A teraz coś osobistego - Yuu, dziękuję za Theę i Mizuki ;) Odwdzięczę się jeszcze w inny sposób;)
A co do rozdziału, to miał być dłuższy, ale BZP nie należy do długich opowiadań, dlatego U/S będą w kolejnym rozdziale. Naturalnie Taiki i jego "kochana" teściowa" też :D Wtedy zacznę mącić:) Teraz spokojnie, bo pozwoliłam sobie na M/Y ;) Już nie przedłużam, miłego! :)
Ciepłe
promienie słońca przebijały się przez okna tarasu, oświetlając
karminowe ściany salonu. Pan domu postawił na minimalizm, ponieważ
Thea, która zwiedzała ogromną posiadłość w samotności, poczuła
się zagubiona w takiej ilości przestrzeni. Niewielka skórzana sofa
oraz fotele czekały na gości na środku pomieszczenia, a ciemno
orzechowe panele lśniły od czystości. Nad kominkiem stały zdjęcia
w srebrnych ramkach, które przedstawiały kobietę o jasnobrązowych
włosach, zaplecionych w luźny warkocz i fiołkowych oczach. Jednak
Aider wiedziała, że ten anioł potrafił utrzymać w ryzach
Diamanda i gdyby nie wypadek, to pewnie do tej pory byliby
razem.
Bursztynowłosa sięgnęła po jedną z fotografii żony
swojego kuzyna i zamyśliła się. Czego właściwie szukała w
Japonii? Nawet za dobrze nie przemyślała decyzji o wyjeździe i
chyba po raz pierwszy zrobiła coś spontanicznie. We Francji
wszystko było prostsze albo po prostu tak się jej wydawało, bo tam
miała rodzinę i mogła liczyć na Akirę. Każdy smutek przemalował
na różowo, a szarość dnia rozpływała się we mgle. Chociaż
uważała go za wieczne dziecko, to nie zamieniłaby swojego brata na
żadnego innego. Zresztą, Mizuki nie wyobrażała sobie dnia bez
nieobliczalnego wujka i nie do końca rozumiała, że muszą
chwilowo zmienić miejsce zamieszkania. Poza tym, Thea nigdy nie
powiedziałaby, iż jej córeczka sprawia kłopoty. Raczej jak na
12-letnią dziewczynkę była wyjątkowo cierpliwa i przepełniona
szczerą radością, a niejeden dorosły mógłby się od niej uczyć.
Tylko po kim odziedziczyła tę zaletę?
Białowłosy delikatnie
odebrał kuzynce zdjęcie, odstawiając je z powrotem i poprosił,
aby usiadła. Sam podszedł do stolika na którym stała kryształowa
karafka, napełniając niski kieliszek alkoholem.
- Napijesz się
ze mną?
- Jak dla mnie za wcześnie – Aider była spięta, bo
ciemnofioletowe spojrzenie mężczyzny hipnotyzowało i przez moment
zapomniała jak się nazywa.
W życiu nie spotkała tak cholernie
pewnego siebie człowieka. Może i utrzymywali ze sobą rzadki
kontakt, to jednak wolałaby nie zyskać w nim wroga.
-
Sugerujesz, że się upiję? - uśmiechnął się i usiadł naprzeciw
niej z pokerową miną.
- Do rzeczy, Diamandzie – zielonooka
splotła dłonie, opierając je na kolanach. - Teoretycznie chciałeś,
żebym Cię odwiedziła. Zdradź mi prawdziwy powód.
- Więzy
rodzinne są dla mnie bardzo ważne...
- Daj spokój! Nie bawmy
się w zgadywanki, ani w żadne frazesy. Zawsze byłeś bezpośredni,
a teraz co?
- Ja bym tego tak nie nazwał. Ludzie posiadający
odrobinę tajemnicy są o wiele ciekawsi - puścił do kuzynki
oczko, upijając łyk drinka. - Co byś powiedziała na
zaprojektowanie ogrodu? - wskazał ręką otwarte drzwi od tarasu.
Gdzie dalej rozciągał się spory teren zieleni.
Akurat Mizuki
zeskoczyła z huśtawki, biegnąc za małym bernardynem. Uniosła go
do góry i przewróciła się, chichocząc, a puchaty szczeniak
polizał ją po twarzy.
- To jakiś kiepski żart?! - kobieta
zareagowała nerwowo. - W całym Tokio nie ma dobrego architekta?!
Czy nagle stałeś się fanem dzieci i zwierząt?! Tylko po to
ściągnąłeś mnie z Europy?!
- Nie moja bajka – Diamand
spokojnie odstawił kieliszek i zniknął na kilka minut.
W końcu
wrócił z gazetą w ręku i podał je Thei, która zauważyła, że
czasopismo jest stare. Zwróciła uwagę na artykuł na pierwszej
stronie, przez wgląd na dobrze znane jej nazwisko, a już po kilku
linijkach nie była zdenerwowana, lecz zła oraz zawiedziona. Uniosła
głowę znad szarej kartki, posyłając fioletowookiemu spojrzenie
przepełnione goryczą.
- A więc o to Ci chodziło – odrzekła
chłodno, bezsilnie opadając na oparcie. - Żałuję, że wcześniej
się nie zorientowałam. Powinieneś być ze mną szczery, bo nikt
nie dał Ci prawa ingerować w moje życie!
- Ale wtedy nie
dałabyś się namówić...
- To chyba oczywiste!
Bursztynowłosa
pragnęła wyrzucić z siebie wszystkie pretensje, ale rozbawiona
dziewczynka przerwała kłótnię i uwiesiła się mamie na szyi.
-
Zostaniemy tu? - zapytała błagalnym tonem.
Thea nie miała
pojęcia, co odpowiedzieć. Wycieczka do Japonii narobiła dziecku
ogromnych nadziei, tylko dla niej okazała się wielkim
rozczarowaniem.
- A chciałabyś? - Diamand podpuszczał
12-latkę.
- Taaak!
- No to musisz mamę ładnie poprosić –
uśmiechnął się podstępnie, głaszcząc małą po brązowych
lokach.
- Dobrze! - Aider zacisnęła zęby, patrząc hardo w jego
kierunku. - Zaprojektuję Ci ten ogród, ale nic więcej ode mnie nie
wymagaj – powiedziała z przekąsem.
****
Minako
wróciła późnym popołudniem do domu zmęczona, jakby brała
udział w maratonie. Miała za sobą pierwszy dzień w pracy, ale nie
doceniała zawodu nauczyciela. Inaczej wyobrażała sobie zajęcia
rysunku z licealistami, ponieważ rządni wiedzy oraz nowych
doświadczeń młodzi ludzie byli ciekawi zupełnie innych wrażeń,
niż się spodziewała. Przez połowę lekcji miała wrażenie, że
to wychowanie seksualne i już była bliska rezygnacji. Z drugiej
strony nie zamierzała pokazać Yatenowi, iż podjęcie pracy było
zwykłym kaprysem. Wtedy zrzędziłby co najmniej przez miesiąc, a
potem wypominał, że naturalnie powinna go wcześniej posłuchać i
wówczas uniknęłaby rozczarowania.
Blondynka westchnęła z
wyczerpania, zdejmując szpilki z obolałych stóp. Marzyła o
filiżance gorącej kawy i chwili ciszy. O ile pierwsze pragnienie
była w stanie zrealizować, to drugie pozostawało tylko pięknym
snem, ponieważ do powrotu dzieciaków odliczała minuty. Z ledwością
ubłagała „wyrozumiałego” męża, aby odebrał Mai z treningu
judo, skoro sam ją zapisał na te głupie lekcje. Właściwie nie
wiadomo po co, przecież ich córka i tak miała duży problem nad
wybuchowym temperamentem.
Wenus rozprostowała nogi wzdłuż sofy,
odchylając głowę do tyłu i zamknęła powieki. Upłynęło może
kilka sekund, gdy trzask drzwi podziałał na nią jak zimny
prysznic. Srebrnowłosa dziewczynka wskoczyła żywiołowo na łóżko,
aż sprężyny zaskrzypiały, a jej starszy brat mozolnie ciągnął
torbę na podłodze. Wymamrotał coś, że nienawidzi „namolnych
dziewuch” i poczłapał na górę.
- Jak Ci minął dzień? -
Mina zwróciła się do córeczki.
Yaten
nie kwapił się, żeby zaszczycić ją swoją obecnością, a na
pewno nie planowała witać go z kapcioszkami w ręku oraz kwitnącym
uśmiechem na ustach. Niczym idealna gospodyni domowa wystrojona w
fartuszek z falbankami i serwująca obiadek, składający się z
dwóch dań.
- Fajnie, a tata obiecał, że jutro kupimy
zwierzątko.
Czyli kolejny szczegół, którego wszechwładny guru
także z nią nie uzgodnił. Gdyby mógł, sprowadziłby pod ich dach
dinozaura i wtedy byłby tatusiem na medal.
- Przebierz się, a
potem umyj ręce – błękitnooka pocałowała małą w policzek, a
potem poszła do kuchni.
Kou mówił sam do siebie pod nosem, ale
nie dosłyszała. Udawał, że nie widzi żony i z impetem wrzucił
jakąś mrożonkę do mikrofalówki, zamykając ją z hukiem, jakby
mu coś zawiniła. Odczekał, aż danie będzie gotowe, niecierpliwie
tupiąc nogą.
- Co Ty wyprawiasz?! - Aino nie wytrzymała jego
obojętności.
- Jem obiad – ukroił kawałek mięsa
przypominający stek.
- Wczoraj wszystko przygotowałam.
Wystarczyło podgrzać.
- Nie będę Ci przeszkadzał w
realizowaniu ambicji – zamachnął teatralnie ręką, podkreślając
ostatnie słowo.
Bunt Minako ugodził w dumę muzyka, gdyż do tej
pory był przekonany, iż zapewniał jej wszystko. Według niego
każda kobieta cieszyłaby się z życia w luksusach. W dodatku nie
musiała nic robić, poza opieką nad dziećmi.
Niestety punkt
widzenia blondwłosej zupełnie odbiegał od wersji Yatena. On skupił
się na zaspakajaniu potrzeb materialnych i kompletnie zapomniał, że
jego ukochana może mieć inne aspiracje, niż wydawanie pieniędzy
na drogie fatałaszki.
Zdenerwowana Wenus tym razem trzymała
język za zębami i choćby zielonooki próbował wysadzić miasto w
powietrze, to nie odpuszczała. Wycofała się z „pola bitwy”, a
przez resztę dnia zajęła się obowiązkami domowymi i nie
wchodziła w drogę mężowi, bo inaczej pozabijaliby się.
Z
kolei on uznał, iż przeczeka pierwsze dni, a wtedy entuzjazm Minako
wygaśnie i cały szum minie. Dlatego wieczorem pracował spokojnie,
gdy znudzona Mai dołączyła do niego, przerzucając błękitne oczy
na ekran laptopa. Wytrzymała zadziwiająco długo bez zadawania
skomplikowanych pytań, lecz milczenie srebrnowłosego spowodowało,
iż zaczęła się wiercić.
- Tatku? - wyjęła z wazonu żółtą
różą, obracając ją w ręku.
- Hmmm...
- To będzie
siostrzyczka, czy nie? - zrobiła niewinną minkę.
Mężczyzna
popatrzył poważnie na swoją młodszą pociechę i wpadł na chytry
pomysł..
- Mamusia Ci wszystko wytłumaczy – satysfakcja
rozpierała go od środka, kiedy 10-latka pobiegła uzyskać
odpowiedź.
Nie spodziewał się, że blondynka nadciągnie niczym
fala Tsunami z potarganymi włosami oraz ubrana w czarną, kusą
koszulkę.
- Świetnie, jestem otwarty na wszelkie propozycje –
Kou rozłożył szeroko ramiona.
- Mam przy Tobie chodzić w
habicie, żebyś odróżniał kiedy mam ochotę, a kiedy nie?! I po
jaką cholerę manipulujesz dziećmi?!
- Po pierwsze, nie robię
nic złego. A po drugie, spaliłaś kobieto. Wypaliłem się zanim
zdążyłem sobie cokolwiek wyobrazić.
- To wyobraź sobie, co
jeszcze może spłonąć jak się wkurzę! - Mina czuła, że jeśli
Yaten nie przestanie mówić ironicznym tonem, to po prostu go
udusi.
- Nasza sypialnia?
- Nie! Puszczę z dymem Twój
gabinet!
- Wiesz, na biurku robi się wiele rzeczy – uśmiechnął
się bezczelnie.
- Mam dość Twojego egoistycznego zachowania!
Przy takim typie, to trzeba zainwestować w pas cnoty!
- O jakiej
cnocie mówisz, kochanie?
- Kou!!!
- Dlaczego tak wrzeszczycie?
- Hiro stał na schodach w zielonej piżamie, przecierając zaspane
oczy.
- To dziecko robi się za bardzo podobne do Ciebie!
- To
chyba dobrze – muzyk wzruszył ramionami.
- No na pewno nie dla
niego!
- Rany, zainwestujcie w mediatora. Stać was – mały Kou
obdarzył rodziców chmurnym spojrzeniem i z powrotem poszedł do
siebie.
Wenus odwróciła się do męża z impetem, obrażona na
cały świat.
- Od dziś śpię w gościnnym – oznajmiła
ozięble.
Zielonooki z nietęgim wyrazem twarzy obserwował jak
zniosła na dół poduszkę oraz kołdrę. Nawet do samego końca
łudził się, iż wróci z podkulonym ogonem i jeszcze pierwsza
przeprosi, wynagradzając mu awanturę. Leżąc w ich małżeńskim
łożu powoli zaczął się łamać, a w chwili słabości chciał po
nią iść, ale w końcu nie przełamał się. To byłoby zbyt
proste.
Sen nie nadchodził, a Yaten gapił się otępiałym
wzrokiem w sufit, gdy materac ugiął się pod czyimś ciężarem.
-
Tatku – Mai poklepała mężczyznę po ramieniu.
- Tak,
księżniczko? - odgarnął z czoła córki grzywkę.
- Mama jest
znowu chora?
- Nie, a dlaczego tak myślisz?
- Bo śpi w pokoju
na dole. Myślałam, że to dlatego żebyś Ty nie był chory. Nie
jest Ci smutno - błękitnooka zapytała z przejęciem, malującym
się na jej słodkiej buzi.
- Trochę tak. A może powiesz mamusi,
że czuję się samotny. Tylko jutro, dobrze?
- Dobrze. No, ale
czemu mama z Tobą nie śpi?
- Booo...Bo łóżko jest za małe –
wypalił bez zastanowienia.
- To kupcie większe. Ja mogę tu
spać, zmieszczę się – srebrnowłosa wskoczyła pod kołdrę,
układając się wygodnie.
Szkoda, że spór Miny i Yatena
rzeczywiście nie był tak banalny, jak sądziła mała Mai.
Warto było czekać, bo to był świetny rozdział. Bezbłędnie pokazujesz rodzinne relacje i ja emocjonalnie przywiązałam się do twoich opowiadań. Podoba mi się, że wprowadziłaś Diamanda który zawsze jest taki tajemniczy. Przyjazd Thei to ma pewnie związek z Taikim a o dzieciach to nawet nie musze wspominać, że są cudowne i do pokochania;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam Syrenka
Mogę adoptować Mai? Uwielbiam te dziewczynke, jest rewelacyjna i widać, że to córka Miny i Yatena. Moją ulubioną sailorką jest właśnie Minako i zawsze się uśmiecham jak czytam o jej rodzince. Hiro też wymiata, bo charakterek ma po tatusiu :D Mam nadzieję, że niedługo pogodzisz Minę i Yatena. Zostaje jeszcze Diamand. Co on wymyślił?
OdpowiedzUsuńTeż kocham Mai:D To w zasadzie moje oczko w głowie ( :D ). Chociaż powiedziałabym, że Ichi też, bo to taka mieszanka Usy i Seiyi. Właściwie taka mieszanka wybuchowa;) Zawsze z łatwością przychodzą mi do głowy pomysły na temat tej parki ;)
Usuń"- To dziecko robi się za bardzo podobne do Ciebie!
OdpowiedzUsuń- To chyba dobrze – muzyk wzruszył ramionami.
- No na pewno nie dla niego!" Świetny tekst, nie mogłam przestać się śmiać jak czytałam część z Minako i Yatenem. Cała ich rodzinka jest super, a Mai to moja ulubienica. Rozumiem Yatena, że chciałby mieć żonę zawsze w domu, ale troszkę przesadza. Też liczę, że się pogodzą i może dziecko by ich pogodziło. Ciekawe, co wyjdzie z ich sporu. Czekam też, co u Usagi i Seiyi ;)Jesteś bezbłędna jak opisujesz dorosłe życie sailorek. Nie da się ciebie podrobić ;)
Jak ty to robisz? No jak? Cudowny rozdział! Zgadzam się z poprzedniczkami, bo już nie wiem, co dodać:D Chyba czytasz w moich myślach, bo chciałam Mine i Yatena. Ich teksty powalały :D
OdpowiedzUsuńA kiedy Kimi dake wo?
Pozdrawiam Sylwia
Hmmm...Rozdział do "Kimi Dake Wo" najprawdopodobniej będzie w przyszłym tygodniu. Tu planuję dłuższą przerwę, bo miałam ciężki tydzień i po prostu nie mam siły :)
UsuńRozumiem, rozumiem, ale szkoda:( Będę czekać na Kimi dake wo i rozdział tu :D :* x 3
UsuńCałkowicie się zgadam, to był rewelacyjny rozdział! Dajesz tyle usmiechu swoją twórczością, że nie wiem jak ci dziękować. Mnie zaciekawił wątek z Diamandem, bo zastanawiam się, czy on namiesza w związku Usagi i Seiyi. W końcu wiadomo, że on był zakochany w Serenity, a jest wdowcem, to może będzie chciał o nią zawalczyć? No o wątek z Theą też jest ciekawy. Czekam na dalszy rozwój;) A, no i taka wisienka na torcie
OdpowiedzUsuń"- Wiesz, na biurku robi się wiele rzeczy – uśmiechnął się bezczelnie.
- Mam dość Twojego egoistycznego zachowania! Przy takim typie, to trzeba zainwestować w pas cnoty!
- O jakiej cnocie mówisz, kochanie?
- Kou!!!" Naprawdę świetne ;))))))
I ci teraz zrobi Yaten żeby odzyskać Minako? Mam nadzieję, że się pogodzą, bo mają takie super dzieciaki. Uwielbiam Diamanda, a tu bardzo mi si podoba. Jest tajemniczy i na razie nie jest zimnym draniem, co tylko sypia z Usagi albo knuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
ja tez chcialam Minako i Yatena a tu mila niespodzianka! ta para chyba nigdy mi sie nie znudzi hehehe. rozdzial swietny jak zawsze:P pozdrawiam magdzia8787
OdpowiedzUsuńU mnie nowy :d
OdpowiedzUsuńsmak-uczucia.blog.onet.pl
Hej! Planujesz ożywić Mamoru? Znowu przerobiłam Gwiazdę nadziei i tak mi brakuje jak mu dopiekłaś. Chociaż dobrze, że uśmierciłaś. Nie rozumiem, czemu te małolaty go lubią. Kochał Usagi, ale i co z tego? Beznadziejny facet.
OdpowiedzUsuńO nie, Mamrota nie zamierzam wskrzeszać :D Mam go powyżej uszu,a nigdy nie kryłam, że go nie znoszę. Tak mi właściwie zostało od najmłodszych lat zostało. Oglądałam SM jako mała dziewczynka jeszcze jak Polsat emitował i pamiętam, że gość w pelerynie zawsze mnie denerwował. Mogę się jedynie zgodzić, że Mamrot faktycznie kochał Usę i z tym w żadnym wypadku nie będę się sprzeczać. Jednak tłumaczenie, że on tylko z pozoru był sztywny jest...Delikatnie mówiąc bezsensu, bo kurczę no był kawałem drewna (co prawda wykształconym)w zielonej marynarze. Usagi na pewno nie przy nim stała się dojrzałą kobietą. Spora przemiana zaszła w niej serii Stars (a kluchy prawie w ogóle tam nie ma)i już nawet nie chodzi mi o Seiyę (którego kocham i bardzo podoba mi się rozwiązanie twórców anime, że Gwiazdy są mężczyznami, bo to jednak działa na wyobraźnię. Wiem jak było w mandze, ale zawsze podkreślam, że bazuję na anime.).Co do wieku jego fanek też nie chce mi się dyskutować :)))
UsuńJak chcesz, to mogę dać Mamrotowi popalić w jakiejś jednorazówce ;):D
O tak! To ja bardzo poproszę:D Nie oszczędzaj go ;) :P
UsuńA kiedy będzie nastepny rozdział tego cudownego opowiadania? Narobiłaś smaku i od lipca tu nic :( Kocham twoje historie.
OdpowiedzUsuńFanka SM
Yaten zawsze miał ciężki charakter i Mina doskonale "widziała co brała". Starego psa nie nauczysz nowych sztuczek. Moim zdaniem bez szczerej rozmowy nie ma udanego związku, a rozmowa taka powinna prowadzić do jakiegoś konsensu. Zarówno Yaten i Mina nie potrafią powiedzieć o co im chodzi. Cherubin mógłby trochę spuścić z tonu i dać żyć Minako, ale ciągłymi fochami ona na pewno tego nie uzyska. Nie tędy droga;) Mam nadzieję, że Mina znajdzie inny sposób na porozumienie się z mężem i że nie dojdzie do rozwodu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wiolu!:*
Masz rację, bo przed nimi jeszcze długa droga :) Oboje się przekonają, że kłótnie i fochy to niewłaściwa droga. No i czas wreszcie zachowywać się dojrzale po tylu latach związku ;)
Usuń