Kojący
szum oceanu, lejące się strumienie wodospadu, po prostu woda pod
każdą postacią-tylko takie obrazy śniły się Yatenowi nad ranem.
Kiedy się przebudził, już wiedział skąd te urojenia, bo w uszach
syczało mu jeszcze gorzej niż we śnie. Otworzył ociężale kocie
oczy i z niesmakiem stwierdził, iż leży w łóżku w ubraniu
oraz butach. W dodatku poczuł nieciekawy zapach, więc skrzywił się
lekko. Jakim cudem doprowadził się do tak beznadziejnego stanu?
Przecież nigdy nie miał słabej głowy, a tu taka niespodzianka.
No, może do tej pory nie sprawdzał swoich możliwości, aż
wreszcie natrafiła się okazja. Szkoda, że później urwał
mu się film, bo ostatnie co zapamiętał, to stado facetów
śliniących się na widok Minako.
„Przeklęta dziewucha,
kompletnie nie zwracała na mnie uwagi.”-staszczył się z
posłania, aby iść się napić.
Zaschło mu w gardle, dlatego na
razie nie obchodziło go nic poza ugaszeniem pragnienia.
W kuchni
natknął się na Taikiego, który na widok brata pogłosił
muzykę. Z głośników wydobywał się głos znienawidzonej
przez najmłodszego Kou wokalistki, która według niego
skrzeczała jak wrona po zetknięciu z linią wysokiego napięcia.
Dlatego zatkał dłońmi uszy i rzucił się w kierunku stojącej na
blacie butelki z wodą mineralną. Niestety szatyn zgarnął ją
sprzed nosa chłopaka oraz wylał zawartość do
zlewu.
-Ty...-srebrnowłosy zatrząsł się.-Draniu!!! Miałem
zamiar to wypić!
-Naprawdę? Coś podobnego. Sklep masz
niedaleko, to sobie kup-fiołkowooki wyłożył ciepłe tosty na
talerz.
-Co ja Ci takiego zrobiłem, że wyżywasz się na mnie od
samego rana?! Jakiś problem?!
-Problem? Pytasz się, czy mam
problem? Owszem!-Taiki jednym susem pokonał dzielącą ich
odległość, popychając brata prosto na krzesło.-Wstyd mi za
Ciebie! Miałeś czelność prawić nam kazania, a wykorzystujesz
niewinną dziewczynę do własnych korzyści. Co jest z Tobą?! Na
kim się mścisz?! Myślisz, że księżniczce spodobałoby się
Twoje zachowanie?!
-Tobą byłaby zachwycona. Dostaniesz honorowe
obywatelstwo na Kinmoku za zaaklimatyzowanie się na Ziemi.
Niepotrzebnie Kakyuu się o Ciebie martwiła. Przemądrzały pupilek
wspaniale sobie poradził. W ogóle to mam w nosie, czy
spotykasz się z tą Rudą, a Seiya z Tsukino. Załóżcie obaj
rodzinę! Proszę bardzo!-zironizował, klaszcząc w ręce.-Spłódź
całą drużynę piłkarską, a Seiya niech rujnuje Kryształowe
Tokio. Macie moje błogosławieństwo, a co! Nawet słowem się nie
odezwę, ale pod jednym warunkiem. Odczep się ode mnie i Minako!
-Za
nic Ci nie ustąpię! Po co ją dręczysz, skoro dała Ci do
zrozumienia, że zauroczenie już dawno jej przeszło? Zachowałeś
się wczoraj jak świnia, próbując dobrać do tej biednej
dziewczyny.
-Co?!-zielonooki naprawdę nie pamiętał drugiej
części wieczoru.
-Nie udawaj durnia. Prawie ją rozebrałeś,
kiedy się z Tobą szarpała.
„Cholera! Aino mnie
znienawidzi...Aż taki zdesperowany byłem?”
-Chyba nie chcę wiedzieć reszty-Yaten przeczesał palcami srebrne pasma włosów.
-Chyba nie chcę wiedzieć reszty-Yaten przeczesał palcami srebrne pasma włosów.
-Padłeś jak kłoda
i na tyle koniec Twoich popisów-Taikiemu wcale nie poprawił
się humor.
Obiecał sobie, iż nie pozwoli bratu zrobić żadnej
głupoty. Późniejsze konsekwencje mogłyby być
katastrofalne, a nie chciał ryzykować dla dobra oraz bezpieczeństwa
Thei, Miny, czy też Usagi.
-O, nasz Tulipan wstał!-brunet
dołączył do towarzystwa, prowadząc pod ramię bursztynowłosą
dziewczynę.-Zobaczcie, kto nas odwiedził. Taiki, nie ładnie, że
nie słyszysz dzwonka.
-Przepraszam, mieliśmy małą wymianę
zdań-starszy Kou zarumienił się.
-Nie szkodzi, Tai-chan-Thea
pocałowała go w policzek, nie chcąc wprowadzić w większe
zakłopotanie przy braciach.
-Zaraz puszczę pawia-Yaten wypiął
język z obrzydzenia.
-Ten co udaje, że potrafi pić-dziewczyna
zripostowała od razu, kładąc na stół siatkę ze świeżym
pieczywem.
-To dla mnie? Dziękuję, że się postarałaś. Akurat
zgłodniałam-już sięgał po chrupiącą bułeczkę, gdy
brązowowłosy uderzył go w rękę.
-Zostaw, to moje-objął w
tali chichoczącą pannę Aider.
****
Minako
stała w progu swojego mieszkania z szeroko otwartymi ustami,
ponieważ przed jej twarzą widniał żółty tulipan. Pewnie
sam kwiat nie wywarłby na niej zdziwienia, gdyby darczyńcą nie był
Yaten ustawiony w bezpiecznej odległości z wyciągniętą sztywno
ręką.
Dziewczyna przyjęła machinalnie prezent, a kiedy szok
minął, zaczęła okładać nim chłopaka po głowie. Z tulipana
została tylko łodyżka, ale jej ulżyło. Czasem trzeba coś
poświecić dla wyższych celów.
-Nie wiedziałem, że nie
lubisz kwiatów-srebrnowłosy naprawdę nie miał
doświadczenia z kobietami, skoro tak odebrał swoją „karę”.
-Ciebie nie
lubię! A wręcz nie znoszę! Za często tu bywasz, a po wczorajszym
nie powinieneś w ogóle się pokazywać!-Mina tupnęła nogą,
gotowa wymierzyć sprawiedliwość jakimś cięższym
przedmiotem.
-No nie wpuścisz swojego...-zaciął się, bo
tęczówki Wenus pociemniały złowrogo.
„Z deszczu pod
rynnę. Najpierw Taiki, a teraz ta wariatka.”
-Przepraszam
Aino-san, to moja wina.
-Jasne, że Twoja! Niby czyja?! Zrobiłeś
ze mnie pośmiewisko, dobrze Ci z tym?!
-Nie, dlatego przepraszam!
Jak długo mam się kajać? Mam dobre zamiary.
-Tak jak
wczoraj?
Kou zamknął powieki i policzył do dziesięciu.
-Bardzo
Cię proszę, wpuść mnie-w jego głosie nie było nic
przesadzonego, nawet odrobiny ironii.
Blondynka ustąpiła,
otwierając szerzej drzwi. Sąsiedzi mieli darmowy spektakl, a
starsza pani schodząc na dół wyglądała na zdegustowaną.
No tak, młoda, samotna, a przede wszystkim atrakcyjna dziewczyna i
kolejka absztyfikantów spod ciemnej gwiazdy.
-Jutro na
całej klatce będzie huczało, że się puszczam. Ta kobieta ma
długi jęzor, tylko tego brakowało-Aino docisnęła klamkę z
rezygnacją.
-Jak chcesz, to załatwię sprawę-srebrnowłosy
zaoferował pomoc, chodząc po mieszkaniu niebieskookiej jak po
swoim.
-O, na pewno nie! Możesz wyłącznie zaszkodzić. Jeszcze
na dokładkę zafundujesz mi samosąd.
Minako doskonale wiedziała,
jak skończyłoby się starcie Yatena z największą plotkarą w
bloku. Naturalnie serią wyszukanych wyzwisk.
Krótkowłosa
kręciła się niespokojnie po pokoju, wrzucając do torebki różne
drobiazgi. Muzyk obserwował ją nachalnie, zwłaszcza zmęczoną po
nocnej zmianie twarz. Po raz pierwszy miał wyrzuty sumienia,
ponieważ zrozumiał jak ważna dla Miny jest praca. Na myśl, że
mogłaby stracić tę posadę przez niego, dostał gęsiej skórki.
Wówczas przekreśliłby ich znajomość już na zawsze i nie
chodziło tylko o zdemaskowanie Alana. Chyba...
Ze strachem
stwierdził, iż dobrze się czuje, kiedy Wenus jest obok.
-Aino-san,
usiądź. Zachowujesz się jak opętana.
-Nie mam czasu. Muszę
załatwić kilka spraw na mieście-zignorowała jego prośbę i
wybiegła na korytarz, grzebiąc w kieszeniach kurtki.
-Podwiozę
Cię, gdzie tylko będziesz chciała. Mogę zostać Twoim całodobowym
szoferem, ale najpierw wysłuchaj mojej propozycji-wrócił
Yaten o nietypowym poczuciu humoru.
-W Twoich ustach brzmi to jak
kara śmierci, ale słucham-usiadła na niskim stoliku, opierając
dłonie na kolanach.
-Specjalista od spraw zbytecznych, czyli buc
Collins, kazał dostarczyć sobie tekst godny hitu. Oczywiście moi
bracia są za, a Seiya nocami tworzy poematy z miłości do Twojej
przyjaciółeczki...
-Odczep się od niego, jest
zakochany-Minako skarciła srebrnowłosego, a ten syknął pod
nosem.
-A Ty? Jesteś zakochana?-niespodziewanie wstał, blokując
dziewczynie drogę oraz chwycił ją za podbródek.-Jestem
ciekawy, co takiego ukrywasz przed światem. Nie mówisz mi
wszystkiego, prawda?
Przestraszyła się nieopisanych ogników,
które tańczyły w jego oczach. Pozwoliła mu się do siebie
zbliżyć-popełniła błąd. Tak łatwo odgadł jej uczucia, ale
jak? Kiedy zdołała pozbyć się wszystkich marzeń związanych z
nim, to on próbował je przywołać na nowo. Cichy szept
podpowiadał jej, że to pułapka, która udowodni jak jest
słaba. Nie. Za nic nie da mu tej satysfakcji.
-Ciekawość, to
pierwszy stopień do piekła!-odepchnęła muzyka.-Streszczaj
się!
-Lubisz konkrety.
-Ko!-posłała mu wyzywające
spojrzenie.
„Ale jest teraz pociągająca.”
-Napisz
ze mną piosenkę-powiedział z zaskoczenia.
-Chyba nie mówisz
poważnie. Nie nadaję się do takich projektów. Poradzisz
sobie sam.
-A ja mam świetną intuicję i mówię, że się
nadajesz. Nie możesz odmówić-zbliżył się do blondynki
tak, że ich nosy prawie się stykały.
-Ok, wygrałeś!-zgodziła
się, bo zapach chłopaka przyprawiał ją o zawroty głowy.-Teraz na
mnie czas!
-W jakim kierunku sobie pani
życzy?-zażartował.
-Chwila...-Mina zesztywniała.-Klucze! Tu je
zawsze kładłam-wskazała palcem na nocną szafkę.
-Nie panikuj,
na pewno gdzieś przełożyłaś.
-Niemożliwe!-zapiszczała.-Nie
pamiętam.
-Jak je znajdę, to osobiście wymyślę Ci
karę-zagroził, a potem zabrał się do przeszukiwania półek.
Z
każdą minutą nadzieja Wenus słabła, a ona zaczęła drżeć na
całym ciele, nie mogąc opanować nerwów.
-Nie wiem, czy
kiedyś mi się wypłacisz-Kou wyszedł z łazienki z brzęczącym
pękiem kluczy.-Coś Ty tam nimi robiła? Czyściłaś
fugi?
Spoważniał, gdy zobaczył łzy spływające po policzkach
niebieskookiej. Jakaś siła popchnęła go do działania i ukląkł
przed nią.
-Nie becz, już dobrze-nie wierzył w to, co robi,
lecz przytulił jasnowłosą.
-Ja nie
pamiętam...-wydukała.
-Zdarza się.
-Ja nawet nie pamiętam,
co się działo rano...
****
2
tygodnie później
Lektor zakończył
swój wykład i fala studentów pognała w stronę
wyjścia, wyludniając obszerną aulę. Jedynie Ami Mizuno powoli
opuściła miejsce, widząc swoją przyszłość w jasnych kolorach.
Wreszcie otrzymała szansę, by udowodnić wszystkim na co ją stać.
Mama na pewno będzie pękać z dumy, bo jej jedynaczka dostała się
na medycynę, a w oczach Mamoru dostrzeże iskrę
podziwu.
Niebieskowłosa wrzuciła monetę do automatu i z
kubeczkiem gorącej kawy ruszyła na poszukiwania sali, w której
miała zaplanowane ćwiczenia, gdy zderzył się z nią huragan
energii. Błękitna bluzka, która wisiała w szafie
przygotowana na ten specjalny dzień, pokryła się plamami.
Natomiast chłopak o ciemnej, potarganej czuprynie oraz szmaragdowych
oczach miał strach wymalowany na twarzy.
-Wykład się
skończył?!
Akira nie byłby sobą, gdyby się nie spóźnił.
Miało być tak pięknie, bo przecież nastawił budzik, tylko
dlaczego nie usłyszał dzwonka?
-Koleżanko, potrzebuję
notatek!-pociągnął za sobą oniemiałą Mizuno, zupełnie nie
przejęty stanem do jakiego ją doprowadził.-Wiesz jakie mamy teraz
zajęcia? Kurczę!-uderzył się w czoło.-Nie sprawdziłem, do
której grupy mnie przypisali, a Ty koleżanko? W sumie się
nie przedstawiłem, Akira Aider-wyciągnął do dziewczyny dłoń i
dopiero wtedy zorientował się, w czym jest problem.-Najmocniej
przepraszam, mam gdzieś chusteczkę-wyjął z kieszeni wygnieciony
materiał, próbując wytrzeć jej dekolt.
Wówczas
ciemne obłoki kłębiące się nad głową poszkodowanej odpłynęły,
a ona zalała się purpurą. Wydała z siebie skrzekliwy dźwięk i
uciekła z płaczem do łazienki.
-"Panna niedotykalska”-brunet
wzruszył ramionami.
Ami miała pecha, ponieważ trafiła do tej
samej grupy, co nieokrzesany chłopak, który zrujnował jej
pierwszy dzień na uczelni. Jakby tego było mało, tuż po
skończonych zajęciach otaczał go wianuszek znajomych, podczas gdy
ona złapała kontakt z jedną dziewczyną. Różowowłosa
Sakura pożyczyła jej marynarkę, aby nie musiała paradować w
brudnej bluzce przez tyle godzin.
-Ami-chan, idziesz z nami na
basen? Akira zaprosił wszystkich na trening-nowa przyjaciółka
Mizuno już szybowała w chmurach z zachwytu.
-Nie, wolałabym iść
do biblioteki. Chciałabym przejrzeć pozycje, które polecił
profesor.
-Przecież się nie pali! Zresztą, nie codziennie
trafia się okazja podpatrywania samego
mistrza.
-Mistrza?
-Dziewczyno, czy Ty jesteś przytomna? Akira
Aider zdobył w zeszłym roku mistrzostwo Japonii w pływaniu.
Zamierza obronić tytuł. Oj, nie stój jak słup soli!
Biegnijmy, bo zostawili nas w tyle!
Była wojowniczka z Merkurego
w ogóle nie zainteresowała się szumem stworzonym wokół
sportowca. Była raczej znudzona, bo nawet nie nawiązała rozmowy z
Sakurą i usiadła na trybunach w skupieniu. Kiedy Akira pojawił się
w samych kąpielówkach oraz czepku na głowie, dziewczęta
prawie zemdlały, a ona zerknęła ukradkiem. Zarumieniła się,
lustrując jego idealnie wyrzeźbioną sylwetkę, po czym chłopak
wskoczył do wody. Minęły sekundy i wypłynął po drugiej stronie
basenu. Trener poklepał go po plecach, zadowolony z wyniku.
Ami
wciąż trzymała się na dystans i nie podeszła do zielonookiego
wraz z innymi, nawet gdy się przebrał. Zła na samą siebie, że
dała się namówić na głupią wycieczkę cofnęła się,
trącając kogoś.
-Uważaj trochę-dziewczyna o długich,
fioletowych włosach zmierzyła ją z góry.-Wypadałoby
przeprosić.
Studentka medycyny milczała jak zaklęta, nie mogąc
wykrztusić słowa. Zbyt wiele się wydarzyło.
Akira zaniepokoił
się zamieszaniem i wychylił głowę z tłumu. Jednak to nie
koleżanka z grupy wzbudziła jego ciekawość, lecz nieznajoma o
srebrnych tęczówkach, z których biła tajemniczość.
O dziwo uśmiechnął się, kiedy potrząsnęła ze złości głową.
Pozbył się swoich fanek, ale Ona już zniknęła. Musiał się
dowiedzieć, kim była...
****
-Ohayou,
Odango!-Seiya pomachał złotowłosej na powitanie, gdy ta
przekroczyła bramę uniwersytetu.
Usa mruknęła
posępnie, garbiąc się jak staruszka.
-Oj, nie mamy humoru? Jak
Ci idzie zgłębianie tajników prawa?-zażartował, ale wybrał
niewłaściwy moment.
Dziewczyna popatrzyła na niego z rezygnacją
i tylko brakowało, by na niego naskoczyła, że w ogóle ma
tupet zadawać takie pytania.
-Chyba Mamoru miał
racje...-powiedziała ledwo dosłyszalnym tonem, pozwalając Seiyi
aby objął ją w pasie.
-Co Ty mówisz? Odango, nie
poddawaj się! Nie poznaję Cię. Gdzie się podziała ta dzielna
wojowniczka, która zawsze walczyła do końca.
Blondynka
szturchnęła go lekko w bok, uśmiechając się
gorzko.
-Najwidoczniej lepiej wychodzi mi walka z demonami, niż
własnymi słabościami. Mój narzeczony zachowuje się tak,
jakby jego sprawy w ogóle mnie nie dotyczyły. Nawet
przyjaciółki mnie olały.
-Którą konkretnie masz
na myśli?-brunet przypomniał sobie ostrzeżenie
Taikiego.
-Hmm...Ami-Tsukino stwierdziła bez najmniejszych
wątpliwości.-Wcale się nie widujemy, bo podobno nauka pochłania
cały jej czas. Ja uważam, że ona kogoś ma, tylko wstydzi się
przyznać. No i jeszcze Minako, chyba zapadła się pod ziemię.
-O
nią się nie martw. Dość często ją spotykam. Pracuje, ścięła
włosy i...Została dziewczyną Yatena.
-Co?!
-Dużo zmian, co
nie? Ja wolę nie wnikać w relacje między nimi, bo to chyba zbyt
skomplikowane dla nich samych. Może zmiana fryzury podziałała na
mojego brata jak afrodyzjak? Kto wie? Odpuszczam, ale Taiki pewnie
będzie miał ich na oku. Dajmy już temu spokój, zapraszam
Cię na coś dobrego.
-Najpierw muszę kupić kilka książek. Mam
nadzieję, że dobrze zanotowałam tytuły.
-Pomogę Ci!-chłopak
krzyknął entuzjastycznie, chcąc rozbawić ukochaną.-Pierwszy
przystanek księgarnia, a drugi cukiernia!
Podniesiona na duchu
Usagi, szła ramię w ramię z przystojnym muzykiem. Odrobinę
przestała przejmować się porażką na uczelni i postanowiła
posłuchać rady przyjaciela. Nie każdemu wszystko od razu się
udaje, więc trzeba próbować dalej.
Zatrzymała się przed
witryną księgarni, patrząc na wystawę. Nagle pobladła, a kąciki
jej ust wykrzywiły się w bolesnym grymasie. Z kolei Seiya zdjął
ciemne okulary i jego wzrok powędrował w ten sam punkt. Wtedy
zrozumiał. Chiba oraz Mizuno stali tyłem do okna, bo przeglądali
pozycje na półkach. Wówczas on pochylił się i
pocałował czule niebieskowłosą.
Dla Usy czas stanął w
miejscu. Nawet nie starała się tego wytłumaczyć, bo sytuacja była
jasna-to nie był niewinny całus. Dlatego cofnęła się i pognała
przed siebie, a jej złote włosy rozwiewał wiatr...
Kou dogonił
dziewczynę dopiero w parku, ponieważ za późno się ocknął,
zaskoczony schadzką tamtej pary. Kiedy rozmawiał z Taikim o jego
podejrzeniach, to jeszcze łudził się, że szatynowi coś się
przewidziało. Kiedy opuszczał Ziemię by wrócić na Kinmoku,
był przekonany, iż Mamoru naprawdę kocha Usagi i ich przeznaczeniu
nie wolno się sprzeciwić. Naprawdę uwierzył w przepowiednię.
Teraz serce mu pękało na widok błękitnookiej, która
ukucnęła przy stawie i palcem kreśliła coś na wilgotnej ziemi.
Ukląkł, aby ją przytulić, lecz odepchnęła go mocno, aż się
przewrócił.
-Sieya, nie! Nie możesz mnie ciągle
pocieszać!
-Ja chciałem...
-Wiem, co chciałeś! Jestem Ci
wdzięczna-odwróciła głowę, rzucając kamyk do wody, który
zmącił krystaliczną powierzchnię.-Zakończyłam etap użalania
się nad sobą.
-Co dalej?
-Zapłacą za to...
Jak Taiki może być, aż tak okrutny dla Yatena?! Ta butelka wody w zlewie...ech. Wyobraziłam sobie jego minę :). Mimo wszystko, należało mu się, no ale ten tulipan świadczy o tym, że jednak mu zależy na dobrych stosunkach z Minako :D. Końcówka genialna! Usagi będzie szykowała zemstę? Ciekawe! Czekam jak zawsze na kolejne Twoje rozdziały :).
OdpowiedzUsuńA ja czekam na to faje, co niedługo nastąpi ;)
UsuńBardzo fajny rozdział. No i podejście Yatena do Minako - boskie. Życzę dużo weny=) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial ale szkoda Minako bidulka traci pamiec oj nie dobrze.czekam na kolejny rozdzial i zycze weny! pozdrawiam magdzia8787
OdpowiedzUsuńNo wkońcu nadrobiłam zaległości w jednym z moich ulubionych opowiadań ;) ojj widzę, że Yaten ładnie narozrabiał ale mam nadzieję że jakoś wkupi się w łaski Miny tym bardziej że teraz napewno będzie bardziej na nią uważał skoro już wie że tarci pamięć... a co do Ami i Mamoru... wrrr co za niewdzięczni ludzie! Mam nadzieję że Usa znajdzie dla nich odpowiednią karę :)) Pozdrawiam Hefima:)
OdpowiedzUsuńno i tu wreszcie znalazłam czas aby nadrobić i muszę przyznać że warto było najpierw Yaten i Mina chodź bardzo kibicuję tej parze to pacząc na poczynania Yatena to należało mu się za takie zachowanie mam nadzieję że Yaten wreszcie zacznie rozsądnie myśleć jeśli nie chce stracić całkowicie Miny :) a co do Usy to dobrze że wreszcie poznała prawdę i też liczę na to że da pożądną nauczkę Ami i Mamoru a zwłaszcza jemu czekam więc cierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuń