W rozdziale wykorzystałam fragmenty piosenki "Tak miało być" Alana Basskiego i Libera. Pamiętam jak dobrze pisało mi się przy niej MNS :)
Promienie
słońca padały na twarz śpiącej dziewczyny. Rażące światło
sprawiło, że zacisnęła mocno powieki i przekręciła się na
drugi bok, czując dziwny ucisk wokół bioder. Dlatego
otworzyła soczyście zielone oczy i widok pogrążonego we śnie
mężczyzny wprawił ją w zakłopotanie, a szybko pozbyła się
wstydu. Taiki po raz pierwszy u niej nocował, więc jej myśli
ogarnęło wiele sprzecznych uczuć. Jeszcze nie do końca
przyzwyczaiła się do faktu, iż spotyka się z muzykiem, o którym
wkrótce znowu będzie głośno. Kiedy spacerowali lub chodzili
do kawiarni, dziewczęta coraz częściej go zaczepiały, prosząc o
autograf, ponieważ rozpoznawały w nim wokalistę Three Lights. Już
teraz była trochę zazdrosna, a co później? Czy była gotowa
na życie w cieniu gwiazdy?
Thea przysunęła się bliżej
Taikiego, obserwując jego spokojną twarz. Oddychał równomiernie,
a długie pasma ciemnobrązowych włosów okalały białą
pościel. Zielonooka odgarnęła kosmyk z jego policzka, a potem
zsunęła się z łóżka i otuliła szlafrokiem. Założyła
puchate kapcie i poczłapała do łazienki. Na korytarzu przywitało
ją głośne dudnienie w drzwi, więc bez namysłu otworzyła,
przekonana, że to sąsiadka.
-Śniadanie podano!-Akira krzyknął
radośnie, unosząc do góry siatkę wypełnioną pachnącymi
rogalikami.
-Ale...Co Ty...
-Tak na początek, to dzień
dobry-brunet ominął siostrę, korzystając z jej nieuwagi i wszedł
do środka, pędząc prosto do sypialni.
-Nie idź tam!-dziewczyna
próbowała go zatrzymać, ale było za późno.
Taiki
właśnie zapinał spodnie, gdy chłopak pojawił się tuż przed
nim, wypuszczając z rąk zakupy.
-O...Cholera...-tyle zdołał
powiedzieć na widok obcego mężczyzny w mieszkaniu siostry.
Cała
trójka stała nieruchomo, chyba wyczekując odpowiedniego
momentu. W końcu czarnowłosy wrócił do normalnego stanu i
przerwał milczenie.
-Akira Aider, miło poznać-wyciągnął dłoń
w stronę muzyka.
-Taiki Kou-ten życzliwie odwzajemnił gest, a
potem sięgnął po koszulkę wiszącą na krześle i ubrał się bez
skrępowania.
-Właściwie, to my się kiedyś prawie poznaliśmy,
ale Thea w gorącej wodzie kąpana.
-Akira-bursztynowłosa
mruknęła ostrzegawczo.
-Siostrzyczko, zrób coś do picia.
My sobie pogadamy-młodzieniec zarządził śmiało, uśmiechając
się szeroko.
Aider zerknęła pytająco na szatyna i wyczytała w
jego spojrzeniu, iż aprobuje pomysł jej szalonego braciszka, toteż
potulnie poszła do kuchni.
Kou nie obawiał się konfrontacji z
zielonookim. Słyszał o nim kilka ciekawostek, lecz łatwo go
rozszyfrował. Jak dla niego, otoczka niepoprawnego uwodziciela była
mocno przerysowana i chociaż Akira bez wątpienia był przystojny to z pewnością o kobietach wiedział mniej, niż mu się zdawało.
Natomiast miłosne triki działały bardziej na naiwne oraz
niedojrzałe dziewczęta, które dopiero zaczynały szukać
księcia na białym koniu, a czarujący student medycyny idealnie
pasował do schematu.
-Mogę do Ciebie mówić
szwagrze?-przyszły lekarz wczuł się w rolę obrońcy Thei.
-Chyba
się zagalopowałeś.
-Ej! Wykorzystałeś moją siostrę i co
teraz?! Zostanie sama z dzieckiem?!
-Jakim dzieckiem?! Posłuchaj
chłopcze, bo przekraczasz granice swojej wyobraźni. Zależy mi na
Twojej siostrze i na pewno nie szukam dziewczyny na jedną noc.
-To
dobrze, ale ja ma z tym problem.
-Połowa sukcesu, że zdajesz
sobie z tego sprawę-fioletowooki pocieszył brata ukochanej.-Na mnie
już czas. Może kiedyś będziemy mieli okazję porozmawiać
dłużej.
Thea wybiegła za brązowowłosym za zewnątrz, gdy
usłyszała charakterystyczne skrzepnięcie klamki. Bała się, że
mógł coś źle zrozumieć.
-Przepraszam za niego, jeśli
palnął jakąś głupotę.
-Nic się nie stało, nawet mnie
rozbawił. Nie chciałem, żebyś czuła się niezręcznie we własnym
domu-wyjaśnił i przytulił dziewczynę.-Wieczorem wpadnę do klubu,
a teraz muszę jechać na spotkanie z Alanem.
-Wiem, wiem.
Kariera-odruchowo poprawiła kołnierzyk jego koszuli.-To do
zobaczenia-obdarowała go na koniec całusem i poczekała, aż wsiadł
do taksówki.
Stała na chodniku dopóki auto nie
zniknęła za zakrętem, a potem ze smutną miną wróciła do
małej kawalerki.
Brunet właśnie smarował dżemem nierówno
pokrojone bułki i uśmiechnęła się mimowolnie.
-Nie przekupisz
mnie-przybrała ton godny srogiego wychowawcy.-Od kiedy wpadasz bez
zapowiedzi i w dodatku z samego rana?
-Oj, chciałem zrobić Ci
niespodziankę-chłopak usiadł przy stole, a nogi rozłożył na
mniejszym taborecie.
-Nie kłam! Mów, o co na serio
biega.
-Potrzebuję rady. Zakochałem się.
Panna Aider
najpierw wytrzeszczyła oczy, a później zaniosła się
głośnym śmiechem. Takie wyznania słyszała częściej, niż
komplementy pod własnym adresem.
-Rewelacyjny dowcip-nadal
trzymała się za brzuch, chichocząc.
-Nie żartuję! Chcesz
dowodu? Od kilku dni nie zaczepiłem żadnej dziewczyny, bo ciągle
myślę o tamtej. W zasadzie, to nic o niej nie wiem, ale coś
wykombinuję.
-Jasne! Zaraz się okaże, że Twoja muza tylko Ci
się przyśniła. Zejdź na ziemię braciszku. Przysięgam, ze
zapłaciłabym kobiecie, która zrobiłaby z Ciebie człowieka
i dorzuciłabym smycz. Niestety wątpię, że się taka znajdzie.
Powiedz mi chociaż jak ma na imię.
-Nie mam pojęcia.
No i
powaga sytuacji legła w gruzach. Thea wyzbyła się nadziei, iż jej
brat zostanie w przyszłości porządnym obywatelem.
-Chwileczkę!
Wiem jak wygląda-zielonooki ratował swój honor.-Ma długie,
fioletowe włosy. Mniej więcej dotąd-wstał i
zademonstrował.-Zgrabna też jest-miłośnikowi płci pięknej nie
umknął tak istotny szczegół.-Słodko się uśmiecha, kiedy
się złości-rozmarzył się.
Mimo wszystko bursztynowłosa nie
wierzyła, że tajemnicza piękność w ogóle istnieje.
-Jak
ją niby znajdziesz?
Aider zasępił się, po czym dostał nagłego
olśnienia.
-Wiem! Zapytam tą nietykalską! W końcu się
kłóciły.
-Kogo?
-Nie znasz. Taka dziwaczka, co jest ze
mną na roku. Oblała się kawą i kulturalnie wytarłem jej dekolt,
to pisku narobiła na cały gmach. Niewdzięczna istota-prychnął
pogardliwie.
-Kobiet nie maca się po piersiach!
-Każda
kobieta lubi, jak się ją maca.
-Akira!!!
****
Minako
oparła się o metalową poręcz balkonu, próbując oczyścić
umysł z jakichkolwiek myśli. Powoli zaczęła się poddawać, bo
nie miała sił na walkę z chorobą, która z góry była
przegrana. Kiedy kolejny ranek z rzędu dopadły ją wymioty i
klęczała na zimnych kafelkach w łazience, modliła się, żeby to
był koniec. Brzydziła się własnego odbicia w lustrze, a kiedyś
godzinami się w nie wpatrywała. Czuła się upokorzona, pokonana,
po prostu słaba.
Dźwięki w głowie blondynki huczały, tworząc
chaotyczną jedność. Śmiech dziecka, krzyk chłopców
grających w piłkę, szczekanie psa biegającego po trawniku, czy
nawet klakson samochodu. Razem były tykającą bombę zegarową,
która mogła wybuchnąć w każdej chwili.
Dziewczyna
osunęła się bezsilnie na ziemię i podsunęła kolana pod brodę,
cicho szlochając. Najchętniej wykrzyczałaby cały żal, tylko czy
ktoś zwróciłby na to uwagę?
Wenus drgnęła, gdy ktoś
przejechał dłonią po jej krótkich włosach. Uniosła
niechętnie głowę i przez szkolące się od łez oczy ujrzała
Yatena.
-Jak wszedłeś?-zapytała zachrypniętym głosem.
-Było
otwarte-odparł łagodnie.-Co się dzieje?
-Nic...Po co
przyszedłeś?-Aino potarła zaczerwieniony nos i zbyt raptownie
wstała, bo zakręciło się jej w głowie, przez co straciła
równowagę.
Na szczęście srebrnowłosy uchronił ją od
upadku.
-Tu nie będziemy rozmawiać-pomógł złotowłosej wejść do
pokoju.
Zostawił ją siedzącą na fotelu, a sam udał się do
kuchni w celu przeszukania lodówki.
-Ależ proszę bardzo,
czuj się jak u siebie!-krzyknęła do niego sarkastycznie.
-Nie
ma sprawy! Jeszcze łóżka nie sprawdzałem!-rzucił przez
ramię, a gdy nie dosłyszał odpowiedzi, odwrócił się i
napotkał na ciemną aurę krążącą wokół dziewczyny.-Ok,
to był żart-zamknął lodówkę i schował ręce do
kieszeni.-Aino-san, zachowujesz się jak rozkapryszony dzieciak.
Zrobimy po mojemu...
Kou zamówił jedzenie i po upływie 30
minut odebrał od dostawcy papierową torbę. Wyłożył pachnące
danie na talerze, podsuwając Minie gotową porcję pod nos.
-Nie
lubisz makaronu?-zauważył, że jego towarzyszka krzywi się,
machając widelcem w powietrzu.
-Wszystko jedno.
-Jedz, bo
wystygnie. Podobno miałaś
anemię.
-Podobno-bąknęła.
-Co?
-Nieważne.
Minako
zmusiła się do przełykania, lecz nie czuła smaku potrawy. Nie
miała powodu mścić się na Yatenie, dlatego z grzeczności jadła.
Poza paskudnymi żartami, czasami jego dobra strona brała nad nim
górę. Na przykład teraz.
-Przyjemności mamy za sobą, to
przejdźmy do dalszej części-zielonooki odsunął na bok pusty
talerz.
-Trzeba było mnie od razu otruć-jasnowłosą nie
opuszczał czarny humor.
-Taką Cię lubię, Aino-san. -Teraz
zabieramy się do pracy.
-Jakiej pracy?
-Piszemy razem tekst
piosenki. Już zapomniałaś?
Nie zapomniała, ale kiedy cały
jej świat walił się w zastraszającym tempie, wolałaby napisać
pożegnalne przemówienie.
-Nie mam ochoty, to na pewno nie
pomoże-usiłowała wybić chłopakowi ten pomysł z głowy.
-Lenimy
się? Czyżby mi się tylko zdawało, że jesteś ambitna?-muzyk
ewidentnie ją podpuszczał.
-Dobra!-błękitnooka poderwała się
z miejsca, wyjmując z szuflady notatnik.
Kilka kartek oraz
długopis odstąpiła chłopakowi, a sama rozłożyła się na
dywanie.
Wspólna twórczość wcale nie była prosta,
o czym para szybko się przekonała. Oboje nie mogli dojść do
porozumienia i koło kosza piętrzył się stos pogniecionego lub
podartego papieru.
-Mówiłam, że nie dam rady-Mina
jęczała, zmęczona swoją bezradnością.
-Bo się nie skupiłaś!
Jak zwykle-długowłosy wytknął jej największą wadę.-Przeczytaj
to.
Poddenerwowana jego władczym zachowaniem, wzięła głęboki
wdech.
-”Przy Tobie każdy dzień był zapomnieniem i chciało
się beztrosko płynąć w dal. Piliśmy nasze słodkie
przeznaczenie, Ty i Ja...”. Kou, co to jest? Miało nie być o
miłości!
-A kto Ci tak powiedział? Czytaj dalej-ponaglił
ją.
-”I nagle byłem gotów grać o wszystko i nawet
jeśli to największy błąd. Gdy kocha się naprawdę, cała reszta
to blade tło.” Uff...Nie wiem...
-Głównymi
odbiorcami zespołu są kobiety. No i dokuczę trochę
Seiyi-srebrnowłosy miał na myśli wzmiankę o przeznaczeniu.-A Ty
co nabazgrałaś?
-Trzymaj-podała mu zeszyt.
-”Co
przyniesie los? Czy zostanie już tylko żal, gdy zabierze więcej
niż mi dał.” Dramatyczne, ale dobre. Trochę wysiłku Ci nie
zaszkodziło. Tu masz przykład refrenu.
-”Tak miało być,
taka jak ty zdarza się tylko raz. Wznosiliśmy się coraz wyżej by
dotykać nieba i za chwilę spaść.” Wiesz co?-Minako
zmarszczyła brwi.-Zadziwia mnie z jaką łatwością potrafisz
udawać romantyka.
-A skąd wiesz, że udaję?-uśmiechnął się
przebiegle, uważnie obserwując jej usta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz