Dla wszystkich, co w ogóle tu zaglądają;)
Prawdziwe
gwiazdy świecą na niebie, migocząc jasnymi iskierkami na
ciemnogranatowym tle. A te nieprawdziwe? Brylują na pierwszych
stronach gazet, uśmiechając się sztucznie z kolorowych zdjęć.
Przynajmniej im się wydaje, że ich blask jest oślepiający i
długowieczny. Przecież prawdziwy talent nie zginie w tłumie.
Chyba...
Młoda, początkująca piosenkarka krążyła po salonie
apartamentu, który otrzymała po wygranej krajowego konkursu
muzycznego. Od tamtego czasu zdążyła wydać singiel oraz nagrać
do teledysk, a gdy utwór nie schodził z pierwszego miejsca
list przebojów, dziewczyna zaczęła zadzierać
nosa.
Blondynka skończyła jeść śniadanie, a potem wyjrzała
przez ono, skąd rozciągała się panorama na całe miasto. Każdego
wieczoru podziwiała zachód słońca, którego barwy
wypełniały jej duszę. Nauczyła się odróżniać, że latem
ognista kula mieni się w kolorach intensywnej pomarańczy. Natomiast
jesienią skąpana jest w zmysłowej czerwieni.
Dźwięk dzwonka
powiadomił Aino o nagłej wizycie i z wielką niechęcią
pofatygowała się otworzyć. Widok listonosza wywołał grymas na
jaj twarzy.
-Szkoda, że nie wcześniej-mruknęła, składając
pokwitowanie.
-Taki zawód-mężczyzna uśmiechnął się,
by przełamać lody.
-Więc trzeba go zmienić!-warknęła,
zatrzaskując biedakowi drzwi przed samym nosem.
Wróciła
do kuchni, obojętnie spoglądając na kopertę. W końcu
rozpieczętowała wiadomość oraz z przerażeniem przeczytała
pierwszy wers listu.
-Stany Zjednoczone?!-wytrzeszczyła
oczy.
Prawą ręką odszukała telefon,wybierając numer swojej
managerki. Jęknęła z zawodu, gdy usłyszała przerywany sygnał.
Przebrała się, błyskawicznie docierając pod siedzibę biura Thei
Aider. Wjechała windą na ósme piętro i jak huragan wpadła
do gabinetu, stukając głośno obcasami markowych szpilek. Zdjęła
nonszalancko ciemne okulary, a na biurko rzuciła kopertę.
-Co to
ma znaczyć?!
Bursztynowłosa spojrzała kątem oka na znajomo
wyglądającą kopertę.
-A to-zaszczebiotała frywolnie.-Praca
połączona z przyjemnościami. Nie cieszysz się?
-A niby z
czego?! Czy mi jest źle w Tokio?! No właśnie, nie! Dlatego nigdzie
nie jadę!
-Po co te nerwy?-zielonooka podeszła do piosenkarki,
pocierając jej ramię.-Od roku zajmuję się Twoją karierą. Czy
kiedykolwiek Cię zawiodłam? Czy któryś z moich pomysłów
był nietrafiony?
Nie padła żadna odpowiedź, więc Aider mówiła
dalej. Zbyt długo pracowała w tej branży, więc nie mogła
pozwolić prowincjonalnej panience na dyktowanie
warunków.
-Posłuchaj, zwiedzisz kawałek świata i przy
okazji dasz prywatny występ. Dziewczyno, jesteś sławna!-poklepała
Minako po plecach, aż ta zakasłała.-To jak? Masz jeszcze jakieś
przeciwwskazania?
-Sama nie wiem...
-Mina-chan, nie bądź
głupia! Pomyśl o korzyściach jakie będziesz z tego miała-kobieta
zniżyła podstępnie głos.
-Yyy...No dobrze, zaufam Ci.
Pocieszam się, że będziesz przy mnie.
-No...Niekoniecznie...-i
tu ukryty był haczyk.-Jestem w trakcie negocjowania świetnego
kontraktu dla Ciebie. Kiedy wrócisz, to już będziesz twarzą
nowej linii perfum! Czyż nie cudownie?
-Ta...Rewelacja...
****
Blondwłosa
piękność spodziewała się o wiele lepszych warunków
podróży. Gdyby dokładniej sprawdziła, co jest napisana na
bilecie, to doskonale by wiedziała, iż ma wykupione miejsce w
klasie ekonomicznej. Wówczas odnotowała pierwszą ujmę na
swoim honorze.
Przecisnęła się między pasażerami, ubrana w
białą, obcisłą sukienkę i usiadła przy oknie. Zmartwiła się,
wymyślając urojone niedogodności. Atmosfera była przytłaczająca
oraz irytująca, gdyż starsza pani siedząca przed nią rozmawiała
za głośno. Zapach był duszący, więc zaczęła wachlować gazetą.
Z kolei fotel był za twardy, dlatego wierciła się szukając
wygodnej pozycji. Niechcący trąciła łokciem swojego sąsiada, bo
nawet nie zauważyła, kiedy się dosiadł.
-Przepraszam-wymamrotała,
w ogóle na niego nie patrząc.
-Aino-san?!
Niebieskooka
poczuła się, jakby ktoś wylał na nią wiadro zimnej wody. Takie
przypadki mogły zdarzać się w filmach, a ona na swoje nieszczęście
wpadła na największego wroga i jednocześnie konkurenta. Odkąd
Yaten Kou pojawił się na muzycznej scenie, podkradając jej fanów,
znienawidziła go. Kiedy raz spotkali się na koncercie
charytatywnym, miała ochotę spoliczkować chłopaka za wyższość,
jaka malowała się jego kocich oczach. Pamiętała też, że
wytwórnia dała jej propozycję nagrania wspólnego
utworu, lecz odrzuciła ją natychmiast. Powiedziała wprost, iż
pracuje wyłącznie z prawdziwymi mężczyznami.
-Kou-san, nie
pomyliłeś miejsc?-zapytała cierpkim tonem.
-Chciałbym-srebrnowłosy
przeklinał w myślach swojego managera.-Przepraszam panią!-zaczepił
stewardessę.-Można zmienić miejsce?
-Bardzo mi przykro. Ale
wszystkie są zajęte.
-Najlepiej wysiądź, bo zabierasz
myślącym ludziom powietrze.-Mina skomentowała po cichu, ale muzyk
i tak usłyszał.
-Teraz wiem, co tak śmierdzi.
-Coś
powiedział?!
-Zabieram powietrze myślącym? Tobie to nigdy nie
groziło, więc powinnaś leżeć dwa metry pod ziemią. Gnijesz
kobieto.
-Ty draniu!-Aino zaczęła go okładać torebką po
głowie.-Miernota!
-Młodzieży cisza!!!-staruszka odwróciła
się do pary.
Błękitnooka ucieszyła się, że kobiecie przy
okazji nie wypadła proteza.
-Zapiąć pasy!
Oboje od razu
wykonali rozkaz.
-Pamiętać o kulturze i się nie
odzywać!
Szykował się najdłuższy, a przede wszystkim
niezapomniany lot...
****
Bursztynowłosa
kobieta zamieniła kilka słów z ochroniarzem i wyszła z
parkingu, kołysząc ponętnie biodrami. Szmaragdowa sukienka ładnie
dopasowała się do jej szczupłej sylwetki. Przeszła po pasach na
drugą stronę i z daleka rozpoznała biało-bordowe parasole swojej
ulubionej knajpki. Zamiast wejść do środka, ruszyła na tył
budynku, gdzie czekał na nią mężczyzna o fiołkowych
oczach.
-Punktualna jak zawsze-odsunął krzesełko, by mogła
usiąść.
-Bo wiem, że spotkanie z Tobą będzie miłe.
-W
przeciwieństwie do tematu naszej rozmowy?-Taiki uśmiechnął się
zagadkowo.
Thea pokręciła głową i poczekała aż kelnerka,
która przyniosła kawę, zostawi ich samych.
-Zapamiętałeś,
co lubię-zanurzyła łyżeczkę w piance waniliowego latte.
-Jestem
spostrzegawczy. Zatem przejdźmy do sedna sprawy. Jak myślisz,
dotarli już na miejsce?
Aider wyjęła z torebki telefon, aby
sprawdzić godzinę.
-Niedługo będą lądować. Chyba, że
pozabijali się na wstępie. Naprawdę sądzisz, że ten wyjazd da im
jakąkolwiek nauczkę? Czemu w ogóle wpadłeś na taki
pomysł?
Szatyn usiadł swobodniej, biorąc filiżankę do
ręki.
-Yaten jest coraz bardziej kapryśny i nie zdaje sobie
sprawy, iż sam się pogrąża. Ma potencjał, ale jeśli chce
zaistnieć na rynku dłużej niż tylko jeden sezon, to musi nabrać
rozumu. O Minako mam podobne zdanie.
Kobieta westchnęła, bo
obudziły się w niej wyrzuty sumienia.
-A co, jeśli się nie
uda?-teraz jeszcze nabrała wątpliwości.
-Uda się. Nasze
gwiazdeczki przekonają się, że bez pieniędzy i głośnej reklamy
są zwykłymi ludźmi. Przy okazji zobaczą, że nie tylko oni
potrafią poniżać innych. Zaufaj mi.
Thea uspokoiła się
odrobinę. Imada na pewno wiedział, jakie konsekwencje może nieść
ich spisek. Z drugiej strony, Minako należała się lekcja pokory.
****
Panna
Aino od razu nabrała wiatru w żagle, gdy samolot wylądował na
płycie lotniska. Zabrała swoje bagaże, założyła ogromne, ciemne
okulary w białych oprawkach oraz kapelusz z fantazyjnym rondem i na
niebotycznie wysokich szpilkach ruszyła na postój taksówek.
Łamanym angielskim wytłumaczyła dokąd chce się dostać i chociaż
mężczyzna popatrzył na nią tak, jakby dopiero uciekła z domu
wariatów, to nie uznała tego za niepokojącą oznakę.
Jej
entuzjazm przygasł, gdy zorientowała się, że samochód
wyjechał poza teren miasta. Tylko dlaczego? Przecież luksusowe
hotele są zawsze zlokalizowane w centrum.
Auto skręciło
gwałtownie aż Minie spadły z nosa okulary, a potem zahamowało na
podjeździe podrzędnego moteliku. Kiedy wysiadła, oniemiała z
przerażenia. Została wywieziona na odludzie, gdzie w promieniu
kilkunastu kilometrów nie było żadnego sklepu.
-To na
pewno pomyłka-wyszeptała sama do siebie.
-Pomyłka, to powinnaś
mieć na imię-Yaten pojawił się za plecami dziewczyny.
Już w
czasie lotu zastanawiał się, czy wyjazd nie jest perfidnym
oszustwem i nabrał pewności, że niestety tak.
-Przedstawienia
ciąg dalszy-chciał wejść do środka pierwszy, lecz Minako
prześcignęła go, żeby pokazać, kto jest lepszy.
Chłopak
zdziwił się, że na takich szczudłach można chodzić, a co
dopiero biegać.
W recepcji, gdzie panował półmrok, czas
zatrzymał się w miejscu. Ciężkie, zielone zasłony zabraniały
promieniom słońca ożywić wnętrze. Podłoga z ciemnobrązowych
desek skrzypiała przy każdym kroku, a ze ścian straszyła filetowa
tapeta, która odstawała na rogach.
Blondynka potrząsnęła
dzwoneczkiem, ale nikt się nie pojawił. Powtórzyła czynność
i wówczas zza kotary wyłoniła się postać 40-letniej, otyłej
kobiety. Zamiast okazać odrobinę życzliwości, ziewnęła
przeciągle.
-Słucham.
-Rezerwacja na nazwisko
Aino-błękitnooka przestępowała z nogi na nogę.
Recepcjonistka
otworzyła zeszyt i przejechała palcem po poplamionych
kartkach.
