- Nigdzie z Tobą nie pójdę, bo mnie okłamałaś! –
Emi dzielnie stawiła czoła babci, która wbrew zakazowi myślała, iż zabierze
wnuczkę ze szkoły.
Kobieta wybrała sobie idealny
moment, ponieważ akurat tego dnia Taiki poprosił brata, aby ten odebrał jego
pociechę razem z pozostałymi dziećmi. Powoli zaczęło do niej docierać, że
szanse na odebranie małej są raczej znikome. Brązowowłosy miał nienaganną
opinię i w szkole nauczycielki go uwielbiały. Przede wszystkim, miał jeszcze jeden
miażdżący dowód – dziewczynka kochała ojca najbardziej na świecie. Zupełnie
inaczej odebrała opowieść Saeko o szczęśliwej rodzinie, gdyż w każdym możliwym
scenariuszu pierwsze skrzypce grał tata. Musiała sobie wszystko na nowo
poukładać, gdy dowiedziała się, że tak bliska jej sercu osoba próbuje ją z nim
rozdzielić.
10-latka wyswobodziła dłoń z ręki
Mizuno, aż jej rękawiczka zsunęła się na ziemię, spadając do kałuży topniejącego
śniegu. W błękitnych oczach zaiskrzyły łzy, lecz minkę miała tak zawziętą, że z
pewnością nie zamierzała poddać się. U jej boku stał Hiro, zaciskając pięści
oraz zgrzytając zębami. Teraz przypominał małą kopię Yatena, kiedy tak zaciekle
usiłował bronić kuzynkę.
Natomiast Mai spanikowała i
ruszyła biegiem w stronę parkingu, a czerwona czapka z bąblem ledwo trzymała się na jej srebrnej czuprynie. Najmłodszy z braci Kou właśnie wysiadł z auta,
kiedy jego królewna dosłownie wpadła na niego, a potem odbiła od brzucha, na końcu
zaliczając twarde lądowanie.
- Dziecko, czy Ty nie potrafisz wolno chodzić? – pomógł jej wstać, otrzepując
szary płaszczyk z błota.
- Tatusiu, ale wiedźma chce zabrać Emi! - wykrzyczała jednym tchem, skacząc w jednym miejscu.
- Tatusiu, ale wiedźma chce zabrać Emi! - wykrzyczała jednym tchem, skacząc w jednym miejscu.
- Co?! – zielonooki popędził do głównego wejścia.
Już z oddali dostrzegł swojego
syna zasłaniającego niebieskowłosą oraz teściową Taikiego, która gestykulowała nerwowo.
- Co tu się dzieje?! – objął ramieniem dzieci.
- Przyjechałam po moją wnuczkę – Saeko zadarła dumnie głowę.
- Idźcie do samochodu, Mai na was czeka – poprosił i para od razu wykonała jego
polecenie.
- Jakim prawem?! Kto Ci się pozwolił wtrącać?!
- Po pierwsze, nie przypominam sobie żebyśmy przeszli na ty, ale bardzo proszę. Tak
się składa, że ja akurat mam prawo, bo jestem upoważniony. Można to bardzo
łatwo sprawdzić. Po drugie, to Ty nie masz żadnego prawa i to też można
sprawdzić. Mam zadzwonić gdzie trzeba? Myślałaś, że wywiniesz Taikiemu kolejny
numer? Właśnie sama się pogrążyłaś i lepiej żebym Cię tu więcej nie widział.
Czy to jasne?
Lekarce zadrżała broda i zrobiła
się purpurowa na twarzy.
- Bezczelny jak cała rodzinka. Nie daruję wam tego!
- Wystraszyłem się – zakpił. – To ja ostrzegam, bo przed chwilą chciałaś porwać cudze
dziecko.
- Nie porwać, bo to moja wnuczka!
- Wnuczka i nic więcej! Wbij to sobie w końcu do głowy!!! - wykrzyczał na całe gardło, zostawiając ją rozwścieczoną do granic możliwości.
Chyba tylko sekundy dzieliły go
od utracenia kontroli nad sobą i wdeptałby matkę Ami w ziemię.
Przez drogę jeszcze emocje nie
opadły, co od razu wyczuła Minako. Jednak wolała rozluźnić atmosferę, toteż
podała obiad, serwując jego ulubione danie. Z całego obrotu sprawy najbardziej niezadowolona wydawała się być Emi. Przy stole siedziała milcząca i
nawet nie tknęła jedzenia, przyglądając się mu jakby był jakąś obcą formą
bytu.
- Nie smakuje Ci, skarbie? – Wenus zmartwiła się.
- Nie jestem głodna – dziewczyna odsunęła talerz z obrzydzeniem.
- Rozumiem, trudno – doświadczona Mina wolała jej nie zmuszać. – A jak w
szkole? – zagadnęła.
- Dobse – Mai wysepleniła, nawijając na widelec kolejną porcję makaronu. – Ichi
był na seansie – ubrudziła buzię sosem.
- Nie na seansie, tylko bilansie – wyraźnie zirytowany Hiro poprawił siostrę.
- Ale Ty jesteś głupia. Za każdym razem to samo – córka Taikiego nie powstrzymała się od kąśliwej uwagi.
- Ale Ty jesteś głupia. Za każdym razem to samo – córka Taikiego nie powstrzymała się od kąśliwej uwagi.
- Ej, znowu mi dokuczają! – srebrnowłosa zdenerwowała się.
- Moja panno, czy uważasz, że Twoje zachowanie jest odpowiednie? – Yaten wkroczył
do akcji.
- Tak, zawsze mówię co myślę. Tata nie lubi, gdy kłamię – błękitnooka odpowiedziała
zarozumiałym tonem.
- Doprawdy? – mężczyzna nie wierzył w to, co słyszy. Jego bratanica szła w zaparte
i w dodatku robiła to świadomie. Wykorzystywała każdą słabą stronę Taikiego
perfekcyjnie, a teraz postanowiła tą samą metodę sprawdzić na nich.
- Przemyśl to sobie na osobności – powiedział stanowczo.
- Dobrze, ale nie mam sobie nic do zarzucenia. Nawet wolę zostać sama – wstała od
stołu, przysuwając krzesło i udała się na górę.
- Poproszę Cię do kuchni – złotowłosa zwróciła się ozięble do męża.
Ten westchnął ciężko i od
niechcenia poczłapał za nią.
- Co Ty wyprawiasz? To tylko dziecko – starała się mu przemówić do rozsądku.
- Zapomniałaś dodać, że bardzo przemądrzałe dziecko.
- Trzeba mieć do niej podejście.
- Raczej obejście. Taiki zapomniał zostawić mi instrukcję obsługi. Tam na pewno
jest napisane – trzymać się w odległości pięciu metrów. Wiesz co – machnął ręką.
– Zadzwoń do Usagi, niech przywiezie Shonę. Ona potrafi dogadać się z tym
potworkiem.
Aino zatrzepotała rzęsami.
- Słucham?
- Minako, co z Tobą? Ogłuchłaś nagle?
- Yaten… - blondynka jęknęła z zawodu. – Nie odebrałeś jej ze szkoły? Usagi
pojechała z Ichim na bilans, a Seiya przecież nie może prowadzić. Ty miałeś
zawieść Shonę do domu! Gdzie ona jest?!
- Nic sobie takiego nie przypominam – uderzył się w czoło. – Nie wrzeszcz na
mnie kobieto.
- Jadę do Usagi. Wolę, żeby dowiedziała się ode mnie – złapała za kluczyki
leżące na blacie.
- Seiya z wrażenia złamie drugą nogę – skwitował – Chwilunia, zostawisz mnie
samego?
- Przecież jesteś dorosły, dasz sobie
radę z trójką dzieci.
- Ale potworek jest agresywny.
- Oj, nie bardziej niż Ty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz