piątek, 29 listopada 2013

Rozdział XII

Miałam wstawić jutro albo w niedzielę, ale zmobilizowałam się i rozdział jest już dziś ;) Pozdrawiam wszystkich zaglądających :D ;)

  Szatyn doczepił do kluczy brelok w kształcie misia i teraz przyglądał mu się z rozczuleniem, którego dawno nie odczuwał. Bursztynowa substancja wypełniła wnętrze plastikowej zabawki, przemieszczając się z jednego końca na drugi przy każdym ruchu. Małe, czarne ślepka mieniły się pod wpływem światła, a mężczyzna pomyślał, iż to pierwsza rzecz jaką dostał od córki. Mizuki bardzo zależało, aby przyjął od niej prezent. Uparła się, że skoro on przyniósł podarunek, to wymienią się, ponieważ ma dwa takie same i będzie o niej pamiętał. Uśmiechnął się, bo jak mógłby zapomnieć o jednej z najważniejszych osób w swoim życiu?
  Teraz wszelkie tłumaczenia były zbędne, gdyż liczyło się porozumienie, które powoli rozwinęło się między nimi. Nie był przygotowany na tak ciepłe przyjęcie i nie spodziewał się, że dziewczynka będzie chciała tyle o nim wiedzieć. Pytała nawet o Emi i nie mógł skłamać. Obiecał, że się poznają, ale na to potrzeba więcej czasu. Wszystko starał się tłumaczyć najprościej jak umiał, aby nie skrzywdzić 12-latki. Jednak ona wcale mu nie utrudniała, dlatego nie był przyparty do muru.
  Taiki umówił się na kolejne spotkanie, lecz tym razem obiecał wycieczkę po mieście. Thea nie protestowała, więc jej milczenie uznał za przyzwolenie. Dlaczego miałby ją błagać o widzenie z córką? Oboje powinni po równo dzielić się obowiązkami. Tak przynajmniej postąpiliby ludzie o zdrowych zmysłach.
  Wziął pilot do ręki, włączając wieżę, lecz długo nie cieszył się samotnością. Wiedział, iż Saeko ma przywieść Emi i zjawiły się punktualnie. Dziewczynka od razu uwiesiła się mu na szyi, ale nie słyszał potoku słów. Skupił się na Mizuno, która rzuciła jakieś pakunki na kanapę, mając minę jakby zjadła całą cytrynę. Zaczęła spacerować po salonie na niebotycznie długich obcasach, poprawiając co chwilę śmieszny kapelusz. Zapach duszących perfum unosił się w powietrzu i mężczyzna zastanawiał się, czego jeszcze teściowa od niego oczekuje. Miał całować ziemię po której stąpa albo w ogóle cieszyć się, że pozwalał mu na siebie patrzeć? O nie. Szanował ją, ale na pewno nie pozwoliłby się poniżać. Między nią, a Ami istniała ogromna przepaść, toteż nie dowierzał, iż mogą być spokrewnione. Tyle rozbieżności, a te same same geny.
  Niebieskowłosa z wymuszoną manierą przyłożyła palec do policzka. Coś ją nurtowało i muzyk czekał na wystrzał. Dotąd wielu ciosów nie przewidział, ale dostał dobrą szkołę przetrwania. W sumie dzięki temu stąpał twardo po ziemi, a jednocześnie nauczył się liczyć wyłącznie na siebie. Każde doświadczenie mocno nim wstrząsnęło i prawdopodobnie to nie był koniec...
Kobieta skrzyżowała ręce na piersiach, obracając się wokół własnej osi.
- Nie widzę zdjęć Ami – już wiedziała, co jej nie pasuje.
- Tata powiedział, że mogę zrobić album – Emi wyprzedziła tatę z odpowiedzią.
Może i dobrze się stało, bo jego odpowiedź mogłaby zabrzmieć niemiło.
- Aha... - Saeko chyba się zawiodła, gdyż wyraz jej twarzy nie zmienił się. Zupełnie jakby szukała zaczepki. - Późno już, to będę się zbierać – pocałowała wnuczkę w czoło. - Uważaj na siebie, słoneczko – wykręciła się na pięcie, a z zięciem nie raczyła się pożegnać.
Taiki poczekał, aż kroki lekarki ucichły i ulżyło mu. Nareszcie mógł liczyć na odrobinę prywatności, ale ze smutkiem dostrzegł różnicę. Niegdyś we własnym domu czuł się o wiele swobodniej.
Zwrócił uwagę na dziewczynkę, która z zapałem otwierała prezenty od babci. Nagle dotarło do niego, że im dłużej będzie ukrywał prawdę, tym trudniej będzie ją wyznać. Nigdy nie nastąpi odpowiedni moment, bo co to w ogóle oznacza? A jeżeli Emi dowie się tego od kogoś obcego? Wtedy przestanie mu ufać. Na to nie mógł pozwolić. Zresztą, Mizuki chodzi do tej samej szkoły, więc pewnego dnia doszłoby do sytuacji, że odbierałby jedną i wpadłby na drugą.
- Skarbie, musimy porozmawiać – wziął się w garść.
- O czym? - niebieskowłosa zdarła ozdobny papier z kolejnego pudełka.
- Zostaw to na chwilę i usiądź obok mnie – Kou przesunął się, robiąc miejsce dla małej.
Ta posłusznie wsunęła się w róg kanapy, patrząc na niego przenikliwe.
- Ja w szkole już nie będę się kłóciła, obiecuję. Babcia powiedziała, że czasami przez złość ktoś chce mi zrobić przykrość. Jak nie dam się podpuść, to więcej do tego nie dojdzie. Od jutra nie słucham głupich zaczepek – powiedziała jednym tchem.
- W porządku, nie o to mi chodziło. Jednak cieszę, że zrozumiałaś. Twoja babcia ma rację i podobnie jak ja chce dla Ciebie dobrze. Pamiętasz, kiedy Ci obiecałem, iż zawsze będę mówił Ci prawdę?
10-latka kiwnęła przytakująco głową.
- To nie jest łatwa sytuacja dla mnie, ani dla Ciebie. Chociaż oboje zyskaliśmy bliską osobę...
- Shona przenocuje u nas w weekend?! - Emi ucieszyła się na myśl o ulubionej kuzynce.
- Nie... - Taiki zgasił jej entuzjazm.
Przy okazji ostygł również jego zapał.
- Chodzi o kogoś ważniejszego...O siostrę...
Dziewczynka spuściła wzrok i zaczęła wiercić się niespokojnie. Czegoś nie potrafiła sobie poukładać.
- Mama nie miała więcej dzieci. Tak, czy nie?
- Urodziła tylko Ciebie – szatynowi robiło się gorąco.
Stopniowo przechodził do najtrudniejszego punktu, a brakowało mu odwagi. Dlaczego był taki nieporadny?
- Czyli nie mogę mieć rodzeństwa.
- No...Nie do końca. Masz starszą siostrę, ponieważ ja jestem jej tatą.
Dla jedynaczki, która do tej pory była oczkiem w głowie rodziców, ta wiadomość wcale nie była oczywista.
- A mama o tym wiedziała?
- Nie.
Po krótkim zastanowieniu doszła do bolesnego wniosku, co zburzyło jej idealnie poukładany świat.
- Okłamywałeś nas... - wyszeptała.
- Emi, to nie tak...
- Oszukałeś mamę! - poderwała się gwałtownie. - Nie byłeś szczery!
- Pozwól mi wytłumaczyć.
- Nie! - z załzawionymi oczami uciekła do pokoju.
Zamknęła drzwi na klucz i pomimo, iż mężczyzna krzyczał za nią, to nic nie zyskał. Przytuliła się do poduszki, udając, że nie słyszy wołania taty. Wytarła oczy chusteczką i odszukała w plecaku telefon. W spisie połączeń nacisnęła na najczęściej wybierany numer. Już po kilku sygnałach po drugiej stronie odezwał się zatroskany, kobiecy głos.
- Obaa-san...
-...
-Nieee, tylko... Odbierzesz mnie jutro ze szkoły?

****
- Gdzie ona się podziała? - znudzony Yaten snuł się po salonie.
Wszyscy domownicy udawali, że nie dostrzegają albo po prostu byli zajęci własnymi sprawami. Mai oglądała bajki, co chwilę śmiejąc się głośno. Hiro grał zawzięcie na Play Station i jakimś cudem zapomniał, iż tata posiada karty kredytowe. Całe szczęście, że córka nie traktowała go jak studnię bez dna. Jej wystarczyło trochę słodyczy i była kupiona. Co innego Minako, bo ona przecież spełniała się duchowo oraz zawodowo w instytucji, która zupełnie temu nie sprzyjała, czyli w szkole.
  Mężczyzna szukał żony dalej i znalazł ją w pokoju gościnnym. Jeszcze nie lewitowała od nadmiaru dobrej energii, ani żadne obce formy nie unosiły się nad nią. Wyglądała ma przejętą swoją pracą, ponieważ siedziała po turecku na łóżku i z otwartymi szeroko oczami patrzyła na kartkę, drapiąc się po brodzie. Dla niego była zjawiskowa nawet w tak zabawnej pozycji. Rzadko ostatnio widział ją zaabsorbowaną czymś, gdyż sam był pochłonięty nagrywaniem płyty. Dawniej Mina nie pracowała, toteż wieczory spędzali razem. Chociaż obiecał nie wtrącać się do jej wyboru, to brakowało mu tamtej bliskości.
  Wślizgnął się bezszelestnie do środka i oparł się o komodę. Milczał dobre kilka minut, aż wreszcie zdradził swoją obecność.
- Co takiego ciekawego czytasz?
Blondynka wzdrygnęła się, ale uspokoiła się, gdy zobaczyła męża.
- Tradycyjnie sprawdzam prace uczniów. Prosiłam, żeby stworzyli pierwsze 4 strony mangi, a nad całością będziemy pracować przez cały rok. Przekonam się, co z ich wyobraźnią, ale jak na razie... - wypuściła ciężko powietrze. - Bez komentarza.
- Tak źle?
- Przekonaj się sam – pokręciła bezradnie głową.
Srebrnowłosy skorzystał z zaproszenia, a gdy ujrzał rysunki licealistów, minę miał bezcenną.
- Minako, może to trzeba obrócić? - przekręcił kartkę.
- Nie, wtedy było dobrze.
- Ale, że to?!
- Nooo.
- Dialogi też są zaawansowane – zadrwił.
- Jak Cię poznałam, to ograniczałeś się do zwykłego „mhmm”. Czego Ty wymagasz od niepełnoletnich ludzi?
- Dobrze, że mowę ciała opanowali do perfekcji. Lepsze to, niż nic. Zawsze jakoś się dogadają. Ale ja mam pomysł!
Wenus myślała, że jej mąż mówi poważnie, dopóki nie usłyszała, co ma dopowiedzenia.
- Wcielmy w życie ich koncepcje – przyciągnął niebieskooką do siebie. - Jak się sprawdzą, to dzieciarnia dobrze kombinuje. Ja im ocenę wystawię.
- Sam jesteś jak dzieciak!
- Dobrze, że nie jak Taiki, bo inaczej nie doliczyłbym się ile mam dzieci – zielonooki położył się na brzuchu, a potem zorientował się, iż popełnił błąd.
Aino wypuściła kartki z rąk, które rozsypały się na podłodze. Nie wierzyła, że Yaten może być na tle bezczelny, by oczerniać brata. Zwłaszcza Taikiego, który z całej trójki przeszedł najmniej ekscesów.
- Mógłbyś powtórzyć?! - zapiszczała.
- Idę się napić – szybko ją zbył i ewakuował się.
Jednak złotowłosa nie dała za wygraną, dlatego pobiegła za nim, skutecznie zagradzając dojście do lodówki.
- Zanim padniesz z pragnienia, poproszę o szczegółowe wyjaśnienie.
Po twarzy mężczyzny przebiegł niesmaczny grymas. „Umilił” sobie końcówkę dnia, bo nie umiał trzymać języka za zębami.
- Dobra – schował ręce do kieszeni. - Tylko, żeby nie wyszła z tego sensacja...
- Yaten, do rzeczy!
- No już! Taiki naprawdę ma drugą córkę i nie znam całej, łzawej opowieści . Wiem tylko, że coś go kiedyś łączyło z dziewczyną, którą poznał na stypendium. Takie międzynarodowe zacieśnianie więzów, a efekty wyszły...Jeden efekt wyszedł. Ma na imię Mizuki i 12 lat – zakończył entuzjastycznie swoją opowieść.
Kobieta usiadła z wrażenia i zaczęła bawić się łyżeczką leżącą na stole.
- Uszy do góry – Kou poklepał ją po ramieniu. - Przecież lubisz dzieci – zachichotał, ale pod wpływem jej spojrzenia spoważniał.
- Czy Ciebie to w ogóle nie rusza?!
- A dlaczego mnie ma ruszać? Ty się ciesz, że moje dzieci nie przyjeżdżają zza granicy. Kochany braciszek musi się z tym uporać, a nam nie pozostaje nic innego jak stać z boku. Gorzej z niebieskim potworkiem, bo ona nie jest tolerancyjna. Dyryguje Taikim, jakby to ona wychowywała jego, co doprowadza mnie do białej gorączki. Jestem w stanie zrozumieć wiele, ale to przekracza podstawowe normy. Odnoszę wrażenie, że mała wykorzystuje żałobę po matce, by wymusić każdą zachciankę. Postrzelona Saeko już tańczy wokół niej na jednej nodze i smarkuli to odpowiada.
- Yaten...
- Tak uważam i nie zmienię zdania. Jesteś bardziej naiwna, niż Seiya i jego zając.
Blondynka nie sprzeczała się dalej. Po części zgadzała się z ukochanym, pomimo iż rzeczywistość była przykra, a on nie bał się ująć tego w kilku słowach. Ona pewnie szukałaby usprawiedliwienia, ale tylko przedłużałaby nieuniknione.
- Wreszcie mogę się napić. Chcesz wina? - muzyk wyjął z szafki dwa kieliszki. - Ups, Ty jutro do szkoły.
- Akurat mam wolne, ale wolę herbatę. Lepiej zachowam trzeźwość – podniosła się, by wlać wodę do czajnika.
- Świetnie się składa. Szykuje się dla Ciebie propozycja – powoli sączył trunek.
- Jestem przygotowana na najgorsze.
- Jedź ze mną do studia i potrenuj Akane. Ja tracę do niej cierpliwość, a ona nieustannie wierci mi dziurę w brzuchu, że chce Cię poznać. Zrobisz z nią kilka ćwiczeń.
- A po południu zabierzemy gdzieś dzieciaki?
- Stoi – dość łatwo przystał na warunek.
Dalsza cześć wieczoru zapowiadałaby się w miarę spokojnie, gdyby nie nagła awaria światła. Żarówka zamigała kilka razy, a potem w kuchni zapanowały ciemności. Na ulicy było widniej od blasku latarni.
- Opłaciliśmy rachunek? - Yaten zadał zbędne pytanie.
- A co Ci kazałam w zeszłym tygodniu?!
- Skąd ja mam to niby pamiętać? Za dużo gadasz.
- Kou, do jasnej cholery!
- Gdzie Ty tu widzisz jasno?

****


  Seiya ściągnął kurtkę i odwiesił ją na wieszak. Czas w studio zleciał w mgnieniu oka, że nawet nie zorientował się, która jest godzina. Nie wiedział, czy wszyscy już śpią, toteż starał się zachować cicho. Na boso przeszedł korytarz, ale jakiś cień stanął mu na drodze i o mało co nie wrzasnął, lecz w samą porę płomień świecy oświetlił twarz Ikuko. 
- Boże! - mężczyzna łapał szybko oddech. - Przestraszyła mnie mama. Wystarczyłoby zapalić światło.
- Przepraszam, ale to było konieczne. Nie chciałam robić szumu,a muszę Tobą poważnie porozmawiać.
Teraz w głowie bruneta kłębiło się mnóstwo pytań. Czy zrobił coś nie tak? Może maluchy napsociły i teściowa miała pretensje, że za rzadko bywa w domu? Dopóki pod osłoną mroku nie przeszli do gabinetu, nie mógł się uspokoić.
- Nie wiem od czego zacząć... - kobieta speszyła się.
Sama nie wierzyła, że odważyła się na taki krok. Bała się reakcji Seiyi, ale wątpliwości jakich nabrała przez ostatnie tygodnie, nie pozwalały jej spać.
- Jedna rzecz mnie dręczy i nie odbierz tego źle, ale wy chyba nie dostrzegacie... Pewnych drobiazgów...
Brunet zmarszczył czoło, gdyż jak dla niego Tsukino mówiła tajemniczym szyfrem. Po co zawracała mu głowę głupotami?
- Czy masz 100% pewność, że Shona jest waszą córką? 
Miał nadzieję, że się przesłyszał. Ten temat został zamknięty dwa lata temu i aż się w nim gotowało, że najbliższa dla rodziny osoba opowiadała bzdury.
- Koniec rozmowy – powiedział lodowato.
Granatowowłosa przestraszyła się, iż uroczy zięć może być oziębły. Przesadziła i za późno to sobie uświadomiła.
- Ja chciałam dobrze.
- Mama w ogóle nie rozumie – Kou nie ukrywał żalu. - Ile to się jeszcze będzie za nami ciągnęło?! Obcym ludziom musieliśmy udowodnić, że jest nasza. Sąd nie przyznał nam opieki za ładne oczy! Mam pokazać wyniki badań?! Może je powtórzyć?!
Za drzwiami rozległ się głośny huk i Seiya pobiegł sprawdzić, co go spowodowało. Na dywanie leżała potłuczona doniczka, czyli ktoś podsłuchiwał skoro ją przewrócił. Teraz żałował, iż nie zamknął pomieszczenia od środka.
- Idę do siebie, dobranoc – pożegnał Ikuko.
Był zbyt zmęczony, aby spierać się z nią dalej. Wściekł się i nie chciał powiedzieć czegoś, co obraziłoby matkę jego żony.
W sypialni również panowała czerń, ponieważ Usa spała. Oddychała miarowo, a jej złote włosy kontrastowały się czerwoną pościelą. Muzyk usiadł na łóżku, poprawiając ostrożnie kołdrę, lecz niechcący obudził ukochaną.
- Co się dzieje? - zapytała zaspanym głosem.
- Nic, przepraszam.
- Kładź się szybko – wsparła się na rękach.
- Zaraz, Usagi. Wykąpię się – zawrócił do łazienki.
Wówczas sen ulotnił się z powiek blondynki. Coś się wydarzył, bo Seiya nigdy nie mówił do nie po imieniu.


12 komentarzy:

  1. Pochłonęłam błyskawicznie! Nie wiem od czego zacząć tyle emocji. Taiki bardzo się stara i naprawde go lubię kiedy czytam o nim u ciebie. Nie zwracałam na niego uwagi ponieważ zawsze jakiś nudny mi się wydawał. Bez obrazy oczywiście :) U ciebie jest świetnym tatą i widze wiele cech charakteru jakich nie zauważałam wcześniej. Kocha obie córki i bardzo mnie ujął jego spokój. Podziwiam go że stara się walczyć z przeciwnościami losu. Emi jest za mała żeby pewne rzeczy zrozumieć.
    Yaten rozwala system. Druga część to była wisienka na torcie.
    Ikuko mnie zdenerwowała. Wcale nie dziwie sie Seiyi. Boje sie że to odbije się na jego małżeństwie z Usagi :/
    Czekam na kolejny rozdział, Sylwia :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo bardzo szkoda mi Taikiego :( Tyle przykrości spada mu na głowę, że to niesprawiedliwe. Udało mu sie dogadać z Mizuki to Emi kaprysi. Ona naprawde jest bardzo rozpieszczona. "Czyli nie mogę mieć rodzeństwa." Zabrzmiało to jakby go w ogóle nie chciała mieć. Ona nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że nie jest jedynaczką. Biedne i samolubne dziecko. Zgodze sie z Yatenem, że Saeko źle wpływa na wnuczkę. Powinna tłumaczyć jej co wolno, a co nie. Kypuje jej mase prezentów jakby konkurowała z Taikim.
    Ikuko to się chyba nudzi, że wymyśla niestworzone opowieści. Shona jest córką Usy i Seiyi! Ciekawe co zrobi Usagi, gdy się dowie co jej mamusia gada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od środkowej części, ponieważ jest tak cudownie rozwalająca, że nie mogę się powstrzymać od śmiechu. Idealnie rozkładasz poszczególne uczucia jakimi są: radość, złość, rozgoryczenie. Nie przesadzasz w żadną stronę i wszystko tworzy spójność. Pierwsza część o Taikim obrazowa i ułatwiła wczuć się w jego sytuację. Ktoś jeszcze powinien pomóc mu z Emi, ponieważ sam może nie dać rady. Na Saeko nawet nie liczę. Ona gra w innym teamie.
    Druga część z Yatenem i Minako coś cudownego. Oni są jedyni w swoim rodzaju i naprawdę się, że przepowiednia może zniszczyć ich małżeństwo. Ich związek jest prawdziwy, że sama chciałabym taki mieć.
    Usagi &Seiya: o nich teraz martwię się najbardziej. Była sielanka, super dzieciaki, a kto może to zepsuć? Ikuko! No nieeeee! Wyślij ją z powrotem do Stanów! Błagam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz się pozbyć seniorki Tsukino? No wiesz? :D Ona jeszcze musi zostać ;) Dziękuję też za miłe słowa.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Taiki jest taki kochany jako tatuś, ale potrzebuje koniecznie kogoś do pomocy! I jak tu nie lubić Mizuki, kolejne cudowne dziecko w tym opowiadaniu :) Na pewno nie obraziłabym się gdyby zza granicy jeszcze jakieś przyjechały :D Racja, że Yaten nie umie trzymać języka za zębami: "Dobrze, że nie jak Taiki, bo inaczej nie doliczyłbym się ile mam dzieci" Mina Minako musiała być bezcenna :D
    A teściowe... z nimi to zawsze są i będą problemy.
    Zapomniałabym jeszcze o jednym. Wtrąciłaś tu jeszcze coś o tym, że Minako będzie ćwiczyć z Akane. Tym bardziej nie mogę się doczekać.
    Ja już chcę kolejny rozdział :D
    Życzę Ci duużo weny i czasu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak by mi się czas przydał :D Czasami już nie wiem, co mam najpierw pisać, a w tyg kończyło się to tak, że po prostu szłam spać. Ale teraz się zbiorę i skończę jednorazówkę na naszego bloga ;)

      Usuń
  5. Dobra, jestem i cieszę się niezmiernie, że wciąż to piszesz (pomimo nieco dłuższych przestojów), bo ja ostatnio nie mam serca do pisania. Dlatego tak strasznie się niecierpliwię, gdy dłużej niczego nie dodajesz. Ale ja nie o tym.

    Podoba mi się, choć nie byłam zdziwiona reakcją Emi. Rozumiem, że to dla niej szok, w końcu jest jeszcze dzieckiem, ale z drugiej strony moja młodsza siostra była od niej niewiele starsza, gdy dowiedziałyśmy się, że mamy przyrodnią siostrę. I zareagowała na to naprawdę najzupełniej normalnie. Chociaż, z drugiej strony, może to kwestia wychowania się. Emi jest jedynaczką i pomimo licznego kuzynostwa, nie musiała przejmować się dotąd brakiem zainteresowania swoją osobą. Ale pomimo tego wszystkiego, uważam - wciąż - że zachowuje się jak rozwydrzony, rozpieszczony bachor. Nawet nie bachorek. Bachor, ot co.

    Cieszę się, że Yaten zupełnie inaczej podchodzi do pracy Minako. A przynajmniej się stara. Nie lubię, gdy się kłócą, gdy między nimi jest źle. To jest zbyt urocza para, żeby się na siebie boczyli. A może przemawia przeze mnie moja słabość do nich. ;)

    No i nasz ostatni duet. Zastanawia mnie co ta mateczka Bunny wyczynia i dlaczego sądzi, że Shona nie jest ich dzieckiem? mam nadzieję, że niedługo się to wyjaśni.

    I - jeszcze jedno, jednak równie ważne - gdzie jest mój kochany Diamand? ;>

    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Emi jest bardzo rozpieszczonym bachorem i jeszcze nim pobędzie. Tu słusznie Usagi Kou zauważyła, że mała nawet nie chce dopuścić do siebie myśli, że może mieć siostrę. Plus muszę też zgodzić się z Akane, że Saeko gra w innej drużynie i tylko miesza wnuczce w głowie. Zamiast być rozsądną kobietą (jak na jej wiek i doświadczenie życiowe przystało), to małpuje na wszystkie strony, żeby wygryźć Taikiego. Chora sytuacja, ale już obserwowałam takie z boku.

      Taaak, Yaten i Mina są cudni i nawet nie wiesz jaka to dla mnie przyjemność o nich pisać. Jakbym jadła dobre ciacho :D

      A Ikuko nie potrzebie patrzy na wnuczkę przez pryzmat podobieństwa do własnej córki. Na siłę szuka sprzeczności, ale też źle próbuje nawiązać kontakt z nią. Przykładowo, Seiya w GN robił to metodą małych kroków i stąd zyskał tak duże zaufanie córki. Ona najczęściej szuka jego towarzystwa. Chociaż w Usagi też po jakimś czasie zobaczyła prawdziwą matkę.
      Niestety mama Usy czasami osacza dziewczynkę, a potem się dziwi, że ta od niej ucieka. Później wychodzą z igły widły jak teraz. Dlatego U/S znowu nie będą mieć łatwo, a czy i tym razem im się uda? Może pojawi się ktoś jeszcze :D

      A Diamand też oczywiście będzie. W następnym rozdziale :D W tym już się nie zmieścił, a przyznaję, że okropnie zmęczona byłam, kiedy to pisałam:)

      Buziaki :*

      Usuń
  6. Coraz większe kłopoty. No i widzę, że zapowiadasz, że będzie gorzej :/ Trzymam kciuki za wszystkich. Zasłużyli na szczęście po tym co przeszli. Rozdział idealny i zgadzam się że wszystkim co koleżanki powiedziały.
    Pozdrawiam Syrenka

    OdpowiedzUsuń
  7. Podpisuję się pod pytaniem Introwertycznej. Zabrakło mi Diamanda :d Ale rozumiem, że byłaś zmęczona. Podziwiam, że jesteś w stanie pracować i prowadzić blog. Wpisy może nie są tak często jak kiedyś, ale są i nie porzuciłaś go. Dotrzymujesz słowa i za to dziękuje :d
    Tak samo jak dziewczyny nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Nabrałam apetytu, bo ten rozwiną najciekawsze wątki. Saeko pewnie się dowie, że Taiki ma drugą córkę. Emi robi się okropna. Obraziła się na tate, to od razu do babci telefon. Mina bedzie trenować Akane, która coś knuje. Ikuko też namieszała.
    Życzę Ci czasu, bo widzę, że najbardziej ci go brakuje ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń