Przepisywałam ten rozdział z wywieszonym językiem. Miał być dłuższy, ale już nie miałam siły. Teraz będę pracować nad Kimi Dake Wo, a teraz życzę miłego czytania ;)
Przez
ułamek sekundy Seiya miał wrażenie, że stoi przed nim zupełnie
obcy mężczyzna. W głowie kłębiło się tysiące powodów,
które mogły doprowadzić jego brata do takiego stanu. Do
niedawna wydawało mu się, iż Taiki zaczyna wracać do siebie.
Przecież odwiedził studio i nawet mówił o przyszłości
Emi. Co go tak nagle załamało? Może niepotrzebnie oddał córkę
na weekend do Saeko, a teraz nie radził sobie z samotnością?
Brunet rozejrzał się na boki aby sprawdzić, czy rzeczywiście nikt
nie podgląda. Ikuko powinna usypiać Chibiusę, więc pewnie nie
zorientowała się, że ktoś odwiedził ich o tak późnej
porze. Inaczej skończyłoby się na herbatce i ciasteczkach.
Nie zastanawiał się dłużej, pociągając szatyna za sobą. Celowo wybrał
sypialnię, bo tylko tam mógł panować spokój.
Dzieciaki nie miały żadnych zahamowań, traktując gabinet jak
drugi plac zabaw.
Zamknął szczelnie drzwi, nakrył łóżko
bordową narzutą, a na końcu wyłączył telewizor, gdyż dźwięk
muzyki zwiastującej wieczorne wiadomości tylko przeszkadzał.
Wskazał bratu miejsce na fotelu i sam usiadł na drugim. Teraz bał
się o cokolwiek zapytać.
- Nie patrz na mnie jak na wariata.
Muszę z Tobą porozmawiać – w oczach Taikiego zalśniła
niepokojąca iskierka.
- Wybacz, ale przed chwilą wyglądałeś
tak, jakbyś uciekł z oddziału zamkniętego. Wszystko w porządku z
Emi? - Seiya wciąż myślał, że chodzi o jego
bratanicę.
Najstarszy Kou westchnął, przeczesując palcami
brązowe pasma włosów i opadł ciężko na oparcie fotela.
-
Posłuchaj mnie uważnie, a potem sam stwierdzisz, czy to ma sens –
potarł dłonią o brodę. - Był dziś w moim domu mężczyzna,
który powiedział, że...Mam córkę. 12-letnia
dziewczynka, rozumiesz? W życiu nie śniło mi się...
- Poczekaj
– granatowooki przerwał. - Obcy facet przychodzi do Ciebie i
twierdzi, iż masz dziecko. Słyszysz jak to brzmi? A matka co?
Nieznana?
- Nie dałeś mi skończyć – fioletowooki poczuł się
zlekceważony. - To kuzyn Thei. Dziewczyny, którą poznałem,
kiedy wyjechałem na stypendium do Francji. Ostatnio wpadłem na nią
przypadkiem, ale zachowywała się dziwnie. Jakby nie chciała mieć
ze mną nic wspólnego. Dałek jej numer telefon, lecz nie
zadzwoniła.
- To zmienia postać rzeczy.
Dla Seiyi sprawa była
jasna. Jeżeli Taiki brał pod uwagę, iż może mieć kolejną
córkę, to w przeszłości musiał wdać się w romans. Od tej
strony go nie znał, ale nikt nie pozwolił mu wtrącać się do
prywatnego życia brata. Zresztą, nigdzie nie było napisane, że
musiał żenić się z Ami. Ostatecznie do ślubu doszło, tylko
czarnowłosemu zrobiło się żal dziewczynki, która
prawdopodobnie też była jego bratanicą.
- Możesz przestać
mówić jak Yaten? - szatyn popadł w paskudny nastrój.
- Nie wiem, co robić.
- Uwierz, że Yaten podsumowałby
to...Dobitnie – muzyk trafił w samo sedno. - Wiesz, gdzie ta
kobieta mieszka?
- Dostałem adres.
- Super! Nie medytuj nad
tym, bo nic nowego nie wymyślisz. Po prostu jedź tam i porozmawiaj
z...Jak ona ma na imię?
- Thea.
- No właśnie. Nie sądzę,
żeby normalny człowiek zabawiał się Twoim kosztem. W dodatku
temat nie jest do żartów, więc musisz postawić na swoim.
Jeśli okaże się, że mała faktycznie jest Twoja, to wtedy
zaczniesz się martwić. Nie będzie łatwo przeorganizować
dotychczasowy porządek zwłaszcza, iż...jest Emi. Ona dopiero
straciła matkę, a Ty zafundujesz jej przyrodnią siostrę w
pakiecie. Na mnie i Usagi możesz liczyć, ale upewnij się
najpierw.
Taiki kiwnął głową na znak, że rozumie. Po raz
pierwszy bał się tak bardzo i nie był to strach porównywalny
do tego, który odczuwał podczas walki. Nienawidził
niepewności, a właśnie teraz go dopadła. Dlatego wsparcie Seiyi
cenił sobie ponad wszystko.
- Wiesz...To Ty zachowujesz się jak
starszy brat – wysilił się na uśmiech.
- Ichiro powiedziałby,
że się starzeję, ale wolę się nie dobijać.
Następnego
dnia słońce świeciło wysoko na niebie, przeganiając ciemne,
deszczowe chmury w zapomnienie. Powietrze było rześkie, choć
chłodne jak na jesień przystało. Ciepłe kolory złota zapanowały
nad miastem i dodały otuchy mężczyźnie, który stał przed
wysoką stalową bramą, wpatrując się w budynek przypominający
opuszczony dworek. Na podjeździe stało luksusowe terenowe auto, co
jednak wskazywało, że ktoś zamieszkuje ten przybytek.
Ciemnowłosy
popchnął delikatnie furtkę i zaskrzypiała na zawiasach. Przeszedł
po pękniętych betonowych płytach, a wzdłuż ścieżki rosły
młode świerki, rzucając w lesie cień. Ledwo uniósł rękę
by zapukać, gdy drzwi otworzyły się i ujrzał chmurne oblicze
Diamanda. Ukłonił się pierwszy, bo gospodarz milczał uśmiechając
się cierpko. Nawet nie odpowiedział na gest, tylko przesunął i
przepuścił gościa.
- Thea, można Cię prosić?!
Z daleka
odbił się dźwięk szybkich kroków i po schodach zbiegła
kobieta ubrana na sportowo. Gruby warkocz bursztynowych włosów
odrzuciła do tyłu, zatrzymując się raptownie na przedostatnim
stopniu. Wbiła przerażony wzrok w Taikiego, a z jej twarzy zniknęła
determinacja. Wypuściła z lewej dłoni ołówek, którym
jeszcze przed chwilą szkicowała.
- Pan do Ciebie – Yamato
obwieścił spokojnie. - Ja będę u siebie – opuścił salon.
Kou
wiedział, że jest nieproszonym goście i jeżeli nie przejmie
inicjatywy, to będzie tak tkwił jak kij od szczotki do wieczora.
-
Musimy porozmawiać – powiedział stanowczym tonem.
- O czym?
Jak tu trafiłeś?!
- Diamand wyznał mi, że Twoja córka...Jest
też moja. Chcę to usłyszeć od Ciebie.
Aider wyminęła szatyna
i podeszła do kominka. Poprawiła nerwowo włosy, nie potrafiąc
spojrzeć mu w oczy. Poczuła nieprzyjemną suchość w gardle,
chociaż naprawdę próbowała coś powiedzieć. W tym
przypadku ciężko było znaleźć odpowiednie słowa.
- Chyba nie
wymagam wiele – muzyk nalegał.
Pomimo, iż oboje zdecydowali,
że nie będą ciągnęli związku, to po powrocie zastanawiał się,
co by było gdyby...Ani on nie mógł zostawić zespołu, ani
ona nie chciała przenosić się do Japonii. Zbyt wiele komplikacji
wiązałoby się z decyzją o przeprowadzce. A może byli za młodzi
i nie umieli dokonać właściwego wyboru.
- A co to teraz da? -
zielonooka zagryzła dolną wargę.
- Zwariowałaś?! Mam córkę
albo nie, to bez różnicy?! Powiedz prawdę, bo inaczej ją
wyegzekwuję!
Bursztynowłosa zadrżała, a Kou zawstydził się,
że próbował jej grozić.
- Przepraszam – ochłonął.
-
Dobrze...Diamand mówił prawdę. Zadowolony?
Na pewno
poczuł ogromną ulgę, ale w jego myślach namnożyło się więcej
pytań. Nie znał dziewczynki, która już miała 12 lat, swój
świat, zainteresowania. Nie wiedział o niej nic.
- Powinienem
wiedzieć wcześniej.
- Dowiedziałam się, że jestem w ciąży 2
miesiące po Twoim wyjeździe. Nie zdajesz sobie sprawy, jaki to był szok. Miałam gnać za Tobą
na koniec świata?! Nie chciałeś się przenosić! A zostawiłbyś
narzeczoną?! - zapytała z wyrzutem.
- Oświadczyłem się Ami
pół roku później. Gdybyś tylko
zadzwoniła...Pomógłbym Ci...
- Na odległość?! To
bardzo wygodne. Mizuki widywałaby Cię raz w miesiącu albo raz na pół
roku. Lepiej, że byłeś nieobecny w jej życiu przez te lata, niż
miałaby cierpieć, bo tatuś na pierwszym miejscu zajmowałby się
prawdziwą rodziną!
Mężczyznę zatkało. Było w tym trochę
prawdy, lecz Thea nie mogła przewidzieć, czy związałby się z
Mizuno, gdyby dużo wcześniej dowiedział się, iż zostanie ojcem.
Ich znajomość trwała krótko, lecz nie zaprzeczał, że czuł
się zupełnie inaczej niż u boku niebieskowłosej. Jakaś kobieta w
końcu wniosła w jego życie energię, która nadała mu w
skrzydłach wiatr. Wtedy żałował tego przeklętego rozstania...
-
Zbyt wiele sobie wyobrażałaś – odparł lodowato. - Co robimy
dalej?
Kobieta uniosła pytająco brwi.
- Wracam z Mizuki do
Francji, to oczywiste. Nie widzę sensu tu zostawać.
- Nic tego!
Chcę poznać małą. Przestań nią rozporządzać! Nawet nie wiem,
co jej o mnie powiedziałaś.
- Nie zrobiłam z Ciebie potwora.
Ona już od dawna nie pyta o tatę.
Znowu bolesne ukłucie w sercu.
Cały czas usiłował odeprzeć świadomość, iż był niepotrzebny
własnemu dziecku.
- Przyjadę w weekend.
Nie odezwała się,
wzruszając ramionami.
- Słyszałaś?! Chcę się z Tobą
dogadać, a nie walczyć. Jak mam Ci to wytłumaczyć?!
- W
porządku! Przyjedź, ale niczego nie gwarantuję.
To
usatysfakcjonowało brązowowłosego na tyle, że opuścił posesję
Diamanda.
Aider od razu pobiegła do gabinetu kuzyna. Skoro nie
uszanował jej prywatności, to zamierzała odpłacić się mu tą
samą monetą. O mało nie staranowała wejścia, kiedy rozwścieczona
wtargnęła do środka.
- Kto Ci kazał pakować się buciorami w
moje sprawy?! Nudzisz się i szukasz rozrywki, bo sam nie potrafisz o
siebie zadbać. Ja Ci nie zabraniam znaleźć sobie kobietę i
założyć rodzinę. Prawda jest taka, że nie zapomniałeś o
Masami, a w głębi duszy jesteś rozgoryczony. Ona nie żyje, a Ty
rekompensujesz swoją stratę poprzez zbawianie świata na siłę! -
zakończyła monolog, dysząc ciężko.
Fioletowe tęczówki
Yamato pociemniały.
- Głupia jesteś. Po prostu głupia –
wycedził przez zaciśnięte zęby.
Ściągnął okulary i schował
je do etui. Szkoda mu było czasu na dyskusje, więc wstał oraz
założył marynarkę.
- Dokąd idziesz?! Jeszcze nie
skończyłam!
- Ale ja tak – uciął ostro. - Przypominam Ci
tylko, że jesteśmy związani umową. Dorosłe osoby najpierw
czytają, zanim coś podpiszą.
****
Yaten
odłożył laptop na nocną szafkę, rozciągając się wygodnie na
łóżku. Za długo przesiedział w jednej pozycji i plecy
bolały go niemiłosiernie. Zapalił małą lampkę, a wąskie pasmo
światła padło przez środek pokoju. Wolałby, żeby Minako do
niego dołączyła, ale ona wciąż ślęczała w kuchni nad stosem
jakiś kartek. Martwił się, ponieważ cały dzień była nieobecna.
Odpowiadała lakonicznie na jego pytania albo prosiła, by powtórzył.
Czyżby zapomniał o ważnej dacie? Urodziny miała 22 października,
więc zostało kilka tygodni. Rocznicę ślubu obchodzili w lato, a
dzieciaki podobnie jak on miały urodziny w lutym. W takim razie o co
chodziło?
Srebrnowłosy sięgnął po komórkę i
przesunął palcem po wyświetlaczu, wybierając opcję kalendarza.
Skupił się na listopadzie, próbując przypomnieć sobie
wydarzenia sprzed 2 lub 3 lat. Nagle ścisnęło go w żołądku.
Przecież Seiya coś wspominał, iż planują przyjęcie dla
Chibiusy, a jej święto było równoznaczne z... Odejściem
Rei, a przede wszystkim ze stratą...Jak mógł być taki
głupi? Dopiero zrozumiał, że od złej strony zabrał się za
naprawę ich związku. Dlatego ciągle zyskiwał odwrotny skutek.
-
Minako, porozmawiajmy – zielonooki pofatygował się na
dół.
Wreszcie go olśniło, toteż kuł żelazo póki
gorące. Wreszcie poszedł po rozum do głowy.
- To znaczy ja mam
słuchać, a Ty będziesz klepał? - senna blondynka odłożyła
pracę jednego z uczniów.
- Nie – Kou dosiadł się do
żony. - Chciałbym Cię przeprosić...Za wszystko...
Aino
popatrzyła na niego podejrzliwie spod gęstych rzęs.
- Co? -
zapytał zbity z tropu.
- Nic. Czekam aż się rozwiniesz.
-
Mina-chan, straszny ze mnie bałwan. Prawie wszystko zepsułem dla
mojego kaprysu. Wydawało mi się, że najlepiej wiem, co jest dla
Ciebie dobre. Pomyślałem, iż dzięki kolejnemu dziecku zapomnisz o
tym, które straciłaś przez Hino. Nie zgadzałem się, abyś
pracowała, ponieważ bałem się, że ode mnie uciekasz. Przysięgam,
chciałem pomóc, ale widzisz sama...Spieprzyłem na całej
linii. Nie miałem prawa naciskać i narzucać Ci moją
wolę.
Błękitnooka rozczuliła się. Wreszcie doczekała się
postawy prawdziwego faceta. Wrócił dawny Yaten i oby już
nigdzie się nie wybierał.
- Nie szukaj dla mnie żadnych
zastępstw. Tamtych wspomnień nic nie wymaże z mojej pamięci.
Wystarczy, że będziesz przy mnie, bo brakowało mi Ciebie. Masz
szczęście, ponieważ nie raz powstrzymywałam się by nie palnąć
Cię czymś twardym.
- Może szybciej bym się otrząsnął.
-
Jeszcze jest szansa, żeby sprawdzić – Wenus zażartowała.
-
Lepiej nie! - srebrnowłosy chwycił ukochaną w pasie i pocałował
wewnętrzną stronę jej dłoni.
Parze przeszkodziło ciche
chrząknięcie i zerknęli w dół. Hiro stał wyprostowany na
baczność ze śmiertelnie poważną miną.
- Kto podpisze? -
wyciągnął zza pleców zeszyt oraz długopis.
- Jezu,
synu! Ja naprawdę mam dość oglądania szanownego grona
pedagogicznego. Czy chociaż raz...
- To nie pojadę na wycieczkę?
- chłopiec przerwał lament ojca, mrużąc kocie oczy.
- Na jaką
wycieczkę?
- No do teatru. To jest zgoda i trzeba ją podpisać.
-
Czyli do szkoły nie muszę jechać? - mężczyzna upewnił się.
-
Nie.
- To wspaniale! Teatr! Edukacja na pierwszym miejscu i
łykniesz trochę kultury. Gdzie mam podpisać i ile tego chcesz?
-
Jeden, ale czytelny.
- Młody człowieku, sugerujesz, że
bazgrzę?
- Yaten – Minako posłała mężowi karcące
spojrzenie. - To na co się wybieracie?
- Nie wiem, ale na pewno
wezmę mp4.
- Hiro! - Kou krzyknął na syna.
- Za późno,
już podpisałeś! - maluch dopiął swego i uciekł.
- Trudno.
Przynajmniej chata będzie wolna – muzyk przytulił złotowłosą,
która usiadła na jego kolanach.
- Kou, nie wierć się.
Tak mi wygodnie.
- To te mięśnie – Yaten wyprężył się
dumnie.
- Trochę sflaczałe – Aino zachichotała i poczuła
ciepłe dłonie pod swoją bluzką.
Wybuchła perlistym śmiechem,
odpychając ukochanego, a potem rzuciła się do ucieczki.
Srebrnowłosy podjął wyzwanie i w całym domu rozbrzmiał hałas
stworzony przez śmiech, pisk oraz zabawne wrzaski.
Mai wyjrzała
z pokoju, mrugając niewinnie oczkami. Otworzyła paczkę
czekoladowych drażetek i pełną garść wsypała do buzi.
-
Znowu się obżerasz – starszy brat szturchnął ją w ramię.
-
No i? - dziewczynka wysepleniła.
- Nie możesz.
- Przyłożę
Ci.
- Nie wolno Ci się bić – zielonooki skrzywił się.
-
Ale tylko w szkole – 10- latka zamachnęła mu przed nosem
pięścią.
- Mamooo!
- Skarżypyta i mięczak.
Jestem pierwsza :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jestem zszokowana tym, co Thea powiedziała (a raczej wykrzyczała) do Diamanda. Przynajmniej nieco odkryłaś przed nami tego tajmniczego Di, ale coś czuję, że Aider prędzej czy później dopadną za to wyrzuty sumienia...
Teraz to tylko czekać tego weekendu kiedy Taiki przyjedzie do Mizuki, ale czy weźmie ze sobą Emi? Ta mała niebieskowłosa może nie być zachwycona. Hmm... a może przeciwnie? W końcu powiększyłaby jej się rodzinka hihi :D
Yaten i Minako - nie wiem jak Ty to robisz. Czytam po kilka razy te fragmenty i nie mam dość. A o dzieciaczkach nie wspomnę :D
:*
no no ciekawie się robi Taiki ma drugą córkę hmm i jestem ciekawa co teraz zrobi i jak zareaguje Amai na wieść o tym że ma siostrę ???? a tak przy okazji to czyżbyś odłożyła na razie MKK na bok bo z tego co pamiętam to miałaś raz w miesiącu pisać po jednym rozdziale a na razie widzę że skupiasz się tylko na tym opo nie to że mi to przeszkadza bo to też chętnie czytam chodź nie komentuję ale na tamto też czekam pozdrawiam :)))fanka 12
OdpowiedzUsuńCórka Taikiego ma na imię Emi, a nie Amai. Takie małe sprostowanie:)
UsuńMKK na pewno zakończę, ale nie potrafię podać daty. Teraz pracuję i staram się godzić pisanie z tym jak mogę. Skupiłam się na tym opoku, bo to przedostatnie moje opowiadanie. Powstanie jeszcze jedno, pożegnalne z tematyki SM.
Vondy napiszę dla samej satysfakcji, bo ich uwielbiam. Zawsze kończę, to co zaczynam.
Pozdrawiam :)
sory za pomyłkę nie wiem dlaczego ale wczoraj przez cały dzień tkwiło to imię i pewnie dlatego zrobiłam taką pomyłkę i bardzo szkoda że kończysz już całkowicie pisanie o SM :( zwłaszcza że ostatnio co raz mniej można znaleźć ciekawe opowiadania a jak się już znajdzie to niestety ale okazuje się że nagle zostają porzucane bez ciągu dalszego no nic kończę marudzić i czekam więc na ciąg dalszy i życzę miłego dnia :) fanka 12
UsuńSpoko, nie ma sprawy.
UsuńCo do opowiadań nie będę się długo rozwijać. Ja skupiam się na tych, które polecam w moim blogroll i wystarcza mi to absolutnie. O Mamoru i Usagi nie czytam z wiadomego powodu, a U/S to większość jest powielaniem ciągle tego samego. Mało osób skupia się na alternatywnym świecie i nieustannie wałkuje jeden temat. Mnie to nie interesuje.
Jeżeli będziesz tu od czasu do czasu zaglądać, to na pewno na jakiś rozdział natrafisz. Tylko akurat nie wiem, co to może wtedy być :)
Pozdrawiam :)
Wróciłam z uczelni i musiałam sprawdzić, czy rozdział już jest :D Tak na niego czekałam i nie zawiodłam się. Rozdział super i trzymał w napięciu. Byłam w szoku, że Thea mogła tak nawrzeszczeć na Di. Myślę że on na pewno chciał dobrze.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Sylwia
A ja ci powiem że bez ciebie nie byłoby takiego wspaniałego paringu jak Minako i Yaten. Nie wiem jak to robisz, że oddajesz ich charaktery a oni i tak idealnie do siebie pasują. Piękne były przeprosiny srebrnowłosego. Dzięki tobie kocham ich najbardziej, a dzieciaczki ubóstwiam. Bez ciebie nie było dzieciaczków sailorek, bo one są naprawdę autentyczne.
OdpowiedzUsuńDi dla mnie jeszcze jest tajemniczy ale podoba mi się. Jestem ciekawa jak dalej rozwinie się jego wątek. Ale ty piszesz :) :*
Zacznę od końca, czyli od Yatena, bo przecież doskonale już wiemy, że to mój ulubieniec. Choć muszę się przyznać, że ostatnio postać Diamanda, którą powoli tworzę wyłącznie w swojej głowie – póki co – wysuwa się do przodu i obawiam się czy nie zagrozi pozycji mojego ulubionego faceta o kocich oczach ;) I – muszę nadmienić – to Twoja wina. Znów. Ale narzekać nie będę, bo to nieładnie i niegrzecznie, zwłaszcza w obliczu mojego uwielbienia, którym darzę te postacie ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, co zrobiłaś z Yatenem. Wreszcie zachowuje się jak dorosły mężczyzna, nie tracąc przy tym swojej zadziorności i ciętego języka, a nie jak rozwydrzony nastolatek, który uważa się za pępek świata i oczekuje, że wszyscy będą na skinienie jego palca. Nareszcie uświadomił sobie, że próbując utrzymać Minako przy sobie, może ją stracić. Uważam, że w takich momentach miłość schodzi na dalszy plan, gdy druga osoba, która powinna być dla nas oparciem, konsekwentnie i sukcesywnie nas tłamsi, nie pozwalając na to byśmy się rozwijali czy dokonywali własnych wyborów, narzucając nam swoją wolę. A tak właśnie widziałam postępowanie Yatena, co bardzo mnie smuciło. I choć liczę na to, że ich życie wciąż będzie szybkie, pełne hałasu i śmiechu, to jednak zmieni on swój stosunek do Minako, traktując ją jak partnera i przyznając wszelkie prawa z tegoż tytułu.
Teraz Diamand mimo że było go tak niewiele w tym rozdziale. Nie bardzo wiem jakie masz plany w związku z nim, jednak uważam, że fajny z niego facet. Zraniony, ale jednak fajny. Chociaż cały czas zastanawiam się jaki interes ma w tym, żeby Taiki dowiedział się o istnieniu córki i w tym, że ściągnął do siebie Theę, nie zmuszając jej jednocześnie do tego, żeby jak najszybciej wykonała swoją robotę.
No, i Taiki. Rozumiem i jego i Theę, chociaż chyba bardziej stoję po stronie Thei, bo coś mi mówi, że gdybym znalazła się w jej sytuacji, mogłabym postąpić podobnie. Jakby nie patrzeć, duma, zwłaszcza ta zraniona, potrafi zdziałać wiele rzeczy ;) Została opuszczona, okazało się, że jest w ciąży, a ojciec jej dziecka i – jak podejrzewam – miłość jej życia okazuje się być zaręczony z inną. Dlatego też nie będę jej potępiać, chociaż – jak wiadomo – to zachowanie nie do końca było podyktowane dobrem dziecka.
Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że Emi może nie być do końca zadowolona z pojawienia się starszej siostry, która przez jakiś czas może zagarnąć znaczną część uwagi ojca. I że babcia również dorzuci tutaj swoje dwa grosze, co może nie skończyć się zbyt dobrze dla Taikiego.
Pozdrawiam,
Yaten już będzie używał prawidłowo mózgu, ale to nie koniec kłopotów. Teraz razem z Minako będą musieli razem współpracować. Co prawda jego fochy znikną, ale tu zadziałają osoby trzecie ;)
UsuńDiamanda będzie więcej w kolejny rozdziale i powoli zacznę wprowadzać nowe postacie. Jego intencje są jak najbardziej szczere (bo on na pewno czarnym charakterem nie jest i nie będzie). Nie ma już żadnej rodziny i trochę było prawdy w tym, co powiedziała Thea. Jednak była na tyle wzburzona, że niepotrzebnie mu to wykrzyczała.
W sumie ja też rozumiem Theę. Starałam się postawić w jej sytuacji i byłabym cholernie zagubiona, gdyby takie coś mnie spotkało. Ojciec mojego dziecka wyjechał, a właściwie wrócił do domu na innym kontynencie. Faktycznie powinna wyznać Taikiemu prawdę, ale on też nie miałby prawa wymuszać na niej przeprowadzkę do Japonii.
Ech...Emi...Ten aniołeczek to trudny charakterek ma. W "Gwieździe Nadziei" była niepozorną prymuską, a tu...Zobaczymy :)
Oj, jak myślę, że jednak na samym końcu to dalej najbardziej kochać będziesz Yatena;)
:*
Czyli zacznie sprawdzać się tajemnicza przepowiednia? Oby tylko ani nic ani nikt nie zdołał i po pierwsze nie śmiał się rozdzielić tej dwójki. Są dla siebie stworzeni i nie mogą żyć osobno, bo to nie ma najmniejszego sensu, ot co.
UsuńUff, w takim razie kamień spadł mi z serca, bo sama wciąż doszukuję się w jego czynach drugiego dna, choć nie mam pojęcia dlaczego. Może chociaż dlatego, że w jednym opowiadaniu, które czytałam był okropnym draniem, który odbił Usę Mamoru. Ale lubię go o wiele bardziej w Twoim wydaniu. Taki smutny, melancholijny, o tak, ideał faceta, zupełnie jak wygadany i nadpobudliwy Yaten ;)
Emi mnie irytuje, ponieważ myśli tylko o sobie. Rozumiem, jest dzieckiem, nie może poradzić sobie z utratą matki, ale to nie usprawiedliwia jej od zachowywania się jak wrzód na tyłku. Zwłaszcza, jeśli jest tak inteligentna jak mama, powinna co nieco rozumieć.
O, tak, jestem zdecydowanie team Thea w tym starciu. ;)
Boże, to prawie jak podsłuchiwanie, ale kilka komentarzy wyżej przeczytałam, że zaraz kończysz z SM. Dlaczego? I czy to znaczy, że kończysz z pisaniem w ogóle?
UsuńCo do przepowiedni, to myślę, że będzie zaskoczenie. Ja sama w takie rzeczy osobiście nie wierzę. Dlatego pewnie większość ukręci mi głowę jak przeczyta dalsze rozdziały :)
UsuńHahaha:) W Diamandzie możesz spokojnie przestać doszukiwać się złych intencji. W tym opowiadaniu ktoś inny jest negatywną postacią. W zasadzie, to nawet 2 takie są/będą ;)
Już wyjaśniam sprawę mojego pisania. Planuję zrobić pół roczną przerwę w ogóle w pisaniu , bo do tej pory jakiejś takiej nie miałam:) Tylko ciężko powiedzieć kiedy to nastąpi. Jak przekalkulowałam to opoko, to jednak w 15 rozdziałach na bank się nie zmieszczę. Zanim je zakończę, to pewnie trochę się zejdzie. Potem pojawi się historia poświęcona głównie Minako i Yatenowi, więc kolejny ciąg. Czyli to gdzieś wypadnie w 2014 roku.
Po przerwie wrócę pewnie z jednorazówkami. Na pewno zakończę MKK, bo to kontynuacja mojego najpierwszego opowiadania. Jest bardzo osobiste, bo na nim się uczyłam i rozpisywałam. Poza tym, tli się we mnie jeszcze coś, tylko nie jest określone :) A! No i Kimi Dake Wo mam do skończenia wspólnie z Miną. W dodatku ciężko powiedzieć, kiedy koniec tam nastąpi.
Jak widzisz jeszcze sporo tego mam za sobą. Uwielbiam pisać i pewnie z niego nie zrezygnuję nigdy, nawet jeżeli nie będę publikować ;) :*
Dobra, w takim razie daję spokój Diamandowi i po prostu będę się cieszyć jego obecnością w tej historii, kibicując przy okazji, żeby znalazł na nowo miłość i radość z życia (pomimo mojego uwielbienia do takich melancholijnych i odrobinę smutnych facetów ^^);
UsuńUff, naprawdę mi ulżyło, ponieważ ostatnio w blogosferze mało jest blogów, które śledzę tak jak Twój. I jest mi głupio za każdym razem, gdy odkładam w czasie pisanie komentarzy, a to w moim przypadku naprawdę coś ;D
;*
Za przyszłość Diamanda chyba też mnie wszyscy zabiją :D
UsuńJa jestem wdzięczna, że w ogóle chcesz to czytać. Za każdym razem, gdy zabieram się do pisania, to zawsze sobie myślę, że raczej nikt nie będzie chciał poświęcić czasu tak słabemu tekstowi, a jak już to zrobi to będzie dla niego strata. Cieszę się, że tak śledzisz mojego bloga :*
No wiesz co?! Natychmiast wypluj te słowa! Te o stracie czasu! To wcale nie jest strata czasu, uwierz mi. Wręcz przeciwnie. Może nie zawsze piszę komentarze na czas, ale zawsze od razu wszystko czytam, bo wiem, że dzięki temu oderwę się od rzeczywistości, na chwilę zapomnę o problemach, których ostatnio mnoży się co raz więcej, o pracach i prezentacjach do zrobienia na studia i całej tej reszcie. Dlatego zawsze się cieszę jak widzę, że u Ciebie pojawiło się coś nowego ;)
UsuńHm, okey, zaczynam sie o niego martwić.
;*
Dziękuję za takie słowa:) To naprawdę niesamowite, że tak myślisz :D
Usuń:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMyślenie tylko o sobie, w przypadku Emi, jest jak najbardziej zrozumiałe. W końcu to dziecko. Inteligentne, ale jednak dziecko. Nic dziwnego, że nie radzi sobie z własnymi emocjami. W tym momencie to Taiki powinien je za nią ogarniać, nazywać... I z pewnością to robi. Wierzę w niego jako mojego ulubieńca. :))
OdpowiedzUsuńJak znam Theę- a znam ją w końcu bardzo dobrze- miała wiele wątpliwości, zanim zdecydowała się nie powiadamiać Taikiego o swoim stanie. Tak naprawdę, dopiero Mizuki wyciszyła ją i postawiła twardo na ziemi.Pomimo wielu trudnych chwil nigdy żałowała swoich decyzji. W końcu każda, nawet ta gorsza w skutkach, niesie ze sobą jakąś naukę. :)
Ja zwróciłam uwage na Seiye. Widać jakim dojrzałym facetem się stał. Zachowałaś jego poczucie humoru i dodałaś cechy mężczyzny o jakim marzę. Jest troskliwy, opiekuńczy, naturalny, wyrozumiały, przystojny oczywiście :D x3 Za Usagi wskoczyłby w ogień. Teraz sprawdził się jako przyjaciel i brat dla Taikiego. Dobrze mu poradził i podziwiam go za mądre słowa. Można być odpowiedzialny i równocześnie charyzmatycznym mężczyzną. Mamoru mu do pięt nie dorasta ;) Mam nadzieję że Thea i Taiki dojdą do porozumienia.
OdpowiedzUsuńFragment z Hiro i Mai był epicki. Dzieciaczki górą!
Trzymam mocno kciuki za Thea i Taikiego. To co zdarzyło się w przeszłości odcisnęło na nich piętno i rozumiem ich oboje. Taiki jest przerażony i pewnie ma wyrzuty sumienia. Thea była sama z dzieckiem i na pewno nie chciała być tą drugą, która urodziła sławnemu piosenkarzowi dziecko na które on płaci alimenty i traktuje jak dodatkowy bagaż. Może gdyby powiedziała mu prawdę od razu, to nie oświadczyłby sie Ami.
OdpowiedzUsuń" Ichiro powiedziałby, że się starzeję, ale wolę się nie dobijać." HAHAHA :D Seiya wymiata, kocham go.
Cieszę się, że Miako i Yaten pogodzili sie, ale boję się przepowiedni :(
Ale się porobiło. Thea pokłóciła się z Taikim. Ale podobał mi się fragment z nimi. Wkurzony Kou jest fajny i wreszcie nie taki spokojny jak zwykle :D
OdpowiedzUsuń"- Kou, nie wierć się. Tak mi wygodnie.
- To te mięśnie – Yaten wyprężył się dumnie.
- Trochę sflaczałe"
Siedzę nie mogę powstrzymać łez od śmiechu. Uwielbiam twoje poczucie humoru styl i dialogi. Nie do przebicia ;)
Pozdrawiam Syrenka
Minako i Yaten są jak włoskie małżeństwo. Kłócą się sprzeczają ale żyć bez siebie nie mogą. Uwielbiam ich charaktery połączone w jedno i robisz to bezbłędnie istnieje wiele takich małżeństw.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że to napisze ale śmiać mi się chce z Taikiego. Idealny i czysty jak łza i nagle wyszło że zrobił dziecko innej. Myślę że on naprawde kocha Emi ale czy kochał jej matkę to już trochę wątpię. Ożywił się na widok dawnej kochanki i skłaniam się że to ona była jego prawdziwą miłością. Szkoda że z nią się nie związał. Paring Taiki Ami nigdy do końca mi nie leżał. Do nich pasują partnerzy o dynamicznych charakterach energiczni. Razem są nudni jak flaki.
Dimand jest seksy gdy jest tajemniczy. Możesz o nim pisać częściej? Wyszło Ci bomba.
Pozdrawiam Sailorka
Rzeczywiście do Miny i Yatena pasuje to określenie:D
UsuńNatomiast uczuć Taikiego nie można określić jednoznacznie. On nie jest typem faceta, który wziąłby ślub dla wygody. Jeśli nie czułby jakichkolwiek ciepłych uczuć do Mizuno, to na pewno nie oświadczyłby się jej. Nie okłamywałby jej przez tyle lat.
Mogę Ci obiecać, że Diamand będzie w kolejnym rozdziale;)
Pozdrawiam
Uwielbiam Minako i Yatena w twoim wydaniu.
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie Taiki. Zresztą jak zwykle :D
Dodam jeszcze, bo nie mam weny na inteligentny komentarz, że czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :))
Po małej przerwie na smak-uczucia.blog.onet pojawił się nowy rozdział pt.,,Wierzę, że nam się uda". Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania ; )
OdpowiedzUsuńRozdział u ciebie w końcu przeczytałam. Nie miałam czasu i tak się do tego zbierałam no i udało się. Czas pozwala, żeby napisać , że naprawdę bardzo fajny. W wolnej chwili jeszcze coś napisze ;*
Rozdział :(((((
OdpowiedzUsuńSylwia