środa, 24 kwietnia 2013

XVI "Tak miało być"

Z dedykacją dla Miny i Yuumei ;) Wy macie egzaminy, mnie też czekają zaliczenia. Same "przyjemności " :)
W rozdziale wykorzystałam fragmenty piosenki "Tak miało być" Alana Basskiego i Libera. Pamiętam jak dobrze pisało mi się przy niej MNS :)



Promienie słońca padały na twarz śpiącej dziewczyny. Rażące światło sprawiło, że zacisnęła mocno powieki i przekręciła się na drugi bok, czując dziwny ucisk wokół bioder. Dlatego otworzyła soczyście zielone oczy i widok pogrążonego we śnie mężczyzny wprawił ją w zakłopotanie, a szybko pozbyła się wstydu. Taiki po raz pierwszy u niej nocował, więc jej myśli ogarnęło wiele sprzecznych uczuć. Jeszcze nie do końca przyzwyczaiła się do faktu, iż spotyka się z muzykiem, o którym wkrótce znowu będzie głośno. Kiedy spacerowali lub chodzili do kawiarni, dziewczęta coraz częściej go zaczepiały, prosząc o autograf, ponieważ rozpoznawały w nim wokalistę Three Lights. Już teraz była trochę zazdrosna, a co później? Czy była gotowa na życie w cieniu gwiazdy?
Thea przysunęła się bliżej Taikiego, obserwując jego spokojną twarz. Oddychał równomiernie, a długie pasma ciemnobrązowych włosów okalały białą pościel. Zielonooka odgarnęła kosmyk z jego policzka, a potem zsunęła się z łóżka i otuliła szlafrokiem. Założyła puchate kapcie i poczłapała do łazienki. Na korytarzu przywitało ją głośne dudnienie w drzwi, więc bez namysłu otworzyła, przekonana, że to sąsiadka.
-Śniadanie podano!-Akira krzyknął radośnie, unosząc do góry siatkę wypełnioną pachnącymi rogalikami.
-Ale...Co Ty...
-Tak na początek, to dzień dobry-brunet ominął siostrę, korzystając z jej nieuwagi i wszedł do środka, pędząc prosto do sypialni.
-Nie idź tam!-dziewczyna próbowała go zatrzymać, ale było za późno.
Taiki właśnie zapinał spodnie, gdy chłopak pojawił się tuż przed nim, wypuszczając z rąk zakupy.
-O...Cholera...-tyle zdołał powiedzieć na widok obcego mężczyzny w mieszkaniu siostry.
Cała trójka stała nieruchomo, chyba wyczekując odpowiedniego momentu. W końcu czarnowłosy wrócił do normalnego stanu i przerwał milczenie.
-Akira Aider, miło poznać-wyciągnął dłoń w stronę muzyka.
-Taiki Kou-ten życzliwie odwzajemnił gest, a potem sięgnął po koszulkę wiszącą na krześle i ubrał się bez skrępowania.
-Właściwie, to my się kiedyś prawie poznaliśmy, ale Thea w gorącej wodzie kąpana.
-Akira-bursztynowłosa mruknęła ostrzegawczo.
-Siostrzyczko, zrób coś do picia. My sobie pogadamy-młodzieniec zarządził śmiało, uśmiechając się szeroko.
Aider zerknęła pytająco na szatyna i wyczytała w jego spojrzeniu, iż aprobuje pomysł jej szalonego braciszka, toteż potulnie poszła do kuchni.
Kou nie obawiał się konfrontacji z zielonookim. Słyszał o nim kilka ciekawostek, lecz łatwo go rozszyfrował. Jak dla niego, otoczka niepoprawnego uwodziciela była mocno przerysowana i chociaż Akira bez wątpienia był przystojny to z pewnością o kobietach wiedział mniej, niż mu się zdawało. Natomiast miłosne triki działały bardziej na naiwne oraz niedojrzałe dziewczęta, które dopiero zaczynały szukać księcia na białym koniu, a czarujący student medycyny idealnie pasował do schematu.
-Mogę do Ciebie mówić szwagrze?-przyszły lekarz wczuł się w rolę obrońcy Thei.
-Chyba się zagalopowałeś.
-Ej! Wykorzystałeś moją siostrę i co teraz?! Zostanie sama z dzieckiem?!
-Jakim dzieckiem?! Posłuchaj chłopcze, bo przekraczasz granice swojej wyobraźni. Zależy mi na Twojej siostrze i na pewno nie szukam dziewczyny na jedną noc.
-To dobrze, ale ja ma z tym problem.
-Połowa sukcesu, że zdajesz sobie z tego sprawę-fioletowooki pocieszył brata ukochanej.-Na mnie już czas. Może kiedyś będziemy mieli okazję porozmawiać dłużej.
Thea wybiegła za brązowowłosym za zewnątrz, gdy usłyszała charakterystyczne skrzepnięcie klamki. Bała się, że mógł coś źle zrozumieć.
-Przepraszam za niego, jeśli palnął jakąś głupotę.
-Nic się nie stało, nawet mnie rozbawił. Nie chciałem, żebyś czuła się niezręcznie we własnym domu-wyjaśnił i przytulił dziewczynę.-Wieczorem wpadnę do klubu, a teraz muszę jechać na spotkanie z Alanem.
-Wiem, wiem. Kariera-odruchowo poprawiła kołnierzyk jego koszuli.-To do zobaczenia-obdarowała go na koniec całusem i poczekała, aż wsiadł do taksówki.
Stała na chodniku dopóki auto nie zniknęła za zakrętem, a potem ze smutną miną wróciła do małej kawalerki.
Brunet właśnie smarował dżemem nierówno pokrojone bułki i uśmiechnęła się mimowolnie.
-Nie przekupisz mnie-przybrała ton godny srogiego wychowawcy.-Od kiedy wpadasz bez zapowiedzi i w dodatku z samego rana?
-Oj, chciałem zrobić Ci niespodziankę-chłopak usiadł przy stole, a nogi rozłożył na mniejszym taborecie.
-Nie kłam! Mów, o co na serio biega.
-Potrzebuję rady. Zakochałem się.
Panna Aider najpierw wytrzeszczyła oczy, a później zaniosła się głośnym śmiechem. Takie wyznania słyszała częściej, niż komplementy pod własnym adresem.
-Rewelacyjny dowcip-nadal trzymała się za brzuch, chichocząc.
-Nie żartuję! Chcesz dowodu? Od kilku dni nie zaczepiłem żadnej dziewczyny, bo ciągle myślę o tamtej. W zasadzie, to nic o niej nie wiem, ale coś wykombinuję.
-Jasne! Zaraz się okaże, że Twoja muza tylko Ci się przyśniła. Zejdź na ziemię braciszku. Przysięgam, ze zapłaciłabym kobiecie, która zrobiłaby z Ciebie człowieka i dorzuciłabym smycz. Niestety wątpię, że się taka znajdzie. Powiedz mi chociaż jak ma na imię.
-Nie mam pojęcia.
No i powaga sytuacji legła w gruzach. Thea wyzbyła się nadziei, iż jej brat zostanie w przyszłości porządnym obywatelem.
-Chwileczkę! Wiem jak wygląda-zielonooki ratował swój honor.-Ma długie, fioletowe włosy. Mniej więcej dotąd-wstał i zademonstrował.-Zgrabna też jest-miłośnikowi płci pięknej nie umknął tak istotny szczegół.-Słodko się uśmiecha, kiedy się złości-rozmarzył się.
Mimo wszystko bursztynowłosa nie wierzyła, że tajemnicza piękność w ogóle istnieje.
-Jak ją niby znajdziesz?
Aider zasępił się, po czym dostał nagłego olśnienia.
-Wiem! Zapytam tą nietykalską! W końcu się kłóciły.
-Kogo?
-Nie znasz. Taka dziwaczka, co jest ze mną na roku. Oblała się kawą i kulturalnie wytarłem jej dekolt, to pisku narobiła na cały gmach. Niewdzięczna istota-prychnął pogardliwie.
-Kobiet nie maca się po piersiach!
-Każda kobieta lubi, jak się ją maca.
-Akira!!!

****
Minako oparła się o metalową poręcz balkonu, próbując oczyścić umysł z jakichkolwiek myśli. Powoli zaczęła się poddawać, bo nie miała sił na walkę z chorobą, która z góry była przegrana. Kiedy kolejny ranek z rzędu dopadły ją wymioty i klęczała na zimnych kafelkach w łazience, modliła się, żeby to był koniec. Brzydziła się własnego odbicia w lustrze, a kiedyś godzinami się w nie wpatrywała. Czuła się upokorzona, pokonana, po prostu słaba.
Dźwięki w głowie blondynki huczały, tworząc chaotyczną jedność. Śmiech dziecka, krzyk chłopców grających w piłkę, szczekanie psa biegającego po trawniku, czy nawet klakson samochodu. Razem były tykającą bombę zegarową, która mogła wybuchnąć w każdej chwili.
Dziewczyna osunęła się bezsilnie na ziemię i podsunęła kolana pod brodę, cicho szlochając. Najchętniej wykrzyczałaby cały żal, tylko czy ktoś zwróciłby na to uwagę? 
Wenus drgnęła, gdy ktoś przejechał dłonią po jej krótkich włosach. Uniosła niechętnie głowę i przez szkolące się od łez oczy ujrzała Yatena.
-Jak wszedłeś?-zapytała zachrypniętym głosem.
-Było otwarte-odparł łagodnie.-Co się dzieje?
-Nic...Po co przyszedłeś?-Aino potarła zaczerwieniony nos i zbyt raptownie wstała, bo zakręciło się jej w głowie, przez co straciła równowagę.
Na szczęście srebrnowłosy uchronił ją od upadku.
-Tu nie będziemy rozmawiać-pomógł złotowłosej wejść do pokoju.
Zostawił ją siedzącą na fotelu, a sam udał się do kuchni w celu przeszukania lodówki.
-Ależ proszę bardzo, czuj się jak u siebie!-krzyknęła do niego sarkastycznie.
-Nie ma sprawy! Jeszcze łóżka nie sprawdzałem!-rzucił przez ramię, a gdy nie dosłyszał odpowiedzi, odwrócił się i napotkał na ciemną aurę krążącą wokół dziewczyny.-Ok, to był żart-zamknął lodówkę i schował ręce do kieszeni.-Aino-san, zachowujesz się jak rozkapryszony dzieciak. Zrobimy po mojemu...
Kou zamówił jedzenie i po upływie 30 minut odebrał od dostawcy papierową torbę. Wyłożył pachnące danie na talerze, podsuwając Minie gotową porcję pod nos.
-Nie lubisz makaronu?-zauważył, że jego towarzyszka krzywi się, machając widelcem w powietrzu.
-Wszystko jedno.
-Jedz, bo wystygnie. Podobno miałaś anemię.
-Podobno-bąknęła.
-Co?
-Nieważne.
Minako zmusiła się do przełykania, lecz nie czuła smaku potrawy. Nie miała powodu mścić się na Yatenie, dlatego z grzeczności jadła. Poza paskudnymi żartami, czasami jego dobra strona brała nad nim górę. Na przykład teraz.
-Przyjemności mamy za sobą, to przejdźmy do dalszej części-zielonooki odsunął na bok pusty talerz.
-Trzeba było mnie od razu otruć-jasnowłosą nie opuszczał czarny humor.
-Taką Cię lubię, Aino-san. -Teraz zabieramy się do pracy.
-Jakiej pracy?
-Piszemy razem tekst piosenki. Już zapomniałaś? 
Nie zapomniała, ale kiedy cały jej świat walił się w zastraszającym tempie, wolałaby napisać pożegnalne przemówienie.
-Nie mam ochoty, to na pewno nie pomoże-usiłowała wybić chłopakowi ten pomysł z głowy.
-Lenimy się? Czyżby mi się tylko zdawało, że jesteś ambitna?-muzyk ewidentnie ją podpuszczał.
-Dobra!-błękitnooka poderwała się z miejsca, wyjmując z szuflady notatnik.
Kilka kartek oraz długopis odstąpiła chłopakowi, a sama rozłożyła się na dywanie.
Wspólna twórczość wcale nie była prosta, o czym para szybko się przekonała. Oboje nie mogli dojść do porozumienia i koło kosza piętrzył się stos pogniecionego lub podartego papieru.
-Mówiłam, że nie dam rady-Mina jęczała, zmęczona swoją bezradnością.
-Bo się nie skupiłaś! Jak zwykle-długowłosy wytknął jej największą wadę.-Przeczytaj to.
Poddenerwowana jego władczym zachowaniem, wzięła głęboki wdech.
-”Przy Tobie każdy dzień był zapomnieniem i chciało się beztrosko płynąć w dal. Piliśmy nasze słodkie przeznaczenie, Ty i Ja...”. Kou, co to jest? Miało nie być o miłości!
-A kto Ci tak powiedział? Czytaj dalej-ponaglił ją.
-”I nagle byłem gotów grać o wszystko i nawet jeśli to największy błąd. Gdy kocha się naprawdę, cała reszta to blade tło.” Uff...Nie wiem...
-Głównymi odbiorcami zespołu są kobiety. No i dokuczę trochę Seiyi-srebrnowłosy miał na myśli wzmiankę o przeznaczeniu.-A Ty co nabazgrałaś?
-Trzymaj-podała mu zeszyt.
-”Co przyniesie los? Czy zostanie już tylko żal, gdy zabierze więcej niż mi dał.” Dramatyczne, ale dobre. Trochę wysiłku Ci nie zaszkodziło. Tu masz przykład refrenu.
-”Tak miało być, taka jak ty zdarza się tylko raz. Wznosiliśmy się coraz wyżej by dotykać nieba i za chwilę spaść.” Wiesz co?-Minako zmarszczyła brwi.-Zadziwia mnie z jaką łatwością potrafisz udawać romantyka.
-A skąd wiesz, że udaję?-uśmiechnął się przebiegle, uważnie obserwując jej usta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz