środa, 1 maja 2013

Wydra na obcasach

Dobrze się bawiłam pisząc to:)
Dla wszystkich, co w ogóle tu zaglądają;)




Prawdziwe gwiazdy świecą na niebie, migocząc jasnymi iskierkami na ciemnogranatowym tle. A te nieprawdziwe? Brylują na pierwszych stronach gazet, uśmiechając się sztucznie z kolorowych zdjęć. Przynajmniej im się wydaje, że ich blask jest oślepiający i długowieczny. Przecież prawdziwy talent nie zginie w tłumie. Chyba...
Młoda, początkująca piosenkarka krążyła po salonie apartamentu, który otrzymała po wygranej krajowego konkursu muzycznego. Od tamtego czasu zdążyła wydać singiel oraz nagrać do teledysk, a gdy utwór nie schodził z pierwszego miejsca list przebojów, dziewczyna zaczęła zadzierać nosa.
Blondynka skończyła jeść śniadanie, a potem wyjrzała przez ono, skąd rozciągała się panorama na całe miasto. Każdego wieczoru podziwiała zachód słońca, którego barwy wypełniały jej duszę. Nauczyła się odróżniać, że latem ognista kula mieni się w kolorach intensywnej pomarańczy. Natomiast jesienią skąpana jest w zmysłowej czerwieni.
Dźwięk dzwonka powiadomił Aino o nagłej wizycie i z wielką niechęcią pofatygowała się otworzyć. Widok listonosza wywołał grymas na jaj twarzy.
-Szkoda, że nie wcześniej-mruknęła, składając pokwitowanie.
-Taki zawód-mężczyzna uśmiechnął się, by przełamać lody.
-Więc trzeba go zmienić!-warknęła, zatrzaskując biedakowi drzwi przed samym nosem.
Wróciła do kuchni, obojętnie spoglądając na kopertę. W końcu rozpieczętowała wiadomość oraz z przerażeniem przeczytała pierwszy wers listu.
-Stany Zjednoczone?!-wytrzeszczyła oczy.
Prawą ręką odszukała telefon,wybierając numer swojej managerki. Jęknęła z zawodu, gdy usłyszała przerywany sygnał. Przebrała się, błyskawicznie docierając pod siedzibę biura Thei Aider. Wjechała windą na ósme piętro i jak huragan wpadła do gabinetu, stukając głośno obcasami markowych szpilek. Zdjęła nonszalancko ciemne okulary, a na biurko rzuciła kopertę.
-Co to ma znaczyć?!
Bursztynowłosa spojrzała kątem oka na znajomo wyglądającą kopertę.
-A to-zaszczebiotała frywolnie.-Praca połączona z przyjemnościami. Nie cieszysz się?
-A niby z czego?! Czy mi jest źle w Tokio?! No właśnie, nie! Dlatego nigdzie nie jadę!
-Po co te nerwy?-zielonooka podeszła do piosenkarki, pocierając jej ramię.-Od roku zajmuję się Twoją karierą. Czy kiedykolwiek Cię zawiodłam? Czy któryś z moich pomysłów był nietrafiony?
Nie padła żadna odpowiedź, więc Aider mówiła dalej. Zbyt długo pracowała w tej branży, więc nie mogła pozwolić prowincjonalnej panience na dyktowanie warunków.
-Posłuchaj, zwiedzisz kawałek świata i przy okazji dasz prywatny występ. Dziewczyno, jesteś sławna!-poklepała Minako po plecach, aż ta zakasłała.-To jak? Masz jeszcze jakieś przeciwwskazania?
-Sama nie wiem...
-Mina-chan, nie bądź głupia! Pomyśl o korzyściach jakie będziesz z tego miała-kobieta zniżyła podstępnie głos.
-Yyy...No dobrze, zaufam Ci. Pocieszam się, że będziesz przy mnie.
-No...Niekoniecznie...-i tu ukryty był haczyk.-Jestem w trakcie negocjowania świetnego kontraktu dla Ciebie. Kiedy wrócisz, to już będziesz twarzą nowej linii perfum! Czyż nie cudownie?
-Ta...Rewelacja...

****
Blondwłosa piękność spodziewała się o wiele lepszych warunków podróży. Gdyby dokładniej sprawdziła, co jest napisana na bilecie, to doskonale by wiedziała, iż ma wykupione miejsce w klasie ekonomicznej. Wówczas odnotowała pierwszą ujmę na swoim honorze.
Przecisnęła się między pasażerami, ubrana w białą, obcisłą sukienkę i usiadła przy oknie. Zmartwiła się, wymyślając urojone niedogodności. Atmosfera była przytłaczająca oraz irytująca, gdyż starsza pani siedząca przed nią rozmawiała za głośno. Zapach był duszący, więc zaczęła wachlować gazetą. Z kolei fotel był za twardy, dlatego wierciła się szukając wygodnej pozycji. Niechcący trąciła łokciem swojego sąsiada, bo nawet nie zauważyła, kiedy się dosiadł.
-Przepraszam-wymamrotała, w ogóle na niego nie patrząc.
-Aino-san?!
Niebieskooka poczuła się, jakby ktoś wylał na nią wiadro zimnej wody. Takie przypadki mogły zdarzać się w filmach, a ona na swoje nieszczęście wpadła na największego wroga i jednocześnie konkurenta. Odkąd Yaten Kou pojawił się na muzycznej scenie, podkradając jej fanów, znienawidziła go. Kiedy raz spotkali się na koncercie charytatywnym, miała ochotę spoliczkować chłopaka za wyższość, jaka malowała się jego kocich oczach. Pamiętała też, że wytwórnia dała jej propozycję nagrania wspólnego utworu, lecz odrzuciła ją natychmiast. Powiedziała wprost, iż pracuje wyłącznie z prawdziwymi mężczyznami.
-Kou-san, nie pomyliłeś miejsc?-zapytała cierpkim tonem.
-Chciałbym-srebrnowłosy przeklinał w myślach swojego managera.-Przepraszam panią!-zaczepił stewardessę.-Można zmienić miejsce?
-Bardzo mi przykro. Ale wszystkie są zajęte.
-Najlepiej wysiądź, bo zabierasz myślącym ludziom powietrze.-Mina skomentowała po cichu, ale muzyk i tak usłyszał.
-Teraz wiem, co tak śmierdzi.
-Coś powiedział?!
-Zabieram powietrze myślącym? Tobie to nigdy nie groziło, więc powinnaś leżeć dwa metry pod ziemią. Gnijesz kobieto.
-Ty draniu!-Aino zaczęła go okładać torebką po głowie.-Miernota!
-Młodzieży cisza!!!-staruszka odwróciła się do pary.
Błękitnooka ucieszyła się, że kobiecie przy okazji nie wypadła proteza.
-Zapiąć pasy!
Oboje od razu wykonali rozkaz.
-Pamiętać o kulturze i się nie odzywać!
Szykował się najdłuższy, a przede wszystkim niezapomniany lot...

****
Bursztynowłosa kobieta zamieniła kilka słów z ochroniarzem i wyszła z parkingu, kołysząc ponętnie biodrami. Szmaragdowa sukienka ładnie dopasowała się do jej szczupłej sylwetki. Przeszła po pasach na drugą stronę i z daleka rozpoznała biało-bordowe parasole swojej ulubionej knajpki. Zamiast wejść do środka, ruszyła na tył budynku, gdzie czekał na nią mężczyzna o fiołkowych oczach.
-Punktualna jak zawsze-odsunął krzesełko, by mogła usiąść.
-Bo wiem, że spotkanie z Tobą będzie miłe.
-W przeciwieństwie do tematu naszej rozmowy?-Taiki uśmiechnął się zagadkowo.
Thea pokręciła głową i poczekała aż kelnerka, która przyniosła kawę, zostawi ich samych.
-Zapamiętałeś, co lubię-zanurzyła łyżeczkę w piance waniliowego latte.
-Jestem spostrzegawczy. Zatem przejdźmy do sedna sprawy. Jak myślisz, dotarli już na miejsce?
Aider wyjęła z torebki telefon, aby sprawdzić godzinę.
-Niedługo będą lądować. Chyba, że pozabijali się na wstępie. Naprawdę sądzisz, że ten wyjazd da im jakąkolwiek nauczkę? Czemu w ogóle wpadłeś na taki pomysł?
Szatyn usiadł swobodniej, biorąc filiżankę do ręki.
-Yaten jest coraz bardziej kapryśny i nie zdaje sobie sprawy, iż sam się pogrąża. Ma potencjał, ale jeśli chce zaistnieć na rynku dłużej niż tylko jeden sezon, to musi nabrać rozumu. O Minako mam podobne zdanie.
Kobieta westchnęła, bo obudziły się w niej wyrzuty sumienia.
-A co, jeśli się nie uda?-teraz jeszcze nabrała wątpliwości.
-Uda się. Nasze gwiazdeczki przekonają się, że bez pieniędzy i głośnej reklamy są zwykłymi ludźmi. Przy okazji zobaczą, że nie tylko oni potrafią poniżać innych. Zaufaj mi.
Thea uspokoiła się odrobinę. Imada na pewno wiedział, jakie konsekwencje może nieść ich spisek. Z drugiej strony, Minako należała się lekcja pokory.

****
Panna Aino od razu nabrała wiatru w żagle, gdy samolot wylądował na płycie lotniska. Zabrała swoje bagaże, założyła ogromne, ciemne okulary w białych oprawkach oraz kapelusz z fantazyjnym rondem i na niebotycznie wysokich szpilkach ruszyła na postój taksówek. Łamanym angielskim wytłumaczyła dokąd chce się dostać i chociaż mężczyzna popatrzył na nią tak, jakby dopiero uciekła z domu wariatów, to nie uznała tego za niepokojącą oznakę.
Jej entuzjazm przygasł, gdy zorientowała się, że samochód wyjechał poza teren miasta. Tylko dlaczego? Przecież luksusowe hotele są zawsze zlokalizowane w centrum.
Auto skręciło gwałtownie aż Minie spadły z nosa okulary, a potem zahamowało na podjeździe podrzędnego moteliku. Kiedy wysiadła, oniemiała z przerażenia. Została wywieziona na odludzie, gdzie w promieniu kilkunastu kilometrów nie było żadnego sklepu.
-To na pewno pomyłka-wyszeptała sama do siebie.
-Pomyłka, to powinnaś mieć na imię-Yaten pojawił się za plecami dziewczyny.
Już w czasie lotu zastanawiał się, czy wyjazd nie jest perfidnym oszustwem i nabrał pewności, że niestety tak.
-Przedstawienia ciąg dalszy-chciał wejść do środka pierwszy, lecz Minako prześcignęła go, żeby pokazać, kto jest lepszy.
Chłopak zdziwił się, że na takich szczudłach można chodzić, a co dopiero biegać.
W recepcji, gdzie panował półmrok, czas zatrzymał się w miejscu. Ciężkie, zielone zasłony zabraniały promieniom słońca ożywić wnętrze. Podłoga z ciemnobrązowych desek skrzypiała przy każdym kroku, a ze ścian straszyła filetowa tapeta, która odstawała na rogach.
Blondynka potrząsnęła dzwoneczkiem, ale nikt się nie pojawił. Powtórzyła czynność i wówczas zza kotary wyłoniła się postać 40-letniej, otyłej kobiety. Zamiast okazać odrobinę życzliwości, ziewnęła przeciągle.
-Słucham.
-Rezerwacja na nazwisko Aino-błękitnooka przestępowała z nogi na nogę.
Recepcjonistka otworzyła zeszyt i przejechała palcem po poplamionych kartkach.
-Zgadza się, Aino i Kou. Pokój numer 113.
-Momencik. Jak to Aino i Kou? Nie będę dzieliła pokoju z tym troglodytą.
-Ja z nią też nie. Nie wiadomo, czy nie ma wścieklizny.
-Posłuchajcie gołąbeczki. Rezerwacja została dokonana i guzik mnie obchodzi, co wam nie pasuje. Bierzecie klucz, a jak nie, to jazda stąd!
Mina zapowietrzyła się i poczerwieniała jak piwonia. Zgarnęła klucz z lady, wykręcając się na pięcie i popędziła korytarzem w poszukiwaniu swojego lokum. Natomiast Kou liczył, iż jego współlokatorka skręci sobie kark.
Po otwarciu drzwi młoda piosenkarka prawie się rozpłakała. Przywykła do przestronnych sypialni, gdzie po koncercie czekał na nią schłodzony szampan oraz świeże truskawki. Teraz musiała zadowolić się składaną wersalką, wąską szafą na ubrania oraz przekrzywioną lampką z brudnym abażurem.
Aino bardzo ostrożnie stąpała po względnie czystym, włochatym dywanie. Odstawiła walizkę w kąt, ale bała się usiąść na łóżku.
-Oddam dziewictwo za prysznic-jęknęła.
-Tylko teraz potrzebujesz idioty, który uwierzy, że jesteś dziewicą-zielonooki położył się na drugim tapczanie.
-A skąd wiesz, że mówię o moim dziewictwie?
-Prawie mnie nabrałaś. Już myślałem, że jesteś tania.
-Tanie, to są Twoje buty! Podróbka mężczyzny!
-Wydra na obcasach!-Kou wściekł się, gdyż nikt go jeszcze w ten sposób nie obraził.
-Koniec tego dobrego! Dostanę oddzielny pokój!-zdeterminowana Minako postanowiła wywalczyć godny nocleg.
Wróciła z powrotem do recepcji, znowu używając przeklęty dzwoneczek. Zniecierpliwiona wychyliła się na drugą stronę lady, a para czarnych ślepi wbiła w nią wzrok. Zwierzę wielkości sporego kota o szarej sierści i pasiastym, puszystym ogonie, wydało groźne syknięcie, ukazując rząd ostrych zębów.
-O matko, tygrys!!!-odskoczyła, odbijając się od torsu Yatena.
-Gdyby to był tygrys, to nie pogardziłby nawet Tobą.
-Co?!
-Słuchaj laluniu. W Twoim świecie nosisz z niego futro. W jego świecie, to Ty stanowisz danie główne.
-Ja? Gdzież bym śmiała.
-Nie bądź taka skromna, na przystawkę jak znalazł.
Blondynka popchnęła chłopaka, gdy zrozumiała, że się z niej nabija. Podczas gdy uroczy zwierzak wskoczył na blat, bystro poruszając czarnymi uszkami.
-To coś dziwnie na mnie patrzy-Mina zbladła, przełykając ślinę.
-A co w tym dziwnego? Nigdy nie było w cyrku, aż tu cyrk przyszedł sam. A tak dla wyjaśnienia, to szop, idiotko.
Gdyby właścicielka nie zjawiła się w porę, to srebrnowłosy miałby pamiątkę z wakacji w postaci podbitego oka.
-To wy robicie tyle hałasu. Czego?
-Czy pani w ogóle wiem, kim ja jestem?!-jasnowłosa oburzyła się.
-Chudszą wersją Britney Spears? A co mi do tego? Ona już dawno się stoczyła i Ciebie czeka to samo, laleczko.
-Moment! Ty...
-Odsuń się-Yaten wkroczył do akcji.-Pani na pewno kojarzy moją twarz-popróbował oczarować kobietę.
-Nie, chociaż jest całkiem ładniutka. Gładka jak pupcia u niemowlaka.
Nienawidząc się para wykorzystała chyba wszystkie możliwości ratunku. Pozostał jedynie kontakt z managerami...
Następnego dnia rozpoczął się drugi odcinek horroru, w którym główne role grali Minko i Yaten. O ile chłopak miał twardy sen, to o jego towarzyszce już nie można było tego powiedzieć. Najpierw nie mogła usnąć, ponieważ owinęła się ręcznikiem, by nie pobrudzić swojej drogiej piżamy. Później cały czas miała wrażenie, że coś chodzi po ścianie. Nic dziwnego, iż rano wstała ledwo żywa.
Kąpiel w lodowatej wodzie również nie zapisała się w jej pamięci jako miłe wspomnienie. Wrzeszczała jakby się paliło, a gdy muzyk pobiegł sprawdzić, co się się stało, rzuciła w niego zepsutą rączką od prysznica. Później wyszła wystrojona jak na karnawał, a Kou widział przez okno, że wsiadła do taksówki...
Aino wróciła po południu zła i gotowa zdeptać każdego, kto stanąłby na jej drodze. Nie dość, że nie dodzwoniła się do Thei, to nie mogła wypłacić pieniędzy z bankomatu. Kupiła kilka rzeczy za grosze, które zostały w portfelu, a potem błądziła po mieście bez celu.
-Ja chę do domu!!!-schowała twarz w poduszkę, histerycznie płacząc.
-Aino-san, przeanalizujmy nasze położenie. Jesteś blondynką, ale chyba masz jakieś przebłyski?
-Odwal się.
-Proponuję chwilową ugodę-zielonooki dosiadł się do dziewczyny, nie zważając na jej szloch.-Powiedz, dlaczego tu przyjechałaś?
-Moja managerka zorganizowała mi wyjazd.
-Miałaś dać prywatny występ? Tu czekać na wskazówki, a bilet powrotny Ci podeśle?
-Skąd wiesz?
-Bo Taiki wcisnął mi ten sam kit! Super! Utknęliśmy na zadupiu.
-Czyli nie będzie koncertu?-Mina zapytała cienkim głosikiem.
-Właź na dach i śpiewaj! Może odstraszysz drapieżniki!

****
Zapadła noc, a po niebie płynęły leniwie osrebrzone księżycową poświatą chmury. Yaten oglądał telewizję, w właściwie przełączał z kanału na kanał. Minako także nie spała i wyjęła z reklamówki butelkę taniego wina.
-Pijesz?-zwróciła się do srebrnowłosego.
Ten uśmiechnął się kpiąco.
-Ale trunek dorwałaś.
-Nie, to nie-wzruszyła ramionami i napiła się prosto z gwinta.
-Dawaj, co mi szkodzi-poszedł w jej ślady.-Nie znosisz mnie, prawda?
-Podobnie jak Ty mnie.
-A skąd taki wniosek?
-Zawsze okazywałeś mi swoją niechęć. Przeszkadza Ci, że mam więcej fanów-złotowłosa wysnuła śmiałą teorię.
-Nie obchodzi mnie show biznes. Nie potrzebuję wkurzających pisków, zdjęć i głupich wywiadów. Mam inne problemy-Kou upił kolejny łyk. I nie nienawidzę Ciebie, po prostu drażni mnie Twoje zachowanie. Chociaż teraz wydajesz się nawet normalna.
-Opowiedz mi o swoich problemach-Aino przejęła butelkę od chłopaka.
-Wiesz, że mam brata?
Piosenkarka pokręciła przecząco głową.
-Nie odezwał się do mnie od ponad dwóch lat, a wiesz dlaczego? Jest przekonany, że przespałem się z jego narzeczoną.
-Świnia! Jak mogłeś?!
-Do niczego nie doszło! Widzisz, też oceniłaś mnie po pozorach, bo tak najprościej.
-To Ty odezwij się pierwszy do brata. Udowodnij mu, że się mylił. Zrób pierwszy krok.
-Alkohol zmienia ludzi-srebrnowłosy dodał żartobliwie.-A Ty? Martwisz się czymś?
-Nie depilowałam nóg od dwóch dni-wyznała z rozbrajającą szczerością.
-A to pech. Spójrz na tamtego pająka. Jest cały włochaty i jakoś się nie przejmuje.

****
Minęło pięć dni wspólnej gehenny, ale Minako i Yaten nauczyli się tolerować swoją obecność. W końcu zjednoczyli siły przeciwko właścicielce motelu oraz wynegocjowali ciepłą wodę w łazience. Poznali się lepiej i okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Razem odebrali koperty, w których znajdowały się bilety powrotne. Na początku nie uwierzyli we własne szczęście, co jednak nie przeszkodziło w ekspresowym pakowaniu walizek. Jedynym smutnym punktem powrotu było to, że w samolocie już nie siedzieli obok siebie.
Na lotnisku w Tokio Minako odebrała Thea i blondynka nie zdążyła się pożegnać z Yatenem. Poczuła dziwną pustkę, dlatego z żalem wsiadła do auta.
Bursztynowłosa oczekiwała wybuchu furii za niefortunną wycieczkę, lecz Aino była grzeczna jak aniołek. Wyciszona, jakby wróciła z pielgrzymki.
-Mina-chan, jesteś chora? Zjadłaś coś nieświeżego?-Aider usiłowała się czegoś dowiedzieć od swojej podopiecznej.
-Nieee...Thea, Twój telefon dzwoni.
-Prowadzę, później.
-Zatrzymaj się.
Zielonooka zjechała na parking przed supermarketem i odebrała, bo rozmówca nie poddawał się, natarczywie wznawiając połączenie.
-Taiki, co się dzieje?
-...
-Jak to znowu wyjeżdża?!
-...
-Co mu Minako uświadomiła?!
-Chodzi o Yatena?-błękitnooka ożywiła się, ale jej managerka odsunęła się, by lepiej słyszeć szatyna.
-Dobrze, zaraz będziemy-rozłączyła się i z piskiem opon wjechała na główną drogę.
Mina podejrzewała, co się święci, więc w trakcie jazdy zamieniła szpilki na trampki, które ułatwiły jej sprint między pasażerami. Odnalazła srebrnowłosego, gdy ten zmierzał już do odprawy.
-Wyjeżdżasz?!-uwiesiła mu się na ramieniu.
-Chcę się pogodzić z bratem. Teraz alb nigdy. A Ty co tu robisz?
-Nie pożegnałam się z Tobą.
-Nie żegnaj się. Zrób coś lepszego.
-Co?
-Jedź ze mną.
-A co powiesz bratu?
-Że ta wydra to moja dziewczyna.
-Poczekaj-oczy młodej gwiazdy zamigotały radośnie i pobiegła do Thei, która siedziała w poczekalni z Taikim.
-No i gdzie on jest?
-Jedzie do brata, a ja razem z nim. Podeślesz mi ubrania, a adres wyślę Ci sms-em. Jak wrócimy, to nagramy piosenkę. Trzymajcie się i pa!-pomachała na pożegnanie i uciekła.
Aider i Imada patrzyli na złote, rozwiane włosy niknące w tłumie...




6 komentarzy:

  1. A Ty musisz pisać tak fantastycznie? Ja się pytam: Musisz? Przy Tobie mam normalnie kompleksy w pisaniu. Super, super, super ;3 Pozdrawiam ;*
    http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. To na pewno było do mnie ? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No do Ciebie, a do kogo? :)

      Usuń
    2. Ja już po prostu taka przewrażliwiona jestem, że ostrożnie do tego podchodzę :)
      Ale dziękuję za taką miłą opinię :)

      Usuń
  3. Świetna historia! Idealna na taki ponury dzień jak dziś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu znajdziesz praktycznie same komedie. Dobrze mi się je pisało za czasów wordpress :)

      Usuń