piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział IV


Małych psotników ciąg dalszy ;)

-Wyglądała dokładnie tak samo, gdy przybyła do Ciebie z przyszłości?-Seiya zapytał Usagi, trzymając w ramionach małą Chibiusę.
Dziewczynka była skupiona na zabawie jego kucykiem lub próbowała otworzyć kieszeń jego czerwonej koszuli. Kou zawsze wykazywał anielską cierpliwość w stosunku do niej i nigdy nie traktował inaczej, niż pozostałą dwójkę dzieciaków. Nie zapomniał o krzywdzie, jaką Mamoru wyrządził jemu i Usie, ale za błędy ojca nie mógł winić różowowłosej. Los spłatał mężczyźnie figla, bo chociaż nie dane mu było patrzeć, jak Shona stawiała pierwsze kroki i wypowiadała swoje pierwsze słowo, teraz mógł tego doświadczyć. Oswoił się z myślą, iż córka Chiby właśnie w nim widzi tatę. 
Kiedy zgodził się na adopcję, nie zastanawiał się nad dalszymi konsekwencjami. Czy w ogóle brał pod uwagę opcję, że może sobie nie poradzić? Nie, gdyż Odango miała nad nim pewien rodzaj władzy i w niej widział siłę, dzięki której pokonywali wszelkie przeszkody. Jednak w przypadku Chibi nie miał żadnych wątpliwości-osierocone maleństwo potrzebowało prawdziwego domu.
-Była małą pannicą o niewyparzonym języku, ale reszta się zgadza. Nauczymy ją być prawdziwą damą-blondynka podała dziewczynce zabawkę, po którą wyciągnęła rączkę.-I wtedy byłam przekonana, że naprawdę jestem jej mamą.
-Pamiętasz, co Ci kiedyś powiedziałem?
-Gdybym dokonała niewłaściwego wyboru, to nie odpowiedziałabym Ci bez wahania, że Cię kocham-błękitnooka uśmiechnęła się delikatnie.
Przez lata obwiniała się, iż odebrała Chibiusie szansę na istnienie, a wręcz zabiła ją. Natomiast, kiedy po raz pierwszy ujrzała córeczkę Rei, serce waliło jak oszalał, ale ze szczęścia.
-Zaraz przyjdą dwa najlepsze dowody naszego uczucia-brunet zerknął na zegarek, który wskazywał godzinę 14:00.
Zaniósł 2-latkę do łóżeczka, żeby później nacieszyć się żoną. W domu, gdzie nieustannie panował gwar, niełatwo było znaleźć chwilę spokoju. Z kolei o samotności można było tylko pomarzyć. Zostawały noce, które Seiya odpowiednio wykorzystywał, ale na intymne poranki już nie liczył. Zawsze znalazł się ktoś, kto akurat miał „pilną” sprawę. Przeważnie Ikuko, próbująca na siłę dogodzić każdemu. Kobieta codziennie pukała do sypialni małżeństwa Kou z pytaniem, co najchętniej zjedliby na śniadanie. Przez tydzień taki układ był całkiem znośny, ale później człowiek myślał o przejściu na dietę lub dopadały go gorsze myśli, na przykład przeprowadzka.
Poza sympatyczną, choć naprzykrzającą się teściową, jeszcze Ichiro miał „poważne” dylematy i naturalnie bez uprzedzenia wbiegał do pokoju rodziców. Najczęściej chłopiec nie potrafił wybrać odpowiedniej koszulki pod bluzę, a gdy Seiya stwierdził, że to bez różnicy, maluch obraził się na tatę.
Mimo to, największym zaskoczeniem dla muzyka było pytanie, które rezolutny synek zadał w czasie jedzenia obiadu. Chciał wiedzieć jakie kwiaty lubią dziewczyny i kiedy powinno się je wręczać. Czarnowłosy zakrztusił się, bo kawałki mięsa stanęły mu w gardle. W dodatku nie do końca poradził sobie z odpowiedzią, ponieważ na drugi dzień Ichi wyjął sztuczne fiołki ze stroika na komodzie. Na szczęście Usa zabrała mu niedoszły prezent w samą porę, bo na pewno wcieliłby swój plan w życie.
Tsukino oparła głowę o tors męża, delektując się ciszą. Nawet Luna i Artemis zniknęli na dworze. Prawdopodobnie znaleźli kącik w ogrodzie, gdzie mogli wygrzewać się na słońcu. Złotowłosa martwiła się tylko o Taikiego, bo nie wiedziała jak radził sobie po powrocie do domu. Już miała zapytać Seiyę, lecz przerwał jej krzyk Ichiego.
-Znowu pierwszy!-blondynek zatrzymał się tuż przed mamą.
Jego czoło zrosiły kropelki potu, ale był naprawdę szczęśliwy. Usagi uwielbiała patrzeć w roześmiane, błękitne oczy synka.
-Nie mam siły-Shona wcisnęła się między rodziców, ciężko dysząc.
-Czy wydarzyło się coś, co może mnie przerazić, a nie zdążyliście mi powiedzieć?-Kou rozpoczął od przepytywania swoich pociech.
-Nie-chłopiec od razu zaprzeczył, a brunetka pokręciła głową.
-A jak zajęcia plastyczne?-granatowooki ciągnął temat.
-Pani powiedziała, że Picasso też miał wzloty i upadki. Tylko moje prace zaliczają więcej upadków-mały Kou zacytował swoją nauczycielkę.
-Cóż za wyrozumiałość-mężczyzna przerzucił oczami, a Usa wybuchnęła perlistym śmiechem.
-No i jeszcze Onee-chan zagra na skrzypcach w szkolnym przedstawieniu.
-Kochanie, to cudownie! Dlaczego się nie pochwaliłaś?-Tsukino pocałowała najstarszą córkę w policzek.
-Nie było czym-dziewczynka zawstydziła się.
-Dobrze, że chociaż Ty nie fundujesz nam wybuchowych niespodzianek-Seiya był dumny z Shony.
-Tata!-tym razem Ichi zrozumiał aluzję ojca.
-W porządku młody, Ty też. Przybij piątkę na zgodę-po pokoju rozniosło się echo głośnego klaśnięcia.
-Obiad!-Ikuko zawołała śpiewająco, a rodzinka Kou stanęła na baczność.
-Tata, teraz ja potrzebuję nowych butów.
-Młody, bo zmienię zdanie i zdecydowanie łatwiej będzie Cię karmić, niż ubierać.

****
Minako siedziała na podłodze po turecku i pokornie znosiła zabiegi, jakimi Mai potraktowała jej włosy. Dziewczynka rozplotła długi warkocz, a potem powoli rozczesywała złote pasma. Pozwoliła się w ten sposób udobruchać, bo Yaten podobno pojechał po niespodziankę dla niej. Dobrze, iż srebrnowłosa nie miała pojęcia, że kochany tatuś wymyślił ten „cudowny” prezent na poczekaniu. W życiu nie był tak zdesperowany, jak kilka godzin temu, gdy jego słodka księżniczka urządziła darmowe przedstawienie na środku ulicy, piszcząc oraz płacząc wniebogłosy. Kou obawiał się, że ludzie wezmą go za wyrodnego ojca, który maltretuje biedne dziecko. Dlatego musiał ewakuować się z publicznego widoku, bo rudy kundelek, o którego wybuchła afera, wciąż patrzył na dziewczynkę tęsknym wzrokiem. W rezultacie zielonooki zgodził się na zwierzątko, ale zdrowe i czyste, a nie brudne i zapchlone.
-Kwiatuszku zobacz, co tatuś ma dla Ciebie!-Yaten obwieścił swój powrót.
Uradowana Mai wypuściła z dłoni spinkę i wybiegła na powitanie taty.
-Prawda, że ładny kotek?-muzyk trzymał na rękach Artemisa.
Biały kocur nie podzielał jego entuzjazmu, bo pamiętał jak zakończyło się ostatnie spotkanie z żywiołową 10-latką.
-Nie! Wolę pieska, bo kot nie będzie się turlał, szczekał, ani aportował!
-To go nauczymy! Będzie łapał patyk w locie, jest bystry. Słyszałeś?-mężczyzna szepnął do futrzaka.
-Nie dam z siebie zrobić pomyłki genetycznej-Artemis zamachał łapkami w powietrzu.
-Chodź, pogłaszczesz kiciusia-Kou zignorował poprzednią uwagę.
-Nie! To ten sam, co brzydko wyglądał z kokardą. W dodatku śmierdzi!-Mai niecierpliwie tupała nóżkami.
-Ona ma rację. Trochę od Ciebie zalatuje-muzyk pokręcił nosem.
-Twój zapach też mi się nie podoba, a jakoś nie narzekam-kot nie pozostał mu dłużny.
-Co wy wyprawiacie?!-Minako wyszła z salonu, bo zaniepokoiły ją podniesione głosy.
Od razu zabrała przestraszonego zwierzaka, posyłając mężowi spojrzenie pełne nienawiści. Rozczarował ją, że w ogóle wpadł na tak idiotyczny pomysł. Poza tym, narobił ich córce złudnej nadziei i rozpłakana uciekła na górę.
Jedynie Hiro obojętnie podszedł do sprawy, siedząc w kącie oraz zatykając sobie uszy rękoma.
-Czemu ona znowu beczy?-zapytał, mrużąc soczyście zielone oczy.
Mina coraz częściej dochodziła do wniosku, że jej syn w każdym calu odzwierciedla nie tylko wygląd Yatena, ale także jego charakter.
-Nie ważne. Idź się pobawić albo odrobić lekcje-Wenus szykowała odwet na ukochanym, ale nie przy dziecku.
-Po co nam kot? Kupmy psa-maluch miał podobne upodobanie, co jego siostra.
Przynajmniej w jednym się zgadzali.
-Żadnych psów!-muzyk nie wytrzymał.-Kupimy żółwia! Co wy na to?! Będzie odporny na wszytko i nie ucieknie nawet, jak będzie chciał!!!
Blondynka osłupiała, a srebrnowłosy chłopiec otworzył szeroko usta.
I kto tu jest bardziej dziecinny?”-Artemis wypuścił ciężko powietrze, cofając się w stronę wyjścia.

****
Krajobraz śnieżnobiałych obłoków sunących po lazurowym niebie, odbijał się od gładkiej tafli stawu. Taiki szybkim krokiem przemierzał parkowe alejki, a jego ciemnobrązowe włosy unosiły się na wietrze. Po długim okresie życia w cieniu, zaczął dostrzegać barwy, które otaczały go na co dzień. Nie mógł tak po prostu odciąć się od wszystkiego i udawać, że nie ma żadnych obowiązków. Zwłaszcza, iż przy jego boku była istotka, która jeszcze bardziej potrzebowała wsparcia. Właśnie dla Emi wyszedł z domu i postanowił zrekompensować stracony czas. Zaplanował wspólne popołudnie, wybierając ulubione miejsca dziewczynki. Już nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy jej roześmianą twarzyczkę.
Kou minął dziedziniec szkoły i idąc korytarzem, słyszał uderzenia piłki odbijanej od ścian sali gimnastycznej. Spóźnił się trochę, ponieważ było po dzwonku na lekcje. Zapukał do klasy, lecz w środku zastał tylko nauczycielkę pochyloną nad dziennikiem.
-Przepraszam, Emi nie jest z panią?
-Babcia ją odebrała. Pani Mizuno mówiła, że informowała pana-kobieta uśmiechnęła się życzliwie.
-Tak...Jasne...-mężczyzna wydukał.-Przepraszam-zamknął za sobą drzwi.
Nadeszła pora, żeby Saeko nauczyła się na czym polega rola babci. Jeżeli nie rozumiała delikatnych sugestii, to musiał jej wytłumaczyć dobitnie...
Córka Taikiego cieszyła się towarzystwem babci i akurat chwalił się postępami w nauce. Gdy szatyn przekroczył próg domu. Znieruchomiał, zauważywszy brak niebieskich loków wokół główki dziewczynki. Długie fale przewiązywane wstążką, zastąpiła krótka fryzurka.
-Taiki-san-matka Ami powitała zięcia z dystansem.
-Porozmawiajmy na osobności w ogrodzie-fiołkowooki zachował kamienną twarz, ale w jego głosie był wyczuwalny chłód.
-Ja też?-niebieskowłosa przylgnęła do ramienia taty.
-Nie kochanie.
-A podoba Ci się jak wyglądam?
-Zawsze ślicznie wyglądasz-pogładził małą po policzku.-Za kilka minut do Ciebie przyjdę.
-Haaai!
Saeko nieprzychylnym wzrokiem zmierzyła scenę pomiędzy ojcem i córką, a potem z zadartą dumnie głową wyszła na zewnątrz.
-Słucham Cię-rozpoczęła wyniosłym tonem.
-Czy ja się zgodziłem, żebyś ścięła Emi włosy? Nie przypominam sobie!
-Uspokój się. Byłyśmy u najlepszego fryzjera w mieście...
-Nie obchodzi mnie, ile za to zapłaciłaś! Dlaczego w ogóle to zrobiłaś?!
-Emi oglądała zdjęcia Ami z dzieciństwa i zapytała, czy gdyby miała krótsze włosy, to byłaby bardziej podobna do mamy. Dla mnie to oczywiste, że tak...
-Dla Ciebie!-Kou znowu wtrącił się jej w słowo.-Ostatni raz podjęłaś jakąkolwiek decyzję bez mojej wiedzy. Nie życzę sobie, żebyś odbierała małą ze szkoły.
-Nie zabronisz mi kontaktów z wnuczką.
-Nic takiego nie powiedziałem. Ustalam tylko zasady, bo to ja jestem odpowiedzialny za Emi. Od dziś z wyprzedzeniem informuj mnie o swojej wizycie. A teraz proszę, żebyś opuściła mój dom. Wystarczająco dużo dziś zrobiłaś.
Mizuno zacisnęła mocno wargi, lecz zdołała utrzymać nerwy na wodzy. Jednym ruchem ręki zarzuciła fioletową apaszkę do tyłu i zgodnie z życzeniem Taikiego, zostawiła go samego. W głębi duszy i tak wypowiedziała mu wojnę.





1 komentarz:

  1. widzę że u Seyi i Usy jak na razie to wszystko jest jak na najlepszej drodze cudowne urwisy miłość wciąż kwitnie tylko teściowa chyba na zbyt długo się u nich zatrzymała :) u Yatena i Minako jak widać bez zmian tylko szkoda mi Artemisa biedny kocur :) no i na koniec Taiki szkoda mi go tak się zastanawiam co znowu kombinuje jego teściowa co raz bardziej jej zachowanie mnie wkurza jak mogła bez konsultacji z taikim ściąć Emi włosy czyżby chciała z niej zrobić Ami { patrząc na jej zachowanie takie mam odczucia } przecież tym jej życia nie wróci czekam więc na ciąg dalszy i pozdrawiam :))) fanka

    OdpowiedzUsuń