środa, 6 listopada 2013

Rozdział XI

Ech...Wiem, że bardzo długo mnie nie było, ale starałam się, żeby rozdział stanowił jakąś rekompensatę. Krótki na pewno nie jest :)
No takie małe pytanko na rozgrzewkę. Jak myślicie, kim może być dziewczyna, która tak uroczo rozmawiała z Diamandem? Yuu i Minaa cicho, bo wy naturalnie wiecie :D ;) Ale niektóre z Was mogą zauważyć pewne szczegóły;) Miłego czytania i do kolejnego rozdziału :*


  Zielona kontrolka prawego kierunkowskazu migała na tablicy rozdzielczej, a czarny Cruiser zjechał z ronda. Diamand wyłączył radio, ponieważ w skrócie wiadomości znowu mówili o aferze korupcyjnej. Ostatnio zrobiło się o tym głośno na każdym kanale informacyjnym. Wszelkich awantur oraz sporów miał aż za dużo i jeszcze nie ochłonął po wymianie zdań z Theą. Gdyby jakimś cudem nie pohamował się, to jego kuzynka wyniosłaby się do Francji pierwszym samolotem. Nigdy nie załatwiał spraw krzykiem, ale do tej pory nikt nie podnosił na niego głosu. Poza Masami, lecz ona robiła to w żartach lub przeważnie miała rację. Natomiast z bursztynowłosą mógł zgodzić się tylko w jednym przypadku – bez jej wiedzy rozmawiał z Taikim. Nie był żadnym szaleńcem i na pewno nie zamierzał zbawiać świata na siłę. Czy źle się stało, że przerwał milczenie? Uważał, iż nie. Teraz Kou mógł wykazać się, jakim jest człowiekiem. Sam już dawno przechodził przez to, co on. Różnili się tym, że on nie miał dzieci. Jednak życie toczyło się dalej i trzeba było mu sprostać.

  Dla białowłosego Aider bez wątpienia była dobrą matką, ale niepotrzebnie pozbawiła ojca swojej córki możliwości wyboru. Wówczas przekonałaby się, czy warto było przekreślać ich związek przedwcześnie. Jeżeli nie zdecydowałby się na założenie z nią rodziny, to powinna przynajmniej wymagać od niego odpowiedzialności za Mizuki. Zatajając prawdę dała mu jasny sygnał – to był przelotny romans. W każdym bądź razie Yamato miał taki punkt widzenia. Jeśli dziewczyna w której się zakochał zażądałaby rozstania, to raczej nie szukałby z nią kontaktu. Zresztą, każdy mężczyzna ma dumę, którą łatwo zranić.
  Pojawił się też kolejny powód dla którego fioletowooki ściągnął kuzynkę do Tokio. Pamiętał dziwny impuls jaki poczuł, kiedy w porannej prasie przeczytał wiadomość o tragicznej śmierci żony muzyka z Three Lights. Jeszcze większy szok wywołały zdjęcia z miejsca wypadku. Wróciły wspomnienia sprzed 6 lat, bo każdy szczegół tak bardzo przypominał śmierć Masami. Przecież to zdarzyło się dokładnie tam! Dlatego zachował gazetę i przez ponad tydzień zadręczał się, czy ma powiadomić Theę. Nie chodziło mu o wykorzystanie czyjegoś nieszczęścia, ale to musiało coś znaczyć. Nie wierzył w przeznaczenie, bo według niego ludzie sami gotowali sobie dany los. Konieczna była ingerencja innych, aby coś się wydarzyło lub czyjeś drogi połączyły się w jedną. W przypadku Thei i Taikiego porządził się sam, jednak nawet raz nie pomyślał, iż działa w złej wierze.

  Mężczyzna wykupił nową nieruchomość i miał do załatwienia kilka formalności, dlatego bez namysłu zaparkował przed sądem. Akurat tam również czekała na niego sprawa do zamknięcia.
  Zdążył zatrzymać auto i usłyszał rozdzierający sygnał klaksonu. Na początku nie rozumiał, co się dzieje, aż w końcu mozolnie opuścił pojazd.
- Kto Ci bałwanie dał prawo jazdy?!
Odwrócił się, słysząc obraźliwe epitety ewidentnie skierowane do niego. Nie poczuł się urażony, ale zaintrygowany, gdyż przed nim stała młoda dziewczyna, gotowa wydrapać mu oczy. Nie przestraszył się tej filigranowej istoty, lecz czekał, co jeszcze wykrzyczy.
- Na co się gapisz?! - nieznajoma potrząsnęła głową i jej długie, jasnobrązowe włosy opadły kaskadami na plecy.
Ubrana oficjalnie w czarny, damski garnitur oraz szpilki pod kolor, miażdżyła Diamanda spojrzeniem fiołkowych oczu.
- Mogę wiedzieć o co jestem oskarżony? - zapytał lekko rozbawionym tonem.
- Oczywiście udajemy niewiniątko – syknęła. - Wam zawsze się wydaje, że jak jeździcie furą za kilka tysięcy, to możecie zmieść każdego z powierzchni ziemi. To takie typowe dla was.
- Czyli?
- Teraz to jesteś bezczelny, człowieku! Nie rozpoznałeś definicji współczesnego faceta?! Z wami to naprawdę prosta sprawa. Krótka piłka i po meczu. Byłam tu pierwsza! - wskazała na miejsce, gdzie stał samochód mężczyzny. - Puściłam kierunek, a Ty olałeś to i wpakowałeś się za mnie!
Białowłosy pokierował wzrok dalej i dopiero wtedy zauważył starego, czerwonego golfa. Parsknął pod nosem, podchodząc do rozwścieczonej dziewczyny.
-Radziłbym dostosować umiejętności do ciętego języka i nie będzie problemów – powiedział wprost do jej ucha. - Ładne perfumy – schował ręce do kieszeni, omijając zaskoczoną blondynkę.
Powolnym krokiem obszedł pas zieleni i chodnikiem z czerwono-żółtej kostki trafił przed gmach sądu. Położył dłoń na metalowej barierce, wspinając się po stopniach. Kiedy dobiegł do niego dźwięk stukających obcasów, obejrzał się za siebie. Dziewczyna z którą pokłócił się kilka minut temu, pędziła na złamanie karku, dysząc jak smok. Z ledwością zatrzymała się przed drzwiami, podtrzymując się klamki, ponieważ prawie wpadła na fioletowookiego.
- O nie – jęknęła boleśnie, gdy zorientowała się z kim ma znów do czynienia.
- Ależ proszę – Diamand chciał ją przepuścić.
- Dziękuję – uniosła się honorem.
- Kobiety mają pierwszeństwo.
- A ja preferuję równouprawnienie.
- A ja stosuję się do ogólnych zasad dobrego wychowania.
- Szkoda, że tak późno – fiołkowooka odparła z przekąsem i zdeterminowana ruszyła przed siebie.
Yamato stał, obserwując energicznie maszerującą postać. Ocknął się, kiedy zniknęła w sekretariacie.
Może to wcale nie jest najgorszy dzień.” - uśmiechnął się szeroko.

****
  Srebrnowłosy tupał rytmicznie nogą, mając na uszach ogromne słuchawki. Pogrążony w krystalicznych dźwiękach nie zwracał uwagi na otaczającą go rzeczywistość. Seiya dał sygnał Akane, aby jak najszybciej opuściła studio. Skoro jej mentor był na tyle zasłuchany, to należało korzystać póki jeszcze była możliwość. Nim zachciałoby mu się robić milion niepotrzebnych poprawek.

  Nastolatka pokręciła z niezadowolenia ciemnozieloną czupryną i posłuchała rady mężczyzny. W wejściu minęła się z Ichiro, a dla żartu szturchnęła go w ramię.
- Ja ne, Ichi-chan!
Chłopiec odmachał jej na pożegnanie, ściągając ciężki plecak. W tym samym czasie Yaten skończył przesłuchiwać nowy utwór i z ulgą stwierdził, że Hattori sobie poszła.
- Muszę Cię tata o coś zapytać – mały Kou stanął na wprost Seiyi ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy.
Już się boję.” - brunetowi skoczyło ciśnienie.
Tego typu pytania przeważnie oznaczały cios poniżej pasa.
- No dobrze...Słucham – zająknął się.
- Kiedy wiedziałeś, że mama...To będzie mama?
Lider Three Lights poczuł jak rośnie mu gula w gardle. Historia o Gwiezdnych Czarodziejkach i walce z Galaxią nie brzmiała zbyt rzeczywiście. Dlatego postanowił obrócić to w żart.
- Bo widzisz...Twoja mama mnie zaczarowała.
Zielonooki położył się na sofie, wykręcając się do oparcia i ze śmiechu uderzał w nie pięścią.
- Nie rozumiem – blondynek zmarszczył czoło.
- Po prostu kobiety mają w sobie moc, której czasem ciężko się oprzeć.
- Skrzydła też mają – Yaten zamachnął dłońmi w górze i zarechotał jak opętany.
- Nie słuchaj go – granatowooki rzucił w brata plakatem.
Ten zwinął kartkę w rulon, wstając teatralnie.
- Berło mocy! - znowu się nabijał.
- Ech...Ale ściema – Ichi poddał się. - Idę coś zjeść.
Czarnowłosy chciał zatrzymać syna, lecz najmłodszy Kou przeszkodził mu.
- Powinieneś zmienić zawód. Bajkopisarz byłby z Ciebie idealny. No i co małego tak nagle wzięło? Może się zakochał? Hiro na szczęście traktuje dziewczyny jak powietrze.
- Ty aż do pełnoletności twierdziłeś, że dziewczyny to samo zło. Mamy kolejny dowód, że Mina niestety zbłądziła i to Twój syn. - Seiya „odwdzięczył się” za wcześniejsze upokorzenie.
- Ja przynajmniej nie niańczę cudzych dzieci! Do kogo ta różowa jest podobna? Do mamusi, czy tatusia?
- Litości! - Taiki zjawił się w samą porę. - W liceum jesteście, czy co?! - uderzył braci w plecy, rozdzielając ich równocześnie. - Ty siadaj! - popchnął bruneta. - A Ty przynieś mi kawę.
- A od kiedy jestem Twoją służącą?
- Na urodziny kupię Ci fartuch.
Urażony Yaten poszedł do socjalnego, a szatyn zniżył głos. Wolał, żeby nikt nie robił sensacji z tego, iż ma drugą córkę.
- Znam już prawdę – ukucnął. - Moje przypuszczenia potwierdziły się. Tylko, że...Nie wiem jak się za to zabrać. Tobie udało się z Shoną. Co takiego zrobiłeś?
  Granatowooki nie spodziewał się takiego pytania. Nie był ekspertem w wychowywaniu dzieci, ale doskonale rozumiał Taikiego. Zasadnicza różnica polegała na tym, iż n przez cały czas wiedział, że ma córkę i musi ją odnaleźć za wszelką cenę. Mijały lata, a to utrudniało poszukiwania. Wreszcie jego starania zaowocowały. Jednak trzymanie w ramionach kilkumiesięczne niemowlę, to nie to samo, co patrzenie w oczy w 10-latce. Pomimo, iż strach był i tak nie miał żadnych wątpliwości. Był przygotowany na spotkanie z małą. Shona dorastała w kompletnie innym środowisku, niż Ichiro. Brakowało jej ciepła oraz rodziców. Przede wszystkim myślała, że już ma tatę. Świat małej dziewczynki całkowicie uległ zmianie, gdy trafiła do prawdziwej rodziny. Usagi i Seiya od razu wychwycili prawie każdą nieprawidłowość, a potem stopniowo budowali zaufanie.
- Czy Mizuki w ogóle wie coś o Tobie? - młodszy Kou zaczął od podstaw.
- Thea powiedziała, że nie zrobiła ze mnie potwora.
- Dobre i tyle.
Teraz połowa sukcesu zależała od matki. Mogła wmówić dziecku, co chciała.
- Posłuchaj, Taiki. Dzieci są bystrymi obserwatorami inaczej ich nie oszukasz. Staraj się zachować swobodnie, ale najpierw sprawdź, jaka będzie jej postawa. Czy przypadkiem nie jest negatywnie nastawiona.
Szatyn poczuł się jak student na wykładzie. Lata nauki miał dawno za sobą, a teraz przekonał się, że wciąż bardzo mało wie.
Zbyt głośne kasłanie wprowadziło zamęt i bracia zdali sobie sprawę, iż nie są sami. Yaten zdążył wrócić z filiżanką kawy i najwyraźniej coś wyłapał między słowami, gdyż wyglądał na zmieszanego.
- Możecie mnie oświecić, co ukrywacie?
- Nic...
- W porządku – Taiki przerwał Seiyi. - I tak kiedyś się wyda. Właściwie nie ma co tłumaczyć, bo sprawa jest oczywista. Mam córkę z kobietą, którą poznałem we Francji. Niedawno się dowiedziałem..
Srebrnowłosy oniemiał. Jednym tchem wypił napój przeznaczony dla fiołkowookiego.
- Czekamy na komentarz.
- Po prostu... Zastanawiam się, czy w między czasie jeszcze gdzieś nie wyjeżdżałeś.
No to się doczekali. Najstarszy Kou stracił ochotę na rozmowę i z bezsilności machnął ręką.
- Ale ja mówię poważnie. Rodzina nam się powiększa. Zajebiście! - przyklasnął. - Seiya, Twój syn zjadł już 3 pączki nie zamierza przestać.
Brunet zerwał się jak poparzony, a usatysfakcjonowany Yaten zajął jego miejsce.
- Dobrze, że wypiłem za Ciebie. Przesłodziłem, a Ty podobno takiej nie lubisz.

****
  Nadszedł długo wyczekiwany weekend. Najstarszy Kou na żaden nie czekał w tak ogromny stresie, jak teraz. Jeszcze nie oswoił się z myślą, że Emi nie jest jego jedynym dzieckiem, ale pragnął poznać Mizuki. Chciał się przekonać, co poczuje gdy ją zobaczy. Odetchnął, bo niebieskowłosą znowu zabrała Saeko, inaczej wierciłaby mu dziurę w brzuchu niewygodnymi pytaniami. Pomimo młodego wieku, potrafiła go rozszyfrować i przed tą małą osóbką stawał się bezbronny. Nigdy mu to nie przeszkadzało, ale teraz musiał zachować pozory, aby jak najlepiej przygotować ją na przyjęcie nowiny. Miał nadzieję, że dobrej.

  Szatyn podjechał taksówką pod dom Diamanda i wysiadł, trzymając w ręku niewielką ozdobną torebkę. Wziął kilka głębszych wdechów, a potem zganił się w myślach za własną głupotę. Przecież nie przyszedł na randkę, żeby zachowywać się jak niedoświadczony młokos.
  Thea przywitała muzyka w progu, ale nie umknęło mu, iż nie jest zachwycona. Zawsze była bezpośrednia, lecz tym razem nie obraziłby się. Gdyby odrobinę udawała. Powoli nerwy zjadały go od środka, gdy rozglądał się po salonie. Na próżno, ponieważ bursztynowłosa zostawiła go samego. Nie musiała mówić, że idzie po małą.
  Taiki drgnął niespokojnie, kiedy usłyszał dziecięcy głos oraz słowa, które go poraziły. „Naprawdę przyszedł?” „Nie kłamał.” Patrzył się w stronę schodów, jakby czekał na cud i nareszcie ujrzał dziewczynkę przytulającą się do boku Thei. Burza brązowych loków okalał jej drobną buzię. Natomiast ciemnozielona sukienka podkreślała głębię szmaragdowych oczu, które migotały radośnie. Miał wrażenie, że...Cieszy się na jego widok.
  Mizuki oderwała się od matki i podbiegła śmiało do mężczyzny, przyglądając mu się bez skrępowania.
- Mama powiedziała, że dziś Cię poznam. O ile dotrzymasz obietnicy.
- A dlaczego miałbym was okłamać?
- Bo do tej pory Cię nie było.
Kou poczuł jak ściska go w żołądku. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju.
- Przepraszam...To dla Ciebie – podał 12-latce prezent.
- Mizuki-chan, później otworzysz – Aider zabrała córce pakunek.
- Denerwujesz się? - brązowowłosa nie zważała na złe samopoczucie mamy, pociągając fiołkowookiego za rękaw, by usiadł.
Zachichotała, gdy na jego twarzy pojawiła się otępiała mina.
- Wujek Akira lubi się śmiać i żartować. Cały czas wygłupia się. Ty przypominasz wujka Diamanda, bo on też jest trochę sztywny.
- Mizuki! - zielonooka spąsowiała na twarzy.
- No właśnie, mama tłumaczy, że jest po prostu poważny.
- Bo to kwestia odpowiedniego doboru słownictwa, moja panno – białowłosy akurat wrócił z pracy.
Przywitał się z gościem, a potem wyprowadził kuzynkę do kuchni.
- Zwariowałeś?! Muszę tam wracać! - Thea wyszarpała się, lecz Yamato znowu złapał ją za ramię.
- To nie spotkanie w celi. Brakuje Ci tylko broni i pewnie zastrzeliłabyś faceta. Zresztą, Twoja córka świetnie sobie radzi.
Kobieta przyjrzała się sytuacji z boku i rzeczywiście dziewczynka zdominowała dorosłego mężczyznę. Z kolei on wyglądał na zagubionego, ale pomimo tego, wcale nie chciał stamtąd wychodzić...

****

  Dwie drużyny składające się z licealistek grały na sali gimnastycznej w koszykówkę. Akane, która już po raz trzeci w jednym tygodniu dostarczyła zwolnienie lekarskie, skuliła się leniwie na trybunach, obserwując spod za długiej grzywki mecz. Tak naprawdę drzemała z otwartymi oczami, czekając na wybawienie pod postacią dzwonka na przerwę.

  Nagle poczuła uszczypnięcie w biodro, a ognista czupryna mignęła korytarzem, prowadzącym do wyjścia ewakuacyjnego. Dziewczyna ożywiła się i pobiegła za chłopakiem, ale za bardzo się rozpędziła, ponieważ chwyciła za koniec jej marynarkę i wyciągnął na zewnątrz. Oparł się o ścianę, uśmiechając prowokująco oraz wyjął z kieszeni papierosy.
- No i co? - zielonowłosa nie wytrzymała.
- A no nic – jej kolega zaciągnął się. - A u Ciebie?
- Ech...Wkurza mnie ten buc. Dużo się nauczyłam, ale wiesz czego chcę.
- Mam inny plan.
- Jaki?
- Kwiaty dla pani profesor. To zawsze działa.

17 komentarzy:

  1. Haaaa..... Wyczuwam intrygę! :D Świetny rozdział! :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no no :) Nie płakała bym gdyby rozdział był jeszcze dłuższy :p Zaczytałam się a tu koniec :( Najgorsze są przerwy gdy strrrasznie długo nie wstawiasz rozdziału i człowiek czeka czeka i nic. I zastanawia się co będzie dalej.
    Diamand był apetyczny, że zakochuję się w nim :D Ale wiesz kto jest moim number 1 ;) Yaten był nie do pobicia z berłem. Leże i rycze :D :D :D
    Spotkanie Taikiego z córką było magiczne, naturalne, niewymuszone. Udało ci się;) Tylko Akane mi nie pasuje, bo co ona knuje?
    Mam podejrzenia do nieznajomej dziewczyny z części 1. Ale z radości nie mogę uwierzyć czy to napewno ona bo gdyby ona tu była, to reszta postaci też jest dla mnie łatwa do odgadnięcia. Tylko czy sie nie myle? Zachowanie było bardzo charakterystyczne i wygląd też :)
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Mów śmiało :) Może zgadłaś :)))

      Usuń
    2. Według mnie Chou:D

      Usuń
    3. Hmmm...Ech...Ups :) Co by Ci tu powiedzieć...:D No trafiłaś. To jest Chou :D
      Ha! A tak w ogóle to na Ciebie liczyłam :D

      Usuń
  3. Dobra, zacznę od końca. Nie jestem pewna, ale założę, że mam rację i przyjaciel Akane mówił o kwiatach dla Minako. Zastanawia mnie, co takiego chce tym osiągnąć, a co ma związek Akane z nagrywaniem płyty, bo mniemam, że chodziło właśnie o to, a buc to nasz dobrze wychowany i zawsze powściągliwy Yaten ;) Lubię takie intrygi, ale tylko pod warunkiem, że dobrze kończą się dla moich ulubionych bohaterów, choć nie jestem pewna czy zniose więcej cierpienia w wykonaniu Minako, bo strasznie mi jej przykro przez te wszystkie ostatnie wydarzenia.

    Scena z Taikim wyszła Ci naprawdę uroczo i naturalnie. Ja sama zawsze mam kłopot z opisywaniem dzieci, bo nigdy nie wiem czy dobrze trafię w ich zachowanie, sposób wysławiania się i takie tam, ale Tobie to wyszło idealnie. Podoba mi się podejście Thei, że powiedziała córce prawdę, a ta że w taki naturalny sposób zaakceptowała istnienie ojca. Obawiam się jednak, że pierwsza córeczka Taikiego nie będzie taka wyrozumiała i miła.

    No i w końcu mój ukochany Diamand. Strasznie się cieszę, że było go dzisiaj tak wiele, a po tekście „- To nie spotkanie w celi. Brakuje Ci tylko broni i pewnie zastrzeliłabyś faceta. Zresztą, Twoja córka świetnie sobie radzi.” mam wrażenie, że rośnie nam konkurencja dla wyszczekanego Yatena. Uwielbiam po prostu Twojego Diamanda i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, ponieważ już teraz chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na temat dziewczyny, która zdołała go choć w minimalnym stopniu zainteresować ;)

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Akane masz całkowitą rację, ale w jej sprawie, to jeszcze powoli dojdziemy, aż się złączą ze sobą wszystkie elementy ;) Jeszcze musisz być cierpliwa, chociaż liczę, że was zaskoczę odrobinę.

      Ja bardzo lubię opisywać dzieci, jakoś mi tak w krew to weszło już przy pisaniu GN. No, z Emi na pewno będzie ciężki orzech do zgryzienia. Mizui jest bardzo energiczną dziewczynką i ma zdecydowanie więcej zaufania do ludzi. Ludzie, którzy ją do tej pory otaczali (zwłaszcza wariat Akira), dodawali jej mnóstwo pozytywnej energii i zawsze czuła się kochana.

      Ach, ten Diamand. Tu też będzie spore zawirowanie. Nie wiem, czy ludzie mi to wybaczą, ale to będzie bardzo osobisty wątek. Jestem okropna, bo zakończę go egoistycznie, lecz nie dam rady inaczej :)

      A kiedy coś napiszesz? :*

      Usuń
    2. Nie mam pojęcia jak to robisz, ale i tak zawsze mnie zaskakujesz, pomimo mojego tysiąca albo mniej rozważań na tematy wszelakie. Mną się, więc nie martw. Zaskoczona z pewnością będę ;)

      Ja do tej pory tylko w dwóch przypadkach uwzględniałam w pisaniu dzieci (nie liczę prologu z OS) i jakoś zawsze miałam mnóstwo wątpliwości co do tego, czy aby na pewno wszystko dobrze opisałam, czy ich reakcje, odpowiedzi są prawidłowe, czy czegoś nie przekombinowałam. Mnóstwo stresu, szczerze mówiąc ;)

      Mimo że Mizui jest w historii dopiero od niedawna, lubię ją znacznie bardziej od Emi, nawet mając ją w pamięci z poprzedniej historii. Rozumiem, że może czuć się zagubiona po stracie matki, zwłaszcza, że jest subtelnie manipulowana przez matkę, a ojciec nie zawsze ma dla niej czas, bo musi również pracować. To wywróciłoby do gory świat nawet dorosłego człowieka, ale nie przyzwalam na zachowanie, które ostatnio prezentuje. Nie cierpię rozwrzeszczanych i rozpieszczonych dzieciakow, a właśnie w taki sposób ostatnio widzę Emi. I coś mi mówi, że nie tylko Taiki będzie miał z nią trudno, ale i również Mizui, która powoli podbija moje serce.

      Lubię zawirowania. Lubię zaskakujące zaskoczenia, nawet jeśli w grę wchodzi los jednego z moich ulubionych bohaterów, więc napiszę tylko, że wszystko będzie w porządku póki będziesz serwowała mi podobne teksty, gdzie będzie tak dużo Diamanda ;)

      Już teraz chciałabym coś napisać, ale nawet w tej chwili robię kilka rzeczy naraz – odpisuję na Twój komentarz, jem obiad i wprowadzam poprawki do notatek z jednego przedmiotu i przygotowuję oficjalną wersję zadania na zaliczenie z drugiego. A i jeszcze zaraz powinnam wychodzić, żeby zdążyć na autobus, żebym mogła się wyżyć w jakiś sposób podczas fitnessu. Mam pomysły, mam chęci, ale ostatnio nie mam czasu. Ciągle coś mnie goni i goni. Miałam nadzieję, że listopad będzie tym spokojniejszym miesiącem, ale najwyraźniej jeszcze nie do końca wszystko sobie uporządkowałam. Ale na pewno coś napiszę. Niedługo ;)

      ;*

      Usuń
    3. Niestety Emi właśnie taka jest. Prymuska, która zawsze wszystko miała i dopóki skupiała na sobie uwagę rodziców, to była grzeczniutka. Chciałam pokazać, że żaden z niej aniołek. W GN to był praktycznie chodzący ideał. Potrafiła rozpłakać się o byle co, czy też zły stopień w szkole. Taka cicha woda :) Yaten i Minako przynajmniej wiedzą, czego mogą się spodziewać po swoich pociechach. Głównie Mai, bo ona jest jak tornado :) Ichi jest raczej bystry i ma sporo cech Seiyi, a Shona bardzo zrównoważona. Natomiast Taiki jeszcze nie ma pojęcia z jakim żywiołem przyjdzie mu się zmierzyć.

      Ach, czyli zabiegana tak jak ja:) Cieszę się, że znajdujesz czas na czytanie mojego bloga.
      :*

      Usuń
  4. Introwertyczna ma rację. Zawsze zaskakujesz i nie wiem dlaczego myślisz, że piszesz przewidywalnie. Ani razu nie trafiłam w twoją myśl z czego się cieszę :d :p Bardzo trudno napisać dobrą komedie a ty piszesz to w taki sposób, że można się wzruszyć, popłakać ze śmiechu i bać :) A rozdział był cud miód i orzeszki. Nie zabrakło mi niczego. Diamand w pierwszej cześci był bezbłędny. Zauroczył mnie. Pyskaty Yaten też trzyma fason i słodki Seiya na koniec. Spotkanie Taikiego z córką naprawde wyszło ze smakiem. Tylko coraz mniej lubię Akane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem brak czasu. Ja też ostatnio nie wiem w co ręce włożyć i tyle zaliczeń na uczelni :/ Ale twojego rozdziału nie odmówię sobie. Nie bede się powtarzać bo zawsze jest super, ale dwa są dialogi które mnie rozłożyły.
    "- Kobiety mają pierwszeństwo.
    - A ja preferuję równouprawnienie.
    - A ja stosuję się do ogólnych zasad dobrego wychowania.
    - Szkoda, że tak późno"
    Drugi :d'
    "- Czekamy na komentarz.
    - Po prostu... Zastanawiam się, czy w między czasie jeszcze gdzieś nie wyjeżdżałeś."
    I trzeci
    "- To nie spotkanie w celi. Brakuje Ci tylko broni i pewnie zastrzeliłabyś faceta. Zresztą, Twoja córka świetnie sobie radzi."
    Skąd ty bierzesz na to pomysły? Ja to przez tydzień nie wymyśliłabym takich.
    A kim jest Chou? Bo widzę, że koleżanka Sylwia wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chou jest bohaterką opowiadania Kimi Dake Wo, które piszę wspólnie z Miną. To taka mieszanka dwóch anime (Sailor Moon i Kaichou wa Maid Sama) plus nasza wyobraźnia, ponieważ dwie bohaterki są naszymi postaciami. Otóż właśnie Chou, która naprawdę nazywa się Ayane Imada :) I stąd też mój nick:) Minaa też już pisze jako Fumiko Yoshida.

      A Sylwia i Syrenka są stałymi czytelniczkami, stąd zgadły :)

      Usuń
  6. Ja spóźniona, ale też zgadłam że to Chou. I cieszę się z tego bardzo. Uwielbiam ją w parze z Usuiem. Ona ma organisty temperament i nie z nam innej postaci o podobnym wyglądzie. Może za mało animex oglądam :) Czekam na kolejny rozdzialik.
    Syrenka

    OdpowiedzUsuń
  7. Spóźniłam się kochana, ale rozdział bajka. Nie wiem co mogę jeszcze dodać. Chyba tylko to, że Ichi podbił moje serce i poza Mai uwielbiam go najbardziej z dzieciaków. Każde jest urocze i ma inny charakter co zawsze jest trafnie podkreślone. Można następny rozdział troszkę szybciej ? :d :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez zgadlam:-D dawno nie odwiedzalam wadzych blogow;-) i musze teraz nadrobic rozdzialy. Super rozdzialy ale czekam na kolejne opko o minie i yatenie:-D pozdrawiam magdzia8787

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog znajduje się już w katalogu. Czy adres Colorfulsound miał się mieścić w trzech zgłoszeniach?
    [blogobranie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to chodziło o opowiadania. Adres jest jeden, ale to są aż 3 różne opowiadania

      Usuń