Jeśli macie ochotę, to czytajcie słuchając tego : http://w527.wrzuta.pl/audio/4y50hLIwSxg/sailorstars_music_collection_2_02_bokutachi_no_uta_wo_kite
Gdyby ktoś miał ochotę, to na "Kimi Dake Wo" też pojawił się rozdział ;)
http://theemeraldworld.wordpress.com/2013/07/13/rozdzial-xi/
Rok
później
Szron na drzewach
iskrzył się tysiącem srebrzystych drobinek, a biała kołderka
śniegu pokryła dachy w całym mieście. Pojedyncze, puszyste płatki
leciały z nieba, opadając na ramiona przechodniów, którzy
spieszyli z przygotowaniami do świąt. Kolorowe światełka zdobiące
wystawy sklepów, mieniły się w soplach lodu wiszących nad oknami.
Magiczna atmosfera zawładnęła mieszkańcami Tokio, dlatego tłumy
zalewały galerie handlowe, opuszczając ze stosem mniejszych lub
większych paczek. Jedynie na Yatena nie zadziałał czar świąt i
nie dał się porwać szaleństwu zakupów. Ubrany w długi, szary
płaszcz, krążył między sklepami z obojętną miną. Czarny,
wełniany szalik otulał jego szyję, a starannie związany rzemykiem
kucyk, powiewał na mroźnym wietrze.
Nic nie było takie jak
dawniej. Wszystko wydawało się obce i pomimo kiczowatego wystroju,
wyprane z barw budzących w człowieku nadzieję. Srebrnowłosy miał
dość wesołych melodii, kojarzących się wyłącznie ze
szczęściem, beztroską oraz niekończącą się sielanką. Kolorowe
tasiemki wokół pudełek i armia sztucznych bałwanków doprowadzały
go do szału. Prawie przy każdym sklepie napotykał na Mikołaja z
cholernym dzwoneczkiem w ręku i gdyby tylko mógł, wepchnąłby mu
tę przeklętą „grzechotkę” do gardła. Może wtedy byłby
atrakcyjniejszy dla dzieciaków, które koniecznie chciały zobaczyć
pana rozdającego prezenty.
Dla najmłodszego Kou fenomen świąt
był przereklamowany. Nie działy się żadne cuda, a większość
osób napełniała brzuch do syta i oglądała telewizję do bladego
świtu.
„I to ma być
czas przemian?”-
chłopak prychnął ironicznie, chowając ręce do kieszeni.
Czym
prędzej uciekł od zgiełku, opuszczając zaludnione centrum. Jego
myśli pognały w stronę Planety Pachnących Oliwek i zastanawiał
się, co teraz by robił, gdyby podjął inną decyzję. Wybrał
rozwiązanie, które z jednej strony zdawało się najrozsądniejszą
alternatywą. Jednak to nie oznaczało, że codziennie nie myślał o
Minako. Każdy przeklęty dzień przypominał mu, iż nawet się z
nią nie pożegnał. Co zrobiła, kiedy obudziła się już na obcej
planecie? Miała mu za złe, że nie był przy niej? Czy w ogóle
dobrze czuła się na Kinmoku?
Zielonooki westchnął, idąc
wolnym krokiem przez park, a para ciepłego powietrza rozpłynęła
się niczym mgła. Nie było mu na rękę wracać do mieszkania,
gdzie Seiya ciągle obściskiwał się z Usagi. Często odwracał
głowę, kiedy widział ich razem, bo mdliło go od przesłodzonych
czułości. Zazdrość? Pewnie też. Chociaż o wiele bardziej
przejmowało go uczucie, że jest sam jak palec na Ziemi, która
stała się jego domem, a później więzieniem.
„Sam
sobie zgotowałem ten los”
- mruknął posępnie, gdy nagle poczuł ból w plecach.
Odwrócił
się i strzepał śnieg z kurtki, ale nikogo nie zauważył. Zresztą,
o tej porze roku ukrywanie się za drzewem było prawie niemożliwe.
Dlatego kontynuował swój spacer, lecz znowu ktoś rzucił w niego
śnieżką. Tym razem postanowił, że nie daruje dowcipnisiowi i gdy
w oddali ujrzał zakapturzoną postać w białym płaszczyku, który
łatwo zlewał się krajobrazem, krew w nim zawrzała.
- Popamięta
mnie smarkacz. Stój! - wrzasnął.
Nieznajoma postać zaczęła
uciekać, ale chciał dać jej nauczkę. Zawsze szybko biegał, więc
bez problemu dogonił uciekiniera. Z krzykiem złapał go w pasie i
oboje przewrócili się w zaspę. Odwrócił szamoczącego się
małolata w swoją stronę, ale momentalnie coś w nim pękło, kiedy
zobaczył parę błękitnych jak niebo tęczówek. Ściągnął
nieznajomej kaptur, a jego dłonie zastygły na materiale, gdy
krótkie, złote włosy rozsypały się na śniegu.
-
Boże...Aino-san! - wydukał, nadal sparaliżowany.
Minako
uśmiechnęła się zadziornie i nabrała w garść śniegu, a potem
rozsmarowała go na twarzy chłopaka.
- Sztywniak! - znowu dostał
w twarz i dopiero poczuł szczypiący w policzki mróz.. - To za to,
że zdecydowałeś za mnie! - A to – dziewczyna usiadła, całując
go w zaróżowiony policzek.
- A to za co? - srebrnowłosy zapytał
nieprzytomnym głodem.
Bał się, iż z tęsknoty wyobraził sobie
ukochaną i wyobraźnia płatała mu figla.
- Bo dzięki Tobie
znowu tu jestem.
- Minako... - w końcu odważył się przytulić
Wenus i przekonał się, że jest prawdziwa. - Nie będę ryczał jak
baba. Chociaż mam ochotę – wymamrotał w jej ramię.
Po chwili
oderwał się od niej i zanurzył palce w jasnych włosach.
-
Krótkie, jak wtedy – wyszeptał.
- Odrosły po operacji, ale
nie chcę ich zapuszczać.
- A czy...Już w porządku? - zapytał
niepewnie.
- Tak, Kakyuu miała rację. Tu postawili na mnie
krzyżyk, a na Kinmoku zajęli się mną odpowiednio. Będę im
dozgonnie wdzięczna. Wasza planeta jest piękna i cieszę się, że
mogłam poznać miejsce, gdzie dorastałeś, ale w pokoju masz
straszny burdel.
- Co?! Księżniczka wpuściła Cię do mojego
pokoju?!
- Nawet w nim mieszkałam – blondynka uniosła
kokieteryjnie brwi.
- Rozumiem, że chciała mnie skompromitować
za karę. Tylko coś mi tu nie pasuje... Co przeskrobałaś, że
pozwoliła Ci wrócić?
- Kakyuu obawiała się, że poślesz
Świętego Mikołaja i jego elfy 2 metry pod ziemię.
Chłopak
skrzywił się.
- Oj, naprawdę sądziłeś, że będzie mnie tam
więzić na wieki? Była z Ciebie dumna, ponieważ stanąłeś na
wysokości zadania i nie myślałeś o sobie, tylko o innych. Poza
tym, chciała mieć pewność, że mojemu zdrowiu już nic nie
grozi.
Muzyk zaniemówił. Zbyt wiele radosnych nowin spadło na
niego naraz. Czuł się tak, jakby narodził się na nowo.
- Kou,
wiesz co?
- Co?
- Ech, gapisz się na mnie jak sroka w gnat! A
ja siedzę na śniegu i tyłek mi odmarza!
****
Apetyczny zapach
gorącej czekolady unosił się w całym mieszkaniu. Usagi siedziała
na fotelu z podkulonymi nogami i popijała słodki napar. Popadła w
nastrój zadumy, ponieważ jej bracia wyznali prawdę, gdzie naprawdę
jest Minako. W przeciwieństwie do niej, Thea żyła w przekonaniu,
iż Aino wyjechała bez słowa. Nie było to do końca uczciwe, ale
nikt nie chciał potraktować jej tak, jak Alana i od razu wymazywać
wspomnienia. Skoro Trzy Gwiazdy nie miały już wstępu na swoją
macierzystą planetę, to musiały zacząć wszystko od początku, a
spowiadanie się z prawdziwej przeszłości nie było do tego
konieczne.
Tsukino do dziś pamiętała, jak Seiya opowiedział
całą historię o chorobie Miny, a potem wyjaśnił problemy z byłym
managerem. Początkowo była rozżalona, ponieważ sumienie nie
dawało jej spokoju, iż nie wspierała przyjaciółki. Później
wiele razy dziękowała Yatenowi, gdyż jemu zawdzięczała obecność
ukochanego.
Złotowłosa otrząsnęła się z rozpamiętywania, bo
usłyszała śmiech dobiegający z drugiego pokoju. Akira często
wpadał do nich, odkąd jego siostra zamieszkała z Taikim.
-
Thea, ta? - brunet marudził już od godziny, ponieważ nie wiedział,
w co się ubrać na randkę.
- Człowieku, od kiedy nie potrafisz
się ubrać sam? Do niedawna twierdziłeś, że we wszystkim Ci
dobrze.
- Dalej tak uważam, ale nie wiem, co na to Yuu.
- A
skąd w ogóle ubzdurałeś sobie, że jej to przeszkadza?
- Bo
nie poleciałaby na byle co.
- Przecież umówiła się z Tobą –
bursztynowłosa parsknęła ze śmiechu.
Nawet szatyn, który do
tej pory siedział na sofie i czytał książkę, uśmiechnął się.
Seiya tylko pokręcił głową, a potem wrócił do Usy z miseczka
wypełnioną pachnącymi cynamonem piernikami.
- Co się dzieje? -
błękitnooka oparła głowę na jego ramieniu.
- Akira umówił
się z Yuu-chan.
- Z kim?!
Czarnowłosy przekonał się, że
kochana Odango ma ostry charakterek. Na punkcie fioletowowłosej była
wyjątkowo przewrażliwiona.
- Z Konoe-san! - Kou zająknął
się.
Jeszcze trochę i pewnie mówiłby wyższą tonacją, lecz
odgłos tupania w podłogę zwołał wszystkich domowników.
Spodziewali się wkurzonego Yatena, bo tylko on mógł narobić
hałasu z byle powodu. Jednak towarzysząca mu dziewczyna wywołała
u nich niemały szok.
- Mina-chan! - Tsukino ruszyła w samych
skarpetkach w stronę przyjaciółki, lecz poślizgnęła się i
upadła tuż przed jej nogami.
Aider wyminęła ją i pierwsza
uścisnęła blondynkę. Najmłodszy Kou musiał je rozdzielać, ale
w końcu poddał się.
- Zostaw – Taiki poklepał go po plecach.
- Pewnie będą plotkować całą noc.
- Blondi seksownie wygląda
– Akira naturalnie zwrócił uwagę na inne walory.
- Chcesz
dożyć randki?! - zielonooki poczerwieniał z zazdrości. - To
won!!!
Student medycyny ulotnił się w tempie błyskawicy, żeby
desperat naprawdę nie spełnił swojej groźby.
****
Po świętach
zespół Three Lights ruszył w trasę koncertową do Stanów
Zjednoczonych. Thea jako nowy manager okazał się świetnym
organizatorem. Jej ognisty temperament dobrze sprawdził się w tej
branży. Koleje losu zaczynały biec właściwym torem...
Tłumy
piszczały w blasku fleszy i reflektorów, domagając się bisu.
Bursztynowłosa kończyła grać partię na skrzypcach, a bracia
zaśpiewali jeszcze refren utworu, który Yaten stworzył wspólnie z
Minako. Koncert zakończył się w późnych godzinach nocnych i
grupa wróciła do hotelu, pod którym czekał tłum dziennikarzy. Z
pomocą ochroniarzy przedostali się do środka, by sukces świętować
z dala od kamer.
Dochodziła 2:00 w nocy, kiedy Thea usnęła na
kolanach szatyna, a Usagi majaczyła coś nadmiaru bąbelków.
Podczas gdy Seiya udawał, że umie wróżyć z kart. Wenus machnęła
na nich ręką i ubrana w skąpe, czarne bikini zeszła na dół.
Yatren czekał na nią przy basenie i podał jej drinka. Upiła tylko
łyk, a potem wskoczyła do wody.
- Minako – srebrnowłosy
ukucnął przy krawędzi.
- Tak?
- Zadam Ci głupie pytanie.
-
Dawaj.
- Chciałabyś, żebym Ci się oświadczył? Kupił gdzieś
w górach domek z ogródkiem i codziennie rano przynosił śniadanie
do łóżka?
- To było kilka głupich pytań – Aino pociągnęła
za rozpiętą koszulę i Kou wpadł do basenu.
Podpłynęła do
niego, oplatając szyję dłońmi.
- Po pierwsze, nie stać Cię
jeszcze na pierścionek, który sobie wymarzyłam. Górskie powietrze
mi nie służy, a kwiaty lubię tylko w wazonie i ogródek mi nie
potrzebny. No i beznadziejny z Ciebie kucharz, więc nie próbuj
gotować.
- W takim razie, co z przyszłością? - muzyk śmiał
się, chociaż jego kocie oczy przepełnione były powagą.
-
Chrzanić to! Lepiej rozejrzyj się, co masz teraz.
- To w takim
razie, postawmy wszystko na jedną kartę – celowo sprowokował
ukochaną. - Chcesz gnieździć się z tymi na górze?
- A
zespół?
- Zawsze mogą grać z playbacku – zażartował. - To
jak?
- Wynośmy się stąd!
Jeśli
nie zaryzykujesz, to nigdy nie dowiesz się, czy rzeczywiście było
warto.
Bomba! Przepiekny epilog! Na coś takiego liczyłam! Spełniłaś moje marzenia i bardzo dziękuje. To jak Mina wróciła i leżeli oboje w śniegu. No epickie po prostu. Jesteś niesamowicie utalentowana. Bede czekała na każde twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuń"Jeśli nie zaryzykujesz, to nigdy nie dowiesz się, czy rzeczywiście było warto.' - piękne.
Syrenka
no no epilog udał ci się super i jak zawsze wszystko dobrze się z kończyło :))))) a tak przy okazji to chciałabym się dowiedzieć kiedy uwzględnisz w swoich planach kontynuację MKK bo ztęskniłam się za Dragonem i Casi :)))) pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie :)fanka
OdpowiedzUsuńNie jestem Ci w stanie podać konkretnej daty MKK. Na pewno będę przeplatać je z BZP. Dragon i Cassie to moje postacie, więc szczególnie jestem do nich przywiązana (zresztą, to były moje początki i na tym opowiadaniu widziałam, jakie błędy popełniam). Co zaczęłam, to z pewnością skończę. Nie lubię się spieszyć, a tym bardziej lecieć w ilość, bo wiadomo jak potem wygląda jakość. Nie ukrywam też, że odsunęłam się trochę od tego opoka, bo większość dialogów była przekopiowywana z niego i zmęczyło mnie to, że ja pracuję, a ktoś ma to w czterech literach. Vondy wrócą, bo są we mnie. Po prostu chyba nie ma sensu, żebyś mnie popędzała, bo efekt możesz zyskać odwrotny :)Na spokojnie będę pisać w swoim tempie.
UsuńPozdrawiam :)
ja nie popędzam tylko po prostu chciałam się dowiedzieć czy mogę nadal czekać na tą kontynuację no i widzę że nadal warto czekać bo to opko sobie nie odpuszczę :))) bo inne zaczynam po mału odpuszczać ze względu na zbyt długie zwlekania a w szczególności z wielką niewiadomą :) no to nadal cierpliwie czekam i pozdrawiam :) fanka
UsuńOk, w porządku:) Pierwszy rozdział mam prawie skończony, ale ciągle coś tam zmieniam. Ostatecznie pewnie wrzucę po kolejnym rozdziale BZP. Teraz odpoczywam :) Ale na pewno skończę wszystko, co chciałam zanim zniknę całkiem z blogowego świata :)
UsuńTego mi dzisiaj brakowało... Piękny epilog, zresztą jak całe opowiadanie. Myślę, że nie jeden raz będę do niego jeszcze wracać. Nie muszę chyba mówić, że jesteś świetną pisarką i zawsze niecierpliwie czekam na Twoje wpisy. Aż mi trudno uwierzyć, że to już koniec. Na szczęście masz jeszcze mnóstwo pomysłów na nowe opowiadania! A wiesz, że ja będę wszystko czytać co mi zaserwujesz. :)
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji i uważaj na siebie! Nie chcę żadnej kontuzji, ani siniaka po uderzeniu płytą wiórową, czy czymś podobnym . :p
Znowu muszę podkreślić, że to jest najlepszy blog o SM żebyś pamiętała, że powinnaś pisać i o jak najwięcej! Dopasowałaś wszystko perfekcyjnie nawet muzykę i jak tu nie cieszyć się z takiego końca. Radość we mnie rosła kiedy czytałam spotkanie Minako i Yatena. No i to jak zdjał jej kaptur z głowy było tak zobrazowane, że i mi serce biło pewnie tak samo jak i jemu. A na końcu się rozpłynełam.
OdpowiedzUsuńSylwia
Jaka szkoda, że już koniec :((( Jestem cichą czytelniczką ale mogę zagwarantować, że czytałam wszystkie rozdziały. Tak pięknie oddajesz uczucia i masz fantazję, że fabuła porywa. Wzruszyłam się i płakać mi się chce, bo przeczytałabym więcej rozdziałów. Pokochałam dzięki tobie Minako i Yatena razem.
OdpowiedzUsuńDobrze, że planujesz więcej opowiadań. Właśnie drugi raz przeczytałam Gwiazdę Nadziei i nie mogę doczekać się na BZP. Dzieciaczki są cudowne. Charakterki po rodzicach i tylko ty tak opisujesz o dzieciach sailorek, że mnie kupiłaś. Czekam na kolejne rozdziały :) xD
Usagi1
Dobra, tak późno komentuję, bo z powodów zawirowań musiałam wczoraj zostać w pracy na noc i wróciłam do domu dopiero dzisiaj, a w tym czasie nie miałam ani dostępu do internetu, a nawet jakbym miała, to czasu brakowało. W sensie, ogólnie dostęp mam w telefonie, ale to raczej służy mi jedynie do przeglądania fejsa i ewentualnego poszukiwania odpowiedzi na pytania na niektórych (bardzo rzaaaadko, zresztą) egzaminach xD
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy.
Jakiś czas temu próbowałam wymyślić kilka scenariuszy zakończenia tej historii. Śmierć Minako odrzuciłam od razu, ponieważ musiałabym Cię z tego powodu znienawidzić na jakiś czas, a bardzo tego nie chciałam. Potem wpadłam jednak na pomysł, że skoro Yaten jest gwiezdną czarodziejką uzdrowienia, to w jakiś sposób mógłby naszej ulubionej blondynce pomóc. Ale jak widzisz, tym razem moje insynuacje były błędne, a Ty mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się, że księżniczka Kinmokusei postawi swoim gwiazdom takie ultimatum, ale - choć byłam bardzo smutna - czułam jak przepełnia mnie duma z powodu decyzji podjętej przez Yatena. Zupełnie jakby wysylała swojego dzieciaka pierwszy raz do szkoły, a on ani razu nie zapłakał i był dzielny. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo żadnych dzieci nie mam - prócz "odchowanej" młodszej siostry i dwójki kuzynostwa - i w najbliższej przyszłości nie planuję. I widzisz? Znowu odchodzę od tematu. Ale tak czy siak, miałam nadzieję, że jednak wszystko pojdzie zgodnie z planem - taka delikatna aluzja do pałania do Ciebie nienawiścią - i oto się nie zawiodłam. Podobał mi się obraz Yatena, który odmalowałaś. Nie jest już młodym chłopakiem, lecz dorosłym mężczyzną. I to nie ostatnia wojna tak go zmieniła, a miłość, którą obdarzył Minako i wszystkie dotyczące tego konsekwencje. Sam wolał cierpieć i być samotnym niż pozwolić na to by umarła. Takie poświęcenie zmienia ludzi, nigdy nie pozostawia ich bez zmian. I to właśnie udało Ci się ukazać, a za co jestem bardzo wdzięczna, bo to pokazuje, że Twoi bohaterowie nie są płascy jak kartka papieru, lecz mają całe mnóstwo wypukłości, zmarszczek, zadrapań, porysować i podarć. A także sklejeń i całe mnóstwo kolorów. Pokazałaś również zmianę, która zaszła w Usagi, której nie lubię u siebie, a u Ciebie wywołuje u mnie uśmiech na twarzy. Żałuję jednak, że cała reszta akcji z Alanem została opisana w kilku zdaniach, bo spodziewałam się, że Yaten da wyraz przepełniającej go furii i tak dalej, ale widocznie to tylko ja mam ostatnio takie skłonności do przemocy.
Ostatnia scena epilogu niesamowicie mi się podoba. Nie jest zbyt słodka, taka w sam raz, zupełnie w stylu Twojego Yatena i Twojej Minako. Nie maja w sobie tego lukru, którym aż ocieka Usa i Seiya i za to jestem Ci wdzięczna. Oni raczej ociekają sarkazmem i ironią, co uwielbiam, bo odnajduję w tym samą siebie.
Ach, i nie wiem czemu, ale choć lubię długie włosy Miny, to uwielbiam ją w wersji krótszej. Tą w mojej wyobraźni. Ma tam dzięki temu niesamowitego pazura i wygląda znacznie dojrzalej, nie przypomina już tej nastolatki walczącej o losy wszechświata, ale nie ma w tym nic złego.
Nie jestem pewna, ale chyba napisałam wszystko, co chciałam, ale w razie gdybym zapomniała, to pewnie gdzieś się jeszcze odezwę i znów zarzucę Cię mini esejem. I jeszcze na koniec - dziękuję za tę historię, ponieważ wiele razy poprawiała mi humor i sprawiała, że robiło mi się znacznie lżej na serduchu ;*
Dziękuję za tyle miłych słów, bo naprawdę nie spodziewałam się :))) Tak szczerze, że to zaniemówiłam, bo usłyszeć o tym opowiadaniu tyle dobrego, to naprawdę schlebia. Naprawdę cieszę, że dostrzegasz to, że moi bohaterowie nie są tylko postaciami z karteczki na której sobie skrobię. Bardzo starałam się nadać im charakter i żeby każdy, kto przeczyta rozdział chociaż przez chwilę wczuje się w sytuację.
UsuńNa początku właśnie planowałam, że Yaten zrobi jaką masakrę z Alanem, ale bardzo szybko to się potoczyło :) Dałam się skusić Yuu, żeby spróbować coś z akcją, bo zawsze przed tym uciekam, ale zawsze kiedyś trzeba będzie się nauczyć ;) :D To było moje drugie podejście, zobaczymy jakie będą następne :D
Strasznie fajnie, że poczułaś Minę w krótkich włosach. Lubię kombinować i też pomyślałam, że skoro to już dorosła kobietka, to najwyższy czas, żeby zrzuciła kokardę. Co do Usy i Seiyi, to też starałam się, żeby nie byli "ptysiową" parą i żeby chociaż raz to Tsukino miała swoje zdanie i była zazdrosna o niego. Ech, pewnie jeszcze nie raz będę wprowadzała jakieś moje innowacje, bo kolejne opoko nie będzie długie, ale chcę sobie poszaleć :D
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i za czytanie ;))))
Następnym razem spodziewaj się takich słów, bo naprawdę dobrze piszesz i zasługujesz na nie, na każde z osobna i wszystkie razem. I naprawdę mi się podobają mi się te wszystkie zmiany, które wprowadzasz - fryzura Minako, charakter Usagi. Mi zawsze ciężko było trzymać się kanonu, bo jest przewidywalny i nie można za bardzo zaszaleć, trzymając się go kurczowo. I nie można się również rozwijać, gdy nie uruchamiamy własnej wyobraźni i nie wplatamy swoich wątków. Dlatego jestem jak najbardziej za takim postępowaniem.
UsuńA propo fryzury Miny - u mnie długość pozostała taka sama, ale kokarda zrzucona; zawsze miałam słabość do długich włosów. Może dlatego, że sama staram się zapuścić, a nigdy nie mogę dojść dalej niż do łopatek ;D
Nie ma za co i czekam na następne historie ;*
Szkoda ze to juz ostatni rozdzial!:(.codziennie z niecierpliwoscia zagladalam na Twojego bloga czy juz cos napisalas. Minako w Twoim opowiadaniu byla fantastyczna nawet w chporobie nie poddala sie chociaz byly chwile zwatpienia. a co do Yatena to jego charakter jest taki jaki wlsnie powinien byc.bede tesknic za Mina i Yatenem!napewno bede czesto zagladac do tego opowiadania!pozdrawiam magdzia8787
OdpowiedzUsuńTo koniecznie przeczytaj Będę zawsze pamiętać albo Gwiazdę nadziei, bo to cudowne historie. Jest dużo o Yatene i Minako i ja mogłam do późna to czytać. Naprawdę nie spotkałam się z lepszymi opowiadaniami ;) Jeszcze jednorazowka Ile można i A miało być tak pieknie są mega! Naprawdę polecam!
UsuńSyrenka
Tak wszystkie czytalam opowiadania, Gwiazda Nadziei byla moim pierwszym opwiadaniem ktore przeczytalam i mnie wciagnelo....wszystkie te opowiadania sa indywidualne kaze w swoim rodzaju i za to sie je kocha! pozdrawiam magdzia8787
UsuńHaha:D Ale reklama, aż mi głupio :D Ale fajnie, że tak do Was trafiły te opowiadania. Staram się nie powtarzać (chociaż wszystko to komedie. No wątek z porwanym dzieckiem przykry, chociaż tyle). W przyszłym tyg pewnie wstawię rozdział, bo teraz odpoczywam ;)
UsuńMuszę skomentować, bo bardzo bardzo mi się podobało to opowiadanie. Po raz pierwszy wciągnęłam się tak bardzo i nie umiem ci tego tak ładnie wytłumaczyć, ale potrafisz przekazać uczucia. Etapy na jakich był związek Minako i Yatena przedstawiłaś trafnie. Nie było cukierkowo tylko jak w życiu. Dlatego to było takie wyjątkowe. No i Usagi wreszcie była kobietą, która ma charakter i można ją podziwiać. Na pewno będę czytała dalsze Twoje opowiadania. Czekam i mam nadzieję, że szybko coś się pojawi :) :*
OdpowiedzUsuńWidać, że pisze dojrzała osoba i bardzo podoba mi się jak przedstawiłaś bohaterów bajki z mojego dzieciństwa. Smarkiem byłam jak to oglądałam i teraz wróciłam od kiedy pojawiła się znowu emisja w TV. Masz przebojowe pomysły i bogatą wyobraźnię, której można tylko pozazdrościć. Talentu też ci nie brakuje, bo dużo czytam i twoje rozdziały są porządnie opisane.Mogę je sobie wyobrazić czyli masz do pisania dar. O dialogach nawet nie wspominam, bo po raz pierwszy natknęłam się na takie fajne. Nawet nie myślałam, że związek Yatena z Minako jest możliwy, a jednak! Usagi i Seiyi tak, bo to moja ulubiona para ale Yatena i Minę pokochałam. Jestem ciekawa, co jeszcze wymyślisz.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są jak promyczek :) Piszę szczerze, bo czytałam cie jeszcze na wordpress i było mi przykro kiedy zniknęłaś. Gwiazda Nadziei to wyjątkowe opowiadanie a dzieci sailorek w twoim wykonaniu cudowne. Mam nadzieje, że już więcej nie skasujesz swojego bloga bo uwielbiam wracać do twoich opowiadań. Postaw Vabank było super, a na epilogu płakać mi się chciało. Bałam się, że rozdzieliłaś Minako i Yatena, ale ulżyło mi. Chyba tak samo jako introwertyczna musiałbym cię znienawidzić :D
OdpowiedzUsuń"Jeśli nie zaryzykujesz, to nigdy nie dowiesz się, czy rzeczywiście było warto." Bardzo mi sie to podoba idealne zakończenie.
Fanka Sailor Mooon
Tak! Świetne opowiadanie! Naprawdę! Też śledzę od samego początku ale nie udzielałam się a skoro tyle osób sie wypowiedziało to ja też :D :P Pewnie lepiej nie ujmę tego od koleżanki introwertycznej ale ja takiego talentu nie mam :D Bardzo przemyślana fabuła i dopasowalas każdy szczegól żeby współgrał ze sobą. Też mialam kilka swoich wersji zakończenia i uzdrowienia Minako, ale zaskoczyłaś totalnie. Stawiałam, że Yaten ją wyleczy, a to Kakuyy uratowała i gwiazdy i wenus. Brawo:D
OdpowiedzUsuńPrzygladałam się z boku na kłótnię z kopiowaniem i to przykre było. Nie wtrącałam sie, bo wiedziałam, że i tak Anyzkowawenus i reszta mnie zakrzyczą, bo to mają w zwyczaju. Próbują cie papugować a im nie wychodzi. Nie rozumiem osób, które nie dadzą sobie powiedzieć prawdy. Podchwyciły wątek z dziećmi i cieszą, że ktoś im podał temat na tacy. Jakby nie mogły wymyślić czegoś swojego.
Nie przejmuj się, a ja trzymam kciuki i czekam na rozdziały ;) :D X3
Bardzo dziękuję za miłe słowa i nie musisz pisać wierszem, żeby skomentować :D ;) Ja nie przejmuje się tamtym cyrkiem, bo to już nawet dziwić mnie przestało. Dla mnie mogą wypisywać sobie, co chcą, bo i tak nie czytam. Wystarczy, że sama wiem, co mam do napisania. Co do własnych pomysłów, to zawsze jestem zdania, że można stworzyć coś swojego i prawdziwego. Zajrzyj np.na blog Rudej albo właśnie Introwertycznej-nowe blogi, a jednak wciągają. Po mistrzowsku pisze też Yuumei,która pożyczyła mi swoje bohaterki (w tym słodką Mizuki).
UsuńNo a jeśli ktoś błędnie rozumie słowo "inspiracja" lub "plagiat", to nic tu nie pomoże, a definicji ze słownika przepisywać nie będę :P Niech sobie wygooglują :P Proponuję zostawić to już za sobą, a jak czekasz na rozdział, to zaglądaj tu po weekendzie. Pozdrawiam :)))
Hej hej! Miał być rozdział, a już jest czwartek. Chcę poczytać o twoich dzieciach. No nie twoich:D Ale wiesz o co chodzi. W sensie, że gwiazd:D Ja już po raz kolejny przerabiam Gwiazdę nadziei i pewnie znowu wezmę sie za Postaw vabank, dlatego ślicznie proszę o rozdział :* x3
OdpowiedzUsuńZastanawiałam czy w ogóle jest sens zostawić tu komentarz. Moje poprzedniczki do cna wyczerpały temat zachwycając się nad opowiadaniem. Chyba nic nie dodam. A może jednak.
OdpowiedzUsuńWiolu, cieszę się, że jesteś i nie wyobrażam sobie tej Seiyo-Sailormoonkowej (ale słowotwórstwo:D) społeczności bez Ciebie. Jesteś nie tylko niezwykłą pisarką, ale i czytelniczką. Pogratulować postawy, gdzie zawsze z opowiadania starasz wyciągnąć to co najlepsze i wspierasz inne autorki. :)
Ech, powiem Ci szczerze, że połowa wordpressu ( o ile nie cała) nienawidzi mnie za kilka słów szczerości, ale co tam :D Po prostu zawsze piszę, to co myślę ;)
UsuńTak Ci powiem, że jak po tej długiej nieobecności wrzuciłaś rozdział, to poczułam się jak za dobrych, starych czasów :)
Tak, cały wordpress ze mną czele:D no przestań;)
UsuńCo do "słów szczerości", to pisałam Ci w mailu czego się na wordpressie namnożyło na potęgę.:)
Szczerze? Bardzo tęsknię za niektórymi pisarkami. Szczególnie, że był taki czas, dla mnie ważny, kiedy wszystkie zakładałyśmy blogi w podobnym czasie. Co było, nie wróci... A może jednak?:)(mam nadzieję!)
Kurczę, jestem aspołeczna, a z wami (stary wordpress;)) czuję taką specyficzną więź:) Nawet nie potrafię tego opisać...;)
Haha:D Z Tobą nie, bo akurat wszystko zaczęło się jak zniknęłaś na kilka miesięcy :)
UsuńJa też tęsknie za kilkoma autorkami, ale ze smutkiem stwierdzam, że to już pewnie na dobre się skończyło :(
Najwidoczniej też jestem aspołeczna, ale trudno zgadzać się z czymś, kiedy wszystko we mnie krzyczy, że to nie jest to. Strasznie nie lubię nieszczerości i odwracania kota ogonem. Ktoś obejrzy jedną serię SM i zaraz uważa się za eksperta. Jeszcze bardziej wkurza mnie, gdy czytam "SM to bajka mojego dzieciństwa" i zaraz potem robi z Seiyi albo Haruki bandę kretynów. Później czytam, że "każdy ma prawo do własnej wersji". Ok, no jasne. Z tym się zgodzę. Tylko czemu to jest zerowa wersja bez mózgu i totalnie wyprana z emocji? Tego już nikt nie jest w stanie mi wytłumaczyć. Zawsze uważałam, że między komedią, a parodią jest cienka granica i łatwo ją złamać. Zresztą, dobrą parodię też trzeba umieć napisać :)
Jedyne dla mnie pocieszenie, że są ludzie, co jeszcze dostrzegają pewnie wartości :)
Nawet nie wiesz, jak się stęskniłam za Postaw Vabank. Sama nie wiedziałam, bo po tych wszystkich perturbacjach z blokowaniem dostępu i usuwaniem blogów straciłam nadzieję, że kiedykolwiek doczekam się reszty rozdziałów. Jednak się udało i bardzo się z tego cieszę.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość jednym tchem, chichocząc do komputera, a czasem przeklinając głupotę bohaterów. Pewnie pamiętasz, że mam dość chłodny stosunek do parowania Minako i Yatena, ale w Twoim wydaniu jest to po prostu mistrzostwo świata. Wydobywasz z nich to, co przyciąga czytelnika nawet, jeśli Yaten to wredny buc, a Mina ma nadal swój ognisty charakterek, choć tu wyraża go w inny sposób. Teraz szybciej polubiłam Theę, ale mimo wszystko jej braciszek przebija wszystko. Zwłaszcza jego ostatnie wystąpienie w epilogu. Pozostałe postacie pominę, bo tak naprawdę najważniejsze były dla mnie losy Minako i Yatena, resztę traktuję jako bardziej lub mniej miły dodatek. Szczerze powiedziawszy zaskoczyło mnie w końcowych rozdziałach to, jak szybko akcja poszła do przodu. Przez większość rozdziałów wszystko było płynne, potem przyśpieszyło, ale nie widzę tego jako wady. Także decyzja Yatena była dla mnie sporym zaskoczeniem, nie to, że mam go za skrajnego egoistę, ale tak szybko i bez wahania podjąć tak poważną decyzję i potrafić zmagać się z jej konsekwencjami to z pewnością większy czyn niż wszystko, z czym miał do czynienia jako Sailor Star. Cieszę się, że udało się doprowadzić do szczęśliwego zakończenia, a opowieść nie straciła wdzięku z pierwszych rozdziałów. Z pewnością jeszcze niejednokrotnie będę tu wracać.
Pozdrawiam serdecznie
Laurie
A ja się w sumie nie spodziewałam, że Ty w ogóle będziesz chciała to nadal czytać. No i w sumie do mnie nadal ciężko trafiają pochwały, nawet jak mam je wyłożone na tacy jak w tym przypadku. Tyle dobrego, że aż nie wierzę :) Sama jestem osobiście bardzo przywiązana do tego opoka i śmieję się z tego, co napisałam. Różne momenty wahania miałam i akcja faktycznie przyspieszyła, bo ciągle mi przeszkadzało, że nic się nie dzieje (albo takie wrażenie miałam). No i w sumie cieszy mnie, że skupiłaś się na Minako i Yatenie (bo doskonale wiem, że za nimi nie przepadasz), gdyż reszta to faktycznie taki duży dodatek bądź bogate tło :D
UsuńNo, z blogiem bywało różnie. Najpierw wkurzało mnie przekopiowywanie moich dialogów. Później znalazłam całą moją jednorazówkę na cudzym blogu...No i na koniec całkiem straciłam wiarę w pisanie. Teraz już wrzuciłam na luz. Pewnych rzeczy się nie powstrzyma, a ja mogę być ta zła :)
Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam :)
I wróciłam tu po latach, kiedy odnalazłam adres bloga gdzieś przy okazji. Co przeczytałam jako pierwsze, to właśnie PV, pamiętając jedynie, że miałam wobec tego opowiadania trochę ciepłych emocji. Jak się to czyta po takim czasie, po latach eksperymentowania z pisaniem, z nową wiedzą i doświadczeniem już za mną? Ano dobrze. Owszem, mam trochę wątpliwości co do poszczególnych wątków, nawet śmiałą myśl "człowieka prawie pisarza", że "ja bym to pociągnęła inaczej", co budzi wiele możliwości, a skończy się pewnie na tym, że pchnę całkiem inne opowiadanie do przodu, korzystając z emocji, które obudziło PV. I nadal mam ochotę wytargać Yatena za uszy za jego bucowate zachowanie. A jednak dobrze było tu wrócić i uśmiechnąć się do tej historii. To chyba znaczy, że Ci się udała^^
UsuńPozdrawiam