego i Thei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno nie zamierzam Cię zjechać, czy coś w tym stylu :D Dla mnie to dobrze, że każda z Was ma inny punk widzenia i zawsze coś dostrzeże między wierszami. Dla mnie to jest pewnego rodzaju sygnał, bo wtedy wiem, że to do zamierzam dalej napisać idzie we właściwym kierunku ;) Im więcej takich spostrzeżeń, tym lepiej;) W sumie to dla mnie samej jest ciekawe jak później czytam, bo nawet gdy piszę, to nie zdaję sobie sprawy, że może to wywołać tyle różnych opinii.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Jak dla mnie, to po części każdy ma tu rację. Na tym polega prawdziwe życie, że ludzie nie są idealni, maja problemy, często emocje biorą nad nimi górę i czasami zachowują się w egoistyczny sposób. Gratuluję autorce, bo przedstawiła świat pozbawiony cukierkowatych, nierealnych zdarzeń. Dla mnie to ma znaczenie, bo chociaż poruszyła trudne tematy co ciekawi mnie jakie będzie rozwiązanie.
      Rozdział jest genialny, bo jest Taiki który ciężko radzi sobie ze śmiercią żony poprzez pryzmat ukochanej córki. Czasem jest tak, że rodzice świata nie widzą poza dziećmi. Czy kochał Emi bardziej niż Ami? Ciężko stwierdzić, bo nie jest taki Seiya, że otwarcie deklaruje swoje uczucia. Czytałam Gwiazdę nadziei i śledziłam konflikt między nimi. Ami była zazdrosna o Kakyu bo księżniczka wpakowała się z butami w jej zycie rodzinne. Czy nie bywa tak często w życiu? Jasne, że tak. Kou był rozdarty między rodzinę, a obowiązek bycia gwiezdnym wojownikiem. A czy on jest winny śmierci Ami? Przecież nie wepchnął ją pod koła samochodu! Czy chciałby, żeby jego dziecko straciło matkę? Saeko faktycznie powinna mu pomagać, bo jest babcią, a ona nawet się nie stara. Taiki tylko odpiera jej ataki, bo ona ciągle go prowokuje. Nie powinna podważać jego zdania przy córce. Rana po śmierci Mizuno jest zbyt świeża i stąd to wszystko wynika. A Yaten zawsze miał trudny charakter. W Postaw Vabank Ayane wydobyła z niego cechy świetnego faceta, a tu pokazuje, że on też idealny jest. Czas pokaże co z tego wyjdzie.

      Usuń
  6. No chociaż tu jest rozdział! Saeko jest babcią i powinna pomagać, a nie przeszkadzać. Straciła najbliższą dla siebie osobę, ale Taiki też. Przecież nietylko córka ale i żona jest najbliższa dla mężczyzny. Takie rozdzielanie na części nie ma sensu. On wychowuje Emi tak dobrze jak potrafi. Gdyby poleciał do dyrektora rozwiązywać za nią problem, to jedynie pokazałby że bicie się i wyzywanie są w prządku. Może mała wyciągnie z tego jakąś lekcje że powinna spróbować sama się bronić. Częściowo jest trochę winna bo pochwaliła zachowanie Mai. W Gwieździe nadziei zawsze krytykowała kuzynke że jest głupsza od niej itp. W pierwszym rozdziale też paskudnie się zachowała ponieważ zawsze uważała się za mądrzejszą. Jak Mai stanęła w jej obronie to dostała olśnienia. To nie w porządku. Emi należy się lekcja pokory bo jest rozpieszczoną jedynaczką. Pamiętam jak Taiki chciał żeby otworzyła się na świat i róweiśników, a Ami bagatelizowała to. Trochę przyczyniła się do tego że mała była/jest odlutkiem.
    Pozdrawiam Syrenka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co napisać bo tyle już zostało powiedziane :) Rozdział bardzo mi się podobał. Uważam że Saeko coś knuje i spodziewam się z jej strony brzydkiej akcji. Yaten też pewnie tylko teraz odpuścił. On potrafi postawić na swoim tylko żeby tego nie żałował później. Czekam teraz na spotkanie Thei i Taikiego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Saeko napewno cos knuje( pewnie che Emi tylko dla siebie) w koncu troche ja rozumiem stracila corke.a co do Yatena to uwielbiam go ale czasem jego charakter mnie wnerwia:)Mina powinna mu dac nauczke aby zrozumial jak praca dla niej jest wazna. pozdrawiam magdzia8787

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się to opowiadanie. Trochę już zaczęło mnie wkurzać że większość fanfików jest na jedno kopyto. Wymyślanie nowych wrogów kiedy wojowniczki już pokonały wszystko co możliwe to przesada. Nowa przyszłość, nowa przyszłość. Jaka nowa przyszłość? Wszyscy uczepili się srebrnego kryształu albo Diamanda co tylko sypia z Usagi.
    Ten rozdział jest pouczający i widzisz jaką dyskusję wywołałaś :)Pozdrawiam Sailorka

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim zdaniem Saeko nie postępuje do końca źle. Taiki nie do końca dobrze wychował córkę, zgadzam się z czyjąś tutaj wypowiedzią, Emi jest rozpuszczoną jedynaczką. A jeśli chodzi o Mai... cud, miód, orzeszki dziewczynka :)) Przyznaję też rację Sailorce - wszystkie opowiadania są na jedno kopyto, a twoje takie inne... życiowe. Takie lubię najbardziej!

    OdpowiedzUsuń