poniedziałek, 25 marca 2013

XV Żółty Tulipan


Kojący szum oceanu, lejące się strumienie wodospadu, po prostu woda pod każdą postacią-tylko takie obrazy śniły się Yatenowi nad ranem. Kiedy się przebudził, już wiedział skąd te urojenia, bo w uszach syczało mu jeszcze gorzej niż we śnie. Otworzył ociężale kocie oczy i z niesmakiem stwierdził, iż leży w łóżku w ubraniu oraz butach. W dodatku poczuł nieciekawy zapach, więc skrzywił się lekko. Jakim cudem doprowadził się do tak beznadziejnego stanu? Przecież nigdy nie miał słabej głowy, a tu taka niespodzianka. No, może do tej pory nie sprawdzał swoich możliwości, aż wreszcie natrafiła się okazja. Szkoda, że później urwał mu się film, bo ostatnie co zapamiętał, to stado facetów śliniących się na widok Minako.

Przeklęta dziewucha, kompletnie nie zwracała na mnie uwagi.”-staszczył się z posłania, aby iść się napić.
Zaschło mu w gardle, dlatego na razie nie obchodziło go nic poza ugaszeniem pragnienia.
W kuchni natknął się na Taikiego, który na widok brata pogłosił muzykę. Z głośników wydobywał się głos znienawidzonej przez najmłodszego Kou wokalistki, która według niego skrzeczała jak wrona po zetknięciu z linią wysokiego napięcia. Dlatego zatkał dłońmi uszy i rzucił się w kierunku stojącej na blacie butelki z wodą mineralną. Niestety szatyn zgarnął ją sprzed nosa chłopaka oraz wylał zawartość do zlewu.
-Ty...-srebrnowłosy zatrząsł się.-Draniu!!! Miałem zamiar to wypić!
-Naprawdę? Coś podobnego. Sklep masz niedaleko, to sobie kup-fiołkowooki wyłożył ciepłe tosty na talerz.
-Co ja Ci takiego zrobiłem, że wyżywasz się na mnie od samego rana?! Jakiś problem?!
-Problem? Pytasz się, czy mam problem? Owszem!-Taiki jednym susem pokonał dzielącą ich odległość, popychając brata prosto na krzesło.-Wstyd mi za Ciebie! Miałeś czelność prawić nam kazania, a wykorzystujesz niewinną dziewczynę do własnych korzyści. Co jest z Tobą?! Na kim się mścisz?! Myślisz, że księżniczce spodobałoby się Twoje zachowanie?!
-Tobą byłaby zachwycona. Dostaniesz honorowe obywatelstwo na Kinmoku za zaaklimatyzowanie się na Ziemi. Niepotrzebnie Kakyuu się o Ciebie martwiła. Przemądrzały pupilek wspaniale sobie poradził. W ogóle to mam w nosie, czy spotykasz się z tą Rudą, a Seiya z Tsukino. Załóżcie obaj rodzinę! Proszę bardzo!-zironizował, klaszcząc w ręce.-Spłódź całą drużynę piłkarską, a Seiya niech rujnuje Kryształowe Tokio. Macie moje błogosławieństwo, a co! Nawet słowem się nie odezwę, ale pod jednym warunkiem. Odczep się ode mnie i Minako!
-Za nic Ci nie ustąpię! Po co ją dręczysz, skoro dała Ci do zrozumienia, że zauroczenie już dawno jej przeszło? Zachowałeś się wczoraj jak świnia, próbując dobrać do tej biednej dziewczyny.
-Co?!-zielonooki naprawdę nie pamiętał drugiej części wieczoru.
-Nie udawaj durnia. Prawie ją rozebrałeś, kiedy się z Tobą szarpała.
Cholera! Aino mnie znienawidzi...Aż taki zdesperowany byłem?
-Chyba nie chcę wiedzieć reszty-Yaten przeczesał palcami srebrne pasma włosów.
-Padłeś jak kłoda i na tyle koniec Twoich popisów-Taikiemu wcale nie poprawił się humor.
Obiecał sobie, iż nie pozwoli bratu zrobić żadnej głupoty. Późniejsze konsekwencje mogłyby być katastrofalne, a nie chciał ryzykować dla dobra oraz bezpieczeństwa Thei, Miny, czy też Usagi.
-O, nasz Tulipan wstał!-brunet dołączył do towarzystwa, prowadząc pod ramię bursztynowłosą dziewczynę.-Zobaczcie, kto nas odwiedził. Taiki, nie ładnie, że nie słyszysz dzwonka.
-Przepraszam, mieliśmy małą wymianę zdań-starszy Kou zarumienił się.
-Nie szkodzi, Tai-chan-Thea pocałowała go w policzek, nie chcąc wprowadzić w większe zakłopotanie przy braciach.
-Zaraz puszczę pawia-Yaten wypiął język z obrzydzenia.
-Ten co udaje, że potrafi pić-dziewczyna zripostowała od razu, kładąc na stół siatkę ze świeżym pieczywem.
-To dla mnie? Dziękuję, że się postarałaś. Akurat zgłodniałam-już sięgał po chrupiącą bułeczkę, gdy brązowowłosy uderzył go w rękę.
-Zostaw, to moje-objął w tali chichoczącą pannę Aider.

****
Minako stała w progu swojego mieszkania z szeroko otwartymi ustami, ponieważ przed jej twarzą widniał żółty tulipan. Pewnie sam kwiat nie wywarłby na niej zdziwienia, gdyby darczyńcą nie był Yaten ustawiony w bezpiecznej odległości z wyciągniętą sztywno ręką.

Dziewczyna przyjęła machinalnie prezent, a kiedy szok minął, zaczęła okładać nim chłopaka po głowie. Z tulipana została tylko łodyżka, ale jej ulżyło. Czasem trzeba coś poświecić dla wyższych celów.
-Nie wiedziałem, że nie lubisz kwiatów-srebrnowłosy naprawdę nie miał doświadczenia z kobietami, skoro tak odebrał swoją „karę”.
-Ciebie nie lubię! A wręcz nie znoszę! Za często tu bywasz, a po wczorajszym nie powinieneś w ogóle się pokazywać!-Mina tupnęła nogą, gotowa wymierzyć sprawiedliwość jakimś cięższym przedmiotem.
-No nie wpuścisz swojego...-zaciął się, bo tęczówki Wenus pociemniały złowrogo.
Z deszczu pod rynnę. Najpierw Taiki, a teraz ta wariatka.”
-Przepraszam Aino-san, to moja wina.
-Jasne, że Twoja! Niby czyja?! Zrobiłeś ze mnie pośmiewisko, dobrze Ci z tym?!
-Nie, dlatego przepraszam! Jak długo mam się kajać? Mam dobre zamiary.
-Tak jak wczoraj?
Kou zamknął powieki i policzył do dziesięciu.
-Bardzo Cię proszę, wpuść mnie-w jego głosie nie było nic przesadzonego, nawet odrobiny ironii.
Blondynka ustąpiła, otwierając szerzej drzwi. Sąsiedzi mieli darmowy spektakl, a starsza pani schodząc na dół wyglądała na zdegustowaną. No tak, młoda, samotna, a przede wszystkim atrakcyjna dziewczyna i kolejka absztyfikantów spod ciemnej gwiazdy.
-Jutro na całej klatce będzie huczało, że się puszczam. Ta kobieta ma długi jęzor, tylko tego brakowało-Aino docisnęła klamkę z rezygnacją.
-Jak chcesz, to załatwię sprawę-srebrnowłosy zaoferował pomoc, chodząc po mieszkaniu niebieskookiej jak po swoim.
-O, na pewno nie! Możesz wyłącznie zaszkodzić. Jeszcze na dokładkę zafundujesz mi samosąd.
Minako doskonale wiedziała, jak skończyłoby się starcie Yatena z największą plotkarą w bloku. Naturalnie serią wyszukanych wyzwisk.
Krótkowłosa kręciła się niespokojnie po pokoju, wrzucając do torebki różne drobiazgi. Muzyk obserwował ją nachalnie, zwłaszcza zmęczoną po nocnej zmianie twarz. Po raz pierwszy miał wyrzuty sumienia, ponieważ zrozumiał jak ważna dla Miny jest praca. Na myśl, że mogłaby stracić tę posadę przez niego, dostał gęsiej skórki. Wówczas przekreśliłby ich znajomość już na zawsze i nie chodziło tylko o zdemaskowanie Alana. Chyba...
Ze strachem stwierdził, iż dobrze się czuje, kiedy Wenus jest obok.
-Aino-san, usiądź. Zachowujesz się jak opętana.
-Nie mam czasu. Muszę załatwić kilka spraw na mieście-zignorowała jego prośbę i wybiegła na korytarz, grzebiąc w kieszeniach kurtki.
-Podwiozę Cię, gdzie tylko będziesz chciała. Mogę zostać Twoim całodobowym szoferem, ale najpierw wysłuchaj mojej propozycji-wrócił Yaten o nietypowym poczuciu humoru.
-W Twoich ustach brzmi to jak kara śmierci, ale słucham-usiadła na niskim stoliku, opierając dłonie na kolanach.
-Specjalista od spraw zbytecznych, czyli buc Collins, kazał dostarczyć sobie tekst godny hitu. Oczywiście moi bracia są za, a Seiya nocami tworzy poematy z miłości do Twojej przyjaciółeczki...
-Odczep się od niego, jest zakochany-Minako skarciła srebrnowłosego, a ten syknął pod nosem.
-A Ty? Jesteś zakochana?-niespodziewanie wstał, blokując dziewczynie drogę oraz chwycił ją za podbródek.-Jestem ciekawy, co takiego ukrywasz przed światem. Nie mówisz mi wszystkiego, prawda?
Przestraszyła się nieopisanych ogników, które tańczyły w jego oczach. Pozwoliła mu się do siebie zbliżyć-popełniła błąd. Tak łatwo odgadł jej uczucia, ale jak? Kiedy zdołała pozbyć się wszystkich marzeń związanych z nim, to on próbował je przywołać na nowo. Cichy szept podpowiadał jej, że to pułapka, która udowodni jak jest słaba. Nie. Za nic nie da mu tej satysfakcji.
-Ciekawość, to pierwszy stopień do piekła!-odepchnęła muzyka.-Streszczaj się!
-Lubisz konkrety.
-Ko!-posłała mu wyzywające spojrzenie.
Ale jest teraz pociągająca.
-Napisz ze mną piosenkę-powiedział z zaskoczenia.
-Chyba nie mówisz poważnie. Nie nadaję się do takich projektów. Poradzisz sobie sam.
-A ja mam świetną intuicję i mówię, że się nadajesz. Nie możesz odmówić-zbliżył się do blondynki tak, że ich nosy prawie się stykały.
-Ok, wygrałeś!-zgodziła się, bo zapach chłopaka przyprawiał ją o zawroty głowy.-Teraz na mnie czas!
-W jakim kierunku sobie pani życzy?-zażartował.
-Chwila...-Mina zesztywniała.-Klucze! Tu je zawsze kładłam-wskazała palcem na nocną szafkę.
-Nie panikuj, na pewno gdzieś przełożyłaś.
-Niemożliwe!-zapiszczała.-Nie pamiętam.
-Jak je znajdę, to osobiście wymyślę Ci karę-zagroził, a potem zabrał się do przeszukiwania półek.
Z każdą minutą nadzieja Wenus słabła, a ona zaczęła drżeć na całym ciele, nie mogąc opanować nerwów.
-Nie wiem, czy kiedyś mi się wypłacisz-Kou wyszedł z łazienki z brzęczącym pękiem kluczy.-Coś Ty tam nimi robiła? Czyściłaś fugi?
Spoważniał, gdy zobaczył łzy spływające po policzkach niebieskookiej. Jakaś siła popchnęła go do działania i ukląkł przed nią.
-Nie becz, już dobrze-nie wierzył w to, co robi, lecz przytulił jasnowłosą.
-Ja nie pamiętam...-wydukała.
-Zdarza się.
-Ja nawet nie pamiętam, co się działo rano...

****
2 tygodnie później
Lektor zakończył swój wykład i fala studentów pognała w stronę wyjścia, wyludniając obszerną aulę. Jedynie Ami Mizuno powoli opuściła miejsce, widząc swoją przyszłość w jasnych kolorach. Wreszcie otrzymała szansę, by udowodnić wszystkim na co ją stać. Mama na pewno będzie pękać z dumy, bo jej jedynaczka dostała się na medycynę, a w oczach Mamoru dostrzeże iskrę podziwu.

Niebieskowłosa wrzuciła monetę do automatu i z kubeczkiem gorącej kawy ruszyła na poszukiwania sali, w której miała zaplanowane ćwiczenia, gdy zderzył się z nią huragan energii. Błękitna bluzka, która wisiała w szafie przygotowana na ten specjalny dzień, pokryła się plamami. Natomiast chłopak o ciemnej, potarganej czuprynie oraz szmaragdowych oczach miał strach wymalowany na twarzy.
-Wykład się skończył?!
Akira nie byłby sobą, gdyby się nie spóźnił. Miało być tak pięknie, bo przecież nastawił budzik, tylko dlaczego nie usłyszał dzwonka?
-Koleżanko, potrzebuję notatek!-pociągnął za sobą oniemiałą Mizuno, zupełnie nie przejęty stanem do jakiego ją doprowadził.-Wiesz jakie mamy teraz zajęcia? Kurczę!-uderzył się w czoło.-Nie sprawdziłem, do której grupy mnie przypisali, a Ty koleżanko? W sumie się nie przedstawiłem, Akira Aider-wyciągnął do dziewczyny dłoń i dopiero wtedy zorientował się, w czym jest problem.-Najmocniej przepraszam, mam gdzieś chusteczkę-wyjął z kieszeni wygnieciony materiał, próbując wytrzeć jej dekolt.
Wówczas ciemne obłoki kłębiące się nad głową poszkodowanej odpłynęły, a ona zalała się purpurą. Wydała z siebie skrzekliwy dźwięk i uciekła z płaczem do łazienki.
-"Panna niedotykalska”-brunet wzruszył ramionami.
Ami miała pecha, ponieważ trafiła do tej samej grupy, co nieokrzesany chłopak, który zrujnował jej pierwszy dzień na uczelni. Jakby tego było mało, tuż po skończonych zajęciach otaczał go wianuszek znajomych, podczas gdy ona złapała kontakt z jedną dziewczyną. Różowowłosa Sakura pożyczyła jej marynarkę, aby nie musiała paradować w brudnej bluzce przez tyle godzin.
-Ami-chan, idziesz z nami na basen? Akira zaprosił wszystkich na trening-nowa przyjaciółka Mizuno już szybowała w chmurach z zachwytu.
-Nie, wolałabym iść do biblioteki. Chciałabym przejrzeć pozycje, które polecił profesor.
-Przecież się nie pali! Zresztą, nie codziennie trafia się okazja podpatrywania samego mistrza.
-Mistrza?
-Dziewczyno, czy Ty jesteś przytomna? Akira Aider zdobył w zeszłym roku mistrzostwo Japonii w pływaniu. Zamierza obronić tytuł. Oj, nie stój jak słup soli! Biegnijmy, bo zostawili nas w tyle! 
Była wojowniczka z Merkurego w ogóle nie zainteresowała się szumem stworzonym wokół sportowca. Była raczej znudzona, bo nawet nie nawiązała rozmowy z Sakurą i usiadła na trybunach w skupieniu. Kiedy Akira pojawił się w samych kąpielówkach oraz czepku na głowie, dziewczęta prawie zemdlały, a ona zerknęła ukradkiem. Zarumieniła się, lustrując jego idealnie wyrzeźbioną sylwetkę, po czym chłopak wskoczył do wody. Minęły sekundy i wypłynął po drugiej stronie basenu. Trener poklepał go po plecach, zadowolony z wyniku.
Ami wciąż trzymała się na dystans i nie podeszła do zielonookiego wraz z innymi, nawet gdy się przebrał. Zła na samą siebie, że dała się namówić na głupią wycieczkę cofnęła się, trącając kogoś.
-Uważaj trochę-dziewczyna o długich, fioletowych włosach zmierzyła ją z góry.-Wypadałoby przeprosić.
Studentka medycyny milczała jak zaklęta, nie mogąc wykrztusić słowa. Zbyt wiele się wydarzyło.
Akira zaniepokoił się zamieszaniem i wychylił głowę z tłumu. Jednak to nie koleżanka z grupy wzbudziła jego ciekawość, lecz nieznajoma o srebrnych tęczówkach, z których biła tajemniczość. O dziwo uśmiechnął się, kiedy potrząsnęła ze złości głową. Pozbył się swoich fanek, ale Ona już zniknęła. Musiał się dowiedzieć, kim była...

****
-Ohayou, Odango!-Seiya pomachał złotowłosej na powitanie, gdy ta przekroczyła bramę uniwersytetu.
Usa mruknęła posępnie, garbiąc się jak staruszka.

-Oj, nie mamy humoru? Jak Ci idzie zgłębianie tajników prawa?-zażartował, ale wybrał niewłaściwy moment.
Dziewczyna popatrzyła na niego z rezygnacją i tylko brakowało, by na niego naskoczyła, że w ogóle ma tupet zadawać takie pytania.
-Chyba Mamoru miał racje...-powiedziała ledwo dosłyszalnym tonem, pozwalając Seiyi aby objął ją w pasie.
-Co Ty mówisz? Odango, nie poddawaj się! Nie poznaję Cię. Gdzie się podziała ta dzielna wojowniczka, która zawsze walczyła do końca.
Blondynka szturchnęła go lekko w bok, uśmiechając się gorzko.
-Najwidoczniej lepiej wychodzi mi walka z demonami, niż własnymi słabościami. Mój narzeczony zachowuje się tak, jakby jego sprawy w ogóle mnie nie dotyczyły. Nawet przyjaciółki mnie olały.
-Którą konkretnie masz na myśli?-brunet przypomniał sobie ostrzeżenie Taikiego.
-Hmm...Ami-Tsukino stwierdziła bez najmniejszych wątpliwości.-Wcale się nie widujemy, bo podobno nauka pochłania cały jej czas. Ja uważam, że ona kogoś ma, tylko wstydzi się przyznać. No i jeszcze Minako, chyba zapadła się pod ziemię.
-O nią się nie martw. Dość często ją spotykam. Pracuje, ścięła włosy i...Została dziewczyną Yatena.
-Co?!
-Dużo zmian, co nie? Ja wolę nie wnikać w relacje między nimi, bo to chyba zbyt skomplikowane dla nich samych. Może zmiana fryzury podziałała na mojego brata jak afrodyzjak? Kto wie? Odpuszczam, ale Taiki pewnie będzie miał ich na oku. Dajmy już temu spokój, zapraszam Cię na coś dobrego.
-Najpierw muszę kupić kilka książek. Mam nadzieję, że dobrze zanotowałam tytuły.
-Pomogę Ci!-chłopak krzyknął entuzjastycznie, chcąc rozbawić ukochaną.-Pierwszy przystanek księgarnia, a drugi cukiernia!
Podniesiona na duchu Usagi, szła ramię w ramię z przystojnym muzykiem. Odrobinę przestała przejmować się porażką na uczelni i postanowiła posłuchać rady przyjaciela. Nie każdemu wszystko od razu się udaje, więc trzeba próbować dalej.
Zatrzymała się przed witryną księgarni, patrząc na wystawę. Nagle pobladła, a kąciki jej ust wykrzywiły się w bolesnym grymasie. Z kolei Seiya zdjął ciemne okulary i jego wzrok powędrował w ten sam punkt. Wtedy zrozumiał. Chiba oraz Mizuno stali tyłem do okna, bo przeglądali pozycje na półkach. Wówczas on pochylił się i pocałował czule niebieskowłosą.
Dla Usy czas stanął w miejscu. Nawet nie starała się tego wytłumaczyć, bo sytuacja była jasna-to nie był niewinny całus. Dlatego cofnęła się i pognała przed siebie, a jej złote włosy rozwiewał wiatr...
Kou dogonił dziewczynę dopiero w parku, ponieważ za późno się ocknął, zaskoczony schadzką tamtej pary. Kiedy rozmawiał z Taikim o jego podejrzeniach, to jeszcze łudził się, że szatynowi coś się przewidziało. Kiedy opuszczał Ziemię by wrócić na Kinmoku, był przekonany, iż Mamoru naprawdę kocha Usagi i ich przeznaczeniu nie wolno się sprzeciwić. Naprawdę uwierzył w przepowiednię. Teraz serce mu pękało na widok błękitnookiej, która ukucnęła przy stawie i palcem kreśliła coś na wilgotnej ziemi. Ukląkł, aby ją przytulić, lecz odepchnęła go mocno, aż się przewrócił.
-Sieya, nie! Nie możesz mnie ciągle pocieszać!
-Ja chciałem...
-Wiem, co chciałeś! Jestem Ci wdzięczna-odwróciła głowę, rzucając kamyk do wody, który zmącił krystaliczną powierzchnię.-Zakończyłam etap użalania się nad sobą.
-Co dalej?
-Zapłacą za to...


6 komentarzy:

  1. Jak Taiki może być, aż tak okrutny dla Yatena?! Ta butelka wody w zlewie...ech. Wyobraziłam sobie jego minę :). Mimo wszystko, należało mu się, no ale ten tulipan świadczy o tym, że jednak mu zależy na dobrych stosunkach z Minako :D. Końcówka genialna! Usagi będzie szykowała zemstę? Ciekawe! Czekam jak zawsze na kolejne Twoje rozdziały :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. No i podejście Yatena do Minako - boskie. Życzę dużo weny=) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdzial ale szkoda Minako bidulka traci pamiec oj nie dobrze.czekam na kolejny rozdzial i zycze weny! pozdrawiam magdzia8787

    OdpowiedzUsuń
  4. No wkońcu nadrobiłam zaległości w jednym z moich ulubionych opowiadań ;) ojj widzę, że Yaten ładnie narozrabiał ale mam nadzieję że jakoś wkupi się w łaski Miny tym bardziej że teraz napewno będzie bardziej na nią uważał skoro już wie że tarci pamięć... a co do Ami i Mamoru... wrrr co za niewdzięczni ludzie! Mam nadzieję że Usa znajdzie dla nich odpowiednią karę :)) Pozdrawiam Hefima:)

    OdpowiedzUsuń
  5. no i tu wreszcie znalazłam czas aby nadrobić i muszę przyznać że warto było najpierw Yaten i Mina chodź bardzo kibicuję tej parze to pacząc na poczynania Yatena to należało mu się za takie zachowanie mam nadzieję że Yaten wreszcie zacznie rozsądnie myśleć jeśli nie chce stracić całkowicie Miny :) a co do Usy to dobrze że wreszcie poznała prawdę i też liczę na to że da pożądną nauczkę Ami i Mamoru a zwłaszcza jemu czekam więc cierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń