piątek, 26 lipca 2013

Rozdział V

No i co ja mogę powiedzieć na samym początku? Może to, że bardzo Wam dziękuję za ostatnie komentarze, bo nie zdawałam sobie sprawy, że tyle Was jest :D Za maile także, bo były bardzo miłe. To fajna świadomość, że niektórzy są ze mną tak długo i dociera do nich mój punkt widzenia. To dla mnie zawsze jakiś plus, bo dajecie mi sygnał, że jednak to pisanie nie jest takie złe.
A teraz coś osobistego - Yuu, dziękuję za Theę i Mizuki ;) Odwdzięczę się jeszcze w inny sposób;)
A  co do rozdziału, to miał być dłuższy, ale BZP nie należy do długich opowiadań, dlatego U/S będą w kolejnym rozdziale. Naturalnie Taiki i jego "kochana" teściowa" też :D Wtedy zacznę mącić:) Teraz spokojnie, bo pozwoliłam sobie na M/Y ;) Już nie przedłużam, miłego! :)



Ciepłe promienie słońca przebijały się przez okna tarasu, oświetlając karminowe ściany salonu. Pan domu postawił na minimalizm, ponieważ Thea, która zwiedzała ogromną posiadłość w samotności, poczuła się zagubiona w takiej ilości przestrzeni. Niewielka skórzana sofa oraz fotele czekały na gości na środku pomieszczenia, a ciemno orzechowe panele lśniły od czystości. Nad kominkiem stały zdjęcia w srebrnych ramkach, które przedstawiały kobietę o jasnobrązowych włosach, zaplecionych w luźny warkocz i fiołkowych oczach. Jednak Aider wiedziała, że ten anioł potrafił utrzymać w ryzach Diamanda i gdyby nie wypadek, to pewnie do tej pory byliby razem.
Bursztynowłosa sięgnęła po jedną z fotografii żony swojego kuzyna i zamyśliła się. Czego właściwie szukała w Japonii? Nawet za dobrze nie przemyślała decyzji o wyjeździe i chyba po raz pierwszy zrobiła coś spontanicznie. We Francji wszystko było prostsze albo po prostu tak się jej wydawało, bo tam miała rodzinę i mogła liczyć na Akirę. Każdy smutek przemalował na różowo, a szarość dnia rozpływała się we mgle. Chociaż uważała go za wieczne dziecko, to nie zamieniłaby swojego brata na żadnego innego. Zresztą, Mizuki nie wyobrażała sobie dnia bez nieobliczalnego wujka i nie do końca rozumiała, że muszą chwilowo zmienić miejsce zamieszkania. Poza tym, Thea nigdy nie powiedziałaby, iż jej córeczka sprawia kłopoty. Raczej jak na 12-letnią dziewczynkę była wyjątkowo cierpliwa i przepełniona szczerą radością, a niejeden dorosły mógłby się od niej uczyć. Tylko po kim odziedziczyła tę zaletę?
Białowłosy delikatnie odebrał kuzynce zdjęcie, odstawiając je z powrotem i poprosił, aby usiadła. Sam podszedł do stolika na którym stała kryształowa karafka, napełniając niski kieliszek alkoholem.
- Napijesz się ze mną?
- Jak dla mnie za wcześnie – Aider była spięta, bo ciemnofioletowe spojrzenie mężczyzny hipnotyzowało i przez moment zapomniała jak się nazywa.
W życiu nie spotkała tak cholernie pewnego siebie człowieka. Może i utrzymywali ze sobą rzadki kontakt, to jednak wolałaby nie zyskać w nim wroga.
- Sugerujesz, że się upiję? - uśmiechnął się i usiadł naprzeciw niej z pokerową miną.
- Do rzeczy, Diamandzie – zielonooka splotła dłonie, opierając je na kolanach. - Teoretycznie chciałeś, żebym Cię odwiedziła. Zdradź mi prawdziwy powód.
- Więzy rodzinne są dla mnie bardzo ważne...
- Daj spokój! Nie bawmy się w zgadywanki, ani w żadne frazesy. Zawsze byłeś bezpośredni, a teraz co?
- Ja bym tego tak nie nazwał. Ludzie posiadający odrobinę tajemnicy są o wiele ciekawsi - puścił do kuzynki oczko, upijając łyk drinka. - Co byś powiedziała na zaprojektowanie ogrodu? - wskazał ręką otwarte drzwi od tarasu. Gdzie dalej rozciągał się spory teren zieleni.
Akurat Mizuki zeskoczyła z huśtawki, biegnąc za małym bernardynem. Uniosła go do góry i przewróciła się, chichocząc, a puchaty szczeniak polizał ją po twarzy.
- To jakiś kiepski żart?! - kobieta zareagowała nerwowo. - W całym Tokio nie ma dobrego architekta?! Czy nagle stałeś się fanem dzieci i zwierząt?! Tylko po to ściągnąłeś mnie z Europy?!
- Nie moja bajka – Diamand spokojnie odstawił kieliszek i zniknął na kilka minut.
W końcu wrócił z gazetą w ręku i podał je Thei, która zauważyła, że czasopismo jest stare. Zwróciła uwagę na artykuł na pierwszej stronie, przez wgląd na dobrze znane jej nazwisko, a już po kilku linijkach nie była zdenerwowana, lecz zła oraz zawiedziona. Uniosła głowę znad szarej kartki, posyłając fioletowookiemu spojrzenie przepełnione goryczą.
- A więc o to Ci chodziło – odrzekła chłodno, bezsilnie opadając na oparcie. - Żałuję, że wcześniej się nie zorientowałam. Powinieneś być ze mną szczery, bo nikt nie dał Ci prawa ingerować w moje życie!
- Ale wtedy nie dałabyś się namówić...
- To chyba oczywiste!
Bursztynowłosa pragnęła wyrzucić z siebie wszystkie pretensje, ale rozbawiona dziewczynka przerwała kłótnię i uwiesiła się mamie na szyi.
- Zostaniemy tu? - zapytała błagalnym tonem.
Thea nie miała pojęcia, co odpowiedzieć. Wycieczka do Japonii narobiła dziecku ogromnych nadziei, tylko dla niej okazała się wielkim rozczarowaniem.
- A chciałabyś? - Diamand podpuszczał 12-latkę.
- Taaak!
- No to musisz mamę ładnie poprosić – uśmiechnął się podstępnie, głaszcząc małą po brązowych lokach.
- Dobrze! - Aider zacisnęła zęby, patrząc hardo w jego kierunku. - Zaprojektuję Ci ten ogród, ale nic więcej ode mnie nie wymagaj – powiedziała z przekąsem.

****
Minako wróciła późnym popołudniem do domu zmęczona, jakby brała udział w maratonie. Miała za sobą pierwszy dzień w pracy, ale nie doceniała zawodu nauczyciela. Inaczej wyobrażała sobie zajęcia rysunku z licealistami, ponieważ rządni wiedzy oraz nowych doświadczeń młodzi ludzie byli ciekawi zupełnie innych wrażeń, niż się spodziewała. Przez połowę lekcji miała wrażenie, że to wychowanie seksualne i już była bliska rezygnacji. Z drugiej strony nie zamierzała pokazać Yatenowi, iż podjęcie pracy było zwykłym kaprysem. Wtedy zrzędziłby co najmniej przez miesiąc, a potem wypominał, że naturalnie powinna go wcześniej posłuchać i wówczas uniknęłaby rozczarowania.
Blondynka westchnęła z wyczerpania, zdejmując szpilki z obolałych stóp. Marzyła o filiżance gorącej kawy i chwili ciszy. O ile pierwsze pragnienie była w stanie zrealizować, to drugie pozostawało tylko pięknym snem, ponieważ do powrotu dzieciaków odliczała minuty. Z ledwością ubłagała „wyrozumiałego” męża, aby odebrał Mai z treningu judo, skoro sam ją zapisał na te głupie lekcje. Właściwie nie wiadomo po co, przecież ich córka i tak miała duży problem nad wybuchowym temperamentem.
Wenus rozprostowała nogi wzdłuż sofy, odchylając głowę do tyłu i zamknęła powieki. Upłynęło może kilka sekund, gdy trzask drzwi podziałał na nią jak zimny prysznic. Srebrnowłosa dziewczynka wskoczyła żywiołowo na łóżko, aż sprężyny zaskrzypiały, a jej starszy brat mozolnie ciągnął torbę na podłodze. Wymamrotał coś, że nienawidzi „namolnych dziewuch” i poczłapał na górę.
- Jak Ci minął dzień? - Mina zwróciła się do córeczki.

Yaten nie kwapił się, żeby zaszczycić ją swoją obecnością, a na pewno nie planowała witać go z kapcioszkami w ręku oraz kwitnącym uśmiechem na ustach. Niczym idealna gospodyni domowa wystrojona w fartuszek z falbankami i serwująca obiadek, składający się z dwóch dań.
- Fajnie, a tata obiecał, że jutro kupimy zwierzątko.
Czyli kolejny szczegół, którego wszechwładny guru także z nią nie uzgodnił. Gdyby mógł, sprowadziłby pod ich dach dinozaura i wtedy byłby tatusiem na medal.
- Przebierz się, a potem umyj ręce – błękitnooka pocałowała małą w policzek, a potem poszła do kuchni.
Kou mówił sam do siebie pod nosem, ale nie dosłyszała. Udawał, że nie widzi żony i z impetem wrzucił jakąś mrożonkę do mikrofalówki, zamykając ją z hukiem, jakby mu coś zawiniła. Odczekał, aż danie będzie gotowe, niecierpliwie tupiąc nogą.
- Co Ty wyprawiasz?! - Aino nie wytrzymała jego obojętności.
- Jem obiad – ukroił kawałek mięsa przypominający stek.
- Wczoraj wszystko przygotowałam. Wystarczyło podgrzać.
- Nie będę Ci przeszkadzał w realizowaniu ambicji – zamachnął teatralnie ręką, podkreślając ostatnie słowo.
Bunt Minako ugodził w dumę muzyka, gdyż do tej pory był przekonany, iż zapewniał jej wszystko. Według niego każda kobieta cieszyłaby się z życia w luksusach. W dodatku nie musiała nic robić, poza opieką nad dziećmi.
Niestety punkt widzenia blondwłosej zupełnie odbiegał od wersji Yatena. On skupił się na zaspakajaniu potrzeb materialnych i kompletnie zapomniał, że jego ukochana może mieć inne aspiracje, niż wydawanie pieniędzy na drogie fatałaszki.
Zdenerwowana Wenus tym razem trzymała język za zębami i choćby zielonooki próbował wysadzić miasto w powietrze, to nie odpuszczała. Wycofała się z „pola bitwy”, a przez resztę dnia zajęła się obowiązkami domowymi i nie wchodziła w drogę mężowi, bo inaczej pozabijaliby się.
Z kolei on uznał, iż przeczeka pierwsze dni, a wtedy entuzjazm Minako wygaśnie i cały szum minie. Dlatego wieczorem pracował spokojnie, gdy znudzona Mai dołączyła do niego, przerzucając błękitne oczy na ekran laptopa. Wytrzymała zadziwiająco długo bez zadawania skomplikowanych pytań, lecz milczenie srebrnowłosego spowodowało, iż zaczęła się wiercić.
- Tatku? - wyjęła z wazonu żółtą różą, obracając ją w ręku.
- Hmmm...
- To będzie siostrzyczka, czy nie? - zrobiła niewinną minkę.
Mężczyzna popatrzył poważnie na swoją młodszą pociechę i wpadł na chytry pomysł..
- Mamusia Ci wszystko wytłumaczy – satysfakcja rozpierała go od środka, kiedy 10-latka pobiegła uzyskać odpowiedź.
Nie spodziewał się, że blondynka nadciągnie niczym fala Tsunami z potarganymi włosami oraz ubrana w czarną, kusą koszulkę.
- Świetnie, jestem otwarty na wszelkie propozycje – Kou rozłożył szeroko ramiona.
- Mam przy Tobie chodzić w habicie, żebyś odróżniał kiedy mam ochotę, a kiedy nie?! I po jaką cholerę manipulujesz dziećmi?!
- Po pierwsze, nie robię nic złego. A po drugie, spaliłaś kobieto. Wypaliłem się zanim zdążyłem sobie cokolwiek wyobrazić.
- To wyobraź sobie, co jeszcze może spłonąć jak się wkurzę! - Mina czuła, że jeśli Yaten nie przestanie mówić ironicznym tonem, to po prostu go udusi.
- Nasza sypialnia?
- Nie! Puszczę z dymem Twój gabinet!
- Wiesz, na biurku robi się wiele rzeczy – uśmiechnął się bezczelnie.
- Mam dość Twojego egoistycznego zachowania! Przy takim typie, to trzeba zainwestować w pas cnoty!
- O jakiej cnocie mówisz, kochanie?
- Kou!!!
- Dlaczego tak wrzeszczycie? - Hiro stał na schodach w zielonej piżamie, przecierając zaspane oczy.
- To dziecko robi się za bardzo podobne do Ciebie! 
- To chyba dobrze – muzyk wzruszył ramionami.
- No na pewno nie dla niego!
- Rany, zainwestujcie w mediatora. Stać was – mały Kou obdarzył rodziców chmurnym spojrzeniem i z powrotem poszedł do siebie.
Wenus odwróciła się do męża z impetem, obrażona na cały świat.
- Od dziś śpię w gościnnym – oznajmiła ozięble.
Zielonooki z nietęgim wyrazem twarzy obserwował jak zniosła na dół poduszkę oraz kołdrę. Nawet do samego końca łudził się, iż wróci z podkulonym ogonem i jeszcze pierwsza przeprosi, wynagradzając mu awanturę. Leżąc w ich małżeńskim łożu powoli zaczął się łamać, a w chwili słabości chciał po nią iść, ale w końcu nie przełamał się. To byłoby zbyt proste.
Sen nie nadchodził, a Yaten gapił się otępiałym wzrokiem w sufit, gdy materac ugiął się pod czyimś ciężarem.
- Tatku – Mai poklepała mężczyznę po ramieniu.
- Tak, księżniczko? - odgarnął z czoła córki grzywkę.
- Mama jest znowu chora?
- Nie, a dlaczego tak myślisz?
- Bo śpi w pokoju na dole. Myślałam, że to dlatego żebyś Ty nie był chory. Nie jest Ci smutno - błękitnooka zapytała z przejęciem, malującym się na jej słodkiej buzi.
- Trochę tak. A może powiesz mamusi, że czuję się samotny. Tylko jutro, dobrze?
- Dobrze. No, ale czemu mama z Tobą nie śpi?
- Booo...Bo łóżko jest za małe – wypalił bez zastanowienia.
- To kupcie większe. Ja mogę tu spać, zmieszczę się – srebrnowłosa wskoczyła pod kołdrę, układając się wygodnie.
Szkoda, że spór Miny i Yatena rzeczywiście nie był tak banalny, jak sądziła mała Mai.



17 komentarzy:

  1. Warto było czekać, bo to był świetny rozdział. Bezbłędnie pokazujesz rodzinne relacje i ja emocjonalnie przywiązałam się do twoich opowiadań. Podoba mi się, że wprowadziłaś Diamanda który zawsze jest taki tajemniczy. Przyjazd Thei to ma pewnie związek z Taikim a o dzieciach to nawet nie musze wspominać, że są cudowne i do pokochania;)
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam Syrenka

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę adoptować Mai? Uwielbiam te dziewczynke, jest rewelacyjna i widać, że to córka Miny i Yatena. Moją ulubioną sailorką jest właśnie Minako i zawsze się uśmiecham jak czytam o jej rodzince. Hiro też wymiata, bo charakterek ma po tatusiu :D Mam nadzieję, że niedługo pogodzisz Minę i Yatena. Zostaje jeszcze Diamand. Co on wymyślił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kocham Mai:D To w zasadzie moje oczko w głowie ( :D ). Chociaż powiedziałabym, że Ichi też, bo to taka mieszanka Usy i Seiyi. Właściwie taka mieszanka wybuchowa;) Zawsze z łatwością przychodzą mi do głowy pomysły na temat tej parki ;)

      Usuń
  3. "- To dziecko robi się za bardzo podobne do Ciebie!
    - To chyba dobrze – muzyk wzruszył ramionami.
    - No na pewno nie dla niego!" Świetny tekst, nie mogłam przestać się śmiać jak czytałam część z Minako i Yatenem. Cała ich rodzinka jest super, a Mai to moja ulubienica. Rozumiem Yatena, że chciałby mieć żonę zawsze w domu, ale troszkę przesadza. Też liczę, że się pogodzą i może dziecko by ich pogodziło. Ciekawe, co wyjdzie z ich sporu. Czekam też, co u Usagi i Seiyi ;)Jesteś bezbłędna jak opisujesz dorosłe życie sailorek. Nie da się ciebie podrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ty to robisz? No jak? Cudowny rozdział! Zgadzam się z poprzedniczkami, bo już nie wiem, co dodać:D Chyba czytasz w moich myślach, bo chciałam Mine i Yatena. Ich teksty powalały :D
    A kiedy Kimi dake wo?
    Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm...Rozdział do "Kimi Dake Wo" najprawdopodobniej będzie w przyszłym tygodniu. Tu planuję dłuższą przerwę, bo miałam ciężki tydzień i po prostu nie mam siły :)

      Usuń
    2. Rozumiem, rozumiem, ale szkoda:( Będę czekać na Kimi dake wo i rozdział tu :D :* x 3

      Usuń
  5. Całkowicie się zgadam, to był rewelacyjny rozdział! Dajesz tyle usmiechu swoją twórczością, że nie wiem jak ci dziękować. Mnie zaciekawił wątek z Diamandem, bo zastanawiam się, czy on namiesza w związku Usagi i Seiyi. W końcu wiadomo, że on był zakochany w Serenity, a jest wdowcem, to może będzie chciał o nią zawalczyć? No o wątek z Theą też jest ciekawy. Czekam na dalszy rozwój;) A, no i taka wisienka na torcie
    "- Wiesz, na biurku robi się wiele rzeczy – uśmiechnął się bezczelnie.
    - Mam dość Twojego egoistycznego zachowania! Przy takim typie, to trzeba zainwestować w pas cnoty!
    - O jakiej cnocie mówisz, kochanie?
    - Kou!!!" Naprawdę świetne ;))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. I ci teraz zrobi Yaten żeby odzyskać Minako? Mam nadzieję, że się pogodzą, bo mają takie super dzieciaki. Uwielbiam Diamanda, a tu bardzo mi si podoba. Jest tajemniczy i na razie nie jest zimnym draniem, co tylko sypia z Usagi albo knuje.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja tez chcialam Minako i Yatena a tu mila niespodzianka! ta para chyba nigdy mi sie nie znudzi hehehe. rozdzial swietny jak zawsze:P pozdrawiam magdzia8787

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nowy :d

    smak-uczucia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Planujesz ożywić Mamoru? Znowu przerobiłam Gwiazdę nadziei i tak mi brakuje jak mu dopiekłaś. Chociaż dobrze, że uśmierciłaś. Nie rozumiem, czemu te małolaty go lubią. Kochał Usagi, ale i co z tego? Beznadziejny facet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, Mamrota nie zamierzam wskrzeszać :D Mam go powyżej uszu,a nigdy nie kryłam, że go nie znoszę. Tak mi właściwie zostało od najmłodszych lat zostało. Oglądałam SM jako mała dziewczynka jeszcze jak Polsat emitował i pamiętam, że gość w pelerynie zawsze mnie denerwował. Mogę się jedynie zgodzić, że Mamrot faktycznie kochał Usę i z tym w żadnym wypadku nie będę się sprzeczać. Jednak tłumaczenie, że on tylko z pozoru był sztywny jest...Delikatnie mówiąc bezsensu, bo kurczę no był kawałem drewna (co prawda wykształconym)w zielonej marynarze. Usagi na pewno nie przy nim stała się dojrzałą kobietą. Spora przemiana zaszła w niej serii Stars (a kluchy prawie w ogóle tam nie ma)i już nawet nie chodzi mi o Seiyę (którego kocham i bardzo podoba mi się rozwiązanie twórców anime, że Gwiazdy są mężczyznami, bo to jednak działa na wyobraźnię. Wiem jak było w mandze, ale zawsze podkreślam, że bazuję na anime.).Co do wieku jego fanek też nie chce mi się dyskutować :)))
      Jak chcesz, to mogę dać Mamrotowi popalić w jakiejś jednorazówce ;):D

      Usuń
    2. O tak! To ja bardzo poproszę:D Nie oszczędzaj go ;) :P

      Usuń
  10. A kiedy będzie nastepny rozdział tego cudownego opowiadania? Narobiłaś smaku i od lipca tu nic :( Kocham twoje historie.
    Fanka SM

    OdpowiedzUsuń
  11. Yaten zawsze miał ciężki charakter i Mina doskonale "widziała co brała". Starego psa nie nauczysz nowych sztuczek. Moim zdaniem bez szczerej rozmowy nie ma udanego związku, a rozmowa taka powinna prowadzić do jakiegoś konsensu. Zarówno Yaten i Mina nie potrafią powiedzieć o co im chodzi. Cherubin mógłby trochę spuścić z tonu i dać żyć Minako, ale ciągłymi fochami ona na pewno tego nie uzyska. Nie tędy droga;) Mam nadzieję, że Mina znajdzie inny sposób na porozumienie się z mężem i że nie dojdzie do rozwodu:)
    Pozdrawiam Wiolu!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, bo przed nimi jeszcze długa droga :) Oboje się przekonają, że kłótnie i fochy to niewłaściwa droga. No i czas wreszcie zachowywać się dojrzale po tylu latach związku ;)

      Usuń