-Zgadza się, Aino i Kou. Pokój numer
113.
-Momencik. Jak to Aino i Kou? Nie będę dzieliła pokoju z
tym troglodytą.
-Ja z nią też nie. Nie wiadomo, czy nie ma
wścieklizny.
-Posłuchajcie gołąbeczki. Rezerwacja została
dokonana i guzik mnie obchodzi, co wam nie pasuje. Bierzecie klucz, a
jak nie, to jazda stąd!
Mina zapowietrzyła się i poczerwieniała
jak piwonia. Zgarnęła klucz z lady, wykręcając się na pięcie i
popędziła korytarzem w poszukiwaniu swojego lokum. Natomiast Kou
liczył, iż jego współlokatorka skręci sobie kark.
Po
otwarciu drzwi młoda piosenkarka prawie się rozpłakała. Przywykła
do przestronnych sypialni, gdzie po koncercie czekał na nią
schłodzony szampan oraz świeże truskawki. Teraz musiała zadowolić
się składaną wersalką, wąską szafą na ubrania oraz
przekrzywioną lampką z brudnym abażurem.
Aino bardzo ostrożnie
stąpała po względnie czystym, włochatym dywanie. Odstawiła
walizkę w kąt, ale bała się usiąść na łóżku.
-Oddam
dziewictwo za prysznic-jęknęła.
-Tylko teraz potrzebujesz
idioty, który uwierzy, że jesteś dziewicą-zielonooki
położył się na drugim tapczanie.
-A skąd wiesz, że mówię
o moim dziewictwie?
-Prawie mnie nabrałaś. Już myślałem, że
jesteś tania.
-Tanie, to są Twoje buty! Podróbka
mężczyzny!
-Wydra na obcasach!-Kou wściekł się, gdyż nikt go
jeszcze w ten sposób nie obraził.
-Koniec tego dobrego!
Dostanę oddzielny pokój!-zdeterminowana Minako postanowiła
wywalczyć godny nocleg.
Wróciła z powrotem do recepcji,
znowu używając przeklęty dzwoneczek. Zniecierpliwiona wychyliła
się na drugą stronę lady, a para czarnych ślepi wbiła w nią
wzrok. Zwierzę wielkości sporego kota o szarej sierści i
pasiastym, puszystym ogonie, wydało groźne syknięcie, ukazując
rząd ostrych zębów.
-O matko, tygrys!!!-odskoczyła,
odbijając się od torsu Yatena.
-Gdyby to był tygrys, to nie
pogardziłby nawet Tobą.
-Co?!
-Słuchaj laluniu. W Twoim
świecie nosisz z niego futro. W jego świecie, to Ty stanowisz danie
główne.
-Ja? Gdzież bym śmiała.
-Nie bądź taka
skromna, na przystawkę jak znalazł.
Blondynka popchnęła
chłopaka, gdy zrozumiała, że się z niej nabija. Podczas gdy
uroczy zwierzak wskoczył na blat, bystro poruszając czarnymi
uszkami.
-To coś dziwnie na mnie patrzy-Mina zbladła,
przełykając ślinę.
-A co w tym dziwnego? Nigdy nie było w
cyrku, aż tu cyrk przyszedł sam. A tak dla wyjaśnienia, to szop,
idiotko.
Gdyby właścicielka nie zjawiła się w porę, to
srebrnowłosy miałby pamiątkę z wakacji w postaci podbitego
oka.
-To wy robicie tyle hałasu. Czego?
-Czy pani w ogóle
wiem, kim ja jestem?!-jasnowłosa oburzyła się.
-Chudszą wersją
Britney Spears? A co mi do tego? Ona już dawno się stoczyła i
Ciebie czeka to samo, laleczko.
-Moment! Ty...
-Odsuń
się-Yaten wkroczył do akcji.-Pani na pewno kojarzy moją
twarz-popróbował oczarować kobietę.
-Nie, chociaż jest
całkiem ładniutka. Gładka jak pupcia u niemowlaka.
Nienawidząc
się para wykorzystała chyba wszystkie możliwości ratunku.
Pozostał jedynie kontakt z managerami...
Następnego dnia
rozpoczął się drugi odcinek horroru, w którym główne
role grali Minko i Yaten. O ile chłopak miał twardy sen, to o
jego towarzyszce już nie można było tego powiedzieć. Najpierw nie
mogła usnąć, ponieważ owinęła się ręcznikiem, by nie
pobrudzić swojej drogiej piżamy. Później cały czas miała
wrażenie, że coś chodzi po ścianie. Nic dziwnego, iż rano wstała
ledwo żywa.
Kąpiel w lodowatej wodzie również nie
zapisała się w jej pamięci jako miłe wspomnienie. Wrzeszczała
jakby się paliło, a gdy muzyk pobiegł sprawdzić, co się się
stało, rzuciła w niego zepsutą rączką od prysznica. Później
wyszła wystrojona jak na karnawał, a Kou widział przez okno, że
wsiadła do taksówki...
Aino wróciła po południu
zła i gotowa zdeptać każdego, kto stanąłby na jej drodze. Nie
dość, że nie dodzwoniła się do Thei, to nie mogła wypłacić
pieniędzy z bankomatu. Kupiła kilka rzeczy za grosze, które
zostały w portfelu, a potem błądziła po mieście bez celu.
-Ja
chę do domu!!!-schowała twarz w poduszkę, histerycznie
płacząc.
-Aino-san, przeanalizujmy nasze położenie. Jesteś
blondynką, ale chyba masz jakieś przebłyski?
-Odwal
się.
-Proponuję chwilową ugodę-zielonooki dosiadł się do
dziewczyny, nie zważając na jej szloch.-Powiedz, dlaczego tu
przyjechałaś?
-Moja managerka zorganizowała mi wyjazd.
-Miałaś
dać prywatny występ? Tu czekać na wskazówki, a bilet
powrotny Ci podeśle?
-Skąd wiesz?
-Bo Taiki wcisnął mi ten
sam kit! Super! Utknęliśmy na zadupiu.
-Czyli nie będzie
koncertu?-Mina zapytała cienkim głosikiem.
-Właź na dach i
śpiewaj! Może odstraszysz drapieżniki!
****
Zapadła
noc, a po niebie płynęły leniwie osrebrzone księżycową poświatą
chmury. Yaten oglądał telewizję, w właściwie przełączał z
kanału na kanał. Minako także nie spała i wyjęła z reklamówki
butelkę taniego wina.
-Pijesz?-zwróciła się do
srebrnowłosego.
Ten uśmiechnął się kpiąco.
-Ale trunek
dorwałaś.
-Nie, to nie-wzruszyła ramionami i napiła się
prosto z gwinta.
-Dawaj, co mi szkodzi-poszedł w jej ślady.-Nie
znosisz mnie, prawda?
-Podobnie jak Ty mnie.
-A skąd taki
wniosek?
-Zawsze okazywałeś mi swoją niechęć. Przeszkadza Ci,
że mam więcej fanów-złotowłosa wysnuła śmiałą
teorię.
-Nie obchodzi mnie show biznes. Nie potrzebuję
wkurzających pisków, zdjęć i głupich wywiadów. Mam
inne problemy-Kou upił kolejny łyk. I nie nienawidzę Ciebie, po
prostu drażni mnie Twoje zachowanie. Chociaż teraz wydajesz się
nawet normalna.
-Opowiedz mi o swoich problemach-Aino przejęła
butelkę od chłopaka.
-Wiesz, że mam brata?
Piosenkarka
pokręciła przecząco głową.
-Nie odezwał się do mnie od
ponad dwóch lat, a wiesz dlaczego? Jest przekonany, że
przespałem się z jego narzeczoną.
-Świnia! Jak mogłeś?!
-Do
niczego nie doszło! Widzisz, też oceniłaś mnie po pozorach, bo
tak najprościej.
-To Ty odezwij się pierwszy do brata. Udowodnij
mu, że się mylił. Zrób pierwszy krok.
-Alkohol zmienia
ludzi-srebrnowłosy dodał żartobliwie.-A Ty? Martwisz się
czymś?
-Nie depilowałam nóg od dwóch dni-wyznała
z rozbrajającą szczerością.
-A to pech. Spójrz na
tamtego pająka. Jest cały włochaty i jakoś się nie przejmuje.
****
Minęło
pięć dni wspólnej gehenny, ale Minako i Yaten nauczyli się
tolerować swoją obecność. W końcu zjednoczyli siły przeciwko
właścicielce motelu oraz wynegocjowali ciepłą wodę w łazience.
Poznali się lepiej i okazało się, że nie taki diabeł straszny
jak go malują. Razem odebrali koperty, w których znajdowały
się bilety powrotne. Na początku nie uwierzyli we własne
szczęście, co jednak nie przeszkodziło w ekspresowym pakowaniu
walizek. Jedynym smutnym punktem powrotu było to, że w samolocie
już nie siedzieli obok siebie.
Na lotnisku w Tokio Minako
odebrała Thea i blondynka nie zdążyła się pożegnać z Yatenem.
Poczuła dziwną pustkę, dlatego z żalem wsiadła do
auta.
Bursztynowłosa oczekiwała wybuchu furii za niefortunną
wycieczkę, lecz Aino była grzeczna jak aniołek. Wyciszona, jakby
wróciła z pielgrzymki.
-Mina-chan, jesteś chora? Zjadłaś
coś nieświeżego?-Aider usiłowała się czegoś dowiedzieć od
swojej podopiecznej.
-Nieee...Thea, Twój telefon
dzwoni.
-Prowadzę, później.
-Zatrzymaj
się.
Zielonooka zjechała na parking przed supermarketem i
odebrała, bo rozmówca nie poddawał się, natarczywie
wznawiając połączenie.
-Taiki, co się dzieje?
-...
-Jak
to znowu wyjeżdża?!
-...
-Co mu Minako uświadomiła?!
-Chodzi
o Yatena?-błękitnooka ożywiła się, ale jej managerka odsunęła
się, by lepiej słyszeć szatyna.
-Dobrze, zaraz
będziemy-rozłączyła się i z piskiem opon wjechała na główną
drogę.
Mina podejrzewała, co się święci, więc w trakcie
jazdy zamieniła szpilki na trampki, które ułatwiły jej
sprint między pasażerami. Odnalazła srebrnowłosego, gdy ten
zmierzał już do odprawy.
-Wyjeżdżasz?!-uwiesiła mu się na
ramieniu.
-Chcę się pogodzić z bratem. Teraz alb nigdy. A Ty co
tu robisz?
-Nie pożegnałam się z Tobą.
-Nie żegnaj się.
Zrób coś lepszego.
-Co?
-Jedź ze mną.
-A co
powiesz bratu?
-Że ta wydra to moja dziewczyna.
-Poczekaj-oczy
młodej gwiazdy zamigotały radośnie i pobiegła do Thei, która
siedziała w poczekalni z Taikim.
-No i gdzie on jest?
-Jedzie
do brata, a ja razem z nim. Podeślesz mi ubrania, a adres wyślę Ci
sms-em. Jak wrócimy, to nagramy piosenkę. Trzymajcie się i
pa!-pomachała na pożegnanie i uciekła.
Aider i Imada patrzyli
na złote, rozwiane włosy niknące w tłumie...
A Ty musisz pisać tak fantastycznie? Ja się pytam: Musisz? Przy Tobie mam normalnie kompleksy w pisaniu. Super, super, super ;3 Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhttp://you-and-me-equals-we.blogspot.com/
To na pewno było do mnie ? :))
OdpowiedzUsuńNo do Ciebie, a do kogo? :)
UsuńJa już po prostu taka przewrażliwiona jestem, że ostrożnie do tego podchodzę :)
UsuńAle dziękuję za taką miłą opinię :)
Świetna historia! Idealna na taki ponury dzień jak dziś :D
OdpowiedzUsuńTu znajdziesz praktycznie same komedie. Dobrze mi się je pisało za czasów wordpress :)
Usuń